witaj
koliberku "Zbrodnią" jest podciąć skrzydła i nie pozwolić lecieć, tak jak "zbrodnią" niefrasobliwość i lekkomyślność, czy też wręcz swoisty rodzaj pychy: ty sobie ojcze mów, a ja i tak wiem swoje! Ten sam Ikar mógł doświadczyć podwójnej wolności i radości. Raz z samego faktu lotu i rozkoszowania się nim na spokojnie, a potem uzyskanej wolności w swojej ojczyźnie...
Wiesz przecież
koliberku, że "krew nie woda". A tzw rozważność z wiekiem przychodzi. Ale nawet wówczas zawodzi czasem pod wpływem chwili, w której chce się po prostu żyć i .. płonąć. Nawet ze świadomością krótkotrwałego lotu. Człowiek może cale swoje szczęście odnaleźć w tym "szaleństwie". Jedni smakują życie po kawałeczku , rozważnie i dokonują czynów niezwykłych , przekraczając samych siebie, jak Dedal, a inni z podarowanych skrzydeł korzystają bardziej intensywnie, ale krócej niestety.
Jednakże niecierpliwość serca, czy umysłu może stać się zgubną. Nigdy bowiem, działanie zgodne z Potrzebą nie doprowadzi do tak straszliwej traumy.
Traumy ? Czymże jest ta trauma ? Wszak sam twierdzisz, że niejedno mamy życie i nie raz jeszcze pojawi się okazja, aby je smakować powoli i rozważnie przeżuwając chwile. I czymże jest tu Potrzeba ? Może to uwarunkowanie umysłu ? Potrzeba według kogo/czego ? Ty sam nakreślasz swoje potrzeby i je wartościujesz. Ważysz co bardziej korzystne dla ego, a co mniej. Wystarczy tylko zdać sobie z tego sprawę .
Kto wie co najlepsze jest dla człowieka bardziej niż on sam z perspektywy w której się aktualnie znajduje ?
Można tylko swoim przykładem ukazać inną, swoją perspektywę, lecz która jest ta najwłaściwsza ? To chyba tylko Wyższa Jaźń wie
Czym bowiem to jest dla duszy? Ano, odradza się w następnym wcieleniu z potwornym lękiem, gdyż jak wiadomo ciało przechowuje pamięć z poprzednich wcieleń.
Uważaj , co projektujesz ,
koliberku.
Nie bardzo rozumiem, jak ciało, które rozkłada się na czynniki pierwsze i którego już nie mamy może przekazywać pamięć do nowego ciała narodzonego ileś tam lat ( tysięcy lat ) później ? Jeśli już , to pamięć rezyduje poza ciałem, w Polu w formie holograficznego zapisu i może być ( np regresja hipnotyczna ) w pewnych warunkach przywołana. Jeśli miałoby być tak, ze nowe ciało jednak "pamięta" swoje przeszłe życie co objawia się np skłonnościami do chorób ,nałogów, bólami, cierpieniem etc, to oznaczałoby tylko, że nasz organizm ma połączenie - poprzez Pole - z zapisem holograficznym z poprzedniego życia. Możliwe,. że niektóre zapisy są tak silne , że wpływają na nowe ciało. Ale .. to jest właściwie kwestia tego jak mocno utożsamialiśmy się z poprzednią sytuacją życiową.
Niedawno czytałem o takim przypadku dziewczynki w Indiach Przypadek byl bardzo dobrze udokumentowany, bo sam Ghandi powołał specjalną komisję do zbadania tego przypadku. Kilkuletnia dziewczynka twierdziła, że ma męża w innym mieście i podawała nie tylko dane tego człowieka, ale też opisywała dokładnie dom, rozkład sprzętów, imiona dzieci, znajomych, położenie "swojego" domu. Po sprawdzeniu okazało się, że wszystko się zgadza co do joty. To jeden z niewielu świetnie udokumentowanych przypadków reinkarnacji. Okazało się,że mężczyzna którego opisała byl wdowcem, jego żona zmarła przy porodzie. Facet ten ponownie się ożenił, a tu taki zonk. Przyjeżdża do niego mała dziewczynka i mówi, że jest jego żoną , która się zreinkarnowala. I to dopiero jest trójkąt
!! Ostatecznie dziewczynka nie wróciła do swojego byłego męża, pozwoliła sobie i jemu na normalne, osobne życie Zrozumiała, że pamięć tożsamości może być przekleństwem, a usilne trzymanie się mar z przeszłości to błąd. To tak tytułem nawiązania do tematu oraz utożsamień.
Oczywiście taka trauma powoduje ( w "syndromie ikarowym" na pewno - czyli cały czas mam symbol na myśli!) potężny lęk, wręcz fobie. I to, co w poprzednim wcieleniu miało być wolnością, w następnym (-nych) zamieni się w ograniczanie, nieuświadomione zasilanie nieszczęścia, a może nawet despotyzm i wzmacnianie potężnego lęku u swoich potomków i nie tylko, wreszcie ucieczkę we wszelkie bezpieczne dogmaty włącznie z systemami, filozoficznymi, religijnymi, czy też sektami wreszcie. Byle bezpieczniej i pewniej. Może się to także objawiać chorobliwym uzależnieniem od woli ojca, matki, szefa, systemu a także ślepym posłuszeństwem. Etc...etc.
..
Ale to nie jest reguła
koliberku i ten "zaklęty krąg" można przerwać. Jeśli tu i teraz zaczniemy żyć w Radykalnym Wybaczeniu i nie przywiązywaniu się do określonych wartości czy mniemań co do jedynie słusznych założeń, to przerwiemy ten krąg. I skąd taka pewność u Ciebie, że upadek Ikara musiał odbić się na jego przyszłości ? Może odwrotnie właśnie - Ikar uwolnił się od swoich powinności oraz od oczekiwań jakie stawiano przedni nim - żeby był dobrym i grzecznym dzieckiem, że musi być wdzięczny, że ma się słuchać i dolecieć ku wolności .. no bo jakaż to wolność, gdy OTRZYMUJESZ skrzydła na kredyt ? To nigdy nie będą Twoje skrzydła.
No chyba, ze Prawo Karmy utożsamiasz z prawem powinności , z długiem do spłacenia. I odsetki rosną i rosną i rosną .. nie da się wypłacić ..
A Dedal ? Ten dopiero musiał mieć traumę. Jego zamysł wziął w łeb , chciał dobrze, a wyszło jak zawsze
Co z tym zrobił Dedal ? Uwiązał się karmicznie czy uwolnił się od winy i kary ?
.
I w żadnym wypadku (..) nie jest to przekraczanie niemożliwego, ale wikłanie się i zapętlanie.
to już zależy od punktu widzenia. Twój jest inny i najlepszy dla Ciebie na etapie więzi karmicznych.
Czyli cena jest olbrzymia. I jeszcze raz konkludując: nie otrzymanie, czy podcinanie skrzydeł jest taką samą zbrodnią, jak niewłaściwe skorzystanie z daru wolności.
Cena, dług, właściwe -niewłaściwe .. wszystko to zależy od sprzężenia zwrotnego pomiędzy ludźmi. Powiedzmy, że Ikar po śmierci ogląda swoje życie, swój szaleńczy lot. Nie tylko, że ogląda to jeszcze czuje to, co odczuwał Dedal po Ikarowej katastrofie. Jak wiele zależy tu od samego Dedala.. Czy będzie to żal, niemożność pogodzenia się z losem, samo-obwinianie siebie, albo obwinianie Ikara ? Dopiero wtedy Ikar może stwierdzić, czy chce czy nie chce w przyszłym życiu odpłacić się / odpokutować. Bo jeśli nie spotka się z winą ( obwinianiem) , to nie będzie za co płacić.
Więc ostatecznie, choć nie do końca może z Twoimi intencjami słusznie
koliberku stwierdzasz :
Bo i tak nierzadko w życiu bywa, a nazywa się to zrzucaniem odpowiedzialności za swoje błędy i niepowodzenia na innych.
Projektowanie win ( błędów), których nie ma. Zatem więcej zrozumienia dla nieodpartej potrzeby najwyższych lotów poza granice uwarunkowań społecznych i ludzkich oczekiwań, a wówczas nie będzie potrzeby za to płacić karmą