Życie po śmierci Stanisława Augusta
wp.pl | dodane 2009-09-16 (16:25)
AAA drukuj
Stanisław August zmarł na wygnaniu w Petersburgu, trzy lata po ostatnim rozbiorze Rzeczpospolitej. Pochowano go w katolickim kościele św. Katarzyny, w czym niektórzy dopatrzą się symbolicznej wymowy. Spoczywał tam do 1938 roku. Wtedy władze ZSRR postanowiły zburzyć świątynię, a trumnę ze zwłokami Stanisława Augusta oddać w ręce polskiego rządu. Tak rozpoczął się tragiczny epilog historii ostatniego króla Polski, w którym ciało i pamięć monarchy poniewierano, mszcząc się na nim za upadek kraju.
Już okoliczności jego śmierci nie są do końca jasne. 11 lutego 1798 roku po przebudzeniu wypił tradycyjną filiżankę bulionu. Od razu poczuł się źle i o godzinie 11 stracił przytomność. Zmarł następnego dnia przed godziną ósmą rano. Lekarz stwierdził wylew krwi do mózgu, ale niektórzy – przede wszystkim Stanisław Mackiewicz Cat – dowodzili, że prawdopodobnie monarchę otruto. Czyżby był dla kogoś niebezpieczny nawet bez realnej władzy i własnego kraju? 5 marca zwłoki króla przeniesiono do kościoła św. Katarzyny i po uroczystościach żałobnych złożono w krypcie. Car Paweł I kazał wyryć na nagrobku sentencję, rozpoczynającą się od słów: „Stanisław II August / Król Polski, Wielki Książę Litewski / wymowny przykład zmienności doli.” I faktycznie, los, który nigdy nie rozpieszczał króla Stasia, okazał się dla niego niezbyt łaskawy również po śmierci.
Kiedy w 1938 roku, po 140 latach spoczynku w petersburskim kościele, ciało Stanisława Augusta miało zostać przewiezione do Polski, pojawił się problem. Prezydent Ignacy Mościcki polecił premierowi Felicjanowi Sławoj-Składkowskiemu wybrać miejsce powtórnego pochówku króla. Ostatecznie postanowiono, że będzie to kościół, w którym przyszły władca został ochrzczony – niewielka świątynia w Wołczynie (obecnie na Białorusi, tuż przy granicy, nad Bugiem). Przeniesienie prochów odbyło się w największej tajemnicy. Trumna przyjechała pociągiem, w wagonie towarowym z napisem „bagaż zwykły”, po czym stała na stacji granicznej Stołpce przez trzy dni. 14 lipca dotarła wreszcie do Wołczyna, pilnie obserwowana przez policję i tajniaków. Kiedy okazało się, że nie mieści się do krypty, postanowiono złożyć tam w dwóch urnach jedynie serce i wnętrzności króla, zaś trumnę obwiązano sznurem i zostawiono w kościelnej niszy. W pomieszczeniu, gdzie złożono prochy, zamontowano sztaby, skobel i kłódkę, potężne drzwi i kraty w oknie. Wszystko opieczętowano. Trzy klucze otrzymali: proboszcz, urzędnik wojewódzki z Brześcia i MSZ w Warszawie. Proboszczowi zakazano wspominać o całym wydarzeniu, a nawet odprawiać mszy św. za duszę monarchy. Wszystko po to, by do opinii publicznej nie przeciekły żadne wieści o powtórnym pogrzebie króla.
REKLAMA Czytaj dalej
Cały plan jednak runął, bo informację przekazały media radzieckie. Polskie władze starały się zbagatelizować sprawę, ale było za późno – sensacja wybuchła. Szybko wyszło na jaw czemu szczątki króla spoczęły w Wołczynie. Trzy lata wcześniej na Wawelu, tradycyjnym miejscu pochówku królów Polski, złożono w Krypcie Zasłużonych ciało Józefa Piłsudskiego, którego legendę umacniały ówczesne władze. Nie do pomyślenia było, że obok mitycznej już postaci marszałka, ma spocząć król – nazywany zdrajcą, targowiczaninem i rosyjską marionetką. W dyskusję, w której Narodowa Demokracja coraz głośniej krytykowała obóz rządowy za kompromitujący „pogrzeb”, włączyły się „Wiadomości Literackie”. Rozesłały do intelektualistów ankietę, w której jedno z pytań dotyczyło miejsca pochówku króla. Z 72 osób 32 opowiedziały się za Wawelem, 26 – za katedrą lub Łazienkami w Warszawie, a tylko 8 uważało, że najlepszy będzie Wołczyn.
Ale zbliżał się wrzesień 1939 roku i wobec nadchodzącej katastrofy spory o Stanisława Augusta ucichły. W 1944 roku Armia Czerwona splądrowała kościół w Wołczynie, który po 1945 roku znalazł się na terytorium Białoruskiej SRR. Zamieniono go na skład paliw, a później na magazyn nawozów sztucznych pobliskiego kołchozu. W PRL spór o sprowadzenie szczątków Stanisława Augusta odżył w 1966 roku, z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego. Józef Cyrankiewicz uciął jednak spekulacje nazywając króla „amantem Katarzyny”. Był to słaby argument w ustach komunistycznego premiera z nadania ZSRR, ale sprawa znów upadła, a szczątki pozostały w Wołczynie. W 1987 roku białoruscy uczeni uprzątnęli to, co pozostało w niszy, gdzie spoczęły zwłoki króla. Odnaleźli resztki trumny, strzępy stroju oraz kilka ułamków kości. Pod koniec 1988 roku przewieziono niewielką skrzynkę z tymi smutnymi pozostałościami na odbudowany Zamek Królewski w Warszawie.
To jednak nie był koniec tragicznej historii. Opinia publiczna znów podzieliła się, głosów przeciwko pochówkowi na Wawelu nie brakowało. Postanowiono więc, że pośmiertna „tułaczka” króla zakończy się w warszawskiej katedrze Św. Jana Chrzciciela. Ale wciąż wynajdywano nowe argumenty. Biograf przychylny królowi, Adam Zamoyski, kończył na początku lat 90. swoją książkę słowami: „(...) gdy książka ta oddawana jest do druku, trumna z jego zwłokami, okryta płachtą pokrowca, wciąż pozostaje nie pogrzebiona i spoczywa ukryta na podeście schodów, na tyłach Zamku Królewskiego.” Ale i ta historia znalazła swój koniec. 14 lutego 1995 roku szczątki ostatniego króla Polski spoczęły w warszawskiej katedrze. Interesujące, że nikt nie wziął pod uwagę woli samego Stanisława Augusta. Podczas wizyty na Wawelu w 1787 roku powiedział, że chciałby zostać pochowany w krypcie św. Leonarda, nieopodal sarkofagu Jana III Sobieskiego. Dzisiaj leży tam ciało Tadeusza Kościuszki, wychowanka założonej przez Stanisława Augusta Szkoły Rycerskiej...
Cała ta historia niesmacznej „zemsty” na bezbronnych szczątkach monarchy dobrze pokazuje stosunek Polaków do własnej historii. Ceni się w niej bardziej wybory właściwe moralnie niż pragmatyczne działania, bardziej dokonania symboliczne niż mało efektowne reformy. Symptomatyczne jest zestawienie dwóch postaci. Tadeusz Rejtan, poseł nowogródzki, który dramatycznie zaprotestował przeciw pierwszemu rozbiorowi, stał się narodowym symbolem. Postąpił honorowo, właściwie i chociaż nikt na tym nic nie zyskał, to Rejtan jest do dziś wzorem patrioty. Król zaś podpisał rozbiór, do końca próbując wymóc na Rosji zgodę na choćby najmniejsze reformy. Ustrój zatwierdzony w 1776 roku nie był ani dla niego, ani dla kraju korzystny, ale dzięki uporowi władcy udało się ruszyć kraj naprzód. Przez rozbiorem dochód narodowy wynosił 12 milionów złotych, piętnaście lat później – z okrojonego państwa – 21 milionów. A mało kto wie, że Tadeusz Rejtan po sejmie wrócił na Litwę, gdzie popadł w obłęd i popełnił samobójstwo.
TopNews - najpopularniejsze materiały WP.PL
www.wp.plPoczątek rodu
Książęcy ród Poniatowskich swój rodowód wywodzi z dość egzotycznego miejsca jak na polską rodzinę szlachecką. Jego protoplasta przybył, bowiem w XVII wieku do Krakowa z północnych Włoch. Giuseppe Salinguerra urodzony w 1612r. pochodził ze starej patrycjuszowskiej rodziny Torrelich.
Jego pierwszym znanym przodkiem był żyjący w XI wieku Pietro Torrelo. Założyciel patrycjuszowskiej dynastii Salinguerra, która rządziła komuną miejską Ferrary, należała do stronnictwa gibelinów i konkurowała o wpływy z rodem d\'Este.
Po przybyciu do Polski Giuseppe ożenił się z Zofią Śreniawą i miał z nią syna Jana. On to ożeniwszy się w 1650r. z Jadwigą Maciejowską został włączony przez ród żony do herbowych Ciołek. Uzyskawszy polskie szlachectwo przybrał sobie nazwisko od posiadanego majtku Poniatów.
Wnukiem Jana Poniatowskiego był Stanisław. Początkowo żył jak średnio zamożny szlachcic w odziedziczonym po rodzicach majątku. Los uśmiechnął się do niego po śmierci Jana III Sobieskiego.
W dobie wojny północnej i wojny domowej w Rzeczpospolitej stanął po stronie króla szwedzkiego. Ratując dwukrotnie życie monarchy wzbudził w nim podziw. Karol XII za zasługi wojenne uhonorował Stanisława stopniem szwedzkiego generała. Taki awans społeczny ambitny szlachcic szybko zamienił w nawiązywanie kontaktów z arystokracją oraz pomnażanie majątku.
Udało mu się ożenić z Konstancją Czartoryską. Związek ten z kolei dał mu wpływ na życie polityczne w kraju. Stanisław Poniatowski stał się jednym z filarów stronnictwa politycznego \"Familii\". Z Konstancją doczekał się gromadki dzieci, z których najbardziej znanym był oczywiście Stanisław Antoni, król polski od 1764r.
Poniatowski królem Polski
Stanisław August, bo tak brzmiało jego tronowe imię na Sejmie 4 grudnia 1764r. wystarał się, aby jego żyjące rodzeństwo otrzymało rzadki w Rzeczpospolitej zaszczyt noszenia tytułu książęcego. Od tej chwili w Polsce Poniatowscy byli pierwszymi od czasów Jagiellonów książętami krwi.
Młodszy brat króla Andrzej będący feldmarszałkiem w służbie cesarskiej 10 grudnia 1765r. wystarał się natomiast dla siebie i dla swojego potomstwa tytuł książęcy w Czechach i Austrii. Tytuł ten odziedziczył po nim jego syn, późniejszy Marszałek Francji, Józef Poniatowski.
Król Stanisław August nigdy nie założył rodziny i nie miał legalnych potomków. Starał się jednak za wszelką cenę zapewnić następstwo tronu któremuś ze swoich bratanków. Jego wybór padł na syna starszego brata Kazimierza, Stanisława.
Stanisław Poniatowski był faworyzowany przez króla, brał udział w polityce państwowej, mieszkał na Zamku Warszawskim. Plany te pokrzyżowała jednak protektorka Rzeczpospolitej caryca Katarzyna II.
W 1791r. na następcę tronu Ustawa Rządowa wyznaczała Wettinów, co było kompromisem przyjętym przez stronników reform. Po upadku państwa polskiego w 1795r., gdy w Rosji rozpoczął panowanie Paweł I, twierdzący, że jest naturalnym synem Stanisława Augusta. Pojawiła się nadzieja powrotu na tron Poniatowskich. Nie powiodła się jednak gdyż, w 1798r. Stanisław August zmarł, a car został zabity w 1801r.
Napoleon I, który utworzył w 1807r. Księstwo Warszawskie przekazał w nim tron Wettinom zgodnie z wolą Ustawy Rządowej z 1791r. Pojawił się natomiast pomysł małżeństwa dziedziczki króla Fryderyka Augusta I, Augusty z Józefem Poniatowskim. Ten jednak zginął pod Lipskiem w 1813r. co przekreśliło kolejną próbę powrotu Poniatowskich na tron.
Dalsze losy rodziny Poniatowskich
Z pierwszego pokolenia książąt Poniatowskich tylko Kazimierz i Andrzej doczekali się męskich potomków. Król Stanisław August nigdy nie miał oficjalnie żony, chociaż czasami uważa się, iż przed śmiercią zawarł morganatyczny związek ze swoją długoletnią metresą Elżbietą z Szydłowskich Grabowską, z którą miał syna Stanisława noszącego od XIX w. tytuł hrabiego Grabowskiego.
Książe Józef Poniatowski prowadząc bujne życie nigdy się nie ustatkował. Doczekał się dwóch nieślubnych synów, którzy jak ojciec wybrali w przyszłości karierę wojskową. Nie mieli oni praw do tytułu książęcego mimo to używali nazwiska ojca.
Inaczej potoczyły się losy ulubionego bratanka królewskiego. Stanisław Poniatowski (zm. 1833) po rozbiorze Rzeczpospolitej wyjechał za granicę. Tam nie szczędził sił żeby pomnażać swój majątek i stać się kolekcjonerem dzieł sztuki. Będąc we Włoszech związał się z mieszczką rzymską Cassandrą Lucci, z którą doczekał się gromadki nieślubnych dzieci. Widać jego frywolne życie nie podobało się w papieskim mieście, gdyż szybko przeniósł się do Florencji.
Pod koniec życia miał się nawet ożenić. Dokonał również uregulowania spraw rodzicielskich wobec swojego potomstwa. Jeden z jego synów Józef zapoczątkował włosko-francuską linię rodu Poniatowskich. 20 listopada 1847r. jako potomek królewskiego rodu wystarał się o dziedziczny tytuł księcia di Monte Rotondo nadany przez władców Toskanii, a w 1850r. uznany przez cesarza w Austrii. Józef zabłysnął również niezwykłym talentem, który odziedziczył po przodkach. Był miedzy innymi: żołnierzem, śpiewakiem operowym, kompozytorem, dyplomatą, politykiem. Będąc przyjacielem Napoleona III, w służbie cesarskiej otrzymał godność senatora i dyrektora opery paryskiej.
Obecnie większość książąt Poniatowskich mieszka we Francji. Księciem di Monte Rotondo jest Filip Poniatowski. Najbardziej znanym z Poniatowskich był jednak Michel, mąż stanu, wieloletni minister spraw wewnętrznych Francji, deputowany Parlamentu Europejskiego. Również jego synowie poszli drogą kariery politycznej: najstarszy Ladislas Poniatowski jest senatorem, młodszy Axel Poniatowski deputowanym.
Udostępnij ten artykuł:
Moze to nam troche przyblizy ewentualnie kto "przybiezy" i zostanie na tronie.
A swoja droga jaka barwna historia.Jacy ludzie i oczywiscie polityka.
Tragiczne losy posmiertne Krola,szkoda.
www.polskiedzieje.pl