Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 04, 2024, 06:42:12


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 7 [8] 9 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość  (Przeczytany 86273 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Kiara
Gość
« Odpowiedz #175 : Październik 09, 2012, 23:20:45 »

 Nie rób już z siebie głupa chociaż, bez tej przysięgi małżeństwa zawrzeć nie można , zatem czy ktoś chce czy nie musi ją złożyć żeby ślub był prawomocny. Dodatkowym uzupełnieniem tego wymuszenia prawnego jest tekst przysięgi , którego  możliwość  wypełnienia  nie jest  możliwa do zagwarantowania w  100% przez nikogo w dniu ślubu! Są to przypuszczenia i domniemania, oraz chęci być może szczere bardzo w danym momencie i nic więcej.

Złożenie takiej przysięgi jako warunek zawarcia ślubu jest wymuszeniem.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na ziemię, bo jest tronem Bożym, ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz ani jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5,33-37).

A co dopiero przewidzieć jak potoczą się twoje losy za kilka czy kilkadziesiąt lat.... Jezus to wiedział dlatego twierdził iż składanie takich przysiąg jest bezprawne.

Nie mniej ważna sprawa oparta na przysięgach to wszystkie śluby zakonne i przysięgi księży włącznie z życiem w celibacie, kto i jakim prawem wymusza od nich te przysięgi? I nie mów iż są dobrowolne, bo było by takimi  gdyby bez składania ich ludzie ci  mogli pełnić  wybrane przez siebie funkcje.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 09, 2012, 23:43:59 wysłane przez Kiara » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #176 : Październik 10, 2012, 00:03:10 »

Kiaro, oczywiście mogę być i głupem, do tego robić z siebie jeszcze większego, nie pierwszyzna mi to słyszeć i zapewne nie koniec. W tym zapewne i z Twojej strony, nie szkodzi. Mamy  odmienne poglądy na wiele spraw, popatrzmy jednak na owoce... pierwsze z brzegu. Twierdziłaś, że Twoja wiedza jest pewna i prawdziwa, ale ileż to razy myliłaś się w ocenie faktów związanych ze mną - kim jestem, czym się zajmuję. Spokojnie czytałem Twoje wypowiedzi - zapowiedzi i przewidywałem na bazie bycia głupem które z nich są bzdurą i... te Twoje zapewnienia się nie potwierdziły, tak jak i zapowiedzi ekipy PCH.
Kolejnym jest różnica w poglądzie na istotę człowieka - Ty twierdzisz, że jesteśmy prawie bogami, ja wręcz odwrotnie - jesteśmy ułomni ale z ogromnym potencjałem. Teraz w sprzeczności do tych wcześniejszych zapewnień... napisałaś powyżej, że nie ma pewności aby dotrzymać danego słowa... jak to? Półbóg nie ma takiej możliwości?
Czy czasem nie dlatego walczysz z krk bo pomimo zapewnień o oświeceniu, uduchowieniu, kierowaniu się miłością w tym licznie bezwarunkową poprzeczka jest postawiona jednak za wysoko aby móc stroszyć piórka? Bo trzeba byłoby się przyznać do konkretnych porażek? Czyż nie jest tak, że dlatego tak teraz walczysz z przysięgą małżeńską bo... sama nie byłaś w stanie jej sprostać?
Fakt, nie wiem co mnie spotka za klika czy kilkadziesiąt lat, ale już wcześniej jak i teraz robię co tylko możliwe abym nie musiał się za swoje zachowanie wstydzić. Dużo wcześniej pracowałem aby zmaksymalizować szanse na dochowanie przysięgi, szczęśliwe dochowanie - nie mylić z poczuciem kajdan. Widzisz, praktycznie w swojej pracy nad sobą stosowałem diametralnie różne podejście niż to które zachwalasz. I od ponad 13 lat z rosnącą radością dochowuję tej przysięgi, a od ponad 19 obietnicy. Nie muszę dzisiaj chować się za "w imię miłości daliśmy sobie wolność"...
Może w wielu innych sprawach będę miał potknięcia - ale jestem świadomy swoich ułomności, nie kreuję się na kogoś kim nie jestem, będę wstawał. Aby szczęśliwie żyć i rozwijać siebie i bliskich nie muszę stosować żadnych sztuczek. Nie muszę budować sobie tarcz, piktogramów - znam swoje możliwości jak też i niebezpieczeństwa, dlatego nie mamią mnie świecidełka i nie chodzę na skróty. Nie muszę nikomu nawijać makaronu na uszy jaki to jestem wspaniały i co on może przy mnie osiągnąć aby się dowartościować czy wydębić korzyści. Nie kłamię, nie przestawiam faktów, nie konfabuluję - dlatego nie muszę uciekać od dyskusji z kimkolwiek, nie muszę rozmywać tematów aby tuszować swoje wpadki.


Żyj długo i szczęśliwie.
« Ostatnia zmiana: Październik 10, 2012, 00:05:57 wysłane przez arteq » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #177 : Październik 10, 2012, 01:16:31 »

arteq nie interesują mnie twoje wyssane z palca dyrdymały na mój temat, ani historia twojego życia, chcesz sobie snuć te opowieści dziwnej treści to jest miejsce  "wyraź siebie".

W tym temacie proszę o konkretną potwierdzoną ustawą odpowiedz na poniższy  temat...

Nie rób już z siebie głupa chociaż, bez tej przysięgi małżeństwa zawrzeć nie można , zatem czy ktoś chce czy nie musi ją złożyć żeby ślub był prawomocny. Dodatkowym uzupełnieniem tego wymuszenia prawnego jest tekst przysięgi , którego  możliwość  wypełnienia  nie jest  możliwa do zagwarantowania w  100% przez nikogo w dniu ślubu! Są to przypuszczenia i domniemania, oraz chęci być może szczere bardzo w danym momencie i nic więcej.

Złożenie takiej przysięgi jako warunek zawarcia ślubu jest wymuszeniem.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na ziemię, bo jest tronem Bożym, ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz ani jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5,33-37).

A co dopiero przewidzieć jak potoczą się twoje losy za kilka czy kilkadziesiąt lat.... Jezus to wiedział dlatego twierdził iż składanie takich przysiąg jest bezprawne.

Nie mniej ważna sprawa oparta na przysięgach to wszystkie śluby zakonne i przysięgi księży włącznie z życiem w celibacie, kto i jakim prawem wymusza od nich te przysięgi? I nie mów iż są dobrowolne, bo było by takimi  gdyby bez składania ich ludzie ci  mogli pełnić  wybrane przez siebie funkcje.


Kiara  Uśmiech Uśmiech


Jeżeli zorganizowana religia władająca ludzkimi losami od prawie 2000 lat opiera swoje założenia na słowach Jezusa i nie honoruje ich , a wręcz przeciwnie manipuluje nimi i wymusza wbrew nim swoją opcję władzy, to jest karygodny proceder, zarówno w oczach prawa ludzkiego jak i Boskiego. 
Należy się zastanowić ilu set tysiącom ludzi zniszczono życie wymuszając przeróżne przysięgi w imię Boga i Jezusa  z których ludzie ci nie mogli się nigdy uwolnić.

Jak dla mnie jest to obrzydliwa manipulacja z wykorzystywaniem autorytetu Jezusa, który jedynie tej religij służy jako szyld.
Ja mówię temu NIE! NIE! NIE! STOP! i BASTA ! RAZ NA ZAWSZE!


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 10, 2012, 01:26:22 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #178 : Październik 10, 2012, 10:24:37 »

Cytat: Kiara
Dodajmy do tego inne podobieństwa między regułą esseńczyków a naukami Jezusa, na przykład zestawmy następujący przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiają oni składania przysiąg, uważając je za rzecz gorszą od krzywoprzysięstwa, gdyż ich zdaniem ludzie, którym nie można ufać bez przysięgi na Boga, są już teraz potępieni"

Rozumiem, że ONI, którzy odmawiają składania przysiąg to esseńczycy, z których wywodził się Jezus?
I to ONI propagowali potępienie przez Boga tych, którym nie można ufać bez przysięgi?
Ciekawe i jakież humanitarne! Jakiż to Bóg potępiający? Czyż nie na miarę swoich wyznawców?
Czy współczesny człowiek, humanista, byłby w stanie wypromować takie prawo? Z potępieniem człowieka
za jego słabość?
Owa doktryna potępienia zaprzecza celowi i zasadności reinkarnacji, zaprzecza jej samej.
Zaprzecza możliwości samorozwoju, samo naprawy człowieka.
Dalsze wnioski? Chyba oczywiste i zbędne.

----------------------------

Co do przysięgi ‘małżeńskiej’. Jest ona składana nawet wówczas, gdy dwoje ludzi nie formalizuje
związku a pragnie wspólnie iść przez życie. Wyznanie miłości, bądź innych uczuć, czy nawet zwykłej
deklaracji opieki nad drugą osobą jest przysięgą.
Samo uczucie jest przysięgą, która nie musi być nawet zwerbalizowana.
Ważność przysięgi jest gwarantowana uczuciem i zamiarem. Gdy te giną, przysięga traci moc.
Tak rozumiem sens przysięgi. 
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #179 : Październik 10, 2012, 10:38:03 »

Ktoś kto kocha prawdziwie nie musi składać żadnych przysięg , których dotrzymania nie jest pewien, bowiem wszystko jest zmienne, a wpływu na swoją  niezmienność nikt nie ma i mieć nie może.

A ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na ziemię, bo jest tronem Bożym, ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz ani jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5,33-37).



Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 10, 2012, 10:39:05 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #180 : Październik 10, 2012, 10:52:21 »

Cytuj
A co nadto jest, od Złego pochodzi

A Myśliciele nauczali, że nie ma zła ani dobra. Jest tylko doświadczenie i wyrażenie.

To gdzie ten zły?  Chichot
I co z tym potępieniem człowieka, któremu nie można ufać bez przysięgi na Boga?  Duży uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #181 : Październik 10, 2012, 10:59:40 »

Myśliciele nauczali i nauczają iż wszystko co odczuwasz jako zło dla siebie jest nim, a ponadto iż wymuszanie czegoś wedle własnej woli  na kimś jest złem dla tego na kim dokonuje się wymuszeń ale rownież dla tego kto wymusza. Zatem nie można wymuszać niczego na nikim( przysięgami) jeżeli nie mamy pewności możliwości ich dotrzymania. Bowiem wówczas kodujemy w kimś poczucie winy gdy jej nie dotrzyma i bycie w sytuacji bardzo złej dla kogoś gdy usiłuje dotrzymać przysięgi pomimo zła które wypływa dla niego z bycia w takim stanie.

Każde wymuszenie jest złem.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 10, 2012, 12:51:57 wysłane przez Kiara » Zapisane
Fair Lady
Gość
« Odpowiedz #182 : Październik 10, 2012, 11:03:09 »

Co do przysiegi, to ja to widze inaczej. Chodzi o dotrzymanie obietnicy. Staram sie w zyciu dotrzymywac slowa, to moja dewiza, gdy przyrzekne komus, ze cos tam wykonam, bede na czas, zorganizje to jest to u mnie na pierwszym planie.
Taki mam swoj wlasny wewnetrzny kodeks.

Co do przysiegania publicznego - to chyba chodzi o rodzine, aby dzieci mialy mame i tate (potwierdzonych prawnie).

Jest jeszcze takie fajne zdanko po lacinie polecam Mrugnięcie

lex dubia non obligat
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #183 : Październik 10, 2012, 11:13:16 »

Cytat: Kiara
Myśliciele nauczali i nauczają iż wszystko co odczuwasz jako zło dla siebie jest nim

Czyli subiektywne odczucie. A co z obiektywizmem?  Duży uśmiech

Co do wymuszania przysiąg, zgadzam się. Nie powinno być wymuszania.
Ale przyszli małżonkowie formalizując małżeństwo sami dobrowolnie deklarują się złożyć przysięgę.
Nikt ich nie zmusza do tego. Gdy nie chcą, mogą nie formalizować związku.

No i wciąż nie odnosisz się do doktryny potępienia, reprezentowanej przez esseńczyków.
Chociaż nie musisz, bo cóż tu można powiedzieć?  Chichot
Zapisane
Fair Lady
Gość
« Odpowiedz #184 : Październik 10, 2012, 11:39:17 »

Niektorzy lubia skaladac przysiege malzenska w najrozniejszych miejscach np. w Las Vegas, tam nie potrzeba zadnych ceregieli, nawet jezyka nie trzeba porzadnie znac. Zaznaczam, ze akt slubu jest wazny na calym swiecie. Wow!

A tak na marginesie to wsrod moich znajomych z realu jest mniej wiecej 50/50 czyli tych wytrwalych w przysiedze (oficjalnie) i tych co sie z okowow malzenskich wezlow uwolnili.
Tylko, ze na slub kupuje sie prezenty,a na rozwod nie.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #185 : Październik 10, 2012, 13:02:09 »

Esseńczycy jak i Myśliciele uznają iż wieź międzyludzką tworzy miłość, zatem ona i tylko ona  łączy związki prawdziwie. Gdy wygasa ( może to zaistnieć i nikt nie wie czy tak się stanie czy nie)  ludzie w związkach mają prawo do rozłączenia się. Co wcale nie zdejmuje z nich obowiązków wobec potrzebującego pomocy współmałżonka czy dzieci. To są już oddzielne sprawy i oddzielny temat uregulowań prawnych.
Oczywiście iż trzeba ponosić odpowiedzialność z danego słowa i wziętych na siebie obowiązkowa, ale nie jest to powód do wymuszania trwania związku , który chociaż by  przez jednego z partnerów jest już nie chciany.

Żadne więzienie ludzi nie jest ich dobrem , lepiej się rozstać i pozostać przyjaciółmi( o ile jest to możliwe) niż budować w życiu  z kimś ale tylko   obok nienawiść , złość i zgorzknienie.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 10, 2012, 14:57:09 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #186 : Październik 10, 2012, 14:31:12 »


Fakt, nie wiem co mnie spotka za klika czy kilkadziesiąt lat, ale już wcześniej jak i teraz robię co tylko możliwe abym nie musiał się za swoje zachowanie wstydzić. Dużo wcześniej pracowałem aby zmaksymalizować szanse na dochowanie przysięgi, szczęśliwe dochowanie - nie mylić z poczuciem kajdan.
No to masz cel życiowy i musisz wypaść jak najlepiej Duży uśmiech

Cytuj
Nie muszę dzisiaj chować się za "w imię miłości daliśmy sobie wolność"...
Chować się za tym ? Chłopie masz kupę wyobrażeń w głowie na ten temat, a rzecz wcale nie polega na unikaniu wyimaginowanych straszaków.
Jeśli twierdzisz, że kochasz z wzajemnością i jesteś szczęśliwy to nie ma powodu, aby Tobie nie wierzyć, ale tak samo nie ma powodów nie wierzyć w to, że ludzie dają sobie wolność aby móc dalej kochać ... choćby i dlatego, aby tzw sobą nie więzić drugiej osoby. To, że Tobie się to w pale nie mieści doprawdy nic nie znaczy.
A nie mieści Ci się, bo jak mantrę powtarzasz w kółko ten sam tekst o chowaniu się za .... o dupochronach, ... unikach , .... człowieku. Czego Ty się boisz ? W życiu na prawdę nie ma się czego bać Chichot
Cytuj
Nie kłamię, nie przestawiam faktów, nie konfabuluję - dlatego nie muszę uciekać od dyskusji z kimkolwiek, nie muszę rozmywać tematów aby tuszować swoje wpadki.
Słowem chłop z Ciebie szczery , otwarty, miłosierny , osz kurde że niemalże doskonały. I faktycznie, w swoim mniemaniu kimś takim jesteś. Swoje wpadki tylko Ty sam uznajesz za wpadki, o ile je dostrzeżesz, tak samo jak jedynie Ty sam masz o sobie mniemanie.
To bezpieczne ciepełko jednakże również jest iluzją. Nawet nie wiesz o tym ,no bo i skąd miałbyś to wiedzieć, że te obietnice małżeńskie (a nawet wszystko, co wydaje się takie stałe, czyste i niezmienne ) są kłamstwem, bo osadzone są w fałszywej i  zakłamanej rzeczywistości, co zdaje się w tej materii wykazywać Kiara .
Zapisane
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #187 : Październik 10, 2012, 17:11:07 »

Moim skromnym zdaniem związek dwojga ludzi (kobieta i facio o innych nie piszę Duży uśmiech) jest w porządku dopóki jest w nim miejsce na akceptację drugiego.
Pomocne bywa postawienie drugiego jako lustra i jeżeli coś w tym lustrze na nas działa negatywnie to wypadało by to u siebie sprawdzić.
Akceptacja inności drugiego pomaga też dlatego, że hm z punktu widzenia energetycznego to to co dla faceta jest sufitem dla kobiety jest podłogą i dlatego facet czując się hm ...gorszym może sięgnąć do przewagi fizycznej budowy ciała.
Więc kobieta powinna pierwsza ustąpić w/g starej zasady mądrzejszy głupszemu zawsze pierwszy ustąpi Duży uśmiech
Moim skromnym zdaniem nie trzeba sobie przysięgać ale jak już ktoś to zrobi to dlaczego nie samo w sobie nie jest złe chyba, że zadział wytrych tzn załączy się prawo własności, bo wtedy cóż ....
W każdym razie moim skromnym zdaniem za złamanie przysięgi małżeńskiej winowajce powinno się karać klasztorem Duży uśmiech lub kolonia karną  Duży uśmiech hm dybami.... Duży uśmiech
Albo przysięga albo nie a jak przysięga i nie dochowuje wierności to ...to na pustelnika za karę Duży uśmiech
to pa Duży uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #188 : Październik 10, 2012, 22:35:50 »

No to masz cel życiowy i musisz wypaść jak najlepiej
Nie muszę, ale chcę, to subtelna różnica. I nie rozumiem co jest nagannego czy do wyśmiania w tym, że ktoś chce wzrastać? Czyż nie o tym jest to forum?

Jeśli twierdzisz, że kochasz z wzajemnością i jesteś szczęśliwy to nie ma powodu, aby Tobie nie wierzyć, ale tak samo nie ma powodów nie wierzyć w to, że ludzie dają sobie wolność aby móc dalej kochać ... choćby i dlatego, aby tzw sobą nie więzić drugiej osoby. To, że Tobie się to w pale nie mieści doprawdy nic nie znaczy.
East, czyżbyś Ty także "dawał wolność"? Niestety takie rzeczy mi się mieszczą, tylko, że powody są odmienne do tych którymi staracie się podpierać... Ciężko mi tylko pojąć, że ni z tego ni z owego (bo przecież zapewniacie, ze rozstanie podyktowane jest... miłością) osoby które z powodu miłości zdecydowały się być ze sobą, kochają się nagle... muszą... khm... przepraszam w imię tejże miłości się rozstają. Więc albo to co ich połączyło nie było miłością (i  byc może zabrakło rozeznania/pewnej chronologii to zapewniającej), albo to co czują teraz nie jest miłością, albo powód rozstania jest taki, że nie mogą ze sobą już wytrzymać... ewentualnie dzięki wzajemnej "miłości" zmienili się na gorsze... Ale wtedy ględzenie o wznoszącym rozwoju duchowych idzie w las...

Przykład z poradni małżeńskiej. Mąż - jeszcze - mówi, że nie może już z zoną wytrzymać (przynajmniej nazwał uczciwie rzeczy po imieniu a nie smęcił o dawaniu wolności w imię miłości), że
żona uosabia wiele negatywnych cech i dalej narzekania. W końcu słowotok zostaje mu przerwany pytaniem: Panie, to po coś Pan z taką wiedźmą się żenił? Krótkie zdziwienie i wybełkotał: no ale jak się żeniłem to taka nie był, wręcz przeciwnie... W odpowiedzi na to usłyszał: w takim razie przy panu się tak zmieniła...  Mina człowieka zresetowanego... Powoli, powoli, to małżeństwo dało się uratować i jak stwierdził ponownie są szczęśliwi...
Tyle tylko, że trzeba uczciwie przyznać się do swoich błędów i chcieć je naprawić, zrezygnować z egoizmu, popracować, czyli... dokopać się chociaż do iskierki pierwotnego uczucia.

A nie mieści Ci się, bo jak mantrę powtarzasz w kółko ten sam tekst o chowaniu się za .... o dupochronach, ... unikach , .... człowieku. Czego Ty się boisz ? W życiu na prawdę nie ma się czego bać
Ależ ciągle te dupochrony są budowane. Co do strachu - niewielu rzeczy się boję, ale są takie. Natomiast unikanie obietnic, deklaracji, przyrzeczeń - jest właśnie strachem przed odpowiedzialnością i własną ułomnością (której to w świetle jupiterów bez zająknięcia się powtarza), antykoncepcja czy usuwanie ciąży - to nic innego jak strach przed dzieckiem, bezbronną istotą; tudzież strach przed pozbawieniem możliwości bezkonsekwencyjnego, w dowolnej chwili zaspokajania chęci na przyjemność... I Wy będziecie zarzucali mi strach? No proszę, darujcie...

Słowem chłop z Ciebie szczery , otwarty, miłosierny , osz kurde że niemalże doskonały. I faktycznie, w swoim mniemaniu kimś takim jesteś. Swoje wpadki tylko Ty sam uznajesz za wpadki, o ile je dostrzeżesz, tak samo jak jedynie Ty sam masz o sobie mniemanie.
Jestem świadomy swoich mocnych cech jak i ułomności i jako jeden z nielicznych, na tle tych wszystkich wspaniałych mam odwagę wprost, bez ogródek do niedoskonałości się przyznać. Szczerość jest tutaj również częst