Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 19:45:49


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 4 5 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dziwne - niewyjaśnione zjawiska  (Przeczytany 76752 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Styczeń 31, 2010, 14:45:10 »

Przykład tak dziwnego zjawiska, który zamieszczam poniżej, jest dość leciwy, jednak do dziś nie rozwiązany. Sam czytałem o tym przynajmniej ze 30 lat temu, jednak książka z której dowiedziałem się o tym po raz pierwszy, przepadła mi gdzieś.
Oto ów dziw:

DIABEŁ Z DEWONU

Devonshire, Anglia
8 lutego 1855 roku
godzina 07:00 GMT


Zima tego roku była sroga tak na Wyspach Brytyjskich, jak i w całej Europie, która trapiła straszliwie jej mieszkańców tak, że wydawało im się, że Bóg miłosierny odwrócił od nich swą twarz. Wskutek silnych mrozów pękały drzewa , więzły dostawy żywności do ludzkich siedzib, zaś w lasach na ludzi czatowały drapieżniki. To, co się stało tego ranka, kiedy słońce oświetliło śniegi, które poszlakowały ślady kopytek, spowodowało nielichą panikę i niewysłowioną grozę z powodu odwiedzin samego diabła in persona, przy czym wystraszeni ludzie nawet nie wiedzieli, jak bardzo udało im się przybliżyć do prawdy, o czym dalej.
Tajemnicze odciski, które pojawiły się na powierzchni cienkiej pokrywy śnieżnej, wyraźnie różniły się od odcisków kopytek i kopyt innych znanych ludziom zwierząt. Podobne były one do odcisków oślich kopytek o długości 10 cm, szerokości 7 cm i odległe były od siebie o 20 cm. To, co było najciekawsze i zarazem najdziwniejsze, to to, że ślady te biegły w idealnej linii prostej i na pewno nie zostawił ich czworonóg, a istota dwunożna. Wszystkie odciski miały tą samą wielkość i wyglądały, jakby ktoś zrobił je rozżarzonym żelazem – śnieg wewnątrz śladu nie był wgnieciony ciężarem ciała istoty, ale jakby go stamtąd odparowano i to tak szybko, że nie stopniał!
To nieznane „coś” przeszło w idealnej linii prostej po polach, przez płoty i dachy domów a także kopy siana o wysokości powyżej 3 m, i wszędzie tam pozostawiło jakby wypalone w śniegu ślady. Co ciekawsze – przeszkody terenowe nie wpłynęły w najmniejszym stopniu na długość kroku – wynosiła ona zawsze 20 cm! W pewnym przypadku widziano te ślady na rynnie pewnego domu w Whitycombe Raleigh, zaś w Marley wiodły one po parapecie okiennym na wysokości pierwszego piętra!
Oczywiście można po prostu wyśmiać cały problem i zlekceważyć go, ale należałoby się poważnie zastanowić – naszym zdaniem – nad tą zagadką. A jest nad czym, bo ślady te ciągnęły się na znacznych przestrzeniach i sumaryczna odległość pokonana przez to nieznane „coś” wynosiła ponad 160 km. Zagadką tedy pozostaje, kto czy co pozostawiło swe ślady na tak rozległym terenie, a na dobitkę pokonało ujście rzeki o szerokości 3 km!

Diabeł odwiedził Devonshire.

Jak już mamy opisywać wydarzenia, które rozegrały się przed 147 laty, to musimy sięgnąć do świadectw naocznych świadków tych wydarzeń, które opublikowały ówczesne gazety – vide il. 1.

http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Z-Archiwum-H&X-jtx.doc
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Styczeń 31, 2010, 15:53:40 »

20-centymetrowej odległości ślady świadczą o czymś jeszcze poza tym, że była to istota dwunożna. Człowiek stawia o wiele większe kroki mimo, że ma przecież też dwie nogi. Zakładając, że nikt sobie nie wystrugał kopyt z drewna i nie zostawiał nimi śladów, gdzie popadło, to taka istota musiała mieć krótkie nogi. Im krótsze tym bliżej stawiane, chociaż druga hipoteza powinna być taka - im cięższy, tym bliżej będzie stawiał kroki. W opisie jednak jest napisane, że śnieg nie był mocno ugnieciony, nie mamy więc powodu przypuszczać, że to coś było ciężkie.
Zważając jednak na to, jak dawno miało miejsce to wydarzenie i że wszyscy naoczni świadkowie już nie żyją, nie uda się już raczej wyjaśnić tej zagadki. Uważam, że mogła to być mistyfikacja.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Styczeń 31, 2010, 17:14:40 »

Tak. Zauważ jednak, że śnieg w ogóle nie był ugnieciony a wyparowany, i to w sposób nie pozostawiający nawet śladów topnienia. Ta istota musiała mieć niesamowicie gorące łapy. Mrugnięcie Druga sprawa, ślady biegły idealnie prosto na ogromnej powierzchni, poprzez dachy, stogi itd.. Gdyby była to mistyfikacja, to byłyby widoczne jakieś poboczne ślady kogoś kto tej mistyfikacji dokonał.

Edit:

W dalszej części tego doniesienia czytamy:

...
Dalsze dochodzenie w tej sprawie doprowadziło Sangstera do czegoś jeszcze dziwniejszego – otóż jeden z członków ekspedycji Rossa – niejaki Clark Perry po odejściu z Royal Navy – osiadł na stałe w Teingmouth w jednej z nadmorskich miejscowości Devonshire. Sangster dotarł do jego papierów i ku swemu zdumieniu znalazł w nich dagerotyp przedstawiający Clarka Perry’ego trzymającego w ręku jakiś zagadkowy duży kulisty przedmiot. Druga taka metalowa kula znajdowała się w skrzynce, którą przywiózł on z Kerguelenów. I co się okazało? Okazało się, że Ross celowo przemilczał znalezienie tych metalowych kul – wyszło poza tym także i to, że Ross i jego marynarze wcale nie tylko  znaleźli ślady dziwnych kopytek – jak opisywał to korespondent „Illustrated London News” - ale dwie tajemnicze metalowe kule. Jedna z nich była cała, zaś druga rozbita na kawałki. Co więcej – ślady te zaczynały się właśnie od szczątków rozbitej kuli i zmierzały wprost ku skałom. Perry nie miał wątpliwości, że kule spadły z nieba i miał paskudne uczucie, że cały czas jego i innych załogantów śledzą jakieś ciekawe oczy... Tuż przed odpłynięciem do Hobart, Perry zdecydował się zabrać obie kule ze sobą. Jednakże zabobonni marynarze woleli nie mieć przedmiotów z innego świata na pokładzie i Perry zszedł z nimi w Hobart na Tasmanii, a potem zabrał ze sobą do Anglii, gdzie osiadł w Teingmouth, gdzie złożył tajemnicze pamiątki do piwnicy, gdzie w spokoju przeleżały 13 lat, do dnia 3 lutego 1855 roku. Jak opisuje to Richard Nolane, krytycznego wieczoru Perry wrócił do domu z „kamratami z mokrej ćwierci” i pod wpływem wypitego alkoholu postanowili oni otworzyć tajemniczą kulę. Wraz z pięcioma czy sześcioma kumplami zaczęli walić młotem po jej powierzchni. Po jakimś dziesiątym uderzeniu, z kuli rozległo się skrzypienie i na jej powierzchni pojawiła się szczelina. Perry momentalnie wytrzeźwiał, odprawił kamratów i poszedł spać. Kiedy wstał rano i zabrał się do pracy to stwierdził, że szczelina się poszerzyła i można było przypuszczać, że się zaraz otworzy. Rękopis Perry’ego skończył się na dacie 7 lutego 1855 roku nagłym stwierdzeniem, że kulę wrzuci do morza na plaży w Teingmouth, a weekend spędzi u swego przyjaciela mieszkającego na drugim brzegu rzeki Exte.

Istota spoza naszego świata?...
...

http://www.sm.fki.pl/Lesniakiewicz/Z-Archiwum-H&X-jtx.doc
Od podtytułu: DIABEŁ Z DEWONU
« Ostatnia zmiana: Styczeń 31, 2010, 17:37:10 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Styczeń 31, 2010, 17:42:39 »

Możemy uznać, że był to diabeł albo jakieś inne mitologiczne stworzenie, a możemy też tropem ewolucji stwierdzić, że ślady świadczyły o obecności stworzenia, którego istnienia po dziś dzień nie możemy potwierdzić.
Na początku jak przeczytałam zamieszczony przez Ciebie krótki opis, pomyślałam sobie że pewnie doszło do jakiejś zbrodni, a że to był XIX wiek, ludzie wierzyli w różne bestie, to zbrodniarz postanowił właśnie w taki sposób przenieść ewentualne podejrzenia na stworzenie rodem z piekła. Taka kiedyś była mentalność, ludzie byli bardziej łatwowierni niż są dzisiaj.
Dopiero teraz przeczytałam całość, do jakiej zamieściłeś linka. I co się okazuje? Zmarł tej nocy jakiś facet dokładnie w miejscu, gdzie kończyły się ślady (tam za rzeką). Może... Może... Tym bardziej, że przyczyna śmierci (wysnuta jednak prawdopodobnie przez znachorów, nie lekarzy) traktowała o zatrzymaniu akcji serca wskutek... Wzruszenia bądź co bardziej racjonalne - silnych emocji, a takie najczęściej wywołuje strach.
Ja też o diable z Dewonu czytałam już dość dawno. Pamiętam tą opowieść, ale nie była jedną z najciekawszych w książce, w któej to znalazłam. I też ni bubu nie mogę sobie przypomnieć tytułu (czarna okładka, gruba książka, tak gruba że strony wylatywały nieuporządkowane). Nie przypomnę sobie ani tytułu ani autora, ale wiele ciekawych zagadek w niej było poruszanych... Offtopuję.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #4 : Luty 01, 2010, 11:20:02 »

Dla mnie najbardziej niewyjaśnionym zjawiskiem jest to, że rośnie zwykła trawa.
I tylko nie mówcie, ze biolodzy wiedzą dlaczego ona rośnie. Nie, nie wiedzą.
Gdyby wiedzieli -  sami potrafiliby stworzyć życie.

pozdrawiam


« Ostatnia zmiana: Luty 01, 2010, 11:20:36 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #5 : Luty 01, 2010, 11:27:49 »

Jeremiaszu,
naukowcy "zapomnieli" jak się tworzy życie tylko na czas pobytu na Ziemi Uśmiech
Normalnie, czyli w czasie pełnego połączenia z duszą tworzymy WSZYSTKO...



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #6 : Luty 01, 2010, 11:49:46 »

Jednym z wyjaśnień diabła z devonshire znajdziemy tutaj:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Spring_Heeled_Jack

To oczywiście mistyfikacja jak kręgi zbożowe ale nierozsądne osóbki znajdą w tym swoją pożywkę Język
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : Luty 01, 2010, 12:13:07 »

tak się zastanawiam-
ilość kręgów jaka pojawiła się na całym świecie jest delikatnie mówiąc dość duża, nie bardzo rozumiem komu by chciało się robić mistyfikacje na taką skale i po co???
no chyba że ma to przykryć/odwrócić uwagę od czegoś o wiele bardziej interesującego/ważnego..

Pozdr. Chichot
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Kiara
Gość
« Odpowiedz #8 : Luty 01, 2010, 12:18:28 »

Jeremiaszu,
naukowcy "zapomnieli" jak się tworzy życie tylko na czas pobytu na Ziemi Uśmiech
Normalnie, czyli w czasie pełnego połączenia z duszą tworzymy WSZYSTKO...



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech

Tworzyc i Stworzyc to nie to samo. Zaden naukowiec nie nauczy sie STWARZANIA ani na ziemi ani poza nia. To jest DAR , ktory otrzyma kazdy , kto osiagnie proces rozwoju osobistego ( duchowego) rowny STWORCY. Poki co mozna tylko odtwarzac , kopiowac , przetwarzac , i tworzyc z otrzymanego materialu ( rowniez genetycznego) ale nie STWARZAC.
Stworzenie mozna obserwowac , kazden najmniejszy jego elemet jest dzielem STWORCY , ktory jest , byl i bedzie tylko JEDEN TAKI ( tu trzeba brac pod uwage jego moc energetyczna oraz osobowosc , indywidualnosc , ktorej nikt nigdy nie osiagnie takiej jaka On posiada) , a nie sama mozliwosc stwarzania , ktora niektorzy beda mogli osiagnac, chociaz jest otworzona jako mozliwosc dla wszystkich.

To jeszcze dluga droga , na ktorej warto ogladac rodzace sie zycie i sluchac dzwiekow piekna , ktora obdarowalo nas ono i w szumie drzew i w spiewie ptakow.
Warto zachwycas sie pieknem barw i cala gama zapachow miast wylewac na siebie drogie butelki perfum.. , ktore skutecznie tlumia nasze zmysly powonienia.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 01, 2010, 12:19:24 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #9 : Luty 01, 2010, 17:59:26 »

Cytuj
Zaden naukowiec nie nauczy sie STWARZANIA ani na ziemi ani poza nia. To jest DAR , ktory otrzyma kazdy , kto osiagnie proces rozwoju osobistego ( duchowego) rowny STWORCY.

Podobno wszystko już zostało STWORZONE, tylko nie zostało jeszcze przejawione. W takim razie ani naukowcy, ani nikt niczego nie stwarza, a tylko to wydobywa z kwantowego pola możliwości .  Jeśli rozumiem intencje Jeremiasza, to odnosi się on do przestrzeni, w której nie istnieje czas, a więc każda dusza otrzyma to, co sobie pomyśli natychmiast.
Bardzo mi się podoba pogląd że jesteśmy Bogiem. Jesteśmy zatem i stwórcą , ale na obecnym etapie rozwoju brakuje nam dostępu do pewnych możliwości. Roślina też jest na swój sposób doskonała, ale prawa jazdy sobie nie zrobi Mrugnięcie

Piszesz Kiaro, że stwarzanie to jest dar, który otrzyma kazdy kto osiągnie określony stopień rozwoju. Pisząc "każdy" masz na myśli naszą prawdziwą, świadomą istotę, którą zawsze jesteśmy , czy istotę zwaną człowiekiem ( ciało, ego, umysł, dusza ) którą tutaj i teraz jesteśmy ? Bo to jest różnica.
Człowiek na wózku inwalidzkim też teoretycznie może pobić światowy rekord na bieżni, ale z całą pewnością nie na nogach. Chociaż w "podrasowanym" wózku mógłby się pościgać z najlepszymi Mrugnięcie

Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #10 : Luty 02, 2010, 00:49:07 »

Kiedy osiagniemy rozwoj stworcow , nasz swiat ze wszystkimi niedoskonalosciami  i ograniczeniami , ktore tworzy materia energii , juz istnial nie bedzie. Bo nie bedzie juz takiej potrzeby, ta szkola zycia , ktora daje nam ziemska egzystecja "zostanie zamknieta".
Stworca jest wstanie mysla stworzyc sobie kazde cialo , jakie tylko chce, przez jakie chce poznawac kontakt z materia.
Czlowiek w takiej formie , jaka znamy z naszej rzeczywistosci pozostanie we wspomnieniach , jak  nasze dziecinstwo.
Czlowiek nowej generacji to juz posiadacz przeksztalconego ciala subatomowo, sam bedzie potrafil regenerowac i leczyc swoje niedoskonalosci materji.

Cala ta ewolucja polega na zgromadzeniu w sobie odpowiedniej ilosci energii , ktora pozwoli nam na transformacje, czasami mamy momety szczesliwosci , gdy czujemy wewnetrzna raosc i niesamowite zadowolenie , ale jeszcze nie potrafimy utrzymac takich stanow zbyt dlugo.
Dla jednych bedzie to lekcja bywania w takich stanach , dla innych utrzymywania ich dluzej , a dla jeszcze innych juz zycie w nich.
Jak wiesz nie wszyscy idziemy w tym samym tepie i nie wszyscy jestesmy duszami o takich samych poziomach rozwojowych.
Wchodzac w przestrzen o nowych mozliwosciach nie wszyscy bedziemy zyli idetycznie, ale ci bardziej emanujacy milosc beda inspirowali do rozwoju tych mniej emanujacych. Tak bylo zawsze i tak bedzie nadal, bo zycie to chociaz te same zdarzenia dla wszystkich , to jednak wieloaspektowosc ich odkrywania i przezywania. I to jest naprawde piekne  , ze w jednym kolorze mozna dostrzec wielosc odcieni zaleznie od oswietlania go przez swiatlo.

To Duch - Energia przesyla czastke siebie by doswiadczala wcielajac sie w materie , i to Duch - Energia zbiera cala wiedze tworzac z niej swoja indywidualnosc. Czlowiek , jest tylko jednym z wielu mgnien spojrzenia Ducha - Energii na temat w ktorym chce osiagnac wiedze. To piekne i niepowtarzalne przezycie dla Ducha - Energii , ale to jeszcze nie czas na wydzielenie z siebie tysiecy drobnych iskierek , ktore stana sie indywidualnosciami siejacymi zycie w kosmosie, czyli stana sie Stworcami.
Taki czas nastapi , do tego dazymy jako Energie uwolnione ( znaczy to tyle , ze nie muszace wchodzic we wcielenia by posiadac moc energetyczna pozwalajaca nam na eksploracje kosmosu w najdalszych zakatkach) , taki czas rowniez nastapi.

Tak wiec nie Czlowiek jako taki jest celem naszego ostatecznego rozwoju, a Energia , jej potecjal , oraz indywidualnosc.
Natomiast wybor ksztaltu i wygladu ciala materialnego przez , ktore zechce doswiadczac jest kwestia indywidualnego ( powiedzmy gustu), wazne jest by jej rozwoj duchowy - uczuciowy i energetyczny poziom osiagnol kryteria wyznaczone przez Stworce.
My ludzie bardzo przywiazujemy sie do wygladu ciala materialnego , ono naprawde nie jest najwazniejsze, ludzie rowniez maja rozne upodobania w swoich ubiorach. A nasze cialo tak naprawde jest ubiorem dla naszej Energii.
Wazne jest to co emanuje przez to cialo , dobro , milosc i prawosc.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #11 : Luty 02, 2010, 01:43:04 »

Potencjał energetyczny, który "wysyłamy" do ciała fizycznego jest bardzo mały...
Niekiedy wynosi to zaledwie 15 %
Zaawansowane dusze dzielą się na kilka równoległych doświadczeń, ale zwsze czerpią wspólnego źródła.
Słowa Jezusa, że "najmniejszy będzie wyniesiony" potwierdza tą teorię, bo nie wiesz "kogo" masz przed sobą, czy utrapiony bolączkami żebrak ma ze sobą 10% swojego całkowitego potencjału, czy 50%.
Czasami przybieramy postacie małointeligentnych, czasem kulawych, czasem zadufanych w sobie...  to wszystko jest gra, ciągła gra w teatrze zwykłego, prozaicznego życia.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #12 : Luty 02, 2010, 01:54:21 »

Potecjal energetyczny z ktorego moze korzystac wcielona wen dusza jest zalezny od jej rozwoju energetycznego w caloksztalcie energii.
Natomiast cialo materialne , ktore wybiera do kolejnego doswiadczenia nie swiadczy o jej rozwoju. Nawet aura widziana przez ludzi jest tylko i wylacznie czescia prawdziwej aury tej Energii. To "fragmet"  dotyczacy danego wcielenia , zdarza sie bardzo rzadko ludziom zobaczyc aure prawdziwa Energii.

Wszyscy czerpiemy energie do istnienia z tego samego zrodla , ale nie wszyscy potrafia  w pelni korzystac z jej naturalnego potecjalu.
Niektorzy wykorzystuja innych do obnizania go by mogli juz z nizszego korzystac dla siebie.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 02, 2010, 12:46:35 wysłane przez Kiara » Zapisane
Dariusz


Maszyna