Ace, rozumiem, że mamrotanie i przebieranie palcami po różańcu raz w tygodniu
może być szkodliwe. Ale co z tymi wzorcami nad głową?
Czy gapienie się w niebo i przeliczanie zależności planetarnych wedle gematrii daje wiedzę praktyczną
na szczęśliwe i zdrowe życie? Jeśli już czerpać wzorce do naśladowania, to raczej te sprzed nosa,
obserwując przyrodę.
Owszem, sami nigdy tu nie byliśmy, co widać na malowidłach naskalnych,
ale czy rzesze bogów nawiedzających Ziemię można uznać za naszych wybawicieli,
tudzież sprzymierzeńców? Bo czyż nie oni zostawili nam kulę u nogi w postaci religijnych dogmatów
i fałszywych prawd? Święte księgi też są ich spuścizną, zatem co niosą?
Może lepiej zamiast wertować porosłe pleśnią karty starych ksiąg po prostu czerpać radość z życia?
Albo zająć się organizmem ludzkim i przepisem na jego sprawne funkcjonowanie?
Bo czy wiesz chociażby jakie skutki niesie niewłaściwe PH ciała, albo leukocytoza pokarmowa?
Co nam po stwierdzeniu, że cyt.”
Arka oznacza Synteze, wzor dla czlowieka a takze 300 Ellen
+ 50 Ellen + 30 Ellen +1 Elle +3 pietra = 384 (6 x 64 linii wszystkich hexagramow )”,
skoro ludzkość cierpi na niewiedzę jak zachować własne zdrowie i żyć w szczęściu oraz harmonii?
Jeśli zaś uważasz, że przeliczenia owe mają sens, to wyciągnij z nich wnioski praktyczne i ogłoś.
Inaczej szkoda poświęconego czasu. Jeśli się mylę, sprostuj mnie.
Pozdr.