EAST:Ok, rozumiem co chcesz powiedzieć. Wszystko się zmienia, nawet wielowiekowe instytucje, które deklarują swoją ciągłość - ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nie można jednak sobie twierdzić, że instytucja zachowuje ciągłość i szczycić się jej Tradycją, a jednocześnie mówić - oto teraz jesteśmy nareszcie dobrzy, a przeszłość pomińmy milczeniem. Ja nigdzie nie odrzucam przeszłości jako takiej. Ona istnieje na poziomie tożsamości. Jeśli zaś instytucja , w tym wypadku KK niezmiennie się wiekową tożsamością chlubi to niech nie liczy , ze ludzie zapomną. Kiedy u nas nastąpiła transformacja ustrojowa, to nikt już na silę nie ciągną PZPR - partia się samo- rozwiązała. Ludzie porzucili instytucję, bo czasy się tak zmieniły, że instytucja przestała mieć sens. Jeśli KK uznałby swoje błędy i się samo rozwiązał, to może w to miejsce powstałby nowy, o całkiem nowym image-u Kościół.
I tu się nieco mylisz. Same PRAWA, które przyjmują członkowie Kościoła, się nie zmieniły (a jeśli już, to w naprawdę nieznacznym stopniu). Zmienił się natomiast SPOSÓB ich egzekwowania, ocena zakresu tych praw, i etc.
Przykładowo - prawo kościelne zabraniające kontaktów z okultyzmem (moim zdaniem bzdurne, ale akurat tu moje zdanie nie ma znaczenia, bo członkiem KK nie jestem). Prawo to było i jest niezmienne. Zmieniły się formy jego egzekwowania, zakres tego egzekwowania. Kiedyś każdy był zobowiązany do jego przestrzegania, nie ważne, czy członek KK, czy nie. A za nieposłuszeństwo groziły kary pieniężne, "odosobnienie", a w skrajnych przypadkach - stos. Obecnie prawo to jest egzekwowane poprzez (a) pouczanie (B) wiernych, że okultyzm według myśli KK jest zły.
Prawo to samo, podejście do niego - diametralnie różne.
I bardzo podobnie jest z wieloma innymi prawami. Sam kręgosłup KK się nie zmienia (zbyt mocno), natomiast zmienia się metodyka działań.
KK z kolei nie twierdzi, że kiedyś prawo było złe, a teraz jest cacy. Rozumiem, że można tej instytucji nie lubić, ale nie znaczy to, że można przedstawiać nieprawdziwe dane na jej temat. Jeśli chodzi o KK, to wyznaje te same (lub bardzo podobne) prawa od dawna. Zmienia natomiast podejście do ludzi, tak jak zmieniają się ludzie i czasy.
I w tym kontekście można powiedzieć, że o przeszłości warto zapomnieć, a raczej - nie oceniać obecnego KK przez pryzmat KK sprzed X setek lat.
Ale reguły i prawa tej instytucji się nie zmieniają . OK, załóżmy ,że ona zależy od ludzi. A ludzie są różni. Kto Ci da gwarancję, że kler non stop będzie "miłosierny"? Przyjdą nowi ludzie i powrócą do starych praktyk, bo przecież nic im tego nie zabrania, bo przecież to tylko kontynuacja starej tradycji i tożsamości.
Nikt tego nie zagwarantuje. Bo instytucję tworzą LUDZIE, którzy się zmieniają. Co cały czas staram się pokazać.
A powiedz mi, kto zagwarantuje, że JAKAKOLWIEK instytucja, grupa wyznaniowa, czy zwykły klub książki, nagle nie staną się krwiożerczymi bestiami? Otóż to - NIKT. I czy dlatego trzeba od razu odrzucać wszelkie formy instytucji?
Owszem, można sobie wierzyć w utopijne wizje Ziemi bez państw, bez praw, bez rządów, bez instytucji. Ja nie wierzę. Bo twory te, to nie tylko, jak chciałoby wielu, ryzyko manipulacji i terroru. Twory te w dużej mierze dały potencjał rozwojowy naszej kulturze, nauce, technice. Bez nich możliwe, że dalej siedzielibyśmy przy ogniskach i marzli, a szczytem techniki byłby obciosany kamień.
Na szczęście, człowiek wpadł na pomysł instytucji PLEMIENIA, a żeby w plemieniu nie było chaosu, wpadł na instytucję WODZA. Zapewniając ciągłość nie tylko przetrwania plemienia, wzajemnej pomocy, ale i ciągłość myśli i tworów swoich rąk.
Dlatego nie jestem zwolennikiem skrajności. Owszem, nie chcę wybielać. Ale też nie demonizujmy.
I mówię cały czas o Instytucji. Ona ma tylko tożsamość, nie ma duszy, według mnie.
Nie ma duszy. Za to tworzący ją ludzie - mają. A bez ludzi Instytucja by nie istniała.
I to sprawia, że Instytucja ma duszę - duszę zbiorową, będącą połączeniem "dusz" swoich członków. Dusza instytucji się zmienia, co widzisz na podstawie KK. Jeśli akurat członkami instytucji są sami ludzie nienawistni, to i wspólna "dusza zlepkowa" pała nienawiścią. Gdy zmieniają się ludzie, inne dusze stają się członkami instytucji - zmienia się wypadkowa "dusza instytucji".
A dowodem na to jest to, że Instytucja bez żadnego członka nie istnieje.
Inaczej - ludzie zmienili oblicze Państwa , więc tożsamość PRL-owska upadla. Trzeba ją było przepisać na nowo
Dokładnie. Widać jednak mentalność ludzi dalej jest na tyle KK przychylna, a klimat dla KK na tyle jeszcze sprzyjający, że nie czas jeszcze na upadek. Może kiedyś owszem, upadnie. Ale bezsensem jest wymuszać upadek na siłę, i oceniać, kiedy już powinni upaść, a kiedy nie. O tym zdecydują realia.
Tak samo upadną wszystkie inne instytucje, jak tylko zmienią się wzajemne relacje międzyludzkie na bardziej przyjazne, cieple, empatyczne.
Albo nie upadną. Albo po prostu ewoluują. Albo nawet nie ewoluują instytucje, ale ludzie w nich, i, co za tym idzie, ewoluuje cała dusza instytucji.
Instytucje powinny być sprawą wtórną wobec ludzkich wyborów
I tak też jest. Instytucja nie musi upaść, rozwiązać się, by się zmienić. Sama zmiana mentalności członków zmienia i samą instytucję.
Upadek instytucji - to skrajna sytuacja, radykalizm. Jest jedną z możliwości przemiany - ale nie jedyną i nie konieczną.
Na szczęście zmiany przyspieszają i coraz częściej wszelkie instytucje będą upadały.
Nie liczyłbym na to. Ale to zweryfikuje czas - pogadamy o tym za 5 lat, zobaczymy, kto miał rację
Zakład o litra?
Ależ pisałem, że ludzie tworzą instytucję, nadają jej określoną tożsamość i dopiero POTEM instytucja przejmuje kontrolę nad człowiekiem. Dopiero jak wzrasta świadomość potrzeb zmian wówczas można dopisać zależność przez Ciebie wyprowadzoną :
Niekoniecznie. Zmiana dokonuje się razem ze zmianą członków i ich nastawienia. Zmiana taka jest nieformalna (przykładowo, na pewne rzeczy, choć oficjalnie są zakazane, przymykane jest oko), ale jest. To, o czym Ty piszesz, jest wtórne wobec o wiele wcześniejszej, i jak najbardziej odczuwalnej, zmiany nieformalnej. jest to zmiana FORMALNA - gdy okaże się, że nieformalnych zmian jest tak wiele, że nie mają już nic wspólnego z rdzennymi prawami. Wtedy dopiero, jedynie jako potwierdzenie formalne, dokonuje się oficjalna zmiana FORMALNA.
Jak do tej pory w historii świata różne tożsamości instytucjonalne ustanowione przez człowieka po spełnieniu swojej roli upadały, po czym je rozwiązywano. Jedynie KK tu wyjątkiem zadziwiającym mnie jest Mrugnięcie
Nieco z innej beczki przykład, ale co tam: Rodzina królewska w Anglii. Przykład systemu, który był, spełnił swoją rolę, zmodyfikował STOPNIOWO swoje znaczenie, i dalej dobrze funkcjonuje, na stopniowo, ale o 180 stopni zmienionych prawach.
Taki przykład na to, że radykalizm nie jest konieczny, że Instytucje mogą zmieniać się stopniowo, cały czas funkcjonując całkiem dobrze.
SILVER:To są OCENY.
A co w takim razie jest WARTOŚCIOWANIEM... ?
Zatem wróćmy do pogody :
Jest bardzo zimno, temperatura wynosi - 15 stopni, a wiatr tworzy spore zaspy.
To jest wartościowanie rzeczy i sytuacji z nią związanych. Jest stwierdzeniem faktu, zgodnym z rzeczywistością.
Mylisz się. Wartościowanie nie jest stwierdzeniem faktu. Wartościowanie to nadanie subiektywnej wartości obiektywnym faktom. Dla sąsiada -15 na dworze przyjmuje wartość ujemną. Dla narciarza - wartość dodatnią.
Zresztą, by się nie rozwodzić i raz na zawsze zakończyć dywagacje nad polszczyzną, cytat ze słownika jęz. pol. PWN:
"
wartościować «poddawać coś ocenie»"
I to by było na tyle, jeśli chodzi o teorię, że wartościowanie to nie ocenianie.
EDIT:
Zresztą, by Ci szybko i jednoznacznie wykazać, że Twój postulat o nie ocenianiu/nie wartościowaniu (bo jak widać to to samo) jest utopijny, odwołam sie do... Twojego własnego posta, z tematu o Egipcie.
Stwierdziłeś w nim, że Epiptolodzy mainstreamu błędnie (bądź bez wystarczających dowodów) uznają, że Egipt jest dziełem Egipcjan, że Melchizedek ma dużo słuszności w swoich przeciwnych do mainstreamu twierdzeniach, i że moje argumenty przeciw temu są niewystarczające.
W jednym (!!!) temacie, jednym poście, dokonałeś aż 3 (!) ocen. Oceniłeś:
1. Argumenty Egiptologów jako NIEWYSTARCZAJĄCE
2. Argumenty Melchizedeka jako SŁUSZNE
3. Argumenty moje jako BEZZASADNE
Nie jest to jedynie suche przekazanie danych, ale tych danych WARTOŚCIOWANIE, OCENIANIE.
Bo bez oceniania nie można funkcjonować. Bez oceniania nie dojdzie do ŻADNEGO postępu. Aby coś się rozwinęło, musi najpierw powstać nowatorskie rozwiązanie, prototyp, a potem, na drodze testowania, działanie prototypu musi być OCENIONE. Ocenione, czy prototyp działa WYSTARCZAJĄCO (subiektywna OCENA) dobrze, czy też nie, i trzeba szukać dalej.
Brak oceny - to utopia.