Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 04, 2024, 08:22:42


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: William Marrion Branham- ostatni biblijny prorok?  (Przeczytany 9232 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
kamil771
Gość
« : Czerwiec 22, 2010, 12:56:17 »

William Marrion Branham-(ur. 6 kwietnia 1909, zm. 24 grudnia 1965) chrześcijański pastor, ewangelista i nauczyciel, uznawany za jednego z głównych prekursorów uzdrowieniowego przebudzenia zielonoświątkowego, mającego miejsce po II wojnie światowej. Przez swoich naśladowców, uznających jego służbę i nauczanie za potwierdzone przez Boga, jest uznawany za prawdziwego, ostatniego biblijnego proroka posłanego do kościoła czasów ostatecznych.

Celem służby w początkowym okresie jego działalności było głoszenie Ewangelii i modlitwa za chorych, w późniejszym okresie uważał się za proroka i nauczyciela, który ma przywrócić chrześcijaństwu te cechy, które charakteryzowały je w czasie początków jego istnienia, co w praktyce doprowadziło do utworzenia nowego ruchu religijnego (tzw. branhamowcy).

Dzieciństwo, nawrócenie i wprowadzenie do służby
William Branham urodził się 6 kwietnia 1909 roku w drewnianej chacie w Kentucky. Pierwszych dziewięcioro dzieci Charlesa i Elisabeth Branhamów wychowywało się w pobliżu Jeffersonville, w stanie Indiana. Jako chrześcijanie Branhamowie mieli korzenie katolickie, niemniej jednak katolikami byli tylko formalnie (tzw. niepraktykujący), a dzieci od najmłodszych lat miały kontakt z innymi denominacjami chrześcijańskimi (Branham po urodzeniu został pobłogosławiony w kaplicy baptystycznej Lone-Star).

W momencie przyjścia na świat syna Williama Branhamowie byli rodziną bardzo ubogą, żyjącą w nędznych warunkach bytowych. Ojciec Charles Branham był drwalem, pracował ciężko by utrzymać rodzinę, jednak był także alkoholikiem. W swoich późniejszych latach życia William Branham często nawiązywał do alkoholizmu ojca w kontekście problemów, jakich przysparzał mu on w jego trudnym, wypełnionym ubóstwem dzieciństwie.

Według relacji Branhama od najmłodszych lat doznawał on nadprzyrodzonych przeżyć, włącznie z nadnaturalnymi wizjami. Jako kilkuletni chłopiec, podczas pracy na przydomowym podwórku, usłyszał głos: „Nigdy nie pij i nie pal i w żaden sposób nie zanieczyszczaj się przez niemoralne postępowanie z kobietami, bo kiedy będziesz starszy musisz dla Mnie wykonać dzieło”.

W wieku 18 lat Branham pracował przy spędzie bydła w Arizonie, z powodzeniem także uprawiał boks, wygrywając 15 zawodowych walk. W wieku dwudziestu kilku lat doświadczył chrześcijańskiego nawrócenia, a następnie został ordynowany na stanowisko pomocnika pastora w baptystycznym zborze misyjnym w Jeffersonville.

Krótko po ordynowaniu, 11 czerwca, 1933 roku, kiedy William Branham chrzcił ludzi w rzece Ohio, blisko Jeffersonville, zgromadzone na tej uroczystości osoby zobaczyły jasne, oślepiające Światło, które zstąpiło i zawisło nad Branhamem, a następnie rozległ się głos: „Jak Jan Chrzciciel był posłany, by poprzedzić pierwsze przyjście Chrystusa, tak twoje poselstwo poprzedzi Jego drugie przyjście”..

Sukces publicznej usługi[/b]
Branham podjął decyzję o samodzielnej pracy misyjnej między innymi wskutek nieporozumienia z pastorem zboru w sprawie ordynacji kobiet do służby głoszenia. Następnie przeprowadził serię zgromadzeń przebudzeniowych, początkowo namiotowych, potem w wynajętej na ten cel sali. W 1933 roku zbudowano nową salę zgromadzeń o nazwie Branham Tabernacle.

W maju 1946 roku Branham złożył świadectwo, że odwiedził go anioł, zlecając mu ewangeliczną i uzdrowieniową służbę, której zasięg miał stać się ogólnoświatowy. Jednak członkowie rodziny Branhamów potwierdzają, że przeprowadzał on kampanie uzdrowieniowe już wcześniej, na przykład w 1941 roku miał dwutygodniowe zgromadzenie przebudzeniowe w Milltown, zaś jego traktat „Nie byłem nieposłuszny tej niebiańskiej wizji” wskazuje, że jego uzdrowieniowa służba była już w tym czasie mocno rozpowszechniona.

W środku lat czterdziestych kampanie uzdrowieniowe William Branhama przeprowadzał głównie przy współpracy z grupami zielonoświątkowymi. Było to efektem znajomości z Gordonem Lindsay'em, którego poznał w 1947 roku. Wkrótce Gordon Lindsay stał się jego głównym menadżerem i promotorem. W tym okresie do jego grupy ewangelizacyjnej dołączyło kilku przywódców grup zielonoświątkowych (między innymi Ern Baxter, F.F. Bosworth). Gordon Lindsay założył w 1948 roku czasopismo „Głos uzdrowienia”, pierwotnie w całości poświęcone relacjom z uzdrowieniowych kampanii Williama Branhama.

Rozpoczął się okres serii kampanii uzdrowieniowych, mających olbrzymią frekwencję i cieszących się wielkim powodzeniem i uznaniem wśród uczestników, których liczba ciągle wzrastała. W czerwcu 1947 roku, czasopismo „Wieczorne Słońce” z Jonesboro w Arkansas relacjonowało: „...od czasu, kiedy kaznodzieja Branham otworzył swoje zgromadzenia namiotowe, Jonesboro zostało odwiedzone przez obywateli co najmniej dwudziestu pięciu stanów oraz Meksyku. Liczba uczestników zgromadzeń przypuszczalnie przewyższyła 20 tysięcy”. Wiele innych gazet relacjonowało i entuzjastycznie komentowało liczne uzdrowienia i nawrócenia mające miejsce podczas tych zgromadzeń.

Owe uzdrowienia z najcięższych chorób i kalectw, masowe nawrócenia i ogromna popularność tych zgromadzeń stała się powodem rozszerzenia pola działania Williama Branhama i grupy jego współpracowników na wiele krajów na całym świecie. W opinii współczesnych Branhamowi obserwatorów i komentatorów jego działalności „Branham wypełnił największe stadiony i hale na świecie” (poza Stanami Zjednoczonymi była to Kanada, Republika Południowej Afryki, a w Europie m.in. Finlandia, Szwajcaria i Niemcy).
Jakkolwiek uzdrowienia dzięki wierze doznało tysiące osób (w tym uzdrowień z najcięższych i uznanych za śmiertelne chorób), to jednak jako bardzo prestiżowe ze względu na ich ważną pozycję społeczną osób uzdrowionych najczęściej wymienia się m.in. uzdrowienie z kalectwa kongresmana USA Upshow'a (po 66 latach choroby) oraz uzdrowienie ze stwardnienia rozsianego króla Anglii Jerzego VI.

W Durban (RPA) w 1951 roku przeprowadzał zgromadzenia ewangelizacyjno-uzdrowieniowe przy współpracy Apostolskiej Misji Wiary, Zgromadzeń Bożych, Zielonoświątkowego Kościoła Poświęcenia oraz Kościoła Bożego Pełnej Ewangelii. Zgromadzenia odbyły się w jedenastu miastach z frekwencją około pół miliona osób. W ostatnim ze zgromadzeń w Durban, mającym miejsce na torze wyścigowym Greyville, wzięło udział około 45 000 ludzi, a dalsze tysiące pozostało poza torem Greyville z powodu braku miejsca.

Od połowy lat pięćdziesiątych Branham nauczał, że ani zarówno nauka Jednościowców jak i Trynitarian nie jest poprawna, ponieważ Bóg jest jedną osobą, która przejawia się w trzech urzędach – tak samo jak np. mąż może być zarówno ojcem jak i dziadkiem. Sa to więc trzy tytuły, wskazujące jednak na pojedynczą osobę. Kiedy zaczął otwarcie wypowiadać się na temat nauk, takich jak bóstwo oraz nasienie węża popularność jego usługi zaczęła spadać.


Odwiedziny anioła i nadprzyrodzone znaki
Osoby uznające Williama Branhama za ustanowionego przez Boga proroka wierzą, że jego służba jest wypełnieniem biblijnych proroctw związanych z czasem końca. On sam twierdził (a potwierdzali to liczni świadkowie i współpracownicy), że dane mu były dwa nadprzyrodzone dary mające uwiarygodnić go wobec uzdrawianych ludzi, a także wzbudzić w nich większą wiarę w obliczu Źródła uzdrawiającej ich Mocy, czyli Jezusa Chrystusa. Pierwszy z tych darów to fizycznie pojawiający się znak na lewej dłoni Branhama, pozwalający lokalizować miejsce i rodzaj choroby, drugi dar to zdolność objawiania bieżących myśli i faktów z przeszłości uzdrawianej osoby.

Drugi z darów zaczął się manifestować w działalności Branhama nieco później niż pierwszy, lecz już od lipca 1949 roku współpracujący z Branhamem kaznodzieje zaczęli świadczyć, że potrafi on objawić myśli, przeżycia i potrzeby poszczególnych ludzi, którzy podchodzili do niego w kolejce modlitwy uzdrowieniowej podczas zgromadzeń. Sam Branham twierdził, że poznanie to miało charakter widzenia, a uzdrawiana osoba odczuwała odejście dolegliwości wtedy, kiedy Branham otrzymał to widzenie. Ern Baxter (współpracujący z Williamem Branhamem od 1947 do 1954 roku) w jednym z wywiadów udzielonych w 1978 roku powiedział: „Branham posiadał niewiarygodne Słowo poznania. Zanim modlił się za jakąś osobę, przekazywał dokładne szczegóły jej dolegliwości, a również szczegóły jej życia, takie jej miejsce zamieszkania, zatrudnienie, działalność, a nawet wydarzenia w dzieciństwie. Przez wszystkie lata, kiedy mu towarzyszyłem, Branham nigdy nie dopuścił się błędu jeśli chodzi o to Słowo poznania, a dotyczyło to tysięcy przypadków”.

William Branham często opisywał przeżycie, które dotyczyło wizyty anioła w maju 1946 roku i powierzonej mu za jego pośrednictwem misji. Gdy modlił się, ze słupa Światła wyszedł anioł i powiedział: „Nie bój się. Jestem posłany od obecności Wszechmogącego Boga, aby powiedzieć ci, że twoje szczególne narodzenie i niezrozumiane życie zostało przewidziane, byś otrzymał dar Bożego uzdrawiania dla ludzi tego świata. Jeśli będziesz szczery w modlitwie i doprowadzisz ludzi do tego, by ci uwierzyli, nic nie ostoi się przed twoją modlitwą, nawet rak. Udasz się do wielu krajów i będziesz się modlił za królów i władców. Będziesz głosił do tłumów ludzi, a tysiące przyjdzie do ciebie po poradę”. Powodzenie w jego służbie uzdrowieniowej na całym świecie było wypełnieniem tego proroctwa.

W 1948 roku kaznodzieja Branham złożył świadectwo, że zobaczył w wizji chłopca, który został wzbudzony z martwych. Opowiadając szczegóły tej wizji, poprosił swoje liczne audytorium o zapisanie tego proroctwa na niezadrukowanych wstępnych kartkach swoich Biblii.

Gordon Lindsay w jednej z biografii Williama Branhama napisał, że ta wizja wypełniła się dwa lata później podczas podróży do Helsinek, w Finlandii w 1950 roku, gdzie w pobliżu miasta Kuopio, na poboczu drogi, leżał uderzony przez samochód martwy chłopiec. Przejeżdżająca tamtędy grupa Branhama zatrzymała się i wtedy kaznodzieja Branham poprosił, by usunięto prześcieradło przykrywające ciało martwego chłopca, Branham rozpoznał bowiem tę scenę jako zgodną z tym, co zobaczył dwa lata wcześniej w wizji. Lindsay, członek tej grupy, relacjonował, że William Branham modlił się nad tym chłopcem, który został zmartwychwzbudzony. Chłopiec ten miał na imię Kari Holma.

24 stycznia 1950 roku w Sam Houston Coliseum, w Houston, Texas, w czasie bardzo dużego zgromadzenia została wykonana niezwykła fotografia. Jako jedyna udana z całej użytej w aparacie rolki filmu, fotografia ukazywała aureolę światła nad głową Williama Branhama.
Z powodu niezwykłości tej fotografii poddano ją badaniu przez rzeczoznawcę FBI do spraw kwestionowanych dokumentów (George J. Lacy). Opinia George'a Lacy, wydana po wnikliwym badaniu, jednoznacznie odrzuca możliwość przypadkowego powstania tej fotografii, czy to jako skutku niezamierzonego błędu, czy to chęci dokonania fałszerstwa. Fotografia, której oryginał przechowywany jest w archiwach Biblioteki Kongresu w Waszyngtonie, dla wierzących poselstwu Branhama stała się jednoznacznym dowodem Bożego potwierdzenia w służbie Williama Branhama, jako przedstawiająca utrwalone Nadprzyrodzonego Światło.

Jako szczytowy punkt swojej służby William Branham uważał serię swoich kazań na temat Siedmiu Pieczęci. (Księga Objawienia 6, 1-17 oraz 8, 1) wygłoszonych w 1963 roku. Kilka miesięcy wcześniej otrzymał wizję, która wypełniła się na Górze Zachodzącego Słońca (Sunset Mountain) w Arizonie. W tym miejscu podczas spotkania z grupą siedmiu aniołów otrzymał polecenie otwarcia (wyjaśnienia znaczenia) tych biblijnych Pieczęci, co zrealizował podczas cyklu kazań 1963 roku.

Świadkowie spotkania na Sunset Mountain (towarzyszący Branhamowi mężczyźni) relacjonują zjawiska towarzyszące temu wydarzeniu – słyszany był potężny odgłos, przypominający wybuch, następnie powstał olbrzymi obłok, który ukształtowany na niebie przypominał swoim kształtem obrys głowy Chrystusa z obrazu Hoffmana.

Ten olbrzymi obłok (rozmiar sięgający około 30 na 26 mil) został sfotografowany przez wiele obserwatoriów (jego zdjęcie ukazało się w magazynie Life 17 maja 1963 roku). Zjawisko to było także badane przez specjalistów między innymi University of Arizona's Institute of Atmospheric Physics. - jak stwierdzono, była to chmura nieznanego dotychczas typu, występująca poza strefą normalnego występowania chmur, wykluczono również powstanie jej wskutek działań ludzi (jak wystrzelenie rakiety czy przelot odrzutowca). Niektórzy krytycy twierdzili, że obłok ten był rezultatem wybuch eksplozji rakiety, która miała miejsce w tamtych dniach w Kalifornii, około 800 km na zachód. Ci jednak, którzy wierzą, że ten obłok miał nadprzyrodzone pochodzenie, wskazują na biblijne odnośniki, które mówią o powrocie Pana Jezusa Chrystusa w obłoku..



Śmierć

William Branham poniósł śmierć w konsekwencji urazów poniesionych w wyniku wypadku samochodowego, kiedy to jego samochód zderzył się czołowo z innym samochodem, prowadzonym przez pijanego kierowcę, jadącym „pod prąd” niewłaściwym pasem ruchu. Było to 18 grudnia 1965 roku na autostradzie U.S. Highway 60 w pobliżu Friona w stanie Texas. W wypadku tym poważne urazy odniosła także córka Branhama Sara i jego żona Meda, której serce przez jakiś czas nie wykazywało oznak pracy. Odzyskała tętno i przytomność po modlitwie przytomnego jeszcze męża. Sam Branham z wraku samochodu wydobyty został po około 45 minutach. Zmarł sześć dni potem, 24 grudnia 1965 roku o godzinie 17:49 w szpitalu w Amarillo. Jego ciało zostało przewiezione do Jeffersonville, w stanie Indiana, gdzie, po opóźnieniu (wynikającym z potrzebny powrotu pani Branham do pełni zdrowia po zranieniach wywołanych wypadkiem) odbył się jego pogrzeb. Kamień nagrobny ma kształt piramidy, co odzwierciedla nauczanie Branhama na temat Kościoła, który poprzez wieki został przywrócony do pierwotnego stanu i jest gotów na powrót Kamienia Szczytowego, Pana Jezusa Chrystusa.

Nauczanie

William Branham jako kaznodzieja wygłosił tysiące poselstw, z czego 1200 zostało nagranych i spisanych w formie broszur. Jak wielu innych biblijnych nauczycieli wierzył, że siedem kościołów opisanych w Księdze Objawienia (2 i 3 rozdział), przedstawia historyczne okresy chrześcijańskiego kościoła, od jego początków aż do czasów dzisiejszych – „aniołowie” posłani kolejno do każdego z kościołów to apostoł Paweł, Ireneusz, Martin, Kolumba, Luter i Wesley. Przez wierzących w Poselstwo siódmym posłańcem – aniołem do ostatniego z kościołów (Laodycei – symbolu czasów współczesnych, a jednocześnie czasów końca) określony został sam William Branham, jakkolwiek on sam nigdy tak się nie określił

Proroctwa
W 1933 roku William Branham otrzymał siedem proroctw (określanych jako kluczowe) dotyczących końca czasów. W owym czasie pięć pierwszych proroctw uznano jako spełnione.
Oto opis tych proroctw słowami samego Branhama:

- Pierwsza wizja dotyczyła tego, że Mussolini zaatakuje Etiopię i ten naród "padnie u jego stóp." Ta wizja spowodowała z pewnością pewien oddźwięk, i niektórzy, kiedy to powiedziałem, byli bardzo rozzłoszczeni i nie chcieli temu wierzyć. Lecz stało się to właśnie w ten sposób. On tam po prostu wkroczył ze swoją nowoczesną armią i zajął ją. Tubylcy nie mieli żadnych szans. Lecz ta wizja mówiła również o tym, że Mussoliniego spotka okropny koniec, kiedy jego własny naród obróci się przeciwko niemu. Urzeczywistniło się to dokładnie tak, jak było przepowiedziane.

- Następna wizja przepowiadała, że pewien Austriak, imieniem Adolf Hitler, powstanie jako dyktator w Niemczech, i że on wciągnie świat do wojny. Była mi pokazana linia Zygfryda, i jak trudną sprawą będzie dla naszych jednostek, aby ją sforsować. Potem było pokazane, że Hitler skończy w tajemniczy sposób.

- Trzecia wizja dotyczyła sfery światowej polityki, bowiem było mi pokazane, że będą trzy wielkie IZMY, faszyzm, nacjonalizm i komunizm, lecz te dwa pierwsze zostaną pochłonięte przez trzeci. Ten głos ostrzegał : "ZWAŻAJCIE NA ROSJĘ, ZWAŻAJCIE NA ROSJĘ. Zwróćcie waszą uwagę na króla północy".

- Czwarta wizja przedstawiała wielkie postępy w nauce, które miały nastać po drugiej wojnie światowej. Ona kończyła się wizją samochodu z kopułą z plastiku, który jechał po pięknych autostradach i był zdalnie sterowany. Wydawało się, że ludzie siedzieli w tym samochodzie, i nie było w nim kierownicy, i oni grali sobie jakąś grę dla rozrywki.

- Piąta wizja dotyczyła moralnego problemu naszego wieku, i koncentrowała się głównie wokół kobiet. Bóg mi pokazał, że niewiasty zaczną opuszczać swoje miejsce i zostanie im udzielone prawo do głosowania. Potem będą obcinać swoje włosy, co świadczy o tym, że dłużej nie są pod autorytetem męża, lecz domagają się równouprawnienia, albo też w wielu wypadkach więcej, niż równouprawnienia. One zaczęły nosić męskie ubiory, aż posunęły się tak daleko, że się wcale nie ubierają. Ostatnim obrazem, który widziałem, była kobieta, która z wyjątkiem małego listka figi, służącego jako fartuszek, była naga. W czasie tej wizji widziałem straszne zepsucie i moralny stan całego świata.

- Następnie, w szóstej wizji, w Ameryce wystąpiła bardzo piękna, lecz okrutna kobieta. Ona trzymała ludzi absolutnie w swojej mocy. Ja wierzę, że to jest wzmaganie się Rzymskokatolickiego Kościoła, chociaż wiem, że by to również mogło być widzenie jakiejś kobiety, dochodzącej do wielkiej mocy w Ameryce, dzięki popularyzacji prawa wyborczego dla niewiast.

- W ostatniej, siódmej wizji, usłyszałem najstraszliwszą eksplozję. Kiedy się obróciłem, aby tam spojrzeć, nie widziałem nic innego, niż rumowiska, kratery i dym nad całym lądem Ameryki.


Proroctwo dotyczące Los Angeles

...wielkie trzęsienie ziemi uderzy Zachodnie Wybrzeże. I to się nie zatrzyma. Kalifornia, Los Angeles pogrąży się. Ono zapada się. Osunie się wprost do oceanu...OBSERWUJCIE TYLKO, WODA WTARGNIE AŻ DO JEZIORA SALTON. LOS ANGELES JEST SKAZANE NA SĄD. Mówię wam to, zanim to się stanie, abyście o tym wiedzieli, kiedy to się stanie. Nie mówiłem tego nigdy od siebie, a On nigdy nie powiedział mi ani jednej rzeczy, która nie stałaby się. Wy możecie to potwierdzić. Tak jest. Kiedy to będzie? Tego nie wiem ...


Te słowa proroctwa są przez zwolenników poselstwa Branhama są traktowane szczególnie poważnie. Zwracają oni uwagę na powszechnie panującą wśród sejsmologów opinię na temat położenia geologicznego zachodniego wybrzeża Ameryki. Biorąc pod uwagę, że leży ono na złączu dwóch głównych płyt tektonicznych (tzw. uskok św. Andrzeja) i fakt istnienia pod wybrzeżem Kalifornii olbrzymiej pustki geologicznej, każde najbliższe trzęsienie ziemi w tym rejonie może mieć skutki niespotykane w dotychczasowej historii ziemi
.

===========================================================


http://www.youtube.com/watch?v=QavqT3_fHn4

http://www.youtube.com/watch?v=ECbKz0r1GFk&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=pB8YNvZM6p8&feature=related



Scaliłam posty. Janneth.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 22, 2010, 21:28:39 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #1 : Czerwiec 23, 2010, 11:31:42 »

Witaj Kamilu, tekst jest bardzo ciekawy. Ciesze sie ze cos takiego moglam przeczytac tu na forum, bo po to forum isnieje. Po raz pierwszy tu przeczytalam o osobie W.M Branham. Jesli bedziesz mial cos wiecej, to prosze
napisz. Pozdrawiam serdecznie Rafaela.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Czerwiec 23, 2010, 12:59:15 »

serio- to kolejne proroctwo pasujące niestety do innych mówiących o naszych czasach,- no cóż aktywność sejsmologiczna nasila się, a sprawa położenia Kalifornii jest znana nie od dziś, ale jak widać nic sobie z tego nie robią- tubylcy tego stanu i Los Angeles.

żartem- czyżby wielki Terminator przegrał w końcu z siłami natury, bo z resztą świata radził sobie jak dotąd nieźle..?
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #3 : Czerwiec 23, 2010, 13:11:33 »

http://www.sfora.pl/Tak-zginie-Ameryka-Takiego-kataklizmu-jeszcze-nie-bylo-a21439/?utm_source=subscribers&utm_medium=rss&utm_campaign=rss&utm_content=Aktualno%C5%9Bci+RSS
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #4 : Czerwiec 23, 2010, 13:18:12 »

 Tak to jest Songo. Ludzie zajmuja sie roznosciami, ktore nie sa ani troche potrzebne, a nie zajma sie solidnie tym co trzeba. Wypowiedzi roznych przepowiadaczy tak doskonale pasuja do naszego dnia codziennego, ze nie trzeba kogos nadzwyczajnego aby powiedzial sobie to prawda. Nalezy cos zrobic w tym zyciu , aby przynioslo pozytek dla calego swiata. Niech kazdy zrobi cos pozytywnego dla siebie i kolo siebie, to sie moze okazac codem niesamowitej wielkosci. Jednak czlowiek jest jak pies ogrodnika, sam nie zje i nikomu nie da.
Czlowiek nie potrzebuje zadnych pilnowaczy, czlowiek powinien sie uczyc i rozwijac swoja inteligencje, a za tym pojdzie wszystko inne co bedzie dobrem dla nas wszystkich. Pozdrowienia Rafaela.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 23, 2010, 19:27:06 wysłane przez Rafaela » Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #5 : Czerwiec 23, 2010, 13:26:18 »

w ostatnich stu latach bylo kilku odnowicieli chrzescijanstwa

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kiko_Arg%C3%BCello

http://www.strumien.com.pl/biografie.php

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ellen_G._White
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #6 : Czerwiec 23, 2010, 13:55:27 »

Witaj Rafaelo,
Cytuj
Jednak czlowiek jest jak pies ogrodnika, sam nie zje i nikomu nie da.
Czlowiek nie potrzebuje zadnych pilnowaczy, czlowiek powinien sie uczyc i rozwijac swoja inteligencje, a za tym pojdzie wszystko inne co bedzie dobrem nas wszystkich.
Czy za inteligencją idzie wszystko co dobre? Kwestia dyskusyjna…
Czy człowiek jest również jak pies ogrodnika?
Takie postrzeganie człowieka niewiele mu pomoże, gdyż utrwala negatywny wzorzec.

Pozdrawiam  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 23, 2010, 14:20:04 wysłane przez ptak » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #7 : Czerwiec 23, 2010, 19:24:52 »

Witaj Ptaku !

"Czy za inteligencją idzie wszystko co dobre? Kwestia dyskusyjna…
Czy człowiek jest również jak pies ogrodnika?
Takie postrzeganie człowieka niewiele mu pomoże, gdyż utrwala negatywny wzorzec."

1. Oczywiscie mozna dyskutowac, jednak praktyka pokazuje ze czlowiek ktory sie rozwija intelektualnie
 idzie dalej.
2. Jest to stare powiedzenie, ktore jest bardzo dobrze sprawdzone. Irytuja mnie ciagle pilnowanie innych,
wyladowwywanie sie na nich i udawanie wszystkowiedzacych i majacych ciagle racje.
3. Z tym tez masz racje, jednak te osoby dobrze wiedza co robia i dobrze znaja efekt takich poczynan, mimo to ciagle robia to samo. Mysle ze takie sytuacje sa Ci dobrze znane.

Pozdrawiam serdecznie Rafaela.

Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #8 : Czerwiec 23, 2010, 22:11:21 »

Witaj Rafaelo,
Cytuj
Oczywiscie mozna dyskutowac, jednak praktyka pokazuje ze czlowiek ktory sie rozwija intelektualnie
 idzie dalej.

Różnie jest z tą praktyką. Jeżeli rozwój intelektu nie idzie w parze z rozwojem serca, to mamy potem np. zimnego naukowca produkującego bombę atomową i zgadzającego się na jej użycie przez innych o podobnie jak on wysokim ilorazie inteligencji.
Jak sądzisz, czy Ci, którzy dziś rządzą światem, którzy stworzyli i utrzymują zniewalający SYSTEM - to ludzie prości, czy wysublimowani intelektualiści?
Od kogo prędzej doczekasz się pomocy w razie potrzeby?
Takie są moje obserwacje, choć nie ma tu reguły. Ideałem jest równoczesny rozwój uczuć i intelektu.

Co do "psa ogrodnika"… to faktycznie często można obserwować podobne zachowania, ale czy naprawdę taka jest natura człowieka? Czy raczej splot wielu czynników ma na to wpływ?
Mimo wszystko wciąż wierzę w człowieka, w jego dobro, choć nie zawsze może być ono ukazane…

Pozdrawiam również serdecznie  Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #9 : Czerwiec 24, 2010, 16:15:08 »

Interesujące jest to zdanie :
"Kamień nagrobny ma kształt piramidy, co odzwierciedla nauczanie Branhama na temat Kościoła, który poprzez wieki został przywrócony do pierwotnego stanu i jest gotów na powrót Kamienia Szczytowego, Pana Jezusa Chrystusa."

Mogłoby wskazywać z jakich przestrzeni pochodzi Jezus wg tego co głosi Branham. Pomińmy na chwilę kwestie świętości ( sfera sacrum to wiara ),a zastanówmy się logicznie. Przecież nic, co się przejawia nie może tego uczynić ot tak sobie z  pominięciem praw fizyki. Jeśli nawet wydaje się nam , że tak jest, to przecież może być to wyrazem technologii, której nie znamy i której nie rozumiemy. Technologii przewyższającej nas o setki tysiące lat. Jezus byłby tu kimś w rodzaju Istoty Światła , a cytat sugeruje, że z grupy Istot, które zaprojektowały i  wzniosły Piramidy. Istot, które wspierają ludzkość i ją chronią. Zapewne chcą naszego rozwoju, a nawet go obiecują słowami "i wy będziecie czynić cuda , nawet większe niż ja czyniłem". Wszelkie uzdrowienia to efekt działania energii, która została udostępniona Branhamowi,  ale udostępniona pod pewnymi warunkami :  „Nigdy nie pij i nie pal i w żaden sposób nie zanieczyszczaj się przez niemoralne postępowanie z kobietami, bo kiedy będziesz starszy musisz dla Mnie wykonać dzieło”.
Czystość fizyczna, którą miał utrzymywać Branham jako chłopiec może oznaczać , że z jakichś powodów mózg  Branhama mógł służyć jako medium ( pod warunkiem braku zanieczyszczeń ), a Istoty, które go wybrały potrzebowały go jako narzędzia do działania w świecie rzeczywistym. Branham mial wykonać dzieło DLA NICH, jak sam się wyraził. Czy bezzasadne będzie tu pytanie o to, czy uzdrawianie miało być jedynym dziełem ?

Fakt ten może umknąć człowiekowi, gdyż zwykle zakłada się, że  Bóg jest bezdyskusyjnie najwyższą Istotą pragnącą wyłącznie dobra ludzi , a służba Jemu to wielki zaszczyt. Zatem słodkie poddaństwo nie może być niczym złym. Zwłaszcza jak przysparza również ogromnej popularności.
Istoty z przestrzeni Jezusa z całą pewnością są dobre i chcą dla nas jak najlepiej, czego nie neguję,  lecz używając człowieka odbierają mu , moim zdaniem, szansę na samotransformację. Bo wtedy to Istota wyznacza los człowiekowi, a nie on sam. I tu mi nieco "zgrzyta".
Porównuję to sobie z szamanizmem i wychodzą pewne różnice. Otóż szaman przekształca rzeczywistość ( bez  naruszania  praw natury ), czerpiąc z obfitości Wszechświata bez żadnych pośredników. Jest on istotą co najmniej równą wobec wszystkich innych zamieszkujących światy i zaświaty.
Natomiast wobec Istoty z przestrzeni Jezusowej człowiek występuje jako co najwyżej "narzędzie Boga". Nikt nigdy nie śmiałby założyć  równości człowieka i Boga, a ten kto jednak śmie takie założenie uczynić trafia do worka z napisem Szatan - ten zły znaczy. Religie opierają się na walce dobra ze złem. Bez tego "złego" nie mogłyby istnieć, bo czym mogłyby straszyć ludzi ?
I tu zacytuję słowa Ptaka "Takie postrzeganie człowieka niewiele mu pomoże, gdyż utrwala negatywny wzorzec. " , a to dlatego, że wojna to nie jest pozytywny wzorzec. Tam , gdzie wojna, tam są i ofiary. Najczęściej ofiary są niewinne i jest ich miliony, jeśli nie więcej.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #10 : Czerwiec 24, 2010, 18:19:01 »

Tak . Juz gdzies to czytalam , szaman jest najnizsza ranga kaplanstwa. Jak odnajde ten tekst to zascytuje calosc z u