Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 21:08:24


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 4 5 6 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: CHRZEST w Kosciele Katolickim  (Przeczytany 52980 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Luty 21, 2012, 20:40:05 »

                                                           Czy chrzest może być szkodliwy?

Kanonista P. Steczkowski z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie opublikował w wydawnictwie Annales Canonici (2/2006) artykuł o wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym. Stwierdza on, iż sformułowanie „wystąpienie z Kościoła katolickiego aktem formalnym" nie może oznaczać nic innego jak tylko specyficzną formę zerwania przez wiernego pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim. Nie jest bowiem możliwe wyłączenie z Kościoła w sensie obiektywnym, ze względu na nieodwracalne ontologiczne skutki sakramentu chrztu. Ksiądz Steczkowski pisze też, że nawet po wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym osoba taka nadal podlega prawu kanonicznemu, gdyż jest związana z Kościołem w sposób niepełny. Stanowisko to zostało potwierdzone wielokrotnie przez innych oficjeli Kościoła.

Mamy więc sytuację, gdzie prawo świeckie nie reguluje kwestii występowania z Kościoła, a sam Kościół nie pozwala całkowicie odciąć się od swej „pępowiny". Czyż w tej sytuacji nie byłoby najrozsądniej pozostawić decyzję o chrzcie samemu dziecku, gdy dorośnie? Po co ryzykować, że kiedyś to dziecko będzie miało do nas pretensje, że zapisaliśmy je do organizacji, z której nie ma wyjścia?

Wychowanie, które następuje po chrzcie

Rodzice czasem chrzczą dziecko pod ogromnym naciskiem rodziny. Mówią sobie: "ochrzczę je, żeby się odczepili, a później będę już wychowywał/a je zgodnie z własnymi przekonaniami. A następnego dziecka nie ochrzczę już na 100%". Takie podejście jest błędne. Siła i skuteczność nacisków rodziny po pierwszym „sukcesie" nie słabnie, a wręcz rośnie. Jeśli rodzice raz się ugną, to stworzą precedens i przy następnej okazji będzie jeszcze trudniej oprzeć się kolejnym, analogicznym naciskom. Wysłanie dziecka na religię, I Komunia, bierzmowanie, chrzest kolejnego dziecka — rodzina będzie już wiedziała, że taką osobę można przekonać, „przetłumaczyć", wymusić na niej decyzję. Rodzicom będzie się bardzo trudno racjonalnie wybronić, dlaczego wtedy się zgodzili, a teraz mówią „nie".

A co to oznacza dla dziecka? Ano oznacza to, że często obojętni religijnie rodzice wtłaczają swe dziecko w krąg 95% polskich katolików. Powielają schemat, któremu sami ulegli. Dziecko takie już od małego będzie straszone wizjami piekła i nieba, będzie uczone, że urodziło się z piętnem grzechu, będzie trawione nieracjonalnymi wyrzutami sumienia. Pierwsza spowiedź to czasem jedno z najbardziej traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Takie wychowanie i takie idee pozostawiają nieusuwalne ślady w psychice człowieka. Jakże trudno, nawet zatwardziałym ateistom, oduczyć się okrzyku „o Jezu!" w krytycznych sytuacjach. A wszystko to przez nieopatrznie wypowiedziane „no dobrze, ochrzcijmy je".

Wierność swoim przekonaniom

Chrzest może być szkodliwy nie tylko dla dziecka, ale i dla rodziców. Przyjrzyjmy się ceremonii w trakcie której kapłan pyta rodziców:

- Prosząc o Chrzest dla Waszego dziecka przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłował Boga i bliźniego, jak nauczył nas Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?

Rodzice powinni razem odpowiedzieć:

— Tak, jesteśmy tego świadomi. Lub: — Jesteśmy świadomi.

Kolejne pytanie kapłana jest skierowane do rodziców chrzestnych:

— A wy, Rodzice chrzestni, czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tego dziecka w wypełnianiu obowiązku?

Rodzice chrzestni (lub chrzestny) odpowiadają:

— Jesteśmy gotowi.

Jeśli osoba obojętna religijnie bierze udział w takiej ceremonii to powinna uświadomić sobie, co w jej trakcie mówi i obiecuje. A jeśli już w tym momencie wie, że tych obietnic nie ma zamiaru dotrzymać to tego typu deklaracje wygłaszane pod chrzcielnicą można nazwać krzywoprzysięstwem. Świadome i publiczne krzywoprzysięstwo z jakim mamy tu do czynienia może podkopywać samoocenę takiej osoby. Snu z powiek to zapewne nikomu nie spędzi, ale niesmak pozostanie. Wierność swoim przekonaniom i umiejętność omijania kompromisów były zawsze cenionymi cechami. Giordano Bruno spłonął za to na stosie, ale w dzisiejszych czasach aż takie poświęcenia nie są konieczne. Czyż nie jest warto zachować czyste sumienie i z podniesionym czołem zapłacić za nie drobną cenę w postaci ewentualnego spięcia z rodziną i otoczeniem? Jakie cechy i wzorce chcemy przekazywać swoim dzieciom?


http://religia.onet.pl/publicystyka,6/czy-chrzest-moze-byc-szkodliwy,23714,page1.html
...

Witajcie kochani !

Mamy nowy temat, mysle ze temat jest bardzo ciekawy. Napewno kazdy ma swoje zdanie na temat chrztu swojej pociechy.
Dziecko przychodzi na swiat do rodziny ktora ma swoja historie, wiare, rytualy. Zyjemy w swiecie bardzo nowoczesnym, nasze zapatrywania czesto bardzo sie zmienily, jakie uczucia i przemyslenia zajmuja mlodych rodzicow. Co jest dobre dla tej malej istoty,  co jest lepsze ,a co jest poprostu zle.
Mysle ze bedzie duzo pytan i odpowiedzi.

Pozdrawiam serdecznie. Rafaela


(>Rafaelo<, zdublowałaś tekst z Onetu więc pozwoliłem sobie usunąć tę zbędną część.
Darek)
« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2012, 21:34:29 wysłane przez Dariusz » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1 : Luty 21, 2012, 20:45:03 »

Dziecko takie już od małego będzie straszone wizjami piekła i nieba,
to chłopcy
a dziewczynki dopiero od... kolan...
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #2 : Luty 21, 2012, 20:48:06 »

Spodziewalam sie od Ciebie na lepszym poziomie odpowiedzi na ten temat.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #3 : Luty 21, 2012, 20:55:27 »

wiem, ale czasami ręce po prostu opadają...
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #4 : Luty 21, 2012, 21:11:55 »

Dlaczego Ci rece opadaja? Moze napisz, dlaczego Ty jako katolik wierzacy i praktykujacy ochrzciles swoje dzieci, o to wlasnie chodzi, aby ludzie
tacy jak Ty wypowiedzieli sie w tym temacie.

Ja ochrzcilam moje dzieci, bo bylam i jestem wierzaca katoliczka, chrzczac je, w moim przekonaniu oddalam je pod opieke Bogu. Przez czterdziesci lat zwracalam sie do Pana Boga o opieke nad moim synem i corka. Musze tez przyznac, ze jestem wdzieczna za laski i opieke jaka  dotad otrzymywalam z moja rodzina. Wiele sie zmienilo w kosciele i tego sa swiatkami moje dzieci, ktore maja tez dzieci. Moim wnuczetom nie opowiadam o dziablach i silach nieczystych. Opowiadam im o dobrym Bogu, ktory opiekuje sie calym swiatem.
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #5 : Luty 21, 2012, 21:34:50 »

grzech pierworodny to prawdopodobnie tylko jedna galaz ludzkiego DNA ktora polaczyla sie z upadlymi aniolami..w kazdym razie Jezus uzdrowil caly swiat materialny..
jedyne sily nieczyste to ludzkie uczynki.. :)takze szeroko pojety system, chrzest powinien nastepowac pozniej
po przekazaniu pewnej wiedzy i nauki..zadne dogmaty nie powinny obowiazywac pozatym ze Jezus jest najwyzsza istota duchowa -zbawicielem zawiazanym z czlowiekiem jak i Maryja byla arka Pana,
tak jak nieomylnosc papiezy itd..znamy to z historii..

swiadczy o tym min datowanie wielkanocy najwazniejszego swieta w kosciele..

pascha Na świecie znane jest też jako Pascha, od hebrajskiego Pesach, wiosennego Święta Przaśników upamiętniającego wyjście Żydów z Egiptu, obchodzonego w pełnię księżyca,

 3 dni przed pelnia byla ostatnia wieczerza (wtorek) - pascha-szabt sroda (wg qumran..) - 3 dni pozniej zmartwychwstanie w pelnie i od tego powinien sie liczyc kalendarz i nastepne 7 dni..


http://www.ekumenizm.pl/content/article/20070414223618481.htm

http://www.kosciol.pl/article.php?story=20040412104437518

http://orion.pta.edu.pl/art/easter/easter_dates.html

http://www.ekumenizm.pl/content/article/20070414223618481.html

wg qumran  pascha zawsze wypadala w srode

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.holidayinisrael.com/viewpage.asp%3Flid%3D1%26pid%3D320&ei=TGVAT471NcjJswbivsjRBA&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=9&ved=0CGUQ7gEwCDgK&prev=/search%3Fq%3Dpesach%2Bqumran%26start%3D10%26hl%3Dpl%26sa%3DN%26biw%3D1024%26bih%3D677%26prmd%3Dimvnsb

w tym roku prawie te swieta sie pokrywaja, rowniez zydowska pascha..

http://www.kalbi.pl/kalendarz/roczny/2012

http://www.kalendarz-365.pl/ksiezyca/fazy-ksiezyca.html

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.fundootimes.com/festivals/passover-israel-2012.html&ei=G2dAT6_YL8XLsga8k6TFBA&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=4&sqi=2&ved=0CEgQ7gEwAw&prev=/search%3Fq%3Dpesach%2B2012%26hl%3Dpl%26biw%3D1024%26bih%3D677%26prmd%3Dimvns

wlasnie na tym polegaja manipulacje kalendarzem Uśmiech wtedy kiedy byla zmartwychwstanie obchodzi sie ukrzyzowanie..w sobote byl 2 szabat - zydow swiatynnych w niedziele MM znalazla grob pusty

 trzeba przedewszystkim kochac Boga  siebie, blizniego swego jak siebie samego Uśmiech

celem ludzi powinno byc stworzenie takich praw ktore gwarantuja wyzwolenie sie spod systemu.., bo celem systemu jest zniewolenie ludzi i zniszczenie wszystkiego jako wyraz powrotu do Boga i wyzwolenia od grzechu pierworodnego..a wystarczyloby tylko pic zrodlana wode Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2012, 21:44:42 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Luty 21, 2012, 22:36:12 »

Nie wiem czy chrzest jest szkodliwy ,moim zdaniem raczej nie.Myślę że decyzja,kiedy ochrzcić leży w rękach rodziców i nie powinno się ich naciskać.Mam znajomych którzy ochrzcili dziecko na parę dni przed Komunią Świętą .Najlepiej byłoby żeby matka ochrzciła dziecko " z wody " sama ,zaraz po porodzie . Z chrztem powinno się zaczekać przynajmniej do 14 -15 roku zycia ,a decyzję powinno podjąć dziecko.To tylko moje przemyślenia  Mrugnięcie




Cytuj
Cytat: Rafaela  Luty 21, 2012, 20:40:05
Dziecko takie już od małego będzie straszone wizjami piekła i nieba,

arteq
Cytuj
to chłopcy
a dziewczynki dopiero od... kolan...


Z całym szacunkiem .Wiem że temat arcyciekawy i poważny ,ale ta riposta jest  komiczna Duży uśmiech  usmiałam się  Duży uśmiech Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2012, 22:37:53 wysłane przez chanell » Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #7 : Luty 21, 2012, 22:57:09 »

jako, że temat ten bardzo był głośny w roku 2004-2005 i wywołały go dwa arcy genialne teksty anonimowego autora "PIECZĘĆ, czyli jak ukraść człowiekowi duszę" oraz "złodziej dusz" - zdecydowałem się wrzucić ten tekst tutaj w całości, jeśli ktoś nie czytał: POLECAM!!!!!!!!!!!


Cytuj
10 czerwca 2004
'Alhean'
Pieczęć
czyli jak ukraść człowiekowi duszę

Jest siedem sakramentów tzw. kościoła apostolskiego (są obecnie dwie denominacje kościoła posiadającego rzekomo tzw. sukcesję apostolską: kościół katolicki oraz prawosławny): chrzest, bierzmowanie, komunia, pokuta, małżeństwo, kapłaństwo oraz namaszczenie chorych (zwane również ostatnim namaszczeniem). Nauka o sakramentach zdaniem kapłanów kościelnych została przekazana w całości przez samego Jezusa, co jest historycznie rzecz ujmując nieprawdziwym twierdzeniem i nieuprawnioną nadinterpretacją, gdyż na przykład sakrament małżeństwa, jako odrębny rytuał ukształtował się dopiero w XI wieku. Przedtem uznawano po prostu lokalne tradycje ożenku, nie przypisując im charakteru sakramentalnego. Bywały okresy, gdy do sakramentów zaliczano pogrzeb oraz postrzyżyny zakonne.

Nie będę się rozwodził zbytnio nad tymi kwestiami i zanim przejdę do meritum, wspomnę tylko o rytuałach, które pochodzą z samego Nowego Testamentu aby czytelniej zobrazować problem.

Pierwszym jest chrzest przez zanurzenie w wodzie. W ten sposób chrzcił Jan Chrzciciel i uczniowie Jezusa. Ten obrzęd ma wymowną symbolikę - jest symboliczną śmiercią, powrotem do świata akwatycznego (prapoczątku) - i powrotem w odmienionej świadomości. Jest to klasyczny obrzęd przejścia. Drugim obrzędem opisanym w NT było przekazanie mocy Ducha Świętego przez nałożenie rąk na głowę adepta. Trzecim opisanym rytuałem jest nakładanie rąk na chorego i namaszczanie go olejem oraz zanoszenie zań modłów w intencji uzdrowienia. Czwartym jest obrzęd rytualnego posiłku z użyciem chleba oraz wina na pamiątkę śmierci Jezusa.

Obecnie kościół sprawuje siedem sakramentów, które nie mają nic wspólnego z nowotestamentowymi rytuałami żydowskiej sekty uczniów Jezusa. Mało tego, chrześcijaństwo ma w ogóle niewiele wspólnego z Jezusem gdyż założona przez jego bezpośrednich uczniów gmina jerozolimska, której przewodził rodzony brat Jezusa - Jakub zwany Sprawiedliwym, przestała istnieć w 70 roku n.e. gdy Żydów pogromili Rzymianie. Wtedy to kościół jerozolimski przestał definitywnie istnieć a prawdziwa sukcesja apostolska została przerwana i bezpowrotnie utracona.

Całe znane nam chrześcijaństwo instytucjonalne wywodzi się od Szawła z Tarsu, zwanego Pawłem, który pierwej będąc oprawcą chrześcijan, nawrócił się niespodziewanie podczas rzekomej wizji Jezusa i zaczął głosić jakoby jego naukę (nawet dla niewtajemniczonych nowotestamentowe pisma Pawła, pełne jurydyzmu, mizoginizmu, homofobii, jak i w ogóle fobii wszelakich, pozostają w jawnej sprzeczności z ewangelicznymi naukami Jezusa). Paweł pozostawał w permanentnym sporze z uczniami Jezusa i jego apostolstwo było samozwańcze i nigdy nie uznane przez gminę jerozolimską.

Obecnie kościół katolicki jest organizacją sprawującą magiczną kontrolę nad duszami swoich wiernych. Wierni są tylko owcami które się regularnie strzyże. Jedynym celem tej struktury jest gromadzenie (kradzież) energii i oddawanie się praktykom pieczętowania ludzi. Czynione jest tak od 1700 lat. Sobór nicejski w 325 roku był momentem ostatecznego zawarcia przez kościół paktu z diabłem, poprzez przyjęcie we władanie całej ekumeny, którą oddał kościołowi cesarz Konstantyn. Ta siła której oparł się Jezus, przemogła biskupów i patriarchów czyniąc ich swymi wasalami. (Mat 4.8-9: Jeszcze raz wziął go [Jezusa] diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do niego: Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. ) Tak oto chrześcijaństwo stało się swym cieniem.

Od wieków trwa pieczętowanie ludzi. Odbywa się to poprzez czarnomagiczne rytuały zwane sakramentami. System ten działa tak, że już nowonarodzone dziecko rodzice dobrowolnie przynoszą kapłanom aby ci dokonali pierwszego rytuału - chrztu. Jednak nie ma on nic wspólnego z obrzędem opisanym w Ewangeliach. Przede wszystkim nie jest aktem świadomym, dobrowolnym, pomijając inne kwestie. W czasie chrztu polewa się głowę niemowlęcia, przedtem wzywając szatana... Tak, szatana - już tłumaczę. Przed obrzędem chrztu następuje egzorcyzm, który ma sprawić aby szatan i inne demony opuściły dane dziecko. Ale dlaczego domniemywa się że to dziecko jest już nawiedzone przez szatana?! Skąd taki pogląd?... Magia działa tak, że jeśli coś wzywasz po imieniu to to przychodzi. Kontekst inwokacji jest wtórny. Jeśli cos wypędzasz, a tam tego czegoś w rzeczywistości nie ma, to to przyjdzie, bo usłyszy swe imię. Egzorcyzm przed chrztem jest wskazaniem demonicznym siłom, gdzie mają swoją nową ofiarę. Po egzorcyzmie, inwokacji szatana, kapłan namaszcza dziecko tzw. olejem katechumenów, następnie polewa dziecku wierzch głowy wodą i namaszcza ją tzw. świętym krzyżmem (specjalnym, poświęconym olejem) kreśląc na niej znak krzyża.

W starych tradycjach uznaje się, że na czubku głowy znajduje się ujście centralnego kanału energii, znanego jako czakram sahasrara. Przez ten czakram dusza opuszcza ciało w momencie śmierci lub też w momencie oświecenia przezeń następuje łączność z światem duchowym. Znam świadectwo pewnej osoby, która poddała się regresji hipnotycznej - kiedy doszła do momentu chrztu miała wizję zalewającej ją czarnej, śmierdzącej smoły, która wpływała weń przez czubek głowy...

Według mojego rozeznania kapłani w momencie chrztu kradną duszę dziecka, pieczętują ciało poprzez wykonanie wspomnianych czynności magicznych tak, aby ta dusza nie mogła swobodnie do ciała powrócić. Pisząc dusza mam na myśli szamańską wykładnię tego terminu. Zgodnie z szamańskimi doświadczeniami mamy wiele dusz, w tym jedną najważniejszą, którą można utracić i wtedy trzeba ją odzyskiwać. Po chrzcie człowiek nie ma kontaktu z najważniejszą częścią siebie, pozostając przez resztę życia tworem niekompletnym, niezintegrowanym i pokawałkowanym. Nie ma kontaktu z Jaźnią i jest praktycznie rzecz biorąc martwą istotą. Zdarza się że wskutek różnych doświadczeń życiowych, determinacji, owa pieczęć się poluźnia i można odzyskać częściową łączność ze swą duszą. Ale są to przypadki sporadyczne. Aby w pełni odzyskać duszę i sprowadzić ją do ciała konieczne jest podjęcie trudnego procesu.

Następnym sakramentem, wykonywanym w Polsce ok. 15-16 życia jest bierzmowanie. W starym rycie formuła tego obrzędu wyglądała tak: biskup czynił palcem umoczonym w św. krzyżmie znak krzyża na czole adepta, wypowiadając formułę: pieczęć daru ducha świętego, uderzał adepta w policzek i dmuchał nań. W nowym rycie formuła brzmi: przyjmij znamię daru ducha świętego i biskup dotyka symbolicznie policzka delikwenta. W kościele prawosławnym bierzmuje się zaraz po chrzcie pieczętując czoło, dłonie, pierś, stopy św. krzyżem, wypowiadając formułę: pieczęć daru ducha świętego.

Pomiędzy brwiami znajduje się wg starych tradycji tzw. trzecie oko, zwane czakramem adżnia. Jest to wewnętrzny, duchowy narząd percepcji pozazmysłowej. Aktywny umożliwia przeżycie wizji, iluminacji, jasnowidzenie itd. Kapłani zamykają to trzecie oko, przystawiając na nim swą pieczęć, aby adept nie był zdolny do samodzielnego doświadczania wizji. Jedyna wersja ich doktryny jest przekazywana intelektualnie przez urząd nauczycielski kościoła. Nikt nie ma prawa samodzielnie poznawać tamtej strony. Wszyscy mistycy, którzy widzieli tamtą stronę, np. Ojciec Pio, byli szykanowani i dręczeni przez kościelnych funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Jeśli udało się tym mistykom otworzyć trzecie oko działo się to wbrew polityce kościoła i oznaczało zwykle wielkie problemy dla widzącego. Kilka przypadków oficjalnego uznania wizji i objawień, np. we Fatimie, było w praktyce wymuszone przez miliony wiernych i zostawały one uznawane chociażby z tego powodu, że ich uznanie oznaczało kolosalne wpływy do kościelnej kasy.

Zdolność doświadczania wizji jest tym, co odróżnia nas od reszty ożywionej materii. Świadomość człowieka jest tak skonstruowana, że jest ona polem wizyjnym. Umysł człowieka to ocean możliwości. Jeśli adept ma dostęp do swego umysłu, swej Jaźni, jest wolną istotą. Jeśli traci prawo dostępu tam, jest jak martwa maszyna... Jest niekreatywną masą mięsa i ścięgien, zaprzęgniętą do niewolniczej pracy na rzecz systemu i zasilania go swą energią. Taka osoba jest pokawałkowanym tworem policentrycznym - nie ma w nim centrum, nie ma duszy, nie masz nic oprócz tego co zwie się ego, które jest jedynie płytkim i nietrwałym wrażeniem transcendencji swego istnienia, nieustannie zagrożonym możliwością dezintegracji.

Kapłani karmią adepta ciałem i krwią zbawiciela. Rytualny posiłek, zamieniono w kolejny obrzęd magiczny. Najpierw mówią adeptowi że jest winny, że w mistyczny sposób brał udział w mordzie na Mesjaszu. Każą mu jeść jego ciało i pić jego krew. W ten sposób łamane jest tabu kanibalizmu. Eucharystia chrześcijańska, z konsumpcją ciała i krwi Jezusa, ma te same cechy, co rytualny kanibalizm, mimo że została przeniesiona do sfery symbolicznej. W magii coś jest tym, za co to coś uznajesz. Jeśli uznasz, że kawałek chleba jest ciałem Jezusa to w magiczny sposób on się nim staje. Działa to do tego stopnia, że odnotowano udokumentowane i zweryfikowane naukowo wypadki, że konsekrowana hostia zamieniała się w ustach adepta w kawałek skrwawionego, ludzkiego mięsa. [Tzw. Cud w Dubnej, Polska, rok 1867; Cud w Stich, Niemcy, rok 1970. Jedno z ostatnich tego rodzaju zdarzeń odnotowano w 1984 r. w Watykanie w czasie komunii , której Jan Paweł II udzielał w swej prywatnej kaplicy grupie pielgrzymów z Azji. Gdy Komunię przyjmowała pewna Koreanka, hostia stała się kawałkiem ciała ludzkiego. Znane są 132 udokumentowane przypadki podobnych wydarzeń. przyp. autora].

W ten sposób w miejsce własnej duszy, przyjmuje się jej substytut w postaci swoistego egregora. Mówiąc bardziej obrazowo instalowany jest w ciele i świadomości obcy byt o naturze metafizycznego wirusa, który potrafi przejąć stopniowo władzę nad całym człowiekiem. Egregor ten nie ma nic wspólnego z nowotestamentowym Jezusem, poza tym że nazwano go podobnym imieniem. Jego macki obejmują wszystkich uczestniczących w łamaniu tabu kanibalizmu podczas przyjmowania chleba i wina zmienionym poprzez dokonanie na nich magicznych operacji.

Kolejne sakramenty to: spowiedź i pokuta, zwana sakramentem pojednania, małżeństwo i kapłaństwo, których w tym tekście szerzej nie opiszę tylko nadmienię, że pokuta związana jest utrzymywaniem adepta w poczuciu winy aby kontrolować jego poczynania. Z kolei małżeństwo i kapłaństwo związane są po pierwsze z kontrolą nad popędem płciowym ale też pilnują ważnej w patriarchalnym społeczeństwie systemu dziedziczenia. Kapłan zachowuje celibat aby zgromadzony przez niego majątek kościelny nie był przez nikogo dziedziczony. Kontrola energii seksualnej daje kościelnemu egregorowi potężną moc. Małżonkowie katoliccy powinni uprawiać seks tylko w dniach niepłodnych kobiety. Wstrzemięźliwość seksualna powoduje że gromadzi się w ciele i świadomości potężna energia, którą karmi się zainstalowany egregor. Brak kontroli urodzin powoduje niekontrolowane płodzenie dzieci - nowych ofiar egregora, nowych źródeł energii.

Ostatnim sakramentem jest tzw. ostatnie namaszczenie, którego pierwowzorem było uzdrawianie przez nakładanie rąk. Dzisiaj nie ma nic wspólnego z uzdrawianiem, wykonuje się je głównie na człowieku w stanie agonii. Kapłan w czasie tego rytuału w praktyce zamyka umierającemu czakrę u podstawy kręgosłupa, gdzie drzemie najsilniejsza z mocy, zwana w sanskrycie jako kundalini. Jest to chtoniczna moc witalności, siły, oświecenia. W prawidłowym procesie w chwili śmierci kundalini powinna się przebudzić i wędrować wzdłuż kręgosłupa aż do czakry korony, na czubku głowy, i doprowadzić adepta do iluminacji. Ale adept ma zapieczętowaną czakrę korony, zapieczętowaną czakrę podstawy i kundalini zostaje przejęta przez kapłana i rytualnie przekazana egregorowi.

W ten sposób od wieków trwa proceder rabowania dusz niczego nie podejrzewającym ludziom. Pozostają one uwięzione i zasilają kościelną organizację, która nieprzerwanie przez 1700 lat pozostaje silna i niezłomna. Opiera się wszystkim wiatrom historii. Gromadzi bogactwa Ziemi i ludów, mając jednocześnie wszystko w pogardzie. Nie boi się ani bogów ani demonów. Ani królów ani rewolucji. Mało kto odważył się podnieść rękę na kościół. Kiedy rozmawiam z ludźmi wielu z nich przyznaje mi rację ale nigdy nie mieliby odwagi otwarcie się do tego przyznać. Podejrzewam, że niektórzy czytelnicy tego tekstu, o ile dotrą do tego miejsca, wyrażą swoje głębokie oburzenie na fakt targnięcia się na świętości. Im większa ich złość, tym silniej zainstalowany u nich ów egregor, o którym wspominałem. Im silniejszy protest, tym większa pewność, że mam rację. Im żarliwiej będą protestować, tym bardziej potrzebują pomocy.

Wielu przed nami poszło na zatracenie, wielu bezpowrotnie zaginęło w czeluściach mrocznych przestrzeni kościelnego egregora. Wielu już nie da się uratować. Kościół działa jak koń trojański - ludzie biorą go za coś, czym w rzeczywistości nie jest. Myślą, że spotkają tam Jezusa, miłość, przebaczenie i taki jest zewnętrzny pozór. W rzeczywistości jest to jedna z najniebezpieczniejszych organizacji, jakie kiedykolwiek nosiła ziemia. Jedynym sposobem na jej zlikwidowanie jest pozbawienie jej dopływu energii poprzez zaprzestanie chrzczenia ludzi i żerowania na ich energii.

Powyższy tekst jest wynikiem moich kilkuletnich obserwacji oraz przeprowadzonych działań. Zdaję sobie sprawę z tego, że dotykam tutaj materii bardzo delikatnej i (zwłaszcza w naszym kraju) moje poglądy mogą być bardzo kontrowersyjne, z czego zdaję sobie sprawę i na co jestem przygotowany, w tym na ewentualne ataki, ale uważam, że poznawszy ten problem nie mam prawa dłużej milczeć. Z uwagi na sytuację w naszym kraju, który stoi na krawędzi systemu państwa wyznaniowego, publikuję ten tekst anonimowo.

Alhean

(powiększyłem czcionkę w cytacie.
Darek)

Dołączyłem do tekstu linki (patrz niebieskie wstawki)
Darek
« Ostatnia zmiana: Luty 23, 2012, 19:32:23 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #8 : Luty 21, 2012, 23:02:42 »

Czesto sie slyszy, ze dziecko powinno byc swiadome swojego chrztu. Jezeli jest rodzina wierzaca, ale tak naprawde to nic nie stoi na przeszkodzie
aby chrzest odbywal sie  w pozniejszym czasie  jego zycia. Przynaleznosc do kosciola powinna byc z serca, a nie ze strachu przed kara Boza.
Napewno w Polsce jest duza ilosc ludzi mlodych naprawde zaangazowanych  w zycie kosciola, ale sa i tacy ktorzy sa zbuntowani (powody bywaja rozne). Nie powinno sie takich tematow jak ten zamiatac pod dywan. Smiejecie sie z tych diabelkow, to jest nic do smiechu, ja sama przezylam
takiego rodzaju opowiesci na lekcjach religii, od swojej babki. Musialam chodzic do kosciola z babcia na rozaniec, dziecko kilkoletnie zanudzalao sie na smierc. Problem  wiary w KK ciagle rosnie. Kosciol musi isc z czasem i z ludzmi, nie zamykac sie w eleganckich drogich willach, palacach itp i zbierac
majatki. W kraju jest duzo rodzin naprawde biednych , kosciol ma naprawde duzo do zrobienia aby wierzacy czuli swoja przynaleznosc do kosciola.
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #9 : Luty 21, 2012, 23:06:46 »

Cytuj
'Alhean'
Złodzieje dusz
Przyczynek do projektu łamania pieczęci
WPROWADZENIE

Przez ostatnie dwa lata zajmowałem się kwestią skutków, jakie wywołuje przyjęcie na siebie kościelnych sakramentów. W tym czasie, po opublikowaniu kilku tekstów na ten temat, otrzymałem blisko cztery tysiące listów e-mail! Sam na sobie wypróbowywałem metody odwracania szkodliwych skutków przyjęcia sakramentów. Dokonałem również analizy historycznej w dziedzinie teologii sakramentalnej oraz chrześcijańskiej tradycji gnostycznej. Owocem mojej pracy jest powstająca właśnie książka pod tytułem "Złodzieje dusz", która ukaże się prawdopodobnie w grudniu, oraz program seminarium połączonego z warsztatami, które zorganizuję jeszcze wczesną jesienią tego roku.

W niniejszym przyczynku pragnę sformułować jedynie ogólne przesłanki oraz wnioski, do których doszedłem podczas moich działań. Chciałbym jednak na samym początku zastrzec, że moja praca w tej przestrzeni nie ma charakteru naukowego i do miana takiej nawet nie pretenduje. Do sprawy podchodzę owszem w sposób systematyczny ale z naukowego aparatu rezygnuję celowo, gdyż nie jest on adekwatnym narzędziem w tym przypadku. Wkraczając w tę dziedzinę znajdujemy się bowiem w domenie magii i przestrzeni zwanej światem astralnym [1], stąd też stosowanie tej metody byłoby tutaj jak gra na skrzypcach przy pomocy młotka i poziomnicy. Proszę o tym pamiętać, szykując się ze mną na ewentualną polemikę.
DEFINICJA - czyli kto jest