Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 05, 2024, 23:12:20


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] 4 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Swiat bez pieniedzy  (Przeczytany 54918 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Thotal
Gość
« Odpowiedz #50 : Maj 06, 2009, 09:56:10 »

Charles Eisenstein
To jest druga część eseju; przeczytaj też pierwszą część.
 
Dostatek polega na więziach, a nie zdobywaniu bogactwa.
– Tom Brown, Jr.
 
 
 
Nasz obecny system monetarny wymaga niekończącego się wzrostu, ucieleśnia linearny sposób myślenia, przeczy cyklicznej naturze przyrody i napędza bezustanne przeliczanie wszelkich bogactw na pieniądze. Co więcej, koncepcja odsetek jest źródłem narastającej konkurencji w naszej gospodarce, systemowego braku dostatku i koncentracji bogactw. Interes jest powiązany z naszym sposobem postrzegania samych siebie jako osobnych, konkurujących ze sobą podmiotów dążących do gromadzenia coraz większej części świata w ramach tego, co „moje”. Jednak dziś ludzka tożsamość przechodzi głęboką metamorfozę. Elementem tej zmiany w postrzeganiu samych siebie i świata będzie nowy system pieniądza, pasujący do nowej istoty ludzkiej.

Biorąc pod uwagę rozstrzygającą rolę odsetek, pierwszym alternatywnym systemem monetarnym, nad jakim warto się zastanowić jest taki, który je strukturalnie eliminuje. W 1906 roku taki system, zwany Frei Geld, czyli „wolny pieniądz”, został zaproponowany przez Silvio Gesella w dziele "Naturalny porządek ekonomiczny". Zdaniem Gesella powinno zostać wprowadzone negatywne oprocentowanie w postaci opłaty dewaluacyjnej. Od czasu do czasu banknot powinien być opatrzony znaczkiem kosztującym ułamek jego wartości, odpowiednikiem „opłaty użytkownika” lub „opłaty konserwacyjnej”. Oznaczałoby to, że pieniądz psuje się, „rdzewieje” i traci na wartości wraz z upływem czasu. (Rzecz jasna w dzisiejszym świecie odbywałoby się to drogą elektroniczną). Jeśli komuś wydaje się to być dość radykalnym postulatem, który nigdy nie ma szans realizacji, pewnie zdziwi się słysząc, że tak ogromny autorytet, jak John Maynard Keynes docenił teoretyczną spójność teorii Gesella (z jednym krytycznym zastrzeżeniem). Co więcej, system ten został już kiedyś wprowadzony w życie, i to z sukcesem, a dziś znów jest wykorzystywany.

Najlepszym dowodem na trafność tego system był eksperyment przeprowadzony w austriackim mieście Worgl w 1932 roku. Na każdy emitowany lokalnie banknot trzeba było nalepić co miesiąc znaczek kosztujący 1% jego nominalnej wartości. Taki środek zapobiegający gromadzeniu pieniędzy sprawił, że mieszkańcy miasta szybko je wydawali, a nawet opłacali podatki z wyprzedzeniem. Zamiast rosnąć i generować odsetki, zgromadzone bogactwo stało się obciążeniem, w podobny sposób, w jaki jakakolwiek własność jest obciążeniem dla prowadzących koczowniczy tryb życia łowczych-zbieraczy. Gospodarka Worgl zaczęła rozkwitać, bezrobocie gwałtownie spadać (choć reszta kraju pogrążała się w coraz większym kryzysie), prowadzono też roboty publiczne. Okres prosperity trwał aż do chwili, kiedy w 1933 roku waluta Worgl (i setek naśladowców) została zdelegalizowana z inicjatywy zagrożonego banku centralnego.

Wzorce te przedostały się też do Stanów Zjednoczonych. W obliczu hiperinflacji waluty narodowej będącej skutkiem serii upadków banków, obywatele i miejscowe władze tworzyły własne pieniądze. Do roku 1933 kilkaset miast, a nawet część stanów było przygotowanych do wprowadzenia (a nawet zdążyło już wprowadzić) „waluty awaryjne” [emergency curriencies]. W wielu przypadkach były to prowizoryczne banknoty wymagające przyklejania znaczków, podobnie jak w Worgl. Pomimo gorącego wsparcia wybitnego ekonomisty Irvinga Fishera, Roosevelt wprowadzając Nowy Ład zdelegalizował wszystkie waluty awaryjne i zarządził czasowe zamknięcie banków  w marcu 1933 roku w obawie przed decentralizacyjnym wpływem nowych walut.

Dziś znajdujemy się na krawędzi podobnego kryzysu i stoimy przed podobnym wyborem między wspieraniem starego świata poprzez wzmacnianie centralizacyjnej kontroli lub porzuceniem takiej kontroli i wejściem w nowy świat. Istotne jest zrozumienie faktu, że konsekwencje wprowadzenia systemu rdzewiejącego pieniądza będą ogromne, obejmując wymiar gospodarczy, społeczny, psychologiczny i duchowy. Pieniądz ma tak fundamentalny charakter dla naszej cywilizacji, że naiwnością byłoby mieć nadzieję na autentyczne zmiany w naszym życiu bez fundamentalnej zmiany w systemie pieniądza.

Pod względem koncepcyjnym „rdzewienie” pieniądza działa poprzez uwolnienie dóbr materialnych, które podlegają naturalnemu cyklicznemu procesowi odnowy i niszczenia, od związku z pieniądzem, którego wartość obecnie jedynie rośnie z czasem, i to w sposób gwałtowny. Jak już ustaliliśmy w Części 1 tego eseju, prowadzi to do rujnacji i wyczerpania wszelkiego bogactwa społecznego, kulturalnego, naturalnego i duchowego. Ujemne oprocentowanie jedynie poddaje pieniądz temu samemu prawu, jakiemu podlegają przedmioty, które wymagają konserwacji i pielęgnacji, by utrzymać swą wartość. Gesell pisał tak:
"Złoto nie jest zharmonizowane z charakterem naszych towarów. Złoto i słoma, złoto i benzyna, złoto i guano, złoto i cegły, złoto i żelazo, złoto i skóra! Zapełnić przepaść między nimi może tylko chora wyobraźnia, potworna halucynacja, doktryna „wartości”. Towary w ogólnym rozumieniu, takie jak słoma, benzyna, guano i inne można bezpiecznie wymieniać jedynie w sytuacji, kiedy dla każdego jest bez znaczenia, czy posiada pieniądze, czy też towary, a to jest możliwe jedynie wtedy, gdy pieniądza dotyczą te same problemy, które odnoszą się do przedmiotów. To oczywiste. Nasze przedmioty gniją, próchnieją, psują się, rdzewieją, więc jedynie pieniądz, który ma podobnie nieprzyjemne właściwości skazujące go na utratę wartości, może ulegać wymianie szybko, bezpiecznie i tanio. Dlaczego? Ponieważ nikt nigdy nie będzie wolał tego typu pieniądza od towarów".

Jedynie pieniądz, który traci aktualność jak gazeta, gnije jak ziemniaki, rdzewieje jak żelazo, wyparowuje jak eter, może sprostać próbie jako instrument wymiany na ziemniaki, gazety, żelazo i eter. Ani sprzedawca, ani kupujący nie będzie wolał go od towarów. W takiej sytuacji posiadanych towarów będziemy pozbywać się za pieniądze jedynie ze względu na to, że będą nam one potrzebne jako środek wymiany, a nie dlatego, że będziemy oczekiwać korzyści z posiadania pieniędzy.

Innymi słowy, oprocentowanie ujemne na nowo definiuje pieniądz jako środek wymiany, a nie jako środek gromadzenia bogactwa. Taki pieniądz nie będzie już wyjątkiem w uniwersalnej tendencji natury do rdzewienia, pleśnienia, gnicia i próchnienia – czyli recyklingu zasobów. Taki pieniądz nie będzie utrwalał odizolowania ludzkości od natury.
Stwierdzenie Gesella „…potworna halucynacja, doktryna ‘wartości’…” sugeruje jeszcze inny skutek oprocentowania ujemnego – sprawia ono, że zaczynamy kwestionować pojęcie „wartości”. Wartość przypisuje każdemu obiektowi na świecie jakąś liczbę. Wiąże abstrakcję, niezmienną i niezależną, z tym, co stale ulega zmianom i istnieje w powiązaniu ze wszystkim innym. Jest elementem zejścia ludzkości do poziomu liczby, sprowadzenia świata do zbioru danych. Oprocentowanie ujemne odwraca ten tok myślenia i usuwa istotną granicę między światem ludzkości a światem natury. Gdy już nie będziemy woleć pieniędzy od towarów, pozbędziemy się nawyku definiowania rzeczy poprzez ich wartość.

Podczas gdy oprocentowanie dodatnie wpływa na ograniczenie wartości przyszłego strumienia pieniądza, oprocentowanie ujemne zachęca do myślenia w kategoriach dalekosiężnych. W dzisiejszej rachunkowości las, który może przynieść w przewidywalnej przyszłości milion dolarów dochodu rocznie, uważa się za bardziej wartościowy, jeśli wytnie się go natychmiast i sprzeda drewno za 50 milionów dolarów. (Obecnie wartość netto takiego lasu, w którym prowadzona jest zrównoważona gospodarka, liczona przy stopie dyskontowej 5%, to tylko 20 milionów dolarów). Rezultatem tego stanu rzeczy jest haniebnie krótkowzroczne postępowanie korporacji, które poświęcają dobro (nawet swoje własne) w dalekiej perspektywie na rzecz krótkoterminowych wyników, w wymiarze kwartału fiskalnego. Takie zachowanie jest absolutnie uzasadnione w gospodarce opartej na oprocentowaniu dodatnim, natomiast w systemie wolnego pieniądza własny interes właściciela sprawiłby, że las zostałby oszczędzony. Chciwość nie motywowałaby już do grabienia przyszłości dla obecnych korzyści. Narastające ograniczanie wartości przyszłego przepływu pieniądza skutkuje „wycofaniem z interesu” całej ziemi w przeciwieństwie od natychmiastowego, hurtowego „upłynnienia” tych zasobów, które nam jeszcze pozostały.

Podczas gdy oprocentowanie dodatnie powoduje koncentrację bogactwa, oprocentowanie ujemne skłania do jego dystrybucji. W każdej gospodarce o specjalizacji pracy wykraczającej poza poziom rodziny, ludzie muszą dokonywać wymiany, by prosperować. Zarówno oprocentowanie dodatnie, jaki i ujemne stanowią formę opłaty za używanie pieniędzy, jednak kluczowa różnica polega na tym, że w tym pierwszym systemie opłata ta jest przejmowana przez tych, którzy już mają pieniądze, podczas gdy w drugim jest od nich pobierana. Bogactwo pociąga za sobą wysokie koszty jego utrzymania, tym samym odtwarzając mechanizm, który rządził podejściem łowców-zbieraczy do gromadzenia dóbr.

Podczas gdy bezpieczeństwo w systemie opartym na odsetkach pochodzi z gromadzenia pieniędzy, w systemie wolnego pieniądza pochodzi ono z faktu istnienia skutecznych kanałów, którymi można je dystrybuować – chodzi więc o to, by stać się centrum przepływu bogactwa, a nie punktem ich gromadzenia. Innymi słowy, chodzi głównie o więzi a nie o posiadanie. Oprocentowanie ujemne pozostaje w zgodzie z odmiennym poczuciem własnego ja, afirmowanym nie poprzez zamykanie coraz większej części świata w granicach „ja” i „moje”, ale poprzez rozwój i pogłębianie więzi z innymi. Zachęca do odwzajemniania się, dzielenia i szybkiego obiegu bogactw.

W obowiązującym obecnie systemie lepiej mieć tysiąc dolarów w garści, niż dziesięciu dłużników, którzy winni ci są po sto dolarów. W systemie pieniądza rdzewiejącego jest na odwrót. Ponieważ pieniądze tracą z czasem na wartości, jeśli mam pieniądze, których nie wykorzystam natychmiast, z chęcią pożyczę je innym, podobnie jak w sytuacji, gdy mam więcej chleba, niż potrzebuję, podzielę się nim z innymi. Jeśli natomiast będę potrzebował pieniędzy, zwrócę się o nie do moich dłużników lub zaciągnę dług u kogoś w moim otoczeniu, kto ma więcej pieniędzy, niż potrzeba mu do zaspokojenia aktualnych potrzeb. Jak pisze Gesell:
„Wraz z wprowadzeniem oprocentowania ujemnego, pieniądze zostają sprowadzone do roli parasoli; przyjaciele i znajomi wspomagają się w sposób naturalny pożyczkami pieniężnymi. Nikt nie trzyma, ani nie może trzymać zasobów pieniędzy, ponieważ pieniądz musi krążyć. A przy tym, ponieważ nikt nie może tworzyć rezerw pieniądza, nie ma potrzeby istnienia takich rezerw. Obieg pieniądza ma charakter regularny i nieprzerwany”.
 
Pieniądze nie będą już towarem deficytowym, gromadzonym i chronionym przed innymi. Powinny one krążyć z maksymalną możliwą szybkością (V). Ich wystawca zapewniałby stabilne ceny (P) według równania wymiany (MV=PQ) regulując ilość pieniędzy w obrocie (M) w taki sposób, by odpowiadała ona całkowitemu faktycznemu poziomowi produkcji (Q). Ten sam efekt można osiągnąć wiążąc pieniądz z koszykiem towarów odpowiadającym ogólnej wartości wytworzonej produkcji i usług, jak to proponuje Bernard Lietaer.

System pieniądza rdzewiejącego gwarantuje, że każdemu będzie go starczało. Jest to sytuacja przeciwna w stosunku do dzisiejszej, gdzie nadmiarowi dóbr materialnych towarzyszy ich karygodnie nierówna dystrybucja. Stąd bierze się ogromny paradoks polegający na tym, że z jednej strony setki miliony ludzi jest bezrobotnych lub ima się błahych, bezsensownych zajęć, natomiast nikt nie zajmuje się ważną, istotną pracą – uświadamianiem ogółowi tego, że zerwana została więź między ludzką kreatywnością a ludzkimi potrzebami. „W przypadku wolnego pieniądza popyt jest nieodłączny od pieniądza, nie jest już środkiem realizacji woli posiadaczy pieniędzy. Wolny pieniądz nie jest instrumentem popytu, ale popytem samym w sobie, popytem zmaterializowanym i odpowiadający podaży, która zawsze miała i ma charakter materialny” (Gesell).

Kiedy przyglądam się biedzie panującej na tym świecie, lękowi, rozpaczliwej i destrukcyjnej pogoni za zwodniczym snem o bezpieczeństwie, z trudem tłumię okrzyk protestu. Nie dlatego, że to wszystko jest niesprawiedliwe (choć jest), lecz dlatego, że jest to kompletnie niepotrzebne! Żyjemy przecież w świecie dostatku i było tak zawsze. Obecny system pieniądza i tkwiące w jego głębszych warstwach zniewolenie tego, co wolne, przez to, co posiadane na zasadzie wyłączności, stworzyły sztuczny niedostatek, choć nie ma ku temu żadnej potrzeby. Nie brak jest nam ani żywności, ani niczego innego, co potrzebne jest do zaspokojenia naszych potrzeb. Brak nam jest natomiast pieniędzy, których systemowy niedostatek wywołuje niedostatek wszystkiego innego.

Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #51 : Maj 06, 2009, 09:57:32 »

cd.


W wysoko wyspecjalizowanym, technologicznym społeczeństwie, większość z nas musi dokonywać zmian, by żyć. Żeby było to możliwe, potrzebujemy środka wymiany, czyli pieniądza. Wielu ludzi, dostrzegając ten niezaprzeczalny fakt, za jedyne rozwiązanie uważa powrót do prymitywnej społeczności, porzucenie trwającego od tysiącleci rozwoju cywilizacji, którą, co całkiem zrozumiałe, postrzegają jako niesłychaną pomyłkę. Scenariusz może być jednak zupełnie inny, jeśli pieniądz zostanie wykorzystany w celu odtworzenia, a nie zniszczenia stosunków społecznych typowych dla łowców-zbieraczy. W takich społecznościach, kiedy myśliwy upolował duże zwierzę, oddawał większość mięsa, rozdzielając je według kryteriów pokrewieństwa, sympatii i potrzeb. Podobnie jak w przypadku rdzewiejącego pieniądza, korzystniej było mieć wielu dłużników winnych nam niewiele, niż pozostać z mnóstwem psującego się mięsa, a nawet suszonego, które trzeba było przecież transportować i chronić. Kto by chciał się tym zajmować, skoro nasza społeczność jest dla nas równie szczodra, co my wobec niej? Bezpieczeństwo w tamtych czasach polegało na dzieleniu się z innymi. Pomyślność sąsiadów oznaczała również naszą własną pomyślność. Każdy, kto niespodziewanie natrafiał na znaczne źródło bogactwa, wydawał ucztę. Kiedy spytano członka plemienia Pirahä o sposoby przechowywania żywności, odpowiedział on: „Przechowuję mięso w żołądku mojego brata”.

Pieniądz tracący na wartości, to krok w kierunku dawnej gospodarki daru, która wzmacniała i określała społeczności. Omawiając stworzoną przez Lewisa Hyde’a teorię daru, Jessica Prentice napisała: „Elementem uświęconej/erotycznej energii darów jest to, że obdarowany nie może ich gromadzić – aby ta energia nie wygasła, musi albo przekazać je dalej, albo podarować komuś coś innego. Dary ze swojej natury są czymś, co musi krążyć”. Jest to doskonały opis wolnego pieniądza, który przypomina zakurzony podarunek schowany głęboko w szafie – kiedy nie jest używany, traci wartość. Wolny pieniądz likwiduje wewnętrzny przymus bezustannego rozszerzania i wzmacniania akumulacji prywatnej własności, sfery „ja” i „moje”. Podobnie, jak oprocentowanie dodatnie kurczy krąg własnego "ja" do takiego stopnia, że kończymy z wyalienowanym, wyrachowanym ego typowym dla współczesnej cywilizacji, tak rdzewienie pieniądza, czyli przeciwieństwo odsetek, rozbudowuje naszą jaźń, sprawiając, że wracamy na łono społeczności i całej ludzkości, kończąc ze sztucznym niedostatkiem i konkurencją, czyli tym, co charakteryzuje Epokę Lichwy.

Jeśli chodzi o pieniądz, jego rdzewienie odbudowuje niechęć łowców-zbieraczy do gromadzenia żywności lub jakichkolwiek innych dóbr materialnych. Wskrzesza pradawne podejście łowców-zbieraczy do dostatku, które polega na tym, że dzielenie się z innymi jest łatwe i naturalne, na tym, że nie istnieje szaleńcze, rozpaczliwe dążenie do tego, by zagrabić jak najwięcej ze świata. Jest obietnicą powrotu do ducha „pierwotnej społeczności dostatku” (Marshall Sahlins), ale na wyższym stopniu rozwoju. Nie oznacza materialnego powrotu do epoki kamienia, który niektórzy prymitywiści wieszczą po upadku dzisiejszego świata, lecz powrót duchowy.

Rozważmy sposób, w jaki plemię !Kung postrzega bogactwo, zanalizowany w rozmowie antropologa Richarda Lee z członkiem tego plemienia o imieniu !Xoma:
„Spytałem !Xomę:
- Co sprawia, że ktoś jest //kaiha [bogaczem] – czy to, że ma w swojej chacie wiele worków //kai [paciorków i innych skarbów]?
- To, że ktoś ma //kai nie oznacza, że jest //kaiha – odparł !Xoma. – //kaiha nazywamy kogoś, dzięki komu wiele rzeczy krąży wśród innych”.
!Xoma najwyraźniej chciał powiedzieć, że o bogactwie świadczy nie to, ile dóbr posiadamy, ale to, ilu mamy przyjaciół. Bogactwo człowieka określane jest na podstawie częstotliwości dokonywanych przez niego transakcji, a nie zasobu posiadanych przez niego dóbr.

W systemie pieniądza rdzewiejącego bogactwo ewoluuje w kierunku modelu znanego w Melanezji, w którym lider „pełni funkcję stacji przeładunkowej dla obustronnego przepływu towarów między jego własną grupą, a innymi, podobnymi grupami społeczności” (Marshall Sahlins). Status społeczny nie wiąże się z akumulacją pieniędzy lub własności, ale raczej z ogromną odpowiedzialnością za hojność. Czy możemy wyobrazić sobie społeczeństwo, w którym prestiż, władza i przywództwo przyznawane są tym, którzy mają największe upodobanie do dawania innym i zdolność czynienia tego?
W systemie, w którym dostatek wynika z dzielenia się z innymi, nie trzeba już skupiać się przede wszystkim na tym, by zarobić na życie. Można się skoncentrować na tym, jak w najlepszy sposób rozdawać nasze dary. W naturalnej konsekwencji pieniądze i sztuka nie kłócą się już ze sobą.

Wyobraźmy sobie życie, w którym po prostu skupiamy się na naszej sztuce, na naszych darach, na pomocy innym, trwając w błogiej świadomości, że nasze potrzeby automatycznie zostaną zaspokojone. Taka gospodarka jest możliwa! W takiej gospodarce konkurencja zredukowana jest do swego właściwego zakresu: dążenia do doskonałości we wszystkim, co robimy. W takiej gospodarce produktywność jest następstwem pragnienia stworzenia piękniejszego świata, a nie pragnienia, by go posiadać, potrzeby życia, a nie tylko przeżycia. W głębi serca wiemy, że taka gospodarka jest możliwa. Marzymy o tym, choć nie przyznajemy się do tego, ponieważ „musimy zarobić na życie”. Życie staje się ponurym obowiązkiem, ciągłą walką. Epoka Lichwy wywiera na nas nieuchronnie presję, której możemy się opierać, ale przed którą nie uciekniemy – aby się utrzymać, musimy wyrzec się sztuki, poczucia celowości i piękna.

Zwrot „nie mogę sobie na to pozwolić” ujawnia, jak często pieniądze hamują nasze wewnętrzne skłonności do dobroci, hojności, odpoczynku i kreatywności. Pieniądz o dodatnim oprocentowaniu wywołuje chciwość, którą często błędnie przyjmujemy za ludzką naturę i utrwala iluzję, że bezpieczeństwo i bogactwo biorą się z zawłaszczania sobie coraz większej części świata, wytyczania coraz większego, wyłącznego obszaru „ja” kosztem każdego innego żyjącego człowieka, zwierzęcia, rośliny lub ekosystemu. Wydaje się to też przeczyć nauce o karmie, zgodnie z którą to, co czynimy światu, czynimy i samym sobie. W naszym obecnym systemie pieniądza obdarowywanie świata oznacza dla mnie mniej – zamiast więcej!. Wolny pieniądz odwraca tę sytuację i sprawia, że pieniądz pozostaje w zgodzie z karmą. Powoduje,  że poprzez wzbogacanie świata wzbogacamy też samych siebie, co wzmacnia tę fundamentalną zasadę, a nie zaprzecza jej.

Kiedy zamożność dotyczy nie gromadzenia dóbr, ale bogactwa w dziedzinie stosunków międzyludzkich, zamożność każdego człowieka oznacza bogactwo wszystkich innych. W takiej sytuacji sztuka nie będzie już ograniczona do tego, na co możemy sobie pozwolić, ponieważ pieniądze staną się jej sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. Biznes będzie polegał na poszukiwaniu sposobów obdarzenia innych bogactwem, a nie ogołocenia innych z bogactwa. W rezultacie nasze życie nie będzie już wypełnione rzeczami tanimi. Praca nie będzie już ograniczała się do poszukiwania pieniędzy, lecz będzie polegać na poszukiwaniu sposobów lepszego służenia sobie nawzajem i służenia światu, w miarę naszych wyjątkowych talentów i temperamentu. Będzie to, ewidentnie, droga ku bogactwu, zarówno duchowemu, jak i finansowemu, ponieważ oba te aspekty nie będą już stały w sprzeczności wobec siebie.

Chciałbym odnieść się do popularnej w ruchu New Age idei „programowania dobrobytu”, „otwarcia się na przepływ dostatku”, innymi słowy zdobywania bogactwa poprzez moc pozytywnego myślenia. Te idee są zasadne – wywodzą się z uświadomienia sobie, że niedostatek panujący w naszym świecie jest wytworem naszych zbiorowych przekonań, a nie fundamentalną rzeczywistością. Z natury jednak nie są one zgodne z systemem pieniądza, jaki mamy. Jedną z zasad programowania dobrobytu jest porzucenie poczucia winy wywodzącego się z przekonania, że można wzbogacać się jedynie kosztem innych, że więcej dla mnie oznacza mniej dla ciebie. Jak jednak zaprezentowaliśmy to już w Części 1 niniejszego eseju, problem leży w tym, że w obowiązującym obecnie systemie pieniądza jest to prawdą! Więcej dla mnie faktycznie oznacza mniej dla Ciebie. Królestwo monetyzmu rozwija się kosztem przyrody, kultury, zdrowia i ducha. Poczucie winy wiążące się z pieniądzem jest całkowicie uzasadnione. Potrafimy, rzecz jasna, tworzyć za pieniądze piękne rzeczy, organizacje kierujące się szlachetnymi pobudkami, inicjatywy w zbożnym celu, ale na pewnym poziomie odbieramy Piotrowi, by dać Pawłowi. Proszę zrozumieć, nie zniechęcam nikogo do otwarcia się na przepływ dostatku. Przeciwnie, gdy wystarczająca liczba ludzi otworzy się na niego, system pieniądza ulegnie zmianom i przystosuje się do nowych przekonań. Dzisiejszy system opiera się na zasadzie Oddzielenia. Jest to w równym stopniu skutek, co i przyczyna naszego przeświadczenia, że jesteśmy odrębnymi, oddzielnymi podmiotami we wszechświecie inności. Otwarcie na dobrobyt może nastąpić tylko pod warunkiem, że porzucimy tę tożsamość i otworzymy się na bogactwo naszego prawdziwego „ja”, nieodłącznego od innych. Ta nowa tożsamość wyklucza istnienie lichwy.
Zastanów się, Drogi Czytelniku: Czy naprawdę jesteś człowiekiem, który mówi: „Pożyczę ci pieniądze, ale pod warunkiem, że zwrócisz mi więcej?”. Skoro potrzebujemy pieniędzy, by żyć, czyż nie jest to przepis na niewolnictwo? W rzeczy samej, darowanie długów, z którego słynął Solon, częściowo zostało spowodowane wynikającą z zadłużenia niewolniczą zależnością rosnącej części społeczeństwa. Dziś młodzi ludzie czują się zniewoleni pożyczkami studenckimi, rodziny kredytami hipotecznymi, a wiele państw Trzeciego Świata rosnącym zadłużeniem. Odsetki, to niewolnictwo. Ponieważ zaś stan niewolnictwa poniża w takim samym stopniu niewolnika, co jego właściciela, w głębi serca nikt sobie go nie życzy.
Metamorfoza poczucia własnego „ja”, czyli przejście z Epoki Oddzielenia w Epokę Przymierza właśnie ma miejsce - napędzane zbiegiem różnych kryzysów w tym samym czasie. Sprawia ona, że stara jaźń oraz cywilizacja, która się na niej opiera, odchodzą w przeszłość. Każdy kryzys jest wywoływany innym aspektem oddzielenia, a każdy aspekt oddzielenia zawiera w sobie ziarno własnego upadku. Taki charakter ma dzisiejszy kryzys finansowy, będący kulminacją tworzonej od stuleci piramidy finansowej, oparty na złudnym przekonaniu, że skończona w swej naturze planeta potrafi wspierać bez końca gwałtowny rozwój. Dziś, o ile nie natrafimy na niewyobrażalne źródła naturalnego i społecznego kapitału, to ta wielka bańka mydlana wkrótce pęknie.
Im dłużej będziemy się trzymać starego porządku, tym trudniej będzie nam zlepiać kolejnymi plasterkami chwiejący się system pieniądza, tym bardziej ostry przebieg będą miały kryzysy i ich następstwa. Wiadomo jednak, jaki będzie ostateczny skutek: pojawi się nowy system pieniądza, zbieżny z priorytetami nieodizolowanej, współzależnej jaźni: zrównoważonego rozwoju, piękna i jedności.
System pieniądza rdzewiejącego, to tylko część tej transformacji. Aby nie wydłużać tego eseju w nieskończoność, pominąłem kluczowe elementy gospodarki Przymierza, takie jak rachunek kosztów pełnych, udzielanie nieoprocentowanych pożyczek, lokalne waluty, kredyt wzajemny, gospodarka leasingu, ekonomia P2P i ekologia przemysłowa. Jednak prawdziwym kluczem jest oprocentowanie ujemne. Gospodarka, która naśladuje zasady ekologii nie może opierać się na systemie pieniądza, który wymaga coraz szybszego wzrostu, bowiem jedno przeczy drugiemu. Dopóki rządzi lichwa, dopóty pozostałe elementy układanki pozostaną zmarginalizowane. Mimo to wysiłki takich wizjonerów, jak E.F. Schumacher, Paul Hawken, Herman Daly i wielu innych, nie są próżne. Zasiali oni ziarno nowej gospodarki, która uzdrowi naszą spustoszoną ziemię.
W Epoce Przymierza pieniądze będą narzędziem rozwoju kapitału społecznego, kulturalnego, naturalnego i duchowego, ale nie jego konsumpcji. Będą mechanizmem dzielenia się bogactwem, a nie jego akumulacji. Staną się środkiem tworzenia piękna, a nie jego pomniejszania. Będą szlabanem dla chciwości, a nie nagrodą za nią. Zachęcą do kreatywnej pracy sprawiającej przyjemność,  zamiast zmuszać do podejmowania „zajęć”. Wzmocnią cykliczne procesy natury, a nie będą ich zakłócać. Przede wszystkim zaś towarzyszyć będą zmianie świadomości, której zaczynamy już dziś doświadczać: przejściu do nieodizolowanej, kochającej świat jaźni. A to przecież jest nasza prawdziwa jaźń i do niej właśnie powrócimy, gdy znikną pozory nieskończonego rozwoju.
 
 
Artykuł przedrukowano w oparciu o licencję Creative Commons z:
Reprinted from:  REALITY SANDWICH,  courtesy of a Creative Commons license

tłumaczenie z angielskiego: Piotr Art
 
Zobacz też korespondujący z powyższym esejem film: Money as Debt (Pieniądze jako dług) - wersja z polskimi napisami
Przeczytaj Historię Robinsona Crusoe autorstwa Silvio Gesell
 


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #52 : Maj 06, 2009, 16:39:51 »

Czemu?

Na przykład ten niewolnik dla swojego pana nie dla grubego portfela pracuje-tak samo w gułagu chęć do roboty wytryska,mimo braku biletów narodowego banku danego kraju.

A to wszystko jest odpowiedzią na Twoje wcześniejsze pytanie:"jakby nie było pieniędzy to kto by pracował i po co?".

Oczywiście,że na przykład niewolnicy. Uśmiech

zysk jest powodem posiadania niewolników

jakaś waluta istniała zawsze i istnieć będzie zawsze - tylko w utopiach jej brak
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #53 : Maj 06, 2009, 21:32:57 »

Ale jak już ma istnieć jakaś waluta, to ja wolę, aby to była rdzewiejąca waluta o jakiej napisał Thotal.
Niestety, tak jak w przypadku tej austriackiej miejscowości, najwięksi lichwiarze na tej Planecie, a więc Banki Centralne będą stawiały skuteczny opór. Chyba , że zmieni się świadomość ludzi , którzy zaczną popierać tych spośród siebie, którzy będą dążyć do uwolnienia pieniądza od lichwy. Czy jednak zdążą, zanim nastanie nam NWO ?
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #54 : Maj 07, 2009, 06:34:07 »

 Uśmiech Uśmiech Uśmiech Uśmiech Mrugnięcie

Kiara Uśmiech Uśmiech


ps. Jakos trudno wam uwierzyc w lepsze nowe chociaz "walkujecie" te informacje juz conajmniej od kilkunastu lat ( niektorzy).
Dopoki nieprzekroczycie bariery wiary , dla was nic sie nie zmieni.
« Ostatnia zmiana: Maj 07, 2009, 06:36:25 wysłane przez Kiara » Zapisane
Leszek
Gość
« Odpowiedz #55 : Maj 07, 2009, 15:16:47 »

(...) najwięksi lichwiarze na tej Planecie, a więc Banki Centralne będą stawiały skuteczny opór. Chyba , że zmieni się świadomość ludzi , którzy zaczną popierać tych spośród siebie, którzy będą dążyć do uwolnienia pieniądza od lichwy. Czy jednak zdążą, zanim nastanie nam NWO ?
Film:
Mistrzowie Pieniędzy (The Money Masters ) PL  może wnieść trochę świadomości "z zewnątrz"... Uśmiech
http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=2583.0
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #56 : Maj 07, 2009, 21:23:42 »

Kiaro, wiadomo, że NOWE  jest lepsze.Jak mówi przysłowie "nowe jest wrogiem starego" i to też jest fakt. To , co się dzieje obecnie na Świecie raczej nie wróży jakiejś pokojowej całkowitej przemiany ludzkości, chociaż bym sobie tego z całego serca życzył .
O ile przemiana dokonać się może na poziomie wielu jednostek, to na poziomie całych społeczeństw jakoś trudno mi sobie to wyobrazić. Raczej na pewno nie w tej dekadzie . Gdyby miało dojść do hurtowej przemiany świadomości całych narodów to  nie wydaje mi się to możliwe bez inicjatywy potężnej, zewnętrznej , bądź wewnętrznej ingerencji .
Jeśli chodzi o zewnętrzną ingerencję , to musiałaby ona być zupełnie wolna od wiekowych uwarunkowań w jakich tkwią całe narody, czyli (nie)świadomości "żądzy pieniądza", a to wydaje mi się jedynie możliwe za pomocą czyjejś akcji spoza Ziemi.

Jeśli brać pod uwagę jakąś potężną siłę "od wewnątrz" to wyobrażam sobie ją jako samoistne i konsekwentne rozprzestrzenianie się Jaźni ( "podnoszenie się wibracji miłości " etc ) wprost ze Źródła tkwiącego w każdym człowieku . Co się stanie , gdy Jaźń wypłynie z głębin i rozleje się ponad Umysłem ? Wiele umysłów w niej utonie, a wraz z nimi miliardy ludzi ściśle utożsamiających się ze swoimi umysłami.  Popadną oni w obłęd lub  samodestrukcję .

Uwolnieni od swoich umysłów, od władzy ego nie utoną w Jaźni. Bedą pływać po jej powierzchni i  uzyskają dostęp do  nieskończenie bogatszych możliwości niż wszystko to , co miał nam dotąd do zaoferowania umysł. Wtedy czas jakiegokolwiek pieniądza się definitywnie skończy. Możliwe, że skończy się nawet sam czas, jako taki ....

Oczywiście nie wiem na czym miałoby to polegać, ale ufam ,że odbędzie się w miarę ładgodnie . 
Kto ze spokojem i z dystansem obserwuje to , co się na świecie dzieje, ten dostrzega zarówno szybko postępującą destrukcję (jak na przykład  umysły zmanipulowane informacjami o nie istniejącej pandemii ), jak również wzrost niezależnej świadomości wśród tych, którzy nie poddają się panice.
To samo zjawisko dotyczy "magii" pieniądza . Wielu ludzi dostrzega iluzję władzy płynącej z pieniądza, ale jeszcze więcej ludzi tkwi w nieświadomości powyżej uszu. 
Uważam , że zjawiska, których jesteśmy właśnie świadkami nabiorą tempa i z impetem wepchną nas w rok 012 - koniec i początek.

Tak czy inaczej cieszmy się , bo jesteśmy w bardzo uprzywilejowanej pozycji wobec miliardów poprzednich ludzkich wcieleń, którym nie dane będzie Obserwować Przemiany na własne oczy i na własnej skórze ....
Heh - jesteśmy więc "wybrańcami"  Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech
Zapisane
Ra
Gość
« Odpowiedz #57 : Maj 08, 2009, 01:33:55 »

Ktokolwiek pragnie pieniędzy pierw wiedzieć i zrozumieć musi, że sam jest jakimkolwiek pieniądzem. Jeżeli spojrzy w lustro i ujrzy w sobie pieniądze, wtedy zrozumie, że są one bliżej niż na wyciągniecie ręki. Takim lustrem są inni ludzi, w jaki kolwiek sposób wykorzysta tą wiedze to już uzależnione jest od osoby, która z tego skorzysta. Najprostsza afirmacja to: Jestem pieniądzem.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #58 : Maj 08, 2009, 09:06:58 »

Nowa wiedza , a raczej jej przybycie do kazdego z nas jest bardzo proste (Stworca zapisal wszystko w prostocie), zwyczajne. Codziennie wdychamy powietrze ( prane) razem z woda w ktorej zapisana jest informacja ( przekaz wiedzy), nowe wzorce.Jedni juz z nich potrafia korzystac inni jeszcze nie, a jeszcze inni nie beda potrafili nigdy ( w tym zyciu).Ten prosty przekaz zapisuje sw. geometria we wzorcach zdeponowanych w wodzie (bylo o tym juz duzo). W trakcie zycia poprzez doskonalosc mysli i uczuc by w sobie rowniez tworzymy wzorce w wodzie zdeponowanej w naszych organizmach, mamy wplyw na wzorce w wodach nas otaczajacych ( rowniez naszymi myslami i uczuciami). W ten sposob tworzymy piekno i brzydote, dobro , lub destrukcje.
Gdy podnosi sie wibracja Czlowieka , oraz Ziemi , wchodzimy jako