Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 06, 2024, 22:57:04


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Słońce spowoduje kataklizm na Ziemi  (Przeczytany 36802 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Val Dee
Gość
« : Sierpień 13, 2009, 09:00:02 »

Te plamy nas wykończą

Gdyby potwierdził się nakreślony przez niektórych naukowców scenariusz, czeka nas prawdziwa apokalipsa

Świat martwi się globalnym ociepleniem, nie zwracając uwagi na inne zagrożenie, które może pojawić się nagle ze strony Słońca.

Jest maj 2013 r. Stacje radiowe i telewizyjne nagle przerywają program i ogłaszają, że właśnie przed chwilą na Słońcu nastąpił potężny wybuch, którego skutki trudno przewidzieć. Po paru godzinach zaczyna brakować prądu. Stają pociągi, tramwaje, metro, unieruchomione zostają lotniska i dworce kolejowe. Brak sygnalizacji świetlnej powoduje gigantyczne korki na ulicach miast. Nie działają windy, stacje benzynowe, telefony, radio i telewizja, satelitarna nawigacja, staje cały przemysł. Brakuje wody, przestaje działać służba zdrowia, handel, banki, systemy komputerowe. Zaczyna się apokalipsa, której przedsmak mieli mieszkańcy Nowego Jorku i kilku innych miast w sierpniu 2003 r.

Tamten blackout trwał tylko parę godzin. Tym razem cywilizacyjna katastrofa może ogarnąć całe kraje i kontynenty, a nawet glob, i trwać wiele miesięcy, a może nawet lat. To nie scenariusz filmu grozy, lecz wnioski z raportu National Academy of Sciences (amerykańskiej akademii nauk) (link do pełnej wersji raportu – na naszej stronie internetowej), ostrzegającego przed kataklizmem, którego rozmiarów do tej pory nigdy nie zaznaliśmy.


Słońce śpi

Aktywność Słońca zmienia się co około 11 lat, a jedną z jej miar jest liczba plam słonecznych. W maksimum normalnego cyklu w ciągu miesiąca można ich dostrzec na tarczy około 120. Są to obszary ogromnej aktywności pól magnetycznych. Przyczyn ich fluktuacji ciągle nie znamy, wiemy natomiast, że istotnie wpływają na to, co dzieje się na Ziemi. Obecny cykl słoneczny (23, odkąd zaczęliśmy je liczyć w 1755 r.) miał swoje maksimum we wrześniu 2001 r. (150 plam), a NASA ogłosiła, że jego minimum skończy się w 2006 r. i wtedy zacznie się następny cykl, który będzie o 50 proc. gwałtowniejszy od obecnego. Jednak się nie skończył – liczba plam niespodziewanie nadal maleje – i nowy, 24 cykl ciągle się nie pojawia. Od 50 lat 2008 r. był rokiem najczystszego Słońca: w ciągu 266 dni nie zaobserwowano wtedy ani jednej plamy, a w pierwszym półroczu bieżącego roku pokazało się ich jeszcze mniej. Jak dotąd, w całym cyklu 23 (do 29 lipca 2009 r.) było już 671 dni bez plam. Średnio w okresach minimum cyklu słonecznego jest 485 takich dni.

Już zdawało się, że Słońce budzi się z drzemki (na początku lipca zaobserwowano 20 plam), ale pod koniec miesiąca tarcza Słońca znowu była czysta. Do tej pory, po osiągnięciu minimum cyklu, aktywność Słońca rosła zwykle bardzo szybko, zmierzając stromo ku maksimum. Tym razem jest inaczej – Słońce śpi. Cieszy to radiowców i ludzi korzystających z satelitów, gdyż mała aktywność słoneczna oznacza mało burz magnetycznych i mało zakłóceń w pracy ich urządzeń.

Panel uczonych, zorganizowany przez National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) i NASA, ogłosił 29 maja, że maksimum 24 cyklu można spodziewać się w maju 2013 r. i będzie wtedy 90 plam (link na naszej stronie internetowej). Ma to być najsłabsze maksimum od 1928 r., kiedy to pokazało się tylko 78 plam. Ale tej opinii nie podzielili wszyscy paneliści – niektórzy uważają, że w maksimum będzie zaledwie 70 plam. Takie przepowiednie słabo się sprawdzają, ponieważ nastąpiła zmiana magnetyzmu Słońca, której przyczyn nie znamy. Dlatego obserwacje z poprzednich dziesięcioleci nie pasują do dzisiejszej sytuacji.

Astronomowie obawiają się, że obecna faza aktywności Słońca może być podobna do tego, co działo się w tzw. minimum Maundera, kiedy przez 70 lat (1645–1715) liczba plam nie przekraczała trzech, a temperatura na Ziemi była najniższa od 8 tys. lat. Europejskie rzeki zamarzały rokrocznie, przez Bałtyk jeździło się saniami, a alpejskie lodowce schodziły daleko w doliny, niszcząc pola i osady. W podobną, lecz krótszą drzemkę Słońce wpadło w minimum Daltona (1790–1820), gdy średnia temperatura była o 2–4 st. C niższa niż w XX w. Wtedy (w 1812 r.) Napoleon szedł na Moskwę. Na podstawie zmian aktywności Słońca niektórzy astronomowie przewidują, że Ziemia zacznie się ochładzać od 2015 r. i wkroczy w zimny okres w latach 2021–2026 lub 2050–2060, podobny jak podczas minimum Maundera. Natomiast długoterminowe oziębienie przewidywane jest na lata 2100–2200.


Znani klimatolodzy, Wallace Broecker z Columbia University i Reid Bryson z Wisconsin-Madison University, twierdzą, że za około 50 lub 500 lat może nadejść nowa epoka lodowa – taka, jaka skończyła się około 10 tys. lat temu, gdy znaczna część półkuli północnej naszego globu pokryta była lodem grubości 3 tys. m. Jak uczy geologia, nowe zlodowacenie nadejdzie nieuchronnie i będzie wielkim wyzwaniem dla cywilizacji.

Nadchodzi wielka burza

Gorzej jest z krótkoterminowymi zmianami aktywności Słońca. Ich skutki tylko z pozoru są mniej groźne od epoki lodowej. Wskazówką tego, co może nas wkrótce spotkać, jest tzw. rozbłysk Carringtona z 1859 r. Wtedy minimum poprzedzające 10 cykl słoneczny miało 654 dni bez plam, a więc mniej niż w obecnym cyklu. 1 września 1859 r. brytyjski astronom Richard Carrington zaobserwował w nowej wielkiej grupie plam (10 razy większej od średnicy Ziemi) ogromny rozbłysk białego światła, trwający około 60 sek . Kilka minut później tsunami wysokoenergetycznych protonów słonecznych dotarło do Ziemi i zostawiło trwały ślad w rdzeniach lodowych (jako ogromny wzrost azotanów), najsilniejszy od 450 lat, kilkakrotnie większy niż po burzach w XX w. 17 godzin po rozbłysku miliardy ton plazmy wyrzuconej z korony słonecznej dotarły do Ziemi. Zaburzenia pola magnetycznego z tym związane trwały na naszej planecie od 2 do 7 września, a wywołane nimi zorze polarne widoczne były nawet na Bahamach, Kubie i w Indiach. Intensywność tych zakłóceń była wielokrotnie silniejsza od kilku innych, jakie pojawiły się w XX w. i spowodowały m.in. niemal natychmiastowe wyłączenie systemu energetycznego całego Quebecu oraz na dużych połaciach północnych stanów USA i w innych krajach.

Rozbłysk Carringtona 150 lat temu nie miał czego uszkadzać i wyłączać, bo nie było jeszcze sieci energetycznych, od których całkowicie jest uzależniona nasza cywilizacja. Skutki tamtego słonecznego impulsu magnetycznego były niewielkie. Najbardziej spektakularne dotknęły dopiero co powstały system telegraficzny. Iskry z aparatury raziły obsługę i wywoływały pożary urzędów telegraficznych. Nawet gdy odłączano baterie, w liniach płynął silny prąd, indukowany przez słoneczny impuls magnetyczny. Według raportu NAS z 2008 r., gdyby rozbłysk taki, jak zauważył Carrington, zdarzył się teraz, spowodowałby zniszczenia infrastruktury sięgające w samych tylko Stanach Zjednoczonych 2 bln dol., a ich odbudowa zajęłaby od 4 do 10 lat.

Wielka burza geomagnetyczna może pojawić się w maju 2013 r., w maksimum 24 cyklu – twierdzi dr Doug Biesecker, szef NOAA. Obecnie wiemy, co może się zdarzyć wskutek słonecznego rozbłysku, ponieważ ogromny impuls elektromagnetyczny towarzyszy wybuchowi broni jądrowej. Badania jego skutków, prowadzone od początku lat 70., wskazują, że współczesna elektronika i oparty na niej światowy system łączności nie są odporne na ten efekt. Być może to jest jeden z powodów, dla którego nikt nie pali się do wojny jądrowej, gdyż impuls elektromagnetyczny uniemożliwia dowodzenie oddziałami powyżej szczebla najniższego, co może sprawić, że wojna taka wymknie się spod kontroli.

Tygodnik "New Scientist" z 23 marca 2009 r. dokładnie opisuje, co może się zdarzyć za cztery lata. Najbardziej narażone na uszkodzenia są sieci energetyczne. Wniknięcie plazmy słonecznej w naszą magnetosferę spowoduje gwałtowne zaburzenia ziemskiego pola magnetycznego, a to z kolei wzbudzi prąd stały w liniach przesyłowych, działających jak ogromne anteny, oraz w samych elektrowniach i transformatorach. Wzrost prądu stałego wytworzy silne pola magnetyczne w rdzeniach transformatorów, prowadząc do ich przegrzania i stopienia. To właśnie stało się w kanadyjskim Quebecu 20 lat temu i 6 mln ludzi nie miało wtedy prądu przez 9 godzin.

Ale w 2013 r. może być znacznie gorzej. Według wspomnianego raportu NAS, nawet wielokrotnie mniejsza burza słoneczna – taka, jaka zdarzyła się 15 maja 1921 r., wzbudziłaby ogromne prądy gruntowe, które w ciągu 90 sekund zniszczyłyby w samych Stanach Zjednoczonych około 350 wielkich transformatorów, a także lokalne stacje, pozbawiając elektryczności ponad 130 mln osób. Natomiast burza tej wielkości, co w 1859 r., mogłaby zniszczyć całą sieć energetyczną krajów uprzemysłowionych. Stany Zjednoczone są na to bardziej narażone z powodu bliskości bieguna magnetycznego, ale europejskie sieci energetyczne, mocno ze sobą powiązane, są mniej odporne od amerykańskich. Wtedy zacznie się kaskada dalszych nieszczęść. Cała sytuacja może trwać miesiące, a nawet lata. Stopionych transformatorów nie da się naprawić, trzeba będzie je wymieniać na nowe. W Stanach Zjednoczonych jest obecnie zaledwie kilka zapasowych dużych transformatorów, a zbudowanie nowego (w fabrykach pozbawionych elektryczności?) zwykle trwa około 12 miesięcy.

Słońce bywa kapryśne

Niestety, nie jest to science fiction, lecz wynik badań sponsorowanych przez NASA i opublikowanych w końcu 2008 r. przez NAS w specjalnym raporcie. Wynika z nich, że im bardziej prymitywna cywilizacja, jak ta w poprzednich wiekach, tym bardziej jest odporna na kaprysy Słońca. Rzecz jasna w ciągu najbliższych kilku lat można przygotować się na wypadek takiej katastrofy. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że rządy zignorują to ostrzeżenie, bo nic podobnego dotąd nie przydarzyło się przecież naszej młodej cywilizacji technicznej. Wyobraźnia zawodzi, gdy nie ma odpowiednich porównań. Ale zdaniem wielu naukowców, wielka burza słoneczna jest zagrożeniem bez porównania większym niż rzekomo katastroficzne ocieplenie klimatu, na którym skupia się obecnie uwaga polityków.

Do maja 2013 r. zostało niewiele czasu. Co prawda NASA może się mylić i cykl 24 może być łagodniejszy od tego z 1859 r., jednak liczenie na taką wspaniałomyślność Słońca jest mało odpowiedzialne. Istnieje możliwość znacznego ograniczenia skutków takiej katastrofy dzięki wprowadzeniu środków zaradczych w skali całego świata. Jednym z nich są wielkie kondensatory chroniące przyelektrowniane transformatory, będące newralgicznymi elementami systemów energetycznych. Poza tym należałoby przystosować sieci przesyłu energii tak, by można je było szybko i bezpiecznie wyłączyć po ogłoszeniu alarmu słonecznego. Mielibyśmy na to najwyżej kilkanaście godzin między rozbłyskiem słonecznym a dotarciem do Ziemi fali plazmy.

Istnieje satelitarny system monitorowania aktywności słonecznej ciągle sprawny, choć przestarzały, który potrafi wykryć słoneczny wybuch. Jednak ten system, przeznaczony głównie do badań naukowych, sam jest mało odporny na burze słoneczne i wymaga ochrony. Znacznie lepiej sprawdzają się tanie satelity wyposażone w proste instrumenty. Obecne prognozy pogody kosmicznej (http://spaceweather.com) są równie mało pewne jak meteorologiczne sprzed 50 lat. Nie wiadomo, czy istniejący system zdąży zaalarmować odpowiednie służby i czy one potrafią z tego zrobić właściwy użytek.


artykuł pochodzi stąd:

http://wiadomosci.onet.pl/1570048,242,1,kioskart.html
« Ostatnia zmiana: Sierpień 13, 2009, 09:01:11 wysłane przez Val Dee » Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Sierpień 13, 2009, 12:19:23 »

Właśnie przeczytałam ten art na Onecie. Budzi spory niepokój, niestety podejrzewam, że rządy nie zareagują na czas, a już na pewno nie nasz i stare powiedzenie, że Polak mądry po szkodzie znowu znajdzie swoje uzasadnienie.
Artykuł jest tymbardziej ciekawy, ponieważ badania były prowadzone na prośbę NASA, o ile dobrze pamiętam, a przecież NASA na swojej stronie dementuje wszystkie pogłoski dotyczące roku 2012. Nie dawniej niż wczoraj szukałam u nich informacji na temat Nibiru (http://astrobiology.nasa.gov/ask-an-astrobiologist/intro/nibiru-and-doomsday-2012-questions-and-answers). Zanegowali wszystko, od istnienia Nibiru aż po wiarygodność filmu Emmericha "2012", którego premiera będzie w listopadzie. To, co zwróciło moją uwagę to to, że skoro są tak pewni tego, że cywilizację nie czeka żadna katastrofa, to skąd ich zainteresowanie aktywnością Słońca i zlecanie badań z tym związanych.
Ciekawa jestem, co Wy na temat tego artykułu sądzicie, jest się czym martwić czy to tylko suche kalkulacje i przypuszczenia oparte na znajomości historii i powtarzalności się niektórych zdarzeń?
A może próbują powoli przygotowywać ludzi na coś, o czym wiedzą, że może się zdarzyć?
Pewne jest to, że teraz NASA dostanie jeszcze więcej pytań zatytułowanych Doomsday i ich astrobiolodzy znowu będą mieć pełne ręce roboty, na którą będą biadolić.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #2 : Sierpień 15, 2009, 21:13:17 »

A czy można coś zrobić?
Moim zdaniem niczego nie można, cała nasza cywilizacja jest oparta na "prądzie".
Nie przestawimy sie na konie i silniki parowe.
Niczego nie można zrobić.
Dlatego martwienie się nic nie da.

pozdrawiam

« Ostatnia zmiana: Sierpień 15, 2009, 21:13:36 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #3 : Sierpień 17, 2009, 05:58:08 »

Właśnie przeczytałam ten art na Onecie. Budzi spory niepokój, niestety podejrzewam, że rządy nie zareagują na czas, a już na pewno nie nasz i stare powiedzenie, że Polak mądry po szkodzie znowu znajdzie swoje uzasadnienie.
Artykuł jest tymbardziej ciekawy, ponieważ badania były prowadzone na prośbę NASA, o ile dobrze pamiętam, a przecież NASA na swojej stronie dementuje wszystkie pogłoski dotyczące roku 2012. Nie dawniej niż wczoraj szukałam u nich informacji na temat Nibiru (http://astrobiology.nasa.gov/ask-an-astrobiologist/intro/nibiru-and-doomsday-2012-questions-and-answers). Zanegowali wszystko, od istnienia Nibiru aż po wiarygodność filmu Emmericha "2012", którego premiera będzie w listopadzie. To, co zwróciło moją uwagę to to, że skoro są tak pewni tego, że cywilizację nie czeka żadna katastrofa, to skąd ich zainteresowanie aktywnością Słońca i zlecanie badań z tym związanych.
Ciekawa jestem, co Wy na temat tego artykułu sądzicie, jest się czym martwić czy to tylko suche kalkulacje i przypuszczenia oparte na znajomości historii i powtarzalności się niektórych zdarzeń?
A może próbują powoli przygotowywać ludzi na coś, o czym wiedzą, że może się zdarzyć?
Pewne jest to, że teraz NASA dostanie jeszcze więcej pytań zatytułowanych Doomsday i ich astrobiolodzy znowu będą mieć pełne ręce roboty, na którą będą biadolić.

Słońcecały czas jest badane

a to, że nie wierzą w Nibiru nie oznacza że zagrożenie może przyjść z innego kierunku - niebo jest cały czas monitorowane
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #4 : Sierpień 17, 2009, 17:15:08 »

A czy można coś zrobić?
Moim zdaniem niczego nie można, cała nasza cywilizacja jest oparta na "prądzie".
Nie przestawimy sie na konie i silniki parowe.
Niczego nie można zrobić.
Można.
Trzeba w końcu zrozumieć, że Wszechświat ma naturę elektryczną.
http://www.focus.pl/video/film/model-elektrycznego-wszechswiata/
http://lordlucasen.w.interia.pl/eu.htm

Dobrze wiedział o tym Nikola Tesla wypowiadając swoje słynne zdanie
“Enegria elektryczna jest wszech obecna w nieograniczonych ilościach I może zasilać maszynerię świata bez potrzeby węgla, gazu czy innych paliw.”
Nie tylko wiedział o tym, ale budował wynalazki za pomocą których wykorzystywał tą energię. Skoro on to potrafił, to jestem pewien , że również dzisiaj istnieją takie technologie, zbliżone do tego, co konstruował Tesla.
Istnieje wszakże jeden mały problem - ludzka chciwość. Produkcja energii elektrycznej to chyba najbardziej strategiczna sfera każdego Państwa. Kto ma energię ten ma władzę. Gdyby każdy miał  swój darmowy dostęp do energii elektrycznej to jaką władzę miałoby Państwo ?
Nie zmienia to faktu, że istnieją urządzenia , plany i technologie, które wykorzystują darmową energię płynącą z elektrycznego wszechświata. O tym czy tak rzeczywiście jest przekonamy się tuż po tym jak nam w 013 na dłużej zgaśnie światło Mrugnięcie .
Zresztą. Ktoś mądry w cytowanym artykule zauważył , że  :
Cytuj
nawet wielokrotnie mniejsza burza słoneczna – taka, jaka zdarzyła się 15 maja 1921 r., wzbudziłaby ogromne prądy gruntowe,
  Nie znam się za dobrze na energetyce, ale czy nie wystarczyłoby w tym gruncie zakopać trochę kabli, a potem korzystać z energii w nich wzbudzonej ?

Poza tym warto  może ( albo nie warto -zależy od punktu widzenia ) dopatrzeć się zbieżności katastroficznego "końca świata 2012" , a więc i końca cywilizacji jaką znamy z dzisiejszą stagnacją Słońca i , zapowiadaną na 2013 , jego gigantyczną aktywnością.
Można na to patrzeć i tak,że  ktoś nam wyłączy prąd z elektrowni , ale za to włączy coś o wiele bardziej wydajnego  Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech
Zapisane
acentaur

Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #5 : Sierpień 24, 2009, 19:40:38 »

Witam wszystkich,
Dlaczego mamy sie sloneczka obawiac? ze takie duze i gorace, ze promyk zloty…  Uśmiech
A przeciez tylko od nas zalezy co ono uczyni. Cala wiedza bazuje na naszej pamieci
(Memories, lat.mem-oria) czyli na Mem=czas oraz Ories. Ories oznacza “wschod” ale
i “bog slonca” ktory jest prawdziwym zrodlem swiatla dla swiata, ktory jestesmy zdolni
postrzegac jako wlasnie fenomeny w czasie. Grzebiac dalej dojdziemy do Sumeru
gdzie znajdziemy, ze SIN ( bog ksiezyca) jest tatusiem boga slonca, Schamasch.
Od SIN pochodzi nazwa znanej nam pustyni oraz gory zwiazanej z “narodem wybranym” .
Jak to juz wiemy to wystarczy wpasc do egiptu i przyjrzec sie Horusowi. To bog swiata
(naszego), to bog swiatla ze swoimi trojkatnymi skrzydlami obejmujacymi “niebo” a jego oczy to…
nic innego jak slonko i ksiezyc. Synteza obu oczu Horusa to “trzecie oko”.
Stad recepta gotowa. Polaczyc przeciwienstwa w jednosc a promien tej nowej swiadomosci
pozwoli nowym(trzecim) okiem spojrzec na rzeczywistosc.
pozdrawiam
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #6 : Sierpień 24, 2009, 20:05:08 »

Cytuj
...przyjrzec sie Horusowi. To bog swiata
(naszego), to bog swiatla ze swoimi trojkatnymi skrzydlami obejmujacymi niebo..
Fajny wywód.  Ale to poniżej wygląda mi na jakieś skręcenie w bok:

Cytuj
.. a jego oczy to… nic innego jak slonko i ksiezyc. Synteza obu oczu Horusa to “trzecie oko”.
Stad recepta gotowa. Polaczyc przeciwienstwa w jednosc a promien tej nowej swiadomosci
pozwoli nowym(trzecim) okiem spojrzec na rzeczywistosc.
.. w snsie, że mechanika rozkminiania dualnosci, odnajdywania punktu zero wznoszącego na kolejny stopień jakotaka pasuje, ale jest tu chyba naprojektowana na Horusa przez jakąś szkołę ezoteryczną.

Słowo Horus wzięło sie od słowa "HORa" (KRĄG),
.. a zatem Kręgus (w dosłownym tłumaczeniu)

Mozna na to spojrzeć jak na 'zasadę orbity',
albo torus, gdzie jest punkt w środku oraz Sfera Pola z owego punktu
.. w tym przypadku Helio.  [Hel i O]

« Ostatnia zmiana: Sierpień 30, 2009, 00:50:24 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
acentaur

Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #7 : Sierpień 24, 2009, 22:15:23 »

Witaj PHIRIOORI
Cytuj
w snsie, że mechanika rozkminiania dualnosci, odnajdywania punktu zero wznoszącego na kolejny stopień jakotaka pasuje, ale jest tu chyba naprojektowana na Horusa przez jakąś szkołę ezoteryczną.
ani troche.
Potraktuj trojkatne skrzydla Horusa jak wycinki kola o kacie 90 stopni. Zwroc je naprzeciw lukami
i przybliz na tyle aby luki sie przeciely i tam wpisz pierwsze kolo (ksiezyc) Zblizaj dalej az do
utworzenia kwadratu, wpisz wieksze kolo(slonce) i wtedy otrzymasz oko Horusa.
Synteza (duchowa) obu "oczu" do "trzeciego oka" to wyniesienie sie do Ozyrysa , boga urodzaju, boga
corocznie umierajacego i rodzacego sie . Jest to droga od centrum Ozyrysa do szczytu, na ktorym
jego tron. Prowadzi do niego 3 x 3 stopni. Ta gora odpowiada energii kundalini, osi swiata.
pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Sierpień 25, 2009, 07:06:36 wysłane przez acentaur » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #8 : Sierpień 28, 2009, 11:14:41 »

..Mogłbyś to pokazać w animacji. 
Uśmiech
bo nie mam pewności czy dobrze odbieram "Twoja" myśl, aby z ią dyskutować.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 28, 2009, 11:48:40 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
acentaur

Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #9 : Sierpień 28, 2009, 18:24:46 »

Witaj PHIRIOORI,
to bedzie cos tak
http://foto1.m.onet.pl/_m/efe8aa75441c138b62274858c4fd0a31,10,19,0.jpg
nie mam pewnosci czy udalo mi sie poprawnie na onet.pl utkac grafike, jesli nie funkcjonuje to
bede sie musial nieco pogimnastykowac.
pozdrawiam
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #10 : Sierpień 30, 2009, 00:13:52 »

udało się acentaur:



Czyli 4 wycinki jednego KOŁA tworzą Dwa kwadraty(Ty narysowałeś tylko jeden.. jedno oko, od razu to TRZECIE - ALE wówczas to tylko PÓŁ KOŁA, a ja twierdze iż HOR, to koło PEŁNE/CAŁE),

te kawdraty- to powieki. Czyli to, co po wiekach.
i Dwoje oczu
..Ale wówczas mamy DWA KOŁA > DWA SŁOŃCA (co jeszcze mogę pojąć)
..oraz dwa księzyce (ale tu zaczyna się klopot, bo ja nawet jednego nie akceptuję)
btw. zamierzam w dosyc krótkim czasie pozbawić ziemię księżyca
..to co?! wtedy nie mielibyśmy (mieszkanncy planety) źrenic?   ..tak bez ŻreNIC Coś
 Duży uśmiech
... nieeee chyba cos nieteges!
Całe życie żarłem nic. Nawet mi smakuje.
Jak mógłbym od tego odwyknąc?!..  NIE ŻREĆ NIC ?.. no zastanawiam się

..z kolei 2 księżyce, to dwa razy więcej do zjedzenia.. a trzeba dbać o linię..
Dlatego sie pytam: zjem ja? ziem ia? ZiemJa? Ziemia?

ostatecznie możnaby zastanowić sie nad pozostawieniem księży CA... ale żeby aż dwóch?!
niech pomyslę...

« Ostatnia zmiana: Sierpień 30, 2009, 00:49:14 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #11 : Sierpień 30, 2009, 01:05:59 »

Ksiezyc jest