@AstreCzyli szykuje się zagłada Orian, bo nie są w stanie zrównoważyć swego długu?
A gdyby tak wszyscy im przebaczyli? Czy to załatwiłoby sprawę? Bo ja przebaczam
sobie nawet własne nieprzebaczenie innym. Hmm, to chyba nazywa się mega interesowność… ??
Ale jak przebaczę, to znika naprężenie, przynajmniej po mojej stronie.
A przestrzeń, jeśli jest inteligentna i mądra puści zbędność… i się wyluzuje oraz odpręży…
Pewnie jednak to tylko moje mrzonki, inni mają inne…
Stąd konieczność zagłady, byleby nie naszej!
Zastanawiam się również, dlaczego jestem szczęśliwa, mimo, że nic mi się w życiu nie układa
a nawet dzieje się 'tragicznie'? Paradoksy jakieś!?
Czy za to głupie i nieuzasadnione szczęście
będę musiała zapłacić? A może szczęście jest zapłatą, tylko za co?
Za zgodę na występ na scenie życia? Za afirmację życia? Za to, że kocham wszelkie kwiatki, ptaszki
i gadziątka, że gadam z nimi wymieniając się energią? Ech, żiźń ty moja…
Specjalne pozdrowienia dla mego braciszka, on wie za co!
I jak tu nie być szczęśliwym, skoro ma się takie rodzeństwo?
@Fair LadySkafander zostawię, użyźni ziemię.
Przestrzeń jest po to, by ją zajmować, więc nie rozumiem za co mam płacić.
Nie prosiłam się na ten świat. Ani na żaden inny. Skoro ktoś mnie zmajstrował, to chyba jako DAR,
a nie roszczenie zwrotne. Nie poczuwam się do jakiejkolwiek zapłaty. Świadomość nie musi płacić, że jest.
Wybieram i realizuję z potencjału możliwości… każdy wariant był przewidziany, niczego nie nadpisuję…
Za karnet na festiwal (całe pięć dni) zapłaciłam (i to nie ja, bo ktoś za mnie to zrobił) jedynie 35 zł.
A ile otrzymałam? Potężny dług zaistniał? A moje uczucia, emocje, myśli w trakcie oglądania filmów?
Nie przeważyły długu na drugą stronę? Jakoś ekonomia nigdy mnie nie pociągała. To takie mało miłosne…
@PrzebiśniegA ja dziękuję za myśl odwdzięczającą… i za to „pa”, w końcu…
Fajnie, że się odpinasz, pozostaw jednak pasy bezpieczeństwa, tak na wszelki wypadek.
I powiem Ci jeszcze, że staram się kwiatków nie deptać. Ostatnio, jak byłam na działce u
koliberka i poprosiła nas ona o powyrywanie wszystkich mleczów, bo to chwasty i się sieją (a były ich tysiące),
to serce mi się krajało. Tak cudnie żółciły się wśród tysięcy stokrotek… a potem, już po wszystkim,
gdy całe kosze mleczy wylądowały na górze kompostowej, czułam jakby wszechświat się zmienił,
jakby zabrakło jakiegoś elementu upiększającego…
mlecze nie będą się już siały, ale i zachwytu w źrenicach nie wzbudzą. Pa
@Songo1970A niech sobie wierzy we mnie ta karma, ja ją anuluję, więc co jej po mnie?
Nie ja ją tworzyłam i nie ja będę ją spijać… szamani również stają się bezsilni, gdy ktoś nie przyjmuje
np. wysłanej strzały śmierci…
----------------------
No, chyba wszystkim odpowiedziałam, znikam, słoneczko pięknie świeci, pa