Film jest dość dobry, wesoły napewno - polecam. Czy słowa 'szukajcie a znajdziecie' odnosi sie do poszukiwania nauczyciela, tego nie wiem. Na spotkanie mistrza przychodzi odpowiedni czas, wydaje mi się że nie da sie tu nic przyspieszyć. Bardziej pasowałoby mi tu stwierdzenie,aby starać sie być przygotowanym jak w przypowieści o pannach. Spokaniu z nauczycielem towarzyszą pewne zdarzenia, W moim przypadku, była to charakterystyczna twarz, za którą mój umysł uparcie podążał. Jakiś rok, dwa wcześniej stało się to aż natrętne, przeczucie mówiło mi że coś nadchodzi. Człowiek wpatruje się w pewne charakterystyczne rysy nie mogąc pojąć dlaczego. Ale umysł duch już koncentruje sie samoistnie. Później kilka spoktań po których zostaje poczucie zagubienia i chęć powierzenia swojego życia nieznanej w sumie osobie - to moment dość wrażliwy. Należy pamiętać, że to mistrz akceptuje ucznia - nie na odwrót. Bywają przypadki że uczeń nawet chetny do podjęcia nauki, zostaje 'na lodzie' z różnych powodów, czasem są to przeciwności materialne, czasem środowiskowo społeczne. Jednak człowiek bardzo zmienia się i jest gotowy na góry wyrzeczeń. Jak powiedział pewien oświecony, po wstąpieniu na drogę przebiega ją łatwo. Nieżadko należy czekac wiele lat aż okoliczności się zmienią, w tym czasie pojawia się asceza niektórzy wybierają życie zakonne. To wszystko jest dla ludzi i idzie wraz z rozwojem.
A co do Jezusa, nalezy sobie przypomnieć że uczniowie którzy z nim podążyli porzucli swoje dotychczasowe życie. Ot, tak. Niemożliwe? Włśanie że całkiem możliwe, poszukując Mistrza należy sobie zadać takie pytanie, czy jestem w stanie to wszysko rzucić?
Pozdrawiam