A że temat aborcji jest tematem, do którego podchodzić można z wielu stron, patrzeć z wielu perspektyw, więc zdecydowałem się założyć wątek o tym.
Odnośnie aborcji, to przypomniałem sobie rozmowę, którą kiedyś przeprowadziłem ze zanym w polsce regreserem.Powiedział on, że jego wieloletnia praktyka potwierdziła, że aborcji dokonują przeważnie te same kobiety, który w poprzednich żywotach, również dokonały aborcji.
Nie jest to reguła, lecz bardzo częsty przypadek.
Zapytałem dlaczego, bo jak na moje oko to niezbyt logicznie wyglądało.
Więc odpowiedział mi tak: powodem, aborcji nie jest niechciane dziecko, lecz lęk, przed jego posiadaniem.Lecz lęk też ma swoją przyczynę, a w tym konkretnym przypadku jest to poczucie winy, presje rodzinne, społeczne, obyczajowe, w których zawartych jest wiele niesłusznych normy zachowań.
Jednak mimo wszystko pierwotnym powodem tego, że kobieta dokonuje aborcji, jest brak odpowiedzialności za swoje życie, które przejawia się w jej czynach, czyli działaniu.
Aborcja powoduje ogromne poczucie winy.To poczucie winy nie zawsze jest w pełni uświadomione lub nawet spychane (bo kobieta, aby dojść do równowagi zaczyna sobie tłumaczyć np.no trudno stało się, nie odstanie się ) , lecz po wyjściu z ciała (fizycznej śmierci ), gdy ,,odpadnie,, jej osobowe ,,Ja, zaczyna znowu uświadamiać sobie nie tyle fakt aborcji, ale emocje, które z tym były związane.Głowną jednak emocją jest głębokie poczucie winy, a wiadomo, że wina domaga się kary!
Nie odreagowne, nie zrozumiane, nie przetransformowane emocje dalej manisfestują w taki sam sposób, ,,przywołując sprawcę,, do tego samego doświadczenia, czyli aborcji.
W rezultacie ,,dusza,, kolejny raz ,,wcielając,, się w fizyczną formę o nazwie (człowiek) szuka sobie takiej rodziny, takiego miejsca i czasu, aby mogła zmierzyć się ze swoim doświadczeniem i nie ma możliwości tego obejść, uniknąć, ponieważ rozpoczął się proces przyczynowo-skutkowy (sanskr.karma ) o nazwie ,,aborcja, który czeka na jego rozwiązanie.
Jakiekolwiek ustawy aborcyjne, zakazy kościelne, normy społeczne absolutnie nie są tu żadnym rozwiązaniem problemu, ponieważ go tłumią, tłumią doświadczenie, a nie rozwiązują go.
Jedną wydaje się być słuszna droga, to uświadomienie sobie tego co się stało i transformacja tych wzorców emocji.
Podobnie wygląda sprawa z alkoholizmem, który w obiegowym pojęciu jest społeczną ,,chorobą,,.
Choroba, chorobą, jednak ważniejszym jest uświadomienie sobie przyczyn tej ,,choroby,,
A jak wiadomo, co potwierdziło to tysiące badań, pijak, alkoholik woli upić się na śmierć, niż przyjrzeć się prawdzie w oczy swoim traumatycznym przeżyciom, wydarzeniom, w których często nie widzi możliwości ich rozwiązania.Jednak pod tymi emocjami kryję się lęk, dlatego alkoholik woli upić się na śmierć niż zderzyć się z swoim ,,wrogiem,, o nazwie lęk.I tu ten sam temat - czyli odreagowanie lęku, który w znacznej mierze jest nieuzasadniony, a nie jakakolwiek forma ,,walki,,
Często słyszy się słowa: nie pij, co robisz ty taki i owaki... powodują u alkoholika wzrost poczucia winy za swój czyn, jednak wbudowany mechanizm autorównowagi, powoduje tłumienie tego stanu rzeczy, czyli alkoholik nie chce o tym wogóle słyszeć, ale stłumianie uruchamia kolejny mechanizm, w którym wszystko powraca ze zdwojoną siłą i błędne koło coraz bardziej się zamykają.