Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 16, 2024, 10:24:25


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 [4] 5 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dziwne - niewyjaśnione zjawiska  (Przeczytany 76934 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #75 : Marzec 21, 2010, 15:36:52 »

Arteq,sęk w tym że nie robiłam zdjecia przez szybę tylko wystawiłam reke przez okno. Chichot
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Elzbieta
Gość
« Odpowiedz #76 : Marzec 21, 2010, 15:41:33 »

Chanell - Zdjecia sa sliczne.Milusiego dzionka -Ela
P.S.
Dzieki za linki
Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #77 : Marzec 21, 2010, 16:07:59 »

Chanell piękne niezwykłe zdjęcia:))


Pozdrawiam serdecznie Uśmiech))))
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #78 : Marzec 21, 2010, 16:27:00 »

Chanell naprawde wspaniale sa te ujecia, arcyciekawe!
Powodzenia w nastepnych pieknych fotografiach.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #79 : Marzec 21, 2010, 16:53:58 »

Zdjecia sa naprawde bardzo ciekawe. Powodzenia przy nastepnych.

Pozdrawiam Rafaela
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #80 : Marzec 21, 2010, 19:04:34 »

Tęczowe bączki są przepiękne . Niby nic takiego, ot rozszczepienie światla , a jednak ...
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #81 : Marzec 25, 2010, 12:33:26 »

Pokaini - las, w którym dzieją się rzeczy niewytłumaczalne

Naukowcy choć bardzo by chcieli, nie potrafią wyjaśnić tego, co dzieje się w jednym z łotewskich lasów. W położonym nieopodal stolicy kraju miejscu dochodzi do rzeczy, które wymykają się próbom racjonalnego wytłumaczenia. Mowa o lesie Pokaini, w którym wciąż dochodzi do pogodowych anomalii; urządzenia odmawiają w nim posłuszeństwa; a odwiedzający go chorzy ludzie, wracają do zdrowia. Las znajduje się na terenie pagórkowatym - znajduje się w nim ok. 30 wzgórz. Porastają go głównie dęby, na których liście pojawiają się wyłącznie po jednej stronie. W związku z tym, że naukowcom wciąż nie udało się rozwikłać zagadkowych zjawisk mających miejsce na tym terenie, na jego temat pojawia się coraz więcej mniej lub bardziej dziwacznych teorii.
O lesie Pokaini zrobiło się głośno w roku 1996. Właśnie wtedy Ivan Viks - naukowiec z Rygi, który zajmował się badaniem różnych osobliwości w lesie, spotkał się dziennikarzami i opowiedział im o wynikach prowadzonego śledztwa. Wkrótce o tajemniczym miejscu zrobiło się głośno w całym kraju. Kiedy ludzie zaczęli dzielić się między sobą doświadczeniami związanymi z wizytą w Pokaini, Ivan Viks, który stał się inspiratorem debaty umarł na tajemniczą chorobę.

Od tamtego czasu las stał się miejscem pielgrzymek dla wielu ludzi. Odwiedzają go nieuleczalnie chorzy, którzy chcą wrócić do zdrowia i zwykli turyści, którzy są zwyczajnie ciekawi miejsca i zachodzących w nim zjawisk. Zresztą warto podkreślić, że obecna w lesie energia działa w dwojaki sposób i nie tylko przywraca chorym zdrowie, ale także sprawia, że pełni sił witalnych ludzie zapadają nagle na tajemnicze i nieuleczalne choroby.

W Pokaini dochodzi do wielu fenomenów meteorologicznych. Niezależnie od sytuacji pogodowej w tej części Łotwy, w lesie zawsze panuje cudowna aura. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nawet kiedy pada deszcz albo śnieg, w Pokaini i tak zawsze jest pięknie. Obserwacje ludzi mieszkających w pobliżu lasu potwierdzają naukowcy.

Rosyjski serwis poinformował, że w lesie znajduje się także tzw. "dolina dusz". O tym, jak bardzo niesamowitym miejscem jest "dolina dusz" przekonali się ci, którzy wykonywali w niej zdjęcie. Na fotografiach można bowiem dostrzec świetliste kule, których nie da się wypatrzyć "gołym okiem".

Pasjonaci, którzy zajmują się badaniem zjawisk zachodzących w "dolinie dusz" uważają, że pojawiające się na zdjęciach obiekty niewiadomego pochodzenia mogą być inteligentne, bo pojawiają się np. w chwili, kiedy ktoś zaczyna medytować.

Kolejny "twardy orzech do zgryzienia" naukowcy mają z urządzeniami, które zwyczajnie się psują na terenie Pokaini. Mimo że w lesie nie zarejestrowano żadnych nieprawidłowości związanych z nadmiernym promieniowaniem, to narzędzia takie jak zegarki czy kompasy uszkadzają się tam masowo lub podają niewłaściwy pomiar.

Serwis pravda.ru poinformował, że już w połowie lat 70-tych las odwiedzili eksperci ze Stanów Zjednoczonych. Prof. Jim Hurtock poinformował wtedy, że należące do NASA satelity zarejestrowały w tej części Łotwy dziwną iluminację, której średnica wynosiła 350 kilometrów, a epicentrum znajdowało się właśnie w lesie Pokaini.
http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Pokaini-las-w-ktorym-dzieja-sie-rzeczy-niewytlumaczalne,wid,11621311,wiadomosc.html



« Ostatnia zmiana: Marzec 25, 2010, 20:29:32 wysłane przez Dariusz » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #82 : Marzec 26, 2010, 01:06:50 »

Kochajmy takie miejsca bo to jest okno duszy naszej matki -Ziemi.
Nie musimy tam jeździć , ale kochać nie zaszkodzi. To przecież nasza wspólna matka. Natura.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #83 : Sierpień 03, 2010, 17:49:55 »

"23 sierpnia 1914 zwycięstwo zdawało się być po stronie Niemców. Jeden z Brytyjczyków zmówił modlitwę, która sprawiła, że wśród zdumionych żołnierzy zaczęły pojawiać się widma łuczników. Przerażeni Niemcy ginęli dziesiątkami, rażeni gradem strzał"

Żołnierze z zaświatów
1 sie, 14:49   Lidia Kawecka  /  Onet.pl




Pojawiają się nagle. W miejscach dawnych bitew słychać odgłosy walki, szczęk broni i tętent kopyt. Tam, gdzie w przeszłości dochodziło do strasznych rzezi, widmowe armie wciąż toczą upiorną walkę, żeby nagle rozpłynąć się powietrzu z nadejściem porannej mgły.

Brzmi fantastycznie? Są w Polsce miejsca, w których takie rzeczy się zdarzają ponoć naprawdę.

Krzyk w środku nocy

...

1/4

http://przewodnik.onet.pl/dreszczyk/zolnierze-z-zaswiatow,1,3336741,artykul.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #84 : Sierpień 04, 2010, 16:50:59 »


Witaj chanell,
Nie ma tu NIC dziwnego. KAŻDE z tych fot jest najnormalniejsze pod słońcem Mrugnięcie
..zwłaszcza gdy sie w nie celuje obiektywem.

poszukaj w necie - a zrozumiesz zjawisko OPTYCZNE, majce zwiazek z budwa obiektywu
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #85 : Sierpień 27, 2010, 23:09:57 »

Patomskij krater


Na terenie Jakucji, 200km od Irkucka, w głebokiej tajdze, jest krater -bardzo dziwny krater. Ma 100m wysokosci i usypany jest z kamieni , brak lawy wulkanicznej. Krater znajduje sie 5 dni drogi od najblizszych osad hodowców reniferów. Miały miejsce 4 ekspedycje naukowców, podczas wyprawy w roku 2006 przy podchodzeniu do podnóza krateru zmarł na atak serca jeden z uczestników. Dopiero w ostatniej wyprawie wynajeto smigłowiec do transportu sprzetu.
Miejscowi hodowcy reniferów nazywaja ten krater "Góra ognistego orła", renifery omijaja krater z daleka. Badania promieniowania tła wykaząły ze zblizajac sie do krateru to promieniowanie maleje do wysokosci 5-6 jednostek, podczas gdy w normalnym otoczeniu nawet w miastach wynosi 11-15.

Badania wykazały , ze las w rejonie krateru jest nadpalony , miało to miejsce około 20 lat temu, chociaz nie zanotowano pozarów tajgi jako takiej w tym rejonie.

Dopiero ostatnia ekspedycja zdecydowała sie wynajac firme kóra zawodowo zajmuje sie w Jakucji poszukiwanie złóż metali, minerałów itd, jak wiadomo w Jakucji wystepuje złoto, miedz, paltyna, diamenty itd. Firma ma renome i nikt nie podwaza jej ekspertyz bo ma trafeienia 100%, a sprzet jakim dysponuje jest w zakresie marzeń nawet geofizyków Akademii Nauk Rosji.

Badania geomagnetyczne krateru i ziemi wokół trwały kilka dni, ale wynik jest powalajacy. Otóż stwierdzono ze pod kraterem na głebokosci 100m pod powierzchnia gruntu jest przestrzenny przedmiot o duzej przenikalnosci magnetycznej , jest to przedmiot elipsoidalny o długosci około 600m.

Zawartosc zelaza w badanym przedmiocie wynosi 0% , zawartość innych metali znanych na Ziemi wynosi 0% . Co to jest zatem ?

Aktualnie badania i analizy sa przeprowadznae w Szwajcarii . Kształt stozka i analiza gazów (stwierdzono duzo metanu ) wykazuje ze przedmiot wbił sie w ziemie i wkrecał sie w jej głąb uwalniajac zawarty w ziemi metan, który wypływajac na powierzchnie utworzył charakterystyczny kształt krateru. WYkonano symulacje w laboratoriach biorac pod uwage pisek, zwir kamienie i okazłąo sie ze kształt krateru jest podobny,



więcej na stronach

patomskij krater http://kp.ru/daily/23746/55609/
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
barneyos


Gawędziarz


Punkty Forum (pf): 2
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 689



Zobacz profil
« Odpowiedz #86 : Sierpień 28, 2010, 10:05:29 »

Elo !!

W linku poniżej można sobie pooglądać co wychodzi na zdjęciach ze Ślęży !!


http://www.przyszloscwprzeszlosci.fora.pl/sleza,20/tajemnice-slaskiego-olimpu,9-60.html

Zapisane

Pzdr barneyos   Cool

----------------------------------
\"Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy, których na razie nie potrafimy zrobić\"
\"Im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mniej wiem\"
Torton
Gość
« Odpowiedz #87 : Wrzesień 01, 2010, 18:14:35 »

   Przypadek ten pokazuje do jakich przeinaczeń dochodzi podczas przekazywania informacji poprzez znajomych i osoby trzecie. Nie są to zawinione przekształcenia informacji, ale w sposób naturalny każdy coś zrozumie inaczej, coś doda lub zinterpretuje i potem okazuje się, że szczegóły w całej historii się nie zgadzają. Często takie rozbieżności są potem brane pod uwagę jako dowód na to, że cała historia jest zmyślona. Tutaj jednak dotarłem do wiadomości z "pierwszej ręki" i mogę je przedstawić ze wszystkimi szczegółami...

Całość: http://www.wylatowo.org.pl/index.php?id_art=14

Mieszkam w Chorzowie i pierwszy raz o tym artykule przeczytałem na Nautilusie. Czy mogło coś się tam naprawdę wydarzyć? Trudno powiedzieć. Równie dobrze ktoś mógł dorobić historię, a naiwni ufolodzy jak zwykle to kupili.

A co Wy myślicie?


Scaliłam twój temat z dziwnymi zjawiskami. Nie było potrzeby tworzyć nowego. Janneth.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 05, 2010, 12:13:44 wysłane przez janneth » Zapisane
kamil771
Gość
« Odpowiedz #88 : Wrzesień 02, 2010, 09:30:58 »

 

A co Wy myślicie?

Nie wierzę w tego typu bajki/opowiastki to zwykła ściema,a jeśli chodzi o "ufologów" z pokładu Nautilus to sam wiesz,są żałośni....
ostatni wymyślili sobie kolejną "przepowiednie"
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2186
pozostawię to bez komentarza.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 02, 2010, 09:31:32 wysłane przez kamil771 » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #89 : Wrzesień 06, 2010, 00:40:04 »

Kamil,
jeśli już coś skomentowałeś, nie podpisuj "bez komentaża", bo to tak brzmi jakbyś dziwne zjawiska dopasowywał do mało dziwnego siebie... Coś


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
kamil771
Gość
« Odpowiedz #90 : Wrzesień 06, 2010, 16:42:27 »

                             "Cudowne" napisy na ciele niemowlęcia

Na ciele dziewięciomiesięcznego Alego Jakubowa ze wsi Krasno-Oktiabrskoje w Dagestanie od pierwszych dni życia pojawiają się i znikają cytaty z Koranu. Jak oznajmiła matka dziecka, Madina Jakubowa, napisy pojawiają się w poniedziałki i piątki, wtedy chłopczyk dostaje 40-stopniowej gorączki. Wersety są widoczne przez trzy dni, a potem znikają.

Imam lokalnego meczetu uważa, że te znaki to "sztandary Najwyższego".

- Cytaty z Koranu, które pojawiają się na ciele dziewięciomiesięcznego chłopca z Dagestanu, najprawdopodobniej powstają wskutek mechanicznego lub chemicznego oddziaływania na skórę - uważa przewodnicząca oddziałem naukowo- konsultacyjnym Instytutu Immunologii Federalnego Ministerstwa Opieki Zdrowotnej, Ludmiła Łuss. – Z medycznego punktu widzenia ten "cud" jest niemożliwy, nie posiada żadnych naukowych podstaw.

Według słów Łuss, najprawdopodobniej rodzice, aby przyciągnąć uwagę ludzi, sami nanoszą napisy na skórę chłopczyka. – Są takie środki, na przykład pieprz, sól lub różne preparaty medyczne, które, po naniesieniu na skórę, zwiększają jej przepuszczalność i rozszerzają naczynia krwionośne - oświadczyła lekarka. To może tłumaczyć fakt, że na skórze chłopczyka pojawiają się zaczerwienienia.

Łuss wzięła również pod uwagę chorobę skóry, która występuje u pięciu procent ludzkości. - U chorych przy każdym mechanicznym podrażnieniu skóry pojawiają się tak zwane blizny liniowe. Po skórze można "pisać" palcem lub dowolnym tępym przedmiotem. Takie rysunki mogą pojawiać się również u osób, które cierpią na dolegliwości żołądkowo-jelitowe - powiedziała Łuss.

http://wiadomosci.onet.pl/2218596,69,cudowne_napisy_na_ciele_niemowlecia,item.html
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #91 : Wrzesień 07, 2010, 19:15:15 »

to stara wiadomość i chyba już tu była zamieszczana
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 07, 2010, 19:15:45 wysłane przez chanell » Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
arteq
Gość
« Odpowiedz #92 : Wrzesień 07, 2010, 22:23:14 »

Portale mają taką tendencję, że co chwila odgrzewają stare wiadomości sugerują, że są to nowinki. Stąd powtórki również na forum...
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #93 : Wrzesień 16, 2010, 20:10:52 »

Nawiedzony dom
wp.pl | dodane 2010-09-15 (00:36)



Daleko na południu Polski, w niewielkiej wsi stał stary, drewniany dom. Mieszkańcy Wierchomli Wielkiej, bali się nawet do niego podchodzić. Mówili, że w nim straszy.

Na przedmieściach Nowego Sącza, powstał park etnograficzny. Ideą  jego powstania było zgromadzenie w jednym miejscu, oryginalnych budowli z czterech obszarów ziemi sądeckiej. Park przez kilka lat starał się pozyskać zabytkową budowlę z Wierchomli. Mieszkańcy, nie mieli nic przeciwko temu pomysłowi, tym bardziej, że od wielu lat, nikt nie chciał w tej chacie mieszkać. Dotychczasowi sąsiedzi mieli również nadzieję, że kiedy dom będzie rozłożony na części i zmieni swój adres, złe duchy opuszczą go. Nowi właściciele drewnianej chałupy nie wierzyli w przesądy i duchy.

Grupa złożona z historyków i budowlańców przetransportowała zabytkowy obiekt do Nowego Sącza. W kilka dni postawili chatę na nowo. Część etnografów odpowiedzialna za wystrój wnętrza, ustawiła w nim meble i dodatki z epoki, kiedy powstała. Bardzo ich zaskoczyło to, co zobaczyli, kiedy po kilku dniach otworzyli, zamknięty na cztery spusty domek.

Wszystkie sprzęty były poodsuwane od ścian, a niektóre drobne przedmioty leżały porozrzucane na ziemi. Pewnej nocy stróż, który pilnował obiektu zobaczył, że na progu chaty siedzi skulona, ciemna postać. Głowę podpierała rękami i pojękiwała. Kiedy strażnik podszedł do niej i odezwał się, postać zniknęła. Innym razem w nocy, z głębi domu było słychać dziwne stukoty, skrzypienie i dźwięk dzwoniących szyb.

Mieszkańcy Wierchomli twierdzą, że w domu zagnieździł się duch parobka. Biedaczysko pracował dla bogatego gospodarza i zakochał się w jego pięknej córce. Nie był godzien jej ręki, więc w rozpaczy powiesił się na strychu domu. Od tego dnia błąka się po chacie, jęczy i płacze.

Agata Gryska

http://polskajestfajna.wp.pl/kat,1026411,title,Nawiedzony-dom,wid,12667208,wiadomosc.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #94 : Wrzesień 16, 2010, 20:22:12 »

Post >Linda'y< przeniosłem tu:

http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=4297.0
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #95 : Grudzień 25, 2010, 21:58:37 »

Według niektórych, na całym świecie występują miejsca, w których dochodzi do koncentracji dziwnych wydarzeń. Cechuje je nie tylko zła sława, ale również największa ilość spotkań z UFO i innymi paranormalnymi zdarzeniami na metr kwadratowy.

Miejsca, gdzie dzieją się rzeczy niezwykłe



W powieści braci Strugackich pt. "Piknik na skraju drogi" główną bohaterką jest Zona - miejsce jakby wycięte z naszej rzeczywistości, choć leżące tuż obok osiedli ludzkich. Do "Zony" wstęp mieli tylko nieliczni, był to obszar bardzo niebezpieczny, ale równocześnie dający tym, którzy się tam dostali możliwość zarobku i spełnienia marzeń. Oczywiście za wysoką cenę. W samej Rosji tajemniczych "anomalnych zon" jest bardzo dużo, choć nie dzieją się w nich rzeczy tak niezwykłe, jak w tej książkowej.

Według niektórych, na całym świecie występują miejsca, w których dochodzi do koncentracji dziwnych wydarzeń. Cechuje je nie tylko zła sława, ale również największa ilość spotkań z UFO i innymi paranormalnymi zdarzeniami na metr kwadratowy.

1/10

...

http://niewiarygodne.pl/gid,12813471,img,12813568,kat,1017185,title,Miejsca-gdzie-dzieja-sie-rzeczy-niezwykle,galeriazdjecie.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Betti
Gość
« Odpowiedz #96 : Styczeń 25, 2011, 21:29:28 »

Kobieta z lodu

Pochodząca ze Stanów Zjednoczonych Jean Hilliard reprezentuje na naszej liście skarbnicę zagadek świata medycyny. Tak naprawdę wielu komentatorów wciąż nie wie, do jakiej kategorii zaliczyć jej casus - niektórzy sugerują, że należy go rozpatrywać w kategorii cudów; zdaniem innych kwalifikuje się on do zjawisk paranormalnych; tymczasem racjonaliści stoją na straży stanowiska, że Jean Hilliard skrywa jakąś niezbadaną cechę ludzkiego ciała. Ale do rzeczy.

Pewnego mroźnego dnia 1980 r., mieszkającą w Minnesocie młoda kobieta została odnaleziona w śnieżnej zaspie przez swojego sąsiada. Była nieprzytomna i kompletnie zmarznięta. Jadąc wcześniej samochodem, prawdopodobnie straciła kontrolę nad pojazdem i wypadła z drogi. Karkołomna próba znalezienia przez nią pomocy skończyła się dramatycznie. W trakcie trzaskającego mrozu, Jean Hilliard straciła świadomość i całą noc przeleżała w śniegu.

Kobieta została odwieziona do szpitala, gdzie po wstępnej diagnozie lekarze nie dawali jej większych szans na przeżycie. Zdaniem świadków wyglądała tak, jakby przed chwilą ktoś wyciągnął ją z zamrażarki. Kończyny były tak zmarznięte, że nie można było ich zgiąć ani nimi poruszać, a na jej twarzy można było spostrzec lodową skorupę. Specjaliści uznali, że nawet jeśli kobiecie uda się przeżyć, będzie musiała przejść amputację wszystkich kończyn. Zastrzegli też, że długotrwały pobyt w tak ekstremalnych warunkach z pewnością wyrządził nieodwracalne szkody w jej mózgu.

Potem stało się jednak coś niewytłumaczalnego. Po dwóch godzinach, ku wielkiemu zdziwieniu lekarzy, Jean doznała poważnych konwulsji i odzyskała przytomność. Okazało się, że 19-latka znajduje się w doskonałej kondycji - zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Była jedynie zaskoczona całą sytuacją. Ślady odmrożeń w tempie błyskawicznym zniknęły z jej kończyn, a po kilkudziesięciu dniach Jean w pełni sił opuściła szpital.
http://niewiarygodne.pl/gid,13066210,img,13066453,kat,1017185,page,7,title,10-wielkich-zagadek-ludzkosci-ktore-wciaz-nie-zostaly-rozwiklane,galeriazdjecie.html
Zapisane
barneyos


Gawędziarz


Punkty Forum (pf): 2
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 689



Zobacz profil
« Odpowiedz #97 : Styczeń 26, 2011, 09:18:45 »

Elo !!!

Nie chciałbym mieć takiej oziębłej kobity za żonę ! Duży uśmiech Język
Zapisane

Pzdr barneyos   Cool

----------------------------------
\"Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy, których na razie nie potrafimy zrobić\"
\"Im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mniej wiem\"
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #98 : Marzec 06, 2011, 13:25:41 »

Dzisiaj spadnie... galareta
20 sty, 11:16 Piotr Cielebiaś



Bawiący się na podwórzu chłopcy z podczęstochowskiej Blachowni dostrzegli nad lasem dziwną, purpurową łunę, która niebawem zmieniła kolor na intensywnie niebieski. Jak się okazało, wkrótce na ziemię spadł dziwny, jaskrawo świecący obiekt. Kiedy chłopcy pobiegli w to miejsce okazało się, że na ziemi znajduje się spora gruda galaretowatej substancji emitującej fosforyzujące światło. Masa była jednak bardzo nietrwała i w kilkadziesiąt minut „ulotniła się”.

Martwe ptaki, żywe żaby, ryby, bryły lodu, „anielskie włosy”, krwawy deszcz lub cuchnąca „galareta” to tylko niektóre z rzeczy, które przy odrobinie „szczęścia” mogą spaść nam na głowę. Przypadki anomalnych opadów towarzyszą ludzkości od wieków, a dowodem tego są relacje prezentowane już przez starożytnych dziejopisarzy, których spadające z nieba ropuchy czy ryby nie dziwiły wcale mniej niż ludzi dwudziestego pierwszego wieku.

Padające żaby

O nietypowych opadach „zwierzęcego deszczu” wspominają już źródła starożytne. Ateneus pisze o deszczu ryb, który nękał przez kilka dni z rzędu okolice Cheronei. Z kolei Pliniusz Starszy donosi o wydarzeniach jeszcze dziwniejszych, a mianowicie opadach, w czasie których z chmur spadały… szczątki zwierząt.

Z relacjami o tego typu zdarzeniach mamy do czynienia dość regularnie, choć w przypadku fenomenu o nazwie „Lluvia de Peces” („Deszczu ryb”), który nawiedza departament Yoro w Hondurasie, nabiera to dosłownego znaczenia. Zjawisko to obserwowane jest tam corocznie od prawie wieku, zwykle między majem a lipcem. Z kolei jeden z ostatnich przypadków deszczy zwierząt na naszym kontynencie miał miejsce w 2010 r. na Węgrzech, kiedy w miejscowości Rakoczifalva (oddalonej o ok. 100 km od Budapesztu) z nieba dwukrotnie spadły żaby.

Przeczytaj więcej o deszczu żab

Oprócz nich z deszczem spadają także bezkręgowce, jak miało to miejsce w amerykańskim mieście Antioch, na które w 1885 r. spadła „ulewa” świerszczy. Inne nietypowe zdarzenie miało miejsce 13 marca 2006 roku w okolicach Krosna. Według relacji, razem ze śniegiem z nieba spadać miały żywe dżdżownice, gąsienice, muchy i pająki.

W 1886 r. okolice amerykańskiej miejscowości Big Flat nawiedził ulewny deszcz małych żabek, trzy lata później coś podobnego powtórzyło się nad Sacramento (tym razem z udziałem salamander) zaś w 1890 r. w Kearney „padało” krabami. Wśród innych stworzeń spadających razem z wodą lub gradem znajdowały się m.in. węże, meduzy i kałamarnice. Zdarzały się także przypadki, w których na ziemię spadały bryły lodu, z uwięzionymi w środku zwierzętami (jak w amerykańskim Dubuque w 1882 r.).

1/4

...

http://strefatajemnic.onet.pl/extra/dzisiaj-spadnie-galareta,1,4117402,artykul.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #99 : Wrzesień 17, 2011, 18:40:48 »

Maski zapomnienia: Twarze z Belmez
sobota, 17 września 2011 00:00



Pewnego letniego dnia w 1971 r. w domu Marii Gómez przy ul. Rodrigueza 5 w małym andaluzyjskim miasteczku Belmez de la Moraleda, na kamiennej ścianie w kuchni pojawiła się tajemnicza twarz – przypominający malunek „nadprzyrodzony” wizerunek, których wkrótce zaczęło przybywać. Niszczone wykwitały ponownie na kamieniach i betonowej posadzce Kiedy pod podłogą domu odkryto kości sugerujące, że stanął on na miejscu czyjegoś pochówku pojawiła się nadzieja, że tajemniczy fenomen ustanie. Tak się jednak nie stało, a twarze nękały rodzinę nawet po śmierci seniorki rodu, która według badaczy była medium, dzięki któremu tajemnicze wizerunki przybierały realną postać. Choć sceptycy widzieli w tym dość toporne oszustwo, parapsychologowie nazywali Belmez „najciekawszym wydarzeniem stulecia”, ale nigdy nie wysunęli określonych wniosków w tej sprawie…
____________________
Scott Corrales & Patricia Hervías

40 lat temu, 23 sierpnia 1971 r. po miasteczku Belmez de la Moraleda w południowej Hiszpanii niczym piorun przemknęła dziwna wieść o twarzach, które pojawiły się w kuchni domu przy ul. Rodrígueza 5, w którym mieszkała María Gómez Cámara i jej rodzina. Wkrótce wieść rozeszła się daleko poza granice miasteczka zagubionego w masywie Sierra Mágina i stała się zalążkiem jednej z najbardziej fascynujących historii z dziedziny parapsychologii. Przez kolejne dziesięciolecia tysiące ludzi pielgrzymowało do Belmez, aby podziwiać „Dom twarzy”. Na podłodze widać było ponad 20 groteskowych twarzy oraz ciało nagiej kobiety, które przypominały rysunki Picassa. Do tej pory zjawisko to pozostaje pozbawione wyjaśnień.

Pojawia się pierwsza twarz


Maria Gómez - gospodyni domu przy ul. Rodrigueza 5, w którym w 1971 r. pojawiły się twarze z Belmez. Według niektórych opinii, to jej nieświadome zdolności mediumistyczne tłumaczyły ich powstanie.

Pierwsza z twarzy pojawiła się na kamiennym piecu pani Gómez, w postaci plamy, która nie przyciągała zbyt wielkiej uwagi w domu, który zdążył popaść w ruinę. Wkrótce jego mieszkańcy zaczęli jednak dostrzegać w plamie twarz mężczyzny, którego wyrazistość rysów nieco ich przeraziła. Jedno z dzieci pani Gómez zdecydowało się zniszczyć straszny wizerunek, skuwając go kilofem i zasklepiając betonem.

Chaos zapanował w domu kiedy okazało się, że kilka tygodni później, na niedawno położonym tynku pojawiła się kolejna wyraźna twarz, którą wkrótce umieszczono za szybką a w celu jej udokumentowania wezwano miejscowego fotografa. Kolejne zdjęcia wykazywało, że dziwaczny wizerunek rozwijał się i wykazywał coraz większą ilość szczegółów, po czym zbladł i został wchłonięty przez okładzinę.

Zgodnie z relacją pani Gómez, w przypadku twarzy materializujących się w jej domu najpierw pojawiały się oczy, następnie nos, a dopiero potem szczegóły takie jak zarost, usta czy podbródek. Wszystkie pojawiały się powoli, z dnia na dzień, tworząc niekiedy wizerunki, jakich nie powstydziłby się malarz.

Sensacja wokół nich rozrosła się do tego stopnia, że musiała interweniować władza, a gospodyni domu sprzedająca zdjęcia z twarzami oskarżona została o mistyfikację w celach zarobkowych. Wraz z pojawieniem się zwolenników prawdziwości tego zjawiska, jak i sceptyków, zaistniało nawet zagrożenie bezpieczeństwa dla mieszkańców, a funkcjonariusze hiszpańskiej Guardia Civil stacjonowali w kuchni mając za zadanie baczyć, czy członkowie rodziny nie dopuszczają się oszustwa. Inni policjanci mieli za zadanie zniechęcać innych mieszkańców do odwiedzin „Domu twarzy”.

Dwaj strażnicy nie spodziewali się zapewne tego, co odkryli pewnego ranka, widząc nowe twarze w otoczeniu większej, wszystkie ukryte za grubą taflą ochronnego szkła. Ich relacja u przełożonych spowodowała zamieszanie, a historia o twarzach z Belmez trafiła na pierwsze strony gazet w Hiszpanii.


Wyblakły wizerunek długowłosej kobiety z Belmez. Jednym z argumentów przeciw prawdziwości tego zjawiska była kwestia pareidolii, a więc dopatrywania się znanych człowiekowi wzorów (głównie twarzy) w przypadkowych układach tła. W Belmez twarzy było jednak zbyt dużo...

Miejscowe władze zadecydowały, że jedynym sposobem na opanowanie sytuacji będzie pozbycie się wizerunków, poprzez usuniecie kamiennej płyty podłogowej, na której się pojawiały. Historycy odkryli wkrótce, że w XIX w. na miejscu, gdzie stał dom Gómezów mieścił się dom publiczny, którego właściciel mordował, jak mówiła legenda, dzieci prostytutek.

Ten brutalny fakt potwierdziło znalezisko pod kuchenną podłogą, gdzie odkryto znaczne składowisko ludzkich kości. Analiza kamienia nie wykazała jednak śladów farby, co pogrzebało wyjaśnienia sceptyków. Szczątki usunięto, a podłogę ułożono na nowo, jednak już kilka dni później pojawiło się na niej coś rodem z dzieł Poe’go lub Lovercrafta.

Na posadzce zaczęła formować się kolejna twarz. Migiel Pereira, syn właścicielki domu, był tak tym faktem przerażony, że postanowił ją skuć i wyrzucić. Efektem tego było pojawienie się kolejnej twarzy, tym razem w towarzystwie uśmiechniętego kobiecego oblicza. W ciągu następnych tygodni pojawiło się osiem innych wizerunków.

Badacze przybywają


German de Argumosa (1921-2007) -  pisarz i dziennikarz, jeden z prekursorów badań parapsychologicznych w Hiszpanii.

Incydent w Belmez zwrócił do tego czasu uwagę uczonych. Germán de Argumosa, który wplątał w badanie sprawy Hansa Bendera (słynnego niemieckiego parapsychologa, który nazwał sprawę „najbardziej znaczącym parapsychologicznym przypadkiem wieku”), odwiedził miasteczko w listopadzie 1971 r. wraz z grupą uczonych. Argumosa i jego ekipa sfotografowali Dom twarzy, dokonali pomiarów i byli świadkami zniszczenia jeszcze jednego z wizerunków. Pozbywanie się ich było syzyfową pracą i do połowy miesiąca nowe twarze zapełniły miejsca usuniętych, choć było od nich mniej wyraźne.

Burza opinii, która rozgorzała na temat wydarzeń w domu przy ul. Rodrígueza 5 była niemniej przerażająca niż to, co działo się wewnątrz. Cywilny zarządca prowincji Jaén, w którym leży Belmez, określił warunki pobytu ekipy badawczej żądając od de Argumosy raportu na temat tych wydarzeń. Jego wnioski mówiły, że przyczyną pojawiania się wizerunków był nikt inny jak pani Gómez, której trudna natura pasowała do profilu osób, przez które manifestuje się zjawisko poltergeista (niem. hałaśliwego ducha, choć samo zjawisko nie ma z zaświatami nic wspólnego). Ponura spuścizna tego miejsca dodawała sprawie kolorytu i być może w jakiś sposób wpłynęła na rozwój tych wydarzeń. Dla innych prości rolnicy nie byli w stanie oszukać naukowców na dłuższą metę.

Co ciekawe, nagrania EVP wykonane przez parapsychologów wskazywały na burzliwą przeszłość tego miejsca. Według relacji, na jednym z nich słychać było głos mówiący: „To brama do piekła”. Szczegółowa analiza nagrań towarzyszyła raportowi dla lokalnych władz. Miejscowa gazeta umieściła artykuł pt. „Twarze przemówiły”, a Rafael Alcalá – reporter dziennika z Jaén napisał relację, w której mówił o tym, że był świadkiem pojawienia się twarzy.

W 1972 r. hiszpański rząd postanowił zakończyć sprawę Belmez. Miejscowa gazeta otrzymała list wzywający burmistrza do ostatecznego rozprawienia się z kłopotliwą sytuacją pod groźbą uznania go przez lokalne struktury partyjne za człowieka nieodpowiedniego do pełnienia urzędu. Oczywiście całej sprawie ukręcono przysłowiowy „łeb” i przypomniano sobie o niej dopiero po latach. Manuel Carballal, badacz zjawisk niezwykłych, odwiedził Belmez stwierdzając: - Kiedy tam byłem, miałem możliwość obejrzenia zdjęć wykonanych przez Towarzystwo Parapsychologiczne pół roku wcześniej. Jeśli nałożymy na siebie zdjęcia twarzy z kolejnych lat zauważymy powolną ewolucję ich cech.

Nie wszyscy wierzyli jednak, że w Belmez dochodzi do fali zjawisk nadprzyrodzonych. Znany w Hiszpanii sceptyk, Félix Ares de Blas, wyraził opinię, wedle której to pani Gómez odpowiedzialna jest za wywołanie sensacji, która jednak wymknęła się spod kontroli. José Martínez Romero, autor jedynej napisanej na temat tego zjawiska książki (nie pokusił się o nią nawet de Argumosa) wierzył, że to co działo się w Belmez miało znamiona prawdziwości, jednak zainteresowanie pani Gómez sprawami finansowymi sprawiło, że utracił zainteresowanie tą sprawą.


Wizerunki z posadzki w Domu Twarzy przy ul. Rodrigueza 5 w Belmez. Jak widać, były one bardzo zróżnicowane.

W wywiadzie przeprowadzonym dla madryckiego radia, burmistrz Belmez, Donato Hervás wyjaśnił, że miejscowi przez lata nauczyli się żyć z tym dość niecodziennym zjawiskiem, uznając je za coś, czego nie da się uniknąć. Jak przyznał, dla wielu osób twierdzenie, że twarze były efektem działania oszustów, było niczym osobista uraza.

W latach 90-tych XX w. to senne hiszpańskie miasteczko stało się znane raz jeszcze. Pierwszym powodem było ożywienie się zainteresowania nowej generacji parapsychologów faktem, iż od czasu badań de Argumosy w Domu twarzy nie próbowano innych zabiegów dokumentacyjnych. Drugi powód wiązał się z faktem, iż wraz z biegiem lat, twarze stawały się coraz mniej wyraźne a wiele z nich zniknęło zupełnie.

Nawigując po innym wymiarze

W sierpniu 1995 r. w bibliotece w Belmez zorganizowano wystawę pt. „Nawigując po innych wymiarach”, na której znalazły się zdjęcia, informacje i dokumenty na temat manifestacji twarzy w domu pani Gómez. Organizatorem było Towarzystwo Parapsychologiczne z Puerto Real, które nadal interesowało się tą tajemnicą, a wystawa stanowiła „kompilację wydarzeń, analiz i twarzy, które pojawiały się w toku lat”. Sebastián Rodríguez – wydawca „Mundo Paranormal” zauważył, że przedsięwzięcie to miało niezwykły charakter, podobnie jak sama sprawa twarzy, która trwała przez lata i była dostępna dla każdego zwiedzającego, co stawiało ją jako unikat pośród innych paranormalnych fenomenów.

Choć z biegiem lat liczba wizerunków ustosunkowała się na poziomie jednocyfrowym, według Rodrígueza, „nawet gdyby pozostała tylko jedna twarz, Belmez byłoby warte badań”.

Coraz bledsze twarze oraz śmierć María Gómez w lutym 2004 r. nie oznaczały jednak końca tej historii, a wręcz przeciwnie, pojawiły się w niej nowe elementy, które zaskoczyły parapsychologów młodszej generacji. Wydawało się bowiem, że twarze wyemigrowały z ul. Rodrígueza do miejsca, gdzie pani Gómez spędziła swoje ostatnie lata. Patricia Hervías – badaczka zjawisk niezwykłych a także producent programu radiowego „Enigmas I Misteris”, miała możliwość odwiedzenia Belmez i przyjrzenia się ostatniej manifestacji twarzy.

Nowe twarze na nowy wiek


Wizerunek kobiety w kącie Domu Twarzy

W chwili pojawienia się nowych twarzy w okolicach domu przy ul. 5 Rodríguez zgromadził się tłum zachęcony pogłoskami, że twarze są tak samo widoczne i „żywe” jak w latach 70-tych. Na ulicy Cervantesa, gdzie ostatnie lata życia spędzała pani Gómez, grupa badaczy z SEIP (Sociedad Española de Investigaciones Parapsícológicas, pol. Hiszpańskiego Towarzystwa Badań Parapsychologicznych) odkryła 21 nowych twarzy, na których od razu skoncentrowała się uwaga miejscowej społeczności.

Nowy Dom twarzy przy ul. Cervantesa jest przestrzenny, choć leciwy. Wizerunki pojawiły się na betonowej podłodze na trzecim piętrze i składały się z łatwo rozpoznawalnych wzorów o różnych rozmiarach. Felipa Gómez, siostrzenica Marii, ujawniła co stało się ze starym domem: - Stoi on pusty. To prawda, że jakiś czas temu wynajęto go grupie imigrantów, których badacze starają się zlokalizować. Według pogłosek, para ta zdolała wykonać kilka ciekawych zdjęć przy pomocy telefonu komórkowego. Na pierwszym widać twarz na białym t-shircie, na drugim na ścianie domu.

21 września 2004 r. na miejscu zjawił się Pedro Amorós z SEIP. – Zaczęliśmy szukać twarzy i nagle znaleźliśmy coś, co na nią wyglądało w jednym z rogów pokoju. Podekscytowani, skropiliśmy podłogę wodą i twarze zaczęły się pojawiać. Cztery godziny później, kiedy podłoga wyschła, twarze zaczęły żyć…- mówił.

Eksperci przez długi czas uważali, że wilgoć jest niezbędna w manifestacji twarzy z Belmez. W ich przypadku beton stanowi nośnik, zaś Maria Gómez dysponować miała „psychiczną energią” wzbudzającą pojawianie się twarzy. Problem pojawił się jednak, kiedy zabrakło domniemanego „medium”, a więc po śmierci pani Gómez.

Parapsychologowie nie byli pewni, co do wyjaśnień tego zjawiska. Jeden z nich, Lorenzo Fernández, przyznał: - Jeśli miałbym wysunąć jakieś wyjaśnienie, to przytoczę fakt, że María Gómez spędziła w tym domu [przy ul. Cervantesa] część swojej młodości – najbardziej traumatyczny okres w jej życiu. Jest możliwe, że doszło tu do swego rodzaju „impregnacji” miejsca.


Jedna z nowych męskich twarzy w domu przy ul. Cervantesa.

Luis Mariano Fernández, kolejny parapsycholog, zauważył: - Wśród słów, które María przekazała mi ze szpitalnego łóżka na dwa czy trzy dni przed zgonem, było zdanie: „Możecie zamknąć mnie w trumnie, zabrać z domu, ale moje twarze pozostaną ze mną.” Wygląda na to, że odeszła ona w stanie niepokoju…

Związek nowych twarzy z Belmez z María Gómez opierał się o jeszcze jeden fakt. 88 procent wizerunków był podobnych do niej. Warto dodać, że po jej śmierci dom przy ul. Rodrígueza, a więc pierwotne miejsce występowania fenomenu, został zamknięty dla mediów I badaczy. Powstały także plany zorganizowania w nim muzeum, jednak oferowana przez miasto cena nie zadowalała dużej rodziny medium, które według części opinii stało za materializowaniem twarzy nie z tego świata. Zaczęli oni także wysuwać roszczenia finansowe względem mediów i parapsychologów, którzy de facto nigdy nie wysunęli określonych wniosków względem zjawiska, które rozpoczęło się w 1971 roku.

Wydawało się jasne, że „nowe twarze z Belmez”, które ukazały się domu przy ul. Cervantesa próbowały odciągnąć uwagę od starego miejsca. Mañez Francisco – badacz z Walencji, wydał im negatywną opinię. Jak twierdził, nowe wizerunki powstały przy pomocy oleju i wody (poprzednie z ul. Rodrígueza miały być „namalowane” przy pomocy azotanu srebra). Wśród hipotez wyjaśniających powstanie wizerunków z Belmez wysunięto także możliwość użycia do ich preparowania środków oksydujących lub kwasów. Entuzjazm Amorósa i SEIP ostudziły hiszpańskie media, które sprawę „nowych twarzy z Belmez” ogłosiły nastawionym na zysk oszustwem.

Zobacz także:
Skomentuj na INFRA FORUM
Eksperyment ze Scole: Obrazy z zaświatów
Wizje z łoża śmierci
Duchy: Skąd się biorą?
_____________________
Tłumaczenie i opracowanie: INFRA
Autor: Scott Corrales & Patricia Hervías
Źródło: Inexplicata

http://www.infra.org.pl/ycie-po-yciu/nawiedzone-miejsca/1152-maski-zapomnienia-twarze-z-belmez
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Strony: 1 2 3 [4] 5 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.17 sekund z 22 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

ganghg rekogrupastettin ultrawinterfell pets-forever js2001