Niezależne Forum Projektu Cheops

Człowiek i zdrowie => Zdrowie fizyczne => Wątek zaczęty przez: diabolicq Marzec 19, 2009, 10:35:06



Tytuł: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 19, 2009, 10:35:06
 „Pić, albo nie pić? Oto  jest pytanie.” Ta trawestacja słynnego hamletowskiego „To be or not to be” nabiera specyficznego znaczenia – naprawdę „Być, albo nie być” .


Mleko dzisiaj – to źródło zdrowia, czy źródło chorób?


Dla ogromnej większości P.T. Czytelników z pewnością problem nie istniał – przynajmniej do tej pory, ponieważ prawda wydawała się zupełnie oczywista.


Jak to? Czy mleko może być źródłem chorób? Cóż za pytanie?Przecież na mleku wychowały się całe pokolenia w wielu krajach. Mleko zawiera dużo białka, wapń i inne składniki. Mleko jest tak reklamowane. „Pij mleko, będziesz wielki” – mówili w reklamówkach telewizyjnych znana piosenkarka i znany aktor. Półki sklepowe uginają się od produktów mlecznych: twarogi, sery twarde, kefiry, jogurty, biojogurty z bakteriami kwasu mlekowego. Jest tego mnóstwo.


Jaka jest więc prawda o mleku?


Czy zauważyłeś ciekawą prawidłowość w naturze polegającą na tym, że żaden ssak (oprócz człowieka, oczywiście) będąc dorosłym osobnikiem nie ma w swoim jadłospisie mleka?

Każdy ssak odżywia się cudownym wszakże pokarmem, jakim jest mleko matki, ale pochodzącej z tego samego gatunku. Dla człowieka takim cudownym pokarmem jest również mleko kobiece – mleko matki.


Spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nasz ludzki organizm jest przystosowany do spożywania innego rodzaju mleka – poza ludzkim.

Tym innym rodzajem mleka jest mleko krowie i jego przetwory spożywane w ogromnych ilościach przez ludzi wywodzących się z zachodnioeuropejskiego kręgu kulturowego.


Mleko krowie zawiera przede wszystkim ponad 2,5 razy więcej białka niż mleko kobiece. Jest to typowe mleko kazeinowe, ponieważ w ogromnym procencie białko to stanowi kazeina, niezbędna cielęciu do budowy rogów i kopyt. Mleko kobiece zaś jest tzw. mlekiem albuminowym, ponieważ zawiera przede wszystkim białka albuminowe, a kazeiny zaledwie 0,2% (w całej ilości białka).

 Czy człowiekowi nie jest potrzebne białko? Ależ jest! Tyle tylko, że dzisiaj żywieniowe normy są zawyżone. Dorobiona została więc do tego „ideologia”, że źródłem wartościowego białka są produkty mleczne (to zrozumiałe – chodzi przecież o interes rolnictwa i całego przemysłu mleczarskiego).


Prawdę mówiąc, człowiek potrzebuje znacznie mniej białka, niż zwykle nam się wydaje. Jego najlepszym źródłem jest pokarm roślinny, ponieważ niektóre z bakterii naszej „dobrej” mikroflory jelitowej posiadają zdolność syntetyzowania białka z węglowodanów.


Spożywanie mleka krowiego sprzyja  nieprawidłowej pracy śledziony, w wyniku czego następuje widoczny nadmiar produkcji śluzu. Składniki mleka krowiego, częściowo tylko strawione (wskutek zaniku w organizmie enzymów trawiących po ok. 4-ym roku życia), wędrują wraz z krwią zostawiając w naczyniach wieńcowych wspomniany już śluz oblepiający wnętrze serca, oskrzela i płuca blokując prawidłową ich pracę. Może to skutkować w efekcie mukowiscydozą.

Białko mleka krowiego jest dla żołądka dziecka  (i osób dorosłych również) bardzo ciężko strawne ze względu na znaczną zawartość kazeiny i nieorganicznego wapnia.

Po dostaniu się do żołądka mleko ścina się pod wpływem kwasów żołądkowych, tworząc substancję przypominającą twaróg – gąbczastą kazeinę. Proces trawienia jakiegokolwiek innego składnika pokarmowego nie rozpocznie się dopóty, dopóki najpierw ten „twaróg” nie zostanie strawiony. A oblepia on dokładnie inne cząstki pokarmu znajdujące się w żołądku. Tracony jest czas i olbrzymie ilości energii na strawienie tej całej mieszanki. . Spożywanie mleka blokuje więc pracę żołądka, a  w efekcie również jelit.

Kazeina znajdująca się w mleku jest rozkładana w organizmie przy pomocy  enzymu zwanego podpuszczką. Jednak ludzki układ trawienny przestaje wydzielać ten enzym po osiągnięciu przez dziecko wieku zaledwie kilku lat.

Podobnie jest z enzymem laktazą, którą organizm dziecka produkuje w celu trawienia cukru laktozy. Dlatego mleko jest potrzebne dziecku do 3-go roku życia i najlepiej, aby było to mleko matki. Po tym okresie dziecko powinniśmy odżywiać zwykłym, urozmaiconym pokarmem.


Pewnie słyszałeś, że kazeina jest surowcem do wyrobu kleju kazeinowego. „W naszym organizmie niestrawiona kazeina „klei” kamienie w nerkach, powoduje powstawanie guzów w nogach, deformację palców rąk, a inne niestrawione składniki mleka osiadają w naszych tkankach i ścięgnach pod postacią śluzu.” (M.Tombak, „Droga do Zdrowia”)”.


 Ktoś może powiedzieć jednak: „Ale np. Masajowie piją duże ilości mleka!”. Zgadza się, piją, ale jest to mleko surowe, a nie pasteryzowane lub gotowane, a w dodatku często wymieszane ze świeżą krwią krów (pozyskaną poprzez lekkie nacięcie na ciele zwierzęcia) zawierającą mnóstwo witamin, enzymów i innych składników ułatwiających trawienie mleka.


Proces pasteryzacji mleka prowadzi do wytrącenia się soli wapniowo-fosforowych, skutkiem czego przyswajalne sole organiczne zawarte w surowym mleku zamieniają się na praktycznie nieprzyswajalne sole nieorganiczne w mleku pasteryzowanym lub gotowanym.

I tu kryje się źródło nieporozumień, ponieważ skład mleka nie ulega zmianie. Zmienia się postać składników. Spożywanie zaś w nadmiarze produktów  z dużą ilością nieorganicznego wapnia – żółtych serów, jogurtów, twarogów, lodów jest niekorzystne dla przyswajania witaminy D, magnezu, żelaza i sprzyja powstawaniu alergii, astmy i przeziębień.

Dodatkowo przedłużone ogrzewanie ogranicza potencjalne właściwości zdrowotne mleka i niszczy pewne jego zalety.

Mleko zawiera również tłuszcze. W przypadku mleka kobiecego są to tłuszcze z przewagą nienasyconych kwasów tłuszczowych (linolowy, oleinowy). W przypadku zaś krowiego w przewadze są nasycone kwasy tłuszczowe.

 Tłuszcz zwierzęcy powoduje zwiększenie ilości cholesterolu i wypłukuje wapń z organizmu. Dlatego mleko odtłuszcza się. Zresztą przyswajalność takiego tłuszczu sięga zaledwie 20% w porównaniu z bardzo wysokim stopniem przyswajalności w wysokości 80% tłuszczów roślinnych (orzechy, ziarno). Przez zabieg odtłuszczania traci się jednak nie tylko tłuszcz, ale i witaminy w nim rozpuszczalne – np. A, D, E oraz mnóstwo biopierwiastków (mangan, selen, molibden, połowę zawartosci chromu).

Mleko kobiece obfituje w witaminy rozpuszczalne w tłuszczach: A, D, E, K (szczególnie ważne dla systemu odpornościowego małego dziecka), zaś krowie – przede wszystkim w witaminy rozpuszczalne w wodzie.

To mleko kobiety zawiera wszelkie składniki przystosowane dla delikatnego, niedojrzałego jeszcze i niewykształconego przewodu pokarmowego dziecka. Pamiętasz pewnie z lektury rozdziału poświęconego układowi odpornościowemu, że w takim mleku znajduje się cała masa ciał odpornościowych.

Dodaj do tego lekkostrawne białko, odpowiednią ilość węglowodanów i tłuszczów, selen w ilości 2-krotnie większej niż w mleku krowim i witaminę E w ilości 6-krotnie większej niż w krowim. Oprócz tego mleko kobiety zawiera 2 razy więcej cholesterolu w porównaniu do mleka krowiego, ponieważ jest to niezbędne m.in. do zdrowego rozwoju mózgu dziecka.


Mówiliśmy już w części poświęconej układowi odpornościowemu, że mleko matki jest najzdrowszym i niezastąpionym pokarmem dla noworodka i niemowlęcia. Podsumujmy więc (mam nadzieję, że wybaczysz mi te „poetyckie wzloty”):


 

MLECZKO DLA DZIDZIUSIA


JEDYNIE


Z MAMUSI SŁODKIEGO CYCUSIA!

 
 

 

I jeszcze jeden mit związany z mlekiem.

Mleko nie jest w żadnym wypadku lekiem na osteoporozę! Przyczynami osteoporozy są zaburzenia hormonalne, zakwaszenie i złe przyswajanie wapnia (m.in. wskutek zaburzeń równowagi wapniowo-magnezowej, niedostatecznego poziomu witaminy A i D).


To, że zwiększymy ilość wapnia wprowadzanego do organizmu wraz z pożywieniem nie oznacza, że więcej wchłonie się go  do organizmu (przypomnij sobie odpowiednie wiadomości na temat wapnia i jego bioprzyswajalności).


 Badania wpływu warunków życia i pracy na zdrowie wskazują, że mieszkańcy Europy, Ameryki Północnej i Oceanii (wpływ Ameryki!) zużywają ponad 900 g wapnia dziennie, z czego 70-90% pochodzi z mleka i jego przetworów.


Mieszkańcy Japonii, Indii, Chile, Turcji zużywają zaledwie 300-350 g wapnia na dobę, przy czym mleko stanowi 10-30% składu ich menu. Pozostałą część stanowią, ziarna, orzechy, ryby, owoce, warzywa. Okazuje się mimo to, że stopień przyswajania wapnia u tych narodowości jest znacznie wyższy.


Nadmiar serów, twarogów, mleka – to nadmiar białka, które przy niedoborach witaminy C gnije, zatruwa i zakwasza organizm. Ten broni się przy pomocy układów buforowych, a po wyczerpaniu ich pojemności „ściąga” wapń z kości i zębów. Czyż to nie jest paradoks? W ten sposób mleko i jego przetwory przyczyniają się do powstawania osteoporozy.


Prawda, że wydaje się to aż nieprawdopodobne? Przecież tyle lat uczono nas, że mleko, to źródło wapnia.

Oczywiście, jest to prawda, ale ... I to „ALE” już poznałeś. Jak wspominaliśmy, mleko piją przede wszystkim mieszkańcy globu wywodzący się z zachodnioeuropejskiego kręgu kulturowego. Pozostałe 2/3 ludzkości mleka nie pije i ... nie choruje na osteoporozę.


Nadmiar produktów mlecznych w jadłospisie, to nadmiar białka i nadmiar nieorganicznego wapnia. Te nadmiary wywołują zaburzenia w pracy wielu narządów i trudności z przyswajaniem wielu substancji niezbędnych do prawidłowej pracy organizmu. Do tego dochodzi, że nadmiar wapnia w pożywieniu – to niedobór wapnia w organizmie.


Czy to oznacza, że powinieneś zrezygnować zupełnie z produktów mlecznych? Ależ nie. Nie bądźmy fanatykami.

Może powiesz, że autor wymądrza się, ale autor ma własne doświadczenia z mlekiem.

Od małego dziecka byłem żywiony mlekiem (ale było to mleko „prosto od krowy” – jeszcze ciepłe, wprost z udoju). Do tej pory uwielbiam mleczne zupy i to mocno słodzone.

W pewnym okresie życia, tuż przed „40-tką”, zacząłem mieć problemy z układem pokarmowym. Do tego dołączały częste bóle głowy (zwłaszcza wcześnie rano), nudności i ogólnie złe samopoczucie.


Dużo czasu kosztowało mnie skojarzenie prostych dzisiaj faktów: 1,5-2 litrów zupy na „słodko” wieczorem (przecież „lekkostrawna”!) i ból głowy rano.

Dopiero obserwacje zachowań własnego organizmu i bolesne „próby” w postaci poważnych zatruć spowodowały, że zacząłem poszukiwać przyczyn złego samopoczucia. Dzisiaj już wiem: MLEKO! Zresztą byłbym niesprawiedliwy – nie tylko mleko.


Ciężko strawna, słodka mleczna zupa zatruwa organizm i dokładnie go zakwasza. Wątroba nie jest w stanie oczyścić krwi z toksyn, zwłaszcza w nocy, kiedy krążenie słabnie i maleje zaopatrzenie organizmu w tlen. Zanieczyszczona krew trafia do mózgu i zatruwa go produktami procesów fermentacyjnych, co objawia się bólami głowy.

 Czy to oznacza, że nie piję mleka, nie jem serów i twarogów? Nic z tych rzeczy. Nie mogę przecież dopuścić do tego, aby puścić z torbami rolnictwo i cały przemysł mleczarski ...


A na poważnie: zasadą stało się dla mnie ograniczenie spożycia tych produktów. I moją ulubioną zupę mleczną gotuję sobie raz na 2-3 tygodnie albo jeszcze rzadziej, aby tylko spełnić „zachciewajki”. Do tego dochodzi odkwaszanie suplementacyjne i dieta alkalizująca. Zapomniałem już, co to ból głowy.



Fragment książki z cyklu "Barwy Twojego Zdrowia"  - "Tajemnice suplementacji odzywiania".

Autor:  Janusz Dąbrowski



 michał: scalanie postów




"Sprzężony kwas linolowy (C.L..A..) jest dość istotny dla naszych organizmów jest on kwasem tłuszczowym zawartym w mięsie i produktach nabiałowych. W organizmach zwierzęcych – przede wszystkim bydlęcych – jest tworzony pośrednio poprzez przyswajanie ze spożywanej trawy.

I tu dotykamy pewnego problemu, charakterystycznego dla dzisiejszych czasów. Otóż "nowoczesne" metody hodowli bydła powodują, że zwierzęta coraz częściej nie pasą się na otwartej przestrzeni, a są trzymane w zamkniętych pomieszczeniach i karmione suchą karmą (często z dodatkami mączek pochodzących z przerobu kości – i nie tylko – zwierzęcych).

Ponieważ nie otrzymują świeżej trawy, nie są w stanie „wyprodukować” takiej ilości sprzężonego kwasu linolowego, jak przy tradycyjnych metodach hodowli. Wielu ekspertów uważa, że zawartość C.L..A. w obecnych produktach spożywczych pochodzenia zwierzęcego spadła nawet o 80% w porównaniu do lat 60-tych czy 70-tych XX wieku.

Zwykły schemat – my, „mądrzy” ludzie, w pogoni za zyskiem nauczyliśmy krowy jeść to, czego nie przewiduje ich jadłospis. Jest przecież faktem, że w krajach Unii Europejskiej dozwolono prawnie skarmianie bydła paszą z dodatkami przemysłowo przetworzonej padliny zwierzęcej lub tzw. pozostałości poubojowych. A później dziwimy się, że krowy „oszalały”. Doprawdy? Czy to krowy oszalały?"

Pozdrawiam! :))


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Thotal Marzec 19, 2009, 14:04:15
O mleku i innych żywieniowych truciznach!
Ludzkie organizmy przystosowane są głównie do jedzenia pokarmu roślinnego, a dodatki odzwierzęce znoszą zwykle tylko w niewielkich ilościach, popadając w niezliczone choroby z powodu spożywania pokarmu takiego jak mięso ssaków, ryb czy ptaków oraz innych żyjątek. W świecie bardzo przemysłowej cywilizacji problemem jest jednak chemicznie przetwarzana, konserwowana, paste- ryzowana i radioaktywnie napromieniowana żywność, której w żaden sposób nie da się zakwalifikować jako jedzenia naturalnego i zdrowego.
 Jarstwo czy wegetarianizm to przede wszystkim jedzenie zdrowe, całościowe, spożywane w naturalnej postaci bez trujących chemicznych konserwantów czy nie poddawane bardzo szkodliwym technologiom przetwarzania i na to ludzie szukający osobistego czy wewnętrznego rozwoju powinni być szczególnie wyczuleni.
Woda chlorowana, zatruta chloraminą jest trującym problemem, chociaż w czasie epidemii może być pewną pomocą, bo jednakoż chlor jest silną trucizną i jedną z kilku podstawowych przyczyn pandemii alergii, podobnie jak fluor w pastach do zębów, będący podstawową przyczyną wyniszczenia uzębienia u ludzi.

Społecznym problemem dla bardzo wielu ludzi jest spożywanie mleka, bo bardzo duża grupa ludzi nie jest w stanie ani pić mleka, ani spożywać mleczarskich wyrobów i przetworów. Najzdrowszym dla człowieka jest świeże mleko prosto od krowy, co najwyżej doprowadzone do wrzenia, bo nie wolno mleka pasteryzować poprzez gotowanie. I tak w różnych populacjach od 20-40 procent osób jest choć lekko uczulonych na różne substancje zawarte w mleku i jego przetworach nie mogąc z tego powodu spożywać mleka. Większym problemem jest mleko odtłuszczone, pasteryzowane, chemicznie przetwarzane i konserwowane, gdyż skutkiem spożywania takiej trucizny są nie tylko rozliczne dolegliwości alergiczne, ale i takie ciężkie choroby jak astma, bronchity, rak płuc, biegunki czy wzdęcia brzucha.

Społeczeństwo powinno być o tych faktach informowane, a na produktach mleczarskich przetwórni powinny być ostrzegawcze napisy i trupie czaszki, podobnie jak na papierosach, alkoholu i podobnie ciężkich narkotykach. Człowiek podobnie jak inne ssaki roślinożerne przystosowany jest do picia mleka tylko w okresie niemowlęctwa, we wczesnym dzieciństwie, a to do 2-3 roku życia, i później winien być karmiony pokarmem roślinnego pochodzenia, oczywiście z produktów całościowych, bez zubożenia stosowanych. Ludzkie dziecko najlepiej znosi ludzkie mleko z kobiecej piersi i każda matka powinna dbać o karmienie dzieci piersią, a jeśli nie jest to możliwe z powodu zaburzeń jak brak pokarmu to należy starać się szukać mamki zastępczej, która wykarmi niemowlę. Dla dzieci lepsze od krowiego jest mleko kozy lub owcy, o ile nie ma innego sposobu wykarmienia, ale to w ostateczności!

Wiele dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym nie toleruje krowiego mleka i nie cierpi mleka, a ponieważ może to być reakcja alergiczna, nie należy w ogóle dzieci zmuszać do picia mleka, szczególnie jak jest to pasteryzowana trucizna czy chemiczny wytwór w sproszkowanej postaci. Objawy nietolerancji mleka mogą objawiać się nawet po wielu latach przymuszania się do spożywania produktów mlecznych pod naciskiem pseudorodziców, którzy kierują się interesami szkodliwych koncernów mleczarskich zamiast dobrem dziecka. Jedną z przyczyn osteoporozy jest spożywanie produktów mlecznych pomimo sprzeciwu organizmu i alergicznych skutków mlekopijstwa, takich jak zakatarzenie czy bronchitoza, a także wysypki. Jeżeli dziecko po spożyciu mleka cierpi na wymioty, biegunki i wysypki, należy szukać do karmienia dziecka innych produktów niż mleko krowie i jego fabryczne przetwory. W szczególności można wypróbować mleko kozy czy owcy, zaczynając od małych dawek pokarmowych. Kilka składników zawartych w mleku powoduje u większości ludzi liczne uszkodzenia różnych narządów wewnętrznych, w układzie naczyniowym, sercu i układzie kostnym. Białko zawarte w mleku wypłukuje wapń z organizmu, osłabiając układ kostny, przyczyniając się do łatwych złamań, zwichnięć czy osteoporozy, która jest cywilizacyjnym problemem.
Nie należy słuchać hałaśliwych reklam szkodliwego przemysłu mleczarskiego, a wszystko, co pasteryzowane odrzucić w pierwszej kolejności, gdyż proces ten powoduje szkodliwe zmiany chemiczne w spożywanych produktach i wie o tym każdy dietetyk i każdy technolog żywienia, tyle, że zwykle na usługach koncernów i farmacji oszukują tacy społeczeństwo. Jakiekolwiek objawy alergii u dzieci muszą skutkować ograniczeniem bądź odstawieniem produktów z koncernów mleczarskich, a przecież dla 20-40% ludzi jedyną alternatywą jest zdrowa, nie chlorowana woda, soki warzywne i owocowe oraz mleko sojowe i podobne produkty. Białko zawarte w mleku krowim jest jedną z podstawowych przyczyn chorób serca, to chorzy na serce muszą unikać nabiału, a podobnie i jajek z ich zabójczą ilością cholesterolu! Wymienia się od 5 do 7 alergenów, bardzo groźnych, które są składnikami mleka oraz jego przetworów. Dodatkowo niektóre leki i pasze podawane bydłu skażają mleko i jego przetwory, jak penicylina, mączki zwierzęce czy białka pszenicy po przetworzeniu ich przez krowę.
 
Osteoporoza to ciężka choroba pokrywająca się na świecie dokładnie z wysokim spożyciem mleka w krajach, gdzie przemysł mleczarski dominuje na rynku i omamia ludzi, którzy w ogóle nie powinni sięgać, nawet po mleko prosto od krowy.
Pasteryzacja zamienia mleko i jego przetwory w szkodliwą zupę pełną martwych, toksycznych bakterii, które zatruwają cały organizm i niszczą przewód pokarmowy. Alergia na mleko może się skończyć zarówno gwałtowną śmiercią poprzez uduszenie jak i poważną chorobą serca, kości czy oczu, a powikłania zapalenia rogówki to często skutek mlekożerstwa. Już starożytni hindusi wiedzieli, że masło z krowiego mleka jest toksyczne i niezdrowe, a do spożycia dopuszczali je po procesie przetopienia zwanego klarowaniem, w czasie, którego wytrąca się od 1/3 do połowy całej masy masła jako toksyczne zanieczyszczenia i szkodliwe substancje, to łatwo sobie wyobrazić, co spożywa bardzo wielu ludzi. Charakterystyczne, że społeczeństwa czy plemiona długowieczne spożywają bardzo małe ilości produktów mlecznych, albo nie spożywają ich wcale żywiąc się pokarmem jarskim, czyli roślinnym! Najwięcej mleka i jego przetworów na osobę spożywają Finowie i Amerykanie i tam najwięcej ludzi ma uszkodzone serca, choruje na serce, a także na cukrzycę, która u mlekopijców bardzo często występuje. Zmiany chorych i szkodliwych sposobów odżywiania na roślinne JARSTWO jest absolutnie konieczna, a kiedy nawet wegetarianie mówią o piciu mleka to jest to mały dodatek do zasadniczego żywienia, często też od zwierząt innych niż krowa. Jeśli mówimy, żeby dzieci karmić mlekiem, to chodzi o karmienie mlekiem matki, prosto z piersi, a karmienie nawet do 4-5 roku życia nie jest niczym nagannym, bo lepiej dłużej niż za krótko w tym akurat wypadku!
 
Przymusowe podawanie mleka dzieciom w wieku szkolnym, mleka krowiego i jego przetworów skazuje je na wiele niepotrzebnych chorób i cierpień, szczególnie ta najbardziej alergicznie wrażliwą grupę 20-40% w różnych społecznościach. A przecież już kultura staropolska uważała, że najzdrowsza postać mleka to mleko zsiadłe, a resztki po zebraniu masła na klarowanie czy śmietany do ciast często dawano zwierzętom jako paszę, a nie ludziom! Miliony ludzi cierpi na objawy osteoporozy, osłabienia serca, cukrzycę, a co gorsza na ciężkie postacie depresji, których częstą przyczyną jest nadmierne spożywanie mlecznych wytworów. Insulinozależna cukrzyca, zapalenie uszu, anginy i bronchity, choroby dróg oddechowych, zawały i miażdżyce leczy się drastycznie ograniczając lub kategorycznie odstawiając wszelki nabiał od krowy! Szkodliwy wpływ krowiego mleka, pogarszany przez pasteryzację i konserwanty odkrył dla ludzi Zachodu naukowo dr Max Bircher-Benner, pionier dietetyki już w drugiej połowie XIX wieku i to jest wiedza, którą Szwajcaria ma do dania Europie, zamiast szkodliwych reklam trującej Milka. Biała śmierć, to biały cukier, biała mąka, biała sól i białe mleko, cztery podstawowe trucizny współczesnego świata, trucizny szkodliwe dla większości ludzi, których każdy człowiek powinien unikać. Żyjcie ludzie w dobrym zdrowiu! (LM)

Znalezione w necie...
Pozdrawiam - Thotal :)



Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Hans Olo Marzec 19, 2009, 15:07:14
Nie pisze się "znalezione w necie", tylko podaje się linka.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: arteq Marzec 19, 2009, 15:15:12
Jak zauważyłem popularne wśród niektórych jest także "gdzieś było napisane na forum, znajdź sobie." Powalająca elokwencja.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Bonifacy1 Marzec 19, 2009, 15:17:06
 Mleko lubie, ale tylko z (http://www.nestleprofessional.com/australia/en/PublishingImages/290x160%20px%20Pack%20Shots%20Cereals/Nestle/217x215_nesquik_cereal.jpg)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Hironobu15 Marzec 19, 2009, 15:54:14
Ja zwykle pijam sojowe, zwykłego nie znosze no... ewentualnie czekoladowe.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Thotal Marzec 19, 2009, 17:48:35
Większośc wyprodukowanej soi na świecie jest modyfikowana genetycznie... >:D
W poprzednim poście nie podałem linka, bo nie został wcześniej zapisany.
Wszystkich niedopieszczonych serdecznie przepraszam. ;)

Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 19, 2009, 18:21:37
No i tak zeby juz calkiem dokopac mleku, jeszcze jeden artykul:
http://integra.xtr.pl/teksty/PijMleko.htm


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Neo Killuminati Marzec 19, 2009, 22:09:13
FAjnie bybyło jak by jakiś *mądry człowiek spisał grupe produktów , w większości modyfikowanych genetycznie a dostępnych ogólnie ..

Jak np Thotal stwierdził że soja w większości modyfikowaną jest ..
Bo ostatnio zastanawiam sie już przed zjedzeniem jabłka każdego , witamina .. ? Modyfikowana trucizna .. ? Witamina .. ? Tru ....... I zawsze stawiam na witamina ;D ale zastanawiam sie nad wegetarianizmem :)

pozdro dla tych co też ich gnębią myśli czy jedzą zdrowe rzeczy czy modyfikacje od naszych *ojców Nowego Porządku ;)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 20, 2009, 11:05:00
CUKIER

Cukier jest niewątpliwie jedną z najbardziej niebezpiecznych substancji, jakie znajdują się dzisiaj na rynku. Mówimy tutaj o sacharozie: białej, krystalicznej substancji rafinowanej z soku trzciny cukrowej lub buraka, co odziera ją z wszelkich witamin, minerałów, protein, włókien, wody oraz innych synergetyków, czyli substancji wzajemnie wzmacniających swe działanie. Biały cukier jest przemysłowo przetworzonym związkiem chemicznym, a nie naturalnym produktem żywnościowym, nie nadaje się więc do spożycia. Inne cukry: fruktoza (występująca w owocach i miodzie), laktoza (w mleku) i maltoza (w ziarnach zbóż) są substancjami naturalnymi o wartości odżywczej. Surowy cukier, melasa, jest gruboziarnistą, brązową, lepką substancją, która powstaje podczas najzwyklejszego gotowania soku z trzciny cukrowej, i także jest zdrowym produktem spożywczym, jednak na Zachodzie niezwykle trudno dostępnym. Tak zwany cukier brązowy, sprzedawany w supermarketach, nie jest niczym innym jak rafinowanym cukrem białym z niewielką domieszką melasy, nadającej mu smak i kolor. Nie jest to „zdrowa żywność".





Cukier tłumi działanie układu odpornościowego, zmuszając trzustkę do wydzielania dużych ilości insuliny, która konieczna jest do jego rozłożenia. Insulina pozostaje w krwiobiegu jeszcze długo po rozkładzie cukru, co utrudnia przysadce mózgowej wydzielanie hormonu wzrostu. Hormon ów pełni funkcję głównego regulatora układu odpornościowego, a więc każdego objadającego się codziennie cukrem prędzej czy później czeka ostry niedobór tego hormonu, w konsekwencji zaś obniżenie odporności na skutek nieustannego nadmiaru insuliny we krwi. Rafinowany, biały cukier traktowany jest przez układ odpornościowy jak obce ciało z uwagi na swą nienaturalną strukturę chemiczną oraz obecność przemysłowych zanieczyszczeń powstałych w procesie przetwórczym. Tym samym cukier niepotrzebnie wywołuje reakcje obronne, osłabiając odporność organizmu, jest dla niej jak miecz obosieczny.

Cukier jest głównym winowajcą odpowiedzialnym za wywoływanie wielu chorób i stanów degeneracyjnych. Z łatwością może stać się przyczyną cukrzycy, jest głównym czynnikiem prowokującym kandydozę. Obydwie te przypadłości w zindustrializowanym świecie Zachodu nabierają cech epidemii. Ponieważ cukier jest z odżywczego punktu widzenia „pusty", organizm zmuszony jest przy jego trawieniu „pożyczać" brakujące witaminy i minerały oraz inne substancje synergiczne z własnych narządów i tkanek. Objadanie się cukrem wyczerpuje zapasy odżywcze organizmu. Ostatnio zebrano dowody, że powoduje on próchnicę nie tyle poprzez kontakt z zębem, ile przez wysysanie wapnia od wewnątrz. Cukier ograbia organizm z potasu i magnezu, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania serca, z czego wynika, że jest jednym z głównych sprawców chorób tego narządu. Uszczuplenie przez cukier zapasu składników odżywczych może wyzwalać silne łaknienie - organizm chce bowiem uzupełnić swą ograbioną „spiżarnię".

Większość ludzi zjada więcej cukru, niż ich organizm jest w stanie przetworzyć na energię. Wątroba przetwarza wówczas jego nadwyżki na trójglicerydy i odkłada je w postaci tłuszczu albo z produktów ubocznych cukru produkuje osadzający się w żyłach i tętnicach cholesterol. Wynika z tego, że cukier jest głównym sprawcą otyłości i arteriosklerozy.

Cukier także uzależnia. W Sugar Blues William Dufty pisze: „Różnica pomiędzy uzależnieniem od cukru a narkomanią polega w znacznej mierze na stopniu". Nagłe zrezygnowanie z cukru nieodmiennie wywołuje symptomy odwykowe, które zwykliśmy przypisywać odstawieniu narkotyków: zmęczenie, znużenie, depresję, niestałość nastrojów, bóle głowy, kończyn. Uzależniającą naturę cukru odzwierciedla bieżące jego spożycie w USA- średnia wynosi 130 funtów na głowę rocznie, czyli około 1/3 funta dziennie, co można już zakwalifikować jako „nadużywanie substancji". Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jaką ilość cukru codziennie spożywa, bo ukryty jest w różnych potrawach. Puszka typowego napoju chłodzącego zawiera około dziewięciu łyżeczek rafinowanego, białego cukru.

Spożycie cukru w USA jest tak wielkie, że staje się to przyczyną napięć społecznych wywoływanych przez zgubny wpływ, jaki ma na ludzi cukier. Szczególnie dotyka to dzieci, u których występują coraz ostrzejsze objawy zaburzeń w zachowaniu i obniżenie zdolności uczenia się. Doktor C. Keith Connors z Children's Hospital w Waszyngtonie ustalił, że istnieje „śmiertelny" związek pomiędzy spożyciem cukru wraz z węglowodanami (należą do nich między innymi wszelkiego rodzaju płatki, ciasta i herbatniki) a gwałtownym zachowaniem, nadciśnieniem i trudnościami z nauką. W innych badaniach stwierdzono, że w więzieniach po wyeliminowaniu z więziennej diety cukru i skrobi zmniejsza się liczba aktów gwałtu. Rząd Singapuru zabronił w 1991 roku sprzedaży słodzonych napojów chłodzących w szkołach i ośrodkach młodzieżowych, powołując się na niebezpieczeństwo, jakie ze strony cukru zagraża zdrowiu psychicznemu i fizycznemu dzieci.


Pousówałem posty, które wyczyściła Kiara, skutkiem czego niektóre teksty innych forumowiczów sprawiają wrazenie "spamu". Proszę ich nie scalać.
Darek.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 20, 2009, 11:07:04
SYNTETYCZNE WITAMINY

Syntetyczne witaminy "To strata pieniędzy" - twierdzi prof. Rory Collins z Uniwersytetu Oksfordzkiego, szef zespołu, który przez pięć lat badał 20 tys. osób w wieku od 40 do 80 roku życia, faszerujących się preparatami witaminowymi.

Sztuczne witaminy to zwykle krystaliczna nieorganiczna substancja obca dla organizmu. Wchłania się ona do organizmu z trudnością, lub też nie jest w ogóle przyswajana, a szczególnie jeśli mają miejsce zaburzenia jelitowe. Łatwo się o tym przekonać obserwując mocz po spożyciu witamin. Zmienia on kolor i wręcz przyjmuje zapach spożytych witamin. Nierzadko po spożyciu sztucznych witamin mają miejsce różne formy nietolerancji organizmu, a w szczególności mdłości, osłabienie, swędzenie . Przeciążane są nerki i wątroba, oraz naruszana równowaga i proporcje składników mineralnych w organizmie. Nie przeszkadza to wielu firmom sprzedawać takie suplementy ...


Jest stosunkowo dużo dowodów na to, że syntetyczne witaminy nie działają tak jak można by od nich oczekiwać, aczkolwiek fakty na ten temat nie są powszechnie znane, a wręcz utajniane. Ponieważ jest to wbrew interesom ogromnemu lobby farmaceutycznemu, dokładają oni wiele starań, aby nie dokonywano wiarygodnych badań i nie udostępniano wyników już przeprowadzonych badań. Jeżeli by znaczna część społeczeństwa poznała te informacje, oznaczałoby to w ewidentny sposób dochody tych firm.

Tymczasem, takowe badania istnieją i każdy kto o nich wie i chce się z nimi zapoznać ma takową możliwość. Kilka przykładów:

Amerykański Instytut Badań nad Rakiem przeprowadził badanie znane w świecie medycznym jako ATBK. Grupie mężczyzn w wieku powyżej 49 lat podawano syntetyczny betakaroten, innej grupie sztuczną witaminę E, grupie kontrolnej nie podawano żadnych witamin. W pierwszej grupie - palaczy, gdzie spodziewano się zmniejszenia ilości chorób, a w szczególności chorób nowotworowych efekt doświadczenia był zaskakujący. Zachorowalność na raka płuc wzrosła o 18 %. W grupie, w której podano sztuczną witaminę E (alfatokofertol) nieco rzadziej zdarzały się nowotwory prostaty, jelita grubego i zawały serca, jednakże stwierdzono ewidentnie więcej przypadków raka pęcherza moczowego i kilku innych nowotworów. W grupie, której podawano syntetyczny beta-karoten śmiertelność wzrosła o 8 %.

Inne badanie, przeprowadzone 2 lata później, upowszechniane w piśmiennictwie medycznym jako Caret, dokonane na grupie ponad 18.000 osób palących papierosy, które paliły, lub pracowały przy azbeście, polegało na podzieleniu na dwie grupy. Jednej podawano syntetyczny beta-karoten, oraz sztuczną witaminę E, druga grupa otrzymywała placebo. Założono okres trwania badań na 8 lat, lecz zaistniała konieczność ich przerwania znacznie wcześniej , ponieważ u przyjmujących syntetyczny betakaroten ilość przypadków zachorowania na raka płuc wzrosła o 28%, a śmiertelność ogólna zwiększyła się o 17%. Podano również, że tenże betakaroten spowodował wzrost zawałów serca o 26%.

Opublikowane w 2000 r. wyniki badań na grupie 573 ochotników, którym podawano 500 mg. sztucznej witaminy C przez okres 12-18 miesięcy. Zaobserwowano zwiększoną szybkość postępowania zmian miażdżycowych, a szczególnie większą szybkość zawężania się tętnic szyjnych. Dodatkowo, u palaczy tytoniu proces ten postępował nawet 5 razy szybciej.

Sztuczna witamina C, może prowadzić do powstawania substancji uszkadzających DNA - wynika z badań opublikowanych w znanym naukowym miesięczniku "Science". Tenże kwas askorbinowy, był przedmiotem badań biologów molekularnych badających wpływ antyutleniaczy na DNA. Nasz materiał genetyczny jest niezwykle wrażliwy na działanie tzw. wolnych rodników, które przyczyniają się do powstawania uszkodzeń w DNA i w konsekwencji do mutacji. Następstwem mutacji może być zapoczątkowanie różnych procesów chorobowych, takich jak np. nowotwory. Takie wnioski wynikają z opublikowanych tamże naukowców amerykańskich z Center for Cancer Pharmacology – Uniwersytetu z Filadelfii, kierowanych przez Iana Blaira wykazały, witamina C może przyczyniać się do powstawania niezwykle szkodliwych dla DNA substancji - tzw. genotoksyn. Niekoniecznie więc witaminy musi oznaczać zdrowie .

Po drugiej stronie naszej planety inny wybitny znawca ludzkiego organizmu, G.P Małachow w sposób bardzo prosty i jednoznaczny stwierdza:

„Aktywność witamin zależy w wielkiej mierze od składnika białkowego. Bez tej drugiej połowy nie są one efektywne i w ogóle w procesie wyprodukowania ich w sposób sztuczny z formy organicznej przechodzą w krystaliczną, która w swojej istocie jest formą nieorganiczną i w takiej postaci nie jest przyswajana. Takie "leczenie" obciąża wątrobę i nerki, naruszając niezbędny bilans w organizmie, wprowadzając chaos zamiast struktur uporządkowanych. Gdy zażywamy witaminy naturalne w większej ilości niż jest to nam potrzebne, drobnoustroje rozkładają i wyprowadzają zbędne z nich z organizmu. Praktycznie nie jest możliwe przedawkowanie witamin naturalnych, inaczej się dzieje z witaminami sztucznymi. Znam osobiście przypadek, gdy dziecko zjadło paczkę takich "witamin” i umarło. Jako przykład szkodliwego oddziaływania dużych dawek witamin sztucznych. proponuję fragment artykułu: "witamina C ma reputację preparatu nieszkodliwego. Jednak ostatnio lekarze coraz częściej zaczęli wykrywać u ludzi skutki uboczne zażywania zbyt dużych dawek witaminy C. Wszystkie wirusowe choroby układu oddechowego, grypa i niektóre inne schorzenia, przebiegają i powstają częściej u ludzi, którzy biorą 4-6 a nawet 10 g na dobę witaminy C przy normie 100 mg." Uczeni wielu krajów są solidarni w swojej opinii, że zażywanie witaminy C nie zwiększa odporności organizmu"na przeziębienia, a zbyt wielkie dawki tej witaminy zdecydowanie utrudniają leczenie niektórych schorzeń zakaźno-alergicznych, np. reumatyzmu. Najbardziej niebezpiecznym skutkiem przedawkowania witaminy C jest zwiększona krzepliwość krwi, na skutek, czego powstają skrzepliny. Zbyt duże ilości witaminy C podrażniają błonę śluzową układu żołądkowo-jelitowego, z czym wiążą się mdłości, wymioty, zgaga, biegunki. Olbrzymia salaterka surówki z kapusty, marchwi, pietruszki, zawierająca furę naturalnej witaminy C, nie spowoduje niczego podobnego. Oto, dlaczego amatorzy "sztucznych witaminek" miewają często zapalenie żołądka, wrzody żołądka i dwunastnica, Witamina C może sprzyjać tworzeniu się kamieni w nerkach, pęcherzu z soli kwasów szczawiowego i moczowego. Chorzy na cukrzycę powinni wiedzieć, iż duże ilości witaminy C hamują produkowanie insuliny przez trzustkę i podnoszą poziom cukru w moczu i krwi. Najświeższe badania wykazały, że duże dawki witaminy C zwalniają przekazywanie impulsów nerwowo-mięśniowych, wskutek czego powstaje zmęczenie w mięśniach, narusza się koordynacja odruchów wzrokowych i nerwowych. Wniosek jest jednoznaczny: zażywajcie tylko naturalne witaminy”

Przeskoczmy znowu na drugą półkulę i spójrzmy co mówi gr. Joel Wolles, nominowany do nagrody Nobla w dziedzinie medycyny:

Wykładając na uniwersytecie w stanie Michigan, poznałem człowieka, który jest właścicielem przenośnej ubikacji. Opowiedział, co w nich znajduje wśród nie strawionych przez ludzki żołądek resztek. Zawartość pojemnika przenośnej toalety, zanim zostanie wpuszczona do kanału przechodzi przez filtry, na których zatrzymują się rzucane przez dzieci do muszli kamienie oraz wszelkie nie rozpuszczone sokami żołądkowymi substancje. Mój rozmówca zaprowadził mnie do swojego warsztatu i pokazał stertę czegoś, co nazwał witaminami i minerałami. Zapytałem go skąd on to wie, że to witaminy. Odpowiedział, że na tym jest przecież napisane np. multiwitamina. Wiele firm produkuje witaminy, które źle rozpuszczają się zarówno w wodzie, jak i w soku żołądkowym





Obserwacje mieszkańców Los Angeles wykazały, że u osób, które zażywały megadawki syntetycznej witaminy C, złogi w tętnicach szyjnych powstawały 2,5 razy szybciej niż u ludzi nie stosujących żadnych witamin. Jeszcze gorzej na przyjmowaniu preparatów witaminowych wyszli palacze papierosów - miażdżyca rozwijała się u nich aż pięciokrotnie szybciej niż u innych. "Takiej zależności nie zaobserwowaliśmy jedynie u tych, którzy dbali o dietę bogatą w warzywa i owoce" - twierdzi dr James H. Dwyer z Uniwersytetu Karoliny Południowej.

Syntetyczna witamina C zakwasza organizm, a nasze organizmy zwykle i tak są zbyt mocno zakwaszone.

Z jakiego powodu medycyna akademicka, a w szczególności firmy farmaceutyczne bardzo nie chcą, aby znane były fakty dotyczące witaminy C i towarzyszących jej bioflawonoidów (naturalnych suplementów)? Z bardzo prostego powodu: informacje są dość skutecznie skrywane przed opinią publiczną, ponieważ każdy myślący człowiek szybko dochodziłby do wniosku, że skoro naturalna witamina C w otoczeniu bioflawonoidów może leczyć nawet zachorowania spowodowane wirusem Ebola, polio, ptasią grypę, gorączkę zachodniego Nilu, hemofilię, szkorbut, gościec stawowy, zapalenie nerek, to co może zdziałać w przypadku innych, nieco mniej niebezpiecznych patologii w rodzaju przeziębienia ...

Jedno z najważniejszych czasopism w dziedzinie farmakologii "Trends in Pharmacological Science" doniosło, że "Naturalne flawonoidy wykazują silne działanie antyalergiczne, przeciwzakaźne, i przeciwwirusowe. Zazwyczaj substancje te występują w codziennym pożywieniu, co sugeruje, że pełnią one ważną rolę w modyfikowaniu reakcji organizmu na naturalne, biologiczne substancje."

Zwolennik medycyny naturalne, lekarz, który tysiące pacjentów yleczył metodami nieinwazyjnymi, a poprzez swe książki pomógł kolejnym tysiącom, o witamonach syntetycznym mówi tak:

 

Syntetyczne witaminy jest to krystaliczna, nieorganiczna substancja obca dla organizmu. Jest z trudnością przyswajana przez organizm, albo wręcz nie jest w ogóle przyswajana (szczególnie w zaburzeniach metabolizmu).

 



Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: waldii88 Marzec 21, 2009, 22:56:45
A ma ktoś jakieś informacje na temat soli i mąki?

Pozdrawiam !!!


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Marzec 23, 2009, 21:09:10
O soli znajdziesz coś w "Leki z bozej apteki".
Mąka tez nie bardzo nam sprzyja. Zresztą wszystko w nadmiarze jest przeciw nam.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: waldii88 Marzec 23, 2009, 21:28:57
Dzięki Dariusz :) Jak przeczytałem ten wątek to zacząłem bardziej się interesować tym co jem i piję... Trzeba teraz ograniczyć niektóre produkty, z początku będzie trudno ale jakoś dam radę :)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 23, 2009, 22:51:38
Prawie wszystko co jemy nam szkodzi, taki juz urok naszego "zycia".
Ale jest cos co mnie bardzo zastanawia:

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Muzyka aniołów, seks i kundalini.

David Hudson postanowił sprawdzić, jak duże dawki białego proszku złota podziałają na zdrowego człowieka - czy rzeczywiście wprowadzą go na wyższy stopień oświecenia. W eksperymencie wziął udział pewien mężczyzna (nazwisko nie zostało ujawnione). Zaczął przyjmować duże dawki jednoatomowego rodu i irydu - po 500 miligramów dziennie przez 30 dni, zgodnie z egipskim rytuałem przejścia. Po 5-6 dniach zaczął słyszeć w głowie dźwięk o wysokiej częstotliwości, który nie milkł nawet na chwilę, a który był tak potężny, że często zagłuszał inne dźwięki. (Podobno to ten dźwięk, który wschodni mistrzowie polecają znaleźć w swojej głowie podczas medytowania.) Przy czym dźwięk ten zupełnie mężczyźnie nie przeszkadzał, określał go nawet słowem „nektar”. Po 60 dniach od przyjęcia pierwszej dawki do dźwięku, coraz potężniejszego, doszły sny, objawienia i wizje. Mężczyzna twierdzi, że przychodzą do niego świetliste istoty, by go uczyć, a nawet uprawiać z nim miłość. Hudson uznał, że choć to dziwne, to nie niedorzeczne: kiedyś podobno ludzie kochali się z aniołami. Lecz to nie wszystko. Mężczyzna opowiadał, że zaczął miewać orgazmy - najpierw jeden dziennie, potem więcej, po kilkanaście. Były zupełnie poza jego kontrolą. Aż w końcu pewnego dnia poczuł, jak kolejny orgazm pojawił się w okolicach lędźwi i zaczął przesuwać się w górę poprzez kolejne czakramy, aż wreszcie wytrysnął czubkiem głowy.

To zupełnie przypomina wspominane przez nauki wschodu przebudzenie kundalini - energetycznego węża, który śpi w każdym człowieku przy czakramie korzenia, a którego obudzenie ma nam dać oświecenie.
Słynne Ryty Tybetańskie, których celem było zharmonizowanie czakramów w celu przywrócenia zdrowia i młodości, kończyły się Rytem Szóstym, seksualnym, którego odpowiednie wykonanie
miało obudzić kundalini. Jednak nieprzygotowani do oświecenia mogli nawet stracić rozum.

Zainteresowanym polecam calosc:  http://www.eioba.pl/a76806/czy_kamien_filozoficzny_naprawde_juz_istnieje


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 24, 2009, 09:52:50
Newiem skad Tobie przyszlo takie porownanie do glowy.
Kiaro zapoznaj sie z caloscia dokumentu to jest tylko fragment. Wyciagasz mylne wnioski.


Według teorii Stitchina-Gardnera, „co to jest” było substancją produkowaną przez sumeryjskich bogów, która dawała oświecenie, zdrowie i niezwykle długie życie. Bogowie karmili nią swoich ulubieńców, pierwszych ludzi-królów, a ci żyli po kilkaset lat (np. Adam żył ponoć 980 lat, jeśli wierzyć Staremu Testamentowi). Potem bogowie odeszli, skończyła się dostawa Ma-Na, ludzcy władcy żyli coraz krócej. Ale podobno niektórzy z nich byli przeszkoleni w produkcji Ma-Na. Nie był to ponoć oryginalny Gwiezdny Ogień Annunaki - substancja robiona z krwi miesięcznej bogini - ale i ta produkowana na ziemi z alchemicznego (czyli jednoatomowego) złota też spełniała swoje zadanie.

Z czasem zapomniano, jak produkować Ma-Na. Nad odzyskaniem zapomnianej wiedzy przez wieki mozolili się alchemicy, próbując otrzymać kamień filozoficzny - biały proszek złota, z którego można zrobić eliksir zdrowia i nieśmiertelności. Który jest światłem życia i prowadzi do oświecenia.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Neo Killuminati Marzec 24, 2009, 11:24:02
No tak i tekst nie mówi o zewnętrzności , złoty proszek podobno oddziaływał na DNA które jest dosyć "wewnęrzne" ;) .
Tak więc mógł dużo pomóc organizmowi..


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 24, 2009, 11:51:12
Niemozna dbac o swoj rozwoj duchowy z pominieciem swojego rozwoju fizycznego(zewnetrznego).
Często zapominamy o ciele, nie dbamy o jego  rozwój. Jednocześnie dążymy do czegoś, co jest gdzieś bardzo daleko, nie teraz. Wszędzie jest lepiej, ale nie tutaj, a na pewno nie w ciele.


"To co jemy ma również dużo wspólnego z neuroprzekaźnikami, czyli substancjami chemicznymi, które przekazują sygnał przez synapsę (połączenie między komórkami nerwowymi). Nasz mózg wytwarza około siedemdziesiąt różnych neuroprzekaźników, w tym adrenalinę oraz endorfiny. W książce „Brain Food”, Brian i Roberta Morgan piszą, że „jakiekolwiek niedobory składników odżywczych mogą obniżyć poziom pewnych neuroprzekaźników, a tym samym niekorzystnie wpłynąć na zachowania, za które są one odpowiedzialne. Ma tu również miejsce sytuacja odwrotna: można wyeliminować problemy fizyczne lub psychiczne, podnosząc poziom odpowiednich neuroprzekaźników poprzez proste zmiany w składzie diety”."

Jesli ta nasza energia(moc) jest slaba to jak moze sobie poradzic z regeneracja naszego ciala tak zniszczonego i zatrutego, z duzymi brakami mikroelementow tak potrzebnych naszemu rozwojowi.

Tak wiec dbajac o wlasne cialo dbamy o nasz rozwoj duchowy - energetyczny. Od tego nalezy zaczac.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Thotal Marzec 24, 2009, 12:12:21
Zgadzam się w stu procentach, dodam tylko, że oczyszczanie organizmu z toksyn jest równie ważne co suplementacja. Nasze ciało, nasza ŚWIĄTYNIA jest też jakby światem zewnętrznym i traktować go trzeba elementami zewnętrznymi; odpowiedniej wibracji wodą, pokarmem i dodatkami uzupełniającymi niedobory.
Niedoskonałość genetyczna naszego ciała powinna być "uzbrojona" dodatkowo, jeśli są ku temu możliwości.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Michał Marzec 24, 2009, 14:07:44
a to był taki miły temat o mleczku.. i jak zwykle bitwa o orgazmy oświeceniowe i temu podobne złote proszki..

czy to aby jeszcze leży w tematyce tego topika?  ;)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Michał Marzec 24, 2009, 14:16:08
powtórzę dla poniektórych "gapciów"..


koniec offtopa  8)  ... bo już chwytam za nożyczki  8)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Marzec 24, 2009, 14:22:22
Masz racje Michal.
 
                                WODA

To, co leci z kranów większości miast, to ciecz a nie woda. Jest to „coś” w miarę klarownego, przezroczystego.

Czy jest to jednak życiodajna woda? Jeśli tak, to dlaczego herbata z tej  „wody”  jest Ci wstrętna?

Dlaczego na powierzchni herbaty tworzy się „kożuch”?

Dlaczego kubek, szklanka od herbaty pokrywa się ciemnym nalotem, który tak trudno jest usunąć?

Dlaczego kupujesz wodę w sklepach nie mając w dodatku żadnej  pewności, że jest to coś, co chciałeś kupić?


Dlaczego polecają Ci zmywać twarz mleczkiem kosmetycznym, tonikiem, a nie wodą?


http://www.eioba.pl/a78136/o_zanieczyszczeniach_wody_pitnej_i_wielu_innych_sprawach


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Kwiecień 11, 2009, 09:48:08
Pić albo nie pić - oto jest pytanie

Nawet niewielkie spożycie alkoholu zwiększa u kobiet ryzyko zachorowania na wiele rodzajów nowotworów - dowodzą badacze z Uniwersytetu w Oxfordzie. O wynikach ich badań informuje czasopismo Journal of the National Cancer Institute.

Niezwykle istotną cechą przeprowadzonego studium jest fakt, iż objęło ono niemal 1,3 mln pacjentek. Ich stan zdrowia obserwowano średnio przez 7 lat (pierwsze panie zapisano do udziału w badaniu w roku 1996, ostatnie - w 2001 r.). Na różnego rodzaju nowotwory zachorowało w tym czasie 68 775 pań.

Związek pomiędzy częstotliwością występowania chorób nowotworowych i umiarkowaną konsumpcją alkoholu nie był dotychczas znany, nie licząc odkrytej kilka lat temu zależności pomiedzy spożywaniem napojów wyskokowych i wzrostem liczby zachorowań na raka piersi. Najnowsze badania potwierdziły tę zależność, a także dostarczyły nam nowych, niepokojących danych na temat raka innych narządów: odbytnicy oraz wątroby. Sytuacja wyglądała jeszcze mniej korzystnie, gdy dana kobieta była jednocześnie palaczką. Znacznie wzrastało wówczas prawdopodobieństwo zachorowania na raka jamy ustnej, gardła i przełyku oraz krtani.

Badacze z Oxfordu obliczyli, że każdy dodatkowy drink dziennie oznacza wzrost prawdopodobieństwa zachorowania na raka piersi przed 75. rokiem życia o 11 przypadków na tysiąc osób z całej populacji (tzn. osób zdrowych i chorych). Ryzyko zachorowania na raka odbytnicy, przełyku, krtani i wątroby wzrastało o od 0,7 do 1 przypadku na 1000.

Zaobserwowaną różnicę można uznać za wyraźną, gdyż łączna liczba kobiet chorujących na nowotwory wynosi w krajach rozwiniętych około 118 na 1000 pań z populacji ogólnej. Ryzyko raka wzrastało przy tym wyraźnie wraz z ilością spożywanego alkoholu (każda kolejna porcja dziennie zwiększała je o ok. 15 przypadków na 1000), lecz rodzaj przyjmowanych napojów nie grał roli.

Choć wzrost ryzyka związanego ze spożywaniem dodatkowego drinka dziennie może się wydawać niewielki dla niektórych typów nowotworów, powszechność umiarkowanego spożycia alkoholu wśród kobiet z wielu populacji oznacza, że liczba przypadków nowotworów związanych z alkoholem jest istotnym problemem z punktu widzenia zdrowia publicznego - podkreślają w swojej publikacji autorzy.

Zebrane informacje mogą wpędzić niejedną kobietę w poważne dylematy związane z własnym zdrowiem. Wiadomo bowiem doskonale, że spożywanie niewielkich ilości napojów wyskokowych znacząco poprawia kondycję układu krążenia. Decyzja należy do samych zainteresowanych...


Co bardziej szkodzi wątrobie: regularne picie z umiarem, czy weekendowe imprezy "na całego"? Wbrew powszechnemu mniemaniu okazuje się, że zdecydowanie to pierwsze. O odkryciu informują naukowcy z Uniwersytetu Southampton.

Studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Addiction, objęło 234 osoby z chorobami wątroby. 106 z nich cierpiało na alkoholową chorobę wątroby, która w 80 przypadkach przerodziła się w marskość lub postępujące włóknienie tego narządu.

Jak wynika z przeprowadzonej analizy, aż 71% pacjentów z alkoholową chorobą wątroby piło alkohol niemal codziennie, choć z różną intensywnością. W grupie dotkniętej innymi chorobami tego narządu zdecydowana większość piła alkohol okazjonalnie, a zaledwie 8% jej członków zaglądało do kieliszka co najmniej 4 razy w tygodniu.

Kolejna istotna informacja uzyskana dzięki studium dotyczy wieku, w którym rozpoczynano konsumpcję napojów wyskokowych. Okazuje się, że pacjenci z alkoholową chorobą wątroby zaczynali swoje przygody z etanolem w wieku około 15 lat, zaś od 20. roku życia spożywali napoje alkoholowe znacznie częściej i w większej ilości.

Główny autor badania, dr Nick Sheron, podsumowuje uzyskane wyniki: jeśli mamy odwrócić trend dotyczący śmierci z powodu chorób wątroby, oprócz ogólnego zmniejszenia konsumpcji alkoholu - czyli walki z piciem na umór oraz nieuregulowanym marketingiem - musimy znaleźć sposób, by zidentyfikować osoby najbardziej narażone na rozwój chorób związanych z [konsumpcją] alkoholu na znacznie wcześniejszym etapie. Prawdopodobnie powinniśmy też przywiązywać uwagę do częstotliwości picia równie pilnie, co do okazjonalnego picia dużych ilości alkoholu.

Zdaniem autorów osoby narażone na konsumpcję znacznych ilości alkoholu powinny być edukowane w taki sposób, by ograniczyć regularne spożywanie napojów wyskokowych i zapewnić wątrobie chociaż kilka dni "odpoczynku" w tygodniu. Idealnym etapem życia, na którym powinno się podejmować tego typu interwencje, jest według badaczy moment zmiany zwyczajów z weekendowego picia "na całego" na picie mniej intensywne, lecz znacznie bardziej regularne.



Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Kwiecień 16, 2009, 14:00:52
Alkohol... Używka czy miękki narkotyk?

Spirytus otrzymano przez destylację wina już w XI wieku. Ale co tam XI wiek jeśli najstarsze ślady browarnictwa pochodzą już sprzed 6 tysięcy lat. Wino jest przy tym stosunkowo niedawno odkrytym trunkiem, jeśli nastrasza butelka świata z winem liczy 1602 lata. Jak odkryto alkohol – nie wiadomo. Najbardziej prawdopodobna hipoteza zakłada, że zdecydował przypadek.

Piwo narodziło się gdzieś pomiędzy Eufratem a Tygrysem a wino w Grecji i Rzymie. Piwo było traktowane jako substytut wina i pito je gdy wina aktualnie nie było a Rzymianie dodatkowo twierdzili, że piwo żłopią barbarzyńcy. Niektóre współczesne kobiety uważają zresztą tak samo. A to właśnie one w starożytności wyrabiały piwo do czasu kiedy kasę zwietrzyli mnisi. Oni zaczęli pierwsi masowo produkować piwo i wino. Dziś alkohol otrzymuje się przez hydratację z ropy naftowej albo fermentację alkoholową.

Słowo „alkohol” prawdopodobnie pochodzi z języka arabskiego – od słów al ghul oznaczających: zły duch. Choć z drugiej stronie zmieniło się znaczenie – pierwotnie oznaczało bowiem barwnik do brwi używany przez piękności haremowe. Później zaś określano nim wszelkie proszki drobnoziarniste. Piwo było nazywane także „boskim napojem” u nas znany był „miód pitny”. Obecnie słowem „alkohol” określa się wszystkie napoje alkoholowe (piwo, wino, wódka, brandy, likier itp.).

A właściwie alkohol, to nazwa związku chemicznego zawierającego wiązanie kowalencyjne pomiędzy grupą -OH a atomem węgla. Najbardziej znane z alkoholi do etanol, metanol, propantriol czy glicerol. Etanol może być używany w medycynie, przemyśle farmaceutycznym, chemicznym, kosmetycznym czy jako paliwo napędowe. Nazywany jest także alkoholem spożywczym. Drugi bowiem najbardziej popularny z alkoholi to metanol. Ten, używany jest tak samo, za wyjątkiem picia bo dla człowieka jest jednak śmiertelną trucizną. Wypicie jedynie kilku cm³ powoduje najpierw zatrucie i ślepotę a przy większej dawce – śmierć.

Alkohol jako zły duch nie powinien dziwić – zabija on więcej ludzi niż wszystkie inne narkotyki (wyłączając heroinę, kokainę, amfetaminę i inne) razem wzięte – nie licząc nikotyny. Jeśli najbardziej uzależniającym narkotykiem jest nikotyna (100) to miara mocy uzależnienia dla alkoholu wynosi – 81. Dla przykładu dla kokainy – 72, dla amfetaminy wciąganej – 78 i 99 palonej. Dla niektórych leków uspokajających aż 85, u kofeiny aż 68. Co ciekawe moc uzależnienia dla marihuany, haszyszu to 21 i 18 dla grzybów halucynogennych. Chroniczne przekraczanie dziennej dopuszczalnej dawki alkoholu prowadzi do spustoszeń organizmu i śmierci. Systematyczne picie małych dawek prowadzi do alkoholizmu również wyniszczającego organizm.

Jednak niektóre napoje alkoholowe spożywane nie są szkodliwe a nawet mogą pozytywnie oddziaływać na zdrowie. Szczególnie wino i piwo. Mogą one działać antybakteryjnie, zawierają ponadto wapń, żelazo, fosfor, potas, magnez witaminę B. Picie alkoholi wysokoprocentowych bez rozcieńczenia nie jest polecane z uwagi na uszkodzenia układu pokarmowego. Alkohol przede wszystkim rozszerza naczynia krwionośne – i tak poprawia krążenie, zapobiega miażdżycy (czerwone wino), może ograniczać powstawanie kamieni (piwo), poprawiać trawienie i działać uspokajająco na układ nerwowy. Dodatkowo alkohol odurza – wiec człowiek używa alkoholu jako rekreacyjnej używki

Alkohol jest mimo to bardzo niebezpieczny. Przede wszystkim dlatego, że po pierwsze – bardzo silnie odurza, silnie uzależnia i łatwo go przedawkować. Zachowanie człowieka w upojeniu może być niebezpieczne dla jego samego lub innych – upojony często jest agresywny. Ponadto silne odurzenie charakteryzujące się zaburzeniem w odbieraniu bodźców może być przyczyną wypadku a nawet śmierci. Już czterokrotne przekroczenie dawki potrzebnej do odurzenia może zabić człowieka a przekroczenie jej dziesięciokrotnie zabije na pewno.

Fazy odurzenia alkoholem określa się następująco: dobry nastrój, rozluźnienie, niezręczność, chwiejny krok, trudności z mówieniem, senność i upojenie, otępienie pijackie, skrajne upojenie, śmierć. Tylko 6...8 g na 1 kg masy ciała – czyli 45 – 60 ml dla 75 kilogramowego człowieka to zazwyczaj koniec, choć znane są w tym zakresie znaczne różnice osobnicze.

Historia alkoholu to także czas prohibicji alkoholowej, która obowiązywała w latach 1920 - 1933 w USA. Prohibicja to klasyczny przykład tego, że piekło może być wybrukowane dobrymi chęciami. Z uwago na społeczne skutki alkoholizmu – rozbite rodziny, wypadki, choroby, bieda i przestępczość postanowiono zakazać jego sprzedaży co miało uczynić USA krajem od alkoholu wolnym. Prohibicja poniosła jednak nieuniknioną porażkę. Ten eksperyment prawny pociągnął za sobą odwrotne skutki jak np. rozrost zorganizowanych grup przestępczych trudniących się przemytem i nielegalnym obrotem, co wyrządziło więcej szkód niż korzyści.

Powszechne społeczne przyzwolenie sprawia, że piją nie tylko dorośli, ale również młodzież i coraz częściej dzieci, gdyż wzorce postępowania czerpią z zachowania dorosłych. Dlatego starano się ograniczanie picia alkoholu. Sławetna prohibicja, monopolowe otwarte od godziny 13, zezwolenia na sprzedaż i cło za przewóz. Wszystko jednak zawodzi, co nie powinno dziwić bo jest to naturalne i nie trudne do przewidzenia przez najprostsze umysły.

Przede wszystkim dlatego że alkohol jako rekreacyjna używka, miękki narkotyk jest wrośnięty w naszą tożsamość kulturową niczym mech w leżący w lesie głaz. Upijanie się alkoholem jest powszechnie akceptowalną formą ludzkiej aktywności w naszej kulturze i nikogo nie dziwi. Tym którzy potrafią pić przynosić może wiele przyjemnych chwil, odprężenia, luzu i dobrej zabawy. Ci – którzy nie umiejąc radzić sobie ze sobą – tracą kontrolę nad alkoholem i państwo ich leczy za pieniądze czerpane z zysków za sprzedaż alkoholu. Państwo ma pieniądze z podatków a pijący radość z picia. Alkohol dla współczesnej cywilizacji jest najpopularniejsza używką choć oczywiście są kręgi kulturowe od alkoholu stroniące albo też nie pijące go z przyczyn religijnych.

Choć oczywiście picie alkoholu ma również liczne negatywnie skutki, w kraju nad Wisłą jest tak jak właśnie być powinno. Z tą różnicą że trzeba zdawać sobie także sprawę z tego, że alkohol jest narkotykiem – tak samo miękkim jak nikotyna, kofeina, marihuana, haszysz i grzyby halucynogenne i nie ma racjonalnych argumentów by twierdzić inaczej.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: tom1ek Kwiecień 17, 2009, 09:26:48
z tego co pamiętam, to według WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) alkohol jest wliczony do grupy NARKOTYKÓW, fakt że w wielu krajach jest on legalny niczego tu nie zmienia - w Holandii np. marihuana też jest legalna


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: diabolicq Kwiecień 17, 2009, 10:10:19
Jak wiemy, polityka wobec niektórych środków psychoaktywnych, w tym również marihuany i jej przetworów od kilkudziesięciu lat kształtowana jest przede wszystkim na poziomie międzynarodowym a dopiero w drugiej kolejności na szczeblu państwowym. Generalnie w większości krajów na świecie przyjęta została zasada prohibicji. Takie podejście jest owocem w prostej linii, fanatycznych działań USA a w tym najbardziej Harrego J. Anslingera. Zdecydowanej większości niepodległych państw na świecie – został można by rzec narzucony – amerykański model walki z narkomanią.

Szacuje się, że marihuaną i jej przetworami regularnie i sporadycznie odurza się do 25% ludności całego globu. Dla europejskiego czytelnika taka statystyka może wydawać się zdecydowanie zawyżona – trzeba mu jednak pamiętać, że w Azji i Afryce – gdzie zgrupowana jest większość ludności ziemi (75%) marihuana i haszysz jest używką kulturową, powszechną i naturalną tak jak alkohol w Europie czy Ameryce. Mimo tego, bez poszanowania tych danych, łamiąc przyrodzone prawo człowieka do wolności kolejne konwencje ONZ wyznaczyły model, w którym zwalczanie narkotyków i zjawiska narkomanii pozostawione jest przede wszystkim organom ścigania i represji karnej.

Tak jest od 1961 roku, kiedy amerykańska prohibicja rozszerzyła się na 60 państw, członków ONZ, które podpisały „Uniform Drug Convention”, przez co zobowiązały się do wycofania konopi z użycia w ciągu najbliższych 25 lat. Wprawdzie ratyfikowanie konwencji było dobrowolne, jednak przedstawiciele USA zaznaczyli, że żaden kraj nie otrzyma pomocy gospodarczej jeśli jej nie podpisze. I odtąd dominujące jest podejście prohibicyjne w obszarze zapotrzebowania, używania, obrotu i produkcji na całym niemal świecie. Wyznaczone przez mniejszość dla większości. Takie podejście w załażeniu miało ograniczyć liczbę tych, którzy narkotyki – w tym marihuanę i jej przetwory używają. Jak wiemy model taki, choć powszechny w większości współczesnych państw nie zdołał jednak zapobiec rozprzestrzenianiu się tego zjawiska. Co gorsze, prohibicja, która miała chronić ludzi przed tzw. pierwotnymi następstwami zażywania narkotyków, będących pochodną ich farmakologicznych właściwości, spowodowała wystąpienie licznych problemów wtórnych.

W sytuacji, kiedy niemal cały świat – choć z kwaśną miną – to jednak przyklasnął polityce prohibicji, pod wpływem dyplomatycznego szantażu USA to jeden niewielki europejski kraj wyróżnił się podejściem prawnym do tego problemu.

Zapoczątkowane bowiem w 1976 roku podejście Holendrów do narkotyków, jako punkt wyjścia przyjęło stanowisko pośrednie wobec problemu narkotyków – pomiędzy całkowita wolnością i całkowitym zakazem. Uznano, jak się portem okazało nie bez racji zresztą, że substancje odurzające jako, że towarzyszą ludziom od pradziejów, zostały już zintegrowane we współczesnych społeczeństwach w tak znaczący sposób, że kontrolowane dopuszczenie tych środków stanowi nie tylko naturalny i oczywisty krok naprzód ale także obowiązek nowoczesnego państwa w trosce o zdrowie i – co najbardziej godne podkreślenia – wolności jego obywateli.

Jednocześnie uznano, że hasło zerowej tolerancji rodem z USA oraz nierealna wizja społeczeństwa wolnego od narkotyków są niemożliwe do uzyskania. Takie hasła formułowane w ramach błędnego podejścia są po prostu szkodliwe. Nie znaczy to, że holenderska polityka redukcji szkód indywidualnych i społecznych nie stosuje zakazów i sankcji karnych, których w tej materii nie można przecież zupełnie wyeliminować. Uznaje jednak w odróżnieniu od np. ustawodawstwa polskiego i innych zacofanych w tej marerii krajów, za ważniejsze dla walki z narkomanią angażowanie służb do tego odpowiednio przeznaczonych, a wiec socjalnych i służby zdrowia – nie zaś organów ścigania i represji karnej, która do leczenia się nie nadaje. Takie podejście odwraca całkowicie postrzeganie tego problemu ale... w swojej prostocie jest trudne do zrozumienia dla większości z nas. Aby go zrozumieć należy się mu nieco głębiej przyjrzeć.

Otóż w holenderskim modelu walki z narkomanią represje karne związane z popytem na niektóre środki odurzające zepchnięte zostały na dalszy plan ustępując miejsca znacznie istotniejszym problemom, takim jak zapobieganie przez edukowanie, informowanie i odpowiednio skonstruowaną propagandę antynarkotykową. Porównując holenderski model walki z narkomanią do powszechnie występujących i stosowanych w innych krajach, możemy uznać go za szokujący: powierzchownie bowiem wygląda to tak, że detaliczny handel marihuaną i haszyszem jest w pewnym zakresie dopuszczalny. Jednocześnie należy jednak zaznaczyć i obalić powszechnie panujący mit jakoby Holandia była tym krajem gdzie narkotyki są legalne. Narkotyki w Holandii nie są legalne i twierdzenie inne jest nieprawdą. Prawo międzynarodowe – przede wszystkim tzw. konwencje ONZ, a nade wszystko art. 3 ust. 2 konwencji wiedeńskiej z 1988 roku , który nakazuje kryminalizację posiadania, nawet na własny użytek środków psychoaktywnych, w tym także przetworów konopi, nie pozwala na to – tak wiec legalizacja konopi czy to w Holandii czy w innym kraju, który ratyfikował wspomnianą konwencję (także Polska) byłaby niedopuszczalnym złamaniem międzynarodowego prawa.


Jak zatem możliwe jest, że w Holandii można kupić na własny użytek marihuanę czy haszysz? Aby to zrozumieć w pełni trzeba wniknąć nieco głębiej w mechanizmy procesowe i praktyczną wykładnię holenderskiego prawa.

W Holandii obowiązuje w procesie karnym tzw. zasada oportunizmu, pozwalająca uelastycznić prawo. W jej wyniku Ministerstwo Sprawiedliwości wydaje faktyczne wytyczne dla prokuratorów, ustalając hierarchicznie najważniejsze do osiągnięcia cele . Samo zażywanie marihuany i jej przetworów jest w myśl tych wytycznych na samym dole tej hierarchii. Dlatego, rzeczywisty zakres ścigania jest bardzo niewielki a dla organów ścigania jest najmniej ważny w świetle całościowej polityki walki z narkomanią. Dodatkowo, narkotyki podzielono.


Nikt rozsądny, a przede wszystkim o odpowiedniej wiedzy nie może upierać się, że wszystkie środki odurzające i substancje psychoaktywne są w tak samo niebezpieczne. Nie można bowiem do jednego worka wrzucać marihuany, haszyszu, nikotyny, alkoholu, extasy, amfetaminy, kokainy, LSD, heroiny, morfiny, kodeiny, metadonu i pozostałych leków a nawet łysiczki lancetowatej czy inhalantów identycznie jak nie można tego robić z kradzieżą, gwałtem, morderstwem czy wymuszeniami i prostytucją.

Holenderski wysoki priorytet ścigania obejmuje tylko najcięższe gatunkowo przestępstwa związane z narkotykami – czyli ich masową produkcję, (szczególnie narkotyków twardych) przemyt, handel hurtowy na wielką skalę i uznaje takie czyny jako przestępstwa, które są najbardziej szkodliwe... jednocześnie nie uznając za priorytet polowania Policji na zwykłych konsumentów konopi, którzy są relatywnie nieszkodliwi w porównaniu do zorganizowanych grup czerpiących gigantyczne korzyści z obrotu niedozwolonymi substancjami. Holendrzy zatem, wykorzystując tę wiedzę, podzielili substancje narkotyczne na tzw. miękkie, do których zaliczyli m.in. marihuanę i jej przetwory oraz twarde czyli wszystkie pozostałe z wyłączeniem tytoniu i alkoholu jako legalne całkowicie. Ten wydawałoby się oczywisty podział wynika z przekonania, że choć wszystkie narkotyki niosą ze sobą ryzyko, to w przypadku marihuany i jej pochodnych niebezpieczeństwa te są względnie niewielkie. Jednocześnie trafnie uznano, że alkohol i tytoń, choć generalnie bardziej niebezpieczne dla zdrowia (zgodnie z wynikami badań naukowych) wrosły w kulturę europejska zbyt głęboko by z nimi walczyć. W praktyce oznacza to, że posiadanie nieznacznej ilości marihuany bądź haszyszu w Holandii (do 30 gram) stanowi jedynie wykroczenie, co jest w zasadzie całkowicie niekaralne. Konsumenci konopi jako niegroźni nie pozostają w obszarze zainteresowania organów ścigania, o ile posiadają wspomnianą niewielką ilość narkotyku przeznaczonego na własny użytek. Ten niski priorytet ścigania posiadania, detalicznego handlu konopiami i jej pochodnymi, ewoluując, doprowadził po czasie do zinstytucjonalizowania owej pseudo legalizacji. Lokalne władze, przy tolerancji ze strony Policji i prokuratury, wydają zezwolenia na prowadzenie specjalnych kawiarni (coffeshops), w których dopuszczalna jest detaliczna sprzedaż marihuany i jej pochodnych pod kontrolą. Oczywiście aby taka działalność mogła mieć miejsce, trzeba dodatkowo spełnić szereg wymogów i zastosować się do ograniczeń, dzięki którym bez zakłóceń dla porządku publicznego funkcjonuje ona przynosząc zyski dla budżetu państwa, które można przeznaczać do realizacji o wiele skuteczniejszych metod walki z narkomanią – tzw. polityki redukcji szkód, nie zaś nieskutecznego ścigania drobnych posiadaczy.

Dzięki takiemu podejściu w Holandii, można legalnie wejść w posiadanie konopi w celu rekreacyjnego odurzania się. Decyzja o pozornej legalizacji marihuany, choć nadal wywołuje dyskusje co do słuszności i dla wielu jej przeciwników stanowi niedopuszczalny błąd – to jednak z punktu widzenia jej efektywności okazała się po ponad 30 latach niezwykle trafną, co tylko potwierdza jej słuszność. Państwo zamiast bowiem finansować bezsensowne działania Policji, prokuratur i sądów, pieniądze podatników wykorzystuje znaczenie efektywniej w ramach profilaktyki, leczenia chorych i ich ewentualnej społecznej readaptacji. Oddzielenie narkotyków twardych od miękkich, zaowocowało także zahamowaniem wzrostu liczby użytkowników narkotyków twardych – co potwierdziły badania statystyczne – zaprzeczając wykrzykiwanej przez przeciwników takiej polityki teorii przechodzenia z narkotyków miękkich na twarde (tzw. teorii eskalacji).

Holandia stanowiła do niedawna wyjątek w Europie, gdzie podobnie jak w Ameryce, od lat obserwujemy dynamiczny rozwój narkomanii mimo restrykcyjnej polityki prohibicji i coraz większych nakładów na ściganie konsumentów środków odurzających. Korzyści związane z takiego podejścia do konopi są jednak dużo większe społecznie i ekonomicznie niż można by na pierwszy rzut oka przypuszczać. Narkomania przestała być bowiem tam tabu, co zaowocowało przede wszystkim zaprzestaniem spychania na margines wszystkich uzależnionych, tak jak odbywa się to np. u nas. Dzięki temu podniosła się znacznie świadomość społeczna w zakresie środków odurzających, ich niebezpieczeństw i leczenie... czego całkowicie brak w naszym kraju.

Takie podjecie istotnie ograniczyło również działalność zorganizowanych grup przestępczych czerpiących zyski z działalności narkotykowej hamując tym samym rozwój narkotykowego podziemia. Doprowadziło do w naturalny sposób do zwiększonej kontroli nad światem uzależnionych ułatwiając dotarcie do najbardziej potrzebujących pomocy. Nie trzeba dodawać, że eliminacja działań mafii, pociągnęła za sobą minimalizacje wszystkich dodatkowych przestępstw towarzyszącym aktywności mafijnej. Wbrew przewidywaniom sceptyków, nie zanotowano wzrostu liczby użytkowników narkotyków a konsumpcja środków miękkich, od lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Efektem takiego podejścia jest także ograniczenie liczby użytkowników najniebezpieczniejszych opiatów oraz najniższa w Europie śmiertelność heroinistów. Holenderska pozorna wolność narkotykowa stanowi uznanie szeroko rozumianego humanizmu, w którego centrum stoi człowiek co winno być naturalnym podejściem w tzw. demokratycznych państwach szczycących się rzekomą wolnością jednostki.

Poza tym ma ona swój wymiar pragmatyczny i ekonomiczny: Holendrzy, najwcześniej spośród Europejczyków uznali, że takie działanie jest po prostu bardziej opłacalne: Oszacowano, że rynek marihuany wart jest w Holandii ok. 5 mld EUR rocznie. W kraju tym sprzedaż miękkich narkotyków jest opodatkowana a same narkotyki są kontrolowane pod kątem jakości – identycznie jak jest to u nas w wypadku alkoholu. Przynosi to zyski a nie straty. Za eksperymentem Holenderskim podążają kolejne państwa (np. Belgia) zdając sobie sprawę z faktu, że współcześnie na pytanie czy powinniśmy zalegalizować miękkie narkotyki odpowiada się... nie czy... ale kiedy.

Aleksander Sowa,  http://www.eioba.pl/a82620/holandia_panstwo_wolne_od_narkotykow


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Michał Maj 04, 2009, 11:31:42
Cheeseburgery bardziej zdrowe niż jedzenie dla dzieci

http://www.sfora.pl/Cheeseburgery-bardziej-zdrowe-niz-jedzenie-dla-dzieci-a6077

jakże to tak?  ???


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Luty 02, 2010, 13:30:21

          MLEKO- CICHY ZABOJCA

http://www.youtube.com/watch?v=KJkSLqYozfM&feature=related


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Marzec 30, 2010, 20:58:58
Wracając do mleka:

(http://fakty.interia.pl/s/newYorkTimesWide.gif)

Surowe mleko podzieliło Amerykę
Piątek, 26 marca (10:16)

Na pierwszą stronę tygodnika "The Brooklyn Paper" trafiła historia pewnej matki, która należy do tak tajemniczej grupy, że nie może nawet ujawnić jej nazwy. Towarzyszące artykułowi zdjęcie pokazuje kobietę, Hannah Springer, trzymającą na jednej ręce małe dziecko, a w drugiej - szklankę mleka. Nie wygląda jakby handlowała narkotykami lub pirackimi płytami DVD - i rzeczywiście nie zajmuje się tym. Tajemnicza organizacja, której kobieta jest entuzjastyczną członkinią, kupuje i rozprowadza produkt, którego sprzedaż detaliczna jest w Nowym Jorku zakazana - surowe, nieprzetworzone i niepasteryzowane mleko.

(http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/g/s/Moda_mleko_prosto_krowy_4018838.jpg)
Moda na mleko "prosto od krowy" bardzo szybko rozprzestrzenia się w USA /AFP

Kiedy Springer spodziewała się 18-miesięcznego dziś dziecka, dowiedziała się, że ma poważne problemy z tarczycą. Zaczęła pić surowe mleko, kupowane w Pensylwanii, przemycane przez granicę i sprzedawane w tajnych punktach na Brooklynie. I wyzdrowiała.

- Nie muszę już dłużej zażywać leków na tarczycę, które - jak uważali wszyscy lekarze - będę musiała brać do końca życia - powiedziała "The Brooklyn Paper". Dodała, że jej syn pije dwie szklanki dziennie i w rezultacie jest o wiele zdrowszy.
...

(http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/2/z/Surowe_mleko_podzielilo_4018842.jpg)

...

http://fakty.interia.pl/new-york-times/news/histeria-w-usa-z-powodu-surowego-mleka,1457228


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: JACK Marzec 31, 2010, 07:03:25
Mleko- Temat to ciekawy i mocno związany z pochodzeniem człowieka współczesnego o którym piszę tutaj.
http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=2367.0

Polacy są typowymi białymi mieszańcami i mają w sobie całkiem sporo  białej krwi  obcych przybyszów Annunaki z planety Nibiru.

Jedna rzecz jest charakterystyczna w populacji ludzkiej.
Poziom tolerancji cukru mlecznego (laktozy) u dorosłych niemal pokrywa się z wielkością domieszki białej krwi u ludzi.
Od całkowitej nietolerancji w rasie żółtej  do niemal pełnej tolerancji wśród  białych ludzi z płn. Europy.
Podobnie jest z tolerancją alkoholu, będącym min. pochodną spożycia węglowodanów

Annunaki pochodzili bowiem z planety o praktycznie zerowym promieniowaniu UV , gdzie  istnienie cywilizacji mogło najprawdopodobniej opierac się o powszechne spożycie produktów mlecznych i także węglowodanowych.

Stąd wynika pewnie dostosowanie  DNA białych przybyszów z planetu Nibiru do mleka i węglowodanów.
Opisy Sumeryjskie wskazują , że życie na Nibiru miało sztuczny, "hodowlany" charakter.
 Annunaki  po przylocie na planetę Ziemia byli wręcz zaskoczeni wielością istniejących tu gatunków.

Prawdopodobnie na Nibiru to właśnie krowa była tym genialnym chemicznym laboratorium umożliwiającym przetwarzanie całkowicie niestrawnej dla istot humanoidalnych celulozy w wysokowartościowy tłuszcz i białko.

Nie ma w przyrodzie drugiej takiej fabryki.
Jedna krowa potrafi wytworzyc kilkaset kilogramów tłuszczu i białka rocznie.
Byc może dlatego w Indiach do dziś pozostaje święta.

Niestety poza laktozą także z białkiem mleka jest spory problem . Ma w sobie dużo niestrawnej kazeiny, a także innych białek powodujących alergie u ludzi z nieszczelnym jelitem, co jest obecnie powszechną ludzką przypadłością.
Stąd ludzkośc powinna opanowac odpowiednie metody przetwarzania mleka , aby spożywac je w formie niemal strawionej do pojedynczych aminokwasów, co zlikwiduje problem wszelkich alergii i niestrawności.









Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Hutier Czerwiec 30, 2010, 16:52:22
Witam przepraszam,że odświeżam stary temat,ale mam pytanie czy mleko prosto od krowy (od gospodarza nie te w sklepach)jest trawione przez ludzki organizm i czy ono jest dla nas zdrowe?Czy białko zawarte w krowim mleku(w tym od gospodarza) jest dla nas przyswajalne?Czy mógłbym używać go jako dodatek diety do treningu na rozrost mięśni?


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: JACK Lipiec 01, 2010, 07:15:20
Białko mleka ma w sobie dużo tzw. kazeiny. To taki trudny do strawienia klej. Chyba jeszcze gorszy do strawienia niż gluten ze zbóż.
Im człowiek starszy tym ma większy problem z wytwarzaniem enzymu trawiącego kazeinę- podpuszczki.
Lepsze byłoby pewnie mleko "nadtrawione" przez jakieś mikroorganizmy typu drożdze kefirowe czy coś innego wytwarzającego tzw podpuszczkę mikrobiologiczną.
Mleko prosto od krowy może być lepsze bo nie jest niszczone temperaturą 135 stopni  używaną teraz powszechnie do pasteryzacji.

Obecnie ludzie mają duży problem z mlekiem ze względu na powszechną nieszczelność jelit.
Przy szczelnych jelitach nawet niestrawiona kazeina nic nie zrobi, bo zostanie wydalona.
Przy nieszczelnych jest gorzej. Zarówno gluten jak i kazeina wchodzi wtedy do krwioobiegu i zaczyna się tzw. wojna immunologiczna w organizmie i inne problemy.
tu opisano trochę teorii:
www.leap.pl

Najlepiej zacząć od tzw. testu buraczkowego i sprawdzic na szybko swoją "przepuszczalność"
www.bioslone.pl


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: arteq Lipiec 01, 2010, 08:33:04
Mleko prosto od krowy może być lepsze bo nie jest niszczone temperaturą 135 stopni  używaną teraz powszechnie do pasteryzacji.
Standardowa temperatura pasteryzacji mleka/śmietany to około 85 st. C., w wyjątkowych sytuacjach [zanieczyszczone biologicznie] może dochodzić do 95 st. C. ,a to baaardzo dużo do 135...

Skoro uzywasz stwierdzenia "powszechna" będe wdzięczny za wskazanie zakładów [no chociaż 2 z klikudziesięciu umieszczonych w Polsce] w których dokonywana jest pastaryzacja w takiej temperaturze.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Lipiec 01, 2010, 08:36:16
Nieszczelnosc jelit.


Nieszczelnosc jelit to duzy problem wspolczesnosci , on to zazwyczaj odpowiada za wiekszosc alergji , oraz wiele innych chorob powodowanych przenikaniem do organizmu substancji w nich bedacych.

Ja znam jeden prosty i skuteczny sposob na uszczelnienie jelit.
Jest nim marchewka gotowana zmiksowana , zmieszana z lyzeczka mala smietany i dwoma duzymi lyzkami soku jagodowego.

Trudno dostac czysty sok jagodowy ( sklepowy nie wchodzi w gre) , ale mozna robic sobie samemu z mrozonych jagod.

Sok jagodowy.
Zagotowac je z cukrem i mala iloscia wody mysle ze na pol kilo gdzies szklanka do poltorej , bo sie woda wygotowywuje.Pogotowac kilka minut , mozna zmiksowac i przetrzec przez sitko.
Z powodzeniem mozna trzymac dluzszy czas w lodowce taki sok.

Marchewke ze smietana i sokiem jagodowym dobrze jest jesc na podwieczorek gdzies okolo 16 na cieplo.

Jest skutecznym uszczelniaczem jelit , poprawia wzrok  , oraz jakosc cery , ma doskonaly wplyw na skore , uzupelnia mikroelemety. Reguluje trawienie.
W sumie smaczne.

Marchewke mozna przygotowac na dwa max trzy dni i trzymac w lodowce zmiksowana.

Powodzenia.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: JACK Lipiec 01, 2010, 23:14:21
Miałem Artku na myśli mleko UHT, powszechnie produkowane i sprzedawane, przez większość dużych zakładów.
ultra high temperature- z tego co pamiętam 135 stopni.

Co do nieszczelnych jelit to jest to wg mnie temat zdrowotny nr 1
Ciekawa mikstura Kiaro.
Nigdy się z nią nie spotkałem.
Np. Słonecki zajmujący się uszczelnianiem chyba o niej nie wspominał.



Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Thotal Lipiec 03, 2010, 07:06:29
Do mikstury Kiary, dołożyłbym zamiast masła olej lniany, ale generalnie, to bardzo ciekawe zestawienie...trzeba wypróbować :)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Lipiec 03, 2010, 11:22:59
Do mikstury Kiary, dołożyłbym zamiast masła olej lniany, ale generalnie, to bardzo ciekawe zestawienie...trzeba wypróbować :)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tam sie nie uzywa zadnego masla ani oleju tylko lyzeczke mala smietany na kazda jedzona porcje.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Thotal Lipiec 03, 2010, 12:17:48
Problem w tym, że śmietany już niema, chyba że ktoś sam zbierze ją sobie z zsiadłego mleka.
Przeczytajcie na opakowaniu co się składa na produkt pod tytułem "śmietana", ja doznałem szoku ???
Jest tam guma arabska, zagęszczacz, mleko w proszku i inne dziwolągi wszystko po to, aby babruja przypominała swą konsystencją śmietanę.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: mani Lipiec 05, 2010, 04:07:01
O, to ja chyba bede prowadzil co miesiac miesieczny post, przynajmniej nie zachoruje tylko umre ;-) A wiecie co jest najlepsze do przeczyszczenia organizmu. Jedno piwo dziennie, moze byc bezalkoholowe poniewaz tu sie liczy chmiel. http://pl.wikipedia.org/wiki/Chmiel_zwyczajny  No i mozna takze spozywac jako surowki, zreszta wszystko pisze na stronie do ktorej podalem link, na innych tez pisze.
Pozdrawiam, i sorki ze sie wtracilem w rozmowe.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: arteq Lipiec 07, 2010, 09:56:45
Miałem Artku na myśli mleko UHT, powszechnie produkowane i sprzedawane, przez większość dużych zakładów. ultra high temperature- z tego co pamiętam 135 stopni.

Skoro używasz stwierdzenia "powszechna" będe wdzięczny za wskazanie zakładów [no chociaż 2 z klikudziesięciu umieszczonych w Polsce] w których dokonywana jest pastaryzacja w takiej temperaturze.

Pomimo, że nie udzieliłeś informacji o chociaż 2 zakładach to uczciwość wymaga ode mnie sprostowania informacji. Postanowiłem dokładnie rozpoznać temat i pomyszkować po rynku mleczarskim w Polsce - szczególnie w zakładach w których nie bywam... Znalazłem klika w których jest pasteryzacja UHT w takich temperaturach, oraz kolejne kilka które zamierzają je wprowadzić... Co do "jakości" UHT to oczywiście zgadzam się z Tobą - jest po prostu wysterilizowane aby maksymalnie zwiększyć termin zdatności do spożycia.

W świetle powyższego moja poprzednia uwaga/wniosek był nie na miejscu - sugerował Twoją niewiedzę/przekazanie kłamliwych informacji, za co niniejszym przepraszam.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: JACK Lipiec 07, 2010, 11:34:33
Nie trzeba szukać takich zakładów. Wystarczy pójść do pierwszego lepszego supermarketu.
Prawie wszystko co jest w ładowane  w kartony podlega procesowi UHT-patrz opakowanie.
Dodatkowo podczas tego "przypalania"  UHT około 10 % białka ulega zniszczeniu.
Producenci twierdzą, że to praktycznie bez znaczenia, a dodatkowo taki produkt mniej alergizuje.


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Listopad 17, 2010, 17:34:11
ze wszystkich sztucznych substancji używanych w przemyśle spożywczym 80% nigdy nie było przebadanych

Bisfenol A szkodzi bardziej niż myślano
2010-01-21

Bisfenol A jest substancją o wiele groźniejsza niż się do tej pory uważało.

Badacze z brytyskiego Peninsula Medical School i Uniwerystetu w Exeter przeprowadzili analizy, które nie tylko potwierdzają negatywny wpływ bisfenolu A na zdrowie ludzkie. Stwierdzają też, że dotychczasowa wiedza o fatalnym oddziaływaniu tego składnika była niewystarczająca przez co ocena generalna bisfenolu była zbyt łagodna.

Bisfenol to substancja chemiczna odkryta ponad sto lat temu. Używa się jej do produkcji tworzyw sztucznych, poliestrów, polieterów oraz żywic epoksydowych. W środkach spożywczych i kosmetycznych jest używana jako przeciwutleniacz. Wykorzystuje się ją również w produkcji niektórych przezroczystych wysokojakościowych butelka z tworzyw sztucznych. Jest ponadto składnikiem żywic wyścielających większość metalowych puszek do przechowywania żywności. Każdego roku w ten sposób pożytkowane jest 3 mln ton tego związku. Od pewnego czasu zaczęto coraz głośniej mówić o ryzyku jakie dla ludzkiego zdrowa niesie stosowanie przedmiotów, które nie są wolne od bisfenolu.

Ostatnie, zakrojone na szeroką skalę badania Peninsula Medical School oraz uniwersytetu w Exeter pokazują, że Bisfenol A znacznie zwiększa ryzyko chorób serca. Lekarze sprawdzili wyniki badań poziomu bisfenolu w moczu osób cierpiących na choroby układu krążenia. Okazało się, że wyższe o 30 proc. stężenie tej substancji w organizmie zwiększa ryzyko zawału o 10 proc.

- Wyniki tych badań pokazują, że Bisfenol A jest dużo groźniejszy niż do tej pory sądzono. Wiemy o jego negatywnym wpływie na metabolizm, rozwój chorób nowotworowych, ale to wciąż nie wszystkie zagrożenia - mówi dr Richard Stahlhut.

Mimo, iż Światowa Organizacja Zdrowia odradza stosowanie bisfenolu w produktach mających zastosowanie w branży spożywczej czy dziecięcej, to Unia Europejska nie wydała zakazu jego używania, przez co większość produktów dostępnych na polskim rynku zawiera ten związek chemiczny.

Tolerowana dawka dzienna Bisfenolu stanowi szacunkową ilość substancji w przeliczeniu na kilogram masy ciała, która może zostać spożyta w ciągu jednego dnia bez spowodowania znaczącego ryzyka. W 2002 r. Scientific Committee on Food (SCF) ustanowił tymczasową tolerowaną dawkę dzienną bisfenolu poprzez zastosowanie dodatkowe 5–krotnego czynnika niepewności oprócz zazwyczaj stosowanego czynnika 100–krotnego. Zostało to zrobione z powodu braku kompletnych danych w zakresie badań nad wpływem na rozrodczość i rozwój.
Warto wiedzieć, że Kanada, Australia, USA, starają się obecnie o wycofanie z rynku produktów zawierających Bisfenol A.


Adres URL tej wizytówki: www.plastech.pl/wiadomosci/artykul_3306_1/Bisfenol-A-szkodzi-bardziej-niz-myslano


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Sierpień 04, 2011, 21:18:14
Nie pij mleka!

Przez ostatnie kilka lat w Polsce miało miejsce wiele kampanii promujących spożycie mleka krowiego. Reklamowano je choćby przy użyciu następującego sloganu: „Pij mleko, będziesz wielki”. W spotach słowa te cytowali różni celebryci. …no i poskutkowało. Sprzedaż mleka krowiego wzrosła, a w głowach ludzi „mleko” blisko kojarzone zaczęło być ze zdrowiem. Jest to bardzo błędne i pokazuje jedynie w jaki prosty sposób można ludźmi manipulować. Ponadto mleko krowie, w niektórych przypadkach potrafi działać bardzo negatywnie na ludzki organizm.

Kazeina to białko zawarte w mleku. Nie jest ono trawione przez ludzki układ pokarmowy. W związku z czym po dostaniu się do niego po prostu gnije w Twoim „ciele”. Co skutkuje pojawieniem się wielu toksyn jak choćby amoniak. Toksyny te często przedostają się krwi. Zwiększając w ten sposób szansę na wystąpienie nowotworu. Kazeina w mleku nie znalazła się przypadkowo. Służy ona młodym cielakom jako budulec kopyt oraz rogów. Mleko ludzie, także zawiera to białko jednak w znacznie mniejszych ilościach. W tym miejscu warto wspomnieć o tym, że poza kazeina, również niestrawione tłuszcze z mleka, zalegają w organizmie. Lądują one ostatecznie w jelicie grubym. Tworząc tam silnie rakotwórcze związki.

Wiesz co się dzieje chwilę po tym gdy wypijesz mleko? Ścina się tworząc coś w rodzaju twarogu, który w żołądku niezwykle łatwo przylepia się do pokarmu. W znacznym stopniu utrudnia jego strawienie. Które to zacznie się dopiero z chwilą pozbycia się „mlecznego śluzu”. Cały taki proces jest niebywale energochłonny.

Dziś sprzedawane mleko najczęściej jest pasteryzowane. Ten rodzaj konserwacji sprawia, że w mleku giną praktycznie wszystkie bakterie. Te złe jak i te dobre. Trzeba zwrócić tutaj uwagę na fakt, że martwe bakterie nadal pozostają w wydzielinie. Stając się wspaniałym pokarmem dla innych często groźniejszych mikroorganizmów. Oprócz tego szczątki, które nie zostaną zjedzone zwyczajnie ulegają rozłożeniu. Efektem takiego procesu jest powstanie toksycznych związków.

W mleku znajduje się laktoza (cukier mleczny) w ilości około 4,5%. W dzisiejszych czasach, jak wynika z badań 50% ludzi dorosłych nie toleruje jej. Objawia się to poprzez bóle brzucha, głowy oraz niestrawność. Problem ten bierze się z faktu zmniejszonej u sporej ilości ludzi w pewnym okresie życia produkcji laktazy (enzym rozkładający laktozę). Gdy jest jej za mało laktoza trawi się wolno i nim to nastąpi do końca zamienia się w pożywienie dla różnych bakterii. Co skutkuje zatruciem.

Wspomniałem już wcześniej o rakotwórczych właściwościach mleka. Jest ich ogólnie rzecz biorąc całkiem sporo. Mikio Kuszi uważa, że każdy kto nadmiernie spożywa mleko jak i produkty z niego powstałe może być pewny, że z czasem powstanie w jego organizmie cysta (torbiel). Może się ona objawiać przerostem prostaty w przypadku mężczyzn. Z czasem cysta ta zamieni się w raka.

Ok, ale mleko zawiera potrzebny dla ludzi wapń. Co z nim? Owszem zawiera dużo wapnia. Należy pamiętać, że wapń ten jest słabo przyswajalny. Wiele innych pokarmów posiada większe ilości tego pierwiastka, a przy tym jest on łatwiej przyswajany przez organizm człowieka. Na dodatek spożywanie go wtedy nie jest obarczone różnymi dolegliwościami opisanymi wyżej w tym artykule.

Powyżej ująłem wyłącznie wady spożywania mleka. Niewątpliwie ma ono, także swoje plusy. Jednak powstała cała masa publikacji pisanych przez ich pryzmat. Moim celem, było pokazanie, że mleko nie jest idealne i jego częste spożycie może prowadzić do wielu nieprzyjemnych dolegliwości.

Mam nadzieję, że następnym razem gdy będziesz w sklepie chwilę się zastanowisz nad zakupem kartonu mleka.

Źródło: http://www.e-medycyna.org/nie-pij-mleka/#more-40  Poleć znajomym


Niestety sam popełniłem ten błąd i kilka lat temu piłem mleko w na prawdę sporych ilościach. Możliwe, że stąd się brały moje koszmarne bóle głowy.http://1.1.1.2/bmi/www.paranormalne.pl/public/style_emoticons/default/sad2.gif  Poleć znajomym  Potem się dowiedziałem, że to jednak nie jest takie zdrowe i ograniczyłem jego spożycie. Teraz nie piję mleka w ogóle i staram się go unikać pod wszelką postacią.
Kategorie: Humor, ciekawostki.
19:40:24



Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Marzec 24, 2012, 17:48:55
A CO Z LEGENDARNYM WAPNIEM?

Nikt nie podważa faktu, że mleko zawiera dużo wapnia, który jest niezbędny do rozwoju kości. A czy mniej jest wapnia w orzechach, kapuście, marchwi, burakach? Więcej. A co najważniejsze jest tam w idealnej proporcji z innymi minerałami i do tego w formie łatwo przyswajalnej przez organizm. W mleku występują tłuszcze zwierzęce, a jak wiemy tłuszcz zwierzęcy powoduje zwiększenie ilości cholesterolu i wypłukuje wapń z organizmu, dlatego też mleko się odtłuszcza. Tłuszcze znajdujące się w orzechach i ziarnach (np. słonecznika, najbardziej wartościowe) są przyswajane przez organizm w 80%, podczas gdy tłuszcze z mleka tylko w 20%. W prasie zachodniej dawno już pisano, że zaobserwowano tendencję rezygnowania ze spożywania tłustego mleka i coraz częściej spożywa się niskotłuszczowe. To przyniosło odczuwalne wyniki - znacznie zmniejszyła się ilość zachorowań związanych z układem krwionośnym i pokarmowym. Nasuwa się pytanie - po co zwiększać liczbę zachorowań spowodowanych przez mleko, a potem walczyć o ich zmniejszenie? Co się tyczy kwaśnych produktów mlecznych - kefiru, jogurtu, a szczególnie twarogu i żółtego sera, to te produkty można spożywać, a nawet trzeba. Specjalnie zaleca się spożywanie ich ludziom w podeszłym wieku i dzieciom. Chodzi o to, że bakterie znajdujące się w kwaśnych produktach mlecznych już zrobiły to, co organizm człowieka czyni z wielkim trudem.

W bioenergetyce istnieje teoria, że każdy produkt żywnościowy zawiera w sobie informację o warunkach swoich "narodzin", rozwoju, dojrzewania itd., jednym słowem kształtuje w człowieku "naturalny instynkt samozachowawczy". Co z punktu widzenia tej teorii przedstawia soba krowie mleko nietrudno się domyśleć. Mądrzy jogowie, żeby nie spożywać krowiego mięsa i mleka uczynili krowę "świętą". Nawyk picia mleka w dużych ilościach, szczególnie w ostatnich 100 latach, przywędrował z Ameryki. Nadmiar otrzymanego mleka Amerykanie przerabiali na proszek i "obdarowywali nim kraje Trzeciego świata. Całej tej akcji towarzyszyła szeroko reklama o pożytkach płynących z mleka. Jak wiadomo - darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.

Czy wszystkie te argumenty przyjmą do wiadomości ci, u których mleko zajmuje czołowe miejsce w jadłospisie? Najprawdopodobniej nie. Człowiek z trudem rozstaje się z nałogiem. Jednak chcę poradzić, szczególnie ludziom starszym, zastapienie mleka kefirem i chudym twarogiem. A wszyscy ci, którzy nadal będą pić mleko powinni uważnie się przyjrzeć swoim odczuciom. Czy po spożyciu mleka nie odczuwają żadnych dolegliwości jelitowych, nie mają wzdęcia brzucha itp. Oprócz tego należy pamiętać, że mleko z uwagi na specyficzne trawienie należy spożywać zawsze oddzielnie, nie łącząc go z innymi produktami.

A teraz curiosum - naukowy kit wciskany przez utytułowanych matołów w obronie mlecznego lobby

((http://www.gramzdrowia.pl/_html/uleszka/obraz/info.jpg) (http://www.gramzdrowia.pl/uleszka/co-nas-zatruwa/a-co-z-legendarnym-wapniem.html) ?)  - "Jeszcze kilka tysięcy lat temu mleko nie było dobrze trawione przez ówczesnych mieszkańców Europy - informuje pismo 'Proceedings of the National Academy of Sciences'. Jak sugerują prowadzone przez naukowców z University College w Londynie oraz niemieckiego uniwersytetu w Mainz badania DNA wyizolowanego ze szkieletów z okresu neolitu, żaden z żyjących wówczas dorosłych nie mógł sobie poradzić z trawieniem zawartego w mleku cukru - laktozy. Jednak gdy pojawiła się mutacja umożliwiająca wytwarzanie enzymu laktazy i trawienie laktozy, rozpowszechniła się bardzo szybko, co jest przykładem działania ewolucji." Eeeh... mutanci, mutanci.

I jeszcze dwa artykuły zamieszczone przez "Xami" i zamieszczone na forum "Kod Czasu" (forum hermetyczne), które polecam do przeczytania kobietom a szczególnie młodym matkom. Oto pierwszy z nich:

Cielęta powinny pić mleko krowie, tak jak niemowlęta do czasu odstawienia od piersi mleko swych, matek. Obydwa rodzaje mleka natura przygotowała dla odpowiednich przewodów pokarmowych. Dowiedziono w sposób naukowy, że cielęta zdychają po podaniu im pasteryzowanego mleka ich własnych matek zazwyczaj w ciągu sześciu tygodni, zatem podejrzenie, że pasteryw "cudowny" sposóbzowane krowie mleko nie jest najzdrowszym, podtrzymującym życie pożywieniem dla cieląt, nie mówiąc o ludziach, okazało się słuszne. Tymczasem nie tylko dorośli podają tę zdenaturalizowaną wydzielinę swym dzieciom, ale nawet sami ją konsumują. Mleko krowie zawiera czterokrotnie więcej protein i jedynie o połowę mniej węglowodanów niż mleko człowieka, pasteryzacja zaś niszczy enzymy mleka krowiego niezbędne do strawienia tak wielkiej ilości protein. Nadmiar protein w mleku krowim zalega w układzie pokarmowym człowieka, wywołując procesy gnilne, zatyka jelita lepkim szlamem, który przedostaje się nawet do krwi. Z czasem tego szlamu jest coraz więcej i organizm stara się go wydalić przez skórę (wypryski, trądzik) i płuca (katar). Jednak część rozkłada się wewnątrz, tworząc doskonałą pożywkę dla infekcji - śluz, źródło reakcji alergicznych wywołujących sztywnienie stawów z powodu odkładającego się wapnia. Wiele przypadków chronicznej astmy, alergii, infekcji ucha i chorób skóry wyleczono po wyeliminowaniu z diety wszelkich przetworów mlecznych.

Produkty z mleka krowiego są szczególnie szkodliwe dla kobiet. Organizm kobiecy powinien być żródłem mleka, a nie przyjmować go pod postacią pokarmu. Utrata sił witalnych powodowana przez spożycie pasteryzowanego krowiego mleka powiększa obecność syntetycznych hormonów wstrzykiwanych zwierzętom dla zwiększenia ich wydajności. Te substancje chemiczne wyrządzają prawdziwe spustoszenie we wrażliwym układzie endokrynologicznym kobiety. W Food and Healing terapeuta dietetyk Annemarie Colbin tak oto opisuje katastrofę, do jakiej doprowadzają produkty mleczne w organizmie kobiety: "Spożycie mleka i jego przetworów - serów, jogurtu i lodów - zdaje się łączyć ścisły związek z różnymi zaburzeniami układu rozrodczego kobiety. Chodzi tu między innymi o guzy jajników, cysty, upławy i infekcje. Powyższy związek potwierdzają niezliczone znajome mi kobiety, które zgłaszają złagodzenie wymienionych objawów lub ich całkowite ustąpienie po zaprzestaniu spożywania produktów mlecznych. Włókniaki zanikają lub rozpuszczają się, rozwój raka szyjki macicy zostaje powstrzymany, następuje samoczynna regulacja cyklu miesiączkowego... Wydaje się, że w kilku przypadkach doszło do cofnięcia niepłodności..."

Wiele kobiet i mężczyzn spożywa produkty mleczne, ponieważ tak doradził im lekarz z uwagi na wysoką zawartość wapnia. To zła rada. Krowie mleko zawiera 118 mg wapnia w każdych 100 gramach, nie można zaprzeczyć (dla porównania mleko człowieka zawiera 33 mg w 100 gramach). Lecz na 100 g mleka krowiego znajduje się 97 mg fosforu (dla porównania w mleku człowieka jest go 18 mg). W przewodzie pokarmowym dochodzi do połączenia wapnia z fosforem, co właściwie wyklucza jego przyswojenie. Doktor Frank Oski, dziekan Wydziału Pediatrii State University of New York's Medical Center, stwierdza - "Jedynie te produkty spożywcze, w których stosunek wapnia do fosforu wynosi dwa do jednego lub więcej, można uważać za dobre źródło wapnia". Stosunek ten w mleku ludzkim wynosi 2,35 do jednego, w mleku krowim natomiast 1,27 do jednego. Mleko krowie zawiera ponadto 50 mg sodu w 100 gramach, a mleko człowieka tylko 16 mg. Wynika z tego, że mleko krowie jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych składników współczesnej zachodniej diety, które są źródłem nadmiaru potasu w naszych organizmach. Prócz tego mleko krowie jako źródło wapnia nie może się równać z innymi znacznie lepiej przyswajalnymi i zdrowymi artykułami spożywczymi. Proszę porównać 118 mg wapnia w 100 gramach mleka krowiego z jego zawartością w wymienionych poniżej artykułach spożywczych - migdały (254 mg), brokuły (130 mg), kapusta włoska (187 mg), nasiona sezamu (1160 mg), kelp (gatunek wodorostów 1093 mg) i sardynki (400 mg).

Osteoporozę wywołuje nie tyle niedobór wapnia w diecie, ile jej składniki, które pozbawiają kości i zęby wapnia. Należy do nich przede wszystkim cukier. Cukier, mięso, oczyszczona skrobia i alkohol mogą wywołać ciągłą nadkwaśność krwi, a kwas, jak wiadomo, rozpuszcza wapń, z którego zbudowane są kości. Z osteoporozą najlepiej jest sobie radzić, spożywając wymienione powyżej, bogate w wapń artykuły spożywcze, które nie są przetworami mlecznymi, jednocześnie ograniczając lub całkowicie eliminując z diety "złodziei wapnia". Wydaje się, że dzienna dawka 3 mg mineralnego boru także pomaga w przyswajaniu i zatrzymywaniu wapnia w organizmie. Z punktu widzenia tradycyjnej medycyny chińskiej mleko jest pewną postacią "seksualnej esencji". Picie przez ludzi seksualnej esencji innego gatunku może ich tylko wpędzić w kłopoty. Odnosi się to zwłaszcza do kobiet, ponieważ zawarte w mleku hormony naruszają delikatną równowagę układu wydzielania wewnętrznego. Jeśli trudno wam zrezygnować z nabiału, to wybierajcie mleko kozie, które swym składem zbliżone jest do mleka ludzkiego. Jedynymi bezpiecznymi produktami otrzymywanymi - najlepiej z surowego i niepasteryzowanego - mleka krowiego są - świeże masło, które jest przyswajalnym tłuszczem, oraz świeży jogurt, wstępnie przetworzony przez żywe kultury laktobakterii, lecz spożywając nawet i te artykuły, nie należy zapominać o wstrzemiężliwości.

 1/2

...

http://www.gramzdrowia.pl/uleszka/co-nas-zatruwa/a-co-z-legendarnym-wapniem.html


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: chanell Czerwiec 08, 2012, 23:37:18
Sąd w USA: "Jogurty nie podnoszą odporności". Dannon ma zapłacić 21 mln dol. kary

Firma Dannon zgodziła się wypłacić 21 mln dol. tytułem odszkodowania za wprowadzające konsumentów w błąd reklamy jej produktów - jogurtu Activia i napoju DanActive. Odszkodowanie jest elementem ugody pozasądowej zawartej z władzami stanowymi i federalnymi.

Firma jest częścią francuskiego koncernu spożywczego Danone. Produkuje głównie produkty mleczne. W USA działa pod nazwą Dannon.

W swoich reklamach firma głosiła, że bakterie zawarte w jogurtach Activia wspomagają regularne funkcjonowanie przewodu pokarmowego, a napój DanActive podnosi odporność organizmu. Informacje te były także zamieszczane na opakowaniach produktów. Według amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (FTC) nie ma wystarczających danych naukowych na poparcie takich tekstów promocyjnych. Komisja podała, że zawarła ugodę z firmą Dannon. Podkreśliła też, że Dannonowi nie wolno było posługiwać się w celach promocyjnych informacjami, które nie zostały potwierdzone przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA).

"Konsumenci chcą prawdy"

Prokuratorzy generalni z 39 stanów ogłosili w środę, że Dannon wypłaci 21 mln dol. odszkodowania w ramach ugody pozasądowej. Postępowanie 39 stanów przeciw Dannonowi, któremu przewodzili prokuratorzy z Oregonu (zachód) i Tennessee (środkowy wschód), doprowadziło do największej w historii ugody między producentem żywności a oskarżycielami reprezentującymi wiele stanów.

- Konsumenci chcą i mają prawdo do prawdziwej informacji w sprawach dotyczących zdrowia - powiedział szef FTC Jon Leibowitz w oficjalnym oświadczeniu. - Firmy takie jak Dannon nie powinny przesadzać, gdy chodzi o naukowe dane użyte dla promocji produktu - dodał Leibowitz.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,8825345,Sad___Jogurty_nie_podnosza_odpornosci___Dannon_ma.html




Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: east Czerwiec 10, 2012, 12:23:13
To jest świetne.

 Obiło się o uszy, że podobna sprawa była z nutellą , która rzekomo stanowi "pełnowartościowy posiłek" .Firma przegrała w sądzie na wniosek wkurzonego konsumenta i udowodniono, że to nie jest pełnowartościowy posiłek w związku z czym przegrany  koncern , Ferrero , musiał wypłacić każemu konsumentowi , który zgłosił się z reklamacją i opakowaniem fałszywie reklamowanym , po 5 dolarów od opakowania :D


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: ptak Czerwiec 10, 2012, 12:49:40
Trochę mnie to dziwi. Skąd raptem taka dbałość o konsumenta w kraju,
gdzie się nagminnie łamie praworządność? Stwarzanie pozorów?
Upuszczanie krwi, by zachować System? Próba równoważenia energii?


Tytuł: Odp: „Pij mleko, będziesz wielki” kto i co nas truje.
Wiadomość wysłana przez: chanell Czerwiec 11, 2012, 10:05:17
To jest świetne.

 Obiło się o uszy, że podobna sprawa była z nutellą , która rzekomo stanowi "pełnowartościowy posiłek" .Firma przegrała w sądzie na wniosek wkurzonego konsumenta i udowodniono, że to nie jest pełnowartościowy posiłek w związku z czym przegrany  koncern , Ferrero , musiał wypłacić każemu konsumentowi , który zgłosił się z reklamacją i opakowaniem fałszywie reklamowanym , po 5 dolarów od opakowania :D


East zamieściłam art.o Nutelli tutaj http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=4626.100#lastPost   :D


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

jaguarlife mojeprzysmaki blanciormt2forum catzland rezerwat-mustangow