Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 05, 2024, 16:42:58


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: O Islamie i innych religiach  (Przeczytany 10307 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Listopad 29, 2011, 13:05:26 »

                                                           ISLAM  NIE  BYL  DLA  MNIE

Amil Imani | Racjonalista | 29 Listopad 2011 |
 

- Przede wszystkim było mi bardzo trudno wyznawać religię, której założyciele i wyznawcy zmasakrowali moich przodków, gwałcili i sprzedawali kobiety, spalili nasze biblioteki i zniszczyli naszą kulturę. Islam wepchnięto w gardła Irańczyków mieczem Allaha.
Moje odchodzenie od islamu zaczęło się od czasu, kiedy byłem w stanie dostrzegać otaczający mnie świat. Właściwie nigdy nie przyjąłem islamu, mimo że urodziłem się i wychowałem w muzułmańskiej rodzinie. W głębi serca nigdy nie uważałem się za muzułmanina. Ze strachu przed zemstą radykalnych muzułmanów ujawniłem to jednak dopiero znacznie później.

Prawo szariatu nakazuje, że każdy muzułmanin, który odwraca się plecami do islamu, powinien otrzymać możliwość powrotu do wiary. Dla nieskruszonego apostaty mężczyzny, karą jest śmierć, dla kobiety dożywotnie więzienie.

„Zabijcie każdego, kto zmienia religię"- Sahih al-Buchari 9:84:57

Islam uważa apostatę za osobę, która jednostronnie zrywa przymierze, jakie zawiązała z Bogiem. Apostata jest uznany za winnego odwrócenia się od odwiecznej religii.

Zdałem sobie sprawę z tego, że podstawową przyczyną degradacji i cierpień mojego narodu jest islam. Była to wiara narzucona oświeconym, tolerancyjnym i wolnym ludziom przez dzikusów z Półwyspu Arabskiego w siódmym wieku; wiara z obietnicami łupów i kobiet na tym świecie oraz wiecznych nagród cielesnych w raju Allaha po śmierci. Z każdym mijającym dniem cieszyłem się bardziej, że miałem szczęście, że potrafiłem uniknąć jarzma islamskiej niewoli i jej końskich okularów, które więżą półtora miliarda ludzi murami zabobonu, nienawiści do innych i wychwalania śmierci.

Wszystko co islamskie nie tylko nie znajdowało we mnie odzewu, ale często zderzało się z tym, co ceniłem i kochałem. To, co uważałem za atrakcyjne, wręcz czarujące, najczęściej było tabu w islamie. Kochałem życie, piękno we wszelkiej postaci, poezję, starożytną kulturę i tradycje Iranu. Kochałem śmiech, radosne obchody, takie jak urodziny; czy nasze doroczne święto Nowruz — moje ulubione — które trwa trzynaście dni.

Nowruz, to starodawne święto, od tysięcy lat jest obchodzone przez mój naród; zapowiada wiosnę, wita odnowienie życia i wyraża optymizm wobec nadchodzącego roku, aby pobłogosławił nas dobrym zdrowiem, obfitym jedzeniem, rodziną i przyjaciółmi w kraju ludzi cywilizowanych i wolnych.

Zawsze uważałem, że w żaden sposób nie da się pogodzić bycia Persem, zasad starożytnej irańskiej triady zoroastrian: dobrych myśli, dobrych słów, dobrych czynów, z wyznawaniem islamu. W ten sam sposób, nie można cenić wartości amerykańskich, Karty Praw i Konstytucji Stanów Zjednoczonych i być dobrym muzułmaninem. Są one wszechstronnie niezgodne z prawem szariatu.
Irańscy muzułmanie są ofiarami islamskiego wirusa, który zniszczył w nich tradycyjny szacunek dla różnorodności. Jest to stara, fundamentalna wiara Irańczyków w słuszność i wartość różnorodności, jak to jest zapisane w Cylindrze Cyrusa: respektowanie praw ludów świata (co jest anatemą dla islamskiego credo); to trzymało ten naród razem przez tysiąclecia.

Chociaż islam został narzucony Iranowi około 1400 lat temu, Irańczycy głęboko cenią własną, nie-arabską tożsamość i nigdy w pełni nie poddali się kulturze arabskiej.

Obecnie znaczna część irańskiego społeczeństwa ma całkowicie dość islamu i chciałaby porzucić ten dogmat nienawiści i przemocy. W rzeczywistości wielu już to zrobiło, ale po prostu z oczywistych przyczyn nie mogą się ujawnić.

Irańczycy byli zmuszeni do zaakceptowania islamu, żeby uratować życie przed arabskimi najeźdźcami, ale głęboko w sercu wielu Irańczyków istnieje żarząca się uraza do arabsko-islamskiego najazdu na ich ojczyznę i kulturę. Jest ironiczne, że wielu Irańczyków może przyznawać się do bycia muzułmanami; niemniej przeważająca część Irańczyków nigdy nie czytała Koranu, ani nie rozumie jego języka. Wydarzenia historyczne zahartowały dzisiejszych Irańczyków. Stali się ludźmi w maskach. Ale totalitaryzm 1400 lat islamskiego barbarzyństwa i dzikości musi się zakończyć. Nie musimy dłużej udawać, że jesteśmy praktykującymi muzułmanami, kiedy w rzeczywistości nimi nie jesteśmy.

Realistycznie mówiąc jest może 10-15 procent populacji, która w różnym stopniu nadal popiera obecną władzę duchownych. Wiele z tych grup to ludzie zatrudnieni w organach rządowych. Mułłowie i najemne zbiry, tacy jak członkowie Basidż. Reżim ma także poparcie wśród biednych, źle wykształconych i głęboko religijnych. Niemniej niechęć do reżimu i islamu obejmuje całe spektrum społeczeństwa irańskiego, z inteligencją i studentami uniwersytetów wiodącymi w zdecydowanej opozycji, aby zakończyć islamskie rządy.

Masy irańskie są zdecydowanie wrogie wobec skorumpowanych i ciemiężących rządów islamskich. Rządy Islamskiej Republiki Iranu kruszą się. Solidny wcześniej gmach ukazuje nareszcie wiele pęknięć, które stale się powiększają.

Wspólnie z innymi świeckimi Irańczykami robiliśmy i nadal robimy wszystko co w naszej mocy, żeby pomóc naszym rodakom w Iranie, którzy są na pierwszej linii frontu walki z islamem i islamskim reżimem.

Protesty z 2009 r. były w równym stopniu skierowane przeciwko Republice Islamskiej, jak przeciwko islamowi szyickiemu. W rzeczywistości wiele było skierowane przeciwko samemu islamowi. Ludzi zobaczyli, jak prymitywnym i ułomnym systemem wiary jest islam. Wielu będzie się go nadal trzymało. Niemniej wielu go opuści, a także wielu aktywnie będzie mu się sprzeciwiało.

Nadal istnieją ci, którzy twierdzą, że Mahomet był posłańcem Boga, a Koran jest księgą objawioną. Proponuję im, by użyli swojego intelektu i przeczytali sami cały Koran, bez założenia, że są to dosłowne słowa Boga i że Mahomet był jego posłańcem. Bez tego założenia zobaczą, że ponad 90% książki traktuje o przemocy, groźbach piekła, wykluczaniu ludzi i tym podobne. Jaki Bóg dyktowałby takie rzeczy, jakie znajdują się w Koranie?

Straszny jest los mojego kraju rodzinnego i ludzi, którzy cierpieli i nadal cierpią pod islamem. Bez islamu nie byłoby muzułmanów wznoszących sztandar nienawiści i przemocy przeciwko nie-muzułmanom. Niektórzy twierdzą, że w przeszłości islam uczynił jakieś dobro. No cóż, jest to dyskusyjne. Są również tacy, którzy są równie przekonani, że islam zadał ogromne cierpienia innym od swojego powstania do dnia dzisiejszego. Musimy się jednak zgodzić, że islam i jego prawo szariatu co najmniej nie nadają się do dzisiejszego świata.

Islam nie jest jedynie przestarzałą pozostałością zapomnianej ery, ale sam jest nieskończenie rozczłonkowaną religią, która nie potrafi zaprowadzić porządku we własnym domu. Liczne sekty islamskie skaczą sobie do gardeł; podsekty i szkoły gardzą sobą tak samo, jak nienawidzą nie-muzułmanów. Islam napędzany jest przez nienawiść, a nie miłość.

Niestety, islamu nie można zreformować. Proszę pamiętać, że islam twierdzi, iż jest doskonałą, odwieczną wiarą, której zadaniem jest podbicie całej ludzkości. W islamie pojawiały się podziały i będą się pojawiać nadal. Niemniej przez niemal 1400 lat nie zaszła w nim reformacja. Islam został wykuty w granicie dokładnie takim, jakim jest. Żadnej zmiany. Księga Allaha jest zapieczętowana.

Amil Iman - amerykański dziennikarz i publicysta urodzony w Iranie, działający na rzecz demokracji w Iranie oraz w innych krajach muzułmańskich.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/islam-nie-byl-dla-mnie,23526,page1.html

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

                                                 Hidżab - broń muzułmanki

Andy Robinson | La Vanguardia | 29 Czerwiec 2011 | Komentarze (4)


- Dziś w społecznościach muzułmańskich na Zachodzie hidżab oznacza już tylko to, co kobiety chcą nim wyrazić. Chusta przestała być symbolem poddania wobec patriarchy - mówi socjolożka Leila Ahmed, autorytet w dziedzinie islamu.
Leila Ahmed - urodzona w Kairze, w 1940 roku, profesor Harvard Divinity School, jest jednym ze światowych autorytetów w dziedzinie islamu. W swej nowej książce poświęconej historii hidżabu próbuje przybliżyć jego ideologię ludziom Zachodu. Zgodziła się udzielić wywiadu w Londynie, gdzie tymczasowo mieszka.

La Vanguardia: Jak to możliwe, że w 1971 roku najmodniejszym strojem na uniwersytetach Kairu była minispódniczka, a dziś jest nim hidżab?

Aby to zrozumieć, trzeba przede wszystkim wiedzieć, dlaczego kobiety zrzuciły zasłony. Aż do 1900 roku wszystkie Egipcjanki, zarówno muzułmanki, jak i chrześcijanki oraz Żydówki, nosiły jakiś rodzaj chusty przykrywającej włosy.

Dołącz do nas na Facebooku

Dlaczego zaczęły te chusty zrzucać?

Ponieważ z kolonialnego punktu widzenia, z punktu widzenia Brytyjczyków w Egipcie czy Francuzów w krajach Maghrebu, aby być uznanym za człowieka cywilizowanego, trzeba było ubierać się na modłę zachodnią. Według tych kryteriów kobiety z Afryki Północnej nosiły zbyt dużo odzieży, a te z Afryki subsaharyjskiej miały jej na sobie zbyt mało. Ideałem był strój kobiecy z epoki wiktoriańskiej, łącznie z gorsetem.

Dość niewygodny ten ideał.

Oczywiście, ale taki był strój osoby cywilizowanej. Hidżab zaczął być postrzegany jako symbol niższości krajów arabskich. Kobiety myślały, że zrzucając go będą mogły wznieść się na wyżyny cywilizacji, chociaż Europejczycy i tak nigdy nie uznaliby ich za równe sobie.
A pół wieku później hidżab powrócił.

Tak, ale tylko wśród muzułmanek. Jako przejaw rzekomej niższości islamu od początku był powodem napięć. Organizacja Bractwo Muzułmańskie, powołana w latach 20. ubiegłego stulecia, domagała się przywrócenia hidżabu. Po klęsce Arabów w wojnie z Izraelem w 1967 roku doszło do radykalizacji postaw islamistów. Natomiast Anwar Sadat zachęcany przez Stany Zjednoczone złagodził restrykcje wobec islamistów. Co przyczyniło się do odrodzenia islamizmu, a szczególnie hidżabu.

Czy mówimy o samodzielnej decyzji kobiet, czy też zostały do niej przymuszone?

W zasadzie zrobiły to z własnej woli. Niektórzy wprawdzie mówią, że islamiści płacili kobietom za to, by nosiły hidżab. Nie wiem, czy to prawda. Prawdą jest natomiast, że Bractwo Muzułmańskie uruchomiło linie autobusowe, z których mogły korzystać tylko kobiety noszące chusty.

Hidżab powrócił w latach 70., w chwili, gdy do głosu doszedł feminizm. Czy w Egipcie dochodziło do konfliktów na tym tle?

Oczywiście. Feministki z lat 60. i 70. były wściekłe. Islamiści wielokrotnie grozili śmiercią kobietom takim jak Nawal el Saadawi (egipska feministka, pisarka, aktywistka - przyp. red.). Z początku wydawało się, że to zjawisko marginalne: wtedy nikt nie przypuszczał, że 30 lat później większość kobiet będzie nosić chustę. Ale w samym ruchu islamistycznym też były obecne feministki, takie jak Zainab al Ghazali, która poświęciła się działalności politycznej i rozwiodła z mężem, ponieważ nie popierał jej postępowania.

A czy ten nagły wzrost popularności hidżabu nie zbiega się w czasie ze spadkiem pozycji kobiety?

Tak chyba rzeczywiście jest. Dziś w Kairze i w Aleksandrii panuje znacznie większy seksizm niż w latach 60. Kiedy ostatni raz odwiedziłam Egipt, pięć lat temu, przeżyłam szok. Miałam wrażenie, że kobiety nie mogą już wkroczyć w przestrzeń publiczną i nie zostać zaatakowane. To, jak były ubrane, nie miało przy tym żadnego znaczenia.
A jak wygląda sytuacja po wydarzeniach na placu Tahrir?

Myślę, że jest to początek nowej epoki. Dziś w społecznościach muzułmańskich na Zachodzie hidżab oznacza już tylko to, co kobiety chcą nim wyrazić. Chusta przestała być symbolem poddania wobec patriarchy. W Egipcie wciąż jeszcze tego nie widać, ale sytuacja może rozwinąć się w tym kierunku.

Mówi pani, że niektóre muzułmanki w Stanach Zjednoczonych uważają hidżab za znak protestu przeciwko seksizmowi. Jak to możliwe?

W laickiej tradycji feministycznej krytykowano tendencję do traktowania kobiecego ciała jak obiektu. Dzisiejsze feministki szermują podobnymi argumentami: nie chcą czuć się zobowiązane do tego, by wyglądać szczupło i atrakcyjnie. Traktują hidżab jako element tej postawy. Hidżab to sygnał: moja seksualność jest wyłącznie moją sprawą, nie waszą.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/hidzab-bron-muzulmanki,377,page3.html
« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2011, 13:05:55 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #1 : Grudzień 01, 2011, 14:30:20 »

                                                  Błąd ortograficzny, który rujnuje życie

Religia.tv | Religia.tv | 3 Październik 2011 | Komentarze (2)

Faryal Bhatti, młoda dziewczyna z Pakistanu, została oskarżona o bluźnierstwo przez tamtejszych urzędników. Zarzut postawiono po tym, jak na klasówce błędnie napisała jedno słowo w formule chwalącej proroka Mahometa.
Bhatti uczęszczała do szkoły Sir Syed High School w kolonii w Havelian, w pobliżu Abbottabad. Za popełniony na pisemnym sprawdzianie błąd została najpierw pobita przez swojego nauczyciela, a następnie dyrekcja szkoły podjęła decyzję o wydaleniu jej z placówki.

Dołącz do nas na Facebooku

Lokalni muzułmańscy ekstremiści nie chcą jednak poprzestać na takiej karze, domagając się oficjalnego oskarżenia dziewczyny o bluźnierstwo, za które w Pakistanie grozi kara śmierci. Niektórzy z imamów sądzą nawet, że cała jej rodzina powinna zostać ukarana.

Decyzja o wydaleniu ze szkoły została podjęta przez urzędników po spotkaniu z dziewczyną i jej matką. Bhatti przeprosiła za swój czyn i próbowała wyjaśnić, że była to zwykła pomyłka, na nic się jednak zdały jej wyjaśnienia. Matka dziewczynki, pielęgniarka, została natomiast przeniesiona przez władze z pobliskiego szpitala do pracy w innym ośrodku zdrowia, dalej od szkoły.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Maulana Syed Ali Ejaz, muzułmański duchowny, który był obecny na posiedzeniu, stwierdził, że nadal niejasne są intencje Faryal Bhatti. - Oczy pełne łez wskazują na jej niewinność, ale napisane przez nią słowa pozostają obraźliwe i jest to wystarczający powód, by podjąć konsekwencje, żeby nigdy w swoim życiu nie odważyła się pomyśleć źle o islamie - wyjaśnił duchowny.

Centrum Pomocy Prawnej, Wsparcia i Porozumienia w Wielkiej Brytanii, które zapewnia bezpłatną pomoc prawną dla prześladowanych chrześcijan w Pakistanie, stanowczo potępia wysunięte wobec Bhatti oskarżenia.

Nasir Saeed, koordynator w Centrum tłumaczy: - Błąd ortograficzny Bhatti polegał na tym, że nie dodała kropki do słowa. Tylko ta jedna kropka ma być jej winą i zmienić jej życie. Za ten błąd będzie ona płacić prawdopodobnie przez resztę swojego życia, bo nawet oskarżenia o bluźnierstwo odciskają swoje straszliwe piętno.

- Sprawa jest kolejnym dowodem na to, jak w Pakistanie prawo o bluźnierstwie jest nadużywane do prześladowania chrześcijan - przekonuje Saeed. - Pakistański rząd powinien natychmiast podjąć reformy prawa, by chronić życie chrześcijan i innych mniejszości, które wyraźnie nie popełniły żadnego przestępstwa - dodaje.

http://religia.onet.pl/swiat,18/blad-ortograficzny-ktory-rujnuje-zycie,5384.html

..........................................

                                        Prześladowani za modlitwę

kg (KAI/AsiaNews) / ms | EKAI | 19 Maj 2011 | Komentarze (3)

Funkcjonariusze chińskiego urzędu bezpieczeństwa zakazali podziemnym wspólnotom katolickim w Szanghaju uczestniczenia w Światowym Dniu Modlitwy za Kościół w Chinach.

Będzie on obchodzony z inicjatywy Benedykta XVI we wtorek 24 maja, ale niektóre wspólnoty miejscowe postanowiły przybyć do Szeszanu już 21 bm. Tam, w narodowym sanktuarium maryjnym chcą włączyć się w ogólnoświatową modlitwę za Kościół w Chinach.

- Atmosfera jest bardzo napięta i będziemy musieli zachować milczenie – powiedział włoskiej agencji misyjnej AsiaNews jeden z księży chińskich. Jednocześnie zapewnił, że katolicy chińscy chcą być posłuszni wskazaniom papieskim.

To właśnie Ojciec Święty ustanowił w swym liście do katolików chińskich z 27 maja 2007 r. Światowy Dzień Modlitwy za Kościół w tym azjatyckim kraju, wyznaczając jednocześnie na jego odbycie 24 maja – święto Matki Bożej Wspomożenia Chrześcijan. Papież wyraził wówczas pragnienie, aby przez modlitwę umacniała się jedność między katolikami „podziemnymi” (tzn. dochowującymi wierności Stolicy Apostolskiej) a „oficjalnymi” (kontrolowanymi przez rząd i nie uznającymi papieża za najwyższą władzę) oraz o ich łączność z Biskupem Rzymu. W czasie tych modlitw wierni proszą również Pana o siłę w wytrwaniu i w dawaniu świadectwa chrześcijańskiego, mimo cierpień i prześladowań chrześcijan w najludniejszym państwie świata.

Według rozmówcy włoskiej agencji, tamtejsi katolicy są ciągle jeszcze wstrząśnięci rozmiarami przemocy, stosowanej przez reżym wobec nich. Chodzi zwłaszcza o wyświęcanie biskupów bez zezwolenia papieża, deportacje biskupów i księży oraz zmuszanie ich do udziału w zwołanym przez władze VIII Narodowym Zgromadzeniu Katolików Chińskich w Pekinie.

Obradowało ono, mimo stanowczego zakazu papieża, w grudniu ub.r. z udziałem wielu biskupów, księży, sióstr zakonnych i świeckich katolików, przybyłych w większości pod przymusem. Jednym z jego zadań był wybór kierownictwa pro reżymowego Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh) i księży w celu konsekrowania ich na biskupów bez zgody papieża.

Aby powstrzymać jedność w modlitwie obu odłamów katolików chińskich, od 2008 r., gdy po raz pierwszy odbył się Światowy Dzień Modlitwy, władze starają się zablokować diecezje i wiernych, pragnących udać się do Szeszanu, a także wiernych z zagranicy, wzywając m.in. księży do spędzenia „urlopów opłacanych przez rząd”. Zezwalano jedynie kilku tysiącom wiernych z Szanghaju do przybycia pieszo do sanktuarium.

Szeszan, położony ok. 40 km na południowy zachód od Szanghaju, jest od końca XIX wieku celem pielgrzymek katolików ze wszystkich stron kraju, przy czym najliczniejsze przybywają tu w maju każdego roku – do 20 tysięcy wiernych.

Z okazji zbliżającego się Dnia AsiaNews przypomniała, że we Włoszech mieszkający tam katolicy chińscy organizują w tym roku dwudniowe spotkanie w dniach 21-22 maja w Rimini. Są one otwarte dla wszystkich, nie tylko dla wiernych chińskich, a swój udział w nich zapowiedzieli m.in. sekretarz Kongregacji Ewangelizacji Narodów abp Savio Hon Tai-Fai (pochodzący z Hongkongu), przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu abp Claudio M. Celli i biskup Rimini Francesco Lambiasi oraz setki księży z Włoch.

W poprzednich latach takie spotkania modlitewne odbywały się kolejno w Rzymie (2008), Neapolu (2009) i w Maceracie (2010).

http://religia.onet.pl/swiat,18/przesladowani-za-modlitwe,287.html
............................................................
 
« Ostatnia zmiana: Grudzień 01, 2011, 14:40:19 wysłane przez Rafaela » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #2 : Grudzień 01, 2011, 14:44:53 »

Z tekstu nie wynika, że dziewczyna była chrześcijanką. Gdyby była, to już samym bluźnierstwem - w myśl islamskiej wiary - byłoby nakazanie chrześcijance pisać na temat ich proroka. Nie byłaby ona winna, tylko nauczyciel, który taki sprawdzian nakazał.

Cytuj
tamtejsi katolicy są ciągle jeszcze wstrząśnięci rozmiarami przemocy, stosowanej przez reżym wobec nich. Chodzi zwłaszcza o wyświęcanie biskupów bez zezwolenia papieża, deportacje biskupów i księży oraz zmuszanie ich do udziału w zwołanym przez władze VIII Narodowym Zgromadzeniu Katolików Chińskich w Pekinie.

Obradowało ono, mimo stanowczego zakazu papieża, w grudniu ub.r. z udziałem wielu biskupów, księży, sióstr zakonnych i świeckich katolików, przybyłych w większości pod przymusem. Jednym z jego zadań był wybór kierownictwa pro reżymowego Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh) i księży w celu konsekrowania ich na biskupów bez zgody papieża.

Wyświęcenie biskupa bez zezwolenia Papieża to przemoc ? Chyba tylko na wyświęcanym, jeśli on sobie tego nie życzy. Ale w takim razie Kościół w Polsce dokonuje masowej przemocy chrzcząc dzieci, które nie mogą wyrazić swojego zdania na ten temat. Chyba, że za takowy wyraz wziąć darcie japy Mrugnięcie

W prześladowaniach Chińskich Katolików nie chodzi o modlitwę tylko o podległość konkretnej władzy. Jedni katolicy uznają Papieża a inni nie i obie władze - papieska i chińska - martwią się tylko o swoje wpływy.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 01, 2011, 14:57:56 wysłane przez east » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #3 : Grudzień 01, 2011, 14:49:51 »

                                     EGIPSKIE  KORZENIE  CHRZESCIJANSTWA

Joanna Ellmann | Liberte.pl | 30 Listopad 2011 | Komentarze (6)

    Każdy mieszkaniec Egiptu znał historię o ciężarnej Izydzie poszukującej schronienia, które w końcu znalazła w chacie ubogiej żony rybaka. Czy ta opowieść nie przypomina wędrówki Marii i Józefa, którzy zmuszeni byli uciekać przed rzezią niewiniątek?
Piramidy budowane przez tysiące zmuszanych do pracy niewolników, Kleopatra – królowa, której niezwykła uroda wprawiała w zachwyt starożytnych. Wierzenia i mity, które odeszły w przeszłość, zapomniane, hermetyczne. To informacje o Egipcie, tak oczywiste, że - wydawać by się mogło - nie wymagające chwili refleksji, a już na pewno nie polemicznego artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku

Tak naprawdę są to mity, które po wielu stuleciach a nawet tysiącleciach ukształtowały nasze wyobrażenie o jednym z najsłynniejszych krajów na ziemi. Wiedza o Egipcie, czerpana z hollywoodzkich superprodukcji filmowych spod znaku „klątwy mumii” i z wycieczek do hoteli z basenami w Hurghadzie nijak się jednak ma do złożoności i skali wpływu, jaki to starożytne państwo wywarło na wiele aspektów naszego dzisiejszego życia, a także na jedną z największych religii monoteistycznych, którą wyznaje 33 % ludzi na świecie, a w Polsce ponad 90 %.

Syn Boży – człowiek zrodzony z boga i dziewicy, zmartwychwstający i po śmierci zasiadający na tronie obok swego ojca; kobieta, która w cudowny sposób poczęła syna z bogiem; przepowiedziany chłopiec, który w wieku 12 lat nauczał i swą wiedzą zadziwiał największych mędrców; bóg, który ulepił ludzkość z gliny, piekielne kotły, w których po śmierci cierpią katusze grzesznicy – to nie filary wiary chrześcijańskiej, lecz starożytnych Egipcjan.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Teksty, których spore fragmenty znamy dzisiaj jako pisma Starego i Nowego Testamentu – mają swoje analogie w Tekstach Piramid, Tekstach Sarkofagów i innych pismach starożytnego Egiptu, które powstały wiele wieków przed narodzinami Marka, Mateusza, Łukasza czy Jana.

Twórcy Ewangelii, a zwłaszcza Marek i Łukasz, doskonale znali egipską mitologię. Istnieją artefakty potwierdzające osadnictwo żydowskie, judeo - aramejskie w ziemi egipskiej (np. Elefantyna) już około pierwszej połowy VI w. p. n. e. Według Filona Aleksandryjskiego, w I w. n. e. liczebność ludności żydowskiej w Egipcie mogła dochodzić do miliona. Pokazuje to, od jak dawna i na jaką skalę przebiegała influencja społeczna, kulturowa i religijna. To, co początkowo wydawało się tragedią dla Żydów – oddalenie od Świątyni w Jerozolimie – ostatecznie sprawiło, że stali się oni bardziej otwarci na alternację obcych tradycji kulturowych. W I wieku naszej ery, po upadku Jerozolimy, wielu Żydów osiedliło się w egipskiej Aleksandrii. S. Sharpe już w 1863 r. pisał: „Jeśli chodzi o obrazy , widzimy zwiastowanie, narodziny i adorację, tak jak opisuje je Łukasz w 1 i 2 rozdziale swojej ewangelii (…) można przypuszczać, że oba rozdziały Łukasza nie są historyczne, tylko zaczerpnięte z opowieści egipskich o cudownych narodzinach króla.”

Na początku był Chaos

Egipcjanie nazywali go – Nun. Z tego chaosu – praoceanu wyłoniła się Trójca Bogów.

Egipcjanie znali również inną wersję początków świata i siebie samych, według której ludzkość powstała z gliny, ulepiona na kole garncarskim przez boga Chnuma przedstawianego jako barana. Jego kult zapoczątkowano na Elefantynie – co, w kontekście wcześniejszych wzmianek o funkcjonowaniu tam dużej społeczności żydowskiej, nabiera nowego znaczenia.

W Memfis, mieście, w którym w Okresie Późnym istniała duża kolonia Żydów, naczelnym bóstwem był Ptah - „Ten, który sam się stworzył”. „Ptah był zadowolony gdy stworzył wszystkie rzeczy, każde boskie słowo (…).” Egipscy bogowie naprawdę mieli wiele wspólnego z Bogiem Izraelitów.

Jezus – faraon Izraela

Propagandowe opowieści o herosach znane były na długo przed ewangeliami opisującymi życie Jezusa z Nazaretu. Już chwila poczęcia bohatera różni się od sytuacji przynależnej zwykłemu człowiekowi. Czy istnieje lepszy dowód niezwykłości bohatera, od wywiedzenia jego pochodzenia wprost od boga? Teogamia była jednym z najsilniej rozwiniętych wierzeń w Egipcie -

„Opowieść Satmiego” z 550 r. p. n. e :

„Cień boga pojawił się przed Mahitusket i oznajmił jej: »Będziesz miała syna, którego będą zwać Si-Osiris«”.

Mahitusket – znaczy „łaski pełna”, „Si – Osiris” – „syn boga Ozyrysa”, a Satmi – mąż Mahitusket – „ten, który czci boga”.

Egipski bóg Thot, będący wysłannikiem Amona, zwiastuje królowej cudowne powstanie „owocu jej łona”. Staroegipski bóg z głową ibisa przekształcił się w chrześcijańskiego, uskrzydlonego wysłannika – Gabriela.

Następnie Amon obwieszcza swój zamiar pozostawienia swego ziemskiego potomka królowi, który będzie jego ziemskim ojcem. Po porodzie, który odbywa się w towarzystwie bogów i duchów, dziecko zostaje uznane przez swego ziemskiego ojca – króla, a następnie obrzezane i obmyte wodą – co symbolizuje oczyszczenie.

Pogląd o boskim pochodzeniu faraona był bardzo silny także w I w. n. e., kiedy Egipt zamieszkiwała znacząca populacja żydowska, a sami Egipcjanie oczekiwali nadejścia faraona, który przywróci porządek i dawną świetność ich krajowi.

Na dworze króla Dawida przebywali egipscy skrybowie – co potwierdza Biblia. Dzięki temu na żydowski dwór przeniknąć mogły tradycje egipskich nauk religijnych. Każdy mieszkaniec Egiptu znał historię o ciężarnej Izydzie poszukującej schronienia, które w końcu znalazła w chacie ubogiej żony rybaka. Czy ta opowieść nie przypomina wędrówki Marii i Józefa, którzy zmuszeni byli uciekać przed rzezią niewiniątek zarządzoną przez Heroda bojącego się utraty władzy?

Narodzinom Jezusa towarzyszyło niezwykłe wydarzenie astronomiczne – pojawienie się gwiazdy, która prowadziła mędrców do Betlejem. W świecie starożytnym ciała niebieskie często były przewodnikami, opiekunami i strażnikami niezwykłych wydarzeń. W Nowym Testamencie (Drugi List św. Piotra, Apokalipsa św. Jana) Mesjasz nazywany jest „gwiazdą poranną”. Podobnie faraon utożsamiany był ze Słońcem – Re.

Gdy syn boży się narodził, ze Wschodu przybyli Mędrcy, którzy złożyli Jezusowi dary. Dary, które Mędrcy złożyli Jezusowi, w oczach starożytnych mieszkańców kraju nad Nilem nie byłyby przypadkowe. Egipcjanie wierzyli , że złoto jest ciałem bogów, kadzidło ich zapachem a mirra nasieniem. Dla Egipcjanina taki zestaw prezentów oznaczał oddanie czci boskiej istocie.

Jezus, podobnie jak faraon, był synem ziemskiej kobiety i boga. Natomiast jego prawo do panowania podparte jest królewskim rodowodem jego ojca: Józefa, który był potomkiem króla Dawida – według Biblii, lub poprzedniego faraona – w Egipcie.

Wkrótce po narodzinach, Jezus został obrzezany. Rytuał ten, który w Egipcie miał bardzo starą tradycję, został – według wielu badaczy, także starożytnych (np. Herodot), przejęty od nich przez Żydów.

Niezwykli 12 – latkowie

Si – Usire i Jezus, historie tych dwóch chłopców są do siebie niezwykle podobne i doskonale wpisują się we wspomniane przeze mnie mity o herosach, którzy już w dzieciństwie przejawiali niezwykłe zdolności. W opowieści o Si – Usire znajdziemy także analogie do biblijnej historii kapłana Zachariasza i jego bezpłodnej żony Elżbiety.

Mędrzec Setne i jego żona Meh - wesche nie mogli mieć dzieci. Zrozpaczona kobieta udała się do świątyni aby prosić bóstwo o potomka. W świątyni miała proroczy sen, w którym tajemniczy głos powiedział jej co robić, aby już następnej nocy poczęła ze swym mężem dziecko. Przepowiednia sprawdziła się. Wkrótce również Setne miał sen. Przemówił do niego ten sam głos, który przepowiedział cudowne poczęcie jego żonie. Zapowiedział on, że syn, który wkrótce się urodzi, będzie czynił cuda. Głos nakazał nadać mu imię Si - Usire.

"Kiedy chłopiec podrósł, oddano go do szkoły i wkrótce Si-Usire wiedział więcej niż pisarz, któremu oddano go na naukę. A kiedy zaczął z pisarzami Domu Życia wypowiadać czarodziejskie zaklęcia w świątyni Ptaha, wszyscy pisarze byli dla niego pełni podziwu."

Podczas uczty, na którą zachwycony zdolnościami chłopca, zaprosił go król, okazało się, że Si - Usire prześciga swoją wiedzą i zdolnościami uznanych mędrców.

„Kiedy Si-Usire miał dwanaście lat, nie było już w Memfis żadnego pisarza ani mędrca, który by go przewyższał w czytaniu ksiąg czarodziejskich.” W tym samy wieku był Jezus, kiedy zadziwił Mędrców w Świątyni. Obaj obdarzeni nadprzyrodzonymi siłami chłopcy, potrafili także czynić cuda. Si – Usire posiadł np. zdolności telepatyczne, potrafił czytać z zamkniętych ksiąg itp.

Chrzest

Rytualne ablucje nie były niczym nowym i niezwykłym w starożytnym świecie żydowskim. W pradawnym Egipcie to bogowie Horus i Amon dokonywali tej czynności polewając – podobnie jak to ma miejsce także dzisiaj w momencie chrztu świętego – głowę kandydata na króla, symbolizującą życie wodą. Bóg wygłaszał wtedy takie oto słowa: „Oto mój Syn (…) połączcie się z nim.”
"Oto ciało moje"

Obrzęd komunijny, będący reminiscencją Ostatniej Wieczerzy i spożywanych podczas niej pokarmów, nie ma bezpośredniego przełożenia we wcześniejszych obrzędach religijnych innych narodów. Ale np. przedstawienie Hathor – Meri przyjmującej znak życia „ankh” przypomina chrześcijański sakrament komunii.

Ozyrys był bogiem ziarna, a dzięki jego śmierci, ludzie mogli karmić się jego ciałem. W Tekstach Piramid bóg ten nazywany jest także Panem Wina. W papirusach z Londynu i Lejdy nazywane jest ono „krwią Ozyrysa”, którą przelewa on w kielich i każde pić Izydzie. Napój ten ma sprawić, że bóg ten będzie pamiętany także po swojej śmierci. Nasuwa to skojarzenia z Eucharystią.

Symboliki wspólnej uczty nie trzeba przypominać żadnemu chrześcijaninowi. Należałoby jednak przytoczyć egipską Księgę Henocha: ”Sprawiedliwi i wybrani zostaną w ów dzień zbawieni i odtąd nigdy nie zobaczą oblicza grzeszników i nieprawych. Pan Duchów pozostanie nad nimi i będą ucztować z Synem Człowieczym, oddadzą mu pokłon i będą go wielbić na wieki.”

Ostatnia próba przed pojmaniem

To jeden z najbardziej przejmujących momentów w Biblii. Jezus zostaje sam ze swymi myślami i strachem. Ma świadomość zbliżającej się śmierci i cierpienia. Czuje się opuszczony, zaczyna wątpić. I wtedy zwraca się do Boga – swego ojca.

Podobną scenę znali Egipcjanie. Była nią opowieść o Ramzesie II, który podczas walki z barbarzyńskimi Hetytami, zostaje sam. Zwraca się więc z prośbą o pomoc i otuchę do swego Ojca, boga Amona:

„Jego Majestat (Ramzes) mówił: Amonie, ojcze mój, cóż dzieje się więc? Czyż ojciec może zapomnieć syna? Czy zrobiłem coś – cokolwiek by było – bez ciebie? Czyż idąc naprzód albo zatrzymując się w miejscu, nie czyniłem tego wyłącznie na twoje polecenie, nie wykroczywszy nigdy przeciw twoim rozkazom? (…) Wzywam cię ojcze mój, Amonie! (…) jestem absolutnie sam, nie mam przy sobie nikogo. (…). Jeżeli jestem tu, to na Twój rozkaz, Amonie, a ja nigdy nie uchybiłem twojej woli. Oto z pogranicza krajów barbarzyńskich zanoszę do ciebie swoją modlitwę. (…). Widzę go, Amona! Wyciąga rękę do mnie, jest ze mną! Radość napełnia mnie: on jest ze mną!”

Podobnie Jezus w ogrodzie oliwnym, zwraca się do Boga „Ojcze” i przypomina, że jest tu i czeka na wypełnienie jego woli, choćby miało to kosztować go życie. Łukasz 22,42: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie.” I Ramzes i Jezus wypełniając wolę swego ojca są mu poddani. Ta wielka odpowiedzialność za losy ludzkości/ swego narodu powoduje u nich tak ludzkie zwątpienie i strach, który jest tym silniejszy, kiedy okazuje się, że w swej misji są tak naprawdę samotni.

Największy z faraonów, Ramzes II, w ostatnich chwilach życia zwraca się do boga: „Amonie, ojcze mój, cóż dzieje się więc? Czyż ojciec może zapomnieć syna?”

Konający Jezus woła: „Eli, Eli, lam sabachthani?”, „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”.
Kim był faraon? Kim Był Jezus?

Zgodnie z odwieczną tradycją, faraon był potomkiem dzieci Horusa. Boskiego rodowodu rządów egipskich władców nikt zatem nie podważał. Horusa określały epitety: Droga, Prawda, Życie. Natomiast Jezus mówił o sobie: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem”. Horus mówi o swym ziemskim następcy – faraonie: „Oto daję moje dziedzictwo, mojego następcę, serce z mego ciała, spłodzonego z tego, którego ja spłodziłem, mój obraz żywy wśród żyjących”. W Tekstach Piramid czytamy: „To jest mój umiłowany, w którym mam upodobanie.” W Egipcie powszechne i niepodważalne było przekonanie, że faraon był synem boga w sensie fizycznym.

- Jestem Twoim ojcem; ja ciebie spłodziłem tak, że całe ciało twoje jest boskie…

- Jestem twoim synem, ty osadziłeś mnie na twym tronie i powierzyłeś mi swoje królestwo…

Taka interlokucja odbyć mogłaby się zarówno między Jezusem a Bogiem chrześcijańskim, jak i między faraonem a jednym z bogów egipskich. W tym akurat wypadku dotyczy ona Ramzesa III – „ukochanego syna swego ojca” boga Amona – Re.

Jako że Ozyrys był pierwszym, który zmartwychwstał, jego ziemski syn – faraon, również zmartwychwstanie – podobnie jak wszyscy Egipcjanie. Czczony będzie wtedy jako pierwszy z umarłych, dzięki któremu cud powtórnych narodzin (tak Egipcjanie rozumieli zmartwychwstanie ) będzie możliwy. Bardzo ciekawy jest fakt, że zarówno Egipcjanie jak i Żydzi oczekiwali przyjścia „dobrego pasterza”, który ocali swój lud. Np. ikonografia Ozyrysa często pokazuje go z berłem heka (laską) i biczem jako pasterza narodu.

Zarówno Jezus jak i faraon, będąc „umiłowanymi synami” bożymi, znają plany swych ojców i wypełniają je przy ich pomocy. Aby w pełni zadowolić boga – ojca i realizować powierzoną przez niego misję, ważne jest nie tylko pokrewieństwo fizyczne ale także posłuszeństwo. Dopiero połączenie tych dwóch elementów daje ziemskiemu synowi boga jego pełne poparcie. Bóg może odwrócić się od swego ziemskiego dziecka (Jezus, faraon), gdy przestanie ono postępować zgodnie z jego wolą.

Faraon Sezostris I tak mówi o Re : „On mnie stworzył…abym spełniał to, co on nakazał mi zrobić.” Jezus mówi :”Nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli tego, który mnie posłał”, „Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego”, „Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że czynię, jak mi Ojciec nakazał.” Bóg odwdzięcza się swemu synowi spełniając jego prośby i życzenia.

Królestwo Boga i pojęcie Maat

Boski plan zakłada, że na ziemi zapanuje kiedyś sprawiedliwe królestwo niebieskie – według Biblii, lub Maat – w wierzeniach Egipcjan (naczelna zasada kierująca życiem bogów, kosmosu, człowieka). W obu kulturach Maat, czyli porządek, sprawiedliwość, zostają przeciwstawione nieładowi, niesprawiedliwości, grzechowi - a faraon, podobnie jak Jezus, nie faworyzuje zamożnych i silnych. Sprawiedliwość – Maat - była dla wszystkich.
Również szczęście, które ostatecznie zapanuje w Królestwie Niebieskim/Maat, w obu kulturach wygląda bardzo podobnie. Nie będzie łez, głodu ani cierpienia. Jednak na taki koniec mogą liczyć tylko „sprawiedliwi”. Księga Umarłych tak opisuje wejście w zaświaty: obmycie wodą, przybranie w nowe, białe szaty. Zmarły, który przybył do Krainy Umarłych zasiada w towarzystwie Ozyrysa i spożywa pokarmy z Drzewa Życia. To dzięki Jezusowi i Ozyrysowi (z którym identyfikowani są wszyscy następni faraonowie), którzy zmartwychwstali, ludzie, którzy żyli zgodnie z Prawdą/Maat, będą mogli po śmierci liczyć na szczęśliwe życie wieczne. Ścieżka życiowa religijnego Egipcjanina nie różni się niczym od drogi pobożnego chrześcijanina żyjącego kilka wieków później. Oboje są wierni Maat/Prawdzie, żyją wśród ludzi wyznających takie same zasady, chcą przypodobać się Bogu odrzucając to co złe, mieszka w nich Duch Boży. Dla przeciętnego człowieka niedostępna jest pełnia wiedzy o Maat/Prawdzie. Posiąść ją i przekazać ludzkości może tylko istota, która ma bezpośredni kontakt z bóstwem – Jezus lub faraon.

W egipskim Państwie Umarłych ci, którzy tam trafili jedli chleb z ziaren pszenicy oraz pili piwo z czerwonego jęczmienia. Pszenica i jęczmień były natomiast symbolami Ozyrysa. Często w ikonografii przedstawiano tego boga - pierwszego faraona – jako postać, z której ciała wyrastają pszenica i jęczmień. Egipcjanie jedzący chleb i pijący piwo, pożywiali się ciałem Ozyrysa! Mamy więc do czynienia z egipska komunią pod dwoma postaciami!

W starożytnym Egipcie ziarno było symbolem zmartwychwstania Ozyrysa, a spożywanie chleba miało wymiar religijny. Aby mogło narodzić się ziarno, Ozyrys musiał umrzeć – a kiełkowanie pszenicy było symbolem zmartwychwstania – powrotu Ozyrysa do żywych. Chleb jest zatem ciałem Ozyrysa, które spożywali Egipcjanie.

Kolejnym świętym posiłkiem dla chrześcijan były ryby, które w Egipcie symbolizowały dusze zmarłego. A Tilapia w wierzeniach Egipcjan gwarantowała powrót do życia. W Egipcie zatem świętymi pokarmami były: chleb, piwo, ryba. Ale także wino, które często było synonimem krwi. Ozyrysa nazywano zaś „Panem Wina”. Wraz z wstąpieniem na tron, nowy władca Egiptu symbolicznie rozdzielał chleb pomiędzy możnych Dolnego i Górnego Egiptu i sam spożywał święty posiłek.

Egipcjanin i chrześcijanin w Zaświatach

W Egipcie znane były spisane nauki moralne, którymi kierować powinien się dobry Egipcjanin chcący żyć wiecznie w Maat. Są one łudząco podobne do wytycznych, według których żył pobożny Żyd.
Papirus Insiger, który powstał w czasach ptolomejskich zawiera takie oto nauki moralne: „Lepiej błogosławić drugiego, niż krzywdzić tego, kto cię obraził.”, „Człowiek mądry, temu, który go rozbiera, oddaje swe szaty, błogosławiąc.” A teraz Biblia i Ewangelia według św. Mateusza( 5, 39 – 40): „(…) jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz.” Zarówno teksty egipskie - Księga Umarłych czy Ostrakon Turyński, jak i Ewangelie, roztaczają przed nami wizję Królestwa Bożego / Królestwa Maat, w którym głodni, spragnieni i nadzy, będą wreszcie syci, napojeni i ubrani w czyste szaty z lnu. Jednak te wszystkie przywileje czekają tylko na tych, którzy w swoim życiu postępowali zgodnie z zasadami moralnymi.

Ewangelia według św. Mateusza: 5,8 :"Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą."

Literatura egipska: "Nikt nie przybywa do Krainy Zachodniej (czyli do Nieba), oprócz tego, kogo serce kieruje się całkowicie prawością. nie ma tu żadnej różnicy między biednym i bogatym, tylko tym, co jest bez grzechu..."

Apokalipsa

W Egipcie odnajdziemy moralizatorską przypowieść o bogaczu i nędzarzu, którzy trafiają do zaświatów. Jest ona bardzo podobna do znanej nam z Biblii przypowieści o Łazarzu. Egipcjanom nieobce było też pojęcie czyśćca.

Nadejście Syna Człowieczego i Sąd Ostateczny poprzedzą wielkie kataklizmy, których opis stanowi trzon Apokalipsy. Swój odpowiednik znajdują one także w Starym Testamencie.

Zarówno w tekstach biblijnych jak i egipskich opowieściach proroczych, w czasie zbliżającej się „apokalipsy” zaćmione Słońce przestanie świecić, nie będzie opadów, a koryta rzek wyschną. Ziemia zostanie najechana przez obce ludy, zakłócone zostaną pradawne obrządki pogrzebowe oraz panujące dotychczas stosunki społeczne. Na szczęście teksty egipskie zostawiają nadzieję: „Syn Człowieczy zdobędzie sobie sławę wieczną.”, „Król dobroczyńca przybędzie ze słońca, rozdawca darów.”, „(…) ale Baranek kres położy wszelkiemu złu.” Ewangelie: „(…) ujrzą Syna Człowieczego, przybywającego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą.” Teksty te pokazują straszne konsekwencje rozłamu pomiędzy światem bogów i ludzi, dla których jedynym ratunkiem będzie przyjście króla – wybawiciela., który przywróci dawny porządek / Maat.

                                                     c.d.n




« Ostatnia zmiana: Grudzień 01, 2011, 21:24:18 wysłane przez Rafaela » Zapisane