Uczony niemiecki Wilhelm Schulte, który badał źródłowo początki klasztoru augustianów, był zdania, że pierwotna siedziba jego znajdowała się we wsi Górce, położonej u stóp Góry Sobótki. Natomiast wykopaliska przedsięwzięte przez. Niemców w ostatnich czasach na terenie samej Góry. Sobótki doprowadziły do innego wniosku, który jest zupełnie zgodny z tym, co przekazała nam stara Kronika opatów klasztoru NPM na Piasku oraz niezależnie od niej dawne roczniki wrocławskie.
Zobaczmy, co mówią o tym te zapiski kronikarskie i rocznikarskie. Otóż powiadają one, że "kanonicy regularni arrowezyjscy mieszkali pierwotnie na Górze Sobótce (in Monte Silentii alias Sobotka = g. Ślęż) odległej od Wrocławia o 5 mil, gdzie komes Piotr na wierzchołku góry miał swój gród, z którego do dziś dnia dochowały się resztki. Następnie mnisi z powodu wilgotnego klimatu panującego na górze (propter rigiditatem aurae, quae ibidem vigebat) przenieśli się na podnóże góry, do miejsca, które dziś nazywa się Górką. Dopiero później przybyli do Wrocławia" 3). Z zapiski tej wynika, że pierwszym etapem mnichów była Góra Ślęża, w obrębie grodu Piotra Włostowica, skąd wygnała ich właśnie ślągwa, tj. zabójczy wskutek wilgoci, deszczów i śnieżycy klimat, drugim etapem była miejscowość Górka u stóp Góry Sobótki (na płn. zach.), a dopiero później Wrocław, czego. jednak już nie doczekał stary Piotr, który popadłszy w zatarg z księciem, został przezeń oślepiony i życia dokonał w r. 1153, a budowę doprowadzili do skutku jego synowie w drugiej połowie XII w. Po oślepieniu Piotra Własta majątek jego na Górze Sobótce został przez księcia skonfiskowany a w grodzisku na Sobótce osiedli odtąd kasztelanowie książęcy z różnych rodów.
A więc wedle kronik i zapisek historycznych początki klasztoru augustianów wiążą się z Górą Sobótką. Co o tym mówią zabytki odkopane na Górze Sobótce?
Pierwsze znaleziska zabytków romańskich na Górze Sobótce poczynione zostały jeszcze w wieku XVIII. W r. 1733 pewien turysta. niemiecki znalazł w połowie wysokości góry, przy starej drodze wiodącej z miasta Sobótka na jej szczyt, dwa ociosane granitowe bloki kamienne, które po oczyszczeniu z metalu okazały się mocno nadniszczonymi rzeźbami. Jedna z nich przedstawia leżącą postać ludzką, jakby niewieścią, w długiej fałdzistej szacie; głowa i nogi, jak również prawe ramię odtłuczone; oburącz trzyma ta postać na piersiach dużą rybę, sięgającą jej od ramion do kolan. Na rybie głęboko wyryty znak graniczny w kształcie krzyża. Wyobraźnia ludowa ochrzciła tę rzeźbę mianem "panny z rybą". Obok niej stojąca rzeźba przedstawia ustawionego w pion zwierza, jakby niedźwiedzia, z utrąconymi nogami; wyrzeźbiony na nim takiż sam znak graniczny, jak na leżącej postaci 4).
Na dalsze odkrycia trzeba było czekać wiek prawie. Podczas przebudowy starego opactwa w Górce pod Górą Sobótką w r. 1823 znaleziono w fundamentach tegoż naprzód jednego, a w parę lat potem w fundamentach sąsiedniego budynku gospodarskiego drugiego podobnego lwa kamiennego. Lwy te wyciosane z miejscowego granitu, jak i poprzednie dwie rzeźby, są grubą robotą nieudolnego rzeźbiarza: zwierz, spoczywający na czterech łapach na prostokątnej płycie, ma małą, na krótkiej szyi osadzoną głowę z tępym pyskiem; ogon podwinięty pod lewą tylną nogę i zarzucony na grzbiet. Zupełnie identyczny trzeci lew wmurowany jest w podstawę wieży kościoła parafialnego w mieście Sobótce. Podobnego, nie tak jednak grubej roboty lwa znaleziono przed stu laty na polu pod Rogowem Sobockim, skąd zabrany został do pobliskiej wsi Garncarsko. Dwa takież same lwy, tylko z nieco wyżej wzniesioną głową, wmurowane są we wczesnogotycki portal kościoła we wsi Kwieciszowie koło Rogowa (5 km na płn. od Sobótki). Sposób ich murowania wskazuje, że lwy są wcześniejsze od portalu i nie dla tej budowy zostały wykonane, ale pochodzą z innej, starszej budowy. Tak tedy razem znajduje się w tej okolicy sześć lwów leżących, pokrewnego typu; zwanego lombardzkim.
Pendent do niedźwiedzia stojącego obok "niewiasty z rybą" na stoku góry, stanowi znaleziony w połowie XIX w. w lesie powyżej Strzegomian drugi niedźwiedź, którego jednak w r. 1903 stamtąd zabrano i umieszczono na szczycie Góry Sobótki przed nowym schroniskiem turystycznym.
Dalszym zabytkiem Góry Sobótki, znalezionym przed pięćdziesięciu kilku laty w lesie przy drodze z miasta na szczyt góry, jest kadłub smoka, z górną częścią skrzydeł i przednimi łapami, bez głowy i reszty tułowia. We fragmencie tej rzeźby rozpoznać można wyraźnie typową rzeźbę romańską z bardzo prymitywnym, linearnym zarysem kształtów skrzydeł.
Przed kościołem św. Anny w mieście Sobótce stoi na kamiennej podstawie w dolnej tylko części, do pasa mniej więcej dochowany posąg postaci ludzkiej w długiej, jakby mniszej szacie, stąd zwany "mnichem" lub w wyobraźni ludowej "grzybem", a także "głową w hełmie". Jest na nim umieszczony także znak graniczny, podobny do tego, który występuje na innych rzeźbach Góry Sobótki.
Granitową kolumnę oraz mały, dziś zupełnie zwietrzały kapitel romański, okrągły, znaleziono w pobliżu kościółka (nowego) na szczycie góry, kolumna pochodząca ze Strzegomian znajduje się we wsi Będkowice na wschodnim stoku góry, fragment kapitelu znalazł się też w fundamentach opactwa w Górce.
Do tego dodać trzeba jeszcze ciekawe fragmenty architektoniczne, znalezione w późniejszych murach wspomnianego kościółka w Kwieciszowie (gdzie znajdują się wyżej opisane lwy). Mianowicie w północnej ścianie jego tkwi typowe romańskie okno bliźnie, z kolumienką o kapitelu okrągłym pośrodku, które to okno do tej budowli pierwotnie nie należało, lecz zostało wmurowane tam później, jak i granitowe ciosy sześcienne na węgłach murów i narożnikach filarów. Tam też znalazła się granitowa szalka do mycia rąk i takaż mała kolumienka. Na jednym z kamieni znajduje się typowy znak graniczny.
Wszystkie dotąd opisane znaleziska były w większej części przypadkowe. Dopiero w ostatnich trzydziestu kilku latach zaczęto robić celowe i systematyczne poszukiwania w najbliższej okolicy "panny z rybą" z rezultatem wcale pomyślnym. Oto znalazł się tam szereg obrobionych ciosów oraz fragmentów architektonicznych, z których najciekawszym jest łuk okienny i rodzaj nadproża. Najcenniejszy jednak zabytek w tej okolicy stanowią cztery odłamki granitowej płyty z napisem romańskim, literami o typie wybitnie XII-wiecznym, od• czytanym: ANNO AB INCARNACIONE DNI M. C. Reszta daty niestety nie dochowała się w tych fragmentach.
Ostatnie znaleziska, dokonane w r. 1926 na samym szczycie góry, wykryły w pobliżu schodów, wiodących do dzisiejszego kościółka, w głębokości l metra, podmurowanie kamienne, Które w części przynajmniej pochodzi z budowy romańskiej XII w.
Ilość fragmentów rzeźby i architektury romańskiej, rozsianych na Górze Sobótce i w całej okolicy, przewyższa 20. Nasuwa się pytanie, czy między tymi zabytkami, skupionymi na małej stosunkowo przestrzeni w promieniu zaledwie 5 km, istnieje jakiś wzajemny związek, a jeśli tak jest, to z jakiej budowli, niewątpliwie monumentalnej, mogą one pochodzić?
Nad pytaniem tym zastanawiali się badacze niemieccy od dość dawna i starali się je rozwiązać w rozmaity sposób. Dopiero Nehring 5) w ósmym dziesiątku XIX w. zwrócił uwagę na bliskie pokrewieństwo wszystkich tych zabytków, które odniósł do epoki romańskiej, wskazując na możliwość ich związku z postacią wielkiego miłośnika sztuki, Piotra Własta.
Właściwe oświetlenie i gruntowne zbadanie zawdzięczają nasze zabytki dopiero w ostatnich latach przed wojną lekarzowi wrocławskiemu, drowi Jerzemu Lustigowi, który, sam miłośnik i znawca sztuki i archeologii, w szeregu artykułów opisał dokładnie wszystkie zabytki, tudzież podał ich podobizny. Dr Lustig rozbudził na nowo zainteresowanie naszymi zabytkami na Śląsku i pierwszy raz dał wyczerpujące źródłowe ich oświetlenie, oświadczając się bez zastrzeżeń za tezą Nehringa i związkiem zabytków z Piotrem Włastem.
Badania dra Lustiga stwierdziły. mianowicie, że wszystkie te rozproszone w okolicy Góry Sobótki rzeźby i fragmenty architektoniczne pochodzą z jednego wspólnego źródła. Przemawiają za tym następujące względy:
1) Materiał wszystkich bez wyjątku zabytków jest identyczny; biały granit miejscowego pochodzenia, wybitnie różniący się od kamienia zw. gabro, z którego zbudowany jest trzon Góry Sobótki. Otóż niezwykle interesujące jest spostrzeżenie, że z tego samego materiału wykute były kolumny nieistniejącego już dziś kościoła św. Wincentego we Wrocławiu, fundacji Piotra Własta, z których to kolumn dwie do czasów ostatniej wojny były przechowane w ogrodzie wrocławskiego Muzeum Starożytności.
2) Ta sama technika roboty we wszystkich zabytkach, gruba i niedołężna, niezdolna do wydobycia z niezwykle twardego materiału plastyki, zaznaczonej tylko z grubsza za pomocą wyżłobień linearnych.
3) Styl zabytków również nie wykazuje jakichkolwiek różnic zasadniczych; wszystkie te zabytki dadzą się odnieść do epoki romańskiej, dla której zwłaszcza fragment smoka, dalej okna bliźnie w kościółku w Kwieciszowie, wreszcie znalezione kapitele stanowią znamiona charakterystyczne. Wiek zabytków daje się ściślej oznaczyć na podstawie fragmentów pisma na odłamkach tablicy kamiennej, które to pismo, jak wyżej wspomniałem, nosi wyraźne cechy XII w. i raczej należy do pierwszej niż do drugiej połowy tego stulecia.
Jest jednak jeszcze pewien szczegół, który dozwoli nam ustalić przynajmniej termin ad quem powstania tych zabytków. Oto pewna ich część posiada wykute w późniejszym oczywiście czasie znaki w kształcie krzyża. Taki znak krzyża znajduje się na rzeźbie "panny z rybą" (na głowie ryby) i na zadzie stojącego tuż obok niej niedźwiedzia; podobnie i drugi niedźwiedź posiadał niegdyś zatarty już dziś znak krzyża. Krzyż taki wykuty jest dalej na szacie mnicha w mieście Sobótce, na fragmencie kolumny, znalezionym w fundamentach klasztoru w Górce oraz na kolumnie w Będkowicach. Ponadto na kilku skałach Góry Sobótki widnieją takież krzyże. Razem jest ich w tej okolicy znanych około dwunastu.
Co to są za krzyże i jakie jest ich znaczenie? Zwróciliśmy uwagę już poprzednio, że są to znaki graniczne i że pierwotnie zabytki nasze nic z nimi nie miały wspólnego. Świadczy o tym zgoła przypadkowe umieszczenie ich na różnych miejscach rzeźb już gotowych, zostały więc one umieszczone na nich dopiero wówczas, gdy zabytki straciły swoje pierwotne przeznaczenie i zostały użyte jako kamienie graniczne.
Rzecz jasna, że część tych kamieni ze znakami granicznymi mogła być w późniejszych czasach rozwłóczona po okolicy. Istotny przebieg dawnej granicy, znaczonej tymi krzyżami, mogą nam wskazać jedynie krzyże w starych skałach wykute. Jeśli je weźmiemy pod uwagę, to uwzględniając niektóre z cięższych rzeźb kamiennych, które trudniej było ruszyć z miejsca (np. "pannę z rybą"), dostrzeżemy, że granica biegła wzdłuż drogi, wiodącej od miejscowości Strzegomiany ku głównej drodze, biegnącej z osady Sobótki na szczyt góry. Tam właśnie przy drodze ze Strzegomian stał pierwotnie jeden z niedźwiedzi z takimże krzyżem granicznym, dalej w miejscu, gdzie schodzą się obie drogi, stoi po dziś dzień słup kamienny z krzyżem. Zaraz wyżej jest takiż sam krzyż, wykuty w skale, a tuż obok dwa krzyże wyryte: jeden na "pannie z rybą", a drugi na stojącym obok niedźwiedziu, który zresztą był tu zapewne zawleczony skądinąd. Dwa krzyże w końcu znalazły się na skalach, leżących jeszcze wyżej przy drodze na sam szczyt góry.
Tu wiąże się z tą sprawą kamieni granicznych rzecz niezwykle ciekawa. Oto ten tak wyraźnie występujący łańcuch znaków granicznych znajduje odzwierciedlenie w jednym z dokumentów z początku XIII w. Dnia 10 maja 1209 r. książę Henryk Brodaty na prośbę Witosława, opata klasztoru kanoników regularnych NPM we Wrocławiu, dokonał rozgraniczenia posiadłości książęcych od posiadłości tegoż klasztoru "circa montem Silencii". Wedle dokumentu tego książę we własnej osobie dokonał ujazdu góry, wyznaczając granice począwszy od lipy rosnącej między wsią Będkowicami a Strzegomianami i stąd wprost przechodząc aż do kamienia, który nazywa się kamieniem Piotra (usque ad lapidem, qui dicitur Petrey) 6), od tego kamienia zaś wzdłuż drogi, która prowadzi aż na szczyt góry, po czym schodząc drogą do góry Raduni blisko wsi ich (= klasztoru) Tąpadła.
Powyższy opis granicy w dokumencie z r. 1209 najzupełniej odpowiada kierunkowi granicy, którą wyznaczają kamienie graniczne na Górze Sobótce. W miejscu, gdzie granica ze Strzegomian dochodzi do drogi, wiodącej z miasta Sobótki na szczyt góry, leży kamień zwany w dokumencie "lapis Petrey". Już Nehring a po nim Schulte zwrócili uwagę, że ten kamień Piotra to może być "panna z rybą". Dr Lustig starał się jednak dowieść, że rzeźba przedstawia nie żadną niewiastę, ale po prostu św. Piotra z rybą, jako swym symbolem 7). Zwrócił on przy tym uwagę na monety z XIl i XIII w., na których występuje św. Piotr z kluczem w jednej a rybą w drugiej ręce, ale tu trzeba zauważyć, że głównym atrybutem św. Piotra są klucze a nie ryba, a tych na rzeźbie naszej nie ma. Powtóre, gdyby to był św. Piotr, to byłoby powiedziane: figura Sti Petri a nie lapis Petrey.
Dochodzimy wreszcie do ostatecznego zagadnienia, najbardziej nas tu interesującego: skąd mogą pochodzić i jakie mieć pierwotne przeznaczenie zabytki z Góry Sobótki. Bo że nie były to od samego początku znaki graniczne, nie może ulegać wątpieniu. Stały się nimi dopiero w r. 1209, gdy już nieużyteczne i rozsypane po stokach góry, użyte były do tego celu w czasie nowego "ujazdu" góry. Ta data, 1209, to najdalszy przeto termin ad quem, który jednak należy cofnąć w głąb XII w., za czym przemawia styl zabytków, a nade wszystko pismo na fragmentach tablicy kamiennej. Otóż sądzę, że w tych zabytkach wyróżnić należy 3 grupy:
1) zabytki, które z Górą Sobótką pierwotnie nie mają nic wspólnego (należy tu słup milowy we wsi Sosnowa, zabytki związane z kościółkiem w Kwieciszowie, które należą do tej romańskiej budowli);
2) zabytki pochodzące niewątpliwie z kościola i klasztoru augustianów na Górze Sobótce (lwy romańskie, smok, tablica z napisem z XII w., szalka do mycia rąk, kapitele itd.);
3) zabytki z doby najprawdopodobniej przedchrześcijańskiej, przedstawiające jakieś bożyszcza pogańskie, (jak kolosalny parometrowej wysokości posąg "panny z rybą", oba niedźwiedzie, w rzeźbie romańskiej okazy, zgoła niezwykłe, wreszcie może posąg tzw. mnicha). Ta trzecia grupa zabytków jest zupełnie pogruchotana, jakby w szaleńczej pasji niszczenia wszystkiego co pogańskie
.
Materiał zabytkowy Góry Sobótki potwierdza przeto dane, które przekazały nam dawne kroniki i dokumenty. Są tam resztki kultu pogańskiego oraz chrześcijańskiego, które tam leżą pomieszane ze sobą. "Panna z rybą" przedstawia może jakieś żeńskie bóstwo wodne z rybą jako swym atrybutem. Że takie posągi bożków istniały u pogan słowiańskich, świadczą opisy posągów Swantewita i Swarożyca w kontynach Retry i Arkony. Były one tam wprawdzie rzeźbione w drzewie, ale posąg pogańskiego bóstwa wydobyty ze Zbrucza jest rzeźbą kamienną; zależało więc to od materiału, który był w danej chwili pod ręką. Góra Sobótka ze swymi granitowymi kamieniołomami dostarczyła miejscowemu rzeźbiarzowi materiału kamiennego.
Co się tyczy zabytków chrześcijańskich, to przede wszystkim dowodzą one istnienia na Górze Sobótce nie jednej, ale przynajmniej dwóch budowli kościelnych, za czym przemawia nie tylko duża ilość rzeźb portalowych (6 lwów), ale i ślady fundamentów, z których jedne znaleziono na samym wierzchołku góry a drugie na jej stoku, tuż koło kamienia Piotrowego i tablicy z inskrypcją. Zresztą dawne źródła mówią także o "kościołach" a nie o jednym kościele na Górze Sobótce. Mogła więc na szczycie góry istnieć kaplica grodowa w obrębie zamku Piotra Włostowica, poniżej zaś stanęły zapewne mury klasztoru kanoników regularnych. Kamienie i rzeźby pochodzą prawdopodobnie z budowli, która stała niegdyś na samym szczycie góry i z niej to po ruinie, w jaką popadła, rozwłóczono ciosy i rzeźby w dół na stokach góry.
Chodzi jeszcze o jedną kwestię: kiedy te kościoły na Górze Sobótce mogły popaść w ruinę? Założenie opactwa przypada na czas po r. 1121, kiedy to macierz fundacji Piotrowej w Arrovaise rozwijać zaczęła żywą działalność w kierunku zakładania filii. Jeśliby to przypuszczenie było słuszne, to można by sądzić, że klasztor na Górze Sobótce, może jeszcze niezupełnie wykończony, padł ofiarą dwóch najazdów czeskich na Śląsk w latach 1132 i 1134, które - jak wiemy - sięgnęły aż do Odry, a więc zapewne nie ominęły tak ważnego strategicznie punktu, jakim była Góra Sobótka z grodem Piotra Włostowica, przedmurze Wrocławia. Wtedy to może młode mury klasztoru oraz kaplicy zamkowej uległy katastrofie i poszły w rozsypkę, aby później posłużyć do budowy okolicznych kościołów (m. i. w Górce i w Sobótce) oraz do oznaczenia granic posiadłości klasztoru wrocławskiego na Górze Sobótce jako kamienie graniczne.
Na zakończenie pozwalam sobie postawić pewne postulaty, tyczące się Góry Sobótki:
1. Należy otoczyć Górę Sobótkę specjalną opieką jako rezerwat zarówno pod względem przyrodniczym jak i pod względem archeologicznym, historycznym i kulturalnym.
2. Należy ułatwić dostęp na górę, poprawić drogi i ścieżki leśne, postawić dyskretne drogowskazy, kierując tam wycieczki naukowe i turystyczne, szczególnie młodzieżowe.
3. Należy wydać i rozpowszechnić książeczkę (przewodnik) o Górze Sobótce, informującą o znaczeniu jej w dziejach a w szczególności w sprawie pierwotnej nazwy góry w związku z nazwą Śląska i śladami kultu pogańskiego.
4. Należy założyć względnie rozszerzyć i uporządkować Muzeum Góry Sobótki, w którym zostaną pomieszczone wszelkiego rodzaju zabytki znajdowane na górze i w okolicy w odlewach gipsowych.
5. Należy rozpocząć systematyczne prace nad wykopaliskami na Górze Sobótce, które tam występują poczynając od epoki kamiennej. Szczególny nacisk położyć należy na zabytki polskie, którymi Niemcy mało się interesowali. Pracy tej powinien podjąć się Uniwersytet Wrocławski.
6. Należy raz w roku, w wigilię św. Jana Chrzciciela, urządzać na szczytowym plateau tradycyjną zabawę ludową "palenia Sobótek". Miejsce to powinno się stać punktem zbornym całego Śląska dla odbywania wieców ludowych i wszelkich uroczystości narodowych "').
7. Należy czuwać nad porządkiem i niezaśmiecaniem tego naszego prastarego sanctuarium narodowego.
*) Myśl taką rzucił już w r. 1946 ś. p. prof. M. Małecki na wakacyjnych kursach słowianoznawczych w Polanicy-Zdroju. Po jego przeclwczesnej śmierci podjął ją świeżo pro f. A. Szyperski, widać kieIkowała j kiełkuje ona w społeczeństwie polskim. (Przypis. Autora).