Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 13, 2024, 22:44:00


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Ezoteryka - czym jest  (Przeczytany 31204 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #25 : Październik 01, 2009, 05:53:39 »

A do jakiej gałęzi ezoteryków należą piszący horoskopy dla gazet? ;P
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #26 : Październik 01, 2009, 06:57:15 »

Do OszołoTandetoEzoteryki Chichot
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #27 : Październik 01, 2009, 07:57:02 »

Tane, obawiam się, że Twoje wytłumaczenia niczego nie dadzą.
Nawet gdybyś komuś tłumaczył 100 razy to ten ktoś i tak "wie" lepiej.
Nieważne czy chodzi o ezoteryków, katolików, hydraulików czy elektryków.
Taki ktoś już ma w głowie taki a nie inny stereotyp i nie chce się niczego dowiedzieć.
A cała dyskusja nie ma na celu zdobycie takich czy innych wiadomości.
To czyste zmaganie się, ot taka potyczka. Żeby pokazać kto komu dokopie na słowa.
Ja sobie odpuszczam.

pozdrawiam
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #28 : Październik 01, 2009, 12:47:47 »


Powiem Ci tak - mówisz o kinder-ezoterykach, czyli właśnie takich, co wierzy w każdą bajeczkę i łyka każdą rzecz, byle była "nie z tej ziemi". Jest takich wielu, nie przeczę. Podobnie, jak trudno spotkać prawdziwego satanistę - jakieś 90% to kinder-sataniści, wszędzie rysujący odwrócone pentagramy, witający się "Ave, Satan!" i odprawiający infantylne rytuały w stylu "czarnej mszy".

Niestety, zarówno prawdziwych ezoteryków, jak i prawdziwych satanistów (tak jak i prawdziwych pogan, itp) jest jak na lekarstwo, a ta dziecinna większość robi im niezbyt dobrą opinię.


Istotnie, ktoś, kto łyka wszelkie "ściemy" nie może być ezoterykiem, bo to przeczy temu pojęciu, a ezoteryków jest jak na lekarstwo, niestety. Są to zbyt potężne umysłowości, by zmieściły się np. w ramach internetu, czy innych medialnych środkach, może poza nielicznymi wyjątkami, ale i w to wątpię. Niestety, mnóstwo próbujących utożsamić się z tym mianem, czy tzw "duchowością",  w praktyce jest jak najdalej od tych jakości. Lecz ten precedens dotyczy tudzież i wszystkich innych wyznań i poglądów.



Swoją drogą, nie o wyznawane zasady mi chodzi w rozróżnieniu Katolik vs katol. Chodzi o to, że katolik (prawdziwy, wierzący głęboko w prawdy głoszone przez kościół) to ktoś, kto nie tylko kościelny punkt widzenia przyjął, ale i go dogłębnie rpzeanalizował pod kątem merytorycznym, który umie swój pogląd uzasadnićwłasnymi spostrzeżeniami, słowami, przemyśleniami. Katol z kolei, to ktoś, kto ŚLEPO podąża za Kościołem, ale gdy postawić go przed trudnymi pytaniami, potrafi jedynie jak mantry powtarzać to, co mówi kościół, nie popierając tego własnymi argumentami czy przemyśleniami.

Nie neguję żadnej ścieżki, uważam, że wszystkie są rownoważne. Cynicznie patrzę tylko na tych, którzy nie podążają WŁASNĄ ścieżką, którzy nie wybrali ścieżki mądrze i świadomie, a jedynie jak owce na rzeź idą za stadem i przywódcą.

.
Pogląd uzasadnić słowami, przemyśleniami, to za mało, należy przede wszystkim udowodnić czynami . A czy ścieżki są równoważne? Gdyby tak było, świat byłby w niczym nie zakłóconej harmonii. Myślę raczej, że należy im dać prawo do linii rozwojowej i własnych wniosków. Cynizm, niestety, w niczym takim idącym na rzeź baranom  Zły(bo, nie owcom), raczej nie pomoże, a wręcz utwierdzi w ich mylnych przekonaniach.

 Uśmiech 2
« Ostatnia zmiana: Październik 01, 2009, 15:27:54 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #29 : Październik 02, 2009, 09:27:42 »

Cytat: koliberek
Pogląd uzasadnić słowami, przemyśleniami, to za mało, należy przede wszystkim udowodnić czynami .
kiedyś wyczytałem przykład, który to ulustruje.
Można być świetnym fizykiem czy biologiem a jednocześnie codziennie bić swoją żonę.
To przykład wiedzy egzoterycznej - oddziaływuje tylko na jakiś fragment ludzkiego życia. Bycie noblistą z fizyki nijak się ma do tłuczenia żony.
Zupełnie przeciwnie jest z wiedzą ezoteryczną.
Ona wpływa na KAŻDY aspekt życia człowieka.

Cytuj
A czy ścieżki są równoważne? Gdyby tak było, świat byłby w niczym nie zakłóconej harmonii. Myślę raczej, że należy im dać prawo do linii rozwojowej i własnych wniosków. Cynizm, niestety, w niczym takim idącym na rzeź baranom  Zły(bo, nie owcom), raczej nie pomoże, a wręcz utwierdzi w ich mylnych przekonaniach.

Równoważne w tym sensie że prowadzą (prędzej czy później) do tego samego celu, to tak.
Ale czy równoważne w jakości? Chyba nie.

Weźmy taki przykład: załóżmy, że człowiek "przerabia" "problem" pt: afirmacja życia.
Tutaj generalnie można wyróżnić dwie ścieżki:
- pierwsza, w której świadomie poszukuje sposobu na to, aby tę afirmację życia w sobie wzbudzić. Przygląda się z podziwiem każdemu aspektowi życia, jego prawidłom, itp. i skutkiem tego jest autentyczny zachwyt nad życiem.
- druga, w której człowiek np. ciągle utyskuje na swoje życie. Przydarza mu się np. ciężka choroba. Później, kiedy z niej wychodzi także jest zachwycony życiem.

Jak widać - skutek taki sam ale jakość scieżki zupełnie inna.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Październik 02, 2009, 09:52:30 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #30 : Październik 02, 2009, 17:47:46 »


kiedyś wyczytałem przykład, który to ulustruje.
Można być świetnym fizykiem czy biologiem a jednocześnie codziennie bić swoją żonę.
To przykład wiedzy egzoterycznej - oddziaływuje tylko na jakiś fragment ludzkiego życia. Bycie noblistą z fizyki nijak się ma do tłuczenia żony.
Zupełnie przeciwnie jest z wiedzą ezoteryczną.
Ona wpływa na KAŻDY aspekt życia człowieka.

Tzn ezoterycy nie biją swoich żon, nie kłamią i nie oszukują?
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #31 : Październik 02, 2009, 18:58:15 »

Nie, ezoterycy nie biją swoich żon, nie oszukują, nie napadają, na chama się nie pchają... Chichot. Chyba, że Ci pseudo ezo, kato, jeho, islo, etc...... A i to nie wszyscy. Można się inaczej nad bliźnim znęcać, albo półznęcać, ćwierć znęcać.... albo może i wcale. Zależy od zdolności wrodzonych i tych nabytych Zły I jak znam Ptaka, toby rzekł, że i od wolnej woli, jak kto woli! Chichot
« Ostatnia zmiana: Październik 02, 2009, 19:04:00 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #32 : Październik 05, 2009, 12:41:59 »

Ponieważ ciężko sobie wyobrazić wiedzę, która wpływa na każdy aspekt życia, proponuję przyjrzeć się swoim przekonaniom religijnym. One także mają szeroki zakres oddziaływania.
Różnica taka, że przekonania religijne przychodzą do nas z zewnątrz, a podobnego ciężaru gatunkowego wiedza ezoteryczna pochodzi od nas samych.

Poprzednio pisałem o różnicy w jakości scieżki.
I tak jak w poprzednim przypadku, ścieżka wybrana samodzielnie nawet jeżeli trudna, zwykle jest zupełnie innej jakości niż ścieżka "narzucona" w tym przypadku np. przez religię.
Pierwsza, poprzez samopoznanie, prowadzi nas do celu np. miłość do swoich rodziców,
druga poprzez zakazy i nakazy usiłuje także do tego celu nas przyciągnąć ("Szanuj ojca i matkę swoją")
I znowu - cel taki sam lub podobny, jakość scieżki zupełnie inna.

Dlatego ezoteryczne "kochaj bliźniego swego" zawsze wypływa z miłości,
religijne "kochaj bliźniego swego" bardzo często wypływa ze strachu.

zawsze dwie ścieżki, zawsze dwa bieguny.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 12:42:41 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #33 : Październik 05, 2009, 13:01:07 »

Są jednak wielkie osobistości duchowe, które sercem i milością torowały sobie drogę przez życie, ci z nich, którzy należeli do ugrupowania religijnego nazwano świętymi i stoją w kościołach jako niedościgłe wzorce na "podwyższonych" miejscach.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #34 : Październik 05, 2009, 13:23:17 »

tak Thotalu, gdyż ich wiedza wynikała z ich poszukiwań i była prawdziwą ezoteryką.
Jezus, Budda, Mahomet, niektórzy "święci", itp - każdy z nich sam dotarł do pewnych rzeczy, doznał "objawienia".

Tak właśnie rodzi się religia - ktoś do czegoś dochodzi i próbuje tę wiedzę przekazać innym.
Jak na ironię, tych, którzy doznają objawienia jest jak na lekarstwo, cała reszta to ślepi naśladowcy.

pozdrawiam

Edit1:
zauważ, że religijna ścieżka także prowadzi do celu. W inny sposób, często przewrotny, ale prowadzi.
Tak jak choroba często prowadzi człowieka do umiłowania życia (pokazując mu kruchość jego egzystencji),
tak samo religia, często prowadzi do miłości poprzez strach.

Edit2:
a propos "lekarstwa". Wyczytałem kiedyś, że można komunię św. traktować jak homeopatyczne lekarstwo.
Zresztą, jeżeli przypatrzysz się np. w jaki sposób powstaje "święcona woda" to ewidentnie zobaczysz tutaj analogię do tworzenia kolejnych potencji lekarstw homeopatycznych. Przypadek?


 
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 13:37:36 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #35 : Październik 05, 2009, 14:07:14 »

Dlatego ezoteryczne "kochaj bliźniego swego" zawsze wypływa z miłości,
religijne "kochaj bliźniego swego" bardzo często wypływa ze strachu.

zawsze dwie ścieżki, zawsze dwa bieguny.
Nie rozumiem dlaczego stwierdzasz to z taką pewnoscią? Skąd taki pomysł? Jakies konkretne badania to potwierdzają, czy tez jest to wyłączine Twoje luźne przypuszczenie? W ogóle jak mozna kochac kogoś pos strachem? Uważasz, że to byłaby miłość? Zastanów sie jescze raz nad tym co napisałeś.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #36 : Październik 05, 2009, 14:49:09 »

Badania historii kościoła dowodzą że działa on na zasadach handlowych.
Dajesz - odbierasz, coś za coś, kij i marchewka. Strach zaczyna się wówczas, gdy powstaje brak, a gdy czegoś brakuje, trzeba to uzupełnić, bo bedzie jeszcze większy strach i jeszcze większe niedobory.
Tak powstał mit, że jak będziesz grzeczny, posłuszny (bogobojny), to "niebiosa" pozwolą ci mieć nadzieję, a jak nie, to jakichkolwiek nadzieii zostaniesz natychmiast pozbawiony.

Strach wypływający z ciągłego niedoboru pozbawia cię miłości do samego siebie, nie wierzysz w siebie, nie wierzysz w drugiego człowieka, jesteś opętany poszukiwaniem iluzji, a wystarczy...
pozbyć się mentalnych niedoborów, zacząć prawdziwie kochać siebie, zaufać swojej intuicji, uwierzyć w drugiego człowieka...


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #37 : Październik 05, 2009, 16:05:37 »

cóż, ja jestem gnostycznym alchemikiem, znając oba znaczenia tych słów - GNOSIS i AL-KHEMI można zrozumieć co mam na myśli...

jest to NAJSTARSZA gałąź ezoteryki jaka istnieje - oczywiście w sensie WEWNĘTRZNYM!

i znanie etymologii słowa EZOTERYKA wszystko wyjaśni, ja zdecydowanie jestem ezoterykiem

ESOTERIC
    1655, from Gk. esoterikos "belonging to an inner circle," from esotero, comp. adv. of eso "within." In Eng., originally of Pythagorean doctrines. According to Lucian, the division of teachings into exoteric and esoteric originated with Aristotle.

Etymology Dictinary

nie mam siły tego tłumaczyć, wszystko jest chyba zrozumiałe, podkreślę, że EZOTERYK to "należący do wewnętrznego kręgu" i tutaj ode mnie dwa słowa, to nie wybujałe ego wcale - WEWNĘTRZNY czyli ten w NAS, WEWNĄTRZ, zwrócenie się do głębi własnego siebie (90% nie używanych pokładów mózgu czy jak ktoś woli niewidzialny świat czyli piekło [hell])

718'
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 16:07:56 wysłane przez Kapłan 718 » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #38 : Październik 06, 2009, 07:46:06 »

Jak już pisałem, posadowienie w jednym biegunie automatycznie pozwala nam odczuć także drugi na zasadzie przeciwieństwa, kontrastu.

weźmy dwa przeciwieństwa:
choroba-zdrowie - usadawiając się na biegunie 'choroba' możemy w pełni odczuć wartość zdrowia.
strach-miłość: kiedy porządnie się przestraszymy, wtedy jesteśmy w stanie odczuć prawdziwą wartość miłości. (ot, popatrzcie na dziecko, które czegoś się przestraszyło - szuka pocieszenia w ramionach matki)

Zauważcie, że podczas posadowienia w biegunie "negatywnym" (choroba, strach, cierpienie) pojawia się pragnienie opuszczenia go. Zwykle polega to na tym, że ktoś ma już dość obecnego stanu i np. postanawia wyrwać się fizycznie czy psychicznie z tego co trzyma go w tym biegunie.

W tym momencie, np. maltretowana przez męża kobieta żyjąca w ciągłym strachu ucieka od męża.
Człowiek, który np. przez swoje zaniedbania doprowadził swoje ciało do choroby postanawia dbać o niego przykładnie.
Wierny, który straszony był wizją takiego czy innego piekła, zrywa z takim pojmowaniem religii i wybiera miłosiernego boga.
Itp, itp...

Stąd wniosek, że dla osób posadowionych w biegunach "negatywnych" droga do zdrowia prowadzi poprzez chorobę, do miłości poprzez strach i do życia poprzez śmierć.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2009, 07:59:13 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #39 : Październik 06, 2009, 07:57:35 »

Wszystkie doświadczenia, szczególnie te najcięższe prowadzą do celu...
Celem jest pełna harmonia.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #40 : Październik 06, 2009, 08:03:19 »

Wszystkie doświadczenia, szczególnie te najcięższe prowadzą do celu...
Celem jest pełna harmonia.

Czyli objęcie świadomością OBU biegunów jednocześnie.
czyli ta mityczna "jedność przeciwieństw"
Kiedy żyjesz albo-albo (dzielisz) to ciągle miotasz się pomiędzy skrajnościami.
Kiedy żyjesz "i to, i to" (łączysz) osiągasz harmonię.

tak to widzę
pozdrawiam

Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #41 : Październik 06, 2009, 08:08:55 »

 Uśmiech
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #42 : Październik 06, 2009, 08:11:29 »

9 lat temu wybrałem sobie motto magiczne na ścieżce rozwoju - POPRZEZ CIEMNOŚĆ DO ŚWIATŁA - wtedy nie zdawałem sobie jak NEGATYWNA jest ta ciemność!

zrozumiałem na sobie samym, odczułem to bardzo boleśnie, że trzeba przejść przez piekło aby trafić do nieba - ezoterycznie mówiąc

początek mojej drogi to istny EZOTERROR (wątek "nie ma róży bez kolców") w myśl "co cie nie zabije to cię wzmocni", to jest prawdziwe doświadczenie w rozwoju duchowym

aby odczuć błogość trzeba cierpieć najpierw, spyta ktoś czemu? a no dlatego, że jak nadejdzie ta błogość TRZEBA potrafić odczuć tą różnicę - im drastyczniej jest na początku tym lepiej odczuwa się tą błogość

BŁOGOŚĆ jest najważniejsza! (pozdrowienia dla Dana Wintera)

Kapłan 718'
« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2009, 09:13:48 wysłane przez Kapłan 718 » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #43 : Październik 06, 2009, 08:41:29 »

chciałem tylko zauważyć, że to jedna z możliwych dróg - "poprzez piekło do nieba" - jak napisał Kapłan718

Jest przecież droga przeciwna -  samoświadomości. To o czym pisałem parę postów wyżej.

Wtedy można eksperymentować z biegunem "negatywnym" kiedy ten "pozytywny" zaczyna się "rozmywać", traci swoją wyrazistość.
Wystarczy np.  pojechać w odwiedziny do szpitala, popatrzeć na wszystkich schorowanych ludzi (wczuć się w ich sytutacje). Od razu zdrowie nabiera odpowiednich kolorów.

Jest także inny aspekt wyboru drogi.
Przeważnie jest tak, że wybierając świadomie, wybieramy w kierunku negatywny-->pozytywny.
Gdy żyjemy w nieświadomości, "los" (he he) pcha nas w kierunku pozytywny-->negatywny. A kiedy już jesteśmy w tym biegunie negatywnym, pojawia sie konieczność aby coś z tym faktem zrobić, i wtedy... świadomie lub nie wybieramy kierunek negatywny-->pozytywny.

Tak czy siak, oba bieguny są niezbędne. Z tym, że owszem, jeden jest bardziej przyjemny niż drugi. (przyjemność-nieprzyjemność). Ale przyjemny nie oznacza bardziej wartościowy.

Można przebywać w jednym lub drugim biegunie częściej (w zależności co kto lubi), ale aby odczuć to w którym się jest, niezbędny jest ten drugi.
To banał, który każdy z nas poznaje jak ma 10 lat, ale żadko się później nad tym zastanawia.

Właśnie z tego powodu nie można się opowiedzieć za wdechem, jedzeniem, dobrem, światłem, miłością i być przeciw wydechowi, wydalaniu, złu, ciemności i strachu. - bo to znowu lokuje nas na hustawce przeciwieństw.

Można jedynie uznać konieczność wdechu i wydechu, jedzenia i wydalania, istnienia światła i ciemności, miłości i strachu, dobru i złu itp, itp...

pozdrawiam

« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2009, 08:45:43 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #44 : Październik 06, 2009, 20:53:24 »

ezoteryka dla mnie to
przekaz wewnętrzny..


..dochodzenie do czegoś
poprzez DOŚWIADCZENIE, 
poprzez PROCES.




« Ostatnia zmiana: Listopad 20, 2010, 21:04:56 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
acentaur

Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #45 : Październik 06, 2009, 20:53:50 »

Witaj jeremiasz
Cytuj
Jest przecież droga przeciwna -  samoświadomości.
jak zwal tak zwal, to tylko nasze niesprawne werbalizacje.
Slonce - Ksiezyc
Adam - Ewa
Abel - Kain
Chrystus - Antychryst...
stad pokorna droga bez "sztuczek" i "trickow" bo kiedy za wczesnie spotkasz "Szatana" najprawdopodobnie trzeba brac dodatkowe lekcje.
pozdrawiam
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #46 : Październik 06, 2009, 21:35:02 »

..sztuka 'podchodzenia' Mrugnięcie siebie
Zapisane
Sventer
Gość
« Odpowiedz #47 : Listopad 17, 2010, 09:32:07 »

Wzywanie demonów, diabłów, zagłębianie tajników tego co zakazane.

Ktoś z Was próbował? Mrugnięcie
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #48 : Listopad 20, 2010, 18:52:37 »

W wątku o religii >wiki< zamieściła ciekawy fragment, który dotyczy również zagadnienia ezoteryki i okultyzmu, toteż pozwoliłem sobie na zamieszczenie go także w tym temacie:

Cytat: wiki
Świat bez duszy i papka z mózgu

W różnych miejscach internetowego światka, ale również i w klasycznych czasopismach papierowych spotykam się z negatywnymi wypowiedziami na temat złego wpływu coraz popularniejszej ezoteryki i okultyzmu we współczesnym świecie. Pomijając już fakt, iż większość wypowiedzi to anty-marketing księży katolickich, którzy po prostu boją się stracić źródło dochodu, co innego jest przyczyną tak negatywnych opinii? Czy tylko utrwalone w umysłach stereotypy, błędne rozumienie pojęć takich jak okultyzm czy ezoteryka?

Nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje, w jaki to sposób Kościół przez setki lat sprowadził termin “okultyzm” to stopnia negatywnego odbioru. Pragnę zaś wskazać, dlaczego rozwój okultyzmu i ezoteryki jest dobry dla społeczeństwa. Lecz już na wstępie muszę zaznaczyć – nie wolno nikomu utożsamiać ani ezoteryki ani okultyzmu z sektami, praniem mózgu i składaniem krwawych ofiar – tego typu poglądy to jedynie przykład ignorancji i braku chęci do zagłębiania się w istotę omawianego tematu. Nie, w tym artykule chcę poruszyć wpływ prawdziwego okultyzmu – a okultyzm od zawsze był i wciąż jest rozwojem wewnętrznym.

Żyjemy w toksycznym świecie pozbawionym duszy. Zaraza zwana materializmem wkracza w każdy zakątek naszej planety, doszło już nawet do tego, że Hindusi przyjeżdżają do krajów zachodu by uczyć się Jogi i medytacji, bowiem w swoim własnym państwie spotykają się jedynie z oszustami żebrzącymi na ulicach. Mieszkańcy wschodu dopiero zaczynają odczuwać pierwsze efekty materializmu, a my mamy to już od setek lat, odkąd rewolucja naukowa zaczęła dyktować styl naszego życia.

TO, CO WIDAĆ ZA OKNEM

Wystarczy rozglądnąć się wokół. To, jak żyjemy dyktowane jest nie przez jakiekolwiek zasady etyczne, ale przez mądre słowa ludzi z papierkami. A raczej “inteligentne” słowa – w naszym cywilizowanym zachodnim świecie, jak się okazuje, cenniejsza jest psychologia i manipulacja, niż mądrość. A bez względu na swój iloraz inteligencji, choćbym nie wiem jak wysoki, każdy człowiek może okazać się zwykłym głupcem. Tymczasem oto, co dominuje w naszych umysłach – inteligencja, zasady manipulacji społecznej, marketing, PR i ta niezachwiana pozycja papierka doktora nauk ścisłych. Doktora, który sam w sobie, choć inteligentny, nie jest osobą, do które udalibyśmy się po poradę życiową, bo sam życie rozumie w czysto materialistyczny sposób.

Świat, w którym żyjemy, zdominowany został przez naukę, sami pozbawiliśmy go duszy. Jeśli już szukamy czegoś więcej, zwracamy się w stronę religi. Religi, które są ta zacofane, że nie nadążają za rozwojem społeczeństwa, dyktując nam zasady oparte o moralność, nie zaś etykę. Sprowadzając nasz rozwój wewnętrzny do klepania bezsensownych regułek, ograniczają nasze możliwości samopoznania i wewnętrznego rozwoju.

Współczesna medycyna zaś skupia się na leczeniu symptomów, nie przyczyny choroby. Medycyna wschodu zawsze skupiała się na obu elementach – na leczeniu ciała, oraz leczeniu duszy. To, co dzieje się na zachodzie to próba imitacji medycyny wschodu – imitacji bez zrozumienia, bo jak można usilnie trwać przy stwierdzeniu, że nasza psychologia, czyli leczenie umysłu, jest tym, co Chińczycy nazywają uzdrawianiem duszy? Błędne rozumienie terminów prowadzi do niczego innego jak pakowania w nas kolejnych leków, psychotropów, sztucznych pigułek dalej i dalej zatruwających organizm. Gdy tak oglądam kolejne odcinki Doktora House’a, zastanawiam się, czy twórcy nie chcieli aby nam pokazać, jak działa współczesna medycyna – wyleczą nam wątrobę, przy okazji niszcząc nerki.

W końcu wszystko sprowadza się do pieniądza – wielkie koncerny farmaceutyczne nie chcą, byśmy się w pełni wyleczyli, bo wtedy przestaniemy kupować ich leki. Media ogłupiają nasze umysły pragnąc jedynie, byśmy więcej czasu spędzali przez telewizorem, czy w internecie, a przecież wiąże się to z zyskami finansowymi. Pieniądz sam w sobie zły nie jest, lecz jego wykorzystanie powinno podlegać pewnym zasadom natury etycznej.

ZBAWIENNY WPŁYW DAWNYCH CZASÓW

Ezoteryka czy okultyzm, tak negatywnie postrzegane praktyki, wywodzą się z dawnych czasów, gdy świat miał duszę. Czy można się dziwić, że ludzie, którzy są zmęczeni tak materialistycznym światem, uciekają się do poszukiwania spokoju i ratunku w praktykach naszych przodków? Bo czym innym jest magia, czym innym jest medycyna naturalna, czym innym są filozofie wschodu, jak nie praktykami z dawnych czasów?

Nie ma się co dziwić, że ludzie uciekają w stronę medycyny naturalnej – od ziół przez Reiki po słynne operacje filipińskie – skoro medycyna zachodnia zawiodła. Nie ma się też co dziwić, że ludzie uciekają do filozofii wschodu, skoro nasze wspaniałe monoteistyczne religie nie są w stanie podtrzymać duchowego zdrowia obywateli. Opiniowanie, że wszystko to jest tylko bezmyślnym mambo-jambo bez poparcia naukowego to nic innego jak udowadnianie, że się kompletnie nie dostrzega problemów współczesnego społeczeństwa.

Ludzie potrzebują czegoś więcej, niż tylko naukowego i religijnego bełkotu pozbawionego sensu. Ludzie chcą wierzyć, że jest coś więcej. A z bardziej przyziemnych spraw, niech wszyscy fanatycy religijni czytają z uwagą – ludzie chcą naprawdę wyznawać pewne zasady, nie dostrzegając na co dzień, jak pseudo-autorytety zasady te łamią, bo czym innym jest święta wojna czy głupota wyprawiana pod krzyżem, jak nie łamaniem ideałów religijnych?

Dlatego ludzie uciekają w stronę ezoteryki i okultyzmu – magia, karty Tarota, nordyckie runy i inne systemy gwarantują świadome poszukiwanie utraconej duszy, nie narzucają wiary w jakiekolwiek bóstwo, a już na pewno nie nakazują wiary w szatana, jak to kościelna propaganda próbuje wciskać ludziom ciemnotę.

ROBIENIE PAPKI Z MÓZGU

Kościół i eksperci od sekt (którzy nomen omen w większości są gorliwymi katolikami) próbują wmawiać społeczeństwu, że ezoteryka i okultyzm manipulują ludźmi, robią im z mózgu papkę. Lecz to Kościół i rzekomi “eksperci” trudnią się manipulacją. To oni forsują błędne poglądy, negatywną propagandę na temat ezoteryki. Ezoteryka i okultyzm daje człowiekowi co najmniej dwie rzeczy. Po pierwsze – wolny wybór. Nikt, kto studiuje ezoterykę nie jest zmuszany do wiary w mściwego Boga, któremu bliżej do złego rodzica, niż dobrotliwego staruszka.

Chcesz zająć się runami? W porządku, możesz to zrobić, a nikt nie zmusi Cię, by wierzyć w potęgę Fimbultyra, możesz wierzyć w wielkiego potwora spagetti jeśli chcesz, jeśli Ci to pasuje. Czy religia daje taki wybór? Nie, religia narzuca wiarę i poglądy. Ograniczanie ludzkiej wolności to co coś, co cechuje systemy totalitarne, nie drogę do oświecenia. Religia nie prowadzi do oświecenia – to tylko kolejne z wielu narzędzi, które zamieniają ludzi w kolejne cegły w murach. Ezoteryka zawsze się temu sprzeciwiała – ezoteryka narzuca tylko jedną zasadę, która mówi, byś poszukiwał własnej prawdy.

Tak samo działa faworyzowana nauka. Wszystko ogranicza się do kształtowania bezmyślnych konsumentów, którzy będą pochłaniać produkty bez zastanowienia. Czy naprawdę chcesz żyć w takim świecie, w którym materializm dominuje nad wszystkim innym? Jeśli katoliccy księża mówią o przegrywanej walce z szatanem, to ja się raduję. Oznacza to bowiem, że coraz więcej ludzi zaczyna dostrzegać brak duszy we współczesnym świecie, a co za tym idzie, coraz więcej ludzi zaczyna poszukiwać swojej własnej prawdy, własnego oświecenia czy chociażby utraconego zdrowia. To wszystko odnajdują w medycynie naturalnej, w praktykach ezoterycznych.

Drugą istotną rzeczą wnoszoną przez ezoterykę jest etyka. Moralność to coś, co narzuca nam poglądy na zasadzie czarnego i białego. Ezoteryka porusza się w sferze etyki – kradzież nie jest zła, jeśli ktoś kradnie by wyżywić rodzinę. Filozofie wschodu, ale też tradycje europejskie dają nam pewne podstawy etyczne, ot choćby klasyczny Havamal, czyli Pieśń Najwyższego – Odyna, którą znaleźć można w Eddzie Poetyckiej. Religie już tego nie dają, bo nawet dziesięć przykazań stało się tylko bezmyślnym zbiorem znaków alfabetu łacińskiego.

A ludzie potrzebują etyki, by wiedzieć, jak czynić. Ludzie tego chcą!

Czy należy ich za to karać? Czy może zamiast pozwolić ludziom na odrobinę wolności, lepiej dalej wmawiać im, że czynią zło i będą smażyć się w piekle, a do tego wysłać ich do psychiatryka i wpakować kolejne kilogramy trujących leków psychotropowych? Ezoterycy dalej będą się rozwijać, a materialistyczny Kościół dalej będzie manipulował społeczeństwo, byle by nie stracić dochodu, bo przecież o pieniądze, a nie zbawienie się tutaj rozchodzi. Coś, czego większość katolików nie potrafi pojąć.

W świecie zakłamanym przez media, naukę i religię, ezoteryka staje się ostoją spokoju, utraconego pierwiastka duszy, czegoś, czego nie zyskamy inną drogą. Kto to rozumie, ten żyje. Kto tego nie dostrzega, ten tylko wegetuje, w ciągłym strachu, w ciągłej pustce, bez zrozumienia, dlaczego dzieje się to, co się dzieje.

Autor: Wojciech Usarzewicz

http://newworldorder.com.pl/artykul,2716,Swiat-bez-duszy-i-papka-z-mozgu
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
ptak
Gość
« Odpowiedz #49 : Listopad 20, 2010, 20:39:20 »

Moim zdaniem powyższy artykuł napisany jest nieco tendencyjnie, no ale przecież autorem jest rasowy ezoteryk.  Duży uśmiech
Dostrzegam tu parę przekłamań. Ot, chociażby w tym zdaniu:

Cyt. „ezoteryka staje się ostoją spokoju, utraconego pierwiastka duszy, czegoś, czego nie zyskamy inną drogą.”
Po pierwsze, nikt nie utracił żadnego pierwiastka duszy. Bo co? Dusza się raptem rozpłynęła w powietrzu? A czymże jesteśmy, jak nie duszą przenikającą ciało? To, że aktualnie bardziej realizowane są potrzeby ciała, nie znaczy, że duszę szlag trafił. Ona jest i ma się z pewnością dobrze. Gorzej z naszym ciałem i jego świadomością, które jakoby „wyparło” duszę. No ale autorowi chodziło zapewne o życiowe priorytety współczesnego człowieka.

Po drugie, błędem jest uważać, że ezoteryka staje się ostoją spokoju. Tyle sprzecznych i mieszających w głowie teorii, co w ezoteryce, trudno jest znaleźć gdzie indziej.
Osoba nie mająca doświadczenia w samodzielnym badaniu spraw, doznać może pomieszania z poplątaniem. Widać to na każdym forum ezoterycznym, gdzie wielu stara się przeforsować swoje i jedynie słuszne poglądy. Zaś poglądy owe wcale nie są swoje, a jedynie zapożyczone od innych, bez wewnętrznej ich weryfikacji. Gorzej, gdy z takich poglądów czyni się nauki dla nieoświeconych.

Po trzecie, nieprawdą jest, że owego spokoju i „utraconego” pierwiastka  duszy nie można zyskać inną drogą, niż ezoteryczna. Ludzie zyskuję owe dobra różnymi drogami. Dla jednych będzie to religia, dla drugich praca na roli, zgodnie z rytmem natury, dla jeszcze innych proste i uczciwe życie.
Śmiem nawet podejrzewać, że to ezoterykom jest najtrudniej o ów spokój.

Dlatego zgadzam się w pełni z zasadą, na szczęście podniesioną w owym artykule, by poszukiwać własnej prawdy. Tylko dlaczego zwalczamy prawdy innych? A szczególnie te, nie ezoteryczne?
No i należałoby wyjść od dokładnego sprecyzowania pojęcia <ezoteryka>. Bo worek jest zbyt pękaty. I ciężki do udźwignięcia.  Mrugnięcie

Pozdrawiam  Uśmiech

Zapisane
Strony: 1 [2] 3 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.086 sekund z 18 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

underword teen-wolf wuss skuterpolska loveismagic