Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 05, 2024, 15:52:40


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] 4 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Alkoholizm a rozwoj duchowy?  (Przeczytany 50718 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
ptak
Gość
« Odpowiedz #50 : Sierpień 02, 2011, 11:43:09 »

Cytat: Kiara
Gdy alkoholik wpada w długoletnie trwanie w nałogu , to gorzej , bowiem traci możliwości organizmu niezbędne przy dalszej samoocenie siebie , sytuacji w której jest a w aspekcie naszej wiedzy duchowej traci świadomą możliwość kontaktu z własną energią niewcieloną.
On żyje , przeżywa na pewnym poziomie swoje życie , ale sam sobie odbiera wejście na wyższe i to jest największą tragedią alkoholizmu.

Bowiem są to ludzie którzy nie do końca mogą osiągnąć taki skutek jak abstynenci którzy mają sprawne swoje fizyczne ciało.


Praktyka pokazuje, że alkoholik niczego nie musi tracić. Jeśli jego dusza znajdzie w sobie siłę bądź z zewnątrz ktoś mu pomoże,
człowiek wraca do życia i staje się jego pełnowartościowym uczestnikiem. Dusza wyszła z doświadczeń wzmocniona i to ona
kontaktuje się z energią niewcieloną. Ona też nadal zawiaduje ciałem, choćby i najbardziej uszkodzonym.
Potrafi lśnić swoim blaskiem na zewnątrz, bez względu na ilość połączeń neuronowych w mózgu. Zresztą są liczne przykłady
na normalne funkcjonowanie ludzi bez znacznych części mózgu.

Nie ciało powoduje rozwój człowieka a jego dusza. Ciało daje jedynie takie lub inne możliwości motoryczne w świecie fizycznym.
Jednak jakość życia duchowego sprzężona jest z duszą. To ona czuje i przeżywa. Ona stymuluje do walki o siebie.

Człowiek, to nie samochód. W jego ciele, nawet przy najmniejszej formie aktywności toczyć się może bogate życie wewnętrzne,
wynoszące go wyżej. Podobnie, jak w super sprawnym ciele sportowca może być ono nijakie i wcale nie rozwijające duchowo.
Mimo otrzymanych medali za sprawność i doskonałość ciała.
Również, super sprawne mózgi wielu geniuszy nie gwarantują ich wzrostu duchowego. To dusza jest tym motorem, nie mózg, czy ciało.

Nigdy dla postronnych nie będzie wiadomo, co tak naprawdę przeżywa alkoholik. Dla patrzącego widać jedynie jego pijacki bełkot i
degenerację. Ale jest to tylko OCENA patrzącego. Nie mająca nic wspólnego z toczącym się procesem w alkoholiku,
człowieku który podjął wyzwanie i stawia temu czoło. Często jest tak, że ciało upada lecz dusza wzrasta.

I dopóki inny człowiek nie znajdzie się w identycznych warunkach, nic o tym nie będzie wiedział.  A jego osąd niewiele będzie miał
wspólnego z rzeczywistością. Trzeźwi nieraz są bardziej pijani od pijaka.  Mrugnięcie
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #51 : Sierpień 02, 2011, 13:49:58 »

Alkohol nieco inaczej Mrugnięcie

Mitologia alkoholowa
Numer: 28/2009 (1383)
Chorych na cukrzycę chroni przed zawałem serca, osoby starsze uwalnia od zaćmy i demencji, a kobiety leczy z osteoporozy. Takie cudowne właściwości ma ponoć umiarkowane picie alkoholu. Tego rodzaju pseudoprawdy od wielu lat są powtarzane w majestacie nauki, zarówno przez naukowców, jak i lekarzy.

Alkohol zawsze miał popleczników. Pisarz William Faulkner uważał, że cywilizacja narodziła się wraz z odkryciem fermentacji. Gdy pojawił się gin, lekarze zachwalali go jako lekarstwo. Ernest Hemingway uważał, że rum leczy wszystkie dolegliwości i daje natchnienie. George Byron, Oscar Wilde, Édouard Manet i Edgar Degas oraz Pablo Picasso zachwalali absynt, destylat różnych ziół, głównie piołunu. A Winston Churchill dożył 91 lat, choć zaczynał dzień od wypicia whisky, a z butelką brandy kładł się spać.
(..) Można byłoby przywołać przykład brytyjskiej królowej Wiktorii, które wcale nie stroniła od kropelki czegoś mocniejszego, a o pobożnych abstynentach mówiła, że to „zgubna herezja"(..)

Na początku lat 70. XX wieku dr Arthur L. Klatsky, kardiolog z Oakland, przeprowadził badania, z których wynikało, że osoby umiarkowanie pijące alkohol rzadziej trafiają do szpitala niż abstynenci. Zapomniał jedynie dodać, że grant na te badania otrzymał od przemysłu spirytusowego. Wiele pseudonaukowych publikacji ukazuje się w prasie medycznej. „British Medical Journal" napisał, że wstrząśnięte martini zmieszane z ginem zwiększa przeciwutleniające właściwości alkoholu, dzięki czemu trunek jest jeszcze korzyst- niejszy dla zdrowia. „American Journal of Clinical Nutrition” przekonuje natomiast, że wraz z jedną szklanką piwa człowiek zaspokaja 11 proc. dziennego zapotrzebowania na węglowodany, 9 proc. na fosfor, 7 proc. na rybofl awinę oraz 5 proc. na witaminę PP. To wszystko prawda. Nie wspomniano tylko o tym, że znacznie więcej tych składników jest w mieszczącej się w jednej szklance sałatce warzywnej.

„Wokół picia alkoholu wyrosły religie" – napisała Barbara Holland w wydanej niedawno książce „Radość picia”. W XVII wieku Francuzi twierdzili, że bez dużej szklanki wermutu, absyntu lub brandy nie da się dobrze przygotować żołądka na delektowanie się jedzeniem i winami. W Edynburgu codziennie w południe rozlegał się dźwięk dzwonu przypominający o wypiciu porcji whisky, by pisarze i wynalazcy mieli natchnienie, by ludziom żyło się lepiej. Nawet w Anglii wysoki poziom uniwersytetów przypisywano regularnemu spożywaniu porto.

Do legendy przeszła historia kręcenia zdjęć do filmu „Afrykańska królowa”. Prze- bywający w Kongu członkowie ekipy chorowali, mieli wymioty i biegunki, z wyjątkiem Johna Hustona oraz Humphreya Bogarta. Reżyser filmu i odtwórca głównej roli nie mieli żadnych dolegliwości, bo zamiast wody cały dzień pili whisky.(.)
(..)
Błędne jest tylko przekonywanie, że należy pić regularnie, bo to korzystne dla zdrowia. Regularne picie alkoholu jest bardziej niebezpieczne, bo częściej prowadzi do marskości wątroby i uzależnienia niż upijanie się alkoholem w dużych ilościach, ale od czasu do czasu. Umiarkowane picie piwa lub czerwonego wina to znakomity uniwersytet alkoholizmu.

http://www.wprost.pl/ar/165628/Mitologia-alkoholowa/?I=1383

@Kiara
W Twojej poniższej diagnozie alkoholika uderzyło mnie to, że właściwie można by tą diagnozę postawić też dla innych uzależnień, a nawet fobii, religijnych fanatyków czy innych "zakręceń" . Żeby nie urazić niczyich przekonań wstawmy tam sobie JEDAIZM ( wyznawców Jedi - fanów Gwiezdnych Wojen- z góry przepraszam )

1.JEDI trzeźwy może żyć normalnie i robić wrażenie dobrego człowieka. Może - jednak rzadko mu się to zdarza ( różne są rodzaje JEDAIZMU ) , bo zazwyczaj głód JEDI jest silniejszy od niego i zbyt często jest to mniejsze lub większe JEDAIZMOWANIE się codzienne.

2.Każde przebranie się w strój JEDI  zmienia świadomość JEDAIZMUJĄCEGO się , zmienia jego zachowanie widzi i robi rzeczy , których abstynent by nie zrobił.

3. JEDAISTA  nie jest w stanie zapanować sam nad nałogiem [bycia JEDAISTĄ] , i to trzeba zrozumieć i zaakceptować.

Pomóc JEDAIŚCIE można gdy on sam tego zechce , musi przełamać coś w sobie i sam chcieć wyjść z nałogu , musi tego szukać.
Nie można nią nikim niczego wymuszać , bo nie przyniesie to oczekiwanych rezultatów.Oni i tak i tak odwrócą wszystko przeciw osobom pomagających bo w ich świadomości będzie to wróg , który ogranicza im ich przyjemność.
To bardzo trudne i długotrwale działań bywa iż przynosi pozytywne rezultaty , bywa.


Przerobiłem ten tekst "z przymróżeniem oka" ponieważ  refleksja mi się taka nasunęła, że ludzie chcący zmieniać innych dla ich dobra sami popadają w fanatyzm nietolerancji dla wolności wyborów. Zdecydowana postawa jest ok wobec ciężkich przypadków ,ale czasami niebezpiecznie blisko granicy nietolerancji. Znam ludzi, którzy deklarują się absolutnymi przeciwnikami jakiegokolwiek alkoholu ( ze wzgledu na osobiste traumatyczne przeżycia ) wszędzie węsząc alkoholików. Oceniają oni innych pod kątem swojej antyalkoholowej fobii. Znam ludzi DDA ( dorosłe dzieci alkoholików ) , którzy nie potrafią się wyzwolić z  zaklętego kręgu przeszłości.

Są alkoholicy, tacy jak wspomniała  Rafaela, którzy są świadomi swojej bezradności wobec nałogu /uzależnienia i chcieliby się tego pozbyć, ale nie wiedzą ,może nawet nie chcą wiedzieć, iż są sposoby na fizyczne przerwanie głodu. Aktywność w kierunku przerwania głodu, wydaje mi się jest pierwszym krokiem ku wyzwoleniu z tej choroby. Reszta ,nie mniej ważna, zależy już od woli człowieka.

@Ptaku
Cytuj
Często jest tak, że ciało upada lecz dusza wzrasta.
I dopóki inny człowiek nie znajdzie się w identycznych warunkach, nic o tym nie będzie wiedział.  A jego osąd niewiele będzie miał
wspólnego z rzeczywistością. Trzeźwi nieraz są bardziej pijani od pijaka
Dzięki za Twój niezwykle trzeźwy ogląd sytuacji.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #52 : Sierpień 02, 2011, 13:59:52 »

Wszystkim zwolennikom rozwoju duchowego przez stanie się alkoholikami .... powodzenia.

To nie moja droga , ja informowałam o skutkach , które są znane , udowodnione i tragiczne.

Wolna wola , wybory należą do każdego indywidualnie, widać niektórym niezbędna jest i ta sztuka....
Zatem? Jeszcze raz powodzenia!


Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #53 : Sierpień 02, 2011, 14:18:58 »

Cytat: Kiara
Wszystkim zwolennikom rozwoju duchowego przez stanie się alkoholikami .... powodzenia.

To nie moja droga , ja informowałam o skutkach , które są znane , udowodnione i tragiczne.

Wolna wola , wybory należą do każdego indywidualnie, widać niektórym niezbędna jest i ta sztuka....
Zatem? Jeszcze raz powodzenia!

Wypowiedź typowo manipulacyjna. Bo nikt nie określił się tu jako zwolennik rozwoju duchowego poprzez bycie alkoholikiem.
Większość z nas ma to już za sobą, wiele wcieleń temu. Dlatego osoby takie potrafią wnikliwiej spojrzeć na problem,
bez spłaszczania go i zawężania do uszkodzeń cielesnych.

O niezbędności sztuki takiej, czy innej również każdy decyduje sam. Na nic wciskanie czyjegoś widzenia w tym zakresie.
Jak widać, daleko jeszcze niektórym do jasności oglądów.  Uśmiech
Zapisane
between
Gość
« Odpowiedz #54 : Sierpień 02, 2011, 15:10:08 »

Bodajże w "Transferingu" autor przedstawia ciekawą koncepcję długu energetycznego jaki zaciąga alkoholik (i każdy inny użytkownik polepszaczy nastroju).

W skrócie polega to na tym, że w momencie picia alko, zażywania narkotyku, nawet picia kawy czy palenia papierosa zaciągamy kredyt energetyczny. Polepsza się nam nastrój, wraca humor, jesteśmy radośni, snujemy plany, itp.. Energetycznie jesteśmy na plusie.

Kiedy działanie specyfiku kończy się, trzeba kredyt spłacić - przy czym im lepszy był nastrój w czasie picia, tym gorszy kac i podlejszy "syndrom dnia poprzedniego". Energetycznie jesteśmy na minusie. To co zabraliśmy, z nawiązką trzeba oddać.

O ile w przypadku kawy czy papierosów dawka dostarczanej i spłacanej energii jest stosunkowo niewielka i stąd jest społecznie akceptowalna. W przypadku alkoholu pojawia się problem bo w czasie spłaty długu człowiek pijący znajduje się kompletnie poza społeczeństwem.

Natomiast w przypadku narkotyków to już jest ostra jazda po bandzie. Dawki dostarczanej energii są tak duże (np. przypadki działania na wysokich obrotach przez kilka dni bez przerwy po amfetaminie), że zjazdy sprowadzają uzależnionego na tak niski poziom, że często kończy się to śmiercią.

Tak, że należy mieć na uwadze, że nie ma "darmowych lunch'y" także w kwestii energii. Jak sobie sam nie wypracujesz i musisz pożyczać... to uważaj, bo pożyczkodawca to lichwiarz i na pewno wyjdzie na swoje.

W kwestii rozwoju a propos alkoholu to dobrze jest poobserwować samego siebie podczas wypijania kolejnych głębszych.
Puszczające hamulce wiele nam mówią o tym, co na codzień próbujemy bezskutecznie tłumić.

pozdro
« Ostatnia zmiana: Sierpień 02, 2011, 15:12:17 wysłane przez between » Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #55 : Sierpień 02, 2011, 15:22:12 »

Amy W. zaciągnęła chyba "dług" nie do spłacenia..
ale jasne gwiazdy spadają/spalają się szybciej.  Niezdecydowany
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Thotal
Gość
« Odpowiedz #56 : Sierpień 02, 2011, 20:29:08 »

Kiaro,
w Twojej ostatniej wypowiedzi najważniejsze jest słowo JA, dominuje ono w większości wyrażanych poglądów... i jest to bardzo smutne, bo kreowanie własnego "ja" jest tu na forum nikomu nie potrzebne, Tobie na dłuższą metę też.
Rozwój duchowy, to pozbywanie się pychy, jednym ze sposobów pozbywania się pychy jest również popadanie w alkoholizm.
Być może jest to trudne do zrozumienia, ale żeby zrozumieć, trzeba najpierw zneutralizować pychę.




Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #57 : Sierpień 02, 2011, 20:38:53 »

Wszystkim zwolennikom rozwoju duchowego przez stanie się alkoholikami .... powodzenia.

To nie moja droga , ja informowałam o skutkach , które są znane , udowodnione i tragiczne.

Wolna wola , wybory należą do każdego indywidualnie, widać niektórym niezbędna jest i ta sztuka....
Zatem? Jeszcze raz powodzenia!


Kiara Uśmiech Uśmiech


Dodam tylko iż wyrażanie siebie bez osobowościowo jest dla mnie niemożliwe , bowiem tworzę i mówię zawsze przez moje ja , czyli moją osobowość , indywidualność.

A jeżeli ktoś uważa iż naprawdę i prawdziwy  rozwój duchowy do droga alkoholizmu?

To nie wiem co powiedzieć , naprawdę nie wiem , bo na tej drodze zgubi swoją samoświadomość w mniejszym , lub większym stopniu i nie będzie już możliwe odczucia i przeżycia pełni każdego zdarzenia życiowego.
A przez takie odbiory następuje samo rozwój.

Tragedia jakom jest alkoholizm jest tragedią tego człowieka , jego bliskiego otoczenia i całego społeczeństwa.
Bowiem nieświadomość alkoholika to wynoszenie swojego dobra ponad wszystkie inne wartości i z tego powodu krzywdzenie całego otoczenia.

Coś ci się Tothal totalnie pomyliło.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Sierpień 02, 2011, 20:51:32 wysłane przez Kiara » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #58 : Sierpień 02, 2011, 20:46:50 »

Tak Kiaro,
Twoje informowanie WSZYSTKICH o skutkach alkoholizmu jest niezwykle dobroczynnym gestem i dziękuję Ci bardzo za wielkie poświęcenie w tej sprawie...



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #59 : Sierpień 02, 2011, 20:56:49 »

Tak jest bardzo ważnym i troskliwym gestem , bowiem przypomina iż ta grupa ludzi ma też szansę przekroczenia swoich ograniczeń.

Ważne żeby naprawdę zdała sobie sprawę z przyczyn skutków zdarzeń i  uczyniła wysiłek w celu ratowania siebie.
Ja nikogo nie przekreślam , ale też nie czynie nikomu iluzji , która go zatrzymuje w miejscu.

Dla Ducha wiele jest możliwe , jednak pod warunkiem iż zobaczy olbrzymi wysiłek człowieka w zrobieniu czegoś dla wlasnego dobra.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #60 : Sierpień 02, 2011, 21:08:51 »

Mam wrażenie, że nie rozumiesz niczego co się tutaj pisze, mam wrażenie że to własne JA zasłania Ci całkowicie pole widzenia.
Musisz zrozumieć (jeśli dasz radę), że rozmowa z kimś, kto niczego nie rozumie staje się bezcelowa.



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #61 : Sierpień 02, 2011, 21:42:27 »

Dobrze będzie jak każdy swoje rozumienie pozostawi dla siebie i nie będzie na drugim wymuszać sposobu  życia przez swój aspekt rozumienia rzeczywistości.

Bowiem udowadnianie innym iż moje mojsze lepsze  i wymuszanie tej mojszości nie jest celem rozwoju indywidualnego.
Wysłuchanie cudzego zdania? Tak. Jednak gdy nie niesie ono moich wartości nie stanie się moją drogom.

To bardzo prosta zasada.

Nie zawsze wszystkim ze wszystkimi jest po drodze. I niech tak pozostanie.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Sierpień 03, 2011, 08:32:51 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #62 : Sierpień 02, 2011, 22:43:44 »

@between
Cytuj
O ile w przypadku kawy czy papierosów dawka dostarczanej i spłacanej energii jest stosunkowo niewielka i stąd jest społecznie akceptowalna. W przypadku alkoholu pojawia się problem bo w czasie spłaty długu człowiek pijący znajduje się kompletnie poza społeczeństwem.

Społeczeństwo = dobrem najwyższym. Wartością samą w sobie. Reszta, ta poza społeczeństwem,  ma dług. Na procent. Piękne uwarunkowanie.

I tutaj pojawia się światełko w tunelu. Ludzi, którzy znaleźli się kompletnie poza społeczeństwem , a jednak dający sobie radę by przeżyć jest coraz więcej. Znajdziesz ich wielu na śmietniku .Dosłownie. Społeczeństwo odwraca od nich głowę , wstydzi się ich. No kogo normalnego nie odrzuca od grzebania w śmieciach ?
Tymczasem miliony "ludzi-much" każdego dnia o poranku przetrząsa społeczne wydzieliny. Oni z tego żyją. Oni znajdują się po drugiej stronie w zupełnie innej rzeczywistości. Bywa ,że sprowadził ich do tego stanu alkohol. Stracili domy , rodziny , wszelkie dobra. Nawet własną godność. Nie ma już nic o co można by walczyć. Nie mają  żadnej tożsamości, której należałoby bronić. Nie ma nawet za co kupić kropli alkoholu . Wszędzie fałszywe współczucie, albo pogarda. I palce , które wytykają - to on, ten najgorszy, upadły, bleee.

Nie zastanawiało Was nigdy jak to jest, kiedy nie masz już niczego, kiedy leżysz na gołej ziemi gapiąc się w gwiazdy , zupełnie bezbronny, niechciany przez społeczeństwo, zapomniany przez świat przestępczy, kiedy nawet policja odwraca się udając ,że Was nie widać - ludzie poza nawiasem , nikt ?
 Jak to jest, kiedy tylko pies czasami przyjdzie powąchać, może obsikać , ale wszyscy inni odwracają wzrok.

Czy mimo to potrafiłbyś  kochać świat  i siebie ? Czy wiesz kim jesteś ?
Zapisane
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #63 : Sierpień 02, 2011, 23:14:41 »

Znałem kiedyś człowieka, który "osiągnął" ten stan. Bardziej z opowieści, niż z autopsji, ale wiedziałem kto zacz i widywałem Go. Spał na podwórzu pewego pubu pod kartonami, a cała jego "dniówka" polegała na uzbieraniu  takiej ilości złomu i makulatury, by starczyło na kolejnego jabola. Właściciel pubu pozwalał Mu postać w ciepłym przedsionku i czasem dał miskę gorącej strawy.

A był kiedyś "Kimś" - kierownikiem składu pociągu. Jego żona wyjechała do Niemiec "na roboty" i tam znalazła nowego partnera. Załamał się i popadł w alkoholizm. Stracił pracę, mieszkanie i tożsamość społeczną. Ktoś namówił Go, by sie ogolił, umył i stanął na nogi, a potem zapytał o pracę w  wyuczonym fachu. Dostał ją. Ale wytrzymał tylko kilka dni i wrócił pod kartony.

Dziś nie ma Go wśród nas - zamarzł pod tymi kartonami po ataku mrozów. Czy ten los zależał od niego, czy od okoliczności? Dlaczego wolał "kartony" od dobrze płatnej pracy? Mógł przecież raczyć się "Wyborową" a nie "Uśmiechem Sołtysa"... To wie tylko On sam...
Zapisane
between
Gość
« Odpowiedz #64 : Sierpień 03, 2011, 08:04:43 »

Tymczasem miliony "ludzi-much" każdego dnia o poranku przetrząsa społeczne wydzieliny. Oni z