Rafaela
Gość
|
|
« : Grudzień 19, 2011, 11:01:55 » |
|
Co czeka Ziemię?
Kamil Ratyniecki
Wizje, objawienia, przepowiednie, channelingi, czyli: Co czeka Ziemię?
Przyszłość rysuje się niepokojąco, choć ciągle nie wydaje się przesądzona
Fakt, że niektórzy ludzie są w stanie przewidzieć przyszłość, znany jest od starożytności. Rosyjski lekarz W.N. Kasatkin przeanalizował blisko 10 tysięcy przypadków stwierdzając wyraźną zależność między wizją choroby w snach pacjenta a jego późniejszą hospitalizacją. Twierdzi on, że im poważniejsze jest schorzenie, tym wcześniej Coś nas przed nim ostrzega. Temat snów i wizji proroczych był tematem wielu rozpraw parapsychologów. Istnieją setki potwierdzonych przykładów tego zjawiska: najbardziej znane są badania dr. J.C. Barkera.
Udokumentował on 24 przypadki ludzi, którzy mówili w okresie sięgającym nawet 5 tygodni przed katastrofą w Aberfen w 1966 o tym, iż otrzymali wiadomość od duchów, w czasie snu lub w formie przeczucia, iż określonego dnia
wielka hałda zsunie się na szkołę w Szkocji.
ImageNiemal wszyscy ludzie mają przeczucia czegoś, co zdarzy się za moment: można to więc uznać za zjawisko tak częste, że właściwie nie mieszczące się w kategorii „paranormalnych”. Naprawdę trudno znaleźć jakąś wielką tragedię, która nie zostałaby ujrzana wcześniej przez kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Istnieje też technika prognostyczna, nazywana astrologią. Wieloletnie badania francuskich psychologów Michela i Francoise Gauquelin udowadniają, że nie jest ona czystym wymysłem; istnieją bowiem zależności między losem ludzi a położeniem planet w chwili ich urodzenia. Zresztą na temat nieprawdopodobnej zgodności jakiegoś zdarzenia z wcześniejszym horoskopem prawie każdy ma do opowiedzenia własną lub cudzą historię. Najbardziej fascynującym – a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnym aspektem – zjawiska prekognicji są przepowiednie odnoszące się do ludzkich zbiorowisk, państw i narodów. Dają one sceptykom do ręki najwięcej argumentów, gdyż niezmiernie rzadko się sprawdzają. Tymczasem od zarania dziejów ludziom towarzyszą najróżniejsze objawienia i proroctwa. Czy wszystkie je należy uznać za miraż, a jeśli tak, jak na przykład wytłumaczyć to, co wydarzyło się w Hruszewie na Ukrainie, a czego świadkami było kilkaset tysięcy ludzi? 26 kwietnia 1987 r., w pierwszą rocznicę katastrofy w Czarnobylu, 13-letnia dziewczyna z Hruszewa, Marina Kizyn, ujrzała dziwne światło unoszące się nad opuszczoną kaplicą Trzech Świętych. (Nazwa ta upamiętnia nieistniejące w rzeczywistości fizycznej świece, które widziano tam palące się w ubiegłym stuleciu). Wewnątrz światła stała kobieta w czerni z dzieckiem w ramionach. Oznajmiła, że z powodu swych cierpień Ukraińcy zostali wybrani przez Boga, by poprowadzić z powrotem do Niego Związek Sowiecki. Faktem, który sprawił, że manifestacje te zasadniczo różniły się od objawień fatimskich było to, że tłumy, jakie zebrały się w Hruszewie w następnych dniach, oglądały zarówno światło jak i Bohorodicę. A oto treść przesłania Matki Boskiej z Hruszewa: Nauczcie dzieci modlić się, nauczcie je żyć w prawdzie i sami w prawdzie żyjcie. Wybaczcie narodom, które was skrzywdziły. Nie zapominajcie o ofiarach katastrofy w Czarnobylu, która była znakiem dla całego świata. (...) Przybywam, by was pocieszyć i powiedzieć, że kres waszych cierpień jest bliski. Ukraina będzie niepodległym państwem. Przychodzą przepowiedziane czasy ostateczne. Spójrzcie na zagładę, która ogarnia świat – grzech, gnuśność, ludobójstwo. Ukraińcy stać się muszą apostołami Chrystusa pośród narodów Rosji. Jeśli nie będzie powrotu do chrześcijaństwa w Rosji, wybuchnie trzecia wojna światowa. Jest to kłopotliwa historia dla każdego, kto chciałby te ostrzeżenia traktować poważnie. Rzecz bowiem w tym, że o trzeciej wojnie światowej mówili wiele razy liczni wizjonerzy – i, co gorsza, podawali daty. Słynna Jean Dixon, która – jak donosi literatura przedmiotu – „ujrzała” 4 lata wcześniej zabójstwo Johna F. Kennedy’ego, powiadamiając o tym Biały Dom, wieszczyła wybuch tej wojny na wczesne lata 80. Także inne przepowiednie mówiły o okresie przed rokiem 2000. ImageWspomniani wizjonerzy w rzeczywistości prezentują bardzo różny stopień kontroli nad swoją niezwykłą zdolnością. W Polsce wielu pamięta księdza Czesława Klimuszkę, który potrafił przeniknąć w przyszłość także na podstawie zdjęć; jego najbardziej znana przepowiednia dotyczyła daty i przyczyny śmierci prymasa Augusta Hlonda na rok przed tym zdarzeniem. Podobno ujrzał on również niezwykłe przeznaczenie młodego biskupa Karola Wojtyły. Niedługo przed śmiercią zapewniał, że w najbliższych 50 latach najlepszy los czeka... Polskę. Dziennikarce Wandzie Konarzewskiej powiedział: Rosja sowiecka rozpadnie się – powstanie silne państwo ukraińskie. Czechosłowacja połączy się z Niemcami. Będzie jakaś wojna w Europie ale nie przejdzie przez nasze terytorium. (...) Polsce będą się kłaniać narody Europy. Polska w mojej wizji jaśnieje jak słońce. Będzie ona źródłem nowego prawa na świecie. Będą tu przyjeżdżać cudzoziemcy, aby żyć w Polsce i szczycić się tym. (...) Nasz papież będzie rządził Kościołem 12 i pół roku. W 1980 r. zaś, tuż przed śmiercią, zapowiedział, że Solidarność tworzyć się będzie dwukrotnie... W tym miejscu nasuwa się nieuchronnie komentarz, że Czechosłowacji od dawna nie ma, a pontyfikat Jana Pawła trwał dwa razy dłużej. Solidarność jednak zdelegalizowana w stanie wojennym – istotnie musiała, przynajmniej jeśli chodzi o jej oficjalny byt, powstać ponownie. Jeszcze więcej wątpliwości budzą obwieszczenia stygmatyczki Teresy Neumann, której w 1948 r. rzekomy Chrystus (nie osobiście, tylko nie wiedzieć czemu za pośrednictwem proroka Eliasza) miał zapowiedzieć wyniesienie Polski, w następujących (krępująco „odpustowych”) słowach: Zdejmie branka niewolnica kajdany swoje i stanie się jako królowa. (...) Już bliski koniec jej pokuty. (…) przyjaciołom swoim krzywdy nie będzie pamiętać, dobrem za zło zapłaci. Będzie mieć chwałę między narodami i skrzydła szeroko otwarte, rozszerzy granice swoje. (...) W języku polskim głoszone będą najmądrzejsze prawa i najsprawiedliwsze ustawy, zaś Warszawa stanie się stolicą Stanów Zjednoczonych Europy. /Przepowiednie współczesne – Małopolska Oficyna Wydawnicza 1991/ No cóż, ów bliski koniec musiałby oznaczać co najmniej 60 lat, a z perspektywy sytuacji politycznej ostatnie zdanie trzeba uznać za czystą fantazję.
Według Matthiasa Młynarczyka z Apoig, który żył w połowie XVIII w., Nastąpi jedna wojna, a potem druga, a w końcu trzecia. Zacznie się na wschodzie, a zakończy na zachodzie. Przebieg ostatniej będzie błyskawiczny. Będzie to jakby olbrzymia czystka. Pełno trupów i moc wylanej krwi. Dojdzie do walki między Chinami a ich sąsiadami. Lecz, co jeszcze gorsze: zbliża się katastrofa. Zimno i trzęsienia ziemi. Podobnie przepowiadał bawarski drwal Alois Irlmayer żyjący w I połowie XX w.; który zresztą mówił otwarcie, że jego wizje nie są wyraźne: Na wschodzie straszne walki. Masy wojsk czerwonych i żółtych. Katastrofa klimatyczna. Po niej będzie cieplej, a w Niemczech będą rosły owoce południowe. Także szwedzki rybak Johansson, zmarły jeszcze przed wojną, mówił o ofensywie Chin, formułując jednak całą rzecz nieco inaczej: Widzę straszną wojnę daleko na wschodzie. Żółte twarze starają się dotrzeć poprzez Alaskę do Kanady i USA. Ich atak zostanie odparty przy pomocy broni rakietowej. Będzie to okres, kiedy ZSRR będzie walczył wspólnie z Ameryką. Przedtem wybuchnie jakaś straszna rewolucja. Mordy, pożogi, trupy. Widzę ich całe stosy. W 1959 r. dwa periodyki katolickie, portugalski i kanadyjski, opublikowały świadectwo ojca Augustyna Fastesa dotyczące wizji siostry Łucji, która jako dziewczynka była główną adresatką objawień w Fatimie. Rozmowa z Łucją dos Santos miała mieć miejsce w 1954 r.: Po przytoczeniu słów objawienia maryjnego, siostra Łucja powiedziała: Dla całego świata będzie zaskoczeniem błyskawiczne natarcie Chin na Rosję. Okrucieństwo Chińczyków będzie przerażające. (...) Jedynym narodem chronionym przez Miłosierdzie Boże pozostanie Polska. Czechosłowacja zostanie zniszczona już w czasie odwrotu wojsk rosyjskich zmierzających przez Ukrainę na Bałkany. Od południa uderzą Amerykanie z Iraku i wybuchnie powstanie na Kaukazie. Z Turcji uderzą Anglicy. To, przyznajmy, zastanawiające. Skąd w 1954 r. ktoś mógł wiedzieć, że dojdzie do antagonizmu rosyjsko-chińskiego i że Amerykanie będą w Iraku? (Ciekawe, że również Dixon oświadczyła w połowie lat 60., iż USA i Rosja będą wspólnie walczyć przeciw Chinom). W roku 1914 r. w okresie wielkich zwycięstw niemieckich na początku I wojny światowej Bawarczyk Andreas Rill został przydzielony do konwojowania jeńców francuskich. On i jego koledzy triumfowali, przepowiadając Francuzom rychłą klęskę. Wówczas jeden z tych ludzi – jego nazwisko pozostało nieznane – powiedział swoim strażnikom, że powinni raczej zapłakać nad własnym losem. Wojna zakończy się bowiem klęską Niemiec, a potem nastąpią dalsze nieszczęścia: rewolucja, straszna inflacja, która zrujnuje większość ludności, zaś w 1932 dojdzie do władzy człowiek z nizin społecznych, który w roku 1939 doprowadzi do nowej wojny. Tę Niemcy przegrają w 1945. Nie będzie ona jednak ostatnia, gdyż przed końcem wieku wybuchnie nowa, w której udział wezmą... Chiny. Rill zapisał te słowa i opublikował je w 1921 r. ImageDannion Brinkley (W świetle spokoju, 1995), który podczas swego pierwszego NDE (wyjście z ciała – przyp. red. NŚ), bo przeżył też drugie, ujrzał coś podobnego: Szkatułki ósma i dziewiąta zawierały wizje rosnącej agresji Chin wobec ZSRR. (...) Obserwowałem spory przygraniczne i ciężkie walki. Wreszcie Chiny zmasowały atak i wkroczyły na teren przeciwnika. Stoczono główną bitwę o szlak kolejowy, który po morderczej walce zdobyli Chińczycy. Potem weszli daleko w głąb Związku Sowieckiego, przedzielając kraj na pół i zajmując pola naftowe Syberii. Cóż, jak wiadomo, ZSRR zakończył swoje istnienie, choć z drugiej strony można by powiedzieć, że dzisiejsza Rosja niewiele się od niego różni. Niemniej trudno przejść do porządku dziennego nad faktem, że wymieniana niemal przez wszystkich jasnowidzów wojna miała się, według nich, zdarzyć w XX w. Zarazem jednak właśnie Brinkley mówi wyraźnie, że żadna przepowiednia nie musi się spełnić, bo możemy wpływać na bieg zdarzeń.
Jedna ze Świetlistych Istot objawiła mi (…), że wydarzenia, które widziałem były przyszłością taką jak wyglądała ona wówczas, 17 września 1975. Powiedziała mi także, że przyszłość niekoniecznie musi być przesądzona. Można zmienić bieg wydarzeń, ale najpierw ludzie muszą dowiedzieć się kim są – powiedziała. I dalej: Musimy sobie uświadomić, że przyszłość nie jest niezmienna. Wszystkie wydarzenia jakie widziałem w moich wizjach i wszystkie wydarzenia, jakie zachodzą w otaczającym świecie, mogą zostać zmienione przez grupowy wysiłek. Musimy tylko – powiedziały mi Istoty – spojrzeć na siebie jako na istoty duchowe, żyjące w duchowym świecie i mające duchowe cele. Okazuje się, że okres, w jaki – podobno – wchodzimy, nie jest wykrystalizowany. Z perspektywy przyszłości (jednego z jej wariantów, mówiąc dokładnie) wygląda on niejasno. Im bliżej roku 2012 – pisze Barbara Marciniak autorka Zwiastunów świtu – tym bardziej utrudniony okazuje się dostęp do Ziemi. Jak się wydaje, pewne częstotliwości ustawiły tu coś w rodzaju blokad drogowych. Im bliżej tej daty, tym trudniej czytelnikom tego rozdziału Księgi Ziemi zobaczyć dokładnie, co się dzieje. Wydaje się, że w Księdze istnieje próżnia, jak gdyby pewne jej fragmenty zostały zamazane, a być może ocenzurowane lub otoczone kordonem. Z pewnością dla ogromnej większości ludzi bez porównania ważniejsze są objawienia wizjonerów religijnych. Z nich zaś podstawowe znaczenie mają bez wątpienia orędzia z Medjugorie. Dwie dziewczyny widzące Matkę Boską, Mirjana i Ivanka, dostały od Błogosławionej Dziewicy kawałek czegoś, co wygląda jak papier, ale nie jest z tkaniny. Na tej materii zapisanych zostało dziesięć tajemnic, łącznie z datami sprecyzowanymi co do minuty. Każda z dziewcząt potrafi przeczytać jedynie swoje tajemnice. Materiału tego nie można zniszczyć nawet w ogniu. Nie wiemy, co tam zapisano, gdyż wizjonerkom nie wolno tego przekazywać. Wiemy tylko, że tajemnice przepełniają smutkiem. Wiemy też, że jedna z wizji się nie spełni, bo ludzie zażegnali ją pokutą i modlitwą. Według Mirjany, zanim ludzkość otrzyma widzialny znak, będą trzy ostrzeżenia. Dopiero po nich nastąpi ów widzialny znak, który będzie potwierdzeniem i wezwaniem do nawrócenia. Niemniej kara jest nieunikniona, ponieważ nie możemy się spodziewać nawrócenia całego świata. Może natomiast ulec zmniejszeniu dzięki modlitwie i pokucie. Odrębnym zjawiskiem są objawienia doznawane w warunkach nadzwyczajnych, najczęściej w więzieniach o najostrzejszym rygorze. W okresie stalinizmu niektórzy torturowani tracili wiarę, ale zdarzało się też, że zakatowani niemal na śmierć ateiści widzieli Matkę Boską! Za czasów ZSRR dysydent Josip Terelja walczył o swobody religijne na Ukrainie, za co był prześladowany przez władze. W lutym 1970 roku, gdy trzymano go w więzieniu we Władymirze, został umieszczony w celi nr 21, do której wdmuchiwano zimne powietrze... Wilgoć na ścianach zamieniła się w lód. Obudził się w nocy, 12 lutego, czując dziwne ciepło. W pomieszczeniu było jakieś światło, prawie tak srebrzyste jak aureola wokół księżyca w szczególnie jasną noc. Wtedy ujrzał postać kobiety. W celi stała Maria, matka Pana. W lazurowym welonie, z ciemnymi niebieskim oczyma była „bardzo ładną, młodą kobietą”, a jednocześnie, jak mówi Terelja, wydawała się „niczym brylant w migoczącym świetle”. Jej majestatu nie sposób wyrazić słowami. (...) Ukazała Josipowi wizję płomieni i czołgów; proroctwo wojny Rosji z jakimś innym krajem. Dopóki Rosja nie zwróci się w stronę Chrystusa, nie zapanuje pokój. Dokładnie dwa lata później, 12 lutego, jeszcze słabszy fizycznie, znów został zamknięty w celi nr 21, ubrany tylko w cienką koszulę. Ściany pokryte były grubą warstwą lodu – władze obozu postanowiły go zabić. Nagle w celi zaczęło się robić coraz cieplej i pojawiło się silne światło. Dziewica wyglądała tak samo jak wcześniej... (...) Poza pocieszeniem przyniosła mu wizję przyszłości. Rosja stała w ogniu. Twarze ludzi w Moskwie wykrzywione były przerażeniem... (...) Potem Maria zniknęła w oślepiającym błysku światła. Teraz było mu już tak gorąco, że musiał zdjąć z siebie koszulę. Do celi wpadli strażnicy – myśleli, że wybuchł tam pożar. Terelję – na skutek interwencji z zagranicy – wypuszczono, ale potem znów aresztowano. Pewnej nocy w 1983 roku spał oparty o ścianę swej celi i, gdy otworzył oczy, zobaczył, że jest na łące przy starym, słynącym cudami sanktuarium Zarwanystii. Otaczało go jasne światło i czuł zapach kwitnących jabłoni. Sfrunął wtedy biały orzeł i powiedział mu, by się nie lękał. Potem orzeł zamienił się w starca ubranego na biało, który także prosił go, by się nie bał, bo jest pod opieką Matki Boskiej. Ostrzegł Josipa, że nadchodzą ciężkie czasy dla chrześcijan (...) – nawet biskupi staną się neopoganami. Świat podzieli się na posłańców Boga i posłańców Antychrysta. Na koniec Bóg pokarze odstępców od wiary – bo tylko poprzez karę będzie On mógł przywrócić rozsądek ludzkości. Spytany o swe imię starzec odrzekł: „Jestem Archanioł Michał”. (...) Cela pachniała tak silnie jabłkami, że strażnicy przewrócili ją do góry nogami w poszukiwaniu owoców. (zob. Desmond Seward Tańczące słońce, Palabra, Wydawnictwo Misjonarzy Klaretynów). Kontrowersyjny włoski stygmatyk Giorgio Bongiovanni twierdzi, że
Kościół zataił niewygodną dla siebie część orędzia z Fatimy
#
|