Wiesz
Sarah54 , moim zdaniem "naprawianie związku" to kolejny mit. Naprawiasz, czyli usiłujesz coś lub kogoś zmienić - siebie, drugą osobę, lub to, co przyczyniło się do oceny iż związek się "popsuł". Stwórca czy też Wszechświadomość, jakby jej nie nazwać działa harmonicznie i logicznie, uważam. Kwestia odczucia dysharmonii bierze się albo stąd, że nie słuchamy się Wszechświata, który jest w nas ( którym tak na prawdę jesteśmy, ale o tym dalej ), albo też odwrotnie - za bardzo wsłuchujemy się w to, co uznaliśmy za nasz wewnętrzny Wszechświat, a co nie wynika z niego, lecz tak na prawdę z uwarunkowania umysłu.
To jest to, o czym napisał
Silver, żeby odrzucić wzorce wpojone nam przez, nazwijmy to ogólnie - społeczeństwo. Może nie od razu odrzucić, ale choć im się uważnie przyjrzeć, obserwować i ... przetransformować je według siebie.
Wedle mojej wewnętrznej wiedzy popartej osobistym doświadczeniem ( rozwód) nie ma czegoś takiego , jak samotność. Gdy obawa przed byciem samemu paraliżuje zmuszając nas do "naprawiania" to już sygnał , że nie zmęczyliśmy jakiejś lekcji. To może być również obawa przed utratą statusu społecznego, pozycji, zarobków, słowem, wszystkiego, co uznajemy za niezbędną stabilizację i niezmienność.
Wierzcie mi, że bez strachu można to wszystko utracić i nie upaść. Po prostu nie ma czegoś takiego, jak stabilizacja, czy wymyślona, wykoncypowana, pewna przyszłość. Przekonanie o tym rodzi się w konsekwencji wejścia w TU i TERAZ. Każdego dnia rodzimy się jakby na nowo , tak jak ten dzień , który "RODZI SIĘ" i nie wiadomo do końca, co nam przyniesie.
Nie możemy z całą pewnością powiedzieć, że my sami się nie zmienimy, że to już koniec rozwoju, albo że już wiemy wszystko i że nic nas nie zadziwi.
Mnie zadziwia to jak Wszechświat oddziaływuje ze mną, jak współpracuje. W sytuacjach "beznadziejnych" uśmiech, przekonanie i czysta intencja działają "cuda" zupełnie przemieniając rzeczywistość. To wypływa z wnętrza. Tak jak przysłowiowa "głupiutka blondynka", która po prostu jest szczęśliwa i wszystko jej się udaje w życiu pomimo tego, że wydaje się beznadziejnie nieprzygotowana do tej rzeczywistości, infantylna. Ludzie przyciągają do siebie te składniki rzeczywistości, którymi sami obdarowują - szczerością, dziecięcym zachwytem , radością życia i zupełnie nie przejmują się jak na to zareaguje świat, otoczenie, czy "prawa fizyki"
. Tacy ludzie nie rozmyślają o tym czy są szczęśliwi czy nie i czym jest szczęście. Po prostu żyją szczęściem, jak ryba w wodzie biorąc to za coś najbardziej naturalnego pod słońcem.
Kiedy patrzysz w oczy partnerowi , to tak na prawdę patrzysz w oczy sobie - całemu wszechświatowi, który w tych oczach się odzwierciedla - działa sprzężenie zwrotne - biofeedback.
Często tutaj piszę o odkryciach fizyków , którzy udowadniają to, czy tamto, którzy objaśniają jak i co funkcjonuje i tym razem chciałbym tu zacytować Nassima, bo jego wypowiedź jest oparta na dowodzie fizycznym.
Nassim : .. nazywam to „Inżynierią Próżni”. Możesz to zastosować, dosłownie, w urządzeniach w laboratorium, ale można by to stosować na jednostkach coraz bardziej i bardziej świadomych wymiany, która nieustannie zachodzi pomiędzy nimi a próżnią. Atom składa się w 99.9999999% z przestrzeni. Więc kiedy ludzie mówią: „O czym ty mówisz, gdy mówisz o próżni?” Mówię im dosłownie, że mówię o nich! ponieważ to WY jesteście w 99.99999... To czego sam doświadczasz, to w istocie 0.0000001% tego, co faktycznie istnieje
Redaktor : - To bardzo silna iluzja, holograficzna iluzja.
Nassim – Tak jest, absolutnie. To właśnie staram się ludziom uświadomić, że w rzeczywistości przestrzeń jest tym, co tworzy materialny świat. Uświadamiając to sobie i uświadamiając sobie wymianę zachodzącą nieustannie pomiędzy Tobą i tym, co nazywasz materialnym światem, z którego jesteś stworzony a przestrzenią... że wszystko wokół ciebie w twoim środowisku - biologicznym albo nie - jest nieustanną wymianą.. Uświadomienie sobie istnienia takiego świata, zaczyna dawać ci możliwość jego zmiany,możliwość modyfikowania go, i stania się kimś, kogo nazywam „Inżynierem Próżni". Zaczynasz transformować go tak, by być w stanie wytworzyć jak najbardziej pozytywny efekt w swoim życiu.Więc tak na prawdę "Ty" to świadomość, to ten wszechświat połączony z każdym innym człowiekiem. Fizyczność , której doświadczamy to niewielki ułamek procenta Ciebie, chociaż właśnie na nim zwykle wszyscy skupiamy swoją uwagę.
W takim rozumieniu wszechświata nie ma czegoś takiego jak samotność czy rozdzielenie. Czasami jest tylko zbytnie utożsamienie się z tym maleńkim ułamkiem procenta , które nazywamy "ja" i które tak tu roztrząsamy na wszelkie możliwe sposoby.
Jednakże nawet ten znikomy ułameczek jest niezbędny dla funkcjonowania Pełni/Jedni/Wszechświata/Stwórcy(ów). On jest bardzo ważny, gdyż dzięki niemu właśnie - jak to pięknie napisała
Ptak :
… i w tańcu takim zachodzi przekraczanie siebie, wnikanie w inne wymiary,
tu i teraz. Tak właśnie wirując jednoczymy się we Wszechświadomości.
I to ona nas pojmuje raczej…
Dlatego mamy wolną wolę. Nie nadał nam jej nikt inny niż my sami. Dlatego nikt i nic nie może nam jej odebrać. Mogą co najwyżej próbować ją odwrócić, lub wykorzystać.
W wielu bowiem doktrynach religijnych i wierzeniach istnieje głęboko zakorzenione przekonanie, że jesteśmy winni uniżoność Bogu, czy Stwórcy, że powinniśmy mu oddawać cześć , zanosić do Niego modły i ciągle, nieustannie błagać o przebaczenie nam grzechów i odpuszczenie ich. Przyjęło się, że ludzie oddają się służbie Bogu, że są Jego uniżonymi sługami, podczas , gdy jest to zupełne odwrócenie wiedzy ( o czym też
Kiara pisze niejednokrotnie ).
Czym innym jest poznanie siebie, wewnętrznej zgodności i harmonii, praw , które sami ustanowiliśmy w tej czasoprzestrzeni i wedle których możemy postępować z korzyścią dla rozwoju wszechświata, a czym innym jest poczucie zmiażdżenia potęgą Stwórcy. Jeśli nie ma niczego , prócz nas samych, jakich dopiero poznajemy, to wszelkie próby wpierania nam "zamysłów Stwórcy", formułek religijnych czy obrzędów są jedynie manipulacjami w celu odwrócenia kierunku przepływu Energii do czyjejś "sprytnej" kieszeni.