Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 11:59:15


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 [10] 11 12 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wszystko co wiemy o Księżycu  (Przeczytany 183267 razy)
0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.
Kahuna
Gość
« Odpowiedz #225 : Sierpień 21, 2011, 19:11:16 »

Wyglada toto na pociag samcia do ktorego zalapala sie
grupka naiwnych.Po sprawdzeniu biletow przez imc Twardowskiego,
okazalo sie,ze nikt takowego nie ma i o dalszej podrozy nie ma
mowy.Stoi wiec na stacji(ksiezyc) lokomotywa,ciezka,ogromna i spod niej
splywa...tlusta oliwa... Mrugnięcie
Pozdrawiam.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #226 : Wrzesień 17, 2011, 10:56:40 »

Zakazana strefa na Księżycu
17 wrz 2011



Pod koniec tego miesiąca, na Księżycu ma zostać wprowadzona pierwsza w historii strefa zakazu lotów!!! Powodem ma być uniknięcie zanieczyszczania rakietowym pyłem ściśle określonych historycznych miejsc na Srebrnym Globie.Te historyczne miejsca to oczywiście miejsca lądowania statków kosmicznych Apollo 11 i 17. NASA precyzyjnie wydzieliła 36 takich miejsc, do których nawet po wylądowaniu na Księżycu nie będzie się można zbliżać na odległość mniejszą niż 225 metrów.

Oczywiście takie zarządzenie nie ma mocy prawnej i nawet jeśli NASA uznaje sprzęt pozostawiony na Księżycu za swoją własność, to wg. Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej – podpisanego i ratyfikowanego przez większość krajów świata w 1967 r. – Księżyc jest ciałem niebieskim, które nie posiada właściciela i dlatego tego typu zakaz można przyjąć jedynie jako rekomendację.

USA ma nadzieję, że przyszłe wyprawy na Księżyc zorganizowane przez inne kraje nie będą odwiedzać amerykańskiego lądowiska i np. zabierać pozostawionych tam szczątków jedzenia i nieczystości po to, by zbadać sposób zmutowania się bakterii po prawie 40 latach przebywania pod wpływem promieniowania kosmicznego. Podobnie rzecz się ma z innymi pozostawionymi przez amerykańskich astronautów przedmiotami, które dla znalazcy stałyby się cennym źródłem informacji na temat np. utleniania się metalu w warunkach księżycowych.

...

http://nowaatlantyda.com/2011/09/17/zakazana-strefa-na-ksiezycu/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #227 : Wrzesień 17, 2011, 11:07:07 »

Heh , ciekawe po co wprowadzają strefę zakazu, skoro oficjalnie nikt się tam na razie nie wybiera ? A moze jednak wybiera się, tylko nieoficjalnie .
Zapisane
greta
Gość
« Odpowiedz #228 : Wrzesień 17, 2011, 11:22:49 »

Dostali chyba oferte nie do odrzucenia.
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #229 : Wrzesień 21, 2011, 22:23:03 »

Tia....... ciekawe czego się boją ? Może tego że, ktoś odkryje że, ich tam nie było ?  Z politowaniem
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #230 : Październik 01, 2011, 14:13:39 »

Tajemnica krateru Ciołkowskiego
28 wrz 2011



Ken Johnston nauczył się latać odrzutowcem w czasach kiedy był żołnierzem US Marine Corps w latach 60-tych. Latanie szło mu tak dobrze, że został on później jednym z 5 pilotów, których oddelegowano do pracy z astronautami w Houston, uczestniczącymi w programie Apollo. Pomagał astronautom opanować lot modułem księżycowym. Był nawet dyrektorem testów modułu TS5, na którym ćwiczyli wszyscy astronauci, lądujący później na Księżycu. Od 1969 roku Ken Johnston kontrolował także wszystkie dane – włączając w to fotograficzne informacje – jakie astronauci wysyłali na Ziemię podczas lotów na Księżyc. Obecnie jest on emerytem i nie jest związany z NASA, co pozwala mu mówić o rzeczach, o których nie wolno było mu wspominać wcześniej.

Po nieudanej misji Apollo 13, przez ręce Kena Johnstona przechodził cały materiał fotograficzny jaki zarejestrowano podczas kolejnych księżycowych wypraw. Johnston katalogował przesłane materiały i segregował je w taki sposób, aby były łatwe do odnalezienia podczas analizy naukowej danego obszaru Księżyca. Każde zdjęcie powierzchni Księżyca jest fascynujące i Johnston często przyglądał im się długo, zaspokajając własną ciekawość.



Podczas lotu kosmicznego Apollo, przez ręce Johnstona przechodził zapis filmowy na żywo tego, co obserwowali astronauci. Jedne z najbardziej interesujących zdjęć pochodziły z orbitera Apollo 14, który w oczekiwaniu na moduł lądujący, krążył dookoła Księżyca na wysokości nie większej niż 80 km od jego powierzchni, i filmował powierzchnię Srebrnego Globu. Taka wysokość gwarantowała doskonały widok wszystkiego co znajdowało się na powierzchni Księżyca. Do filmowania użyto wówczas 16 mm kamery sekwencyjnej, zapisującej obraz podzielony na poszczególne stop klatki. Kamer takich używano w armii amerykańskiej na bombowcach, gdzie fotografowała ona moment uderzenia bomb w wyznaczony cel. Kamera tworząc film fotografowała każdą klatkę z osobna przez co dokładność takich zdjęć była ogromna. Znalazła więc pożyteczne zastosowanie podczas wyprawy na Księżyc. Szczególnie interesująca była ciemna strona Księżyca, której nie można dojrzeć z Ziemi. Jedyne znane wówczas fotografie niewidocznej części Księżyca dokonała satelita Clementine, ale zdjęcia jakie zrobiła ze swojego pokładu nigdy nie zostały opublikowane.

Zdjęcia z orbitera Apollo 14 zostały wydobyte mniej więcej już po pierwszym tygodniu kwarantanny statku kosmicznego (każdy pojazd kosmiczny przechodził kwarantannę ze względu na możliwość przywleczenia na Ziemię obcych bakterii). O film poprosił niejaki dr Page, który musiał mieć specjalne uprawnienia aby dotrzeć do objętego klauzulą „ściśle tajne” laboratorium fotograficznego. Page’owi towarzyszyło 7 nieznanych Johnstonowi naukowców i wszyscy razem obejrzeli film, na którym można było obejrzeć powierzchnię ciemnej strony Księżyca.

Szczególne zainteresowanie oglądających wzbudził pokryty w połowie cieniem krater Ciołkowskiego. Krater ten należy do średnich rozmiarów (185 km średnicy) a w jego cieniu można było dostrzec przestrzeń, na której stało 5 przezroczystych kopuł, z których wydobywało się światło i coś co przypominało smużkę pary. Para wskazywała na działanie wentylatora, który stał w centralnej części przestrzeni jaką zajmowały kopuły. Już na pierwszy rzut oka wszystko wskazywało na wyrafinowaną i zaawansowaną technologicznie konstrukcję. W tym momencie dr Page nakazał zatrzymanie projekcji i cofnięcie filmu. Moment w którym widać było przezroczyste kopuły oglądano wielokrotnie. Dzięki temu, że zdjęcia nakręcono kamerą sekwencyjną można było dokonywać zbliżeń i oddaleń obiektów. „I co o tym myślicie chłopaki? Jest prawdziwe? Co?” w ten sposób zwrócił się Page do ludzi których przyprowadził na projekcję. Odpowiedział mu gromki, nerwowy śmiech.



Ten sam film miał być pokazany następnego dnia innej grupie naukowców. Kiedy następnego dnia o świcie Johnston pojawił się w laboratorium, spotkał tam grupę ludzi w białych fartuchach retuszujących negatyw filmu. Najpierw dokonywali oni powiększeń poszczególnych klatek, zamalowywali na nich niektóre elementy i przetwarzali takie klatki później na główną kopię zapisu dokumentalnego lotu na Księżyc. Johnston naturalnie zapytał ich co tutaj robią na co roześmiany technik odpowiedział, że są zawodowymi striptizerami (gra słów oznaczająca rozbieranie się, ale także zdzieranie czegoś niepotrzebnego), na co jego zażenowana porównaniem koleżanka dodała, że malują horyzont Księżyca na zdjęciach, żeby odblask gwiazd nie mylił się z tym co jest na jego powierzchni. Johnston nie wiedział wtedy, że takiej obróbce poddano film, który pokazywał dzień wcześniej, ale wszystko stało się jasne, kiedy na ekranie pojawiły się zdjęcia krateru Ciołkowskiego i nie było w nim szklanych kopuł.



Zdumiony tym Johnston wyjął film ze szpuli i zaczął uważnie egzaminować taśmę w poszukiwaniu cięć sklejeń i zamalowań. Film był w jednej całości bez śladów dodatkowej obróbki co oznaczało, że w ciągu 24 godzin został wyretuszowany i sfilmowany na nowej kopii. Jakiś czas później Johnston zupełnym przypadkiem natknął się w budynku NASA na dr Page’a. Zapytał go wtedy co się stało ze szklanymi kopułami na Księżycu? Na co dr Page z kamienną twarzą odpowiedział, że nigdy ich tam nie było. Ken Johnston długo nie mógł wyjść z osłupienia.

W NASA zawsze panowała szczegółowa kontrola używanych tam materiałów i mediów. Nie można było zabrać ze sobą żadnej notatki, zdjęcia czy instrukcji obsługi. Po zakończeniu programu Apollo na teren budynku, gdzie pracowano nad projektem, wkroczył specjalny oddział FBI, który zabezpieczył całą dokumentację i zabrał w nieznanym kierunku.

http://nowaatlantyda.com/2011/09/28/tajemnica-krateru-ciolkowskiego/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #231 : Październik 01, 2011, 21:47:39 »

Wow ! Darek dzięki za ten artykuł Chichot Myślę że coś w tym jest,myślę że to prawda.Właściwie to chciałabym poznać prawdę.Nie wiem czy zauważyłeś ,ale ostatnio mediach pojawia się wiele  wiadomości o życiu pozaziemskim ,obcych cywilizacjach itp.Czyżby wszystko zmierzało w kierunku prawdy ?
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #232 : Październik 01, 2011, 22:13:48 »

Ja nie Darek ( Duży uśmiech), ale mam to samo wrażenie. Chyba zaczęło się oswajanie nas z możliwym spotkaniem z obcą cywilizacją. Jakąś godzinę temu wrzuciłem tu info o zamiarach rządów Meksyku i Gwatemali w sprawie ujawnienia szokujących informacji o kontaktach z Obcymi, i to jeszcze przez Majów. Czuję pod skórą, że coś się "święci" w tej kwestii...

A w mediach aż kipi od zajawek dotyczących tego tematu.
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #233 : Październik 01, 2011, 22:40:51 »

Ja nie Darek ( Duży uśmiech), ale mam to samo wrażenie. Chyba zaczęło się oswajanie nas z możliwym spotkaniem z obcą cywilizacją. Jakąś godzinę temu wrzuciłem tu info o zamiarach rządów Meksyku i Gwatemali w sprawie ujawnienia szokujących informacji o kontaktach z Obcymi, i to jeszcze przez Majów. Czuję pod skórą, że coś się "święci" w tej kwestii...

A w mediach aż kipi od zajawek dotyczących tego tematu.

Krzysiu Uśmiech ten temat wrzuciłam tu wczoraj  http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=6303.0#lastPost  Duży uśmiech   i juz nie mogę się doczekać ...
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #234 : Październik 01, 2011, 23:16:16 »

W rzeczy samej: nie jestem pierwszy w rozpowszechnianiu tej informacji. Ale u mnie pojawiła się dopiero dziś. Mam jakieś dziwne przeświadczenie, że to nie jest typowa ściema i "letko" mnie irytuje, że ginie ona w gąszczu medialnego szumu.
A przecież sprawa jest najwyższej wagi!
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #235 : Październik 02, 2011, 06:20:32 »

Astronauci, którzy widzieli UFO
 wczoraj, 07:45
Źródło: Onet.pl
 

 Procedury wymagały, aby dowódca zgłosił to wydarzenie do Pentagonu. Choć materiał dowodowy miał wybitny charakter, nigdy nie ujrzał światła dziennego, a Copper umocnił się w przekonaniu, że amerykański rząd ukrywa informacje na temat podobnych wydarzeń.

 Od zarania programu załogowych lotów kosmicznych zarówno radzieccy, jak i amerykańscy kosmonauci donosili o obserwacjach dziwnych obiektów na ziemskiej orbicie. W wielu przypadkach były to incydenty niewyjaśnione, a prawda o nich jest nadal skrywana przez agencje kosmiczne. Z astronautycznych sław UFO widzieli m.in. Aldrin, Armstrong, Copper, Striekałow, Popowicz czy Afanasjew, choć nie zawsze mogli o swych doświadczeniach mówić otwarcie…

 Kiedy po II wojnie światowej człowiek uczynił pierwszy krok na drodze do „podboju” wszechświata stało się jasne, że jest to dla nas środowisko zupełnie obce, nie tylko nieprzyjazne pod względem warunków do życia, ale być może mające swych tajemniczych mieszkańców. Od czasu lotu pierwszego człowieka w kosmos zaczęto mówić o astronautach, którzy natykali się w przestrzeni okołoziemskiej na „latające spodki”. O niezwykle szybkich obiektach widzianych na orbicie, według nie do końca potwierdzonych informacji, miał mówić już Jurij Gagarin. Niedługo potem o podobnych incydentach zaczęli donosić Amerykanie. W pierwszej połowie 1962 r., w czasie pilotowania kapsuły Mercury, podążające za nią obiekty widział ponoć John Glenn. W marcu 1964 r. rosyjscy kosmonauci donosili o niezidentyfikowanym obiekcie widzianym tuż po opuszczeniu atmosfery, zaś rok później James McDivitt z pokładu Gemini-4 obserwował UFO w kształcie „puszki”, które próbował sfotografować. Wspomniane przypadki to zaledwie fragment bardzo kontrowersyjnej epopei o spotkaniach z UFO w kosmosie, które według części opinii, są nadal utrzymywane w ścisłej tajemnicy.


Latające spodki na Srebrnym Globie

 Choć kosmonauci widywali UFO od początku programu załogowych lotów w kosmos, najwięcej uwagi przyciągnęła historia o tym, z czym podczas misji Apollo 11 spotkali się Edwin „Buzz” Aldrin, Neil Armstrong i Michael Collins.

 - Znajdowało się tam coś, co było na tyle blisko, że dało się obserwować… Tylko co to było? – mówił po latach w wywiadzie legendarny Buzz Aldrin, który jako drugi człowiek w historii postawił stopę na księżycowej glebie. – Nie mogliśmy zwyczajnie zapytać: „Hej, Houston, koło nas coś leci, ale nie wiemy co. Możecie nam powiedzieć, co to?” Transmisja mogła być nasłuchiwana przez różnych ludzi i kto wie, czy ktoś nie zażądałby, abyśmy zawrócili z uwagi na „kosmitów” – dodawał.

 Nie wiedząc, z czym właściwie mają do czynienia, astronauci z Apollo 11 skierowali do Houston zapytanie, gdzie znajduje się jeden z oddzielonych członów rakiety. Choć Aldrin twierdził, iż domniemane UFO było w rzeczywistości jej elementami dryfującymi w kosmosie, nie był to koniec kontrowersji związanych z lądowaniem na Księżycu. Wodą na młyn dla zwolenników teorii spiskowych była dwuznaczna wypowiedź Neila Armstronga odnośnie tego, co zobaczył na powierzchni księżycowego Mare Tranquillitatis, na którym Amerykanie wylądowali 20 lipca 1969 r. Mówi się, że nie byli oni wówczas jedynymi obecnymi tam inteligentnymi istotami.

 - Nie mogę wchodzić w szczegóły za wyjątkiem tego, iż „ich” statki znacznie przewyższały nasz pod względem szybkości i technologii – miał powiedzieć Armstrong, dodając, że mimo obecności obcych NASA kontynuowała program Apollo nie chcąc ryzykować wybuchu paniki.

 W literaturze ufologicznej spotkać można także rozszerzony zapis spotkania z UFO na Księżycu mówiący, że Armstrong przekazał bazie w Houston informacje na temat dwóch podłużnych obiektów, które wylądowały w pobliżu modułu księżycowego i przypuszczalnie obserwowały astronautów. Miało to być sygnałem ostrzegawczym, że Srebrny Glob jest już „zajęty” przez kogoś innego. Choć większość teorii konspiracyjnych wokół Apollo 11 skupiało się na tym, czy lądowanie rzeczywiście miało miejsce, rozwijano także drugą nić związaną ze skrywanymi przez NASA dowodami na obecność obcych na Księżycu.

 Twierdzono na przykład, że Aldrin sfilmował widziane przez Armstronga UFO lub że NASA dobrze wie o zlokalizowanej na Księżycu „górniczej bazie” obcych i z tego powodu nie wraca na Srebrny Glob. Podstawowy problem, który wiązał się z tymi twierdzeniami obejmował oczywiście brak jakichkolwiek oficjalnych potwierdzeń, nie tylko ze strony amerykańskiej agencji kosmicznej, ale nawet samych uczestników tych wydarzeń.

 Choć historia o UFO lecącym obok Apollo 11 była prawdą, zarówno sami astronauci, jak i specjaliści uznali, że obserwowano wówczas jedynie kosmiczny złom. Problem sprawiły także sensacyjne wypowiedzi Armstronga, których źródła nikt nie potrafił ustalić. Nie wszyscy jednak dawali wiarę w to, że NASA mówi pełną prawdę o tym, na co rzeczywiście natrafiono w kosmosie.

Kosmiczne „Salut”

 Radzieccy astronauci byli zawsze bardziej otwarci, jeśli idzie o relacjonowanie spotkań z UFO. Dwaj z nich, Władimir Kowalonok (ur. 1942) i Wiktor Sawinych (ur. 1940) stali się bohaterami jednego z najsłynniejszych tego typu przypadków. W przeciwieństwie do załogi Apollo 11, kosmonauci ze stacji Saljut-6 mieli nie tylko naocznie obserwować pasażerów UFO, które dryfowało w ich pobliżu, lecz nawet wejść w kontakt z jego załogą. Choć ostatecznie historia ta okazała się prawdą jedynie po części, i tak jest dość niezwykła.

Strefa Tajemnic na Facebooku - dołącz do nas!

Co NASA ukrywa na Księżycu?



 Kosmiczny mit mówi, że w maju 1981 r. dwaj radzieccy astronauci przez cztery dni byli w kontakcie wzrokowym z pasażerami obcego statku kosmicznego w kształcie kuli. Według jednej z wersji tej historii, humanoidalni kosmici przypominali ludzi, mieli smagłą cerę, ogromne niebieskie oczy i pozbawione wyrazu twarze. Po pewnym czasie obu załogom udało się wymienić komunikat „matematyczny”.

 W rzeczywistości historia ta miała miejsce 5 maja 1981 r. i choć została później znacznie podkoloryzowana przez zachodnią prasę brukową, dotyczyła spotkania z rzeczywistym niezidentyfikowanym obiektem. Choć Kowalonok i Sawinych nie widzieli kosmitów w latającej kuli, dostrzegli unoszące się w oddali UFO w kształcie „hantli”. Według relacji, kiedy kosmonauci przymierzali się, aby zrobić mu zdjęcie, UFO „eksplodowało” i rozdzieliło się na dwie części. O wydarzeniu poinformowano niezwłocznie naziemne centrum kontroli.

 Nie był to ostatni przypadek, kiedy radzieccy astronauci donosili o spotkaniach z domniemanymi pojazdami obcych. W 1976 r., podczas drogi na tę samą stację, z której UFO obserwowali Kowalonok i Sawinych, niezwykły „twór techniki” towarzyszący kapsule kosmicznej widział kosmonauta Wiktor Afanasjew (ur. 1948):

 - To coś było zrobione z metalu, mierzyło ok. 40 m. i posiadało kadłub – mówił Afanasjew. - Obiekt był miejscami węższy a miejscami szerszy. Gdzieniegdzie wystawało coś jakby małe skrzydła. Pozostawało bardzo blisko nas.

 W 1990 r. rosyjscy kosmonauci, Giennadij Striekałow (1940-2004) i Giennadijem Manakow (ur. 1950), zauważyli nad Nową Funlandią tajemniczy obiekt:

 - Nagle pojawiła się kula. Porównałbym ją do choinkowej bombki – była piękna i lśniąca. Obserwowałem ją przez 10 sekund. Kula zniknęła w taki sam sposób, w jaki się pojawiła. Nie wiem, jakie mogły być jej rozmiary, ponieważ brak było punktów odniesienia – twierdził Striekałow, który wkrótce zgłosił zajście kontroli lotów, ale w raporcie nie użył podejrzanego zwrotu „UFO”. - Powiedziałem, że widziałem rodzaj dziwnego zjawiska. Musiałem być ostrożny w doborze słów. Nie chciałem, aby ktoś za dużo na ten temat spekulował, albo źle zacytował moje słowa – dodał.

O UFO na Ziemi

 Kosmonauci widywali UFO nie tylko na orbicie. Niektórzy spotykali się z tym zjawiskiem jeszcze jako piloci, inni dzięki swym kontaktom mieli możliwość dotarcia do ściśle tajnych informacji. Jedną z takich osób jest Edgar Mitchell (ur. 1930), który spędził 9 godzin spacerując po powierzchni Księżyca. Mitchell, który uczył się w szkole w słynnym z domniemanej katastrofy latającego spodka teksańskim Roswell, nigdy nie widział UFO, jednak dzięki swym wpływom miał dostęp do niezwykłych informacji potwierdzających przypuszczenia, że zostaliśmy odwiedzeni przez przedstawicieli obcej inteligencji.

 - Byłem członkiem kręgów wojskowych i wywiadowczych, które zdają sobie sprawę, że obok powszechnie dostępnych informacji, istnieje także „druga prawda”. Tak, zostaliśmy „odwiedzeni” – mówił kilka lat temu Mitchell.

 Do podobnych wniosków doszedł Gordon Copper (1927 – 2004), który zasłynął jako jeden z siedmiu uczestników Projektu Merkury, którego celem było wyniesienie pierwszego Amerykanina w przestrzeń kosmiczną. Choć często przypisywano mu opowieść o spotkaniu z UFO na orbicie, Copper pierwszy raz widział niezidentyfikowany obiekt stacjonując po II wojnie światowej na terenie Niemiec. Do istnienia latających spodków, które nie były dziełem ziemskiej technologii przekonał go jednak incydent, który miał miejsce w 1957 roku, kiedy Cooper pracował na poligonie przy bazie lotniczej Edwards AFB w Kalifornii. Jak twierdził, ekipie filmowej mającej udokumentować manewry samolotu udało się przypadkowo zarejestrować przelot obiektu w kształcie spodka, z którym nagranie dotarło następnie w jego ręce. Procedury wymagały, aby dowódca zgłosił to wydarzenie do Pentagonu. Choć materiał dowodowy miał wybitny charakter, nigdy nie ujrzał światła dziennego, a Copper, tak jak Mitchell, umocnił się w przekonaniu, iż amerykański rząd ukrywa informacje na temat podobnych wydarzeń.

 Zdanie to podzielał także Paweł Popowicz (1930-2009) – ukraiński astronauta, ósma osoba w kosmosie, a pod koniec życia intensywny poszukiwacz prawdy o UFO, w której zgłębianie zaangażował się wraz z byłą żoną, Mariną – słynną pilotką. Popowicz wspominał m.in. o obserwacji trójkątnego UFO, które widział wraz z wieloma innymi pasażerami z pokładu samolotu.

Kosmos zmienia punkt widzenia