Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 17, 2024, 03:33:24


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


  Pokaż wiadomości
Strony: 1 ... 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 [39] 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 ... 57
951  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Sierpień 07, 2010, 17:28:55
Na poniższych obrazach zawarta jest wiedza o istniejącej w świecie
materii, niewidzialnej, ożywiającej ją energii /symboliczny wąż/.


''Elohim stwarza Adama'' - dzieło poety i malarza Wiliama Blake'a.


Miniatura z ''Sacramentarium z Fuldy'', koniec X w.

Tutaj Bóg Ojciec przedstawiony jest jako władca czasu /Annus/, decydujący
o każdej zmianie w świecie materii.Ciało węża poruszane jest przez pory roku -
cztery postacie w czapkach magów, umożliwiające cykliczne odradzanie się
kosmosu i jego stabilny porządek.Miesiące reprezentują ziemski wymiar czasu.
Dzień i Noc rządzą codziennym upływem czasu.
952  Rozwój duchowy / Czytelnia / Odp: Tajemnicze Księgi : Sierpień 03, 2010, 22:51:57
Księga Ziemi z grobowca Ramzesa VI

Istnieje szereg przesłanek wskazujących na to,że nasza planeta ma ukrytego odpowiednika przesłoniętego przez Słońce i że starożytne cywilizacje zostały zasiane przez zaawansowane Istoty pozaziemskie znane Egipcjanom jako Neferu.
Okres, w którym zbudowano piramidy, sięga prehistorycznego antyku. U pod­staw całego starożytnego państwa egipskiego i jego systemu religii leżały poglądy i wiedza przejęte od jeszcze starszej i bardziej rozwiniętej cywilizacji. Jej ślady, widoczne na wszystkich etapach historii starożytnego Egiptu, prowadzą do miejsca, w którym znajdujemy pierwsze wzmianki o piramidzie, a następnie do czasów legendarnej Atlantydy, którą pochłonęła później gigantyczna powódź.
Cofnijmy się w czasie o 15000 lat do okresu, który w tekstach pochodzących ze starożytnego Egiptu nazywany jest „Pierwszym Czasem" (Zep Tępi) lub erą Neferu („kiedy Neferu żyli na Ziemi i rozmawiali z ludźmi").
Słowo Neferu (Netheru), tłumaczone jako „bogowie", posiada złożoną we­wnętrzną strukturę. Znajdowane w tekstach opisy wskazują, że były to istoty ludz­kie o boskich zdolnościach. To właśnie te istoty przekazały ludziom wiedzę mate­matyczną, architektoniczną, astronomiczną i medyczną, a także o budowie układu słonecznego, cyklicznych procesach i prawach leżących u podstaw wszechświata. Wszystko, co uczyniło Egipt wielkim, pochodzi od Neferu.
Znaczenie otrzymanej od Neferu wiedzy, która miała wpływ na wszystkie sfery życia, było tak wielkie, że wszystkie następne cywilizacje i pokolenia uznawały kontynuację władzy i zasadność istnienia czegoś tylko wtedy, gdy było to usankcjo­nowane, wyjaśnione lub związane z „Pierwszym Czasem" - erą Neferu.
Rewelacje z egipskiej Księgi Ziemi.
Wróćmy do Egiptu do Doliny Królów i odwiedźmy grobowiec Ramzesa VI, faraona XX dynastii z okresu Nowego Państwa. Wejdźmy do środka na górny poziom J i udajmy się ku centralnej części ściany po prawej stronie.
Jest tutaj wizerunek, który zawiera  kilka warstw informacji, ale na razie skupmy się na głównym temacie.

''Postać w środku powyższej sceny jest pokryta żółtą farbą. Z jej fallusa na głowę małej ludzkiej postaci kapie nasienie. Jakie skojarzenia budzi to w nas? Egiptolodzy również się nad tym zastanawiali i wytłumaczyli to następująco: postać w środku to Słońce i stąd złoty kolor jej ciała, zaś fallus i na­sienie to symboliczny dar życia!
Proszę jednak przyjrzeć się jeszcze raz. Przez środek głów­nej postaci przebiega krzywa. To orbita. Przechodzi przez trzecią czakrę (splot słoneczny), co bezpośrednio wskazuje położe­nie orbity. Na orbicie są pokazane dwie planety: jedna z przodu postaci i druga z tyłu. Ta kompozycja mówi jasno, że na ziemskiej orbicie (trze­ciej od Słońca) poruszają się dwie planety: Ziemia i jakieś inne ciało. Słońce patrzy na Ziemię, której roz­miary (masa) są mniejsze od rozmiarów planety usytuowanej za nim. Ta druga planeta znajduje się dokładnie po przeciw­nej stronie Słońca, za nim, przez co nie możemy jej widzieć!''

Najwyraźniej Egipcjanie starali się przekazać w ten spo­sób informację uzyskaną od Neferu. Przetrwała ona nie tylko na ścianach grobowca w Dolinie Królów, ale również w kosmologii Filolaosa pitagorejczyka (ok. 480-405 p.n.e.), który także twierdził, że za Słońcem (które zwał Hestią, centralnym paleniskiem) znajduje się ciało podobne do na­szej planety - Przeciw-Ziemia lub Anty-Ziemia.
To częściowo zacienione ciało wyłaniające się zza Słońca to 12 planeta, której brakowało w eleganckim i stabilnym ob­razie budowy układu słonecznego, który przekazali nam staro­żytni. Sumerowie twierdzili, że to właśnie z dwunastej planety układu słonecznego „Bogowie Niebios" zstąpili na Ziemi?.
Należy podkreślić, że położenie tej planety na naszej orbicie, tyle że po drugiej stronie Słońca, sprawia, iż znaj­duje się ona w sprzyjającej życiu sferze, w przeciwieństwie do (wymienianej przez Sitchina) planety Marduk, której okres obiegu wzdłuż orbity wynosi 3600 lat i której orbita wychodzi daleko poza „pas życia" i granice układu słonecz­nego, sprawiając, że życie na niej jest niemożliwe.
Przy takim założeniu wszystko zaczyna do siebie pasować i pierwszy wniosek z tego, co zosta­ło powiedziane, który powinniśmy umieścić w naczelnym miejscu, winien głosić, że „źródło" wiedzy starożytnych wydaje się być poza­ziemskiego pochodzenia!
To z kolei zmusza nas do rady­kalnej rewizji poglądów na ocalałe dzieła starożytnych, jako że prawdo­podobnie zawierają one bezcenne
informacje na temat otaczającego nas świata, ludzkości, praw­dziwej historii Ziemi i naszych zadziwiających przodków.
''Zapomniane dzieje''
Teraz, kiedy już mamy podstawowe pojęcie o „źródle" wiedzy, możemy przejść do następnego etapu: rozważenia powodów zbudowania piramid.
W celu zrozumienia zainteresowań starożytnych i roli, jaką w ich realizacji odgrywały piramidy, będziemy musie­li zrobić coś, czego nikt przedtem nie robił: sformułować podstawową koncepcję w sprawie losu naszej cywilizacji. Nie będzie to łatwe, ale też i nie należy szukać łatwych dróg wiodących ku prawdzie...
Jeśli zdecydujemy się słuchać krzykliwej i głoszącej sprzeczne opinie zgrai konwencjonalnych historyków, nasze szansę odkrycia prawdy w tym życiu będą równe zeru. Od­wołajmy się do naszych własnych umysłów i logiki, a otwo­rzy się przed nami pewna szansa poznania prawdy. W tym celu wróćmy do początku tej historii, która, jak się już prze­konaliśmy, ma wyraźnie pozaziemskie pochodzenie. Z tego też względu nie powinniśmy zastanawiać się nad tym, co wy­darzyło się na Ziemi, w izolacji od tego, co zaszło w całym układzie słonecznym. Wszystko to się ze sobą wiąże.
Przesuńmy astronomiczny zegar o 15 000 lat wstecz.
Mimo iż wzajemne interakcje między Ziemianami i Neferu miary już wówczas znaczną historię, kontakt ten nigdy nie był otwarty i był jeszcze mniej uniwersalny w swoim charak­terze. Dla większości mieszkańców Ziemi, która wiedziała o istnieniu Neferu, pozostawali oni tajemniczy i byli otocze­ni aurą półbogów. Taka sytuacja odpowiadała im, ponieważ
oddawanie im przez Ziemian czci jako „istotom boskim" dawało im nieograniczone możliwości załatwiania własnych spraw, których część miała bardzo praktyczny charakter.
Kontakty między Ziemianami i Neferu zaczęły się dużo wcześniej przed opisanymi tu wydarzeniami i to z inicjaty­wy samych Neferu, w trakcie eksploracji przez nich planet układu słonecznego.
W tym obiecującym okresie rozwoju układu słonecznego „strefa życia" obejmowała trzy planety, na których istniało życie: Marsa, ojczyznę Neferu Faetona (Maldek) i Ziemię.
Każdy, kto posiadł pewną wiedzę astronomiczną, natych­miast zauważy trochę inną konfigurację ówczesnego układu planet. Po pierwsze, wszystkie trzy zamieszkałe planety znaj­dowały się bliżej Słońca, przez co ich klimaty były znacznie cieplejsze. Ale to nie wszystko, co różniło „harmonię sfer" w tamtym czasie od tego, co mamy obecnie.
Otóż obok Ziemi nie było Księżyca ani Wenus.
Ogólna konfiguracja układu słonecznego była bardzo optymistyczna: rozwój centralnych planet, Marsa i Faeto­na, posuwał się żywo do przodu. Ziemia odstawała trochę od tej pary, ale i z nią były wzajemne oddziaływania, choć w mniejszym zakresie.
Na długo przed opisywany­mi tu wydarzeniami cywilizacje na Marsie, a później na Faetonie, odkryły na swoich planetach arte­fakty, które wskazywały na istnie­nie życia w galaktyce. Badania tych artefaktów - wszelkiego rodzaju obiektów o charakterze technicz­nym, podobnych do tych, które są obecnie porozrzucane po całej
Jakucji w północno-wschodniej Syberii - znacząco przyspie­szyły rozwój tych cywilizacji.
Po pewnym czasie osiągnęły one niezwykły poziom. Bez przesady można powiedzieć, że większość dzisiejszych mieszkańców Ziemi, ujrzawszy geniusz, techniczne osią­gnięcia i parapsychiczne zdolności Neferu tamtych czasów, zaczęłaby ich wielbić i oddawać im religijną cześć.
Poziom rozwoju Neferu był tak wysoki, że nasza obec­na wiedza nie byfaby w stanie go zaakceptować, mimo iż zdołaliśmy już przyswoić sobie dużo zadziwiających rzeczy. Najbardziej fantastycznym fizycznym dowodem naukowego i technicznego geniuszu Neferu jest gigantyczny podziemny system obrony przed meteorytami i asteroidami zbudowany na terenie dzisiejszej zachodniej Syberii.1
Ten zbudowany tysiące lat temu kompleks (o czym mó­wią podania Jakutów) wciąż funkcjonuje w sposób automa­tyczny. To właśnie on zniszczył w roku 1908 meteoryt tunguski, w roku 1947 meteoryt Sichote-Aliń2, w roku 1984 bolid Chulym3, a nocą 24 września 2002 roku meteoryt Witim.
System obrony przed asteroidami był rezultatem badań historii układu słonecznego prowadzonych przez Neferu. Nasz planetarny żyroskop cyklicznie przechodzi na swo­jej drodze przez galaktykę przez strumień meteorów - raz na 33 miliony lat, kiedy przecina płaszczyznę galaktyki. Nawiasem mówiąc, 65 milionów lat temu ten strumień spo­wodował wyginięcie na Ziemi dinozaurów. Ten zabójczy deszcz nieraz niszczył ziemskie formy życia, które były zdol­ne do rozwinięcia inteligencji.
Już sama myśl o tym, jakie wyżyny mogła osiągnąć cywili­zacja w układzie słonecznym pod przewodnictwem Neferu,jest fascynująca.
Ziemia w tym odległym „Pierwszym Cza­sie" była czymś w rodzaju stowarzyszonego członka cywi­lizacji Neferu, przy czym jakiekolwiek porównania między poziomami rozwoju Neferu i Ziemian są nie na miejscu. Ten brak równowagi odegrał w konsekwencji ważną rolę w losach Ziemi i układu słonecznego, niemniej Ziemia nie była pozostawiona sama sobie.
Przygotowanie Ziemian do głębszych kontaktów z Nefe­ru zaczęło się od wyłonienia elity zdolnej do przyswojenia wiedzy Neferu i przekazania jej ludziom. W tym celu przed­stawiciele Neferu weszli w bezpośrednie kontakty z przy­wódcami plemiennych sojuszy żyjących w tych częściach globu, które szczególnie ich interesowały.
Uderzającym przykładem na to może być Hyperborea, ogromna wyspa istniejąca niegdyś na północnym krańcu Ziemi, oraz sąsiednie ogromne terytoria północnej części euroazjatyc­kiego płaskowyżu. W tamtych odległych czasach klimat północ­nej części naszej planety był znacznie cieplejszy niż teraz.
Nawiązując bezpośrednie kontakty z przywódcami Hy-perborei, Neferu wspierali ich w ich zatargach z innymi ple­miennymi sojuszami. W ten sposób powstało pierwsze pań­stwo. Utworzenie państwa i rozwój Hyperborei rozpoczęły się w momencie, gdy Neferu zaczęli wydobywać rudę uranu w swojej kolonii na Hyperborei, o której wspominają mezopotamskie przekazy jako o „Ziemi Kopalń" mieszczącej się tam, gdzie obecnie leży Półwysep Kolski.
Następnym etapem było utworzenie ogómoplanetarnego systemu łączności, co miało rozszerzyć możliwości Neferu sty­mulacji rozwoju umysłów Ziemian. Aby zrealizować to skom­plikowane zadanie, pewnej grupie Ziemian przekazano „in­strukcje" mówiące, jak wznieść budowle, w których byliby oni zdolni słyszeć „głos boga" (Neferu) i komunikować się z nim.
Poprzez wizyty w „domu boga" (piramidzie) w dniach wyznaczonych przez „bogów", ci wybrańcy otrzymywali wie­dzę „boskiego pochodzenia". Wykorzystując tę wiedzę, mo­gli poprawiać stan swojego zdrowia, nabywać wyjątkowych zdolności, „wsłuchiwać się w wszechświat" i widzieć miejsca położone w innych punktach Ziemi i poza nią. Krótko mó­wiąc, kapłani zrozumieli, że „bogowie" wybrali ich do wyko­nania wielkiej misji i że każdy krok, każde osiągnięcie zbliży ich do „bogów" i do „nadnaturalnych" umiejętności, jakie oni posiadali. Przed ludźmi otworzyły się niezwykłe możli­wości. No i z zapałem przystąpili do pracy.
Ludzie zaczęli wznosić piramidy w różnych częściach świa­ta według planów i instrukcji „bogów". Dzięki temu bezpre­cedensowemu wysiłkowi Ziemian powstał kompleks, który objął całą Ziemię spiralnym ciągiem z południa na północ.
W skład tego kompleksu wchodziły piramidy, stele, do­lmeny, wzgórza i szczyty górskie, którym nadano kształt pi­ramidy. Wszystkie jego elementy wzniesiono w specjalnie wybranych miejscach połączonych z energetycznie aktywny­mi geologicznymi uskokami, które w egipskich przekazach religijnych były znane jako „Święte Wzgórza Pierwszego Czasu". Ogółem wybrano ich 64. Odległość pomiędzy pi­ramidami należącymi do kompleksu wynosiła 5000 kilome­trów. Dolmeny, które (podobnie jak komory piramid) dzia­łały jako rezonatory wzmacniające przepływ określonych energii, były umieszczane bezpośrednio na tych uskokach z wejściem skierowanym ku odległemu obiektowi należące­mu do kompleksu, tworząc w ten sposób obwód przenoszą­cy energię. Z kolei piramidy były budowane w ścisłej orien­tacji ich boków w linii północ-południe...

0 autorze
Dr Walery Michajfowicz Uwarow jest szefem Departamentu Badań UFO, Paleonauk i Paleotechnologii Państwowej Akademii Bezpieczeń­stwa Rosji. Od prawie 20 lat prowadzi badania w zakresie ufologii
1 spuścizny po starożytnych cywilizacjach. Jest autorem licznych prac z zakresu paleotechnologii i paleonauki oraz ufologii i ezoteryki pu­blikowanych w rosyjskiej i zagranicznej prasie. Inicjował i uczestniczył w wielu ekspedycjach do Indii, Egiptu i Syberii w poszukiwaniu mate­rialnych dowodów potwierdzających wiedzę starożytnych. Uczestniczy w międzynarodowych konferencjach ufologicznych i wygłasza odczyty w Rosji, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Skandy­nawii. Niniejszy artykuł jest zredagowanym fragmentem jego mającej się wkrótce ukazać drukiem książki The Pymmids (Piramidy), która jest obecnie dostępna w formacie PDF do pobrania za oplata ze strony Ne-xusa zamieszczonej pod adresem www.nexusmagazine.com. Skontak­tować się z nim można za pośrednictwem poczty elektronicznej pisząc na adres nsa@homeuser.ru lub departament13@mail.ru.
Przełożył Jerzy Florczykowski
Wiecej na ten temat,również poniżej.
http://percepcja44.republika.pl/nibiru.html

Tajemnica Przeciw-Ziemi jest skrywana przed nami nie tylko przez bezmiar kosmicznej przestrzeni, ślepotę i obo­jętność nauki na to, co mówią nam historyczne przekazy, ale i przez jakąś niewidzialną rękę.
To sugeruje, że do zniknięcia radzieckiej sondy kosmicz­nej Fobos l doszło najprawdopodobniej dlatego, że stała się ona „niewygodnym świadkiem". Sondę wystrzelono 7 lipca 1988 roku z kosmodromu Bajkonur. Po wejściu na zaplano­waną orbitę zaczęła zgodnie z przewidzianym programem fotografować Słońce.
Przesłała na Ziemię 140 zdjęć rentgenowskich Słońca i gdyby kontynuowała fotografowanie, zrobiłaby również zdjęcie, które umożliwiłoby to hi­storyczne odkrycie. Jednak nie do­szło do tego i w roku 1988 agencje prasowe na całym świecie doniosły, że utracono kontakt z Fobosem 1.
Los wystrzelonego 12 lipca 1988 roku Fobosa 2 był podobny, aczkol­wiek udało mu się dotrzeć w po­bliże Marsa - przypuszczalnie dla­tego, że nie fotografował Słońca. Kiedy jednak 28 marca 1989 roku
ta sonda dotarła do księżyca Marsa Fobosa, utraciła kon­takt z Ziemią. Ostatnie zdjęcie, jakie przesłała na Ziemię, przedstawiało ogromny, cygarowaty obiekt, który przypusz­czalnie odchylił jej kurs.
Jesteśmy jeszcze bardzo daleko od poznania wszystkich „dziwnych rzeczy", do jakich dochodzi w naszym układzie słonecznym, o których oficjalna nauka woli milczeć. Proszę osądzić to samemu.
Dziwne obserwacje astronomów
Wczesnym rankiem 25 stycznia 1662 roku Gian Domenico Cassini, dyrektor Paryskiego Obserwatorium, odkrył w po­bliżu Wenus nieznane ciało w kształcie półkola, które rzuca­ło cień, co było bezpośrednim dowodem, że była to planeta a nie gwiazda. Wenus również miała w tym momencie kształt półkola i w pierwszym momencie Cassini pomyślał, że odkrył jej satelitę. Ciało było bardzo duże. Cassini oszacował jego średnicę na jedną czwartą średnicy Wenus. Następny jego zapis dotyczący obserwacji tej planety pochodzi z roku 1672. Czternaście lat później, 18 sierpnia 1686 roku, znowu zoba­czył to samo ciało i odnotował to w swoim dzienniku.
23 października 1740 roku tajemniczą planetę zauważył James Short, członek Królewskiego Towarzystwa (Nauko-
wego) i astronom amator. Po wycelowaniu teleskopu na We­nus dostrzegł bardzo blisko niej „gwiazdkę". Celując w nią innym teleskopem, o powiększeniu 50-60 razy, wyposażo­nym w mikrometr, określił, że jej odległość od Wenus wynosi 10,2 stopnia. Widział Wenus wyjątkowo wyraźnie. Powietrze było bardzo przejrzyste i Short przyjrzał się tej „gwiazdce" w 240-krotnym powiększeniu, i ku swemu zdziwieniu odkrył, że znajduje się ona w tej samie fazie co Wenus, co oznacza­ło, że Wenus i ta tajemnicza planeta były oświetlone przez nasze Słońce - planeta miała ten sam rodzaj półkolistego cienia, jaki było widać na dysku Wenus. Pozorna średnica tej planety wynosiła w przybliżeniu jedną trzecią średnicy Wenus. Jej światło nie było tak jasne i wyraźne, ale miała wyjątkowo ostre, wyraziste krawędzie, co było efektem tego, że znajdowała się znacznie dalej od Słońca niż Wenus. Linia przechodząca przez środek Wenus i tej planety tworzyła kąt od 18 do 20 stopni w stosunku do równika Wenus. Short ob­serwował tę planetę przez około godzinę do około 8.15 rano, kiedy została przyćmiona przez światło słoneczne.
Następnej obserwacji dokonał 20 maja 1759 roku astro­nom Andreas Mayer w Greifswaldzie w Niemczech.
Wyjątkowa „usterka" w działaniu słonecznego „dynama", która trwała od końca XVII do połowy XVIII wieku (której objawy znajdujemy w minimum Maundera, w czasie którego przez 50 lat na Słońcu nie było prawie żadnych plam), najwy­raźniej spowodowała niestabilność orbity Przeciw-Ziemi.
W roku 1761 Przeciw-Ziemię obserwowano najczęściej. Przez kilka kolejnych dni (10-12 lutego) o obserwacjach tej planety (sądzono, że to był satelita Wenus) donosił Joseph-Louis La-grange, słynny francuski matema­tyk z Marsylii. Jacąues Montaigne z Limoges we Francji obserwował tę planetę 3,4,7 i 11 marca. Również Monbarreaux z Auxerre we Francji widział 15, 28 i 29 marca w swoim teleskopie ciało niebieskie, które
wziął za „satelitę Wenus". W czerwcu, lipcu i sierpniu ośmiu obserwacji tego ciała dokonał Redner z Kopenhagi w Danii. W roku 1764 tajemniczą planetę zauważył Roedkier. Chri-stian Horrebow z Kopenhagi widział ją 3 stycznia 1768 roku. Ostatniej jej obserwacji dokonał 13 sierpnia 1892 roku amery­kański astronom Edward Emerson Barnard, który dostrzegł w pobliżu Wenus (gdzie nie było gwiazd, z którymi można byłoby powiązać tę obserwację) nieznany obiekt siódmej wiel­kości gwiazdowej, który wycofał się następnie za Słońce.
Różne szacunki rozmiarów tego ciała podają wielkości od jednej czwartej do jednej trzeciej średnicy Wenus.
Skonsternowani czytelnicy mogą zaprotestować, powołu­jąc się na osiągnięcia współczesnej astronomii i dane prze­kazywane przez wysyłane do najdalszych krańców naszego układu słonecznego sondy.
Bardzo ważną sprawą, o której niespecj aliści zwykle nie wiedzą, jest to, że sondy lecące przez przestrzeń kosmiczną nie „rozglądają się na boki". W celu utrzymania i korek­ty ich kursu „elektroniczne oczy" pojazdów kosmicznych są skierowane na określone ciała niebieskie wykorzystywa­ne jako punkty odniesienia, takie jak jasna gwiazda Kano-pus w gwiazdozbiorze Kila.
Odległość od Ziemi do Przeciw-Ziemi jest tak duża, że bio­rąc pod uwagę wielkość samego Słońca i wywoływane przez nie efekty, nawet stosunkowo duże ciało niebieskie może pozostawać nie zauważone.Zasłonięte przez Słońce może pozostawać niewidzialne z Ziemi przez długie okresy czasu
953  O Projekcie CHEOPS / Ślęża - i inne miejsca mocy / Odp: Panna z rybą i inne : Sierpień 01, 2010, 22:10:39
Odpowiedź na to, dlaczego ślężańską rzeźbę nazwano ''Panną z rybą'',
można znaleźć w symbolice samego znaku Panny.Ryba jest w nim
wyraźnie widoczna. Mrugnięcie





954  O Projekcie CHEOPS / Ślęża - i inne miejsca mocy / Odp: Miejsca mocy w Polsce i na świecie : Lipiec 28, 2010, 22:09:46
Aby wiedzieć czym były miejsca mocy i tzw.''Drogi Smoków'',warto
obejrzeć poniższe filmiki.Znak smoka był poprostu symbolem energii
Ziemi a starożytni prawdopodobnie wiedzieli jak tą energię wykorzystać. Uśmiech
Ciekawie wytłumaczone jest powstawanie tzw.''Orbów''.

<a href="http://www.youtube.com/v/yzDS7uD5kOk&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/yzDS7uD5kOk&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/yzDS7uD5kOk&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/yzDS7uD5kOk&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/1zbCSvPnwvw&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/1zbCSvPnwvw&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/1zbCSvPnwvw&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/1zbCSvPnwvw&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/T4cDTyRrFSE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/T4cDTyRrFSE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/T4cDTyRrFSE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/T4cDTyRrFSE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/vF02f4VBGHY&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/vF02f4VBGHY&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/vF02f4VBGHY&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/vF02f4VBGHY&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
955  O Projekcie CHEOPS / Ślęża - i inne miejsca mocy / Odp: I co dalej ze Ślężą ? : Lipiec 28, 2010, 21:47:27
To prawda, zeszliśmy z tematu. Uśmiech
Wykopaliska na Ślęży  będą napewno dalej prowadzone.
Prof.Limisiewicz jest zaangażowany w badania archeologiczne
tej góry od 40 lat i wątpię aby z nich zrezygnował.

<a href="http://www.youtube.com/v/AYL97gUn0aE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/AYL97gUn0aE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/AYL97gUn0aE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/AYL97gUn0aE&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;480&quot; height=&quot;385&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>
956  O Projekcie CHEOPS / Ślęża - i inne miejsca mocy / Odp: I co dalej ze Ślężą ? : Lipiec 26, 2010, 21:32:02
Witaj East. Uśmiech
Oglądałem film, ''W poszukiwaniu aborygeńskich bogów'' i dlatego
znam legendy związanie z Uluru.Pani Ewa jest miłośniczką Ślęży i
ma dużą wiedzę na jej temat.Warto aby nakręciła film o naszej
słowiańskiej górze.
Ślęża i cały jej masyw, jako miejsce, wchodzi w skład struktury,którą określa się
mianem ''dróg smoków''.Jest to wiedza o energiach określanych dawniej tellurycznymi.
Starożytni umieli te siły natury wykorzystać.Kapłani egipscy poprzez ich celowe
potęgowanie stosowali je, do poprawy energii duchowej i fizycznej człowieka.
Wiedzieli, że ewolucja życia na naszej planecie jest również wynikiem działania
na siły ziemi, niewidzialnych ''potęg kosmicznych''.Dlatego badali kosmos i jego
oddziaływanie na strukturę energetyczną Ziemi.
Wiecej na ten temat można przeczytać w książce ''Energia Piramid'' Manfreda
Dimde.
http://www.lideria.pl/Energia-piramid-Staroegipskie-zrodlo-mlodosci-Eksperymenty-i-cwiczenia/sklep/opis?nr=83996#o
Może ślężańskie ''muzeum smoka'', zwróciło by bliższą uwagę ludzką na legendy
i spowodowało zrozumienie ukrytej w nich prawdy.Szczególnie w czasach kiedy
tzw.''brudna energia''-smog, niszczy nasze środowisko.Starożytną ''moc smoczą''
warto by znowu umiejętnie wykorzystać do budowy enklaw określanych kiedyś ''Edenami''. Mrugnięcie
957  O Projekcie CHEOPS / Ślęża - i inne miejsca mocy / Odp: I co dalej ze Ślężą ? : Lipiec 24, 2010, 22:42:13
Oba filmiki pochodzą z 3 listopada 2009 roku.
Gdyby znalazły się pieniążki, to powstało by muzeum
''Smoka - Sfinksa'' na szczycie Ślęży i oczywiście zwiększyła turystyka.

Według miejscowych legend to tutaj na górze czeka na ratunek
zaklęta w smoczycę księżniczka.Tego, kto pomoże jej przywrócić
ludzką postać czeka wielkie bogactwo ukryte w ruinach zamku.
Jak dotąd nie znalazł się taki śmiałek. Mrugnięcie
958  O Projekcie CHEOPS / Ślęża - i inne miejsca mocy / Odp: I co dalej ze Ślężą ? : Lipiec 22, 2010, 23:51:16
Nie wiem dokładnie ale faktem jest,że prof.Limisiewicz jest z wykopalisk
bardzo zadowolony.Problemem jest jak wiadomo brak pieniążków na dalsze
działania oraz zgoda na nie kościoła. Uśmiech
959  Rozwój duchowy / Czytelnia / Odp: Tajemnicze Księgi : Lipiec 22, 2010, 20:38:39
Beatusy
Pod koniec ósmego stulecia mnich Beatus z Liébany w Hiszpanii, napisał
pierwszy zbiór komentarzy do Apokalipsy charakteryzujący się kunsztownym pismem i przepięknymi kolorowymi ilustracjami.Wkrótce powstała płodna szkoła
naśladowców.Zdumiewające jest, iż ustępy Biblii i dotyczące ich komentarze
przetykane są aluzjami do sytuacji dotyczacej danych czasów.
Szczególnie znane są Beatusy związanne z bliskim końcem pierwszego tysiąclecia.
Właśnie wtedy Europę przepełniał strach przed tym co miało nadejść, czyli
końcem świata.Miał on być poprzedzony przez lokalne, ale znaczące katastrofy.
Wszędzie panowała śmierć i zniszczenie powodowane przez wojny.Pola leżały
odłogiem,szerzyły się choroby i głód.Wszystkie symptomy zapowiadały rychły koniec.Związki między strachami tamtych czasów i naszymi nie są tak bardzo odległe.I znowu przeszłość zapowiada przyszłość.


Siedmiu aniołów z czaszami z końca X wieku.


Czterech jeźdźców Apokalipsy.


Niewiasta, Smok i dziecko.
960  O Projekcie CHEOPS / Ślęża - i inne miejsca mocy / Odp: I co dalej ze Ślężą ? : Lipiec 21, 2010, 22:56:32
Wypowiedź prof. Limisiewicza na temat wykopalisk na Ślęży.

<a href="http://www.youtube.com/v/Po2WpJM7pkQ&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/Po2WpJM7pkQ&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/UQKNMX-B_w4&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/UQKNMX-B_w4&amp;amp;hl=pl_PL&amp;amp;fs=1&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;</a>
961  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Lipiec 20, 2010, 23:50:19
Na poniższym fresku, wykonanym na zlecenie rodziny Farnese, Giovanni de Varese
umieścił ''poemat o gwiazdach''.Wszystkie konstelacje zodiakalne są rozmieszczone wzdłuż drogi Słońca po niebie.Na dole po lewej stronie widzimy statek Argonautów, poszukiwaczy złotego runa.Mała Niedźwiedzica wskazuje północny biegun nieba.Najważniejszy jest tutaj moment nawiązujący do kosmicznej katastrofy, która stała się przyczyną zachodzenia zaćmień oraz powstania odchylenia osi ziemskiej w stosunku do płaszczyzny ekliptyki określanej zjawiskiem precesji.
Widok ten ukazany jest w dolnym prawym rogu fresku i znany jest jako dramat Faetona.Obraz sufitowy namalowano w roku 1537.Zawarta w nim starożytna wiedza astronomiczna pochodzi ze starych rękopisów arabskich oraz powtórnie odkrytych słynnych tekstów z literatury greckiej i łacińskiej.


Sala del Mappamondo, Caprarola, Palazzo Farnese.
962  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Lipiec 13, 2010, 17:05:14
Sabat (zlot)
Sabat – w nowożytnych wierzeniach ludowych to legendarny nocny zlot czarownic i demonów na narady, ucztę i zabawy (często orgiastyczne). Odbywał się przeważnie na łysych szczytach trudno dostępnych gór podczas pełni księżyca. O udział w nim oskarżano najczęściej kobiety podczas procesów o czary.

Nazwą tą określane są również współcześnie obchodzone przez wiccan święta lunarne, zaadaptowane z dawnych świąt obchodzonych w przedchrześcijańskiej Europie. Były one również adaptowane przez chrześcijan, którzy "chrzcili" je i nadawali im nowe nazwy, chcąc w ten sposób zachęcić ludność pogańską do przejścia na nową wiarę – tak jak to miało miejsce np. z rodzimą Sobótką.

Krążyły plotki o uczestniczeniu w sabacie ''wielkich panów i dam oraz innych
bogatych i wpływowych osobistości''.Podobno tańcom oddawali się w tą noc
nie tylko arystokraci, lecz także księża i inni dostojnnicy kościelni będąc niekiedy
głównymi mistrzami ceremonii.Oddał to na swoim obrazie umieszczonym poniżej
Louis Boulanger w roku 1830, umieszczając ''czarną msze'' w nawie kościoła.



Sen nocy letniej – komedia Wiliama Szekspira, która powstała pod koniec XVI wieku,zalicza się do najpopularniejszych dzieł tego autora.Poeta znał stare
celtyckie sagi i właśnie na nich osnuł jedną z najpiękniejszych i najbardziej
niezwykłych opowieści wszechczasów.Akcja komedii rozgrywa się podczas
tej szczególnej w roku nocy - świętojańskiej.W dziele tryumfuje miłość, piękno  i harmonia, wszak taki był cel tych spotkań.
Jak widać na wcześniejszym obrazie, będąc przeciwnikiem starej wiary można ją skutecznie zohydzić i oczernić.


Joseph Noel Paton, Pojednanie, ilustracja do Snu nocy letniej Shakespearea.
963  Rozwój duchowy / Ezoteryka / Odp: Orby,duchy ....czy zwykłe pyłki ? : Lipiec 03, 2010, 20:44:28
Andrzej zrobił jeszcze, w całkowitych ciemnościach zdjęcie w kościele św.Idziego,
na Ostrowiu Tumskim we Wrocławiu.Niebieski orb, pojawił się na obrazie między dłońmi
i wygląda jakby został przez nie ''stworzony''. Duży uśmiech



964  Człowiek i zdrowie / Zdrowie fizyczne / Odp: Jedzenie ma znaczenie : Lipiec 03, 2010, 00:21:59
Produkty zbożowe pełnoziarniste są źródłem węglowodanów, które są niezbędne, aby tryptofan mógł dotrzeć do mózgu, gdzie jest zamieniany w serotoninę, hormon szczęścia. Im więcej ziarenek w Twoim pieczywie czy porannym muesli, tym lepiej. Dostarczają kwasu foliowego, witaminy niezbędnej do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. W sporych ilościach znajdziesz ją też w zielonych warzywach, np. szpinaku i brokułach. Kwas foliowy jest niezbędny, by uniknąć depresji. Zmniejsza stężenie homocysteiny, substancji, która w zbyt dużej ilości może wywoływać spadki nastroju.



Więcej w poniższym linku.
http://www.samozdrowie.pl/artykul,Jadlospis-na-szczescie,12
965  Rozwój duchowy / Czytelnia / Odp: Tajemnicze Księgi : Lipiec 01, 2010, 19:36:58
Janusz- słowo skupuję,znaczy dla Ciebie to samo, co dla mnie?
Czyli, że to Ty skupujesz+znak zapytania...
Droga Saro, przepraszam za mój błąd. Uśmiech
Oczywiście, że to nie ja skupuję ale Doktor Cabrera. Chichot
To też nie ja przeprowadzam z nim wywiad. Uśmiech
966  Rozwój duchowy / Ezoteryka / Odp: Orby,duchy ....czy zwykłe pyłki ? : Lipiec 01, 2010, 19:24:01
Czerwcowe orby na Ślęży.









967  Rozwój duchowy / Czytelnia / Odp: Tajemnicze Księgi : Lipiec 01, 2010, 18:52:21
KAMIENNA BIBLIOTEKA Z ICA
Jedni uważają ją za dowód pobytu na Ziemi kosmicznej cywilizacji, inni za oszustwo wszech czasów.
To huaqueros, cmentarne hieny, rabusie grobów, dokonali największego odkrycia wszystkich czasów, całkowicie zlekceważonego przez oficjalną naukę.
''Od lat skupuję od nich to, co świat poznał pod nazwą Kamieni z Ica. Wykopują je w tajemnicy gdzieś w pobliżu osady Ocucaje, 40 km na południe od Ica. Mam już 30 tysięcy takich kamieni, od 20-gramowych do 50-kilogramowych głazów. Każdy bezcenny, bo na każdym wyryto okruch wiedzy o człowieku, który istniał na Ziemi co najmniej dwieście milionów lat przed nami!''



''Siadamy przy biurku. Doktor Cabrera podsuwa mi przed oczy kamień z rysunkiem liścia, wszystkich jego żyłek. - To najważniejszy z symboli - objaśnia i ręką wskazuje dokoła. - Występuje zawsze obok ludzi i zwierząt, oznaczając "życie". Dlaczego? Bo w liściu jest aparat chemiczny pozwalający przekształcać energię słoneczną w chemiczno-elektryczną, która z kolei wytwarza białka, tłuszcze, cukry. Liść oznacza także, że Człowiek Gliptolityczny był zdolny czerpać fluidy z kosmosu, a potem je wydzielać, by napędzać aparaty i latające maszyny. Tamta ludzkość w ogóle przybyła z kosmosu. To ona wszczepiła kod genetyczny istniejącym na Ziemi małpoludom, stwarzając z nich ludzi...''

Badania kamieni z Ica przeprowadzone przez prof. Josefa Frechena z Instytutu Mineralogii i Petrografii na uniwersytecie w Bonn, a także przez cenionych naukowców z Instytutu Górnictwa przy Narodowym Uniwersytecie Technicznym w Peru, dra Fernando de las Casas i dra Cesara Sotillo, wykazały bez wątpienia, że wiek patyny pokrywającej kamienie oraz rysunki wynosi co najmniej 12 tysięcy lat. Ten zaskakujący wiek potwierdziły też inne analizy chemiczne. Według archeologów, 12 tysięcy lat temu na kontynent amerykański zaczęły dopiero napływać wędrowne plemiona z Azji, które docierały tu poprzez zamarzniętą Cieśninę Beringa. Przy okazji: niektórzy badacze twierdzą (i mają na to dowody), że port zbudowany przy najwyżej położonym jeziorze świata, Titicaca, ma co najmniej... 40 tysięcy lat!
Więcej na temat kamiennej biblioteki w poniższym linkach.
http://www.gwiazdy-mowia.pl/component/content/article/5847-kamienna-biblioteka-z-ica
http://zagadkowe-zjawiska-swiata.blogspot.com/2010/03/kamienie-z-ica.html
968  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Lipiec 01, 2010, 18:14:19
Lewitacja - tajemnicze unoszenie się w powietrzu, które zaprzecza znanym
prawom ciążenia.Czy w lataniu pomagają aniołowie, czy też pod wpływem
ekstazy, transu czy medytacji w komórkach ciała zachodzą dziwne
zmiany osłabiające pole grawitacyjne?Czy można się tego nauczyć?
Tą jak dotąd nie wytłumaczoną zdolnością obdarzeni byli dawniej
głównie święci i cudotwórcy.Między innymi św.Franciszek z Asyżu,
mniszka Teresa z Avila.Ukazany poniżej św.Józef z Copertino umiejętnością
lewitacji zadziwiał i wprawiał w zakłopotanie.



Ten XVII-wieczny franciszkanin zadawał sobie rany i zadręczał się, by osiągnąć
stan religijnej ekstazy.Po latach tortur nagle zaczął fruwać podczas modłów.
Mówił, że unosi się w powietrzu na widok świętych obrazów.Latając, śpiewał
niezwykle czystym głosem, niepodobnym do własnego.Osoby, które chwytał
za rękę, unosiły się razem z nim.Naocznym świadkiem jego lewitacji był papież
Urban VII. Pewnego razu Józef nagle wzniósł się do góry i usiadł na gałęzi drzewa
oliwnego.Jego ciało w tajemniczy sposób straciło cały ciężar, zakonnik nie
złamał nawet jednej małej gałązki.Dokonywał też lotów tyłem, czego nikt inny
nie praktykował.
Rekordzistką w sztuce latania była święta Maria Magdalena.Według podań uniosła
się aż 76 tysięcy razy, przez 30 lat, zdarzało się to jej 7 razy dziennie.Podobno
odbyła również lot do sąsiedniej miejscowości.

969  Hydepark / POLSKA / Odp: Noc Kupaly-Slowianskie swieto : Czerwiec 23, 2010, 12:17:32
Noc świętojańska,sobótkowa to noc tajemnych spotkań. Uśmiech



Tańców i swawoli. Mrugnięcie



Czym jest dla nas ta najkrótsza w roku noc w poniższym artykule Wojciecha Józwiaka.

Noc Kupały, czyli noc świętojańska, do dziś wywołuje spore emocje. Po dawnym święcie pozostało palenie ognisk i puszczanie na wodę wianków z zapalonymi świeczkami, ale także niejasne przekonanie, że nasi pogańscy przodkowie czcili to święto... dużo śmielej. Artur Kowalik, autor książki "Kosmologia dawnych Słowian",1 tak streszcza dawny sens Kupalnej Nocy:
"[Noc ta] służyła inicjacji seksualnej młodego pokolenia: nagie, a przynajmniej bose dziewczęta, śpiewając, wirowały w koło wokół świętojańskiego ognia w kierunku przeciwnym do ruchu słońca, symbolicznie pogrążając się w podziemnym świecie. Oszołomione tańcem unosili wyłaniający się z ciemności chłopcy, przenosząc w ramionach przez ogień i znikając z nimi na powrót w ciemności, by, na wzór kosmicznego zarodka żar namiętności przezwyciężył przeciwieństwa wynikające z różnicy płci."

Było to więc święto inicjacyjne i orgiastyczne. Średniowieczni kościelni pisarze wciąż gorszą się, iż niewiasty "w nocy ognie paliły, tańcowały, śpiewały, diabłu cześć a modłę czyniąc" (Marcin z Urzędowa). Jan Długosz ubolewa, iż mimo, że już 500 lat upłynęło do chrztu Polski, to wciąż "odprawiano [te igrzyska] przez bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się, oraz inne miłosne pienia..."

Zapiski historyków pokazują, jak na ziemiach polskich święto to stopniowo słabło, stając się coraz bardziej powodem do ekscesów z ogniem i strzelaniem, aż w końcu zaczęło być zabranianie przez władze i ograniczone do niewinnego puszczania wianków na wodę. Ale czym było na początku?

Wyjaśnijmy po kolei - najpierw nazwę święta. Nazwa "Kupała" używana była u wschodnich Słowian. "Kupałą" nazywano też kukłę, którą uroczyście owej nocy palono i topiono. Na nasze ziemie, zwłaszcza na sąsiadujące z Rusią Mazowsze, nazwa ta przenikała jako "kupalnocka" - zresztą słowo to zniekształcano najdziwniej. W Polsce typową nazwą była Sobótka, a palone wtedy ogniska nazywano "sobótkowymi ogniami". Co do słowa "Kupała", niektórzy badacze uważali, iż wzięło się ono od obrzędowego kąpania się tej nocy. Bardziej prawdopodobne jest jednak, iż podobieństwo tych słów jest przypadkowe, a nazwa ta - Kupała - jest pozostałością wygasłego języka ludu, który w starożytności sąsiadował ze Słowianami i został przez nich wchłonięty i zasymilowany. Mówili oni językiem podobnym do łaciny lub celtyckiego; zostało po nich kilkadziesiąt słów w słowiańskim. Prawdopodobnie byli to półlegendarni Wenetowie. Słowo "Kupała" jest uderzająco podobne do przydomka rzymskiego Amora - Cupido! Z kolei nazwa "Sobótka" nasuwa myśl, że kiedy w Polsce rozpowszechniło się chrześcijaństwo i jego kapłani ogłosili swoim dniem świętym niedzielę, to czynni wciąż "starostowie" rodzimego, pogańskiego kultu uznali, iż ich dniem świętym jest przeddzień niedzieli - sobota. "Sobótka" oznaczałaby więc jakiekolwiek rodzimowiercze święto. Zauważmy, że dzień św. Jana, 24 czerwca, w większość lat wcale nie wypadał w sobotę!2

Kiedy czczono to święto? Przyjęło się utożsamiać je ze św. Janem (raczej: wigilią św. Jana, 23 czerwca), ale wiele sobótkowych obrzędów wypełniano wcześniej, w Zielone Światki. Na przykład ognie na wzgórzach na Śląsku palono na Jana, ale w Małopolsce raczej na Zielone Świątki. Pod Krakowem, blisko śląskiej granicy, ludność rozwiązała ten dylemat tak, że jednakowo świętowała oba te dni. Inne rytuały, na przykład krzesanie nowego, "żywego" ognia prastarym sposobem, przez tarcie dwóch desek, były praktykowane w różnych miejscowościach także na 1 maja i nawet jeszcze wcześniej na Wielkanoc.

Wyłania się z tego obraz taki, że przed przyjęciem chrześcijaństwa istniało u Słowian wielkie płodnościowo-orgiastyczne święto na przełomie wiosny i lata, kiedy dni są najdłuższe i potęga Słońca, światła i ognia największa, choć właśnie wtedy należy pomóc Słońcu, wzmocnić jego siłę, która zaraz zacznie słabnąć. Czym wzmocnić? - paląc na ziemi, jakby jego magiczne odbicie, wielkie ognie. Kiedy zaczęto Słowian chrzcić i nawracać na nową wiarę, obyczaje związane ze Świętem Kupały zaczęły być "przyklejane" do wielkich świąt kościelnych tej pory roku, więc i do Zielonych Świątek, i do Jana. Tym łatwiej, że Słowianie ścisłej astronomicznej rachuby czasu nie znali, a ich własny kalendarz był księżycowy. Miesiąc był dla nich okresem widoczności Księżyca, czas dzielili na miesiące według pełni i nowiów Księżyca, więc zapewne i świętowanie Kupalnocki wahało się w obrębie całego kalendarzowego miesiąca. To by tłumaczyło "rozmycie się" obrzędów, co do ich czasu, pomiędzy Zielonymi Świętami a Janem: jedne przeszły do Zielonych Świątek, inne do Jana.

Czy Kupała była świętem ognia czy wody? Wcale nie jest to jasne. Bo z jednej strony mamy rytualne krzesanie "żywego ognia", palenie ognisk i światełek na wiankach - ale z drugiej strony wraca motyw kąpieli i brzeg rzeki jako miejsce świętowania. A więc woda - czy ogień? Odpowiedź brzmi: jedno i drugie. Kupalna Noc była świętem i ognia i wody, była świętem połączenia wody i ognia. Była świętem połączenia żywiołów i w ogóle momentem zjednoczenia przeciwieństw. Tej nocy ogień łączył się w jedność z wodą, światło z ciemnością, mężczyzna z kobietą i piorun bijący z nieba - z ziemią. Także ład łączył się w jedno z chaosem.

Dla ludzi żyjących w cyklicznym czasie powtarzających się pór roku, świąt i faz Księżyca, Noc Kupały była jakby osią, w której Wszystko łączyło się w Jedno - osią, wokół której obracał cały wielki kołowrót świata.

Wspomniany wcześniej Artur Kowalik (którego cenię jako wybitnego znawcę świata dawnych Słowian) postawił hipotezę, iż powtarzające się w sobótkowych obrzędach łączenie ognia z wodą - a więc świeczki spławiane rzeką, palenie, po czym topienie słomianych kukieł lub pochodni - jest pozostałością rodzimowierczego obrzędu, podczas którego kapłan demonstrował ludowi rzecz niemożliwą: połączenie przeciwieństw, mianowicie ogień płonący w wodzie. Czyniono tak, zręcznie manipulując nad wodą płonącymi pochodniami.

Podobną demonstracją połączenia się przeciwieństw był... kwiat. Ale nie kwiat paproci, który wydaje się raczej obcym, nie-słowiańskim zapożyczeniem, lecz kwiat bratka. Bratek, Viola tricolor, ma w jednym kwiecie płatki żółte (jak ogień) i fioletowo-niebieskie (jak woda). Wygląda więc jak ogień połączony z wodą. A dlaczego nazywa się właśnie "bratek", a nie inaczej? W tym kryje się dalszy ciąg kupalnej tajemnicy. We wschodniosłowiańskich pieśniach świętojańskich zachowała się opowieść o kazirodztwie, które kiedyś, "dawno temu", miało miejsce podczas tej naładowanej magią nocy. O siostrze, która w tę noc uwiodła brata i który musiał ją za ten czyn zabić. Przed nieuchronnym wyrokiem dziewczyna prosi, by na jej grobie posadzić kwiaty, albo kwiaty wyrastają same na jej - lub ich, wspólnym, grobie. Kwiaty te mają płatki czerwone jak męski ogień i błękitne jak żeńska woda. I nazywają - jakby inaczej? - bratkami.

Kiedy znamy ten mit, sens kupalnego święta się wyjaśnia. Jak ogień z wodą i jak płatki bratków o przeciwnych kolorach, podczas tego święta urzeczywistnia się Jedność Wszystkiego. Świat staje się monadą - jednym punktem, w którym łączą się przeciwieństwa. Kiedyś bogowie, zaczynając od takiego magicznego punkty, stworzyli świat. Teraz jego stworzenie zostaje powtórzone.

Słowianie nie znali filozofii i nie umieli tych idei wyrazić pojęciowo. Dlatego wyrażali ich sens poprzez świętowanie i radość, przez pieśni, tańce i szczególne rytualne działania. Chociaż, kto wie, czy naprawdę nie znali do tego "teorii". Ich religia też przecież musiała mieć swoich kapłanów, mędrców, wtajemniczonych. Ale gdy przyszła nowa wiara, oni nie spisali swoich traktatów o budowie i sensie świata. Zostały po nich, jako echo ich religii, tylko ludowe obrzędy.

Sobótka-Kupalnocka miała swoje odmiany w całej Słowiańszczyźnie. W Rosji ten święty dzień zaczynano od kąpieli w łaźni, po czym przez wsie szły korowody z pieśniami, na brzegami rzek nie tylko palono ognie, ale i ucztowano. W Bułgarii kąpano się w rzekach przed wschodem Słońca - obyczaj bardzo podobny do wczesno-chrześcijańskich rytuałów nocnego chrztu przez zanurzenie w wodzie z głową i nago. Świętowali nie tylko ludzie - cieszyć się miało także Słońce! Wypatrywano tego dnia wschodu Słońca, bo wtedy Słonce miało skakać po niebie z radości. Kto to zobaczył, szczęście go spotykało. U wschodnich Słowian palono słomianego bałwana, zwanego także "Kupała" lub "Kupało", i jeszcze płonącego topiono w wodzie. Na Polesiu, ale i w Małopolsce w środku świętojańskiego ogniska wznoszono słup obłożony słomą - wyraźny znak, iż ogień ten symbolizował zarazem oś świata. Pola objeżdżano konno z pochodniami zapalonymi od sobótkowych ogni. Przez ogniska przepędzano bydło. Dziewczęta strojono gałęziami, po czym wyglądające jak chodzące drzewko, wrzucano do wody. Wszędzie skakano przez ogień, a niekiedy chodzono po nim boso. Moc ognia wzmacniała "ognista", aromatyczna roślina - bylica, czyli piołun. Wzmocnieniu mocy służył też napitek: piwo z dodatkami psychoaktywnych roślin, jak chmiel lub lulek.3 Wszystkie te czynności miały na celu "unurzanie się" w ożywczej, uzdrawiającej mocy ognia i wody - łączących się wtedy żywiołów.

Podczas tego wszechogarniającego połączenia przeciwnych żywiołów łatwiej było chłopcom i dziewczętom przekroczyć dzielącą ich zwykle barierę. Był to idealny moment, by młodzi obojga płci poznali się - także najbliżej jak to możliwe. Na to był potrzeby szczególny, wyjątkowy dzień, a raczej noc, bo w zwykłe dni Słowianie, naród wszak rządzący się surowym patriarchalnym prawem, nie kwapili się do wolnej miłości.

Skąd wzięły się wianki? Wydaje się, że wróżenie z wianków było jakby osobną tradycją, dość luźno związaną z głównym sensem tego święta. Wianki w dawnych czasach plecione były ze słomy, w którą wplatano świeże kwiaty. Z początku nie używano świec - po prostu podpalano słomę. Albo doczepiano do wianka łatwopalny wiecheć z suchych ziół. Z tego, co się działo z wiankiem, dziewczęta wróżyły sobie przyszłość. W którą stronę wianek płynął, znaczyło, z której strony przyjdzie narzeczony. To, czy wianek odpłynął czy utonął, zapowiadało długie i szczęśliwe życie - lub przeciwnie. W niektórych okolicach nie chodzono z wiankami nad wodę, tylko rzucano na gałęzie: gdy zawiesił się na gałęzi, wróżba była pomyślna. Albo rzucano na dach: nie spadł - pomyślnie!

Kiedy pierwotny sens Kupały zacierał się w ludzkiej świadomości, zaczęto sens sobótkowych ogni tłumaczyć inaczej: że oto w tę noc szczególnie aktywne są wiedźmy, strzygi, czarty i inne służki i słudzy zła. Są aktywne właśnie dlatego, że w ramach ogólnego pomieszania żywiołów siły ciemności i chaosu wnikają w uporządkowany "dzienny" świat ludzi. I dlatego, by je trzymać na bezpieczną odległość od ludzkich siedzib, trzeba palić wielkie ognie. Widywano w tę noc latających pod niebem czarowników, a chaty zabezpieczano ostrymi narzędziami postawionymi na sztorc - wiadomo, czarownice ich nie lubią. Kto zaś nie przyszedł na sobótkowe tańce, ten był poważnie podejrzany, że sam jest wiedźmą lub "wiedźminem" i lata gdzieś na szkodę przyzwoitym ludziom. Zauważmy, że podobnie zdemonizowane zostało zachodnio-europejskie święto ognia, Beltaine, a raczej jego wigilia - noc po dniu św. Walbergi-Walpurgii, a także, w angielsko-amerykanskiej tradycji, wigilia Wszystkich Świętych czyli Halloween. Mechanizm był w każdym przypadku podobny: święta, podczas których pierwotnie stapiały się - chwilowo - światy ludzi i duchów, stawały się z czasem nocami złych mocy, porą inwazji demonów.

Długo już po tym, kiedy sens Nocy Kupalnej zatarł się w ludzkiej pamięci, powtarzano powiedzenie-przestrogę, że kąpać się - w rzekach lub jeziorach - można dopiero po tym, kiedy "św. Jan wodę ochrzci".4 Ale istniała w Słowiańszczyźnie inna wersja tej przestrogi: że kąpiel jest dozwolona, kiedy wodę "ochrzci"... piorun podczas pierwszej burzy. Gdy zestawić jedno z drugim, wynika, że kupalnym obrzędom powinna wtórować burza z piorunami. Wtedy dopiero, gdy w ludzkie działania włączy się przyroda, święto to zostanie spełnione w sposób doskonały. (Podobnie jak dziś do doskonałości świąt Bożego Narodzenia potrzeba, aby wtedy spadł śnieg.) Gdy ten wątek pociągnąć dalej, wyniknie z niego, że Kupalnocce patronowało bóstwo, które po chrystianizacji zastąpił i przesłonił święty Jan Chrzciciel. Bóstwo to miało związek z piorunami, więc zapewne było bogiem burzy. Czyżby tym patronem Nocy Kupalnej był sam gromowładny Perun?5

I jeszcze lokalny szczegół. Na zachód od Milanówka, gdzie od kilkunastu lat mieszkam, na św. Jana - w samo to święto, nie w jego wigilię - po wsiach pali się ognie. Pali się je na miedzach, a więc na skrawkach ziemi niczyjej, czyli symbolicznie nie-ludzkiej, więc w jakimś sensie pozostawionej mocom i duchom, a w tych ogniskach pali się koła. Kiedyś zapewne były to zużyte koła od wozów, dziś są dużo efektywniej płonące stare opony. Nad okolicami Błonia, Regowa, Szymanowa, w trójkącie Grodzisk - Sochaczew - Bolimów co roku unoszą się wstęgi czarnych dymów. (I tylko tam.) Kilka razy o ten obyczaj, praktykowany przecież 30-60 km od Warszawy, pytałem etnografów. Nikt o nim nie słyszał! Palenie kół przypomina obrzęd zapalonych kół, staczanych ze wzgórz na celtyckie, ale i germańskie święto nowego ognia, Beltaine, 1 maja. W ziemi w wymienionym mikroregionie leżą złoża brył szlaki pozostałej po starożytnym zagłębiu hutniczym. W okresie rzymskim ta okolica była gęsto zaludniona i produkowała broń na potrzeby Germanów toczących przygraniczne wojny z Cesarstwem. Można przypuszczać, że obyczaj palenia świętojańskiego palenia kół jest świadectwem, iż spora grupa ówczesnej ludności z tzw. Kultury Przeworskiej na tym terenie przetrwała okres Wędrówki Ludów i przekazała swoje obrzędy przybyłym później Słowianom. Tylko jak to sprawdzić?
http://www.taraka.pl/?id=kupala
970  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Czerwiec 23, 2010, 11:46:19
Wracając jeszcze do czterech stworzeń otaczających Rydwan Boga
siedzącego na tronie.Tradycja żydowska łączy każde z tych istot
z literami wielkiego imienia JHWH; J-odpowiada orłu, H-lwu, W-wołu,
drugie H-człowiekowi.



Jednak na obrazie z kościoła jezuitów oddającym chwałę imienia Jezus,
cztery stworzenia są w tym wypadku symbolami poświęconymi Chrystusowi
i odnoszą się do czterech ewangelii.
Pewien wiersz w ewangeliarzu pochodzącym z XIV w. ujmuje go źwiężle tak:

''Te cztery istoty są symbolami Chrystusa:
Jest człowiekiem, bo się urodził, wołem, bo umarł złożony w ofierze;
lwem, bo powstał, a orłem, bo wzniósł się do nieba.
Dostatecznie tak opiszesz to, co stworzenia te wyobrażają.''




Według kardynała Caro y Rodrigueza obrzędowość masońska zdradza swe judaistyczne pochodzenie.Uważa on, że znaki heraldyczne, w których znajdują się postacie cherubinów, opisanych w drugim widzeniu Ezechiela:
wół, człowiek, lew, orzeł są tego wyraźnym przykładem.


Herb Zjednoczonej Wielkiej Loży Anglii.

Darku artykuł absolutnie pasuje do tego wątku, odkryto przecież ukrytą tajemnicę. Uśmiech
971  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Czerwiec 21, 2010, 11:43:10
Johann Rottmayer na sklepieniu kościoła jezuitów we Wrocławu,wyraził
plastycznie chwałę dla ''Imienia Jezus''.
Obraz skomentował słowami - ''Od wschodu słońca aż do zachodu niech
będzie uwielbione Imię Pana''.



Dorothea Forstner w swej książce ''Świat symboliki chrześcijańskiej'' twierdzi,że cztery istoty
ciągnące wóz to symbole ewangelistów:Marek-lew,Łukasz-wół,Jan-orzeł,Mateusz-człowiek.
Siostra zakonna uważa też,że początków tych czterech postaci,należy szukać tysiące lat przed
Chrystusem,w obrazie świata starożytnych Babilończyków.Wyobrażali oni sobie niebieską drogę,
po której wędrują planety jako ląd stały,podobny do grobli otaczającej ocean niebieski,zamieszkany
przez wielkich bogów.W tę drogę wmontowany jest ''zodiak'',którego najważniejszymi punktami są
cztery strony świata,mianowicie konstelacje Byka,Lwa,Orła i Człowieka.Te konstelacje gwiazd
uważano za potężne boskie istoty,strzegące czterech głównych stron świata i zarazem odpowiadające
położeniu Słońca w danym okresie oraz czterem porom roku;Byk-wiośnie,Lew-latu,Orzeł-jesieni,
Człowiek-zimie.
Asyryjscy bogowie czterech stron świata to; Marduk-skrzydlaty byk, Nebo-człowiek,
Nergal-skrzydlaty lew, Ninurta-orzeł.
Jak widać w rozważaniach o symbolach chrześcijańskich trzeba opierać się także na wiadomościach
zaczerpniętych ze świata starożytnych cywilizacji, min. Sumeru. Mrugnięcie
972  Info dla nowych użytkowników - przeczytaj koniecznie. / Praktyczne informacje dla nowych forumowiczów / Odp: Komputer - jak to zrobić? : Czerwiec 19, 2010, 21:55:55
Darku to już nic nie da,bo stare forum zostało prawdopodobnie wykasowane przez administratora serwera. Smutny
Jedyna szansa jest w tym,że ktoś zapisał pliki na swój twardy dysk.Może zrobił to Tomek.
973  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Czerwiec 15, 2010, 23:13:40
Uwolnienie Prometeusza


Obraz Christiana Griepenkela przedstawiający chwilę tuż przed uwolnieniem Prometeusza przez Heraklesa. Heros przed chwilą ustrzelił z łuku sępa, który wyjadał wątrobę Tytana, a teraz przychodzi mu na ratunek z otwartymi ramionami, by za chwilę zerwać kajdany i wypuścić Prometeusza. Tytana przykuto do góry za karę za to, że ośmielił się ukraść bogom ogień i podarować go ludziom - mimo że odebrał go im sam Zeus.

Prometeusz należał do tytanów. To on ulepił z gliny człowieka. Dał mu życie, a tym samym i duszę. Ludzie jednak byli dość nieporadnymi istotami. Nie potrafili okiełznać przyrody, nie radzili sobie z otaczającym ich światem. Prometeusz widząc to, niczym dobry i mądry ojciec, zaczął szkolić ludzi w łowach, pokazywał proste rzemieślnicze prace. Chciał także, aby ludzie posiadali ogień. Zeus jednak nie zgodził się na to z obawy przed niezależnością ludzi. Ale Prometeusz traktował ludzi jak swoje własne dzieci. Patrzył na ich ciężki żywot i serce mu się kroiło. Wiedział, ze poniesie za to karę, ale mimo wszystko odważył się wykraść bogom ogień i podarować go ludziom. Ta niesubordynacja bardzo rozgniewała zarówno Zeusa, jak i innych bogów. Bogowie więc postanowili stworzyć cudnej piękności kobietę, nadać jej imię Pandora, co dosłownie oznaczało dar bogów. Miał to być dar dla Prometeusza. W ręku Pandora trzymała tajemniczą puszkę. Tak wyposażoną kobietę Hermes zniósł na ziemię i postawił przed drzwiami tytana. Sprytny Prometeusz jednak wyczuł podstęp i odprawił kobietę. Niestety, Prometeusz posiadał brata, był to głupiutki Epimeteusz. Pandora dotarła i do jego chaty. Ten ujrzawszy taką piękność od razu ją poślubił i ciekawy jej posagu otworzył puszkę. I stało się nieszczęście. Z puszki bowiem wydostały się na zewnątrz, do ludzkiego świata wszystkie choroby, nieszczęścia, smutki, łzy. Prometeusz rozgniewał się na bogów i postanowił się na nich zemścić. W tym celu zabił woła i podzielił go na dwie części. Jedną z nich miał wybrać Zeus jako odświętną ofiarę ludzi na cześć bogów. Prometeusz użył fortelu. Mięso woła przykrył suchą skórą, natomiast kości - grubym tłuszczem. Zeus nie spodziewał się tego i wybrał tę część z tłuszczem. Wielkie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że pod spodem są same kości. Ale jeszcze większy był jego gniew. Z zemsty rozkazał przykuć Prometeusza do skały. Co dzień przylatywał sęp i wyżerał tytanowi wątrobę, która co dzień odrastała. Z tej męki wybawił tytana dopiero Herkules. Ale od tej pory Prometeusz jest symbolem poświęcenia się boga dla ludzkości.
Jak widać legendy lubią się powtarzać.Mamy tutaj również przekaz,że nie wszyscy bogowie są źli. Mrugnięcie
974  Rozwój duchowy / Czytelnia / Odp: Tajemnicze Księgi : Czerwiec 15, 2010, 22:17:56
Testament Abrahama
Początkowo myślano, że ten utwór został napisany w języku hebrajskim, obecnie przeważa opinia, że powstał w języku greckim. Przyjmuje się, że napisany został około 100 r. po Chrystusie prawdopodobnie w Egipcie. W tym utworze bardzo wyraźnie zaznaczony jest uniwersalizm zbawienia.


Ojciec Abraham dożył miary swego życia, to jest dziewięćset dziewięćdziesiąt lat. Życie przeżył w pokorze, w spokoju, sprawiedliwości, autor wspomina, że „ojciec wiary" był bardzo gościnnym człowiekiem. Namiot rozstawił na rozstaju dróg przy dębie Mamre. Bez wyjątku wszystkich przyjmował pod swój dach w gościnę, kto tylko o to prosił czy potrzebował (królów, bogatych, ułomnych, podróżnych).

Każde życie ma swój koniec. „Gorzki napój śmierci" miał za niedługo wypić również Abraham. Bóg zawołał do siebie Michała Archanioła i polecił mu zejść do Abrahama i powiedzieć o zbliżającej się śmierci by mógł uporządkować swoje sprawy. Tu Bóg wymienił zalety Abrahama, podkreślając, że jest on umiłowanym Jego przyjacielem.

Wtedy archistrateg odszedł od tronu Bożego i udał się pod dąb Mamre. Abrahama spotkał niedaleko pola w gronie synów Maseka. Abraham widząc nadchodzącego Archanioła Michała pod postacią postawnego żołnierza, wyszedł mu na spotkanie, jak to miał w zwyczaju. Wysłannik od Boga pozdrowił czcigodnego starca. Chciał aby wyruszyli do domu końmi, ale Archanioł się nie zgodził, stwierdzając, że nie dosiada czworonożnych, żyjących zwierząt. Święci mężowie poszli piechotą. Przechodząc obok drzewa cyprysowego Abraham usłyszał głos drzewa, które mówiło: „Święty, Święty, Święty jest Pan, Bóg, który go wzywa do tych, którzy go miłują", udał przed posłańcem Pańskim, że żadnych słów nie usłyszał. Gdy Izaak zobaczył ojca swego z Aniołem rzekł do matki, że przybysz nie jest z rodzaju ludzkiego. Izaak, gdy padł do stóp bezcielesnego usłyszał ponownie obietnicę dotyczącą jego, a daną jego ojcu przez Boga i otrzymał błogosławieństwo. Abraham z synem Izaakiem usługiwali Archaniołowi. Umył nogi przybyszowi, poczym ulegając wewnętrznemu wzruszeniu rozpłakał się, a z nim wszyscy obecni. Łzy Archanioła zamieniały się w drogocenne kamienie, które to po kryjomu Abraham schował pod swe odzienie, zachowując tą tajemnicę jedynie dla siebie.

Czcigodny starzec poprosił Izaaka by ten przygotował komnatę, aby mogli( on i posłaniec) pokrzepić się. Zastrzegł mu jednak by przyniósł sprzęty godne najwyższych osobistości. Archistrateg opuścił namiot pod pewną przyczyną i szybko wzniósł się do tronu najwyższego. Wyjaśnił Bogu, że nie jest w stanie przekazać wiadomości temu sprawiedliwemu starcu. Bóg pocieszył Archanioła, aby się nie martwił i spokojnie spożywał pokarmy (duchy nie jadają) z nim, a myśl o śmierci podsunie Abrahamowi jego syn. Archistategowi zostanie jedynie objaśnienie tej myśli.

Michał Archanioł wtedy zstąpił do domu Abrahama i zasiadł z nim do stołu. Po posiłku udali się na spoczynek. W czasie snu Bóg tchną we wnętrze Izaaka obraz śmierci swego ojca. Było to około godziny trzeciej w nocy. Izaak wstał z posłania i pobiegł do namiotu ojca wołając go rozpaczliwie przez łzy. Także Sara słysząc hałas przyszła do namiotu męża.

Sara słysząc głos posłańca poznała, że ten, który mówi jest aniołem Pana. Natychmiast poprosiła ona Abrahama na stronę i wyjaśniła mu, że gość jest jednym z aniołów Pańskich, którzy ich odwiedzili, gdy on zabił młodego byczka, który po ich odejściu znowu odżył i to on obdarował ich Izaakiem. Abraham pokazał w tym momencie Sarze perły, które powstały z łez anioła.

Po tej rozmowie Abraham wszedł do namiotu i poprosił swego syna by ten mu wyjawił swój sen. Wyjaśnił, że widział słońce i księżyc świetlany świecący nad swoją głową. Gdy się nimi radował, zobaczył niebo otwarte, męża świetlanego, który stąpił do niego i zabrał mu słońce. Ten fakt napełnił go smutkiem. Jednak ten mąż znów zstąpił i zabrał mu księżyc. Wtedy mocno płakał. Prosił usilnie o ich zwrot, lecz bezskutecznie. Pozostały przy nim promienie.

Anioł Pański wtedy wyjaśnił, że słońcem jest jego ojciec, a Sara księżycem. Ów mąż to posłaniec Boży, który tobie Abrahamie zabierze życie w tym czasie, zabierając cię do Boga. Po tym Archistrategowi wyjaśnił Abrahamowi, że jest Michał- wódz wojska niebieskiego i posłaniec Boży, który przyszedł zwiastować mu myśl o śmierci. Abraham odparł mu, że nie pójdzie z nim. Po tych słowach anioł znikł.

Św. Michał udał się przed tron Boży i wszystko przedstawił Bogu, który nakazał wrócić Archaniołowi Michałowi do Abrahama i przekazać mu co następuje. A mianowicie, Bóg przyrzeka mu błogosławieństwo oraz jego potomstwu, obiecuje dać wszystko o co tylko poprosi. Archanioł ma się jednak jego spytać, dlaczego sprzeciwia się Bogu, gdyż powinien wiedzieć, że wszyscy ludzie począwszy od Adama są śmiertelni (nikt nie uniknie śmierci).

Sprawiedliwy, gdy go zobaczył padł na ziemię jak martwy. Archistrateg przekazał mu wszystko, co Bóg nakazał przekazać. Po tym Abraham zrozumiał, że pobłądził. Pośród łez padł do stóp Bożego posłańca, błagał o odpuszczenie winy i prosił o spełnienie prośby by mógł przed śmiercią zobaczyć Świat, wszystkie dzieła, które Stwórca stworzył, a wtedy będzie umierać bez żalu.

Bóg polecił Archaniołowi by wziął świetlaną chmurę, aniołów i spełnił prośbę sprawiedliwego starca, a on to wypełnił. Abraham tak podróżując zobaczył wszystkie dobrodziejstwa świata jak i jego zgniliznę. Widząc źle czyniących, wyrażał życzenie ich zagłady. Pod koniec drogi posłaniec podwiózł starca do bram nieba. Zobaczył tu dwie drogi. Jedną szeroką, a drugą wąską, podobne do nich były również bramy. Przy nich siedział mąż- był to Adam, gdy widział ludzi sprawiedliwych wchodzących do nieba, siedział na tronie i się radował, a kiedy potępionych, rzucał się na ziemię płacząc i narzekając.

Po tym podeszli pod sąd Boży. Do sędziego anioł przynosił dusze. Sędzia drugiemu polecał odszukanie wszystkich grzechów i dobrych uczynków, od szali, na którą stronę się przeważy zależało zbawienie ludzi. Sędzią był syn Adama, Abel. Przez Boga ludzie będą sądzeni dopiero przy czasach ostatecznych, wyjaśnił anioł. Funkcja aniołów po bokach stojących: pierwszy-spisuje dobre uczynki, drugi- złe. Trzeci anioł trzymał wagę, na której ważono uczynki. Widząc duszę stojącą po środku, której wahały się losy zbawienia Abraham poprosił Archanioła o modlitwę, którą to modlitwą uratowali od zagłady. Widząc efekt swojej modlitwy prosi o zmiłowanie i miłosierdzie dla grzeszników, których niegdyś w złości przeklną i unicestwił. Posłaniec zawrócił świetlany wóz, gdyż czas Abrahama dobiegał końca i wrócili do komnaty pod drzewo Mamre. Tu przywitała czule rodzina głowę rodziny. Przywitania przerwał anioł ponaglając Abrahama by wydał stosowne rozporządzenia, jednak ten powiedział, że nie posłucha i nie pójdzie za wysłannikiem nieba. Wtedy anioł powrócił przed oblicze Najwyższego.

Niewidzialny Bóg przywołał wtedy do siebie śmierć i nakazał jej przyoblec się najdostojniej, tak, aby nie przerazić Abrahama i sprowadzić go do Niego. Przybrała ona postać świetlistego Archanioła i poszła do niego. Ten zobaczywszy ją wyszedł jej na spotkanie nie zdając sobie sprawy, że został zwiedziony. Śmierć po miłych powitaniach powiedziała do niego, że jest gorzkim napojem śmierci, lecz ten zwiedziony upojnym zapachem i pięknym wyglądem nie uwierzył. Śmierć wyjawiła mu tajemnicę swego przybycia, lecz starzec kolejny raz powiedział, że nie pójdzie. Od tej chwili śmierć się już nie odezwała ani słowem, ale towarzyszyła mu wszędzie.

Abraham zdenerwowany jej obecnością zaczął się z nią kłócić. Zaklinał ją na Boga, ażeby mu prawdę powiedziała czy rzeczywiście jest nią. Usłyszał twierdzącą odpowiedź. Zapytał czy do wszystkich śmiertelników przychodzi w tak powabnym przebraniu. Tym razem odpowiedź była przecząca. Wyjaśniła mu, że do sprawiedliwych przychodzi w młodzieńczym pięknie, i w wielkim spokoju oraz pochlebstwem. Do grzeszników zaś w wielkiej zgniliźnie, surowości, nielitościwym spojrzeniem. Poprosił by mu ukazała swą najgorszą stronę. Po pewnych oporach zarzuciła na siebie śmierć szaty tyrana. Jej wygląd stał się mroczny i okropny... „ Z powodu tej wielkiej goryczy i okrucieństwa umarło około siedmiu tysięcy sług i służebnic. Sprawiedliwy Abraham odczuł swoją niemoc wobec śmierci tak, ze niemal oddałby swego ducha"2.

Wystraszony Abraham pytał się dlaczego tyle służby pomarło i dowiedział się od niej, że gdyby prawica Boża nie była z nim, też musiałby oddać duszę. To, że żyje to jest cud. Modlił się ze śmiercią o przywrócenie do życia sług, a jego prośby zostały wysłuchane. Po tym udał się do komnaty aby odpocząć, a śmierć poprosił by odeszła bo duch jego jest znużony. Znowu zaczął się kłócić ze śmiercią o życie nie przestając się targować. W tym miejscu Abraham został pouczony o każdym obliczu śmierci, jaki został mu ukazany.

Śmierć ukazała i powiedziała mu wszystko, co chciał, alei poprosiła zacnego Abrahama: „ Teraz powiadam ci, najsprawiedliwszy Abrahamie, zaprzestań wszystkich twoich pragnień i zaniechaj pytania o cokolwiek! Chodź, pójdź za mną."3 I tak prosił ją aby odeszła.

Wszedł Izaak, weszła żona jego i użalali się nad omdlałym śmiertelnie Abrahamem. Słudzy przyszli i też lamentowali. Śmierć oszukała Abrahama i pocałował jej prawicę. Zjawił się Archanioł z aniołami i zabrali jego duszę na rękach na płótnie utkanym przez Boga. Gdy hymny pochwalne ucichły, aniołowie przenieśli jego duszę do raju.

My też naśladujmy cnotliwego Abrahama w naszym życiu, abyśmy też zostali uznani godnymi życia wiecznego.
975  Hydepark / Kultura i sztuka / Odp: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH . : Czerwiec 04, 2010, 12:35:23
29 marca 1640 roku Miguel Juan Pellicer, dwudziestotrzyletni wiejski chłopak mieszkający w Aragonii, odzyskał w cudowny sposób swą amputowaną dwa lata wcześniej nogę.
Rzecz miała miejsce w hiszpańskim miasteczku Calanda, oddalonym o 118 kilometrów od Saragossy. Pod koniec 1637 roku Miguelowi amputowano nogę na wysokości czterech palców poniżej kolana. Po dwóch latach modlitw odzyskał ją. Co zadziwiające, noga nie „odrosła”, nie została stworzona na nowo. Miguelowi została „przywrócona” łydka amputowana dwa lata wcześniej, czego dowodziły zgodne zeznania świadków, że na odzyskanym fragmencie nogi widoczny był szereg znaków szczególnych, które pozwalały ją zidentyfikować.
Jeszcze bardziej dziwne, że Miguel nie był w stanie natychmiast postawić mocno swojej stopy na ziemi. Miał bowiem ścięgna i palce stopy skurczone i niemal niewładne, nie czuł normalnego ciepła w nodze, która była trupiego koloru i nie miała ani długości, ani grubości drugiej nogi.Okazuje się, że powyższy opis odpowiada normalnemu obrazowi klinicznemu, jaki można zaobserwować po reimplantacji.
W czwartek 29 marca 1640 r. Miguel Juan nie pojechał zbierać jałmużny, lecz został w domu, aby pomóc ojcu w napełnianiu nawozem koszyków, które osioł przenosił do nawożenia pola. Po całym dniu ciężkiej pracy Miguel wrócił do domu bardzo zmęczony. Podczas kolacji wszyscy widzieli kikut jego prawej nogi wraz z odkrytą, zagojoną raną, a niektórzy z gości nawet jej dotykali.



Około godziny 22, młodzieniec pożegnał się z rodzicami i ze zgromadzonymi gośćmi, zostawił w kuchni swą drewnianą protezę oraz kule i poszedł spać, skacząc na lewej nodze. Po modlitwie i całkowitym zawierzeniu się Matce Bożej szybko zapadł w głęboki sen. Kiedy mama Miguela weszła do pokoju, w którym spał jej kaleki syn - a było to pomiędzy godziną dziesiątą trzydzieści a jedenastą wieczorem - poczuła "wspaniały, niebiański zapach". Kobieta podniosła oliwną lampkę i zauważyła, że spod płaszcza, którym był przykryty jej syn, wystawała nie jedna, ale dwie stopy, założone jedna na drugą. Wciąż jeszcze nie dowierzając, przybliżyła się do łóżka - i wtedy była już pewna, że wzrok jej nie myli. Zszokowana tym odkryciem zawołała męża, który po przyjściu odsunął cały płaszcz. Pellicerom ukazał wtedy niesamowity widok ich śpiącego syna z dwiema zdrowymi nogami. W jednej chwili zrozumieli, że stał się wielki cud: ich syn odzyskał amputowaną prawą nogę. Świadomi ogromu tajemnicy, zaczęli krzyczeć i potrząsać nim, aby się obudził. Dopiero po dłuższym czasie Miguel Juan otworzył oczy. Rozgorączkowani rodzice mówili do niego: "popatrz, odrosła ci noga!". Można sobie wyobrazić zdumienie i radość Miguela, kiedy zobaczył i poczuł, że rzeczywiście ma dwie nogi i że przestał być inwalidą. W międzyczasie zbiegli się wszyscy domownicy i z wielkim przejęciem oglądali cudownie przywróconą młodzieńcowi nogę. Miguel Juan zupełnie nie wiedział, jak to mogło się stać. Pamiętał tylko, że nim go obudzono, śniło mu się, jak namaszczał kikut swej uciętej nogi olejem z lampki w Świętej Kaplicy Matki Bożej z Pilar. Jednego był pewien: że to Jezus Chrystus dokonał tego cudu dzięki wstawiennictwu Jego i naszej Matki Maryi.



    Kiedy Miguel Juan ochłonął z pierwszego wrażenia, zaczął dotykać swej uzdrowionej nogi i poruszać nią tak, jakby chciał się upewnić, że to wszystko jest prawdą. W świetle oliwnych lamp wszyscy dokładnie oglądali jego cudownie odzyskaną nogę. Widoczna była na niej jedna duża blizna po złamaniu kości piszczelowej podczas wypadku, a także trzy mniejsze blizny: po ugryzieniu w dzieciństwie przez psa. po wycięciu czyraka i zadrapaniu przez kolczasty krzak. Blizny te wskazywały w oczywisty sposób na to, że była to ta sama noga, którą amputowano i pogrzebano na cmentarzu przed dwoma laty i pięciu miesiącami. Nastąpiło więc nie odrośnięcie, lecz cudowne przywrócenie uciętej nogi. Zachował się egzemplarz miejscowej gazety Aviso Historico z 4.06.1640 r., w której napisano, że przeprowadzono badania na cmentarzu szpitalnym w Saragossie i nie znaleziono tam żadnego śladu nogi w miejscu jej pogrzebania.
 Wieść o niezwykłym wydarzeniu bardzo szybko rozeszła się po okolicy. Ludzie, którzy przybiegli do ubogiego wiejskiego domku Pellicerów, głośno modlili się i dziękowali Matce Bożej i Jezusowi Chrystusowi za ten wielki cud. Wszyscy zebrani odczuwali cudowny, "niebiański" zapach, który utrzymywał się w izbie przez kilka dni. Rankiem następnego dnia do domu Pellicerów przybył proboszcz, ks. Herrero. wraz z burmistrzem i najwyższymi przedstawicielami miejscowej władzy oraz dwaj chirurdzy, którzy przez dłuższy obmacywali prawą nogę Juana - wszyscy oni chcieli w sposób urzędowy i "naukowy" potwierdzić, że to wszystko jest prawdą. Już 30 marca, a więc następnego dnia po cudzie, sędzia pierwszej instancji Martin Corellano, odpowiedzialny za publiczny porządek w Calandzie, sporządził pierwszy oficjalny dokument o tym nadzwyczajnym wydarzeniu. Natomiast w niespełna 70 godz. od cudu w domu Pellicerów został sporządzony przez przedstawicieli władz kościelnych, świeckich oraz lekarza, spisany przez notariusza i potwierdzony przez dziesięciu świadków, akt notarialny dotyczący tego niesamowitego faktu, w którym stwierdza się "Boską interwencję". Uzdrowionego młodzieńca zaprowadzono w procesji do miejscowego kościoła, gdzie zebrali się wszyscy mieszkańcy Calandy, którzy widzieli, że Miguel Juan szedł na dwóch nogach, a jeszcze wczoraj miał tylko jedną. W kościele Miguel Juan najpierw poszedł do spowiedzi, a później razem ze wszystkimi mieszkańcami Calandy uczestniczył w uroczystej, dziękczynnej Mszy św.

     Odcięta noga, która po przeszło dwóch latach przebywania w ziemi całkowicie zgniła, dzięki bezpośredniej interwencji Boga została przywrócona do życia i połączona z resztą żyjącego ciała. Jest to z pewnością dany nam przez Chrystusa znak i zapowiedź zmartwychwstania naszych ciał w dniu Paruzji. Stwórca natomiast uszanował prawa natury i dlatego odzyskiwanie niedoskonałych cech fizycznych i motorycznych cudownie przymocowanej nogi następowało u Miguela Juana w ciągu kilku miesięcy.

     25 kwietnia 1640 r. Miguel razem ze swoimi rodzicami wybrali się na pielgrzymkę do sanktuarium w Saragossie, aby podziękować Matce Bożej za cud przywrócenia nogi. Wszyscy mieszkańcy Saragossy doskonale znali żebrzącego przy bazylice młodzieńca z jedną nogą. Możemy zatem wyobrazić sobie ich zdumienie, kiedy zobaczyli, że Miguel Juan przestał już być kaleką i ma dwie zdrowe nogi. Prawdziwy jednak szok przeżył profesor Estanga - chirurg, który amputował Miguelowi nogę i który przez dwa lata opatrywał mu ranę w miejscu odcięcia kończyny. Teraz mógł naocznie stwierdzić, że ta część nogi, którą amputował, została przywrócona do normalnego życia i funkcjonowania, w sposób całkowicie dla medycyny niewyjaśniony. Podobny wstrząs przeżyli na widok Miguela Juana z dwiema nogami asystujący profesorowi lekarze oraz cały personel szpitalny.
http://adonai.pl/cuda/?id=36
Strony: 1 ... 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 [39] 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 ... 57
Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.16 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

ganghg strzecha ultrawinterfell proskills js2001