Niezależne Forum Projektu Cheops

Rozwój duchowy => Bóg i religie => Wątek zaczęty przez: Rafaela Listopad 29, 2011, 13:05:26



Tytuł: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Listopad 29, 2011, 13:05:26
                                                           ISLAM  NIE  BYL  DLA  MNIE

Amil Imani | Racjonalista | 29 Listopad 2011 |
 

- Przede wszystkim było mi bardzo trudno wyznawać religię, której założyciele i wyznawcy zmasakrowali moich przodków, gwałcili i sprzedawali kobiety, spalili nasze biblioteki i zniszczyli naszą kulturę. Islam wepchnięto w gardła Irańczyków mieczem Allaha.
Moje odchodzenie od islamu zaczęło się od czasu, kiedy byłem w stanie dostrzegać otaczający mnie świat. Właściwie nigdy nie przyjąłem islamu, mimo że urodziłem się i wychowałem w muzułmańskiej rodzinie. W głębi serca nigdy nie uważałem się za muzułmanina. Ze strachu przed zemstą radykalnych muzułmanów ujawniłem to jednak dopiero znacznie później.

Prawo szariatu nakazuje, że każdy muzułmanin, który odwraca się plecami do islamu, powinien otrzymać możliwość powrotu do wiary. Dla nieskruszonego apostaty mężczyzny, karą jest śmierć, dla kobiety dożywotnie więzienie.

„Zabijcie każdego, kto zmienia religię"- Sahih al-Buchari 9:84:57

Islam uważa apostatę za osobę, która jednostronnie zrywa przymierze, jakie zawiązała z Bogiem. Apostata jest uznany za winnego odwrócenia się od odwiecznej religii.

Zdałem sobie sprawę z tego, że podstawową przyczyną degradacji i cierpień mojego narodu jest islam. Była to wiara narzucona oświeconym, tolerancyjnym i wolnym ludziom przez dzikusów z Półwyspu Arabskiego w siódmym wieku; wiara z obietnicami łupów i kobiet na tym świecie oraz wiecznych nagród cielesnych w raju Allaha po śmierci. Z każdym mijającym dniem cieszyłem się bardziej, że miałem szczęście, że potrafiłem uniknąć jarzma islamskiej niewoli i jej końskich okularów, które więżą półtora miliarda ludzi murami zabobonu, nienawiści do innych i wychwalania śmierci.

Wszystko co islamskie nie tylko nie znajdowało we mnie odzewu, ale często zderzało się z tym, co ceniłem i kochałem. To, co uważałem za atrakcyjne, wręcz czarujące, najczęściej było tabu w islamie. Kochałem życie, piękno we wszelkiej postaci, poezję, starożytną kulturę i tradycje Iranu. Kochałem śmiech, radosne obchody, takie jak urodziny; czy nasze doroczne święto Nowruz — moje ulubione — które trwa trzynaście dni.

Nowruz, to starodawne święto, od tysięcy lat jest obchodzone przez mój naród; zapowiada wiosnę, wita odnowienie życia i wyraża optymizm wobec nadchodzącego roku, aby pobłogosławił nas dobrym zdrowiem, obfitym jedzeniem, rodziną i przyjaciółmi w kraju ludzi cywilizowanych i wolnych.

Zawsze uważałem, że w żaden sposób nie da się pogodzić bycia Persem, zasad starożytnej irańskiej triady zoroastrian: dobrych myśli, dobrych słów, dobrych czynów, z wyznawaniem islamu. W ten sam sposób, nie można cenić wartości amerykańskich, Karty Praw i Konstytucji Stanów Zjednoczonych i być dobrym muzułmaninem. Są one wszechstronnie niezgodne z prawem szariatu.
Irańscy muzułmanie są ofiarami islamskiego wirusa, który zniszczył w nich tradycyjny szacunek dla różnorodności. Jest to stara, fundamentalna wiara Irańczyków w słuszność i wartość różnorodności, jak to jest zapisane w Cylindrze Cyrusa: respektowanie praw ludów świata (co jest anatemą dla islamskiego credo); to trzymało ten naród razem przez tysiąclecia.

Chociaż islam został narzucony Iranowi około 1400 lat temu, Irańczycy głęboko cenią własną, nie-arabską tożsamość i nigdy w pełni nie poddali się kulturze arabskiej.

Obecnie znaczna część irańskiego społeczeństwa ma całkowicie dość islamu i chciałaby porzucić ten dogmat nienawiści i przemocy. W rzeczywistości wielu już to zrobiło, ale po prostu z oczywistych przyczyn nie mogą się ujawnić.

Irańczycy byli zmuszeni do zaakceptowania islamu, żeby uratować życie przed arabskimi najeźdźcami, ale głęboko w sercu wielu Irańczyków istnieje żarząca się uraza do arabsko-islamskiego najazdu na ich ojczyznę i kulturę. Jest ironiczne, że wielu Irańczyków może przyznawać się do bycia muzułmanami; niemniej przeważająca część Irańczyków nigdy nie czytała Koranu, ani nie rozumie jego języka. Wydarzenia historyczne zahartowały dzisiejszych Irańczyków. Stali się ludźmi w maskach. Ale totalitaryzm 1400 lat islamskiego barbarzyństwa i dzikości musi się zakończyć. Nie musimy dłużej udawać, że jesteśmy praktykującymi muzułmanami, kiedy w rzeczywistości nimi nie jesteśmy.

Realistycznie mówiąc jest może 10-15 procent populacji, która w różnym stopniu nadal popiera obecną władzę duchownych. Wiele z tych grup to ludzie zatrudnieni w organach rządowych. Mułłowie i najemne zbiry, tacy jak członkowie Basidż. Reżim ma także poparcie wśród biednych, źle wykształconych i głęboko religijnych. Niemniej niechęć do reżimu i islamu obejmuje całe spektrum społeczeństwa irańskiego, z inteligencją i studentami uniwersytetów wiodącymi w zdecydowanej opozycji, aby zakończyć islamskie rządy.

Masy irańskie są zdecydowanie wrogie wobec skorumpowanych i ciemiężących rządów islamskich. Rządy Islamskiej Republiki Iranu kruszą się. Solidny wcześniej gmach ukazuje nareszcie wiele pęknięć, które stale się powiększają.

Wspólnie z innymi świeckimi Irańczykami robiliśmy i nadal robimy wszystko co w naszej mocy, żeby pomóc naszym rodakom w Iranie, którzy są na pierwszej linii frontu walki z islamem i islamskim reżimem.

Protesty z 2009 r. były w równym stopniu skierowane przeciwko Republice Islamskiej, jak przeciwko islamowi szyickiemu. W rzeczywistości wiele było skierowane przeciwko samemu islamowi. Ludzi zobaczyli, jak prymitywnym i ułomnym systemem wiary jest islam. Wielu będzie się go nadal trzymało. Niemniej wielu go opuści, a także wielu aktywnie będzie mu się sprzeciwiało.

Nadal istnieją ci, którzy twierdzą, że Mahomet był posłańcem Boga, a Koran jest księgą objawioną. Proponuję im, by użyli swojego intelektu i przeczytali sami cały Koran, bez założenia, że są to dosłowne słowa Boga i że Mahomet był jego posłańcem. Bez tego założenia zobaczą, że ponad 90% książki traktuje o przemocy, groźbach piekła, wykluczaniu ludzi i tym podobne. Jaki Bóg dyktowałby takie rzeczy, jakie znajdują się w Koranie?

Straszny jest los mojego kraju rodzinnego i ludzi, którzy cierpieli i nadal cierpią pod islamem. Bez islamu nie byłoby muzułmanów wznoszących sztandar nienawiści i przemocy przeciwko nie-muzułmanom. Niektórzy twierdzą, że w przeszłości islam uczynił jakieś dobro. No cóż, jest to dyskusyjne. Są również tacy, którzy są równie przekonani, że islam zadał ogromne cierpienia innym od swojego powstania do dnia dzisiejszego. Musimy się jednak zgodzić, że islam i jego prawo szariatu co najmniej nie nadają się do dzisiejszego świata.

Islam nie jest jedynie przestarzałą pozostałością zapomnianej ery, ale sam jest nieskończenie rozczłonkowaną religią, która nie potrafi zaprowadzić porządku we własnym domu. Liczne sekty islamskie skaczą sobie do gardeł; podsekty i szkoły gardzą sobą tak samo, jak nienawidzą nie-muzułmanów. Islam napędzany jest przez nienawiść, a nie miłość.

Niestety, islamu nie można zreformować. Proszę pamiętać, że islam twierdzi, iż jest doskonałą, odwieczną wiarą, której zadaniem jest podbicie całej ludzkości. W islamie pojawiały się podziały i będą się pojawiać nadal. Niemniej przez niemal 1400 lat nie zaszła w nim reformacja. Islam został wykuty w granicie dokładnie takim, jakim jest. Żadnej zmiany. Księga Allaha jest zapieczętowana.

Amil Iman - amerykański dziennikarz i publicysta urodzony w Iranie, działający na rzecz demokracji w Iranie oraz w innych krajach muzułmańskich.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/islam-nie-byl-dla-mnie,23526,page1.html

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

                                                 Hidżab - broń muzułmanki

Andy Robinson | La Vanguardia | 29 Czerwiec 2011 | Komentarze (4)


- Dziś w społecznościach muzułmańskich na Zachodzie hidżab oznacza już tylko to, co kobiety chcą nim wyrazić. Chusta przestała być symbolem poddania wobec patriarchy - mówi socjolożka Leila Ahmed, autorytet w dziedzinie islamu.
Leila Ahmed - urodzona w Kairze, w 1940 roku, profesor Harvard Divinity School, jest jednym ze światowych autorytetów w dziedzinie islamu. W swej nowej książce poświęconej historii hidżabu próbuje przybliżyć jego ideologię ludziom Zachodu. Zgodziła się udzielić wywiadu w Londynie, gdzie tymczasowo mieszka.

La Vanguardia: Jak to możliwe, że w 1971 roku najmodniejszym strojem na uniwersytetach Kairu była minispódniczka, a dziś jest nim hidżab?

Aby to zrozumieć, trzeba przede wszystkim wiedzieć, dlaczego kobiety zrzuciły zasłony. Aż do 1900 roku wszystkie Egipcjanki, zarówno muzułmanki, jak i chrześcijanki oraz Żydówki, nosiły jakiś rodzaj chusty przykrywającej włosy.

Dołącz do nas na Facebooku

Dlaczego zaczęły te chusty zrzucać?

Ponieważ z kolonialnego punktu widzenia, z punktu widzenia Brytyjczyków w Egipcie czy Francuzów w krajach Maghrebu, aby być uznanym za człowieka cywilizowanego, trzeba było ubierać się na modłę zachodnią. Według tych kryteriów kobiety z Afryki Północnej nosiły zbyt dużo odzieży, a te z Afryki subsaharyjskiej miały jej na sobie zbyt mało. Ideałem był strój kobiecy z epoki wiktoriańskiej, łącznie z gorsetem.

Dość niewygodny ten ideał.

Oczywiście, ale taki był strój osoby cywilizowanej. Hidżab zaczął być postrzegany jako symbol niższości krajów arabskich. Kobiety myślały, że zrzucając go będą mogły wznieść się na wyżyny cywilizacji, chociaż Europejczycy i tak nigdy nie uznaliby ich za równe sobie.
A pół wieku później hidżab powrócił.

Tak, ale tylko wśród muzułmanek. Jako przejaw rzekomej niższości islamu od początku był powodem napięć. Organizacja Bractwo Muzułmańskie, powołana w latach 20. ubiegłego stulecia, domagała się przywrócenia hidżabu. Po klęsce Arabów w wojnie z Izraelem w 1967 roku doszło do radykalizacji postaw islamistów. Natomiast Anwar Sadat zachęcany przez Stany Zjednoczone złagodził restrykcje wobec islamistów. Co przyczyniło się do odrodzenia islamizmu, a szczególnie hidżabu.

Czy mówimy o samodzielnej decyzji kobiet, czy też zostały do niej przymuszone?

W zasadzie zrobiły to z własnej woli. Niektórzy wprawdzie mówią, że islamiści płacili kobietom za to, by nosiły hidżab. Nie wiem, czy to prawda. Prawdą jest natomiast, że Bractwo Muzułmańskie uruchomiło linie autobusowe, z których mogły korzystać tylko kobiety noszące chusty.

Hidżab powrócił w latach 70., w chwili, gdy do głosu doszedł feminizm. Czy w Egipcie dochodziło do konfliktów na tym tle?

Oczywiście. Feministki z lat 60. i 70. były wściekłe. Islamiści wielokrotnie grozili śmiercią kobietom takim jak Nawal el Saadawi (egipska feministka, pisarka, aktywistka - przyp. red.). Z początku wydawało się, że to zjawisko marginalne: wtedy nikt nie przypuszczał, że 30 lat później większość kobiet będzie nosić chustę. Ale w samym ruchu islamistycznym też były obecne feministki, takie jak Zainab al Ghazali, która poświęciła się działalności politycznej i rozwiodła z mężem, ponieważ nie popierał jej postępowania.

A czy ten nagły wzrost popularności hidżabu nie zbiega się w czasie ze spadkiem pozycji kobiety?

Tak chyba rzeczywiście jest. Dziś w Kairze i w Aleksandrii panuje znacznie większy seksizm niż w latach 60. Kiedy ostatni raz odwiedziłam Egipt, pięć lat temu, przeżyłam szok. Miałam wrażenie, że kobiety nie mogą już wkroczyć w przestrzeń publiczną i nie zostać zaatakowane. To, jak były ubrane, nie miało przy tym żadnego znaczenia.
A jak wygląda sytuacja po wydarzeniach na placu Tahrir?

Myślę, że jest to początek nowej epoki. Dziś w społecznościach muzułmańskich na Zachodzie hidżab oznacza już tylko to, co kobiety chcą nim wyrazić. Chusta przestała być symbolem poddania wobec patriarchy. W Egipcie wciąż jeszcze tego nie widać, ale sytuacja może rozwinąć się w tym kierunku.

Mówi pani, że niektóre muzułmanki w Stanach Zjednoczonych uważają hidżab za znak protestu przeciwko seksizmowi. Jak to możliwe?

W laickiej tradycji feministycznej krytykowano tendencję do traktowania kobiecego ciała jak obiektu. Dzisiejsze feministki szermują podobnymi argumentami: nie chcą czuć się zobowiązane do tego, by wyglądać szczupło i atrakcyjnie. Traktują hidżab jako element tej postawy. Hidżab to sygnał: moja seksualność jest wyłącznie moją sprawą, nie waszą.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/hidzab-bron-muzulmanki,377,page3.html


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 01, 2011, 14:30:20
                                                  Błąd ortograficzny, który rujnuje życie

Religia.tv | Religia.tv | 3 Październik 2011 | Komentarze (2)

Faryal Bhatti, młoda dziewczyna z Pakistanu, została oskarżona o bluźnierstwo przez tamtejszych urzędników. Zarzut postawiono po tym, jak na klasówce błędnie napisała jedno słowo w formule chwalącej proroka Mahometa.
Bhatti uczęszczała do szkoły Sir Syed High School w kolonii w Havelian, w pobliżu Abbottabad. Za popełniony na pisemnym sprawdzianie błąd została najpierw pobita przez swojego nauczyciela, a następnie dyrekcja szkoły podjęła decyzję o wydaleniu jej z placówki.

Dołącz do nas na Facebooku

Lokalni muzułmańscy ekstremiści nie chcą jednak poprzestać na takiej karze, domagając się oficjalnego oskarżenia dziewczyny o bluźnierstwo, za które w Pakistanie grozi kara śmierci. Niektórzy z imamów sądzą nawet, że cała jej rodzina powinna zostać ukarana.

Decyzja o wydaleniu ze szkoły została podjęta przez urzędników po spotkaniu z dziewczyną i jej matką. Bhatti przeprosiła za swój czyn i próbowała wyjaśnić, że była to zwykła pomyłka, na nic się jednak zdały jej wyjaśnienia. Matka dziewczynki, pielęgniarka, została natomiast przeniesiona przez władze z pobliskiego szpitala do pracy w innym ośrodku zdrowia, dalej od szkoły.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Maulana Syed Ali Ejaz, muzułmański duchowny, który był obecny na posiedzeniu, stwierdził, że nadal niejasne są intencje Faryal Bhatti. - Oczy pełne łez wskazują na jej niewinność, ale napisane przez nią słowa pozostają obraźliwe i jest to wystarczający powód, by podjąć konsekwencje, żeby nigdy w swoim życiu nie odważyła się pomyśleć źle o islamie - wyjaśnił duchowny.

Centrum Pomocy Prawnej, Wsparcia i Porozumienia w Wielkiej Brytanii, które zapewnia bezpłatną pomoc prawną dla prześladowanych chrześcijan w Pakistanie, stanowczo potępia wysunięte wobec Bhatti oskarżenia.

Nasir Saeed, koordynator w Centrum tłumaczy: - Błąd ortograficzny Bhatti polegał na tym, że nie dodała kropki do słowa. Tylko ta jedna kropka ma być jej winą i zmienić jej życie. Za ten błąd będzie ona płacić prawdopodobnie przez resztę swojego życia, bo nawet oskarżenia o bluźnierstwo odciskają swoje straszliwe piętno.

- Sprawa jest kolejnym dowodem na to, jak w Pakistanie prawo o bluźnierstwie jest nadużywane do prześladowania chrześcijan - przekonuje Saeed. - Pakistański rząd powinien natychmiast podjąć reformy prawa, by chronić życie chrześcijan i innych mniejszości, które wyraźnie nie popełniły żadnego przestępstwa - dodaje.

http://religia.onet.pl/swiat,18/blad-ortograficzny-ktory-rujnuje-zycie,5384.html

..........................................

                                        Prześladowani za modlitwę

kg (KAI/AsiaNews) / ms | EKAI | 19 Maj 2011 | Komentarze (3)

Funkcjonariusze chińskiego urzędu bezpieczeństwa zakazali podziemnym wspólnotom katolickim w Szanghaju uczestniczenia w Światowym Dniu Modlitwy za Kościół w Chinach.

Będzie on obchodzony z inicjatywy Benedykta XVI we wtorek 24 maja, ale niektóre wspólnoty miejscowe postanowiły przybyć do Szeszanu już 21 bm. Tam, w narodowym sanktuarium maryjnym chcą włączyć się w ogólnoświatową modlitwę za Kościół w Chinach.

- Atmosfera jest bardzo napięta i będziemy musieli zachować milczenie – powiedział włoskiej agencji misyjnej AsiaNews jeden z księży chińskich. Jednocześnie zapewnił, że katolicy chińscy chcą być posłuszni wskazaniom papieskim.

To właśnie Ojciec Święty ustanowił w swym liście do katolików chińskich z 27 maja 2007 r. Światowy Dzień Modlitwy za Kościół w tym azjatyckim kraju, wyznaczając jednocześnie na jego odbycie 24 maja – święto Matki Bożej Wspomożenia Chrześcijan. Papież wyraził wówczas pragnienie, aby przez modlitwę umacniała się jedność między katolikami „podziemnymi” (tzn. dochowującymi wierności Stolicy Apostolskiej) a „oficjalnymi” (kontrolowanymi przez rząd i nie uznającymi papieża za najwyższą władzę) oraz o ich łączność z Biskupem Rzymu. W czasie tych modlitw wierni proszą również Pana o siłę w wytrwaniu i w dawaniu świadectwa chrześcijańskiego, mimo cierpień i prześladowań chrześcijan w najludniejszym państwie świata.

Według rozmówcy włoskiej agencji, tamtejsi katolicy są ciągle jeszcze wstrząśnięci rozmiarami przemocy, stosowanej przez reżym wobec nich. Chodzi zwłaszcza o wyświęcanie biskupów bez zezwolenia papieża, deportacje biskupów i księży oraz zmuszanie ich do udziału w zwołanym przez władze VIII Narodowym Zgromadzeniu Katolików Chińskich w Pekinie.

Obradowało ono, mimo stanowczego zakazu papieża, w grudniu ub.r. z udziałem wielu biskupów, księży, sióstr zakonnych i świeckich katolików, przybyłych w większości pod przymusem. Jednym z jego zadań był wybór kierownictwa pro reżymowego Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh) i księży w celu konsekrowania ich na biskupów bez zgody papieża.

Aby powstrzymać jedność w modlitwie obu odłamów katolików chińskich, od 2008 r., gdy po raz pierwszy odbył się Światowy Dzień Modlitwy, władze starają się zablokować diecezje i wiernych, pragnących udać się do Szeszanu, a także wiernych z zagranicy, wzywając m.in. księży do spędzenia „urlopów opłacanych przez rząd”. Zezwalano jedynie kilku tysiącom wiernych z Szanghaju do przybycia pieszo do sanktuarium.

Szeszan, położony ok. 40 km na południowy zachód od Szanghaju, jest od końca XIX wieku celem pielgrzymek katolików ze wszystkich stron kraju, przy czym najliczniejsze przybywają tu w maju każdego roku – do 20 tysięcy wiernych.

Z okazji zbliżającego się Dnia AsiaNews przypomniała, że we Włoszech mieszkający tam katolicy chińscy organizują w tym roku dwudniowe spotkanie w dniach 21-22 maja w Rimini. Są one otwarte dla wszystkich, nie tylko dla wiernych chińskich, a swój udział w nich zapowiedzieli m.in. sekretarz Kongregacji Ewangelizacji Narodów abp Savio Hon Tai-Fai (pochodzący z Hongkongu), przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu abp Claudio M. Celli i biskup Rimini Francesco Lambiasi oraz setki księży z Włoch.

W poprzednich latach takie spotkania modlitewne odbywały się kolejno w Rzymie (2008), Neapolu (2009) i w Maceracie (2010).

http://religia.onet.pl/swiat,18/przesladowani-za-modlitwe,287.html
............................................................
 


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 01, 2011, 14:44:53
Z tekstu nie wynika, że dziewczyna była chrześcijanką. Gdyby była, to już samym bluźnierstwem - w myśl islamskiej wiary - byłoby nakazanie chrześcijance pisać na temat ich proroka. Nie byłaby ona winna, tylko nauczyciel, który taki sprawdzian nakazał.

Cytuj
tamtejsi katolicy są ciągle jeszcze wstrząśnięci rozmiarami przemocy, stosowanej przez reżym wobec nich. Chodzi zwłaszcza o wyświęcanie biskupów bez zezwolenia papieża, deportacje biskupów i księży oraz zmuszanie ich do udziału w zwołanym przez władze VIII Narodowym Zgromadzeniu Katolików Chińskich w Pekinie.

Obradowało ono, mimo stanowczego zakazu papieża, w grudniu ub.r. z udziałem wielu biskupów, księży, sióstr zakonnych i świeckich katolików, przybyłych w większości pod przymusem. Jednym z jego zadań był wybór kierownictwa pro reżymowego Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh) i księży w celu konsekrowania ich na biskupów bez zgody papieża.

Wyświęcenie biskupa bez zezwolenia Papieża to przemoc ? Chyba tylko na wyświęcanym, jeśli on sobie tego nie życzy. Ale w takim razie Kościół w Polsce dokonuje masowej przemocy chrzcząc dzieci, które nie mogą wyrazić swojego zdania na ten temat. Chyba, że za takowy wyraz wziąć darcie japy ;)

W prześladowaniach Chińskich Katolików nie chodzi o modlitwę tylko o podległość konkretnej władzy. Jedni katolicy uznają Papieża a inni nie i obie władze - papieska i chińska - martwią się tylko o swoje wpływy.


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 01, 2011, 14:49:51
                                     EGIPSKIE  KORZENIE  CHRZESCIJANSTWA

Joanna Ellmann | Liberte.pl | 30 Listopad 2011 | Komentarze (6)

    Każdy mieszkaniec Egiptu znał historię o ciężarnej Izydzie poszukującej schronienia, które w końcu znalazła w chacie ubogiej żony rybaka. Czy ta opowieść nie przypomina wędrówki Marii i Józefa, którzy zmuszeni byli uciekać przed rzezią niewiniątek?
Piramidy budowane przez tysiące zmuszanych do pracy niewolników, Kleopatra – królowa, której niezwykła uroda wprawiała w zachwyt starożytnych. Wierzenia i mity, które odeszły w przeszłość, zapomniane, hermetyczne. To informacje o Egipcie, tak oczywiste, że - wydawać by się mogło - nie wymagające chwili refleksji, a już na pewno nie polemicznego artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku

Tak naprawdę są to mity, które po wielu stuleciach a nawet tysiącleciach ukształtowały nasze wyobrażenie o jednym z najsłynniejszych krajów na ziemi. Wiedza o Egipcie, czerpana z hollywoodzkich superprodukcji filmowych spod znaku „klątwy mumii” i z wycieczek do hoteli z basenami w Hurghadzie nijak się jednak ma do złożoności i skali wpływu, jaki to starożytne państwo wywarło na wiele aspektów naszego dzisiejszego życia, a także na jedną z największych religii monoteistycznych, którą wyznaje 33 % ludzi na świecie, a w Polsce ponad 90 %.

Syn Boży – człowiek zrodzony z boga i dziewicy, zmartwychwstający i po śmierci zasiadający na tronie obok swego ojca; kobieta, która w cudowny sposób poczęła syna z bogiem; przepowiedziany chłopiec, który w wieku 12 lat nauczał i swą wiedzą zadziwiał największych mędrców; bóg, który ulepił ludzkość z gliny, piekielne kotły, w których po śmierci cierpią katusze grzesznicy – to nie filary wiary chrześcijańskiej, lecz starożytnych Egipcjan.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Teksty, których spore fragmenty znamy dzisiaj jako pisma Starego i Nowego Testamentu – mają swoje analogie w Tekstach Piramid, Tekstach Sarkofagów i innych pismach starożytnego Egiptu, które powstały wiele wieków przed narodzinami Marka, Mateusza, Łukasza czy Jana.

Twórcy Ewangelii, a zwłaszcza Marek i Łukasz, doskonale znali egipską mitologię. Istnieją artefakty potwierdzające osadnictwo żydowskie, judeo - aramejskie w ziemi egipskiej (np. Elefantyna) już około pierwszej połowy VI w. p. n. e. Według Filona Aleksandryjskiego, w I w. n. e. liczebność ludności żydowskiej w Egipcie mogła dochodzić do miliona. Pokazuje to, od jak dawna i na jaką skalę przebiegała influencja społeczna, kulturowa i religijna. To, co początkowo wydawało się tragedią dla Żydów – oddalenie od Świątyni w Jerozolimie – ostatecznie sprawiło, że stali się oni bardziej otwarci na alternację obcych tradycji kulturowych. W I wieku naszej ery, po upadku Jerozolimy, wielu Żydów osiedliło się w egipskiej Aleksandrii. S. Sharpe już w 1863 r. pisał: „Jeśli chodzi o obrazy , widzimy zwiastowanie, narodziny i adorację, tak jak opisuje je Łukasz w 1 i 2 rozdziale swojej ewangelii (…) można przypuszczać, że oba rozdziały Łukasza nie są historyczne, tylko zaczerpnięte z opowieści egipskich o cudownych narodzinach króla.”

Na początku był Chaos

Egipcjanie nazywali go – Nun. Z tego chaosu – praoceanu wyłoniła się Trójca Bogów.

Egipcjanie znali również inną wersję początków świata i siebie samych, według której ludzkość powstała z gliny, ulepiona na kole garncarskim przez boga Chnuma przedstawianego jako barana. Jego kult zapoczątkowano na Elefantynie – co, w kontekście wcześniejszych wzmianek o funkcjonowaniu tam dużej społeczności żydowskiej, nabiera nowego znaczenia.

W Memfis, mieście, w którym w Okresie Późnym istniała duża kolonia Żydów, naczelnym bóstwem był Ptah - „Ten, który sam się stworzył”. „Ptah był zadowolony gdy stworzył wszystkie rzeczy, każde boskie słowo (…).” Egipscy bogowie naprawdę mieli wiele wspólnego z Bogiem Izraelitów.

Jezus – faraon Izraela

Propagandowe opowieści o herosach znane były na długo przed ewangeliami opisującymi życie Jezusa z Nazaretu. Już chwila poczęcia bohatera różni się od sytuacji przynależnej zwykłemu człowiekowi. Czy istnieje lepszy dowód niezwykłości bohatera, od wywiedzenia jego pochodzenia wprost od boga? Teogamia była jednym z najsilniej rozwiniętych wierzeń w Egipcie -

„Opowieść Satmiego” z 550 r. p. n. e :

„Cień boga pojawił się przed Mahitusket i oznajmił jej: »Będziesz miała syna, którego będą zwać Si-Osiris«”.

Mahitusket – znaczy „łaski pełna”, „Si – Osiris” – „syn boga Ozyrysa”, a Satmi – mąż Mahitusket – „ten, który czci boga”.

Egipski bóg Thot, będący wysłannikiem Amona, zwiastuje królowej cudowne powstanie „owocu jej łona”. Staroegipski bóg z głową ibisa przekształcił się w chrześcijańskiego, uskrzydlonego wysłannika – Gabriela.

Następnie Amon obwieszcza swój zamiar pozostawienia swego ziemskiego potomka królowi, który będzie jego ziemskim ojcem. Po porodzie, który odbywa się w towarzystwie bogów i duchów, dziecko zostaje uznane przez swego ziemskiego ojca – króla, a następnie obrzezane i obmyte wodą – co symbolizuje oczyszczenie.

Pogląd o boskim pochodzeniu faraona był bardzo silny także w I w. n. e., kiedy Egipt zamieszkiwała znacząca populacja żydowska, a sami Egipcjanie oczekiwali nadejścia faraona, który przywróci porządek i dawną świetność ich krajowi.

Na dworze króla Dawida przebywali egipscy skrybowie – co potwierdza Biblia. Dzięki temu na żydowski dwór przeniknąć mogły tradycje egipskich nauk religijnych. Każdy mieszkaniec Egiptu znał historię o ciężarnej Izydzie poszukującej schronienia, które w końcu znalazła w chacie ubogiej żony rybaka. Czy ta opowieść nie przypomina wędrówki Marii i Józefa, którzy zmuszeni byli uciekać przed rzezią niewiniątek zarządzoną przez Heroda bojącego się utraty władzy?

Narodzinom Jezusa towarzyszyło niezwykłe wydarzenie astronomiczne – pojawienie się gwiazdy, która prowadziła mędrców do Betlejem. W świecie starożytnym ciała niebieskie często były przewodnikami, opiekunami i strażnikami niezwykłych wydarzeń. W Nowym Testamencie (Drugi List św. Piotra, Apokalipsa św. Jana) Mesjasz nazywany jest „gwiazdą poranną”. Podobnie faraon utożsamiany był ze Słońcem – Re.

Gdy syn boży się narodził, ze Wschodu przybyli Mędrcy, którzy złożyli Jezusowi dary. Dary, które Mędrcy złożyli Jezusowi, w oczach starożytnych mieszkańców kraju nad Nilem nie byłyby przypadkowe. Egipcjanie wierzyli , że złoto jest ciałem bogów, kadzidło ich zapachem a mirra nasieniem. Dla Egipcjanina taki zestaw prezentów oznaczał oddanie czci boskiej istocie.

Jezus, podobnie jak faraon, był synem ziemskiej kobiety i boga. Natomiast jego prawo do panowania podparte jest królewskim rodowodem jego ojca: Józefa, który był potomkiem króla Dawida – według Biblii, lub poprzedniego faraona – w Egipcie.

Wkrótce po narodzinach, Jezus został obrzezany. Rytuał ten, który w Egipcie miał bardzo starą tradycję, został – według wielu badaczy, także starożytnych (np. Herodot), przejęty od nich przez Żydów.

Niezwykli 12 – latkowie

Si – Usire i Jezus, historie tych dwóch chłopców są do siebie niezwykle podobne i doskonale wpisują się we wspomniane przeze mnie mity o herosach, którzy już w dzieciństwie przejawiali niezwykłe zdolności. W opowieści o Si – Usire znajdziemy także analogie do biblijnej historii kapłana Zachariasza i jego bezpłodnej żony Elżbiety.

Mędrzec Setne i jego żona Meh - wesche nie mogli mieć dzieci. Zrozpaczona kobieta udała się do świątyni aby prosić bóstwo o potomka. W świątyni miała proroczy sen, w którym tajemniczy głos powiedział jej co robić, aby już następnej nocy poczęła ze swym mężem dziecko. Przepowiednia sprawdziła się. Wkrótce również Setne miał sen. Przemówił do niego ten sam głos, który przepowiedział cudowne poczęcie jego żonie. Zapowiedział on, że syn, który wkrótce się urodzi, będzie czynił cuda. Głos nakazał nadać mu imię Si - Usire.

"Kiedy chłopiec podrósł, oddano go do szkoły i wkrótce Si-Usire wiedział więcej niż pisarz, któremu oddano go na naukę. A kiedy zaczął z pisarzami Domu Życia wypowiadać czarodziejskie zaklęcia w świątyni Ptaha, wszyscy pisarze byli dla niego pełni podziwu."

Podczas uczty, na którą zachwycony zdolnościami chłopca, zaprosił go król, okazało się, że Si - Usire prześciga swoją wiedzą i zdolnościami uznanych mędrców.

„Kiedy Si-Usire miał dwanaście lat, nie było już w Memfis żadnego pisarza ani mędrca, który by go przewyższał w czytaniu ksiąg czarodziejskich.” W tym samy wieku był Jezus, kiedy zadziwił Mędrców w Świątyni. Obaj obdarzeni nadprzyrodzonymi siłami chłopcy, potrafili także czynić cuda. Si – Usire posiadł np. zdolności telepatyczne, potrafił czytać z zamkniętych ksiąg itp.

Chrzest

Rytualne ablucje nie były niczym nowym i niezwykłym w starożytnym świecie żydowskim. W pradawnym Egipcie to bogowie Horus i Amon dokonywali tej czynności polewając – podobnie jak to ma miejsce także dzisiaj w momencie chrztu świętego – głowę kandydata na króla, symbolizującą życie wodą. Bóg wygłaszał wtedy takie oto słowa: „Oto mój Syn (…) połączcie się z nim.”
"Oto ciało moje"

Obrzęd komunijny, będący reminiscencją Ostatniej Wieczerzy i spożywanych podczas niej pokarmów, nie ma bezpośredniego przełożenia we wcześniejszych obrzędach religijnych innych narodów. Ale np. przedstawienie Hathor – Meri przyjmującej znak życia „ankh” przypomina chrześcijański sakrament komunii.

Ozyrys był bogiem ziarna, a dzięki jego śmierci, ludzie mogli karmić się jego ciałem. W Tekstach Piramid bóg ten nazywany jest także Panem Wina. W papirusach z Londynu i Lejdy nazywane jest ono „krwią Ozyrysa”, którą przelewa on w kielich i każde pić Izydzie. Napój ten ma sprawić, że bóg ten będzie pamiętany także po swojej śmierci. Nasuwa to skojarzenia z Eucharystią.

Symboliki wspólnej uczty nie trzeba przypominać żadnemu chrześcijaninowi. Należałoby jednak przytoczyć egipską Księgę Henocha: ”Sprawiedliwi i wybrani zostaną w ów dzień zbawieni i odtąd nigdy nie zobaczą oblicza grzeszników i nieprawych. Pan Duchów pozostanie nad nimi i będą ucztować z Synem Człowieczym, oddadzą mu pokłon i będą go wielbić na wieki.”

Ostatnia próba przed pojmaniem

To jeden z najbardziej przejmujących momentów w Biblii. Jezus zostaje sam ze swymi myślami i strachem. Ma świadomość zbliżającej się śmierci i cierpienia. Czuje się opuszczony, zaczyna wątpić. I wtedy zwraca się do Boga – swego ojca.

Podobną scenę znali Egipcjanie. Była nią opowieść o Ramzesie II, który podczas walki z barbarzyńskimi Hetytami, zostaje sam. Zwraca się więc z prośbą o pomoc i otuchę do swego Ojca, boga Amona:

„Jego Majestat (Ramzes) mówił: Amonie, ojcze mój, cóż dzieje się więc? Czyż ojciec może zapomnieć syna? Czy zrobiłem coś – cokolwiek by było – bez ciebie? Czyż idąc naprzód albo zatrzymując się w miejscu, nie czyniłem tego wyłącznie na twoje polecenie, nie wykroczywszy nigdy przeciw twoim rozkazom? (…) Wzywam cię ojcze mój, Amonie! (…) jestem absolutnie sam, nie mam przy sobie nikogo. (…). Jeżeli jestem tu, to na Twój rozkaz, Amonie, a ja nigdy nie uchybiłem twojej woli. Oto z pogranicza krajów barbarzyńskich zanoszę do ciebie swoją modlitwę. (…). Widzę go, Amona! Wyciąga rękę do mnie, jest ze mną! Radość napełnia mnie: on jest ze mną!”

Podobnie Jezus w ogrodzie oliwnym, zwraca się do Boga „Ojcze” i przypomina, że jest tu i czeka na wypełnienie jego woli, choćby miało to kosztować go życie. Łukasz 22,42: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie.” I Ramzes i Jezus wypełniając wolę swego ojca są mu poddani. Ta wielka odpowiedzialność za losy ludzkości/ swego narodu powoduje u nich tak ludzkie zwątpienie i strach, który jest tym silniejszy, kiedy okazuje się, że w swej misji są tak naprawdę samotni.

Największy z faraonów, Ramzes II, w ostatnich chwilach życia zwraca się do boga: „Amonie, ojcze mój, cóż dzieje się więc? Czyż ojciec może zapomnieć syna?”

Konający Jezus woła: „Eli, Eli, lam sabachthani?”, „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”.
Kim był faraon? Kim Był Jezus?

Zgodnie z odwieczną tradycją, faraon był potomkiem dzieci Horusa. Boskiego rodowodu rządów egipskich władców nikt zatem nie podważał. Horusa określały epitety: Droga, Prawda, Życie. Natomiast Jezus mówił o sobie: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem”. Horus mówi o swym ziemskim następcy – faraonie: „Oto daję moje dziedzictwo, mojego następcę, serce z mego ciała, spłodzonego z tego, którego ja spłodziłem, mój obraz żywy wśród żyjących”. W Tekstach Piramid czytamy: „To jest mój umiłowany, w którym mam upodobanie.” W Egipcie powszechne i niepodważalne było przekonanie, że faraon był synem boga w sensie fizycznym.

- Jestem Twoim ojcem; ja ciebie spłodziłem tak, że całe ciało twoje jest boskie…

- Jestem twoim synem, ty osadziłeś mnie na twym tronie i powierzyłeś mi swoje królestwo…

Taka interlokucja odbyć mogłaby się zarówno między Jezusem a Bogiem chrześcijańskim, jak i między faraonem a jednym z bogów egipskich. W tym akurat wypadku dotyczy ona Ramzesa III – „ukochanego syna swego ojca” boga Amona – Re.

Jako że Ozyrys był pierwszym, który zmartwychwstał, jego ziemski syn – faraon, również zmartwychwstanie – podobnie jak wszyscy Egipcjanie. Czczony będzie wtedy jako pierwszy z umarłych, dzięki któremu cud powtórnych narodzin (tak Egipcjanie rozumieli zmartwychwstanie ) będzie możliwy. Bardzo ciekawy jest fakt, że zarówno Egipcjanie jak i Żydzi oczekiwali przyjścia „dobrego pasterza”, który ocali swój lud. Np. ikonografia Ozyrysa często pokazuje go z berłem heka (laską) i biczem jako pasterza narodu.

Zarówno Jezus jak i faraon, będąc „umiłowanymi synami” bożymi, znają plany swych ojców i wypełniają je przy ich pomocy. Aby w pełni zadowolić boga – ojca i realizować powierzoną przez niego misję, ważne jest nie tylko pokrewieństwo fizyczne ale także posłuszeństwo. Dopiero połączenie tych dwóch elementów daje ziemskiemu synowi boga jego pełne poparcie. Bóg może odwrócić się od swego ziemskiego dziecka (Jezus, faraon), gdy przestanie ono postępować zgodnie z jego wolą.

Faraon Sezostris I tak mówi o Re : „On mnie stworzył…abym spełniał to, co on nakazał mi zrobić.” Jezus mówi :”Nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli tego, który mnie posłał”, „Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego”, „Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że czynię, jak mi Ojciec nakazał.” Bóg odwdzięcza się swemu synowi spełniając jego prośby i życzenia.

Królestwo Boga i pojęcie Maat

Boski plan zakłada, że na ziemi zapanuje kiedyś sprawiedliwe królestwo niebieskie – według Biblii, lub Maat – w wierzeniach Egipcjan (naczelna zasada kierująca życiem bogów, kosmosu, człowieka). W obu kulturach Maat, czyli porządek, sprawiedliwość, zostają przeciwstawione nieładowi, niesprawiedliwości, grzechowi - a faraon, podobnie jak Jezus, nie faworyzuje zamożnych i silnych. Sprawiedliwość – Maat - była dla wszystkich.
Również szczęście, które ostatecznie zapanuje w Królestwie Niebieskim/Maat, w obu kulturach wygląda bardzo podobnie. Nie będzie łez, głodu ani cierpienia. Jednak na taki koniec mogą liczyć tylko „sprawiedliwi”. Księga Umarłych tak opisuje wejście w zaświaty: obmycie wodą, przybranie w nowe, białe szaty. Zmarły, który przybył do Krainy Umarłych zasiada w towarzystwie Ozyrysa i spożywa pokarmy z Drzewa Życia. To dzięki Jezusowi i Ozyrysowi (z którym identyfikowani są wszyscy następni faraonowie), którzy zmartwychwstali, ludzie, którzy żyli zgodnie z Prawdą/Maat, będą mogli po śmierci liczyć na szczęśliwe życie wieczne. Ścieżka życiowa religijnego Egipcjanina nie różni się niczym od drogi pobożnego chrześcijanina żyjącego kilka wieków później. Oboje są wierni Maat/Prawdzie, żyją wśród ludzi wyznających takie same zasady, chcą przypodobać się Bogu odrzucając to co złe, mieszka w nich Duch Boży. Dla przeciętnego człowieka niedostępna jest pełnia wiedzy o Maat/Prawdzie. Posiąść ją i przekazać ludzkości może tylko istota, która ma bezpośredni kontakt z bóstwem – Jezus lub faraon.

W egipskim Państwie Umarłych ci, którzy tam trafili jedli chleb z ziaren pszenicy oraz pili piwo z czerwonego jęczmienia. Pszenica i jęczmień były natomiast symbolami Ozyrysa. Często w ikonografii przedstawiano tego boga - pierwszego faraona – jako postać, z której ciała wyrastają pszenica i jęczmień. Egipcjanie jedzący chleb i pijący piwo, pożywiali się ciałem Ozyrysa! Mamy więc do czynienia z egipska komunią pod dwoma postaciami!

W starożytnym Egipcie ziarno było symbolem zmartwychwstania Ozyrysa, a spożywanie chleba miało wymiar religijny. Aby mogło narodzić się ziarno, Ozyrys musiał umrzeć – a kiełkowanie pszenicy było symbolem zmartwychwstania – powrotu Ozyrysa do żywych. Chleb jest zatem ciałem Ozyrysa, które spożywali Egipcjanie.

Kolejnym świętym posiłkiem dla chrześcijan były ryby, które w Egipcie symbolizowały dusze zmarłego. A Tilapia w wierzeniach Egipcjan gwarantowała powrót do życia. W Egipcie zatem świętymi pokarmami były: chleb, piwo, ryba. Ale także wino, które często było synonimem krwi. Ozyrysa nazywano zaś „Panem Wina”. Wraz z wstąpieniem na tron, nowy władca Egiptu symbolicznie rozdzielał chleb pomiędzy możnych Dolnego i Górnego Egiptu i sam spożywał święty posiłek.

Egipcjanin i chrześcijanin w Zaświatach

W Egipcie znane były spisane nauki moralne, którymi kierować powinien się dobry Egipcjanin chcący żyć wiecznie w Maat. Są one łudząco podobne do wytycznych, według których żył pobożny Żyd.
Papirus Insiger, który powstał w czasach ptolomejskich zawiera takie oto nauki moralne: „Lepiej błogosławić drugiego, niż krzywdzić tego, kto cię obraził.”, „Człowiek mądry, temu, który go rozbiera, oddaje swe szaty, błogosławiąc.” A teraz Biblia i Ewangelia według św. Mateusza( 5, 39 – 40): „(…) jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz.” Zarówno teksty egipskie - Księga Umarłych czy Ostrakon Turyński, jak i Ewangelie, roztaczają przed nami wizję Królestwa Bożego / Królestwa Maat, w którym głodni, spragnieni i nadzy, będą wreszcie syci, napojeni i ubrani w czyste szaty z lnu. Jednak te wszystkie przywileje czekają tylko na tych, którzy w swoim życiu postępowali zgodnie z zasadami moralnymi.

Ewangelia według św. Mateusza: 5,8 :"Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą."

Literatura egipska: "Nikt nie przybywa do Krainy Zachodniej (czyli do Nieba), oprócz tego, kogo serce kieruje się całkowicie prawością. nie ma tu żadnej różnicy między biednym i bogatym, tylko tym, co jest bez grzechu..."

Apokalipsa

W Egipcie odnajdziemy moralizatorską przypowieść o bogaczu i nędzarzu, którzy trafiają do zaświatów. Jest ona bardzo podobna do znanej nam z Biblii przypowieści o Łazarzu. Egipcjanom nieobce było też pojęcie czyśćca.

Nadejście Syna Człowieczego i Sąd Ostateczny poprzedzą wielkie kataklizmy, których opis stanowi trzon Apokalipsy. Swój odpowiednik znajdują one także w Starym Testamencie.

Zarówno w tekstach biblijnych jak i egipskich opowieściach proroczych, w czasie zbliżającej się „apokalipsy” zaćmione Słońce przestanie świecić, nie będzie opadów, a koryta rzek wyschną. Ziemia zostanie najechana przez obce ludy, zakłócone zostaną pradawne obrządki pogrzebowe oraz panujące dotychczas stosunki społeczne. Na szczęście teksty egipskie zostawiają nadzieję: „Syn Człowieczy zdobędzie sobie sławę wieczną.”, „Król dobroczyńca przybędzie ze słońca, rozdawca darów.”, „(…) ale Baranek kres położy wszelkiemu złu.” Ewangelie: „(…) ujrzą Syna Człowieczego, przybywającego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą.” Teksty te pokazują straszne konsekwencje rozłamu pomiędzy światem bogów i ludzi, dla których jedynym ratunkiem będzie przyjście króla – wybawiciela., który przywróci dawny porządek / Maat.

                                                     c.d.n






Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 01, 2011, 15:02:44
Sąd Ostateczny

Zarówno w Biblii, jak i w tekstach egipskich, dobrzy i sprawiedliwi, przedstawiani są po prawicy Boga / Ozyrysa, natomiast źli po lewej stronie.
Złoczyńcy, znajdujący się na Sądzie po lewicy Boga, mogą spodziewać się przeróżnych kar.

Grzesznicy, według pism chrześcijańskich, podlegać będą „karze piekła ognistego”, kaźni ognia i siarki. Wizja spalenia w płomieniach żywa była również w Egipcie, skoro zmarły tak odgraża się w Tekstach Sarkofagów: „Nigdy nie spadnę do waszego kotła.” Biblijne jeziora ognia znajdują analogie w egipskiej Księdze Bram: „są z ognia dla grzeszników, którzy się zbuntowali (…). (…)Ten staw pełen jest jęczmienia (dla błogosławionych), ale wody stawu są z ognia (dla skazańców).”

Po śmierci fizycznej wybrańcy, którzy przez całe swe ziemskie życie kierowali się zasadami Prawdy / Maat, ubrani zostają w białe, lniane szaty, nie zaznają głodu ani pragnienia, zasiadają na tronie obok Boga

Zarówno w wierzeniach egipskich jak i chrześcijańskich, ważne miejsce zajmuje Sąd, który odbywa się po śmierci. Chrześcijanie boją się Sądu, który czeka ich na końcu czasu. Sąd nad Egipcjaninem odbywał się zaraz po jego śmierci. Od VII wieku również wyznawcy Jezusa wierzyli, że zaraz po śmierci będą rozliczani ze swoich postępków na ziemi.

Powyższy tekst na pewno nie wyczerpuje tematu. Chrześcijaństwo jest konglomeratem wielu starożytnych religii, mitologii i kultur. Jednak spuścizna Egiptu jest tutaj wyjątkowo silna i aż dziw, że do tej pory tak niewiele o niej wiadomo. Zastanawiające są jednak takie przykłady jak egipski grobowiec w Paheri, z 1500 roku przed Chrystusem, który dostarcza nam ikonograficznego zapisu cudu: oto faraon zamienia sześć dzbanów z wodą na sześć dzbanów z winem. Tego samego dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej 15 wieków później…

A rozmnażanie jedzenia i chodzenia po wodzie? Również w tych dziedzinach Jezus nie był prekursorem - wcześniej robił to egipski bóg Sobek…. Reminiscencje egipskie w świętych księgach chrześcijaństwa to nie tylko zasługa ewangelistów, ale także bezimiennych żydowskich skrybów zamieszkujących Egipt i Egipcjan przebywających w Ziemi Świętej. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile egipska spuścizna zawdzięcza pewnemu przywódcy Izraelitów wychowanemu na dworze faraona – kilkadziesiąt lat po upadku pierwszej na świecie religii monoteistycznej. Człowiekiem o którym mówię jest Mojżesz, a jedynym bogiem Egiptu – Aton… ale to już zupełnie inna historia…

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/egipskie-korzenie-chrzescijanstwa,23546,page1.html


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 01, 2011, 15:35:44
Cytuj
Egipcjanie jedzący chleb i pijący piwo, pożywiali się ciałem Ozyrysa!
W Egipcie zatem świętymi pokarmami były: chleb, piwo, ryba

Zdecydowanie bliższe mi egipskie rytuały ;) Dobra rybka z piwkiem a na zagryzkę chlebek.


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 01, 2011, 21:17:57
                                          Gdy Bóg przeszkadza w nauce

Jack Grimston | Sunday Times | 1 Grudzień 2011 | Komentarze (3)
 

Jeden z czołowych brytyjskich naukowców ostrzegł niedawno, że rosnąca liczba studentów wyznających islam bojkotuje wykłady o ewolucji argumentując, że teoria ta stoi w sprzeczności z ich przekonaniami religijnymi, a konkretnie – z kreacjonizmem.
Steve Jones, profesor genetyki na University College London zauważył, że wśród jego uczniów coraz liczniejsza grupa odmawia chodzenia na wykłady dotyczące ewolucji, a nawet skarży się do władz uczelni, że przedmiot taki nie powinien być nauczany na ich kierunku. – To mniejszość studentów, ale problem niewątpliwie istnieje i narasta – stwierdził Jones, który wykłada wstęp do genetyki dla około 300 studentów pierwszego roku – z nich, mniej więcej jedna piąta to muzułmanie. – Parę lat temu doszło do paru raczej zabawnych spięć i dyskusji z dzieciakami należącymi do fundamentalistycznych wyznań chrześcijańskich, ale teraz protestują przede wszystkim muzułmanie.

Dołącz do nas na Facebooku

Jones dodał, że wiadomo mu też o kilku studentach medycyny z University College London – uczelni należącej do najlepszych w Wielkiej Brytanii – którzy odmówili uczenia się o ewolucji. Jego zdaniem podawanie w wątpliwość teorii Darwina z pobudek religijnych to bolączka rosnącej liczby szkół. Ostatnio zdarzyło mu się, że nastolatek wyszedł z sali, gdy profesor poruszył ten temat podczas wykładu.

Komentarze Jonesa prawdopodobnie na nowo ożywią konflikt dotyczący kreacjonizmu istniejący w samym środowisku brytyjskich muzułmanów. Rosnąca liczba wyznawców Allaha uważa, że darwinizm kłóci się z ich przekonaniem o boskim pochodzeniu świata: istota najwyższa miałaby powołać do istnienia ludzkość i inne gatunki pojedynczym aktem woli.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Na początku tego roku Usamowi Hasanowi, imamowi z meczetu Masjid al-Tawhid we wschodnim Londynie i jednocześnie wykładowcy inżynierii na Middlesex Univeristy grożono śmiercią po tym, jak stwierdził, że islam i darwinizm nie muszą stać w opozycji. W grudniu zeszłego roku doszło do spięć, gdy saudyjski duchowny powiedział zgromadzeniu w Birmingham, że osoby wierzące w ewolucję nie mają prawa prowadzić piątkowych modłów.

Richard Dawkins, biolog ewolucyjny i były profesor Oksfordu jako pierwszy poruszył temat bojkotowania wykładów przez muzułmanów w wywiadzie udzielonym w zeszłym miesiącu „Timesowi”. - Zdarza się, że moi koledzy wykładający na uniwersytetach ubolewają, iż studenci wychodzą z ich zajęć kiedy poruszany jest temat ewolucji – dotyczy to prawie wyłącznie muzułmanów – powiedział wówczas. – Uważam, że religia ma w tym wypadku bardzo szkodliwy wpływ na młodych ludzi.

Jones, będący także profesorem w AC Grayling’s New College of the Humanities opowiada, na czym polega protest: – Nie przychodzą na zajęcia, składają zażalenia lub piszą listy czy e-maile odmawiając dalszej nauki.

Powody, dla których ci studenci w ogóle podjęli studia na kierunku biologii stanowią dla niego zagadkę. – Osobiście uważam, że wiara w kreacjonizm jest błędem i oszukiwaniem samego siebie, ale przecież taki ktoś ma wolność wyboru: może studiować chemię albo literaturę angielską. Dlaczego wybiera biologię? To przecież nie ma najmniejszej sensu. Co młodzi sprzeciwiają się idei – i tego naprawdę nie rozumiem, jestem osobą niewierzącą – że istnieją procesy losowe, które nie są sterowane przez wszechwiedzącego Boga. Ale każdy, kto rzuca monetą wie, że procesy losowe istnieją, dowodzi tego rachunek prawdopodobieństwa.

Jones uważa, że studenci biologii lub medycyny odmawiający uczenia się o ewolucji „zapewne dadzą radę jakoś się prześlizgnąć, ale mam nadzieję, że w porę zdadzą sobie sprawę, że są w błędzie”.

Inayat Bunglawala, założyciel Muslims4UK, a także były działacz Muslim Council of Britain za rozprzestrzenianie się kreacjonizmu wśród współwyznawców wini częściowo kampanię prowadzoną przez Adnana Otokara, tureckiego pisarza tworzącego pod pseudonimem Harun Yahya. Swoją działalność rozpoczął po zapoznaniu się z sukcesami chrześcijańskich kreacjonistów w Stanach Zjednoczonych. Łączy darwinizm z nazizmem, a wśród jego książek znajdujemy pozycje takie jak „The Skulls that Demolish Darwin” (Czaszki, które niszczą Darwina), gdzie wieszczy „pogrzeb darwinizmu nadchodzący wraz z przebudzeniem się Europy”. Prelegenci przysyłani przez Yahyę regularnie objeżdżają Wielką Brytanię. Tylko w tym roku przemawiali w Londynie, Manchesterze, Leeds, Dundee i Glasgow. Na University College London mieli prelekcję w 2008 roku.

– Ma swoje książki drukowane na lśniącym papierze i materiały wideo, mocno propagowane przez muzułmańskie księgarnie i kanały telewizyjne, gdzie nadawane są przez wiele godzin dziennie – mówi Bunglawala. – Bardzo niefortunnie się składa, że islamscy studenci mający okazję dowiedzieć się czegoś o ewolucji bojkotują zajęcia albo wychodzą z klasy nie wysłuchawszy nawet części wykładu. Stoi to wyraźne w sprzeczności ze słowami Koranu, który każe otworzyć umysł i korzystać z krytycznego myślenia.

Wielu chrześcijańskich myślicieli nauczyło się interpretować Biblię w sposób, który nie neguje w żaden sposób nauki. To bardzo ważne, by teraz muzułmańscy myśliciele poszli tą samą drogą.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/gdy-bog-przeszkadza-w-nauce,23599,page1.html
.................................................................

                                                 Islam w wersji "light"

Amil Imani | Racjonalista | 25 Lipiec 2011 | Komentarze (7)

Bahaici mówią, że ich wiara nie jest taranem do rozwalania budynku szkolnego Pana Boga, zwanego religią. A jest to według nich źle podzielony gmach, w którym wszyscy twierdzą, że wyznają tego samego Boga; niemniej ciemiężą, zwalczają i zabijają się wzajemnie w Jego imię.
Islam został z czasem zmanipulowany przez niezliczone sekty i szkoły tak bardzo, że trudno uważać go za jednolity system wiary. Islamiści są jednak bardzo zrośnięci ze swoimi ideami, tak więc każdy atak na przekonania, które podzielają prowokuje ich do działania.

To starcie przekonań jest dla islamistów powodem, by z całą mocą atakować obrazoburczą wiarę bahaitów, bo choć bahaizm zachowuje pewne zasady islamu, sprzeciwia się jego przestarzałym prawom i praktykom.

Dołącz do nas na Facebooku

Bahaici patrzą na ludzkość przez różowe okulary i możliwe, że widzą ją dość nierealistycznie. Mówią, że ich celem jest, by każdy człowiek, niezależnie od jakichkolwiek okoliczności i względów, otrzymał wszystkie dane mu przez Boga prawa i by wolno mu było czcić swojego stwórcę w sposób, który uznaje za właściwy. W ich wizji świata, wszyscy będą żyli jako cenieni członkowie większej rodziny ludzkiej. I to właśnie te nauki prowokują islamistów do wysiłków, by zniszczyć tę nową religię (założona w Persji, w XIX w. - przyp. red.).

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Wizja bahaitów, może i nie nawróci w niedalekiej przyszłości miliardów ludzi, ale z pewnością zwycięża bezapelacyjnie nad ideą islamistów, którzy chcą zmusić cały świat do akceptacji ummah (społeczność - przyp.red.) rządzonej przez prawa szariatu.

Bahaici wierzą, że Bóg przysyła od czasu do czasu swoich nauczycieli do tej szkoły, żeby pomóc ludziom przejść na wyższy szczebel człowieczeństwa. Problem polega na tym, że ludzie czepiają się starego programu szkolnego, zwracają się do starych nauczycieli i uparcie odmawiają zaakceptowania nowego nauczyciela i jego nauczania. Bahaici traktują proroków Boga jako odnowicieli, którzy przychodzą od czasu do czasu, żeby zburzyć mury i zebrać razem dzieci Boga w otwartej klasie szkolnej na świeżym powietrzu, z dala od zamurowanych lochów wyłączności i ignorancji.

Punkty sporne

Muzułmanie wierzą, że są wybranym ludem Allaha i nie uznają prawomocności żadnego innego system wierzeń. Bahaici wręcz odwrotnie, wierzą, że wszyscy są wybrani, że jest tylko jeden Bóg, jedna religia Boga i jeden lud Boga — cała rasa ludzka.

Muzułmanie utrzymują, że Mahomet jest ostatnim Prorokiem. Bóg przysłał ludzkości swojego najlepszego i ostatniego posłańca i każdy inny pretendent jest oszustem godnym śmierci. Bahaici wierzą za to, że Bóg zawsze przysyłał swoich nauczycieli z nowymi i uaktualnionymi lekcjami, żeby edukowali ludzkość, i będzie to robił także w przyszłości. Było wielu boskich nauczycieli w historii ludzkości, którzy objawiali się różnym ludziom. Mówią, że ci nauczyciele są jak perły na sznurku i że Baha’u'llah (założyciel - przyp. red.) jest najnowszą, ale nie ostatnią perłą.

Ślepe naśladownictwo jest dla bahaitów godne potępienia. Wierzą bowiem, że umysł ludzki i dar rozumu powinny prowadzić człowieka przy podejmowaniu decyzji. Dlatego też wysoko cenią edukację i niezależne dochodzenie do prawdy.

Uważają również, że kształcenie kobiet jest równie ważne jak kształcenie mężczyzn. Ponieważ to właśnie kobiety są wczesnymi nauczycielkami dzieci i jeśli same są wykształcone, mogą odgrywać wielką rolę w ich życiu. W odróżnieniu od tego muzułmanie szukają wskazówek postępowania u autorytetów religijnych i często pozbawiają kobiety możliwości kształcenia się i niezależnego myślenia.

Nikt nie rodzi się bahaitą, każdy ma możliwość wyboru. Człowiek urodzony w muzułmańskiej rodzinie uważany jest za muzułmanina przez całe życie. Jeśli decyduje się na porzucenie islamu, dostaje etykietkę apostaty, a wtedy jest automatycznie skazywany na śmierć. W odróżnieniu od tego, każde dziecko urodzone w rodzinie bahaitów musi podjąć własną, niezależną decyzję czy chce zostać wyznawcą bahaizmu, czy nie. Wolność wyboru i niezależnego myślenia są u nich wysoko cenionymi wartościami.

Bahaici wierzą, że prawda naukowa i religijna wypływają z tego samego źródła. Są jak dwie strony tego samego medalu. Dla nich nauka i religia są jak dwa skrzydła ptaka, które umożliwiają ludzkości wzlatywanie na szczyt swojego potencjału. Każde przekonanie religijne, które jest sprzeczne z nauką, jest ich zdaniem zabobonem. Muzułmanie wierzą, że ich pisma religijne i dogmaty, niezależnie od udowodnionej fałszywości, są lepsze od nauki.

Muzułmanie wyznają pogląd, wyraźnie przedstawiony w Koranie, że mężczyźni rządzą kobietami. Bahaici odrzucają tę koncepcję i podpisują się pod bezwarunkową równością obu płci. Celem jest położenie kresu bezdusznej eksploatacji kobiet i żądanie, by były one traktowane z należnym szacunkiem i zgodnie z prawem.

Islam, z samej swej natury, jest patriarchalny i autorytarny. Bahaici wierzą w wartość podejmowania decyzji przez konsultacje. Proces, w którym każdy, niezależnie od jakichkolwiek okoliczności i względów, ma prawo głosu. Na wszystkich szczeblach społeczeństwa, włącznie z rodziną, wszyscy członkowie mają możliwość, a wręcz odpowiedzialność wypowiadania swoich poglądów bez obaw. Zdanie z pisma świętego bahaitów wyraźnie podkreśla to przywiązanie do demokratycznego podejmowania decyzji: „Lśniąca iskra prawdy pojawia się dopiero po starciu różnych opinii".

Bahaici wierzą, że miłość nie ma i nie potrzebuje żadnych ograniczeń. Można kochać swój kraj, a równocześnie kochać cały świat. Tę miłość świata często wykorzystują islamiści jako pretekst do oskarżania wyznawców bahaizmu w Iranie o zdradę ojczyzny. Mułłowie rządzący obecnie Iranem fałszywie twierdzą, że są oni agentami syjonistycznego Izraela i jego amerykańskiego sponsora.
Uprzedzenia jakiegokolwiek rodzaju są obce wierze bahaitów i uważane są za podważanie centralnej zasady jedności ludzkości. Muzułmanie są zaś znani ze swoich uprzedzeń. W odróżnieniu od tego, pismo święte bahaitów mówi: „… jeśli chodzi o uprzedzenia religijne, rasowe, narodowe i polityczne: wszystkie te uprzedzenia uderzają w samą podstawę życia ludzkiego; każde z nich i wszystkie razem powodują rozlew krwi i rujnowanie świata. Jak długo trwają te uprzedzenia, będą ciągłe i przerażające wojny".

Główny punkt konfliktu dotyczy zniesienia kapłaństwa. Bahaici wierzą, że ludzkość jest wystarczająco dojrzała, więc nie potrzebuje kasty zawodowych kapłanów, służących potrzebom religijnym ludzi. To nauczanie, gdyby potraktować je poważnie, pozbawiłoby zajęcia setki tysięcy mułłów i imamów.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Całość tekstu - czytaj w serwisie Racjonalista.pl

http://religia.onet.pl/racjonalisci,39/islam-w-wersji-light,460,page1.html
 


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 04, 2011, 00:11:16

                                                   Oto najmłodsza religia na świecie

PH | Onet | 11 Październik 2011 | Komentarze (2)
 

Bahaizm to najmłodsza spośród największych religii na świecie. Narodziła się w Iranie, a jej twórcą jest Baha’u’llah. Jako rok jest ustanowienia wymienia się 1863, choć korzenie tej religii tkwią w naukach głoszonych blisko 20 lat wcześniej.

Symbol pierścienny, symbolizujący jedność Boga, religii i ludzkości Fot. Getty Images/FPM
Bahaizm rozwinął się poza szyickim nurtem w religii muzułmańskiej.
Centralnym zagadnieniem tej religii jest idea „postępującego objawienia” zgodnie z którym Bóg interweniuje w okresie całej ludzkiej historii objawiając siebie z nadejściem każdego kolejnego proroka. Podstawą religii jest jedność, czyli przekonanie o konieczności wspólnego działania dla dobra ludzkości.

Dołącz do nas na Facebooku

Początki religii sięgają 1844 roku, gdy młody Irańczyk, Bab, zapowiedział nadejście ostatniego posłańca bożego po Mojżeszu, Mohamedzie i Jezusie. Bab i jego uczniowie byli prześladowani przez muzułmańską hierarchię, która uznawała, ze ostatnim prorokiem był Mohammed. Bab zapłacił życiem za swoją wiarę.

W 1852 roku jeden ze zwolenników Baba, Bahá'u'llah ogłosił, że to on jest wyczekiwanym prorokiem. To właśnie on jest uznawany za twórcę bahaizmu, choć główne idee nowej wiary rozwinął jego następca Abdul-Baha. Dzięki niemu nowa religia rozwinęła się nie tylko w Afryce, ale także w Europie i Stanach Zjednoczonych.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Liczba wyznawców wynosi obecnie około 6 mln, żyją oni w 235 krajach. To, co wyróżnia religię Bahá'í to przekonanie, że również inne wielkie religie są prawdziwe. Wyznawcy wierzą w boska naturę misji Abrahama, Mojżesza, Zaratusztry, Buddy, Jezusa i Mohammeda uznając, że każdy z nich był etapem w procesie objawiania się Boga.

http://religia.onet.pl/swiat,18/oto-najmlodsza-religia-na-swiecie,22674.html
........................................................



Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Krons Grudzień 04, 2011, 17:36:47
W Księdze Uranti znalazłem to o czym się tutaj mówi i o tym co się dzieje z tymi religiami pewne rzeczy z niej się sprawdzają

Przekaz 140

Wyświecenie dwunastu

"Nowe królestwo,które wkrótce mój ojciec zaprowadzi w sercach swoich ziemskich dzieci będzie panowaniem wiecznym. Nie będzie końca rządom mojego Ojca w sercach tych, którzy pragną czynić jego Boską wolę. Oświadczam wam ,że mój Ojciec nie jest Bogiem żydów,czy nie żydów. Wielu przyjdzie ze wschodu i z zachodu aby zasiąść w królestwie Ojca podczas gdy wiele dzieci Abrahama nie zechce wejść do tej nowej wspólnoty rządów Ojcowskiego ducha w sercach dzieci ludzkich.
Moc tego królestwa nie będzie opierać się na sile wojska,ani na potędze bogactwa,ale na chwale Boskiego ducha,który przybędzie nauczać umysły i władać sercami nowo narodzonych obywateli tego niebiańskiego królestwa synów Boga. To jest braterstwo miłości,którego zwołanie bitewne powinno brzmieć: pokój na Ziemi i dobra wola dla wszystkich ludzi. Królestwo które wkrótce pójdziecie głosić jest pragnieniem wszystkich ludzi ze wszystkich epok, nadzieją całej Ziemi i wypełnieniem mądrych obietnic wszystkich proroków."

albo to :
rozdział1 OJCIEC UNIWERSALNY
7. Duchowa wartość koncepcji osobowości"

"Ostateczna rzeczywistość wszechświatowa nie może być rozumiana dzięki matematyce, logice,czy filozofii tylko dzięki osobistemu doświadczeniu stopniowego dostosowywana się do Boskiej woli osobowego Boga. Ani nauka czy filozofia,ani też teologia nie mogą potwierdzić osobowości Boga. Tylko osobiste doświadczenie..."

Czyli wychodzi na to ,że religie to są po to aby na ich tle doprowadzać do rewolty, w tej księdze na pewnej stronie też jest coś takiego( już nie pamiętam dokładnie) mniej więcej :"Konflikty na tle religijnym powstają tylko wtedy gdy panuje zgoda na sporą skalę i w każdej jest ta sama prawda odnajdywana.Jednak sama religia (nie mylcie z wiarą) zawsze doprowadzała na pewnym etapie do opóźnienia w rozwoju poszczególnych ras oraz nakładania sporych ograniczeń".

Tego typu system nie znosi zmian ,bo system nie nadrobił by zaległości jakie sam spowodował,a ludziki już dawno byli by daleko, daleko naprzód


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 04, 2011, 17:48:28
 ;D
Dzięki >Krons<.
Już znam przyczynę, dla której "odpychało" mnie od czytania tej książki. ;)


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 07, 2011, 09:31:24
                                                              RELIGIE  SWIATA


Religia – to forma świadomości społecznej, obejmująca wierzenia dotyczące genezy i celu
istnienia człowieka, ludzkości oraz świata; zwykle jest to wiara w istoty
nadprzyrodzone (Boga lub bóstwa) i nieśmiertelność duszy oraz związane z nimi
zachowania (tj. kult religijny) i formy organizacyjne (obrzędy).


Do największych religii świata poznanych przez nas w ramach lekcji historii zaliczamy:
- buddyzm,
- judaizm,
- chrześcijaństwo,
- islam,
- hinduizm.

BUDDYZM jest religią monoteistyczna, powstałą w Indiach w V wieku p.n.e.
Jej założyciel Budda głosił, iż człowiek powinien wyrzec się doczesnych pragnień,
a także okazywać życzliwość, współczucie i radość w stosunku do innych. Wszystkie założenia religijne Buddy zostały spisane w mahajanie (świętej księdze buddystów). Modlitwy odbywają się w klasztorach i prowadzone są przez mnichów. Nauki buddyzmu (zwane „Dharma”) wyróżniają się tym, że jak nauczał Budda, nie ma stałego „ja”. Nauki Buddy podkreślają, że absolutnie nic nie istnieje trwale, że jest tylko nieustanna zmiana. Inspirujące opowieści o poprzednich inkarnacjach Buddy, ludzkich lub zwierzęcych,
są ulubioną metodą nauczania buddyzmu. Oświecenie można osiągnąć najlepiej, gdy człowiek, naśladując Buddę, zostanie mnichem (przestrzeganie surowej dyscypliny, jedzenie ofiarowanego pożywienia, życie w celibacie i nie szkodzenie istotom żywym).
Dziś buddyzm został spopularyzowany na całym świecie i liczba jego wyznawców to
310 mln., z czego najwięcej zwolenników znajduje się w Korei, Japonii, Indiach, Chinach
i Neapolu. Wśród wyznawców trwa dyskusja o przyszłe roli i kierunkach jego rozwoju. Niektórzy twierdzą, że buddyzm musi odsunąć się od spraw świata i że angażowanie się
w życie społeczne jest sprzeczne z „drogą środka”. Inni sądzą, że korzystając z nauk Buddy można stworzyć lepsze społeczeństwo. Ludzie współcześni widzą atrakcyjność buddyzmu
w tym, że podkreśla on zasługi człowieka w życiu poprzednim.

                             Wyobrażenie Buddy w świątyni Wat Suthat w Bangkoku.


JUDAIZM – kolejna religia monoteistyczna, powstała w Palestynie i obecnie zrzesza 17 mln. wyznawców. Jej założycielem był Abraham, któremu (przez objawienie) Bóg nakazał czcić tylko jego i nie uznawać żadnych innych bóstw. Główne zasady religii zostały przyjęte w czasach Mojżesza. Religia żydowska jest oparta na wierze w jednego Boga, Stwórcę i Pana Wszechświata, którego specjalny związek z Żydami polega na przyjęciu przez naród żydowski wiernego wypełniania praw boskich. Choć judaizm oczekuje od nie-Żydów przestrzegania pewnych podstawowych praw etycznych, nie uważa jednak rytuału żydowskiego za obowiązujący i nie chce nikogo nawracać. Bóg obiecuje bowiem wszystkim ludziom sprawiedliwym miejsce w świecie, który nadejdzie, gdy Mesjasz (tj. „Pomazaniec”) zapoczątkuje wiek powszechnego pokoju i bezpieczeństwa. Jedyny żydowski Bóg to Jahwe,
a szlachetne prawdy wiary zawarte są w Talmudzie, Torze i Starym Testamencie. Rabini (czyli nauczyciele i znawcy Tory) modlą się z wiernymi w synagogach (domach modlitwy). Głównym miastem ich kultu jest Jerozolima. W życiu kierują się 10 przykazaniami. Ortodoksyjny judaizm uważa, że wszelka władza religijna pochodzi z objawienia, tak jak zostało to wyrażone w Torze, czyli w pierwszych pięciu księgach hebrajskiej Biblii. Wyznawcy tej religii zamieszkują Bliski Wschód, Afrykę i Europę Północną.

Młodzieniec pouczany przez rabina czyta pisma żydowskie.


CHRZEŚCIJAŃSTWO – jest to następna religia monoteistyczna powstała
w Palestynie (I wiek n.e.). Założył ją Jezus Chrystus, który nauczał o Trójcy Świętej. Chrześcijanie wierzą ,że Bóg jest Stwórcą Wszechświata i wszelkiego życia. Uznają też,
że Chrystus to jedyny Syn Boga, który istniał i istnieje z Bogiem Ojcem, zanim zaczął się czas. Jezus przyjął postać ludzką, gdy mocą Ducha Świętego Maryja, ziemska matka Jezusa, narodziła Go. Celem Jego przyjścia na świat było pogodzenie ludzkości z Bogiem, jako że ludzkie grzechy stały się przyczyną zerwania przymierza pomiędzy ludzkością, a Bogiem. Przez śmierć Jezusa na krzyżu Bóg złamał moc grzechu i zła, a trzeciego dnia przez zmartwychwstanie Jezusa zademonstrował triumf życia nad śmiercią, dobra nad złem,
a także dał obietnicę życia wiecznego tym, którzy w Jezusa wierzą. Świętą księgą chrześcijan jest Biblia, w której zawarte są główne podstawy wiary, oparte m.in. na 10 przykazaniach oraz na najważniejszym przykazaniu (wskazanym przez Jezusa) przykazaniu miłości. Duchowieństwo (m.in. księża, biskupi) głosi zasady wiary w świątyniach zwanych kościołami. Jednym z najważniejszych elementów podczas odprawiania Mszy św. jest Eucharystia, czyli Komunia św. upamiętniająca wydarzenia podczas Ostatniej Wieczerzy Pańskiej. Jest to główny sakrament w wielu wyznaniach chrześcijańskich. Większość chrześcijan wierzy w obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii.
Głównym miastem kultu jest Jerozolima, w której znajduje się grób Chrystusa.
Liczba wyznawców chrześcijaństwa wynosi 1065 mln., a zamieszkują oni głównie Europę.

Jezus przekazuje klucz apostołowi  Piotrowi


ISLAM – to religia monoteistyczna, założona przez Mahometa w VI wieku,
w południowej Arabii. Muzułmanie wyznają wiarę w Allacha jako jedynego boga, a świętą księgą jest tu Koran. Mocno podkreśla się jedność boga – Allacha i wiarę, że nikt i nic nie powinno być czczone wraz z nim. Bóg widziany jest jako stwórca, dawca życia i ten, co życie odbiera, jako zupełnie niepodobny do jakiejkolwiek istoty. W meczetach (islamskich świątyniach) modlitwy prowadzi imam (każdy muzułmanin-mężczyzna może pełnić funkcję imama, zazwyczaj jednak meczety mają profesjonalnych imamów, którzy mogą wygłaszać kazania, nauczać, dawać śluby i prowadzić uroczystości pogrzebowe). Świętym miastem jest Jerozolima oraz Mekka, do której każdy muzułmanin powinien raz w życiu odbyć pielgrzymkę. Jest to bowiem jeden z podstawowych filarów religii islamskiej (pozostałe filary to: post, modlitwa, jałmużna, publiczne wyznawanie wiary). Islamskie prawo to „szari’at”, czyli „wysoka droga” i wzdłuż tej drogi Allach nakazuje poruszać się muzułmanom. Za jego łamanie zostały ustanowione surowe kary, np. obcięcie dłoni za kradzież.
Liczba wyznawców islamu przekracza 555 mln. ludzi, a zamieszkują oni głównie Irak, Liban, Pakistan i Indie oraz część zachodniej Europy (np. Francja, Niemcy i Wlk. Brytanię).

Meczet w Jerozolimie.

HINDUIZM – religia indyjska, kontynuacja braminizmu, powstała około V wieku p.n.e. Wyznaje wiarę w jednego boga (monoteizm) w wielu postaciach, np. Wisznu czy Sziwy. Świętymi księgami są: Księgi Wedy i Księga Manu oraz eposy Ramajana i Mahabharata.
Według wyznawców hinduizmu świat odradza się w kolejno po sobie następujących cyklach. Każdy człowiek w kolejnych swoich wcieleniach doskonali swój karman – co może trwać nawet tysiące lat – by w końcu uwolnić się z kołowrotu egzystencji.
Adoracja i kult bóstw odbywają się we wspaniałych świątyniach, a towarzyszą im złożone ceremonie prowadzone przez kapłanów – braminów.
Hinduizm określa także strukturę społeczną ze ściśle wydzielonymi kastami, a jej członkom nie wolno wykraczać poza granice kasty, co wpływa także na obyczajowość i życie codzienne. Hindusi dażą ogromnym szacunkiem swych przywódców religijnych i nauczycieli „guru”, a za ideały uważają celibat i ascetyzm (wyrzeczenie się przyjemności i luksusu).
W większości domów istnieje wydzielone miejsce kultu, gdzie członkowie rodziny, składają w ofierze pożywienie, kwiaty, gdzie palą kadzidła i świece. Wielu Hindusów pielgrzymuje też do głównych ośrodków religijnych (np. Varanagi), by zanurzyć się w świętych wodach Gangesu. Ciała zmarłych poddawane są tam kremacji, a prochy wrzucane do rzeki.
W Indiach i płd-wsch. Azji żyje 700 mln. wyznawców hinduizmu.

Pochód wyznawców hinduizmu, podczas jednego ze świąt religijnych.

RÓŻNICE WYSTĘPUJĄCE W POSZCZEGÓLNYCH RELIGIACH.


Największe opisane przeze mnie religie powstały w różnych okresach historii,
bowiem buddyzm, judaizm i hinduizm pojawiły się przed narodzinami Chrystusa, natomiast chrześcijaństwo i islam to religie naszej ery, która została zapoczątkowana właśnie narodzinami Jezusa Chrystusa. Autorami tych wierzeń byli konkretni ludzie, którzy żyli
w różnych krajach, na różnych kontynentach (jedynie hinduizm nie wyszczególnia konkretnego założyciela, gdyż był to odłam istniejącej już wcześniej, innej religii).

Wyznawcy poszczególnych religii modlą się i żyją zgodnie z własnymi, odrębnymi przepisami zawartymi w świętych księgach, których treść przekazywana jest wiernym przez różne osoby duchowne. Duże liczby wyznawców opanowały dziś zupełnie inne zakątki świata, budując różnorakie miejsca kultu (świątynie).

Przepisy i nakazy religijne większości wyznań nakazują swym członkom szerzenie wiary, nawet orężnie (tzn. wojnę z niewiernymi, czyli wyznawcami innych religii). Jedynie chrześcijaństwo zabrania takich praktyk, a co więcej nakazuje chrześcijanom miłość swych nieprzyjaciół (miłość bliźniego).



PODOBIEŃSTWA WYMIENIONYCH WYZNAŃ.

Wszystkie opisane przeze mnie wyznania mają charakter monoteistyczny, czyli głoszą wiarę w jednego Boga, który niekiedy występuje pod kilkoma postaciami lub wcieleniami. Cześć Bogu oddawana jest w przepięknych miejscach kultu (świątynie), gdzie odprawia się uroczyste obrzędy i nabożeństwa. Każde wyznanie (z wyjątkiem buddyzmu, gdyż tutaj jest wiele takich miejsc) posiada główne miejsce (miasto) kultu, a judaizm i chrześcijaństwo za takie właśnie miasto uważają Jerozolimę.

Prawdy wiary i przepisy życia wiernych zapisane są w tzw. świętych księgach, których wyjaśnianiem zajmują się specjalnie do tego celu wyznaczone osoby. Przewodnicy religijni oraz osoby duchowne zanoszą też w imieniu wierzących modły do ich bogów.

Każde wyznanie zrzesza miliony wiernych, żyjących w wybranych krajach świata.

http://www.sciaga.pl/tekst/31996-32-religie_swiata










 


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 09, 2011, 22:00:50
                                                  Mordują, żeby bronić honoru rodziny

Phyllis Chesler | Racjonalista | 9 Grudzień 2011 | Komentarze (0)
 

Zwalczenie epidemii zabójstw honorowych wymaga zrozumienia, co powoduje, że te morderstwa są unikatowe. Różnią się one od zwykłych i psychopatycznych zabójstw, seryjnych morderstw, zbrodni w afekcie, zabijania z zemsty i przemocy domowej. Inna jest ich motywacja, oparta na normach moralności i zachowania, które są charakterystyczne dla pewnych kultur i często wzmocnione fundamentalistycznymi nakazami religijnymi.

Dołącz do nas na Facebooku

W roku 2000 ONZ oceniła, że rocznie zdarza się 5 tysięcy zabójstw honorowych. Ta liczba mogłaby być właściwa dla samego Pakistanu, ale na całym świecie liczby są znacznie wyższe. W roku 2002 i raz jeszcze w 2004 ONZ podjęła rezolucję o zakończeniu zabójstw honorowych i innych związanych z honorem przestępstw. W roku 2004 na spotkaniu w Hadze w sprawie narastającej fali zabójstw honorowych w Europie, brytyjscy funkcjonariusze ochrony porządku publicznego ogłosili plan ponownego zbadania starych spraw, żeby zobaczyć czy pewne morderstwa były morderstwami honorowymi.

Większość zabójstw honorowych nie otrzymuje tej klasyfikacji, rzadko tylko jest ścigana przez prawo, a kiedy sprawa jest wniesiona do sądu w świecie muzułmańskim, wyroki są stosunkowo łagodne. Kiedy zabójstwo honorowe ma miejsce na Zachodzie, wielu ludzi, włącznie z policją, nadal unika nazywania tego zabójstwem honorowym.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Na Zachodzie zarówno grupy islamistyczne, jak i feministyczne, włączając w to działaczy walki przeciwko przemocy domowej, nadal twierdzą z uporem, że zabójstwa honorowe są rodzajem zachodniego typu przemocy domowej lub rodzinnego zabijania kobiet. A to nieprawda.

Rodziny zabijające młode kobiety

Liczba zabójstw honorowych znacznie zwiększyła się w 20-letnim okresie między 1989 a 2009 r. Może to znaczyć autentycznie nasilanie się tego zjawiska, być może jako funkcja dżihadystycznego ekstremizmu i islamskiego fundamentalizmu, lub też to, dlatego że zabójstwa honorowe są częściej identyfikowane i ścigane, szczególnie na Zachodzie, ale także na Wschodzie. Ekspansja Internetu może wyjaśnić szerszą informację na temat tych incydentów.

Przeciętny wiek ofiar wynosi dwadzieścia trzy lata i jest tak we wszystkich regionach geograficznych. Tak więc, gdziekolwiek popełnione jest zabójstwo honorowe, jest to głównie zbrodnia skierowana przeciwko młodym ludziom. Nieco ponad połowa ofiar to córki i siostry; mniej więcej jedna czwarta to żony lub narzeczone sprawcy. Pozostałe ofiary to matki, ciotki, siostrzenice, kuzyni, wujkowie i niespokrewnieni.
Zabójstwa honorowe są przedsięwzięciami rodzinnymi. Na całym świecie dwie trzecie ofiar zginęło z rąk członków swoich rodzin biologicznych. Mordowanie przez rodzinę biologiczną jest najczęstsze (72 procent) w świecie muzułmańskim i najrzadsze w Ameryce Północnej (49 procent); europejskie rodziny biologiczne były sprawcami niemal równie często jak w świecie muzułmańskim, być może dlatego, że wiele z nich jest imigrantami pierwszego lub drugiego pokolenia i dlatego nadal są ściśle związani z kulturami swojego pochodzenia. Albo też powodem może być islamska radykalizacja trzeciego lub nawet czwartego pokolenia. W skali międzynarodowej ojcowie odegrali aktywną rolę w ponad jednej trzeciej morderstw honorowych. Ojcowie byli najbardziej zaangażowani w Ameryce Północnej (52 procent), a najmniej w świecie muzułmańskim; w Europie ojcowie byli zaangażowani w ponad jednej trzeciej morderstw.

Na całym świecie 42 procent tych morderstw dokonało kilku sprawców, co jest cechą znacznie je odróżniającą od zachodniego zabójstwa rodzinnego kobiety. W niewielkiej liczbie morderstw na całym świecie była więcej niż jedna ofiara. Wielokrotne morderstwa zdarzały się najczęściej w Ameryce Północnej, a najrzadziej w Europie. Wśród dodatkowych ofiar były dzieci zabitej kobiety, przyjaciele, narzeczeni, mężowie, siostry, bracia lub rodzice.

Na całym świecie ponad połowa ofiar była torturowana; tj. nie zmarły natychmiast, ale umierały w męczarniach. W Ameryce Północnej torturowano ponad jedną trzecią ofiar; w Europie dwie trzecie; w świecie muzułmańskim połowę. Śmierć w torturach obejmowała: zgwałcenie lub zgwałcenie zbiorowe przed zabiciem; uduszenie lub zatłuczenie na śmierć; wielokrotne ciosy nożem (10 do 40 razy); ukamienowanie lub spalenie żywcem; obcięcie głowy lub podcięcie gardła.

Wreszcie, na całym świecie 58 procent ofiar zamordowano za to, że były „zbyt zachodnie" i/lub za sprzeciwianie się lub niepodporządkowanie oczekiwaniom kulturowym i religijnym. Oskarżenie o to, że są „zbyt zachodnie" jest dokładnym powtórzeniem języka używanego przez sprawcę lub sprawców. Bycie „zbyt zachodnią" oznaczało uznanie za zbyt niezależną, nie dość służalczą, odmawiającą noszenia islamskiego ubioru (włącznie z formami zasłon), pragnienie kształcenia się i kariery, posiadanie nie-muzułmańskich (lub nie-Sikhów albo nie-Hinduskich) przyjaciół lub chłopca, odmowę wyjścia za mąż za kuzyna pierwszego stopnia, wybranie społecznie niżej stojącego lub nie-muzułmańskiego męża (albo nie-Sikha, albo nie-Hindusa); albo odejście od bijącego męża. Dla tego motywu występują statystycznie istotne różnice regionalne. Na przykład w Ameryce Północnej 91 procent ofiar zamordowano za to, że były „zbyt zachodnie" w porównaniu do mniejszej, ale nadal wysokiej grupy w Europie. W świecie muzułmańskim natomiast z tego powodu zabito tylko 43 procent ofiar.

Mniej niż połowa ofiar na całym świecie została zamordowana za popełnienie rzekomej „seksualnej nieprzyzwoitości"; odnosi się to do ofiar, które zostały zgwałcone, rzekomo miały romanse pozamałżeńskie lub które uważano za „rozwiązłe" (nawet gdy mogło się to nie odnosić do rzeczywistej rozwiązłości seksualnej lub wręcz do czynności seksualnych). Jednak w świecie muzułmańskim 57 procent ofiar zamordowano z tego powodu w porównaniu do 20 procent w Europie i znacznie mniejszego odsetka (9 procent) w Ameryce Północnej.
Co oznacza różnica wieku?

Badania wykazują, że istnieją przynajmniej dwa różne rodzaje zabójstw honorowych i dwie różne populacje ofiar: jedna składająca się z dzieci i młodych kobiet, której przeciętna wieku wynosi siedemnaście lat i druga, składająca się z kobiet o przeciętnym wieku trzydzieści sześć lat. Oba rodzaje różnią się od zachodniego zabójstwa rodzinnego kobiet.

Na Zachodzie w rodzinach nie-imigranckich istnieje poważna przemoc domowa, obejmująca kazirodztwo, maltretowanie dzieci, gwałt małżeński, znęcanie się w małżeństwie, prześladowanie i zabijanie kobiet. Nie ma jednak kulturowego wzorca ojców specjalnie wybierających lub mordujących swoje nastoletnie lub nieco starsze córki, ani też rodziny biologiczne nie uczestniczą w planowaniu, dokonaniu, usprawiedliwianiu i cenieniu takich morderstw. Najwyraźniej te cechy definiują klasyczne zabójstwo honorowe młodych kobiet i dziewcząt.

Zabójstwa honorowe kobiet w średnim wieku mogą wydawać się podobne do zachodniego stylu zabójstw kobiet w rodzinie. Ofiarą jest zamężna kobieta, na ogół matka, którą najczęściej zabija jej mąż albo kilku sprawców (w 30 procentach wypadków). Na całym świecie niemal połowa (44 procent) tych, którzy zabijają starsze wiekiem ofiary to albo członkowie biologicznej rodziny ofiary, albo członkowie biologicznej rodziny jej męża. To zaś jest niesłychanie rzadkie w zachodnich zabójstwach rodzinnych; mąż, który na Zachodzie zabija żonę, bardzo rzadko otrzymuje pomoc od członków własnej rodziny lub jej rodziny.

W świecie muzułmańskim jednak starsze wiekiem ofiary zabójstw honorowych są mordowane przez własne rodziny biologiczne w niemal dwóch trzecich wypadków. Sugeruje to, że obyczaj starego środowiska zmienił się nieco w Europie, gdzie rodzina ofiary uczestniczy w jej morderstwie tylko w jednej trzeciej wypadków. Jak dotąd w Ameryce Północnej żaden członek rodziny biologicznej nie uczestniczył w zabójstwie honorowym starszej wiekiem ofiary. Trudno powiedzieć, czy Ameryka Północna z czasem będzie przypominać Europę, czy też świat muzułmański, gdyż będą na to wpływać imigracja jak i inne czynniki demograficzne.

Wreszcie, niemal połowa starszych wiekiem ofiar umiera w torturach. Jednak odsetek tortur wynosi najwięcej (68 procent) dla kobiecych ofiar w każdym wieku w Europie. W Ameryce Północnej wynosi on 35 procent i w świecie muzułmańskim 51 procent.

Zachodnie reakcje na zabójstwa honorowe

Wiele zachodnich feministek i obrońców ofiar przemocy domowej myli zachodnią przemoc domową lub zabójstwa rodzinne (są to dwa różne zjawiska) z zabójstwami honorowymi starszych wiekiem ofiar. Przedstawiciele islamskich grup nacisku, włącznie z Radą Stosunków Amerykańsko-Islamskich (CAIR) oraz Kanadyjskim Kongresem Islamskim, rozmaici akademicy (np. Ajay Nair, Tom Keil), działacze (np. Rana Husseini) i przywódcy religijni (np. Abdulhai Patel z Kanadyjskiej Rady Imamów) uparcie twierdzą, że zabójstwa honorowe albo nie istnieją, albo nie mają nic wspólnego z islamem; są to zwyczaje kulturowe, plemienne, przedislamskie, a w każdym razie przemoc domowa istnieje wszędzie.
Feministki, które pracują z ofiarami przemocy domowej, widziały tyle przemocy przeciwko kobietom, że nie chcą wyróżniać jednej grupy sprawców, szczególnie grupy imigranckiej lub muzułmańskiej. Jednak zachodnie rodzinne zabójstwa kobiet różnią się istotnie od zabójstw honorowych.

Można argumentować, że podany motyw morderstwa: „zbyt zachodnia" w pewnych sensie nakłada się na podane i ukryte motywy zachodnich zabójstw rodzinnych. W obu wypadkach oczekuje się, że kobieta podda się męskiej przemocy i zachowa milczenie. Nie wolno jej odejść — lub odejść z dziećmi lub jakąkolwiek inną „własnością" mężczyzny. Jednak potrzeba utrzymywania kobiet w izolacji, poddaństwie, bojaźni i zależności poprzez używanie przemocy nie odzwierciedla kulturowych i religijnych wartości Zachodu; odzwierciedla raczej indywidualną, psychologiczną patologię zachodniego damskiego boksera-mordercy. Z drugiej strony, zabójstwo honorowe odzwierciedla wartości kultury skierowane na regulację zachowań kobiet — których narzucenia i utrzymywania oczekuje się od rodziny, włącznie z rodziną ofiary.

Ponadto takie wartości kulturowe, etniczne lub plemienne nieczęsto są potępiane przez religijnych i politycznych przywódców w rozwijających się krajach muzułmańskich ani w społecznościach imigranckich na Zachodzie. Wręcz przeciwnie, takie społeczności utrzymują i wymuszają milczenie we wszystkich sprawach o religijnej, kulturowej lub społecznej „wrażliwości". Dzisiaj tacy przywódcy (i ich wielu zwolenników) często kuszą, zawstydzają lub zmuszają muzułmańskie dziewczęta i kobiety do noszenia rozmaitych zasłon ciał, w tym hidżabu (nakrycie głowy), burki lub czadoru (pełne zakrycie ciała) jako wyrazu pobożności i dumy kulturowej lub jako wyrazu symbolicznego oporu wobec nie-muzułmańskiego Zachodu.

Muzułmańskim mężczyznom wolno ubierać się tak, jak ludzie Zachodu i nikt nie kwestionuje jako nie-islamskie powszechnego używania zachodniej technologii, włącznie z samolotami, telefonami komórkowymi, internetem lub telewizją satelitarną. Oczekuje się jednak, że kobiety będą ponosić ciężar utrzymywania tych starych i podobno religijnych obyczajów apartheidu płci.

Kuszone zachodnimi ideami, pragnące się zasymilować i mające nadzieję ucieczki od życia w podporządkowaniu, te dziewczyny i kobiety, które wybierają opcję Zachodu, są zabijane — w bardzo młodym wieku i w szczególnie okrutny sposób. Przerażające morderstwa honorowe mają stanowić lekcję poglądową dla innych muzułmańskich dziewcząt i kobiet o tym, co może je spotkać, jeśli skusi je robienie czegoś więcej niż służenie ojcom i braciom jako służba domowa, wychodzenie za mąż za kuzynów pierwszego stopnia i rodzenie tylu dzieci, ile to możliwe. Śmierć kobiet już żyjących na Zachodzie może mieć także na celu nauczkę dla innych imigrantek, od których oczekuje się życia podporządkowanego i izolowanego wśród pokus i przywilejów wolności. Dotyczy to szczególnie Europy, gdzie w ostatnich dziesięcioleciach stworzyły się duże getta muzułmańskie. Jest szczególnie alarmujące, że w Europie 96 procent sprawców zabójstw honorowych to muzułmanie.
Poziom prymitywnego, sadystycznego i barbarzyńskiego okrucieństwa okazywany w zabójstwach honorowych wobec żeńskich członków najbliższej rodziny ściśle przypomina niektóre z morderstw na Zachodzie popełnianych przez seryjnych morderców na prostytutkach lub przypadkowo dobieranych kobietach. Sugeruje również, że separatyzm płci, przypisywanie niskiej wartości dziewczynkom i kobietom, normalizacja maltretowania dzieci, włącznie z zaaranżowanymi małżeństwami tak chłopców, jak i dziewcząt, represja seksualną, mizoginia (czasami inspirowana mizoginistyczną interpretacją Koranu) oraz żądania coraz agresywniejszej ideologii dżihadu, wszystko to prowadzi do morderczej agresji wobec dziewcząt i kobiet. Wystarczy zabić kilka dziewcząt i kobiet, żeby utrzymać inne w posłuszeństwie. Zabójstwa honorowe są w pewnym sensie rodzajem domowego terroryzmu, którego celem jest zapewnienie, że muzułmańskie kobiety będą nosić muzułmańskie zasłony, mieć muzułmańskie niemowlęta i zadawać się tylko z innymi muzułmanami.

Ponieważ imigracja muzułmańska, a więc i grupy rodzinne są bardziej ograniczone w Ameryce Północnej niż w Europie, ojcowie zabójcy honorowi mogą uważać, że całe brzemię utrzymywania standardów zachowania kobiecego spoczywa wyłącznie na ich barkach. To może wyjaśnić fakt, że ojcowie odpowiadają tu za 100 procent morderstw honorowych ofiar z najmłodszej grupy wiekowej. W Europie i w świecie muzułmańskim ten ciężar może być łatwiej rozdzielony na synów, braci, dziadków, wujków i kuzynów.

Co musi być zrobione

Jak można wziąć się za ten problem? Władze imigracyjne, ochrony porządku publicznego i instytucje religijne muszą włączyć się do edukacji, prewencji i ścigania zabójstw honorowych.

Ponadto powinno się założyć schroniska dla maltretowanych muzułmańskich dziewcząt i kobiet z wielojęzycznym personelem, przeszkolonym i poinformowanym o faktach na temat zabójstw honorowych. Na przykład, matki często zwabiają z powrotem do domu młode dziewczęta muzułmańskie. Kiedy mieszkanka schroniska otrzymuje takie wezwanie telefoniczne, personel natychmiast musi być w stanie najwyższego pogotowia. Dla kobiet zagrożonych zabójstwem honorowym powinien zostać stworzony program będący odpowiednikiem federalnego programu ochrony świadków. Musi się stworzyć szerokie sieci rodzin zastępczych, by zastąpić istniejące sieci rodzinne; same potencjalne ofiary, po otrzymaniu pomocy, mogą stać się dla siebie „siostrami".

Dodatkowo imigranci i obywatele muzułmanie, Sikhowie i hindusi muszą otrzymać wyraźne ostrzeżenie od rządu: na Zachodzie zabójstwo honorowe jest ścigane i sprawcy, wspólnicy i pomocnicy stają przed sądem. Uczestniczące rodziny należy publicznie zawstydzać. Przestępców powinno się deportować po tym, jak odbyli karę.
Zachodnie systemy prawne i rządy niedawno zaczęły zajmować się tym problemem. W 2006 r. duński sąd skazał dziewięciu członków klanu za morderstwo honorowe Ghazali Khan. W 2009 r. niemiecki sąd skazał na dożywotnie więzienie ojca, który rozkazał swojemu synowi zamordowanie siostry dla honoru rodziny, podczas gdy 20-letni syn otrzymał wyrok dziewięciu i pół roku więzienia. W innym przypadku sąd brytyjski, dzięki zeznaniom matki i narzeczonego ofiary, skazał ojca za popełnione 10 lat wcześniej morderstwo po przeklasyfikowaniu zbrodni.

Islamski apartheid płci jest pogwałceniem praw człowieka i nie może być usprawiedliwiany w imię relatywizmu kulturowego, tolerancji, antyrasizmu, różnorodności i poprawności politycznej. Jak długo grupy islamistyczne będą zaprzeczały, minimalizowały i zaciemniały ten problem, a rządy i funkcjonariusze policji będą akceptowali nieprawdziwą wersję rzeczywistości, tak długo kobiety na Zachodzie będą zabijane w imię honoru.

Walka o prawa kobiet jest kluczowa dla walki o wartości europejskie i zachodnie. Jest niezbędną częścią prawdziwej demokracji, wraz z wolnością religii, tolerancją dla homoseksualistów i wolnością sprzeciwu. Tutaj więc splata się największa walka dwudziestego pierwszego wieku.

Na całym świecie ofiarami są w większości kobiety; zaledwie 7 procent to mężczyźni. Tylko pięciu mężczyzn zginęło z rąk swoich rodzin biologicznych, podczas gdy reszta ofiar męskich została zabita przez rodzinę kobiety, z którą rzekomo zadawali się lub planowali zadawanie się albo w ramach małżeństwa, albo poza nim. Zamordowane ofiary płci męskiej uważane są na ogół za mężczyzn, których nie daje się zaakceptować z powodu przynależności do niższej klasy lub kasty społecznej, albo dlatego, że małżeństwo nie zostało zaaranżowane przez rodzinę kobiety, lub dlatego, że nie byli kuzynami kobiety w pierwszym stopniu, albo też z powodu rzekomego uprawiania seksu przed- lub pozamałżeńskiego. Mężczyźni rzadko byli zabijani sami; 81 procent z nich zostało zabitych, kiedy para, której to dotyczyło, była razem.

Chociaż Sikhowie i hindusi popełniają czasami takie morderstwa, zabójstwa honorowe zarówno na całym świecie, jak i na Zachodzie są głównie zbrodniami dokonanymi przez muzułmanów na muzułmanach. W tym badani 91 procent sprawców na świecie było muzułmanami. W Ameryce Północnej większość morderców (84 procent) była muzułmanami, kilku tylko Sikhami i jeszcze mniejsza liczba hindusów dokonujących zabójstw honorowych; w Europie muzułmanie stanowili jeszcze większy odsetek — 96 procent — podczas gdy Sikhowie byli maleńkim ułamkiem. Oczywiście, w krajach muzułmańskich niemal wszyscy sprawcy byli muzułmanami. Z tyko dwoma wyjątkami ofiary były członkami tej samej grupy religijnej co ich mordercy.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/morduja-zeby-bronic-honoru-rodziny,23711,page1.html


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 10, 2011, 14:43:26
"Bogiem a prawdą" to istnieje już wątek/wątki poruszający te zagadnienia:

Religie i wyznania - co o nich wiemy? >> (http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=3106.0)

oraz:

Islam-religia zła >> (http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=5962.0) lub ten deislamizacja >> (http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=3339.0)


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 12, 2011, 23:24:09
                                                 Nigdy więcej haremów!

Phyllis Chesler | Racjonalista | 10 Październik 2011 | Komentarze (83)
 

Faridah opisuje, jak codziennie była przez męża „popychana, bita, kopana i obrzucana przedmiotami". Kiedy karmiła piersią, mąż przywiązywał ją łańcuchem do ziemi i zostawiał bez żywności i wody na długie godziny. Ponadto mąż gwałcił ją brutalnie, wybił jej dwa przednie zęby i złamał nos.

Fot. Getty Images/FPM
Aisza Tajmour urodziła się w Kairze w 1840 r. i chociaż urodziła się, żyła i umarła w haremie, spędziła całe życie pisząc żarliwe wiersze przeciwko zasłonie. I robiła to po arabsku, francusku i w farsi.

Dołącz do nas na Facebooku

Zajnab Fawwaz przyszła na świat w latach 1850. i rozpoczęła życie jako służąca w małej wiosce. Dzięki serii strategicznych małżeństw udało jej się zostać znaną postacią literacką w kręgach intelektualnych Bejrutu i Kairu. Zza wysokich murów potrafiła zalewać arabskie media wierszami i artykułami, w których sprzeciwiała się purdah i zasłonie. Uważała je za „główne przeszkody do muzułmańskiej wielkości" i wierzyła, że te zwyczaje wyjaśniają „marne wyniki" muzułmanów stających przeciwko „kolonialnym armiom Zachodu".

Huda Szaraoui została zmuszona do małżeństwa i zamknięcia, kiedy miała trzynaście lat. Niemniej stała się ważną postacią dla egipskiej walki przeciwko brytyjskiemu kolonializmowi, odrzuciła zasłonę i zaczęła wpływać na prawodawstwo, które podniosło legalny wiek zamążpójścia dla dziewcząt do szesnastu lat. W 1922 r., kiedy zwyciężył nacjonalizm egipski, Szaraoui była oburzona, że nowa konstytucja nie daje kobietom prawa głosu, walczyła o to — i wygrała.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Huda płakałaby, gdyby zobaczyła jak kobiety zostały zasłonięte w Egipcie i jak siły islamistyczne zdobyły — odważę się powiedzieć: skolonizowały - państwo egipskie. Byłaby zdumiona widząc wszystkie te muzułmańskie dziewczyny i kobiety na Zachodzie, które także noszą na głowach, twarzach i ciałach zasłonę, tę duszącą, gorącą i ciężką flagę islamizmu, kiedy idą za mężczyznami, niezmiernie wygodnie ubranymi w lekkie ubrania.

Dziewiętnastowieczne feministki muzułmańskie, także te, które były zamknięte w haremach (Tajmour Fawwaz) lub zmuszone do małżeństwa w wieku 13 lat (Szaraoui), wiedziały, że muszą sprzeciwiać się zasłonie — zarówno zasłonie na twarz, jak i ciało. Wiele zachodnich feministek, szczególnie z kręgów uniwersyteckich, wychwala zasłonę jako wyzwalający wybór, akt oporu, a nawet ważne prawo religijne.

Moim zdaniem nie rozumieją one czym jest wolność, czym jest wolny wybór, czym naprawdę są więzienia. W tym wypadku uważają ruchome więzienie — burkę, czador, zasłonę na twarz, ciężkie okrycie głowy, ramion i ciała za... wygodne, pożyteczne na „dni złej fryzury", może wręcz „seksowne". Przypomina mi to, jak pewne Europejki z epoki wiktoriańskiej, zmuszone do noszenia niewygodnych gorsetów, uważały znudzone, apatyczne i niepiśmienne mieszkanki tureckich i egipskich haremów za „wolne", a przynajmniej godne zazdrości, bo wolno im było nosić luźne ubranie.

Kobiece ciała ofiar morderstw honorowych na Zachodzie to głównie ciała muzułmanek. Aqsa Pervez z Kanady została zwabiona do domu przez matkę i zamordowana przez ojca za bycie zbyt kanadyjską, zbyt zachodnią i za odmowę wystarczającego zasłonięcia się. Moje badania pokazują, że najwyższy odsetek torturowanych ofiar morderstw honorowych nie jest w Pakistanie, ale w Europie. Kiedy niektóre muzułmańskie dziewczyny i kobiety starają się zasymilować, zmodernizować, odrzucają życie wymagające całkowitego podporządkowania, trzeba ustanowić odstraszający przykład, by nie zrobiły tego inne muzułmańskie dziewczyny i kobiety.
Miałam zaszczyt i przywilej przedstawiania sądom oświadczeń, kiedy takie potencjalne ofiary morderstwa honorowego starały się o azyl, nie tylko na Zachodzie, ale w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Europa niekoniecznie jest dla nich bezpiecznym miejscem.

Według irańsko-kanadyjskiej prawniczki Homy Arjomand, która kieruje walką przeciwko narzuceniu szariatu w kanadyjskiej prowincji Ontario, „multikulturowa" polityka Kanady zagraża kanadyjskim obywatelkom, które są muzułmankami i których rodzice przybyli z krajów takich jak Pakistan lub Afganistan.

Arjomand opisuje jedną ze spraw, którą aktualnie prowadzi - sprawę „Farideh", Kanadyjki pakistańskiego pochodzenia, która urodziła się i wychowała w Kanadzie, ale nigdy nie wolno jej było mieć nie-muzułmańskich przyjaciół, mimo że chodziła do publicznej szkoły. Farideh „nigdy nie uczestniczyła w żadnych zajęciach pozaszkolnych, nigdy nie była na wycieczce, nigdy nie była w kinie, nigdy nie nosiła ubrania w kolorach: różowym, czerwonym lub fioletowym, choć są to jej ulubione barwy". Rodzina nie pozwoliła jej ukończyć ósmej klasy. Ta pakistańsko-kanadyjska familia wysłała swoją córkę z powrotem do Pakistanu, do zaaranżowanego, poligamicznego małżeństwa. Faridah została drugą żoną.

Faridah opisuje, jak codziennie była przez męża „popychana, bita, kopana i obrzucana przedmiotami". Kiedy karmiła piersią, mąż przywiązywał ją łańcuchem do ziemi i zostawiał bez żywności, i wody na długie godziny. Ponadto gwałcił ją brutalnie, wybił jej dwa przednie zęby i złamał nos. Dziewięć lat później Faridah otrzymała pozwolenie na powrót do Kanady, żeby zobaczyć się ze swoją umierającą matką. Mimo olbrzymich przeszkód i wielkiego niebezpieczeństwa (własna rodzina może ją zabić, prawdopodobnie straci prawa do swoich urodzonych w Pakistanie dzieci), Faridah - obecnie ponad dwudziestoletnia - odmawia powrotu do swojego dręczyciela i konsekwentnie odmawia podpisania papierów, które pozwoliłyby mu na przyjazd do Kanady (zapewne chciałby przyjechać z pierwszą żoną i dziećmi).

- Według prawa kanadyjskiego nie można zrobić nic, żeby pomóc Faridah zachować opiekę rodzicielską nad dziećmi, które urodziły się w Pakistanie i są uważane za własność ojca, i jego rodziny. Prawo kanadyjskie nie przeszkodziło jej rodzicom przed zmuszeniem jej do poligamicznego małżeństwa, kiedy jeszcze była dzieckiem - wreszcie - Kanada może nie mieć środków na ochronę Faridah przed zemstą pilnującej „honoru" rodziny - mówi Arjomand.

Obecnie mamy do czynienia z buntem islamskich i ex-muzułmańskich feministek. Ayaan Hirsi Ali, Nonie Darwish, Irshad Manji, Azar Nafisi, Taslima Nasrin, Asra Q. Nomani, Wafa Sultan — poważne, eleganckie, żyjące na wygnaniu, daleko od swoich krajów, społeczności, rodzin, a także wiary.

Kobiety te są systematycznie demonizowane jako „rasistki" i „islamofobki". Dzieje się tak również w przypadku tych, których kolor skóry jest brązowy, czarny lub oliwkowy. Niektóre nadal są religijnymi muzułmankami, ale większość jest świecka — ateistki lub apostatki. A to właśnie są najgorsze przestępstwa według prawa szariatu. Stowarzyszenie Muzułmańskich Studentów prześladowało Nonie Darwish na kampusach uniwersyteckich. Kiedy ogłoszono informację o jej wykładzie w Mason Law School w Wirginii, rozpoczęto intensywną akcję przekonywania grup na kampusie, by albo wycofały zaproszenie, albo obcięły przyznany jej czas przez zaproszenie innego mówcy, który natychmiast obalałby jej tezy o stosunku islamu do kobiet i dżihadu.

Niektóre z tych kobiet, raz za razem ukazują zdumionej publiczności historię własnego życia. Na wygnaniu piszą książki, artykuły i wygłaszają olśniewające przemówienia. Niektóre zaczęły zakładać fundacje i organizacje, których celem jest wyjście poza osobiste historie, poza kolektywną traumę. Chcą informować, pocieszać i działać jako wzór osobowy dla innych zagrożonych kobiet muzułmańskich.
A pojawia się znacznie więcej takich bohaterek i bohaterów. Ida Lichter w „Muslim Women Reformers” spisała biografie ponad 100 takich „inspirujących głosów", głównie kobiecych, ale także męskich, z 23 krajów muzułmańskich i z Izraela, terytoriów palestyńskich, Stanów Zjednoczonych i z Francji.

Wiele z nich jest spadkobierczyniami lokalnego, historycznego feminizmu muzułmańskiego, jak również zachodniego feminizmu pierwszej i drugiej fali. Są spadkobierczyniami w swoim oddaniu uniwersalnym prawom człowieka i prawom kobiet.

19 września 2011 r. trzy kanadyjskie muzułmanki: Natasha Fatah, Marina Nemat i Raheel Raza, przemawiały w Toronto podczas dyskusji panelowej zatytułowanej: „Wojna islamu przeciwko kobietom". Widownia była przepełniona. Niemniej kanadyjskie media głównego nurtu nie poinformowały o tym wydarzeniu. Krótki artykuł redakcyjny zamieściła „National Post" z opisem tego, co mówiły zgromadzone tam kobiety:

Dziennikarka i działaczka Raheel Raza twierdziła, że kodeks prawny znany jako szariat nie ma żadnych podstaw w religii — jest polityczną sztuczką, stworzoną jako środek do zamiany wiary islamskiej w narzędzie zwolenników totalitaryzmu i mizoginów. Marina Nemat, Kanadyjka irańskiego pochodzenia, która jako nastolatka była torturowana w więzieniu Evin, w Teheranie opisywała, jak rewolucjoniści Iranu wykorzystali żarliwość islamistów do zamiany jej pluralistycznego, kosmopolitycznego narodu w średniowieczne państwo-więzienie. Wreszcie prezenterka telewizyjna i działaczka Natasha Fatah mówiła, że nawet teraz, nawet w Kanadzie, często jesteśmy ślepi na prawdziwe oblicze islamu: w imię „tolerancji" pozwalamy na rodzaj degradacji muzułmańskich dziewcząt i kobiet, który byłby całkowicie nie do przyjęcia, gdyby dotyczył białych.

Kanada — kraj, który jest dumny ze swojego „multikulturalizmu" — jest więc także krajem, w którym istnieje związana z honorem przemoc: zwyczajowe bicie córek i żon, przymusowe noszenie zasłon, narzucone małżeństwa, ostre kary za przyjmowanie zachodniego stylu życia. Honorowe morderstwa - egzekucje rodzinne z zimną krwią, głównie młodych córek, ale także żon i sióstr — kwitną w Kanadzie. To prawda, sprawca staje przed sądem i często zostaje skazany. Jednak jego pomocnicy rzadko są pociągani do odpowiedzialności. Kultura zaś, która nakłania do takich zbrodni, trwa i nie jest potępiana. Większość ofiar to kanadyjskie obywatelki, urodzone w Kandzie, w rodzinach imigrantów.

W ciągu ostatnich dwunastu lat w Kanadzie było ponad dwanaście głośnych morderstw honorowych. Dwa przypadki dotyczyły Sikhów, reszta była zbrodniami muzułmanów popełnionymi na muzułmankach.

W 2009 r. w Rzymie na spotkaniu G8, gdzie przedstawiałam wstępne wyniki moich badań nad morderstwami honorowymi, miałam zaszczyt związać się z grupą muzułmańskich feministek - tak wierzących, jak i niewierzących - w sprawach naszych wspólnych trosk i niepokojów. Powiedziały mi, że czują się „opuszczone" przez zachodnie feministki, które odmawiają zajęcia stanowiska przeciwko takim sprawom jak morderstwa honorowe, przymusowe noszenie zasłon, podporządkowanie kobiet - żeby nie zostać uznane za „rasistki" lub „islamofobki". Wiele z tych kobiet nosiło hidżaby, ale wszystkie były odważnymi, energicznym i nadzwyczajnymi kobietami.
 1234
Po tej konferencji przeprowadziłam wywiad z turecko-niemiecką feministką, Seyran Ates, którą spotkałam w Rzymie. Seyran, która działa na rzecz muzułmańskich kobiet dorobiła się wrogów wśród muzułmańskich, męskich i kobiecych islamistów. W 1984 r. została trzykrotnie postrzelona za dostarczanie porad prawnych maltretowanym dziewczętom muzułmańskim. Jej klientka, piętnastolatka, została zamordowana.

Seryan wyraziła zdumienie i konsternację, że do prześladowań ze strony muzułmańskich fundamentalistów dołączają zachodnie feministki: - Nazywają mnie rasistką i islamofobką, a jestem religijną muzułmanką. Podobnie jak Arjomand, ja także nie mogłam uczestniczyć w dyskusji panelowej w Toronto. Wysłałam jednak przemówienie do głośnego przeczytania lub rozdania uczestnikom debaty. Oto, co napisałam: Pozdrowienia z Nowego Jorku, wspaniałe kobiety! Wyrazy wdzięczności dla Meryle Kates i Barbary Kay za pozwolenie dołączenia do was z daleka, choćby na krótko.

To Natasha Fatah, Marina Nemat i Raheel Raza są prawdziwymi spadkobierczyniami pełnych wizji muzułmańskich feministek, które kiedyś sprzeciwiały się zasłonie na twarz, poligamii, purdah, małżeństwu dzieci, małżeństwom zaaranżowanym, analfabetyzmowi wśród kobiet, domowej niewoli kobiet i przemocy związanej z honorem, włącznie z morderstwami honorowymi. Są spadkobierczyniami Aiszy Tajmour, Zajnab Fawwaz i Hudy Szaraoui.

Ponadto w tym momencie historii są również spadkobierczyniami drugiej fali feminizmu zachodniego stylu, która także walczyła o uniwersalne prawa człowieka i uniwersalne prawa kobiet, o wolność słowa, rozdział religii od państwa, religijne prawa kobiet — oraz ich prawo do niepraktykowania żadnej religii; feminizmu zachodniego stylu, który powinien teraz sprzeciwiać się apartheidowi płci i apartheidowi religijnemu zarówno na Zachodzie, jak w krajach muzułmańskich, ale nie chce tego robić.

W XIX wieku i na początku XX zachodni podróżnicy, którzy odwiedzili Bliski Wschód znajdowali publiczność chętnie dowiadującą się o arabskiej i muzułmańskiej historii, geografii, wojownikach, zwyczajach, stosunkach rodzinnych, ubiorze, kuchni i — oczywiście — o haremach. Dzisiaj ludzie Zachodu są piętnowani jako politycznie niepoprawni „rasiści" i „orientaliści", jeśli zajmują się tym tematem. Ci, którzy to robią są marginalizowani, demonizowani i na ogół cenzurowani. Jednak żadna prawdziwa feministka, ani humanista nie może milczeć o islamskim apartheidzie płci.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

http://religia.onet.pl/racjonalisci,39/nigdy-wiecej-haremow,22672,page1.html

 


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2011, 15:09:49
Nadszedł czas, kiedy czyny będa wracać do tych, którzy je wprowadzają w życie. Jeśli bedzie to się działo w imię nieludzkich zasad, to zostanie odpłacone tym samym. I nie pomoże płacz o zwyczajach religijnych, bo to nie ludzka siła będzie wypłacać "odsetki".


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Styczeń 03, 2012, 23:06:01
                                                        Kiedy nadejdzie apokalipsa...

Andrzej Krajewski | Newsweek Polska | 3 Styczeń 2012 | Komentarze (45)


Skuteczny prorok nie powinien podawać konkretnych dat zagłady. José Argüelles wbrew tej zasadzie ogłosił: 21 grudnia 2012 roku będzie koniec świata.
Wedle kalendarza Majów świat skończy się 21 grudnia 2012 roku. Dla jasności – starożytni Majowie nie mieli bladego pojęcia, że stworzyli taką przepowiednię. I nie mogli głośno zaprotestować, kiedy w 1987 r. historyk sztuki José Argüelles opublikował książkę „The Mayan Factor”, w której dokonał przełomowej interpretacji ich kalendarza. Propagator nurtu New Age i miłośnik LSD z Minnesoty doszedł do wniosku, że Majowie znali dokładną datę końca świata.

Wyznaczenie apokalipsy na rok 2012 uczyniło z dr. Argüellesa autorytet w dziedzinie kultury Majów, choć o rzetelnej pracy badacza miał on blade pojęcie. Jednak prawdziwi znawcy przedkolumbijskiej Ameryki mogli jedynie pienić się ze złości i przypominać, że Majowie czas trwania świata podzielili na baktuny. Wraz z rozpoczęciem kolejnego wszystko czeka jakaś, nie do końca zdefiniowana transformacja, ale nie zagłada .

Co więcej, jak zauważa Paul Clifford w „Krótkiej historii końca czasów”, pomysł nieuchronności zagłady ludzkości był obcy starożytnym religiom. Tę ideę stworzył przed trzema tysiącami lat Zaratustra, potem zaś żydzi i chrześcijanie zadbali, by stała się oczywista dla każdego. Zwłaszcza że można dzięki niej zdobyć władzę i pieniądze.

Jak rzekł Zaratustra

Wszystko zaczęło się, gdy skromny hodowca wielbłądów z prowincji Ardabil, ojciec czwórki dzieci, około trzydziestki postanowił zmienić swoje życie. Rzucił rodzinę i zamieszkał na szczycie wygasłego wulkanu Sabalan, a tam spłynęło na niego objawienie. Z góry zszedł już jako Zaratustra, wysłannik boga Ahury Mazdy.

Wedle badaczy starożytności działo się to ok. 1000 roku przed Chrystusem, zaś hodowca wielbłądów stał się prorokiem pierwszej monoteistycznej religii świata. Ahura Mazda (czyli Mądry Bóg), zdaniem Zaratustry stworzył wszechświat oraz ludzi i dał im możliwość dokonywania wyboru między dobrem i złem. Jego dziełem był też duch Angra Mainju, który wspierał wszystkie złe siły. Odtąd toczą się zmagania światła i ciemności, aż nadejdzie kres czasów. Wówczas Ahura Mazda osądzi wszystkich ludzi – każdego nagrodzi lub ukarze.

Po 10 latach nauczania prorok przekonał do swych idei władcę Baktri (obecnie północny Iran), króla Wisztaspa. Ten uczynił Zaratustrę naczelnym kapłanem nowej, państwowej religii, inicjując być może największą rewolucję w dziejach. „Wartość zaratustrianizmu mierzy się bowiem nie znikomą liczbą jego obecnych wyznawców, lecz wspaniałością kultury chrześcijańskiej, judaistycznej i muzułmańskiej, które tak wiele zawdzięczają pierwotnej inspiracji zaratustriańskiej” – zapisał prof. Józef Marzęcki w książce „Systemy religijno-filozoficzne Wschodu”.

Ziemia pękając wybuchnie

Wiara w nieuchronny koniec świata i ostateczny triumf dobra miała trudną do oszacowania siłę. Znalezienie się w obozie zwycięzców gwarantowało osiągnięcie szczęścia na wieczność, sojuszników zła czekało równie długie cierpienie.

Paradoksalnie oczekiwanie na oczyszczającą zagładę dało siłę do przetrwania kolejnych kataklizmów narodowi żydowskiemu. W czasach gdy idee Zaratustry stawały się coraz popularniejsze, potężne imperium asyryjskie starło z powierzchni ziemi Izrael. W Palestynie ostało się tylko malutkie królestwo Judy. Wówczas zaczęli się tam pojawiać kolejni prorocy twierdzący, że mówią głosem jedynego boga. „Ziemia rozpadnie się w drobne kawałki, ziemia pękając wybuchnie, ziemia zadrgawszy zakołysze się” – przepowiadał ok. 740 r. przed Chrystusem Izajasz, na co dzień doradca władców Judy.

Zapowiedziami apokalipsy wymuszał na tyle zręczną politykę, że udawało się nie narazić królestwa na najazd Asyryjczyków. Żydzi doczekali momentu, aż wrogie imperium legło w gruzach. Półtora stulecia później zagrozili im jednak Babilończycy. Nowy najeźdźca zburzył Jerozolimę, a mieszkańców Palestyny deportowano w głąb Babilonii. W tych ciężkich chwilach naród na duchu podtrzymywał prorok Ezechiel. Przepowiadał odrodzenie Izraela, a potem ostateczny koniec świata. „Góry się rozpękną, skały się zapadną i wszystkie mury runą na ziemię” – obiecywał. Podobne przepowiednie, powtórzone przez proroka Daniela, który nawet dokładnie określił datę zagłady (miała nastąpić za „siedemdziesiąt tygodni lat”, co interpretuje się jako 490 lat), zaprowadziły go na same szczyty powodzenia i władzy w Babilonie.

Jeźdźcy apokalipsy

Wiara Żydów w koniec świata długo nie przenikała do starych religii Egiptu, Grecji czy Rzymu. Wszystko zmienił Chrystus. Przyszedł na świat tuż przed tym, jak Rzymianie w 6 r. n.e. odrodzonemu państwu żydowskiemu odebrali resztki suwerenności i wcielili je do Imperium Romanum. Wśród Żydów poza pragnieniem buntu nasiliło się wówczas przekonanie, że rychło nadejdzie dzień zagłady. Jezus temu nie zaprzeczał i nakazywał, by każdy chrześcijanin tak żył, jakby Sąd Ostateczny miał nastąpić nazajutrz. Wedle ewangelii jedynym znakiem nadejścia końca świata miało być zburzenie Jerozolimy.

Jednak gdy w 70 r. Rzymianie zrównali z ziemią święte miasto, katastrofa nie nastąpiła. Mimo to chrześcijanie nadal wierzyli, że koniec świata jest bliski. W tym przekonaniu umacniała ich Apokalipsa św. Jana. Niezwykła synteza wszystkiego, co o zagładzie wieszczyli wcześniej prorocy, sfabularyzowana i przedstawiona tak, by czytelników ogarniała groza. Ludzkość miały wyniszczyć straszliwe katastrofy, takie jak upadek gwiazd, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów czy epidemie. W finale armie dobra i zła walczyły o zwycięstwo u wrót Jerozolimy.

Apokalipsa św. Jana okazała się dziełem tak genialnym, że ukształtowała wyobrażenie o końcu świata na następne dwa tysiące lat. Chrześcijanie wypatrywali więc zapowiadanych kataklizmów, choć z upływem czasu mieli do tego coraz większy dystans. „Koniec obecnego świata jest bliski” – pisał w 601 r. papież Grzegorz I w liście do króla Sasów Ethelberta, prosząc, by ten dał mu znać, jeśli „pojawiają się budzące przerażenie znaki na niebie, nietypowe burze, wybuchają wojny, szerzy się głód, zaraza i trzęsienia ziemi”. A jednocześnie papież zalecał, by się tym zbytnio nie przejmować, „ponieważ owe znaki końca mają nas ostrzec, tak byśmy zastanowili się nad dobrem dusz naszych”.

W tym czasie na Bliskim Wschodzie kolejną księgę spisywał prorok Mahomet. Koran też zapowiadał nieuchronność końca czasów. „Kiedy słońce będzie spowite ciemnością i kiedy gwiazdy będą zamglone, kiedy góry będą z miejsca poruszone; kiedy wielbłądzice w dziewiątym miesiącu będą całkowicie opuszczone; kiedy dzikie zwierzęta będą zebrane...” – opisywał prorok ostatnie chwile ludzkości.

Tymczasem koniec świata ciągle nie chciał nastąpić, co czasami niosło ze sobą tragiczne skutki dla jego proroków. Dominikanin Girolamo Savonarola płomiennymi kazaniami, zapowiadającymi zbliżanie się zagłady, zyskał taki posłuch wśród ludu Florencji, że stał się faktycznym władcą miasta. Mógł nawet rzucić wyzwanie zdeprawowanemu papieżowi Aleksandrowi VI. Jednak po dziesięciu latach obiecywania apokalipsy Savonarola utracił zaufanie wiernych. Wówczas papież mógł ekskomunikować reformatora, który zbyt natarczywie domagał się moralnej odnowy. Co więcej, intrygami doprowadził do tego, że w 1498 r. nazbyt uczciwy mnich spłonął na stosie.

Z tej perspektywy należy docenić rozsądek Michela de Nostredame, który pół wieku po śmierci Savonaroli publikował przepowiednie pod pseudonimem Nostradamus. On także wieszczył apokalipsę, ale bez podawania dat, zaś towarzyszące jej wydarzenia opisywał bardzo wieloznacznie, co umożliwiało swobodną interpretację. Przy odrobinie wysiłku można proroctwa Nostradamusa dopasować niemal do wszystkiego. Na przykład zapowiedział on, że armia zła pod dowództwem Antychrysta nadjedzie ze świata islamu. Czyż dzisiaj, 500 lat po Nostradamusie, wiele osób nie upatruje źródła zagrożenia dla Zachodu w tym samym miejscu?

Dziesiątki końców świata

Od czasów Nostradamusa zapowiedziano dziesiątki innych końców świata i wszystkie przyniosły jedynie rozczarowanie czekającym nań ludziom. Niekiedy osoby weń wierzące nie porzucały swych przekonań, nawet po kompletnej kompromitacji proroka.

Do niedawna działała w Anglii sekta muggletonianów stworzona w XVII wieku przez dwóch londyńskich tkaczy, Johna Reeve’a i Lodowicke’a Muggletona. Twierdzili oni, że są opisanymi w Starym Testamencie ludźmi, których Bóg wziął do nieba, czyli Henochem oraz prorokiem Eliaszem. Tak jak obiecano w Apokalipsie św. Jana, wrócili oni na ziemię tuż przed Sądem Ostatecznym. Tkacze trafili na sprzyjające im czasy. W Anglii trwała rewolucja i głowę na szafocie stracił w 1649 r. król Karol I, co pozbawiło Kościół anglikański przywódcy. W atmosferze powszechnego strachu, panującej za czasów dyktatury Olivera Cromwella, sekta miała spore szanse na sukces. Kłopot w tym, że Muggleton wyznaczył datę zagłady już na rok 1655. Tymczasem jak na złość nic się nie wydarzyło. Muggleton musiał przekładać termin apokalipsy i czynił to aż do swej śmierci w 1698 r.

O wiele lepiej poszło stworzonym przez Charlesa Taze Russella świadkom Jehowy. Prorok pierwotnie wyznaczył datę apokalipsy na 1914 r. Początkowo wydawało się, że trafił w dziesiątkę, bo wybuchła wojna światowa. Jednak nie przyniosła ona zagłady, a dwa lata potem Russell zmarł. Jego następca Joseph Franklin Rutherford, by się uwiarygodnić, przesunął termin zagłady na 1918 r. Spudłował, ale wyznawcy dali się przekonać, by poczekać na apokalipsę jeszcze siedem lat. W tym czasie Rutherford poszedł po rozum do głowy. Ogłosił, że w momencie rozpoczęcia wojny światowej Chrystus powrócił na ziemię, ale pozostaje niewidzialny. Natomiast Sąd Ostateczny nastąpi, nim umrze ostatnia osoba urodzona przed wybuchem I wojny światowej. To dało czas świadkom Jehowy, by przekształcić się w Kościół liczący dziś ok. 60 mln wiernych. Nowy przywódca ruchu Milton G. Henschel w latach 90. zastąpił twierdzenie Rutherforda proroctwem, że „koniec jest bliski, lecz Jehowa nie objawił jeszcze, czy ta bliskość oznacza 10, 50, czy 300 lat”. Dzięki temu, kiedy ludzkość z okazji roku 2000 czekała na obiecywaną przez media zagładę, świadkowie Jehowy zachowali spokój. Wydali nawet oświadczenie, że koniec milenium nie ma dla nich znaczenia, bo apokalipsy nie będzie.

Tak trudno żyć bez strachu

Sceptycyzm wobec zapowiedzi apokalipsy nie przystaje do naszych czasów, gdy stada jej zapowiadaczy ciągle goszczą w mediach. Efektem tego jest pierwsze pokolenie apokaliptycznych proroków telewizyjnych. Jednym z jego przedstawicieli był profesor socjologii z Tajwanu Hon-Ming Chen. Na początku 1998 roku ogłosił na antenie CNN, że 25 marca tegoż roku Bóg pojawi się na ekranach wszystkich telewizorów i zaprosi widzów na Sąd Ostateczny. Niestety, Najwyższy zignorował zaproszenie do telewizji i profesor musiał przeprosić za pomyłkę. Na razie w zastępstwie Wszechmogącego występują producenci z Hollywood, regularnie wypuszczający na ekrany kin filmy takie jak „2012”.

Aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby nagle zabrakło nowych proroków wieszczących koniec ludzkości. Na szczęście z powodzeniem zastępują ich naukowcy, równie uparcie twierdzący, że apokalipsa jest tuż-tuż. Co oznacza, że znów trzeba będzie to jakoś przeżyć.

Dr Andrzej Krajewski jest historykiem i publicystą

 Apokalipsa św. Jana okazała się dziełem tak genialnym, że ukształtowała wyobrażenie o końcu świata na następne dwa tysiące lat. Chrześcijanie wypatrywali więc zapowiadanych kataklizmów, choć z upływem czasu mieli do tego coraz większy dystans. „Koniec obecnego świata jest bliski” – pisał w 601 r. papież Grzegorz I w liście do króla Sasów Ethelberta, prosząc, by ten dał mu znać, jeśli „pojawiają się budzące przerażenie znaki na niebie, nietypowe burze, wybuchają wojny, szerzy się głód, zaraza i trzęsienia ziemi”. A jednocześnie papież zalecał, by się tym zbytnio nie przejmować, „ponieważ owe znaki końca mają nas ostrzec, tak byśmy zastanowili się nad dobrem dusz naszych”.

W tym czasie na Bliskim Wschodzie kolejną księgę spisywał prorok Mahomet. Koran też zapowiadał nieuchronność końca czasów. „Kiedy słońce będzie spowite ciemnością i kiedy gwiazdy będą zamglone, kiedy góry będą z miejsca poruszone; kiedy wielbłądzice w dziewiątym miesiącu będą całkowicie opuszczone; kiedy dzikie zwierzęta będą zebrane...” – opisywał prorok ostatnie chwile ludzkości.

Tymczasem koniec świata ciągle nie chciał nastąpić, co czasami niosło ze sobą tragiczne skutki dla jego proroków. Dominikanin Girolamo Savonarola płomiennymi kazaniami, zapowiadającymi zbliżanie się zagłady, zyskał taki posłuch wśród ludu Florencji, że stał się faktycznym władcą miasta. Mógł nawet rzucić wyzwanie zdeprawowanemu papieżowi Aleksandrowi VI. Jednak po dziesięciu latach obiecywania apokalipsy Savonarola utracił zaufanie wiernych. Wówczas papież mógł ekskomunikować reformatora, który zbyt natarczywie domagał się moralnej odnowy. Co więcej, intrygami doprowadził do tego, że w 1498 r. nazbyt uczciwy mnich spłonął na stosie.

Z tej perspektywy należy docenić rozsądek Michela de Nostredame, który pół wieku po śmierci Savonaroli publikował przepowiednie pod pseudonimem Nostradamus. On także wieszczył apokalipsę, ale bez podawania dat, zaś towarzyszące jej wydarzenia opisywał bardzo wieloznacznie, co umożliwiało swobodną interpretację. Przy odrobinie wysiłku można proroctwa Nostradamusa dopasować niemal do wszystkiego. Na przykład zapowiedział on, że armia zła pod dowództwem Antychrysta nadjedzie ze świata islamu. Czyż dzisiaj, 500 lat po Nostradamusie, wiele osób nie upatruje źródła zagrożenia dla Zachodu w tym samym miejscu?

Dziesiątki końców świata

Od czasów Nostradamusa zapowiedziano dziesiątki innych końców świata i wszystkie przyniosły jedynie rozczarowanie czekającym nań ludziom. Niekiedy osoby weń wierzące nie porzucały swych przekonań, nawet po kompletnej kompromitacji proroka.

Do niedawna działała w Anglii sekta muggletonianów stworzona w XVII wieku przez dwóch londyńskich tkaczy, Johna Reeve’a i Lodowicke’a Muggletona. Twierdzili oni, że są opisanymi w Starym Testamencie ludźmi, których Bóg wziął do nieba, czyli Henochem oraz prorokiem Eliaszem. Tak jak obiecano w Apokalipsie św. Jana, wrócili oni na ziemię tuż przed Sądem Ostatecznym. Tkacze trafili na sprzyjające im czasy. W Anglii trwała rewolucja i głowę na szafocie stracił w 1649 r. król Karol I, co pozbawiło Kościół anglikański przywódcy. W atmosferze powszechnego strachu, panującej za czasów dyktatury Olivera Cromwella, sekta miała spore szanse na sukces. Kłopot w tym, że Muggleton wyznaczył datę zagłady już na rok 1655. Tymczasem jak na złość nic się nie wydarzyło. Muggleton musiał przekładać termin apokalipsy i czynił to aż do swej śmierci w 1698 r.

O wiele lepiej poszło stworzonym przez Charlesa Taze Russella świadkom Jehowy. Prorok pierwotnie wyznaczył datę apokalipsy na 1914 r. Początkowo wydawało się, że trafił w dziesiątkę, bo wybuchła wojna światowa. Jednak nie przyniosła ona zagłady, a dwa lata potem Russell zmarł. Jego następca Joseph Franklin Rutherford, by się uwiarygodnić, przesunął termin zagłady na 1918 r. Spudłował, ale wyznawcy dali się przekonać, by poczekać na apokalipsę jeszcze siedem lat. W tym czasie Rutherford poszedł po rozum do głowy. Ogłosił, że w momencie rozpoczęcia wojny światowej Chrystus powrócił na ziemię, ale pozostaje niewidzialny. Natomiast Sąd Ostateczny nastąpi, nim umrze ostatnia osoba urodzona przed wybuchem I wojny światowej. To dało czas świadkom Jehowy, by przekształcić się w Kościół liczący dziś ok. 60 mln wiernych. Nowy przywódca ruchu Milton G. Henschel w latach 90. zastąpił twierdzenie Rutherforda proroctwem, że „koniec jest bliski, lecz Jehowa nie objawił jeszcze, czy ta bliskość oznacza 10, 50, czy 300 lat”. Dzięki temu, kiedy ludzkość z okazji roku 2000 czekała na obiecywaną przez media zagładę, świadkowie Jehowy zachowali spokój. Wydali nawet oświadczenie, że koniec milenium nie ma dla nich znaczenia, bo apokalipsy nie będzie.

Tak trudno żyć bez strachu

Sceptycyzm wobec zapowiedzi apokalipsy nie przystaje do naszych czasów, gdy stada jej zapowiadaczy ciągle goszczą w mediach. Efektem tego jest pierwsze pokolenie apokaliptycznych proroków telewizyjnych. Jednym z jego przedstawicieli był profesor socjologii z Tajwanu Hon-Ming Chen. Na początku 1998 roku ogłosił na antenie CNN, że 25 marca tegoż roku Bóg pojawi się na ekranach wszystkich telewizorów i zaprosi widzów na Sąd Ostateczny. Niestety, Najwyższy zignorował zaproszenie do telewizji i profesor musiał przeprosić za pomyłkę. Na razie w zastępstwie Wszechmogącego występują producenci z Hollywood, regularnie wypuszczający na ekrany kin filmy takie jak „2012”.

Aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby nagle zabrakło nowych proroków wieszczących koniec ludzkości. Na szczęście z powodzeniem zastępują ich naukowcy, równie uparcie twierdzący, że apokalipsa jest tuż-tuż. Co oznacza, że znów trzeba będzie to jakoś przeżyć.

Dr Andrzej Krajewski jest historykiem i publicystą

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/kiedy-nadejdzie-apokalipsa,27904,page1.html

 


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: sfinks Styczeń 17, 2012, 11:46:54
Ludzie ,dajcie już spokój sprzeczkom religijnym i wieczny licytacjom, kto będzie zbawiony a kto nie? Wprowadzacie w ten sposób podziały,awantury ,wojny,oraz sprowadzacie na siebie i innych nieszczęścia!Nasz papież Jan Pwaweł 2-gi,cały czas nawoływał do jedności,ale może wy niewiecie co to jest jedność?Jedność to jednomyślność ,współpraca,wzajemne zrozumienie,zgoda!Jeżeli tej jedności nie osiągniemy jako cywilizacja,ktoś może nas uznać za niegodnych,tego co nam obiecano,czyli ,,Królestwa Niebieskiego,,Którz chciałby znosić,wieczne swary i sprzeczki?,toż to człowiek przyzwyczajony do życia na naszej ziemi,czasami ma dość,czasami cierpi strasznie z tego powodu,jakieś prześladowania,lub sytuacje które zagrażają jego zdrowiu i życiu.Nikt nie ma prawa mówić że nie wiedział o tych oczywistych sprawach,wszak każdy chlubi się że posiada w domu jakąś Biblię,czy inne pisma? ale zdaje się że to tylko po to aby mieć,a jeżeli czyta się je to bez większego zrozumienia!Prześladowania z powodów wyznaniowych,religijnych to poprostu ,,komedia pomyłek,,pomyłek za które ktoś płaci czasami najwyższą cenę!,,Wiedzieli ,że w którymś kościele dzwon bije ,ale nie odgadli w którym,,Zresztą kogo obchodzi ,kto co uznaje za słuszne a co nie?Niech się każdy zajmie sobą to napewno odniesie korzyść,którą jest spokój i czyste sumienie!Niech też nikt nie zagląda do cudzych domów,co tam jest zaniedbane czy brudne,czy jak kto i z kim żyje?!Szukajmy w sobie tego co nam Bóg obiecał i starajmy się samych doprowadzić do porządku ,aby w ostatecznej chwili nie najeść się wstydu,że patrzeliśmy na innych ,czym oni pachną a swoich brudów nie dostrzegaliśmy!


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Styczeń 23, 2012, 23:45:50
Sfinksie, w tym temacie nie chodzi o niepokoje w religiach . Chodzi mi o to abysmy mieli mozliwosc poznac rozne religie, ich cele i znaczenie.
Uwazam, ze zanim zaczne mowic zle, to powinnam wiedziec dlaczego tak wlasnie jest. Bulwersuje mnie, jesli ktos mowi ze cos jest zle.
Na pytanie dlaczego jest zle, odpowiedz jest bo tak wlasnie jest. Jest to bardzo denerwujace jesli ktos zabiera glos, wypelniony po brzegi
nienawiscia i nie ma zadnego pojecia i rozeznania na dany temat.


Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Styczeń 27, 2012, 13:15:41
                                                                               Raeligie Swiata

Religia – to forma świadomości społecznej, obejmująca wierzenia dotyczące genezy i celu
istnienia człowieka, ludzkości oraz świata; zwykle jest to wiara w istoty
nadprzyrodzone (Boga lub bóstwa) i nieśmiertelność duszy oraz związane z nimi
zachowania (tj. kult religijny) i formy organizacyjne (obrzędy).

* chrześcijaństwo posiada więcej niż miliard wyznawców
* islam ok. osiemset milionów
* hinduizm ok. sześćset milionów
* buddyzm posiada kilkaset milionów
* konfucjanizm występuje w Chinach
* taoizm występuje w Chinach
* szintoizm występuje na terenie Japonii; posiada ok. 60 milionów wyznawców
* sikhizm występuje w Indiach; posiada ok. 20 milionów wyznawców
* dżinizm ok. ośmiu milionów wyznawców
* judaizm ok. dziesięciu milionów wyznawców



Tytuł: Odp: O Islamie i innych religiach
Wiadomość wysłana przez: arteq Styczeń 27, 2012, 20:58:03
Judaizm 10 mln? Skąd te statystyki?


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

milosnicywalki rzeczypospolitasedecka poslkiserwerrpg paktprzyjazni nielegalnewyscigi