Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 04, 2024, 06:44:02


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 [4] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: CUDA I OSZUSTWA BLUE BEAM.....  (Przeczytany 53729 razy)
0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #75 : Czerwiec 18, 2012, 07:07:07 »

Kontynuuję nadal tutaj, by podkreślić, że Blue Beam już trwa, i to od bardzo dawna. To zaś, co ściśle się przez to określa to tylko nowe środki.
Nie środki jednak tworzą naturę Blue Beam

Astre, cenny i świetnie uzupełniający wpis.

mechanizmy obronne, które instruują : czasy są ciężkie i trzeba walczyć, aby nie dać się wchłonąć przez system

Warto dodać, że najczęściej ci zalęknieni stają się nieświadomie trybami systemu. Doskonałymi przykładami braku lęku i nie poddania się systemowi byli: Sokrates i Chrystus. Oni nie walczyli w ludzkim rozumieniu.
Jednak pokonali system poprzez nie ulegnięcie mu.
Wykazali w ten sposób siłę.

I nie zawsze, też nie w każdym środowisku, są to tylko mechanizmy obronne. Często są to mechanizmy próżności i potrzeby (choćby odrobiny) własnej chwały. Stąd bierze się też „wyścig szczurów”.


System patologiczny celowo tak  zaprojektowany.

O ile wolną wolę nazwiemy patologią Uśmiech
To serce decyduje, kto czemu służy.


Cały wszechświat, to przecież  nic innego tylko jeden wielki eksperyment.

Niezupełnie.
Bo tu badacz nie jest badaczem w takim sensie jak to jest u ludzi.
On bowiem niczego tu się nie dowie. Niczego nowego.
Poza tym on jest poza eksperymentem.
A też przynależy do wsechświata.

Można powiedzieć, że jest to stworzenie czegoś – co ma stworzyć samo siebie.
I tu jest rola wolnej woli.
Czy wolna wola to eksperyment?
Nie.
To możliwość i konkretne działanie.


A, więc chciano się przekonać jak sobie poradzą istoty, w tak patologicznym systemie ?

Wiadomo, że wybór ma trudniejsze i łatwiejsze momenty. A i wybory bywają łatwe i trudne. Stopień czego zależy od… wcześniejszych wyborów.
Widzimy zatem, że nie chodzi tu o jednorazowy wybór – lecz o proces jaki nasze wybory tworzą.
Proces ten buduje to, co bywa nazywane stanem ducha i stanem karmy.

I co to znaczy patologiczny system?
Równie dobrze można dostrzec wiele dobra w ziemskim systemie.
A w nim samym wiele zróżnicowanych systemów, gorszych i lepszych.
I jak uczą religie, istnieją jeszcze gorsze systemy od ziemskiego, jak i lepsze.

Systemy te to wypadkowa wyborów istot, które w nich żyją.

Obwinianie np. diabła o to, że skusił do grzechu, nie uwalnia od winy. Jeśli wybór należał do człowieka. Odmowa wykonania rozkazu też jest wyborem. I możliwością.


Wyznacznikiem tego, że istoty radzą sobie z tym zaprojektowanym systemem, jest to, że go dostrzegają, rozumieją na czym ta patologia polega i robią wszystko, aby z tej patologicznej mentalności uciec.
 
Wtedy idą własną drogą.

Jeśli ta własna droga opiera się na ego, zaś ego wyrosło na „systemie”… to będzie to w rzeczywistości droga systemu. Nawet jeśli wystąpi przeciw niemu!
I nadal nie będzie to droga wolności.
Choć w silnym przekonaniu, że taka jest.

Ludzkie ego to właśnie system!
On je stworzył i uwarunkował.
Duch może jednak wybrać doskonałość.
Wybrać świętość – jako coś normalnego i tak to postrzegając.
Wybiera doskonałość bo widzi, że jest jedyną normalnością.
Wybiera tak silnie i z takim przekonaniem normalność, że odrzuca to – w czym widzi patologię.
Przede wszystkim odrzuca patologię w sobie.
Nie zajmuje się zbytnio światem na zewnątrz, bo odkrył świat własnej osobowości. Tak samo, a nawet bardziej, trudny do opanowania. I zawierający niezbadane ukryte, lecz działające regiony. Posiadające swoje armie. Posiadający wiele Blue Beam...

Wyznacznikiem tego, że istoty radzą sobie z tym zaprojektowanym systemem, jest to, że go dostrzegają, rozumieją na czym ta patologia polega

Czy rzeczywiście to jest wyznacznikiem?
I czy rzeczywiście dostrzegają najistotniejsze?
A może wręcz przeciwnie, bo w rzeczywistości nadal w sobie pozostają tacy sami, zaś winę za swoje złe wybory przerzucają na „system”, jak niegdyś na „diabła”.
Mogę żyć w każdym systemie w którym wszystkie istoty będą doskonałe, święte i dobre. Mogę tam być nawet niewolnikiem, gdyż nikt nie będzie tam chciał być panem.
Nawet tu na ziemi miałem dyrektora, który zlecając pracownikom pracę do wykonania zwracał się: „Mam do pana taką uprzejmą prośbę, czy mógłby pan…”
To ludzie tworzą własne relacje.
Nie systemy.
Systemy obnażają jednak słabość ducha.
Siła zaś płynie z ćwiczeń, nie z bierności.


i robią wszystko, aby z tej patologicznej mentalności uciec.

Oj, nie wiem, czy wszystko.
Śmiem twierdzić, że raczej robią najmniej - ile tylko można najmniej.

Jeśli jednak człowiek będzie chciał zwiększyć siłę swoich mięśni, to ile musi ćwiczyć? Czy uzyska to bez wysiłku i bez trudu?
Dlaczego wiec wielu myśli, że o wiele łatwiej zwiększyć można siłę ducha?

Otrzymaliśmy potencjały, lecz dalej sami siebie tworzymy.
Budujemy sami siebie uczynkami, postawą względem innych.


I to właśnie oni i to właśnie TERAZ, gdy nadchodzi najlepszy czas do zmian, powalą postawionego na gumowych nogach tego  bałwana - (system).
Są więc koheretni z procesami zmian, procesami ewolucji, a Wszechświat takich wspiera....

Niestety nie widzę wielu tych onych.
Widzę natomiast podobnych tym, którzy już nieraz obalali jeden system i zastępowali go niby innym – jednak nadal to jedni niedoskonali zastępowali innych niedoskonałych.
A „gumowe nogi” to właśnie niedoskonałość.

Ale tego rodzaju „wiara i nadzieja” jak u Ciebie, nie jest niczym nowym na ziemi.
To jednak nie system trzeba zmieniać.
Tu trzeba zmieniać ludzi.


I w ten sposób następuje i już nastąpiła w znaczenje mierze selekcja istot.
To wybieg ''Kosmicznego Rdzenia'', którego nazywają ''Bogiem''.

To następuje, czy nastąpiła? Mrugnięcie
Już ludzkość przerabiała narody wybrane, rasy panów, faszyzm, rzymskich obywateli… dziękuję wychodzę z takiego kramu.
Nie daj boże znajdą się idioci, którzy zaczną mniemać, że są owymi wyselekcjonowanymi…
I nie wiadomo jaka inna głupota przyjdzie im jeszcze wtedy do głowy…
Może kolejny Oświęcim… dla „niewybranych”.

Kosmiczny Rdzeń?
Kto to Bogiem nazywa?
O Bogu wiele napisałem w życiu, ale nie nazywam tego Kosmicznym Rdzeniem.
I jeśli ktoś tak nazywa Boga, to nie ma o Nim wielkiego pojęcia.
Joannie Rajskiej poświęciłem kilka tematów na www.boga.fora.pl, gdzie omówiłem niektóre jej „oświecone” pomysły.

To właśnie jego scenariusz, scenariusz Animatora-Kosmicznego Rdzenia.
Pytanie czy słuszny ?
Przygladając się bliżej, dokładniej i ze zrozumieniem o co w tej dydaktycznej zabawie chodzi można dojść o wniosku, że - bardzo słuszny.

Najpierw pytanie: Czy scenariusz istnieje? Uśmiech
Na razie nikt jego istnienia nie udowodnił.
Zatem pytanie o czymś czego nie ma, czy to jest słuszne – jest raczej naciąganą próba przekonania, że to już jest? Mrugnięcie

Proszę wybrać: scenariusz, czy wolna wola?

No tak, wybór oczywisty, bo skoro „jest” scenariusz, a „zamiast” Boga jest Kosmiczny Rdzeń – czyli Maszyna, to nie ma miejsca na wolną wolę.

Ktoś się tu na forum dał na to nabrać?

Nie ma co narzekać na system, tylko dokonywać zmian.
A najlepiej zacząć dokonywać je od siebie samego.
UPS ! I znowu problem ! Jak go zacząć, co robić, jak robić ....itd...
Lecz nie ma określonego wzorca - scenariusza  co i jak robić, jakich donywać zmian u siebie i na zewnątrz.

I od razu przykład osoby – która się nie dała nabrać Mrugnięcie
Co za interesujące zapętlenie w osobowości… czyli umysł sobie, a duch sobie.
Ciekawe kto wygra?

Bo słusznie, że każdy musi zacząć od siebie.
Podkreślasz pytanie „jak zacząć”.
I jakże słusznie i wnikliwie zauważasz, że „nie ma określonego wzorca”.
I oby go nigdy nie było!
Bo każdy wzorzec dobry w jednej sytuacji, w innej może być zły…
Podasz wzorzec idiocie, a on go będzie stosował bez względu na okoliczności…

Działać tak, aby mieć na uwadze dobro.
By to było właściwe działanie.
I nie ma tu też wzorców.
Bo trzeba uwzględniać nie tylko doraźne wyniki, lecz też dalsze skutki doraźnego wyniku.
I zawsze szukać najdoskonalszego wyrażenia swojego działania.
Na tyle – na ile w danej chwili potrafimy.
By za jakiś czas móc więcej.

Kto jednak się nie stara, niczego mu nie przybędzie.
Z wyjątkiem kłopotów.


Astre, jeszcze raz podkreślam, że Twój post mi się bardzo podobał.
I w zasadzie mój stał się jego kontynuacją.

Bardzo serdecznie pozdrawiam.

Jerzy Karma
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #76 : Czerwiec 18, 2012, 08:49:06 »

Jerzy Karma
Cytuj
O ile wolną wolę nazwiemy patologią Uśmiech
To serce decyduje, kto czemu służy.


Niesamowite że ludzie zaczęli już odkrywać iż najważniejsze jest SERCE wiadomo że jak Serce to i uczucia. A, ONE nigdy nie dały się zniewolić , nigdy , przenigdy! Jedynie uczucie miłości jest niezależne od wszystkiego, jego wolność nie podlega woli Człowieka. Żadnym rozkazem nie wzbudzimy rozpalenia się miłości w sercu do kogoś! Można w sobie wzbudzić różne uczucia i odczucia zewnętrznymi bodźcami , ale nie miłość.  Zatem wolna wola ( posiadanie jej czy brak) nie ma żadnego  wpływu na rozpalenie się ognia miłości w sercu.

Gdy korzysta ono z depozytu swojej wiedzy Człowiek staje się prawdziwym mędrcem , bowiem używa w życiu Mądrości Serca.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 18, 2012, 10:41:36 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #77 : Czerwiec 18, 2012, 09:48:34 »

@Jerzy Karma
Cytuj
I choć są myślami, to niekoniecznie są już myślane (..).Potrzeby innych ludzi – one mnie tworzą, a ja na to się godzę.
Zatem pisze mnie ten świat.
W kontekście Blue Beam można by pod tym kontem rozpatrzeć produkt pt JA . Skoro  potrzeby innych ludzi tworzą JA (które z czasem zaczyna mniemać, ze się na to godzi) to faktycznie JA jest pisane przez ten świat. Co więcej - jest przezeń wpisane w ludzką istotę.
Zatem faktycznie BB już istnieje. W systemie jednak dopiero niedawno różni pijarowcy to odkryli, że w zasadzie cała iluzja jest juz gotowa jako infrastruktura. Wystarczy tylko znaleźć klucz do JA i tak modulować częstotliwości, aby JA było przekonane ,że to ONO widzi coś na niebie, albo ,że to ONO ma wybór (towaru, potrzeby), albo że to ONO robi coś i dokądś się wznosi, czymś się staje z własnej woli (rzekomo).
Tym samym człowiek niekiedy tak mocno się utożsamia z tym JA, że staje się ono omalże bogiem tworzącym Wszechświaty. Przy czym zadziwiające, że nie widzi jak chorą rzeczywistość to rzekome wszechmogące JA stworzyło (och to nie ja , to oni ). I nie pomogło tu wielkie uczucie z serca bo przecież jak jest każdy widzi.
I mimo to dalej, mimo rozpoznania, brniemy w to
Cytuj
Zatem. Nie ma co narzekać na system, tylko dokonywać zmian.
A najlepiej zacząć dokonywać je od siebie samego.
Tak jakby to JA nie zblamowało się już wystarczająco. Rozpoznać siebie - a cała reszta, całe dokonanie samo nastąpi w wyniku rozpuszczenia.
@Astre
Cytuj
Wyznacznikiem tego, że istoty radzą sobie z tym zaprojektowanym systemem, jest to, że go dostrzegają, rozumieją na czym ta patologia polega i robią wszystko, aby z tej patologicznej mentalności uciec.
Robią wszystko ? No widocznie nie wszystko, albo też nie da się uciec robiąc cokolwiek. Ten hologram BB jest wszędzie tam, gdzie TY (ja) tak jak światło o określonej częstotliwości wyłoni z otoczenia tylko to, co z częstotliwościa tego światła zarezonuje i nic więcej. Usuń filtr JA a nastanie oświecenie Mrugnięcie .. wyłoni się inny świat.

Tutaj mała uwaga. Dorośli śmieją się z bajkowego świata dzieci ,które widzą wokół elfy i wróżki, albo różowe smoki Mrugnięcie a to przecież dla nich tak samo realny świat, jak dla Ciebie pieniądze w na koncie w banku (czyżby realne ? Mrugnięcie ) lub wieczorne wiadomości w telewizji Mrugnięcie
Dzieci po prostu inaczej oświetlają hologram dlatego widzą co innego.
Zapisane
Astre
Gość
« Odpowiedz #78 : Czerwiec 18, 2012, 21:43:01 »


Niesamowite że ludzie zaczęli już odkrywać iż najważniejsze jest SERCE wiadomo że jak Serce to i uczucia.

To nie SERCE, tylko.... świadomość serca....

Czyli -  ufność, zrozumienie, dojrzałość serca, czyli - świadomość SERCA.

To świadomość jest tym wyznacznikiem, a nie  narząd - SERCE.
 SERCE, jest tu pewną metaforą, choć wyższe uczucia mają ścisły związek z rozwojem czakry serca. To tak pokrótce bez wnikania w mechanizmy Torusa jakim jest serce i bez wnikania, jaki rodzaj informacji podlega wymianie ze Wszechświatem poprzez czakrę serca.
Warto zwrócić uwagę, że zbyt rozwnięta czakra serca, też nie jest dobrą sprawą, bo występują z tego powodu rozmaite zaburzenia.
Liczy się absolutnie zrównoważony, harmonijny rozwój wszystkich czakr. ]

<a href="http://www.youtube.com/v/R1-vbQ6K2CI?version=3&amp;amp;hl=pl_PL&quot;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/R1-vbQ6K2CI?version=3&amp;amp;hl=pl_PL&quot;</a>

Ta przepiękna muzyka wprowadza czakry w harmonię ich działania.
Dlaczego muzyka ? Ano dlatego, że czakry są NIE tylko ośrodkami wymiany ''energii', ale przede wszystkim ośrodkami wymiany - informacji.

Pozdr.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 18, 2012, 23:13:00 wysłane przez Astre » Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #79 : Czerwiec 19, 2012, 00:10:46 »

Kiaro,

Serce – zależy co widzi się poprzez to określenie.
Serce ma wiele wymiarów – tak samo zresztą jak całe ciało.
Z całą pewnością to wiesz.
Co prawda wymiary te się przenikają. I w różnym stopniu mogą wpływać na siebie.

Dla jednych ludzi serce to jedynie organ fizyczny.
Dla innych to także emocje i związane z nimi np. zawały.
Jeszcze dla innych to także uczucia – zatem wymiar uczuciowy.
Ale czy na tym koniec?

Któż tutaj nie wie, że człowiek ma znacznie więcej ciał?
Weźmy jednak przykład z życia.
Iluż ludzi widziałem jak byli wiedzeni poprzez zmysły do emocji, a następnie do takich uczuć, że wołali: „Jezus jest moim Panem!”
Oni naprawdę wtedy mieli w swoim systemie uczuciowym Jezusa.
A kierując się wyłącznie poglądem, że „serce to uczucia” – można…
(ale staję się głupi, gdy zjawia się jakieś ja…)
… można stwierdzić, że mieli Jezusa w swoich sercach.
Jednak dlaczego nadal tkwili w niedoskonałych osobowościach?!
I naprawdę nie ma tu sensu pytanie: Skąd to wiadomo.
Po prostu to było widać nawet w ich wołaniach, nie trzeba nawet twierdzić, że było widoczne w ich postępowaniu.
A jednak mieli Jezusa w swoim sercu z poziomu uczuć.
I co?
Nie wystarczyło.

Zatem gdy piszę o sercu nie chodzi o uczucia.
Istnieją ważniejsze poziomy serca. Bardziej istotne.

Zatem ludzie nie „już” zaczęli odkrywać, że serce jest najważniejsze, ani że uczucia są najważniejsze.
Odkryli nawet - nie wiadomo jak dawno temu – że są ważniejsze poziomy od uczuć – poziomy serca.
Np. Arnold Mindell dlatego aby odróżnić, że chodzi mu o inny poziom nie używa słowa „uczucia”. Używa określenia „poczucie.”
O ważności serca pełno w Pismach Wedyjskich.
Wiele kultur umiejscawia w sercu duszę, czy ducha, czy też atom iskry ducha.
Na obrazach u chrześcijan widuje się nie tylko Jezusa z sercem na wierzchu.
Oczywiście można to interpretować wg woli.
Ale serce jest najwidoczniej odkryte już od bardzo dawna.

uczucia. A, ONE nigdy nie dały się zniewolić , nigdy , przenigdy! Jedynie uczucie miłości jest niezależne

Jeśli „jedynie uczucie miłości jest niezależne” – to inne są zależne wg tego.
Skoro zaś są zależne -  to jak te inne „nigdy nie dały się zniewolić”?

Jedynie uczucie miłości jest niezależne od wszystkiego, jego wolność nie podlega woli Człowieka.

Zostawmy tu na razie kwestię, czy “jedynie” Uśmiech
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam Chichot

Zajmijmy się podanymi stwierdzeniami o uczuciu miłości:
1.   „jest niezależne od wszystkiego”
2.   „nie podlega woli Człowieka”
3.   jest wolne (wynika to ze zwrotu „jego wolność nie podlega”)
4.   nie jest wolne (może wynikać ze zwrotu „nie podlega woli Człowieka”,.w domyśle może jednak podlegać innej woli, gdyż nie napisałaś Kiaro, że żadnej woli)

Hmm… wygląda raczej na to, że uczucie miłości o ile byłoby niezależne od wszystkiego (dotyczy to zresztą każdego uczucia) – to takie uczucie nigdy by nie powstało. Zaznaczam jednak, że chodzi tu o uczucia przemijające – czyli powstające pod wpływem określonego zdarzenia.

Czym innym jest jednak stan miłości. Uczucie nim nie jest, nawet jeśli tak się czasem mówi. Doświadczając stanu jest się w nim bez względu na obiekty miłości. I wszystko w nim jest obiektem miłości. Tylko on jest miłością bezwarunkową.

Wracając do uczuć… Nie są one, też uczucie miłości, niezależne – bo coś je powoduje. Dlatego np. o takiej miłości mówi się jako o warunkowej.


nie podlega woli Człowieka. Żadnym rozkazem nie wzbudzimy rozpalenia się miłości w sercu do kogoś! Można w sobie wzbudzić różne uczucia i odczucia zewnętrznymi bodźcami , ale nie miłość. 

Zapewniam Cię, że można.
Mogę pokochać kogo zechcę.
To jest jak robienie magii.
Każdy człowiek jest magiem, lecz nieświadomie.
Nieświadomie tworzy siebie i w sobie to wszystko – co sprawi, że kiedyś pokocha określony typ osoby.
Możliwe jest jedna też kierowanie tym.
Bo przecież jest to kierowanie tym – co się zrobiło w przeszłości.
Ma to związek z panowaniem nad wrażeniami.
Panowanie nie zawsze oznacza oziębłości.
Bo puszczenie określonych wrażeń wynikać może z panowania, zaś z puszczenia wyniknie już spontaniczne uczucie.
Wszystko zaś, co jest puszczane, zostało kiedyś stworzone przez nasze reakcje ze światem. I ciągle możemy tworzyć nowe.
Jak i nie tworzyć.

A czy u kogoś można wzbudzić?
Polecam sztukę uwodzenia Mrugnięcie


Zatem wolna wola ( posiadanie jej czy brak) nie ma żadnego  wpływu na rozpalenie się ognia miłości w sercu.

Nie wiadomo skąd to „zatem”…
Samo słowo „zatem” nie może być dowodem.

Poza tym, zależy też co kto rozumie przez wolną wolę.
Może np. dla Ciebie Kiaro, jest to myśl…
Ale np. dla Aborygena już nie myśl.
Dla mnie wola może być czasem myśl, czasem uczucie, czasem wrażenie, a innym razem żadne z nich.
I wolą, czyli decydentem będzie poczucie (bliskie jemu jest odczucie, wyczucie, intuicja).
Jakaś jednak nadrzędna wola w człowieku decyduje, czy wolą będą myśli, czy przekonania, czy skłonności, a może nałogi, czy też uczucia, itd.


Gdy korzysta ono z depozytu swojej wiedzy Człowiek staje się prawdziwym mędrcem

Nie podważę tego, aby podważyć – gdyż zdanie to jest zachętą do zdobywania mądrości.
Osobiście jednak nie polegam na swojej wiedzy, ani w ogóle na sobie. Gdy tylko przypomnę o sobie – natychmiast staję się głupcem!
Zatem nie mędrcem.



Człowiek staje się prawdziwym mędrcem , bowiem używa w życiu Mądrości Serca.

Jeśli jest to mądrość najwyższego poziomu serca, lecz tam nie człowiek jest mędrcem.
(Wbrew pozorom moje zdanie nie zaprzeczyło Twojemu. Opisałem tylko to samo inaczej. Zaś poprzez „to samo” mam na uwadze jedynie zewnętrzny przejaw. Ten zaś bywa postrzegany zależnie od wymiaru widzenia.)


2

Dalej Astre pisze, że:
To nie SERCE, tylko.... świadomość serca....

Astre,
Podane zdanie ma jednak wiele znaczeń.
Bo równie dobrze może to być świadomość mentalna o sercu.
I na niewiele to się zda w oświeceniu.

Ale może to być świadome, czyli żywe serce.
Wówczas jednak jest to jak najbardziej serce.
Gdy w pierwszym przypadku był to tylko umysł – zatem faktycznie nie serce.

Czyli -  ufność, zrozumienie, dojrzałość serca, czyli - świadomość SERCA.

A kto ma potrzebę mówić o ufności?
Czyż nie ci – którzy jej potrzebują?
Którzy się lękają – choćby nieufności innych…

I co ma dojrzewać?
Serce w swojej najgłębszej istocie?
To jest TAO.
Zawsze takie samo.

Zrozumienie – jak najbardziej.
Jednak poza człowiekiem!
Zatem tylko wtedy – gdy człowiek przekroczy sam siebie.
Dlatego niektórzy mówili, że „żaden człowiek tego nie zrozumie”.


To świadomość jest tym wyznacznikiem, a nie  narząd - SERCE.
 SERCE, jest tu pewną metaforą,

Też kiedyś myślałem, że jest metaforą – ale nie jest!
I zapewniam Cię, że serce jako narząd ma w tym swój dział.
Poza tym, czym dla Ciebie jest świadomość?


bez wnikania, jaki rodzaj informacji podlega wymianie ze Wszechświatem poprzez czakrę serca.

Każdy.
Dlatego dobrze, że polecasz np. odpowiednią muzykę.
I dlatego ważne są informacje „dobre, miłe i szlachetne”, oraz piękno i harmonia.
To wszystko oczyszcza ze splamień, z uwikłań w krainach śmierci.
By przygotować możliwość powrotu do pierwotnej natury mieszczącej się w sercu.
I wtedy nie zagrozi żadne Blue Beam.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #80 : Czerwiec 19, 2012, 11:26:57 »

O tym iż nie chodzi o serce , fizyczny narząd wiemy już od wielu lat, cyklicznie wracamy do tych określeń w dyskusjach.

Oczywiście że serce jest nazwą umowną którą używamy powszechnie, chodzi o depozyt wiedzy mądrości w nim. Jedni nazywają to świadomością , a ją mądrością co uważam za kolejny przejaw używania świadomie i mądrze wiedzy serca.

Kiara Uśmiech Uśmiech


ps. Jerzy piękne są twoje rozważania i prawdziwe dokonywałam ich bardzo wiele lat temu , posiadam je już w sobie w formie zakodowanych wzorów , kodów słownych i nie tylko.
Uczucia emocjonalne ( inne energetycznie  niż miłość bezwarunkowa) zależne są od zewnętrznych bodźców, przeróżnych. Miłość bezwarunkowa od niczego nie jest zależna , ogarnia sobą wszystko , jest wszystkim i tworzy wszystko. Ale.... rozpalenie się jej w "sercu" czyimś do kogoś ( tu mowa o , ogniu splatającym miłością dwie postacie tworzące czasowo jednię)nie do wszystkich osób się budzi.

Uczucie zawsze jest wolne, zrealizowanie swoich wyobrażę z nim związanych nie zawsze bywa możliwe. nie mniej jednak nikt nikomu nigdy nie zabroni kogoś szczerze i gorąco kochać nawet na wielką odległość będącego od niego. Odległość..... czasowa ( nawet inny wymiar) czy mierzona materialnym miernikiem odległości.

Przepraszam iż nie wchodzę w te tasiemcowe dyskusje , ale nie mam tyle czasu na nie.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 19, 2012, 11:40:19 wysłane przez Kiara » Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #81 : Czerwiec 19, 2012, 16:51:51 »

system biologiczny i sytem mechaniczny sa na tyle swiadomoe ze podjely ju zdecyzje ze czlowiek na tej planecie w tej formie nie jest juz potrzebny... lepiej swiadomie przygotowac sie na smierc Uśmiech - przemiane,
to jest juz prawdziwy matrix, liczy sie tylko 144 tys Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 19, 2012, 18:01:26 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #82 : Czerwiec 19, 2012, 22:06:16 »

Kiara, rozważania same się rozważają.
Zaś celem nadrzędnym jest piękno.
Dla niego zaistniał świat.

Nie mam żadnych praw by uważać je za moje.
I z obiektywnej perspektywy widząc to jako zjawisko, widzę procesy, w których nie ma żadnego mnie.
Gdy jednak oddzielę coś wg obszaru ciała i procesów w nim wyrażanych w relacji z tym, co poza skórą Mrugnięcie wówczas widzę odrębnego mnie.
Jest to zatem sprawa perspektywy i umówienia się Uśmiech

Podobnie to, co Ty napisałaś w post scriptum, jest słuszne, lecz jedynie w ograniczonej przestrzeni. Jest jednak ona najpowszechniejszą na ziemi.
Zatem o reszcie można milczeć.
A jednak nie było milczenia we wcześniejszych postach pod wezwaniem Jerzego Karmy:D
Nie było na tyle, że były tasiemcowe Mrugnięcie

I jeszcze raz o sercu.
Zgadza się, że napisałaś – iż serce to uczucia.
Jednak nikt nie napisał, że napisałaś, iż to fizyczny narząd.
Zostało zaś dodane uzupełnienie, że serce ma więcej wymiarów, niż te dwa.
Teraz zaś zostaje dodane pytanie:
Jak można twierdzić, że serce nie jest którymś z tych wymiarów?
Np. fizycznym.

Chodzi więc też o serce jako fizyczny narząd.
I nie jest to napisane jako filozofia, lecz jako fakt, który ma prawo i możliwość zaistnienia.
Jeszcze Wasze fizyczne serca Was zdziwią.
O ile będziecie doświadczać tasiemcowej miłości Chichot
Także, a może i nawet szczególnie, związanej z miłością uwielbienia erotycznego.
Dlatego, że erotyka u ludzi jest najpotężniejszym energetycznym stymulatorem.
W tantrze faza tego procesu związanego z sercem jest jedną z podstawowych.
Kto jednak używa metod będących jeszcze potężniejszymi stymulatorami energii ciał człowieka – ten niech ich używa.

Napisałaś Kiaro, że posiadasz w sobie rozważania z postów pod wezwaniem Chichot Jerzego Karmy.
(W innej perspektywie coraz bardziej widziane jest jako nie do końca poprawne używanie zwrotów: ja, mnie, moich – wobec czegoś, co w żaden sposób nie jest własnością żadnego człowieka.)
A jesteś pewna, że ta Kiara, która pisze na forach?
Jeśli zaś chodzi o to, kto je posiada – to przecież posiada je każdy.
Tylko nie każdy ich używa.

quetzalcoatl44
System biologiczny ma zupełnie inne rodzaje świadomości, niż systemy mechaniczne.
Biologiczny zawiera w sobie już mechaniczne.
Natomiast mechaniczny nie zawiera biologicznych.


@east
faktycznie JA jest pisane przez ten świat. Co więcej - jest przezeń wpisane w ludzką istotę.
Zatem faktycznie BB już istnieje.
/.../ aby JA było przekonane , /.../ że to ONO ma wybór /.../ albo że to ONO robi coś i dokądś się wznosi, czymś się staje z własnej woli (rzekomo).

Sprawę wolnej woli jest łatwo rozwiązać na gruncie istoty.
Co to bowiem jest żywa istota?
Jest to coś – ktoś, kto postępuje wg swojej natury. Wg natury własnej istoty.
I to właśnie postępowanie – reakcja wynikająca z natury danej istoty, jest jej wolą odpowiednią i zgodną z jej istotą.
Zatem istota z perspektywy posiadanej natury ma wolną wolę – bowiem reaguje wg posiadanej natury.

W szerszej perspektywie istota jest zbiorem wydzielonym z szerszych zbiorów jakimi są światy.
I tylko dzięki temu wydzieleniu mogła zaistnieć jako zbiór o indywidualnie niepowtarzalnym składzie elementów.
Jednak poszczególne elementy nie są niepowtarzalne.
Ponad to istota ma możliwość nabywania kolejnych elementów.
Zatem może się rozwijać, nawet do łączenia się na określonych poziomach z poszczególnymi światami, i w końcu nawet z całym bytem, czy tym – co poprzedza przejawione byty.

Czym zatem jest wola?
W rzeczywistości człowiek ma wiele wolnych woli.
Każdy z Was tego przecież doświadczył.

Jesteśmy już napisani przez światy – ale jest w tym, czyli w nas, oprócz tych pisań jeszcze coś boskiego – co ma także swoją wolną wolę.
W tym sensie jesteśmy Dziećmi Boga i nawet bogami – gdyż posiadamy tak jak Bóg prawo do