Niezależne Forum Projektu Cheops

Rozwój duchowy => Człowiek energetyczny => Wątek zaczęty przez: ptak Grudzień 03, 2011, 13:13:16



Tytuł: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 03, 2011, 13:13:16
Cytat: Kiara
Współczucie, jak to już wcześniej mówiliśmy, jest reakcją o niskich wibracjach. Empatia jest wspaniała ale najlepsza jest neutralność.

Czyżby? Może właśnie świat jest taki, jaki jest, gdyż za mało na nim współczucia
względem istot krzywdzonych i cierpiących? Współczucie wynika bezpośrednio z empatii.
Czy możliwa byłaby  jakakolwiek pomoc bliźniemu, gdybyśmy nie potrafili mu współczuć?
Gdy ktoś obok umiera z rozpaczy, a drugi nie zatrzyma się nawet, by chociażby
wspólnie uronić łzę, jaką prezentuje postawę? Kim jest? Człowiekiem?
Czy maszyną pozbawioną uczuć i zimno kalkulującą, by nie stracić niepotrzebnie energii?
Z jakiego świata pochodzi zapis o niskich wibracjach współczucia?

Przecież brak umiejętności wyrażania współczucia właśnie prowadzi do znieczulicy.
Zimna to neutralność, gdy tylko własny interes brany jest pod uwagę.
Czy nie chodzi przypadkiem o odhumanizowanie człowieka?
Może rację ma astre wskazując na jaszczurze plemię z ich specyficzną matrycą?


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Grudzień 03, 2011, 13:25:12
zmiennocieplni i stałocieplni mają widać inne priorytety ;)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 03, 2011, 13:34:46
Nie zaszkodzi czytać ze zrozumieniem bez emocji.

Nikt nie mówi o pozbyciu się uczuć i nie niesieniu pomocy potrzebującym a o zrozumieniu powodów dziania się tych bardzo trudnych zdarzeń i nie wchodzeniu w nie emocjonalne. Bowiem emocjonalna "przykrywka" powoduje reakcje nie zawsze właściwe dla niosących pomoc i pomocy potrzebujących.

   
   

"Trochę mogą być szokujące te słowa ale uważam iż główna treść jest ważna. nie chodzi o znieczulicę , chodzi o całkowity spokój , równowagę wewnętrzną i nie danie się sprowokować do wyciągania energii po przez emocjonalne rozgrywki innych.

Osłabianie energetyczne biorących udział w transformacji może być obecnie pierwszym aktem usiłowania zablokowania ich w dalszych procesach zmian , a nawet wyeliminowania w przeróżnych "wypadkach". Spokój jest bardzo ważny oraz całkowite zrozumienie i akceptacja wyborów innych ludzi i sytuacji zachodzących w ich życiach.
Czym innym jest informacja a czymś innym ingerencja ( nawet z dobroci serca) w cudzy świat. Każdy ( szczególnie teraz ) musi skupić się sam na swoim życiu , nikt zewnętrzny za niego go nie przeżyje.
Można pomoc w czymś będąc poproszonym ale niewłaściwością jest wytyczanie nikomu drogi wedle własnych wartości.
Bowiem trudne zdarzenia teraz muszą się zadziać w ich obliczu ( zawsze poprzez sytuację a nie deklaracje słowne) ludzie ostatecznie określają swoje miejsca na planach zachodzących zmian.

Zatem akceptacja , zrozumienie , równowaga wewnętrzna i duży dystans do nadchodzącej fali potężnego wstrząsu na wielu płaszczyznach życia. Są to najważniejsze na teraz odniesienia."

Kiara  :) :)



Ale jeżeli ktoś chce zachowywać się wedle swoich decyzji innych to nikt mu tego nie zabrania , warto te przekazy traktować jak informację a nie nakazy czy zakazy czego kolwiek.

Kiara :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 03, 2011, 13:57:49
Kiaro, przeczytałam co napisałaś ze zrozumieniem i bez emocji.
Nie mogę się jednak zgodzić z potępieniem współczucia. Niby jest uzasadnienie
(unikanie zapętlenia się w cudze, emocjonalne rozgrywki). I owszem, uwaga słuszna,
ale mi chodzi o sam fakt kwalifikacji współczucia jako czegoś niskiego,
o niskich wibracjach.
Wyobrażasz sobie świat bez współczucia? Bo ja nie.

Lem i inni często pisali o takim świecie. Jednak to zimny świat maszyn. Nie ludzi.
Człowiek zawsze będzie współczuł i tym się różni od nieczłowieka.
Czyż nie o to chodzi tym, którzy utrzymują SYSTEM? By oduczyć ludzi współczucia
celem łatwiejszego nimi manipulowania? Bo kto wówczas upomni się o krzywdzonych?
Ale to zgubna postawa.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 03, 2011, 14:36:52
Inaczej w spół odczuwanie  ( współczucie) w spół przeżywanie , albo wejście w cudzy świat i przeżywanie go razem , powiązanie się z cudzym losem.

Tu nie chodzi o o bycie nieczułym  na cudze nieszczęście  i odmawianie pomocy potrzebującym , a , o nie splatanie się energetyczne , emocjonalne ze zdarzeniami , które nie są nasze.

Ludziom bardziej potrzebne są uczucia a nie niestabilne  emocje , bowiem emocjami można ludźmi bardzo łatwo manipulować.

Kiara :) :)
 


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 03, 2011, 14:52:22
Współ… (dzielenie, odczuwanie, przeżywanie), i to jest piękne…
bez drugiego człowieka, bez świata zewnętrznego czym/kim jest człowiek?

Bez dotknięcia drugiej energii nie jest możliwe jej zrozumienie, odczucie i w efekcie
jakakolwiek  pomoc. Nie ma to wiele wspólnego z wiązaniem się z cudzym losem.
Ale przechodzenie obok, bez współdzielenia świata jest (przynajmniej mi) obce.

Czy wg Ciebie naprawdę współczucie cechuje się niskimi wibracjami?
Proszę o jednoznaczną odpowiedź, tak/nie.
Tylko proszę o odpowiedź (nie wymuszam jej).  :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 03, 2011, 15:47:51
Jeżeli coś jest dla Ciebie piękne to niech tak zostanie bądź w swoim pięknie mnie to absolutnie nie przeszkadza , ja je akceptuję. Zarówno Twoje jak i innych ludzi.

Ja nie jestem robotem , który ma klawisze tak i nie i przez naciśnięcie ich wyraża siebie. Dla mnie rzeczywistość w której żyję  ma przebogaty koloryt moich odczuć.

Znowu chyba nie zrozumiałaś tekstu , nikt nie eliminuje drugiego człowieka i jego zdarzeń , one są były i będą , jednak dotykanie ich jest zawsze osobistym odczuciem a wplatanie się w nie jest energetycznym splotem z cudzą rzeczywistości czasami blokującą komuś jego niezbędność pełnego przeżycia swoich doświadczeń , a nam zmieniającym lub uniemożliwiającym nasze.
Jeszcze raz podkreślam wolna wola można  jak się chce.

Chciała byś współdzielić świat z seryjnym mordercą okrutnym gdy przechodzisz obok niego? Chciała byś wziąć na siebie odpowiedzialność za czyny Hitlera i jemu podobnych , tylko dla tego iż są obok Ciebie?

Wszystko ma swoje wibracje ( wysokie lub niskie ) w stosunku do jakiegoś odniesienia , można w nich  się zanurzyć , wszystko można. Zanim zechcesz tego  zweryfikuj je i postaw odniesienie , swoją wolą świadomą podejmij decyzje.

Ja mogę zrozumieć cudzą  decyzjonalność w rożnych sprawach , mogę ją akceptować jako cudze dobro z rożnych względów.
Jednak nie chcę współodczuwać i współuczestniczyć w konsekwencjach cudzych wyborów niosących niskie wibracje.
Zwyczajnie to nie mój świat. 

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: quetzalcoatl44 Grudzień 03, 2011, 16:12:10
eh niestety kaazdy jest odpowiedzialny za wszystko i zeby sie wyzwolic trzeba wziac na siebie odpowiedzialnosc i wspolczucie za wszystko - dlatego Chrystus zstapil do piekiel :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 03, 2011, 16:28:44
A któż tu mówi o współuczestniczeniu w konsekwencjach cudzych wyborów lub czynów?
Odpowiedzialność każdy ponosi sam za siebie. Nawet za to, że nie potrafił zareagować,
gdy tego wymagała sytuacja. Że serce miał twarde.
Nawet Hitlerowi można współczuć, bo w zasadzie padł ofiarą wyborów (nie tylko swoich),
zapętlenia w filozofiach, cudzego poparcia. To społeczeństwo umożliwiło mu takie
a nie inne zaistnienie. Może właśnie poprzez brak przejawu współczucia i reakcji
na wcześniejsze poniżanie oraz nagonkę na Żydów, czy inne nacje?

Świat bez współczucia, gdzie każdy zajęty jest tylko sobą prowadzi do wypaczeń.
Gdy nie potrafisz przytulić kogoś w czasie, gdy ten ktoś najbardziej tego potrzebuje,
na nic Twój „rozwój”. To tylko wyobrażenie rozwoju, a tak naprawdę upadek.
Energia jest neutralna i można ją wykorzystywać na wiele sposobów.
Samo jej gromadzenie jest jakieś zimne. No i może dlatego w zaświatach egzystuje
tyle minusowych energii?
Może dlatego na Ziemi tak trudno jest coś zmienić?
Bo za bardzo skupiamy się na sobie gubiąc kontekst istnienia?   

A przecież nawet Myśliciele (Ci od Eli Nowalskiej) tak często mówią o tym, by współczuć innym.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 03, 2011, 22:37:53
Wchodzenie w cudzą przestrzeń ( niskie wibracje), to jedno , a ponoszenie odpowiedzialności kogoś za swoje czyny to drugie.
Są to dwa zupełnie niezależne tematy.

Zrozumienie zawiłości splotów okoliczności oraz cudzych wyborów to jedno , a współodczuwanie z nim konsekwencji stworzonych okropności to już inny odrębny temat.

Sytuacja kreująca II wojnę to bardzo złożony temat , jak dla mnie oparty po pierwsze i najważniejsze na braku uczuć.
W grę weszły wszelakie emocje włącznie ze strachem , którymi rozegrano ten dramat.
Czy Ty naprawdę nie rozumiesz , czy nie chcesz zrozumieć iż wyjście ze współodczuwania to nie wyjście z zainteresowania się problemami człowieka obok nas i ono nie likwiduje niesienia pomocy potrzebującym.
Gdy w grę wchodzi miłość do Człowieka istnieje całkowita akceptacja jego wyborów ale nie znieczulica jego losem.
Moc energetyczna miłości  daje większe możliwości twórcze pozytywu , który ma zainspirować myśl drugiego człowieka do zmian ale niczego na nim nie wymuszać naszą ingerencją w jego los.

Wróć do książek Myślicieli a będziesz wiedziała co piszą naprawdę w tej kwestii.
Zmianę musi dokonać każdy indywidualnie sam w sobie a nie w kimś , nie można zakłócać swoim wirowaniem ( nawet gdy jest silniejsze i piękniejsze ) cudzego wirowania , bowiem odbiera mu się wiedzę osiągania doskonałości.  Można swoim wirowaniem inspirować cudze by zechciało wzbogacać siebie , jak również nie jest prawidłowością poprzez wejście w cudze wirowanie obniżanie swojego.

Ale nie znaczy to iż wbrew tym zasadą robić tego nie można, można a bowiem upoważnia nas wolna wola.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 03, 2011, 23:17:31
Człowiek pozbawiony współczucia dla innych potrafi tylko gadać o miłości a jej samej
w sobie nie ma. Skończmy więc to filozofowanie, bo temat jest prosty.
Jeśli kochasz, to również współodczuwasz. I tyle.  Zaświadcza o tym samo życie. 

Wymyślać i uzasadniać można sobie wszystko. I wirować w swojej „wspaniałości”,
gdy obok ktoś bezskutecznie czeka na pomoc, wyciągając bezradnie dłoń.
Ale Ty przecież nie możesz wymuszać, ingerować w cudzy los, on sam ma zrozumieć…
i dłoń w końcu opada… a człowiek traci wiarę w drugiego człowieka…
ot miłość wymyślona…


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 03, 2011, 23:58:37
Czy Ty naprawdę nie rozumiesz , czy nie chcesz zrozumieć iż wyjście ze współodczuwania to nie wyjście z zainteresowania się problemami człowieka obok nas i ono nie likwiduje niesienia pomocy potrzebującym.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 04, 2011, 00:12:59
Prawdziwa pomoc popłynąć może jedynie z serca, które czuje drugiego człowieka.
To takie proste i nie ma czego nie rozumieć.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Linda Grudzień 04, 2011, 10:01:07
 :)

Cytat: Kiara
Nikt nie mówi o pozbyciu się uczuć i nie niesieniu pomocy potrzebującym a o zrozumieniu powodów dziania się tych bardzo trudnych zdarzeń i nie wchodzeniu w nie emocjonalne. Bowiem emocjonalna "przykrywka" powoduje reakcje nie zawsze właściwe dla niosących pomoc i pomocy potrzebujących.

A ja myślę ,że Kiara ma rację.Podstawową kwestią jest różnica między współczuciem a współodczuwaniem.Na płaszczyżnie fizycznej różnica wydaje się niewielka, natomiast na płaszczyżnie energetycznej ,ogromna..Oczywiście twierdzić mogę tak ,na podstawie tego ,czego się do tej pory dowiedziałam .
Przyjmując wiec fakt ,ze to nasze myśli i emocje głównie są odpowiedzialne za tworzenie naszego swiata ,musimy wiedzieć ,kiedy korzystne jest dla nas współodczuwanie a kiedy współczucie.Współodczuwanie w ramach takich uczuć jak miłość nie moze być szkodliwe.Kiedy spotykamy się z nieszczęściem ,tragediami,.krzywdą powinniśmy pomóc i  współczuć ,to nie ulega wątpliwości ale nie współodczuwać ,ponieważ istnieje obawa ,ze zasilimy energetycznie ten sektor zdarzeń również względem siebie.Może tak jest ,może nie ..Sama nie wiem ...Ledwie coś jesteśmy w stanie zaakceptować, a już jest nowa objawiona prawda.... :)  Ja nie nadążam... :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 04, 2011, 10:25:11
Z drugiej strony Lindo, jeśli nie będziemy w stanie współodczuwać bólu drugiej istoty to łatwo przyjdzie nam ją skrzywdzić. Jestem za tym, żeby każdy, kto wyrządził krzywdę mógł ją współ-odczuć, tak, jakby wyrządził ją samemu sobie. Wówczas bogaty chciwiec odczułby brak i głód. Świat może byłby wtedy lepszy ?
W pewnym sensie współodczuwamy cały czas. Bywa, że ludzie bardzo bogaci czują się przeraźliwie samotni w swoich materialnych twierdzach. Odczuwają skutek, tylko jakoś nie wiążą go z niedolą współbraci.
Ponadto, jeśli prawdą jest to, co mówią uzdrowiciele kahuna, że naprawianie świata to uzdrawianie w nas samych tego, co stworzyło zło, chorobę, niemoc, to oznacza, że od współodczuwania nie uciekniemy. Możemy albo wziąć odpowiedzialność " w sobie" za ten świat i w sobie próbować go uzdrowić, albo uciekać od odpowiedzialności w stronę wyższych wibracji.
Tylko, że ucieczka nic nie da, bo w jakiś przedziwny sposób ciągle pojawiają się na drodze "demony" usiłujące zwrócić uwagę uciekającego na rzeczywisty problem.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Grudzień 04, 2011, 10:30:49
empatia- to podstawa prawdziwego zrozumienia innego człowieka, co nie znaczy że mamy zasilać jego stan swoją energią.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 04, 2011, 11:02:59

Znowu chyba nie zrozumiałaś tekstu ,
Dziwnie brzmi, że z jednej strony deklarujesz neutralnośc wobec sposobu rozumowania i systemu wartości drugiego człowieka, a z drugiej strony stwierdzasz, że ktoś czegos nie zrozumiał. Ja sądzę, że dobrze rozumiem Ptaka - jej punkt widzenia. I to się nazywa współ-odczuwanie.

 
Cytuj
nikt nie eliminuje drugiego człowieka i jego zdarzeń , one są były i będą , jednak dotykanie ich jest zawsze osobistym odczucie m a wplatanie się w nie jest energetycznym splotem z cudzą rzeczywistości czasami blokującą komuś jego niezbędność pełnego przeżycia swoich doświadczeń , a nam zmieniającym lub uniemożliwiającym nasze.
Ale co to znaczy, że pojawia się na Twojej drodze człowiek potrzebujący pomocy. Albo człowiek, który prezentuje kompletnie odmienne zrozumienie świata ? Czy nie po to, aby Ci coś uzmysłowić ? Unikanie takich kontaktów - nieprzypadkowych przecież - to ucieczka w nieprawdziwy świat, iluzorycznej walki dobra ze złem. Wybierając  którąś stronę zasilasz również tą drugą, bo każde rozdzielnie powoduje reakcję Wszechświata w powrocie ku równowadze tak, by się sumowało do zera.

Cytuj
Tu nie chodzi o o bycie nieczułym  na cudze nieszczęście  i odmawianie pomocy potrzebującym , a , o nie splatanie się energetyczne , emocjonalne ze zdarzeniami , które nie są nasze.
No właśnie wydaje mi się, że nikt nie uniknie spątania energetycznego, bo tak na prawdę wszystko jest "nasze". Jest, bo przejawia się w Twojej rzeczywistości. Dopomina się o uwagę tym intensywniej im bardziej będziesz się starała nie splątywać energetycznie.
Cytuj
Chciała byś współdzielić świat z seryjnym mordercą okrutnym gdy przechodzisz obok niego? Chciała byś wziąć na siebie odpowiedzialność za czyny Hitlera i jemu podobnych , tylko dla tego iż są obok Ciebie?
My ludzie stworzyliśmy tego Hitlera. Czas zrozumieć, że jakaś częsć mnie i Ciebie jest za to odpowiedzialna, że nie jest to jakieś działanie złego jaszczura, zuego boga , czy tam czyjeś,. To nasze zbiorowe myśli powołują potwory do życia, a pierwszym krokiem ku temu jest tworzenie wokół siebie kokonów "to nie moje, to nie ja "

Cytuj
Wszystko ma swoje wibracje ( wysokie lub niskie ) w stosunku do jakiegoś odniesienia , można w nich  się zanurzyć , wszystko można. Zanim zechcesz tego  zweryfikuj je i postaw odniesienie , swoją wolą świadomą podejmij decyzje.
Zdaje się , że te wszystkie wibracje są w nas, niczym struny gitary. Można wygasić jedne brzmienia wzmacniając drugie , a ostatecznie poprzez Jednię jesteśmy połaczeni z całym światem. I go dosłownie stwarzamy.

Cytuj
Ja mogę zrozumieć cudzą  decyzjonalność w rożnych sprawach , mogę ją akceptować jako cudze dobro z rożnych względów.
Jednak nie chcę współodczuwać i współuczestniczyć w konsekwencjach cudzych wyborów niosących niskie wibracje.
Zwyczajnie to nie mój świat. 
Niestety Kiaro, to też Twój świat. Tym bardziej manifestujacy się w Twoim życiu im bardziej będziesz go wypierała.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Linda Grudzień 04, 2011, 11:24:31
 :)
Cytat: East
Z drugiej strony Lindo, jeśli nie będziemy w stanie współodczuwać bólu drugiej istoty to łatwo przyjdzie nam ją skrzywdzić. Jestem za tym, żeby każdy, kto wyrządził krzywdę mógł ją współ-odczuć, tak, jakby wyrządził ją samemu sobie. Wówczas bogaty chciwiec odczułby brak i głód. Świat może byłby wtedy lepszy ?

Mówisz East co byś chciał...Ja też bym tak chciała....Tylko ,ze być może zupełnie inne prawa działaja we Wszechswiecie..Ten kto kogos skrzywdził i ma wyrzuty sumienia zwykle w końcu ponosi karę.Ten kto myśli inaczej i nigdy nie żałuje swoich czynów ,nawet najgorszych ,często nigdy nie ponosi kary .Widzę to w swoim otoczeniu ..Często analizuję takie przypadki .Ta teoria  nie wspólodczuwania ,pasuje mi do takiego stanu rzeczy .Bo jak ja moge skrzywdzic kogoś wspólczujac mu ,pomagając jak umiem ale jednocześnie  zbyt głęboko w tą jego sytuacje emocjonalnie nie wchodząc. Tym bardziej ,gdy nie ja ją spowodowałam.To bardzo się kłóci z tym co do tej pory wiedzielismy .Tego trzeba  sie długo uczyć.Ja sama teraz tylko to rozważam i nie umiem sie czesto od empati uwolnic. :)  Tylko myśle sobie ,ze mozna przeciez podarowac komus  pomoc,  wspólczuć mu ,wysłuchać go a jednoczesnie miec wiedzę ,która nie pozwoli zamanifestowac sie podobnym zdarzeniom w naszym życiu  :)
Jesli aktualna jest teoria ,ze to nasze mysli i uczucia kreuja nasza rzeczywistosc. :)




Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 04, 2011, 11:56:59
Nigdy nie jesteśmy  w stanie współodczuwać cudzego bólu nie ma co sobie udowadniać iż tak jest bo nie jest i nie było .

Żeby coś odczuć trzeba to doświadczyć , przeżyć , wówczas posiadamy wiedzę o tym stanie.
Przysłowiowy  głodny nie zrozumie sytego jak sam nie dozna głodu... więc  to teoretyczne współodczuwanie tak naprawdę wcale nie jest odczuciem stanu osoby w niej będącej.

Raczej ( i zbyt częstym) łączeniem się z jej energiom i branie na siebie jej niedokończonych przeżyć , które nie są dla niej i nas dobrem , bowiem blokują jej wiedzę o zamierzonym doświadczeniu.
Z autopsji wiem iż takie osoby po raz kolejny i kolejny wchodzą w te same doświadczenia i cierpią nie radząc sobie z nimi.
Moim zdaniem lepiej jest zainspirować możliwością wyjścia z opresji niż stać , "głaskać" po głowie i przeżywać razem  oraz razem wchodzić i wychodzić z sytuacji.
Podać rękę z miłości do Człowieka to nie wykonywać za niego nic ( nawet przeżyć) bo on jest wówczas w częściowej stagnacji. Miłość bezwarunkowa to mądrość serca a ono nie przejawia wówczas naiwności nielogicznej , a prawdziwą mądrość sytuacyjną.

Nie ma możliwości doznawania i przeżywania bólu drugiej osoby przez człowieka , każdy odczuwa własny ból w takiej lub podobnej sytuacji. 
Po to doświadczamy różnorodności zdarzeń ( ofiary i kata , radości i bólu , głodu i sytości , szczęścia i traumy), by nasza wiedza doświadczenia przerodziła się w mądrość decyzjonalną.

To dzięki niej mamy podejmować decyzje , które przyniosą dobro nam i ludziom obok nas.

Czy przeżywanie za kogoś czegoś , ograniczanie jego decyzji naszymi doskonałymi , lepszymi i najlepszymi jest cudzym prawdziwym dobrem?

Znamy powiedzenie o rybie i wędce? znamy.....

A sami mamy podwyższać swoją energię i dawać przykład swoim pięknem coraz większym miast obniżać ją bo to nie są inspirujące przykłady dla poszukujących drogi ku lepszemu.

Owszem burzą te informacje spokój dotychczasowych wygodnych prawd, ale...
I niech każdy wybierze to co jest mu bliższe na dany moment.

Pamiętać jednak trzeba iż nikt za nikogo życia nie przeżyje i nigdy nie odczuje niczego  przez pryzmat cudzej osobowości , a jeżeli nie , to nasze decyzje chociaż dla nas piękne i bardzo wartościowe , to w cudzym świecie wartości takimi nie są i być nie muszą.

Kiara :) :)



ps.east zrozumienie punktu widzenia  Ptaka nazywa się posiadaniem podobnej wibracji , pochodzeniem z tej przestrzeni w której macie taki sam system wartości i podobną linię doświadczeń. Dlatego to co Ona pisze jest ci bliskie i walczysz zawzięcie jak Ona z tym co ja piszę.
Dlaczego tak? Bo jeszcze nie potrafisz akceptować mojej odmienności a co za tym idzie mojej wiedzy.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 04, 2011, 12:17:27

Mówisz East co byś chciał...Ja też bym tak chciała....Tylko ,ze być może zupełnie inne prawa działaja we Wszechswiecie..Ten kto kogos skrzywdził i ma wyrzuty sumienia zwykle w końcu ponosi karę.Ten kto myśli inaczej i nigdy nie żałuje swoich czynów ,nawet najgorszych ,często nigdy nie ponosi kary .Widzę to w swoim otoczeniu ..
Potężny system duchowego rozwoju jakim jest buddyzm wręcz jednym z filarów uczynił prawo karmy. Z naszej perspektywy czasowej ten który krzywdzi i nie ponosi kary zaprzecza prawu karmy, ale nie mozemy zakładać, że tak jest na pewno. Bo może w przyszłym życiu jego uczynki mu się czkawką odbiją.
To zresztą nie jest ważne, nie sądzę , ze wina-i-kara to jest najważniejsza kwestia na jakiej chciałbym się skupić. 
Współodczuwanie to raczej miernik wewnętrznej wrażliwości ,a może i czegoś więcej.
Ktoś, kto w ogóle nie jest zdolny do współodczuwania, albo też celowo w sobie tę umiejętność blokuje, pozbawia siebie czegoś bardzo ważnego, jakiejś ważnej częsci człowieczeństwa. Ma do tego prawo z powodu wolnej woli.
Jednakże tym samym blokuje sobie możliwość współuczestniczenia i współkreacji życia, moim zdaniem.
Blokady te kierunkują człowieka wpychając go na różne ścieżki - a to bogactwa materialnego  i samozadowolenia fizycznego ( pięknie wyrzeżbione ciało, operacje plastyczne etc) ; a to w kierunku samozadowolenia z własnego, lepszego rozwoju duchowego na co traci energię i środki.
W każdym wypadku coś zyskujemy, a coś tracimy z oczu.

Weźmy skrajny przypadek spokoju i zrównoważenia bez jakiegokolwiek połączenia z otoczeniem. Ktoś taki nie będzie w stanie  się nauczyć tego, co najważniejsze. Być może będzie doskonale bogaty (wewnętrznie lub zewnętrznie), ale nie połączy tego faktu z narastającą biedą (duchową lub materialną ) na zewnątrz siebie. Prędzej uzna, że to nie jego świat.
Nie mam teraz na myśli tego, by dla odmiany się umartwiać, czy rozdawać majętność ubogim, ale by rozdawać coś znacznie cenniejszego - empatię, współczucie oraz wiedzę i intencję jak ten świat funkcjonuje.
Przykładowo, poznałem kolegę w trudnej sytuacji materialnej i nieciekawej życiowej, któremu podarowałem książkę "Transfering. cz1sza" Zelanda Vadima. Wiedziałem, że osoba ta szuka sposobów i przyczyn takiego a nie innego swojego życia, a nie moich porad, czy porad księdza. Człowiek ten w ciągu miesiąca odmienił swoje życie na lepsze -wg niego. A ja dzięki niemu poznałem radość z dzielenia się czymś co skutecznie działa i sam uzyskałem dowód na słuszność obranej przez siebie drogi. A przy okazji poznałem lepiej mentalność ludzi, których wcześniej omijałem z daleka. Prawdziwy, barwny nurt życia toczy się tuż obok nas. To potęzna moc, ale często miotamy się w niej chaotycznie obijając się o siebie wzajemnie zamiast wykorzystać każde to zderzenie dla lepszego zrozumienia mocy  nurtu i siebie samego.

ps. Kiaro, w tym co piszę na prawdę najmniej mi chodzi o  dyskredytowanie Ciebie.  Twoja prawda  jest Twoją i taką pozostanie. Tu raczej rzecz idzie o odkrycie pewnych praw rządzących rzeczywistością, a wg mnie jednym z najważniejszych jest prawo współodczuwania. Dobrze to widać w temacie 99%.
Ludzie intuicyjnie czują, że takie współodczuwanie to potężna siła, ale brak wiedzy o niej powoduje, że energia ta ulega w końcu albo rozproszeniu, albo ktoś ją zagospodarowuje dla swoich celów.
Na indywidualnym planie akcja-reakcja tego  jeszcze widać wyraźnie (choć wg mnie działa), bo dopiero zmiana perspektywy na szerszy zakres ( spoza siebie ) daje wgląd.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Grudzień 04, 2011, 12:32:08
można jeszcze powiedzieć, tak- jeżeli ktoś nie jest zdolny do empatii,-
to znaczy, że ma coś zablokowane, albo mu czegoś brak, tak czy inaczej kiedy na swojej drodze spotykamy tzw. "bratnią duszę",-
to od razu czuję się jej stan, i to jest piękne, kiedy bez słów wiemy o sobie tak dużo. :D


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 04, 2011, 12:50:55



ps. Kiaro, w tym co piszę na prawdę najmniej mi chodzi o  dyskredytowanie Ciebie.  Twoja prawda  jest Twoją i taką pozostanie. Tu raczej rzecz idzie o odkrycie pewnych praw rządzących rzeczywistością, a wg mnie jednym z najważniejszych jest prawo współodczuwania. Dobrze to widać w temacie 99%.
Ludzie intuicyjnie czują, że takie współodczuwanie to potężna siła, ale brak wiedzy o niej powoduje, że energia ta ulega w końcu albo rozproszeniu, albo ktoś ją zagospodarowuje dla swoich celów.
Na indywidualnym planie akcja-reakcja tego  jeszcze widać wyraźnie (choć wg mnie działa), bo dopiero zmiana perspektywy na szerszy zakres ( spoza siebie ) daje wgląd.

Zrozum czym innym jest   odczuwanie czegoś , np. sytuacji ,  a czymś zupełnie innym współodczuwanie z kimś , zresztą tak naprawdę pozorne.

Możesz coś odczuć wówczas gdy niesiesz już w sobie wiedzę na dany temat , czyli posiadasz już takie doświadczenia w swojej pamięci nawet nieświadomej.

Wyobraź sobie iż ktoś je czekoladę , której ty nigdy nie jadłeś , nie znasz jej smaku , nie masz tego uczucia w sobie. Ktoś zaczyna się wykrzywiać i krzyczeć iż to ohyda paląca , szczypiąca i wszystko złe...
A Ty zaczynasz współodczuwać te stany z tą osobą... ( stany a nie smak czekolady , bowiem stany znasz a smaku nie ) i co się dzieje? Wysyłasz mu energię tych stanów wzmacniasz je w nim  nawet gdy nie są one pożądane przez niego. Albo właśnie potrzebuje takiej energii i ciągnie ją od współodczuwających bo to jest jego świat energetyczny. Dopowiedz sobie resztę , bo nie możesz odczuwać cudzych odczuć  to pewnik.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 04, 2011, 13:40:24
@Kiaro
Cytuj
bo nie możesz odczuwać cudzych odczuć  to pewnik.
Pewnik ?
Czy aby na pewno są to zupełnie cudze odczucia ? Piszesz tak, jakby współodczuwanie było  niedostępne .To ,że Ty, czy ja nie odbieramy zakresu fal odpowiadającego za współodczuwanie to nie znaczy,  że tego nie ma.
Otóż cały ekosystem w ten sposób się komunikuje. Udowodniono (reakcja psychogalwaniczna), że rośliny wyczuwają nastrój człowieka, a nawet jego zamiary nawet zanim ten wejdzie do pokoju z roślinami (poziom stresu mierzony elektronicznie) . Drzewo wie, kim jest ten, który zamierza je ściąć.
Co więcej, uważam, że na pewnym poziomie istnienia jako istoty duchowe również współ-uczestniczymy w tej infostradzie. Niestety nasze niższe wibracje skutecznie zagłuszaja to połaczenie. Kiedy one się wyciszają ( medytacja) to wtedy wchodzimy na nowe/stare? częstotliwości na których możemy nauczyć się współodczuwać jedność ze wszystkim-co-jest.

Sprowadzanie porównań współodczuwania o którym piszę do zmysłowych doświadczeń smaku czekolady nie jest moim zdaniem najszczęśliwsze.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 04, 2011, 14:21:33
Cytat: east
Cytat: Kiara
Tu nie chodzi o o bycie nieczułym  na cudze nieszczęście  i odmawianie pomocy potrzebującym , a , o nie splatanie się energetyczne , emocjonalne ze zdarzeniami , które nie są nasze.

No właśnie wydaje mi się, że nikt nie uniknie spątania energetycznego, bo tak na prawdę wszystko jest "nasze". Jest, bo przejawia się w Twojej rzeczywistości. Dopomina się o uwagę tym intensywniej im bardziej będziesz się starała nie splątywać energetycznie.

Myślę, że pamiętasz Transerfing Rzeczywistości >> (http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=4192.0). Wadim porusza ten problem zaznaczając, że energie (wszelakich wahadeł) próbują przedostać się do naszej rzeczywistości ale tylko my sami możemy decydować co i w jakiej mierze dostanie się do niej (tej naszej rzeczywistości). To trudne ale w naszym, dobrze pojętym interesie jest niedopuszczenie tych energii do nas samych. ;)

No, ale znów stworzyliśmy ofa.


Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Linda Grudzień 04, 2011, 14:47:30
 :)

Cytat: East
Przykładowo, poznałem kolegę w trudnej sytuacji materialnej i nieciekawej życiowej, któremu podarowałem książkę "Transfering. cz1sza" Zelanda Vadima. Wiedziałem, że osoba ta szuka sposobów i przyczyn takiego a nie innego swojego życia, a nie moich porad, czy porad księdza. Człowiek ten w ciągu miesiąca odmienił swoje życie na lepsze -wg niego. A ja dzięki niemu poznałem radość z dzielenia się czymś co skutecznie działa i sam uzyskałem dowód na słuszność obranej przez siebie drogi. A przy okazji poznałem lepiej mentalność ludzi, których wcześniej omijałem z daleka. Prawdziwy, barwny nurt życia toczy się tuż obok nas. To potęzna moc, ale często miotamy się w niej chaotycznie obijając się o siebie wzajemnie zamiast wykorzystać każde to zderzenie dla lepszego zrozumienia mocy  nurtu i siebie samego.

Różnice zdań pomiędzy nami mogą się brać z różnicy definicji współczucia i współodczuwania.Sytuacja ,która opisałeś jest dla mnie współczuciem i następnie pomocą,którą okazałeś swojemu koledze i jest według mnie
czynem jak najbardziej prawidłowym.Jednak  myślę ,ze jest granica ,kiedy to współczucie przechodzi we wspłlodczuwanie. Z mojej krótkiej analizy wynika ,ze w twoim przykładzie zobaczyłeś trudna sytuacje życiowa kolegi ,zauważyłeś jego załamanie psychiczne i współczułeś mu  ,postanawiając pomóc.I to jest OK.Współodczuwanie powoduje ,ze przekraczasz granicę współczucia i utożsamiasz się z jego problemam,i bierzesz na siebie ,wczuwasz sie tak bardzo ,ze i dla Ciebie na krótko świat przestaje być piękny ....Obciążasz swoja psychikę...Dla osoby której pomogłeś i współczułeś nie ma znaczenia Twoje współodczuwanie. Nawet nie jest w stanie tego odróznic. czy jej współczujesz czy współodczówasz wraz z nią...Ona się cieszy z Tego ,ze ktoś ją zrozumiał i pomógł.
Wspólodczuwanie jest mozliwe dzieki  wyobrazni ,która powoduje ,ze jesteśmy w stanie wczuć sie w emocje drugiego człowieka .Jeżeli te emocje są złe to i my doswiadczamy przygnebienia  a to juz jest oddawanie energii.
A według Transerfingu cała nasza rzeczywistosc opiera sie na gospodarowaniu energią.Nie mozemy sie ustrzec przed oddawaniem energii ,możemy tylko ograniczyć to oddawanie i miec swiadomosc ,ze to sie dzieje. :)




Tytuł: Odp: Inni o energii.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 04, 2011, 14:55:54
Nie east wejście w cudzą energię i splecenie się z nią tak żeby odczuć wszystkie uczucia, odczucia drugiej istoty oraz całą jej wiedzę dopiero nastąpi. to kolejny etap naszej ewolucji.

Naprawdę będzie możliwe ale jeszcze nie jest. Możliwość komunikacji i odbiór cudzej energii to normalność , przewidywalność zdarzeń na podstawie wiedzy również. Odczyt , odczucie , nauka tego to jedno a współodczuwanie czegokolwiek z kimś to inny temat , jakoś nie możesz ich rozdzielić.
Rozumiesz co to znaczy w spół? razem , scalono , pomieszano stworzono coś innego wspólnego już nie takiego jak przed w spół....
Przyroda odczuwając człowieka nie miesza z nim swojej energii z nikim nie miesza , zachowuje swoją odrębność pomimo odczuć.

Jeżeli uważasz iż jesteś jednością ze wszystkim po przez swoje współodczuwanie , to po co się urodziłeś? Po co dążysz do zmiany swoich stanów skoro możesz po odczuwać sobie cudze bogactwo wszelakie i nic nie robić ze swoim zryciem. Wszak wszystko jest jednią , po co dążysz do czegoś , wejdź tylko w cudzy zakres fal i odczuwaj je sobie do woli.
Zrozum my żyjemy w warunkach fizycznych , a w nich panują określone zasady , w świecie energetycznym jest inaczej , pomimo iż te światy przenikają się to jednak są odrębne.
A rozwój to budowanie i wzbogacanie siebie pozytywem. jeżeli potrzebujesz doświadczenia współodczucia , wiedzy o tym stanie to OK! Ale ciągle życie cudzymi stanami nie buduje nas przez własne doświadczenia.

Kiara :) :)

ps. Darku może wydziel wątek " Odczuwanie i współodczuwanie czy to to samo?

Linda bardzo dobrze opisałaś te różnice , doskonale rozumiesz temat oraz niewłaściwość wchodzenia we współodczuwanie z kimś.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Laguna__ Grudzień 04, 2011, 16:10:36
Witam
Kiaro jesli moge wtracic swoje przyslowiowe piesc groszy , stan ktory opisujesz  mozna nazwac stanem "niewzruszonosci "- jest to stan w ktorym niezaleznie od sytuacji,nawet drastycznej zachowujesz sie na jednym niezmiennym poziomie wibracji . Ale taki stan mozna uzyskac tylko wowczas , jesli mamy za soba wiele doswiadczen zarowno tych doczesnych jak i tych , ktore zdeponowalismy w sobie.
Jest to domena czakry serca , warunkiem takiego stanu jest osiagniecie pewnego rozdzaju stabilnosci tej czakry nazwijmy ja potocznie -czakra harmonijna.
Tylko kazdy z Nas na swoj sposob chcialby dysponowac taka wiedza , to co piszesz jest prawda , ale to wspolodczuwanie bedziesz miec nawet Ty , poniewaz nie ma mozliwosci , abys w tej gestosci mogla utrzymac stan niewzruszonosci w stanie ciaglym .
 To co opisujesz- sa to dazenia do tego stanu. Nie mniej jednak widze , ze wiesz;o co  w tym chodzi i tu sie z Toba zgodze.

Czasami jednak mozna pomylic stan niewzruszonosci ze stanem wypierania, granica jest naprawde czasami niezauwazalna.

Podam przyklad na sobie skad wiem jak odczuwa sie stan niewzruszonosci.

Kilka lat temu bardzo intensywnie medytowalam , nawet po kilka godzin dziennie* osiagalam rozne stany swiadomodci , ale przede wszystkim bardzo duzo dokonalalam zmian w mojej czakrze serca.

Wczesniej za nim zaczelam tak intensywnie medytowac , w mojej czakrze serca czulam czesto niepokoj, wszystkie rodzaje odczuwania.

Niie wiem; co to sa motylki ,kiedy sie ktos zakocha -mnie jest obce takie uczucie - poprostu zawsze czulam albo czysta milosc albo niepokoj , albo strach- czyli cala game ludzkich emocji tylko i wylacznie poprzez czakre serca.

Po 4 miesiacach intensywnej medytacji (wrecz bylam uzalezniona), zaczely manifestowac mi sie przerozne doswiadczenia, wlasnie jedno dotyczylo zrozumienia - odczucia , czym jest niewzruszonosc.
Przystapilam jak zwsze do medytacji , po jakims czasie zobaczylam mezczyzne , wiedzialam , ze jest to moj opiekun, byl piekny bila od niego sama milosc, ale byla ona czyms innym niz ludzkie emocje , poprostu byl, a ja czulam bezkresna milosc bezwarunkowa .
Nastepny przyklad - kolejny raz byl troche inny , stalam przed jakas brama i murem o kolorze bialym , weszlam na na chwile i widzialam jak jakas postac ubrana na bialo czekala na mnie kolo fontanny, jak tylko przekroczylam brame znowu poczulam ta bezwarunkowa milosc , jednak okazalo sie , ze nie jestem w stanie zostac tam dlugo , poniewaz moja czakra nie jest w stanie dlugo utrzymac tego bezwarunkowego uczucia.
Kiara to nie teraz jeszcze. Taki stan osiagamy tylko po zakonczeniu swojego rozwoju na poziomie ciala fizycznego , a wedlug mnie to nie jest 4G jak kiedys songo napisal, ale to moje doswiadczenia, i nie mam zamiaru sie wyklocac z nikim o jego wlasne.
Takze wedle mojego doswiadczenia dobrze czujesz i mozesz czasami osiagac takie stany , tylko nie jestes w stanie utrzymac ich dlugo.
pozdrawiam Laguna



Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 04, 2011, 17:36:05
Spotkań z moimi opiekunami i nie tylko  mam naprawdę sporo,  faktycznie często jest tak iż bijąca od nich miłość przerasta dłuższe trwanie w takim stanie.
Bywa też tak iż nieco  obniżają swoje wibracje w kontaktach by spokojnie podwyższać moje.
Nie mniej jednak zawsze bije od nich niesamowity spokój miłość i  inność , którą się odczuwa bardzo.

Dążenie Ludzi do osiągania stanu równowagi emocjonalnej jest już możliwe , możliwe po 11.11. 2011 bowiem Ludzkość czerpie już wiedzę przez zestrojenie swoich pól energetycznych z pierwotnym wzorcem DNA. Nastąpił powrót do matrycy energetycznej , prawzorca , odblokowanie dla Ludzkości połączeń z polem morfogenetycznym.
Nie ma więc żadnych przeciwwskazań by nadal egzystowała na poziomie emocjonalnym. Oczywiście jest to proces który się rozpoczął i trwać będzie dosyć długo zanim każda indywidualność osiągnie taki stan.
Czy ja zawsze jestem w nim? Nie zdarza mi się iż nie , jednak częściej tak niż nie , już tak jest. Dlatego naprawdę wiem o czym piszę bo zazwyczaj opisuję swoje przekraczania różnych poziomów istnienia.
Widzisz utrzymywanie takiego stanu jako normalność rozwojową nie dzieje się na wskutek medytacji , a na wskutek wieloletnich doświadczań osiągania równowagi przez zdarzenia życiowe. Wówczas staje się on trwały.

To teraz , tu i teraz jest to warunek przekraczania III wymiaru , nie pełnia tego stanu a jego początkowa faza , kolejna będzie w IV wymiarze.
Bowiem jest to wyjście ze świata niestabilnych  emocji w świat mocnych uczuć.
To nie dzieje się na wskutek ekwilibrystyki myślowej a przeżywania dogłębnego zdarzeń i trudnych i pięknych , które w rezultacie budują w nas stałość uczuć , które są niezłomne nawet podczas najokrutniejszych prób niszczenia ich.
i jeszcze dodać trzeba iż te uczucia muszą być do samej siebie , jest to osiąganie wiary miłości i mocy własnej.
Bowiem dopiero gdy ją osiągniesz wewnątrz siebie można z niej korzystać zewnętrznie.
To bardzo trudne i długotrwale zadanie , droga absolutnie indywidualna bez nauczycieli.
Egzaminy jednak cały czas.

Twoje doświadczenia są Twoimi , a moje moimi i nie są takie same tak jak my nie jesteśmy takie same. Naprawdę nie wiesz jaka jest moja harmonia wewnętrzna jaki jest poziom równowagi mojej energii i ze zdjęcia tego nie odczytasz.

Zatem nie staraj się proszę wydawać werdyktów , których wydać nie możesz.

Pozdrawiam serdecznie.


Kiara :) :)


ps. To jeszcze nie jest stan niewzruszalności , to dopiero jest świadomość iż współczuć to nie znaczy współodczuwać. Iż pomoc powinna płynąć z uczuć a nie z emocji , które są niestabilne. Bowiem uczucia biorą udział w odczuwaniu które dyktuje pewne zachowania.



Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Laguna__ Grudzień 04, 2011, 18:56:39
Spotkań z moimi opiekunami i nie tylko  mam naprawdę sporo,  faktycznie często jest tak iż bijąca od nich miłość przerasta dłuższe trwanie w takim stanie.
Bywa też tak iż nieco  obniżają swoje wibracje w kontaktach by spokojnie podwyższać moje.


Nie mniej jednak zawsze bije od nich niesamowity spokój miłość i  inność , którą się odczuwa bardzo.


Tak kazdy posiada swojego opiekuna i wreszcie na pewnym etapie spotyka sie z nim. Moze to tylko projekcja naszego umyslu- ta wizja opiekuna , wazne sa tutaj nasze odczucia, a nie to co widzimy , ale z tym rowniez roznie bywa.

Dążenie Ludzi do osiągania stanu równowagi emocjonalnej jest już możliwe , możliwe po 11.11. 2011 bowiem Ludzkość czerpie już wiedzę przez zestrojenie swoich pól energetycznych z pierwotnym wzorcem DNA. Nastąpił powrót do matrycy energetycznej , prawzorca , odblokowanie dla Ludzkości połączeń z polem morfogenetycznym.

Tak w Nowej Erze bedziemy zapewne wykonywac duzo pracy na czakrze serca, bo to ten czas i etap rozwoju - jak widzisz czujemy podobnie




Widzisz utrzymywanie takiego stanu jako normalność rozwojową nie dzieje się na wskutek medytacji , a na wskutek wieloletnich doświadczań osiągania równowagi przez zdarzenia życiowe. Wówczas staje się on trwały.

Kiara odnosze wrazenie , ze nie zrozumialas tego co chce Tobie przekazac.

Tak doswiadczenia sa naszym wlasciwym rozwojem , natomiast jesli chodzi o odniesienie sie do opiekuna jest to wykladnik tego jak wyglada owa niewzruszonosc, w jaki sposob ja odczuwamy i postrzegamy przygladajac sie naszemu opiekunowi , chodz poziom opiekuna zapewne jest rozny w zaleznosci od stopnia swiadomosci, bowiem wraz z jej rozwojem i opiekun nasz jest inny.Zapewne nie zmienia sie w jednym wcieleniu bo raczej nasz rozwoj nie nastepuje tak szybko.



Twoje doświadczenia są Twoimi , a moje moimi i nie są takie same tak jak my nie jesteśmy takie same. Naprawdę nie wiesz jaka jest moja harmonia wewnętrzna jaki jest poziom równowagi mojej energii i ze zdjęcia tego nie odczytasz.

Widzisz Kiaro , prawde mowisz bo; nie ma dwoch takich samych istot.
Ale osiagniecie poziomu Twoich opiekunow nie jest mozliwe zatem nie jestes w stanie utrzymac tego stanu o jakim mowa . Poza tym nie czuc od Ciebie tej milosci , a uwierz mi jestem empatka i czuje duzo.
A jesli chodzi o zdjecie , nie potrzebne jest zdjecie moga byc teksty pisane przez Ciebie wszedzie plynie energia i wszedzie mozna ja odczytac.

pozdrawiam Laguna.
Ps. I Tobie rownie zycze , abys nie wydawala werdyktow, a czynisz to co 2 post

Pamietaj Kiara , walka odbywa sie na poziomie 3 czakry wyzej nie-Wnioski wyciagnij sama.
A jak dobrze pomyslsiz to ta cyfra 3 - MOZE DUZO DAC tOBIE ODPOWIEDZI.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 04, 2011, 19:33:36
@Linda
 
Cytuj
według Transerfingu cała nasza rzeczywistosc opiera sie na gospodarowaniu energią.Nie mozemy sie ustrzec przed oddawaniem energii ,możemy tylko ograniczyć to oddawanie i miec swiadomosc ,ze to sie dzieje.

Rrzekłbym nawet, że nie możemy się ustrzec przed wymianą energii pomiędzy innymi ludźmi, a nami, a nawet pomiędzy ekosystemem a nami, bo to podstawa. To właśnie nazywam współ-odczuwaniem. My jesteśmy w tej sieci wzajemnych zależności dosłownie zanurzeni.

I owszem , ograniczyć oddawanie możemy, albo odwrotnie -możemy zintensyfikować pobieranie. Ujęcia ilościowo-jakościowe to kwestia indywidualna, ale to ciągle jest współodczuwanie.
Współodczuwanie może wydawać się nietrafioną nazwą, gdyż zwykle, jako indywidualności wolimy uważać , że mamy nad życiem pełną kontrolę. Uważamy, że jesteśmy gospodarzami energii, że nią zarządzamy. To również sugeruje Transfering. Niemniej według mnie, a opieram się tu na odkryciach fizyków,  na najgłębszym poziomie wszystko co istnieje ,ma tą samą , kwantową naturę. Jest to współpołączenie, Jednia. Zatem kolejne etapy rozróżnień, rozdzieleń będą tylko wariacjami współodczuwania i nigdy do końca rozdzielenia nie będzie.

Czym jest choćby tylko kontakt z otoczeniem jak nie wzajemną wymianą informacji ? Czy wymiana informacji tak bardzo różni się od współodczuwania ?
Jeśli przyjąc, że współodczuwanie to identyfikowanie się z uczuciami innej osoby to tak, ale ja się staram traktować to szerzej, bo identyczne odczuwanie to raczej szczególny przypadek współodczuwania. wg mnie.

Przykładowo ja i Ptak rezonujemy na podobnych częstotliwościach, ale mimo to nasze odczuwanie rzeczywistości różni się, bo różne są punkty odniesienia (choćby wynikające z psychiki męskiej i kobiecej).
I z powodu tych różnic rzeczywistośc o której wymieniamy informacje współodczuwana jest na zasadzie efektu dopplera, czyli tak mniej więcej jak nasze uszy zdobywają informację na temat odległości źródła dźwięku - bo do jednego ucha sygnał wpada nieco inaczej niż do drugiego. I żadne ucho nie uzurpuje sobie większej ważności. Oba ucha są niezbędne organizmowi jako takiemu. Podobnie nasze lewe i prawe oko inaczej odbiera  światło skutkiem czego dostrzegamy trójwymiarowy obraz, a nie płaski.
Gdybyśmy posiadali trzecie oko, to "współodczuwana" przez troje oczu rzeczywistość uzyskałaby pewnie kolejny interesujący wymiar.
My wszyscy współodczuwający potrzebni jesteśmy (niczym te organy ) Świadomości zatem bez sensu jest budowanie własnej ważności.

I na takiej zasadzie mikroróżnice w odbiorze rzeczywistości przez wspólnotę ludzką wzbogacają tę wspólnotę o - dla każdego indywidualnie - nową jakość. To bogactwo różnorodności może być siłą napędową ludzkości o ile wykaże ona zrozumienie jej istoty, zamiast widzieć powody do wojen o sposób rozumienia różnic.

@Kiaro
Cytuj
Rozumiesz co to znaczy w spół? razem , scalono , pomieszano stworzono coś innego wspólnego już nie takiego jak przed w spół....
Z tego co napisałem powyżej wynika ,że inaczej rozumiemy "spół". s-pół, czyli pół-i-pół, albo ja-i-Ty. To nie jest zamiana dwóch na jedną nową tożsamość, ale raczej jak dostarczanie informacji dla jednej, wspólnej Świadomości przez dwa , WSPÓŁODCZUWAJĄCE nieco różne organy.

Cytuj
Przyroda odczuwając człowieka nie miesza z nim swojej energii z nikim nie miesza , zachowuje swoją odrębność pomimo odczuć.
No właśnie, zachowuje odrębność i różnorodność bo przez poszczególne swoje "wypustki" Natura poznaje samą siebie.
Ale do tego musi istnieć wspólna sieć.
Cytuj
Jeżeli uważasz iż jesteś jednością ze wszystkim po przez swoje współodczuwanie , to po co się urodziłeś?
Jak wyżej .
Jestem jednością ze wszystkim jako "wypustka" Świadomości (co nie należy mylić z tożsamością) , ale właśnie dlatego się urodziłem jako indywidualna istota, by ta Jedność mogła siebie poznać. Czyli ja -siebie  ;D


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 04, 2011, 22:16:56
Współodczuwanie? Gdy czasami wchodzę w zakres aury jakiegoś człowieka, który intensywnie
coś przeżywa, dosłownie czuję to poprzez siebie. Im bliżej, tym doznania, odczucia stają się silniejsze.
Czy są identyczne? Nie wiem, ale doskonale odbieram cudzy stan emocjonalno-psychiczny. 
Oddalając się, wychodząc z pola aury, doznania maleją i znikają.
Jak widać zachodzi jakaś wymiana informacyjno-energetyczna. Czy zmienia to mnie?

W pewnym sensie tak, bo każde doznanie zostawia ślad. Może z tego zrodzić się współczucie
ale niekoniecznie. Mogą pojawić się różne myśli. Sądzę, że współodczuwanie wzbogaca,
bo daje możliwość doznania/poznania stanów niekoniecznie wcześniej doświadczanych.
Chociaż najczęściej są one znane i natychmiast rozpoznawalne.
Czy pozostaję jako energia niewzruszona?
Powiem tak, chwilowo zostaję poprzez współodczuwanie wzruszona/poruszona, by po jakimś czasie wrócić
do własnej równowagi energetycznej. Ale już wzbogacona o kolejne doznanie.
Tak to widzę.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 04, 2011, 22:44:49
O to mi właśnie chodzi, że "współodczuwanie" nie jest jakby precyzyjnym określeniem. Bo pojawia się pytanie na ile jest to identyfikacja z tym co czuje drugi człowiek ?
Lepszym, wg mnie , określeniem byłby tu rezonans. I porównanie do dwóch wibrujących fal, które w pewnych warunkach, jak piszesz Ptaku, mogą się zestrajać, ale cały czas to są oddzielne fale. Różne wibracje tego samego ośrodka, kŧóry wibruje koherentnie. Co-herent .

"Co-" z ang = "współ" jak cooperation , czyli współ-operowanie, współpraca.
"here" z ang = "bycie tutaj" ,
Koherencja jako współbycie, współistnienie czegoś z czymś w idealnej harmonii, lecz nie oznacza to pomieszania.
Dekoherencja to stan po rozdzieleniu współistnienia , czyli to, czego doświadczamy na co dzień jako jednostki ( rozdzielone fale).

Sądzę, że to, o czym zapomnieliśmy jako ludzkość to poczucie pochodzenia ze wspólnego źródła koherencji właściwie bez konieczności nazywania go, czy nadawania mu osobowościowych cech (np. Stwórca).

Natomiast współczucie to w moim przekonaniu jednostronny akt solidaryzowania się z kimś/czymś. Raczej nie powiemy, że z kimś współczujemy razem. No , chyba, że ktoś potrafi wymieniać  się uczuciami bez słów,pozawerbalnie, ale w takim razie to już będą inne określenia takie jak np zakochanie czy przyjaźń.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 04, 2011, 23:02:56
No i widzisz east, jak się pięknie uzupełniamy? Wspaniale wyjaśniasz od strony nauki to,
co my tutaj próbujemy rozmotać po swojemu.   :)

Oczywistym jest, że współodczuwanie nie jest tożsame ze współczuciem.
Nie rozumiem zatem pytania wątku. Czyżby ktoś miał jakieś wątpliwości?


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Laguna__ Grudzień 04, 2011, 23:16:34
Ptaszku
Darek przenoszac posty z poprzedniego watku tutaj - Tobie przypisal autorstwo watku . ;D :P :D :D


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 04, 2011, 23:21:47
Ptaszku
Darek przenoszac posty z poprzedniego watku tutaj - Tobie przypisal autorstwo watku . ;D :P :D :D


Tylko, że ja nigdy nie miałam takiego dylematu, więc nie autoryzuję tytułu wątku.  :D :D ;D


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 05, 2011, 11:05:39
Bardzo wymowny opis współczucia.

"....Prosimy was, abyście nauczyli się współczucia, co nie znaczy, że macie być współuzależnieni czy współodpowiedzialni, wołając naokoło: Pozwólcie mi, zaopiekować się wami!. Współczucie znaczy: zrobić wszystko, by ktoś mógł zrobić następny krok do przodu. To może czasem oznaczać usunięcie komuś gruntu spod nóg albo obudzenie go czy przypomnienie mu o jego odpowiedzialności. Czasami oznacza to także kochanie kogoś w całości – razem z jego wszystkimi przebudzonymi i uśpionymi jeszcze częściami...."

Akceptacja jest magicznym słowem naszych czasów.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 05, 2011, 11:32:15
Cytuj
Współczucie znaczy: zrobić wszystko, by ktoś mógł zrobić następny krok do przodu. To może czasem oznaczać usunięcie komuś gruntu spod nóg albo obudzenie go czy przypomnienie mu o jego odpowiedzialności

To piękne i szlachetne, ale kryje się za tym cienka granica. Bo jak współczuciem określić "usunięcie gruntu spod nóg" ???
Chyba ten,kto to pisał miał na myśli przeszkody spod nóg ?

Jak nie masz gruntu to lecisz bez trzymanki. Wprawdzie swobodne spadanie powoduje przebudzenie jak i również przewartościowanie rozumienia solidnego oparcia ( bo takowe już tylko w nas) ;) , lecz chyba nie o takie współczucie - odbierające poczucie pewności oparcia - w życiu chodzi ? A może o to ?
Zresztą w utracie stabilności nie ma niczego złego, tylko, że to stan obcy większości ludzkości stąpającej po stabilnym gruncie. Rzadko kto jest na tyle wariatem, aby cieszyć się jak ktoś go ze współczuciem popchnie w przepaść ;) Extreme  >:D


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Grudzień 05, 2011, 11:42:49
pytanie, czy można rzeczywiście w pełni współodczuwać to co przeżywa inny człowiek,-
raczej tylko ogólnie, mając jednakowoż podobne doświadczenia..?
Współczucie dla czyjegoś cierpienia- to zrozumienie i "podanie ręki" aby ulżyć w przykrej sytuacji.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 05, 2011, 11:54:47
Cytat: Kiara
To może czasem oznaczać usunięcie komuś gruntu spod nóg...

Usuwając komuś grunt spod nóg bierzesz właśnie na siebie odpowiedzialność.
Bo nigdy nie wiesz, czy owo usunięcie gruntu wyzwoli w kimś siły, czy jeszcze gorszy upadek
i całkowite roztrzaskanie się.

A jeśli nastąpi to drugie, to co wtedy?
Dziwiąc się, że się nie obudził i nie wziął za siebie odpowiedzialności
oraz nie wyrosły mu skrzydła, spokojnie odejdziesz?


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 05, 2011, 11:58:38
No właśnie songo, ja bym raczej szerzej - jak wyjaśniłem wcześniej - ogarniał "współodczuwanie". Wg mnie to nie jest włażenie człowiekowi do psychiki, albo przeżywanie tego samego, bo tak się chyba nie da. Współodczuwanie, to bardziej ,jak pisałem -uzupełnianie się . Tak, że dwoje oczu widzi obraz trójwymiarowy, kiedy każde z osobna widzi obraz płaski. Korzyść z współ-odczuwania jest ewidentna bo można ocenić głębię, odległość, dystans. To sie przydaje podczas parkowania ;)

Podobnież ludzie potrzebują siebie na wzajem by nabrać dystansu do swoich "problemów". Przecież w ten sposób pomagają psychologowie. Niby wydaje się, że już uderzasz w ścianę, kiedy ktoś Ci uświadamia z innej perspektywy patrząc, ale "Twoimi oczyma" , że masz jednak jeszcze pole manewru.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Grudzień 05, 2011, 12:03:53
No właśnie songo, ja bym raczej szerzej - jak wyjaśniłem wcześniej - ogarniał "współodczuwanie". Wg mnie to nie jest włażenie człowiekowi do psychiki, albo przeżywanie tego samego, bo tak się chyba nie da. Współodczuwanie, to bardziej ,jak pisałem -uzupełnianie się . Tak, że dwoje oczu widzi obraz trójwymiarowy, kiedy każde z osobna widzi obraz płaski. Korzyść z współ-odczuwania jest ewidentna bo można ocenić głębię, odległość, dystans. To sie przydaje podczas parkowania ;)

Podobnież ludzie potrzebują siebie na wzajem by nabrać dystansu do swoich "problemów". Przecież w ten sposób pomagają psychologowie. Niby wydaje się, że już uderzasz w ścianę, kiedy ktoś Ci uświadamia z innej perspektywy patrząc, ale "Twoimi oczyma" , że masz jednak jeszcze pole manewru.

no właśnie, spojrzeć na tzw. całokształt innymi oczyma- to wielka zmiana dla tej świadomości,-
bo przecież każdy z nas postrzega to samo wokół na swój wyjątkowy/inny sposób. :D


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 05, 2011, 12:42:35
Czasami to sztuczne podpieranie kogoś i na siłę utrzymywanie w pionie jest wielką nieprawidłowością i wyrządzaniem krzywdy.
Dziecko - człowiek nigdy nie nauczy się samodzielnie chodzić gdy trzymane jest za ręce , lub puszczane w krzesełkach na kółkach.

Trzeba się przewrócić i podnieść samodzielnie by mocno stanąć na nogach i pójść odważnie. wystarczy czasami inspiracja chodzących obok. Reszta to większy strach tych obok niż uczącego się samodzielności. Bowiem on chce a wystraszeni wspierający ciągle krzyczą o zagrożeniach , odpowiedzialności itp... a to tylko ich lęki kreują komuś wizje strachu.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 05, 2011, 13:04:27
Ale żeby się przewrócić to musi być grunt pod stopami na który można upaść.
Usuwanie gruntu eliminuje efekt końcowy, czyli nauczenie się samodzielnego chodzenia. Bo i po czym ?
Sprytne.
Kimże jest Kiaro twórca tej myśli o usuwaniu gruntu ?


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 05, 2011, 13:17:38
Ale żeby się przewrócić to musi być grunt pod stopami na który można upaść.
Usuwanie gruntu eliminuje efekt końcowy, czyli nauczenie się samodzielnego chodzenia. Bo i po czym ?
Sprytne.
Kimże jest Kiaro twórca tej myśli o usuwaniu gruntu ?

Przecież to jest metafora a nie dosłowność , gruntem jest jest symboliczną pewnością podpórki. Wszystko co zapewnia trwanie w danej sytuacji , gdy zmieniają się elementy zmienia się grunt.

Dlaczego żebrzący siedzą z oczekując z miskami? Bo inni je napełniają systematycznie , jest to pewien styl życia z udziałem innych. Gdyby miski były puste przez jakiś czas , nastąpiła by mobilizacja zmiany.
Społeczeństwo boi się nieprzewidywalnych reakcji tych ludzi więc woli napełniać ich miski i utrzymywać ten stan. A z drugiej strony krytykować i narzekać nań.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 05, 2011, 14:27:50
No to raczej nie chodzilo o grunt tylko o podpórki na tym gruncie a to z gruntu inna sprawa ;)

Żebrzący liczą na mechanizm psychologiczny w społeczeństwie, który każe pomagać innym w potrzebie plus lenistwo pomagających. Łatwiej wrzucić coś do miski niż pokazać drogę samodzielnego wyjścia z niedoli. Zresztą z drugiej strony też nie ma chęci do wysiłku by się czegoś nauczyć.
Być moze dlatego właśnie , że za niskie jest współodczuwanie ?
Samo współczucie wyrażone wrzuceniem czegoś do miski nie załatwia sprawy, jak widać.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Grudzień 05, 2011, 14:49:00
ciekawe, że temat zszedł na żebraków,-
no więc, można spojrzeć na to tak,- bogaci wrzucają "okruchy ze swego stołu", aby uspokoić swoje sumienia,
i jeszcze słynne powiedzenie- "że lepiej dać wędkę, niż rybę",-
tylko co w sytuacji, kiedy już wszystkie rybki wyłowili bogaci, i zostały same wędki..?? ;D


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 12, 2011, 11:14:49
Bo jest to spychanie problemu na granice materialnego oglądu zagadnienia. Ludzie zazwyczaj lubią byc pomocni tym nad którymi dominują w jakiś sposób , gdy ktoś staje się im równy lub nie daj Boże zaczyna ich przewyższać czymś... rodzi sie w nich agresja , niechęć do takiej osoby.
Zatem zrobią wszystko ( coś do miski) nie robiąc nic by utrzymać taki stan dysproporcji.

Wówczas Ego jest zadowolone ( coś zrobili) i równocześnie poczucie wyższości jaki ja jestem lepszy... jak potrafię.....

kiara :) :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 12, 2011, 12:04:17
A czasami jest to zwykły, ludzki odruch. Odruch płynący z serca, ze współczucia a nie z kalkulacji EGO.
Dzielimy się pieniędzmi, bo to najszybszy sposób nakarmienia głodnego.
No ale można pofilozofować stojąc nad umierającym z głodu, potłumaczyć mu jak bardzo błądzi.
Gdy on sam tymczasem nie ma już ani sił fizycznych ani psychicznych by cokolwiek zrobić.
Może już tylko prosić o kęs chleba.

Jednak reakcje sytych są różne. Jeden da, drugi usprawiedliwi brak pomocnego gestu jakąś zgrabną
teoryjką ezo-psychologiczną. A żebracy byli i będą.
I jakoś nic dla nich nie potrafią zrobić Ci „mądrzy” od dawania wędki, zamiast ryby.
Rybę przynajmniej można zjeść, gdy brak sił na wędkowanie. 


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 12, 2011, 14:55:46
Współodczuwanie widziałbym bardziej jako rodzaj komunikacji, a nie materialnego lub żywnościowego wsparcia. Bariery natury materialnej, to jest skrajnej biedy cży skrajnego bogactwa we współodczuwaniu nie mają wielkiego znaczenia.

 Najwyżej rozwinięci duchowo Nauczyciele, którzy potrafią autentycznie współodczuwać nie spotykają się z zazdrością ludzką (chyba, że od "konkurencji" ) lecz raczej wdzięcznością i spontanicznym poparciem - również wśród ludzi bogatych. Przykładem są tu Mooji , albo Eckhart Toole.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: quetzalcoatl44 Grudzień 12, 2011, 15:45:40
wspolczucie to rezygnacja ze swiata i ze swojego ego:) poparta wiedza :)
a wspolodczuwanie to odczuwanie tego jako radosci i smutku ale bez emocji :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 12, 2011, 16:37:50
Cytat: quetz
wspolczucie to rezygnacja ze swiata i ze swojego ego:) poparta wiedza 
a wspolodczuwanie to odczuwanie tego jako radosci i smutku ale bez emocji   

Quetz, współodczuwanie, to właśnie poczucie wszystkich emocji i uczuć jakie targają drugą osobą.
Zaś współczucie, to jest to, co wypływa z Ciebie na skutek  Twojego „poczucia”,
czyli  oglądu sytuacji, niekoniecznie zgodnego ze stanem faktycznym. Może to być nawet Twoje błędne
wyobrażenie, które wywoła w Tobie współczucie.
A w rzeczywistości dana osoba jest szczęśliwa i wcale nie wymaga, ani domaga się współczucia.
Chociaż najczęściej prawidłowo odbieramy stan bliźniego, który uruchamia w nas nasze współczucie
i wyzwala odpowiednie dalsze reakcje, np. pomocy.


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: quetzalcoatl44 Grudzień 12, 2011, 17:00:04
no tak ale jezeli ktos juz wspolczuje to nie moze kierowac sie emocjiami :)
bo wtedy bylby wspolodczuwajacy...itd :)

ps. pozatym emocje, matematyka to tez jakies implanty :) tz cos co nami kieruje :)
nie wiem juz zaczynam tak myslec..


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 12, 2011, 17:16:49
no tak ale jezeli ktos juz wspolczuje to nie moze kierowac sie emocjiami :)
bo wtedy bylby wspolodczuwajacy...itd :)

ps. pozatym emocje, matematyka to tez jakies implanty :) tz cos co nami kieruje :)
nie wiem juz zaczynam tak myslec..

A to już różnie bywa. U jednych obok współczucia uruchamiają się poboczne emocje,
u innych nie. Sprawa indywidualna.

Natomiast dyskutowałabym odnośnie traktowania emocji jako implantów.
To naturalna zdolność człowieka do odczuwania tych stanów.
No chyba, że rozmawiamy o maszynach, którym zaimplementowano emocje i uczucia.
Tylko, czy to możliwe?   :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: quetzalcoatl44 Grudzień 12, 2011, 17:39:55
eh emocje sa czyms innym przychodza z zewnatrz :)
tz napewno ograniczaja swiadomosc :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 12, 2011, 17:53:34
Cytat: Quetz
eh emocje sa czyms innym przychodza z zewnatrz   

Czyżby? Owszem, można poddać się cudzym emocjom, ale jednocześnie je anektujesz, gdy się im poddajesz.
Czyli wolną wolą ustanawiasz jako własne przeżywanie. I wibrujesz nimi dzieląc się dalej z innymi.
A gdy masz już dość, albo rozum przyszedł do głowy, wtedy kończysz ów stan "zamroczenia".   ;)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: quetzalcoatl44 Grudzień 12, 2011, 18:16:45
czesto nie daje sie opanowac roznych emocji :)
i tak wszystko jest ulotne to nie ma sensu przypisywac temu wiekszego znaczenia..:)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2011, 13:07:57
Cytat: Quetz
eh emocje sa czyms innym przychodza z zewnatrz  

Czyżby? Owszem, można poddać się cudzym emocjom, ale jednocześnie je anektujesz, gdy się im poddajesz.
Czyli wolną wolą ustanawiasz jako własne przeżywanie. I wibrujesz nimi dzieląc się dalej z innymi.
A gdy masz już dość, albo rozum przyszedł do głowy, wtedy kończysz ów stan "zamroczenia".   ;)

"Ustanawianie jako własne" to innymi słowy dostrajanie się do określonej wibracji. Rozum pełniłby tu rodzaj regulatora poziomu dostrojenia. Bywa  przecież i tak, że całym sercem jesteśmy z kimś, a rozum podpowiada, że ten poziom współodczuwania nie jest dla nas. I nie chodzi tu o nasze dobro, ale raczej dobro tej drugiej osoby. Uczucia w tym momencie są "złym" doradcą. Tzn . są one prawdziwe, ale trzeba nad nimi rozumem zapanować dla dobra wyższego ( cokolwiek przez to rozumiemy). I tak dochodzi do paradoksów kiedy np sąd wymierza karę niewspółmiernie wysoką do popełnionego czynu nie po to, aby pognębić konkretnego człowieka, ale żeby dać sygnał społeczeństwu, żeby porzuciło tą drogę. Niby  w imię dobra wyższego tzw ogółu.
Tylko, że kiedy ogół potępia takie prawo, to i tak poczucie sprawiedliwości społecznej zostaje pogwałcone, choć w świetle prawa nic złego się nie dzieje. No ale to jest dyskusja na inny panel (tutaj tylko ogólnie pasuje jako pzykład nie-współodczuwania ).

Zastępując działanie (akcję) współodczuwaniem można  osiągnąć niewyobrażalnie lepsze efekty, choć powszechna frustracja wśród ludzi zdaje się wyszydzać ten trop.
Można spotkać się z zarzutem ucieczki  od problemów, a nawet z tchórzostwem. I co znaczące - te zarzuty stawiają wszyscy, a postawy głośnoroszczeniowe są dziś ogólnie aprobowane jako jedyne właściwe.
Niby znamy ze swojego życia fakty jak to intencja zmieniła warunki życia, niby słyszeliśmy coś o h`oponopono -sztuce uzdrawiania innych poprzez uzdrawianie myślą/intencją chorych obszarów w sobie. Niby wiemy, że wszechświat na kwantowym poziomie to Jedność. Ale programy wpojone nam przez "szamanów rzeczywistości" wciąż każą nam wracać na stare tory kolejowe - zarzucamy innym, walczymy z innymi, oceniamy ,szydzimy, obrażamy. Tak na prawdę czynimy to sobie sami.
Dlatego ,że działa współodczuwanie .


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 13, 2011, 13:34:13
Cytat: east
Tak na prawdę czynimy to sobie sami.
Dlatego ,że działa współodczuwanie .

I dlatego, aby to co wysyłamy ku innym nie poraziło nas, wyłączamy, blokujemy współodczuwanie.
Oczywiście skuteczność tego wyłączenia i przebicia „na linii” to już odrębny problem.  :)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2011, 13:37:02
No nie wiem czy da się uniknąć porażenia :) Blokować to my se możemy chcieć ;)


Tytuł: Odp: WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE - czy to to samo?
Wiadomość wysłana przez: Przebiśnieg Luty 11, 2012, 15:56:20
O współczuciu pisał nie będę, gdyż Kobietom wychodzi to o wiele lepiej ;)
Czy to co piszę jest współodczuwaniem ???
Nigdy nie nie ośmieliłem się powiedzieć, że lubię poezję.
Poza wierszami, które czytałem w liceum na lekcjach polskiego, niewiele jest poezji po którą sięgałem sam.
Owszem, lubię Nosowską. ;)
Przeczytałem niemal wszystkie jej wiersze. ;D
Z własnej nieprzymuszonej woli nigdy nie sięgnąłem po Szymborską.
Wystarczyło to, co przeczytałem w szkole, by stwierdzić, że Szymborska była mistrzynią, która w kunsztowny sposób panowała nad myślą pisaną :)
Jej sposób składania myśli, był zdumiewający.
Można tylko pozytywnie pozazdrościć :)
Pozazdrościć takiego kunsztu, arcymistrzostwa, dystansu do siebie też :)
Przy wierszach Szymborskiej, własny język wydaje jej się prosty jak slang bywalców tandetnej oberży
Za dużo w nim słów, a za mało Słów. Mowa - powietrze
W potoku myślosłów, a mało informacji. Czcza paplanina. ;D
W równym stopniu zauważalny jest doskonały zmysł obserwatorski Szymborskiej.
To, jak pięknie pisze o cebuli i jak trafnie opisuje kondukt żałobny.
Chciałbym bardzo być taki przenikliwy i ciekawy świata.
Pozbawiony ignorancji dla rzeczy najprostszych. :)
Taki czujny, by wciąż zadawać pytania i sprawdzać, potwierdzać.
Obserwować, nie przywiązując wagi do raz wydanej opinii czy wyciągniętego wniosku.
Żal tylko, że coraz mniej takich ludzi na świecie.
Żal, że kolejny Człowiek przestał się przejawiać. :)

    Za mądra dla głupich

    A dla mądrych zbyt głupia

    Zbyt ładna dla brzydkich

    A dla ładnych za brzydka

    Za gruba dla chudych

    A dla grubych za chuda

— Katarzyna Nosowska


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

proskills rekogrupastettin pets-forever mylife strzecha