Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 13, 2024, 18:53:30


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 4 5 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: EWA - synonim upadku człowieka? ...  (Przeczytany 44665 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
quetzalcoatl44
Gość
« : Kwiecień 17, 2011, 14:30:59 »

takze na te chwile zadaniem kobiety jest naprawienie upadlej ludzkosci, bo z winy kobiety ona upadla swiat materialny...ale tez kobieta caly czas dopinguje mezczyzn do rywalizacji w ten sposob bardziej rozwija sie meskie ego...Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 22, 2011, 22:03:01 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Kwiecień 17, 2011, 19:48:19 »

Myślę >quetz<, że nie masz nic przeciw utworzeniu nowego wątku z Twego posta.
Postąpiłem tak gdyż myślę, że czas najwyższy zacząć - przynajmniej próbować - wyjaśniać, że to biblijne postrzeganie postępku Ewy jest ciągłym podtrzymywaniem ograniczeń religijnych.
Może warto spojrzeć na tę historię z innego punktu widzenia.

Zapraszam do uruchomienia szarych komórek. Duży uśmiech
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #2 : Kwiecień 17, 2011, 21:53:05 »

ok spoko..Uśmiech, no wlasnie na poczatku to Bog przeciez rozdzielil czlowieka stawrzajac Ewe, wiec reszta byla juz tylko konsekwencja..,no ale to wlasnie np Jezus pierwsza apostol uczynil MM  Uśmiech wiec swiat jest teraz w rekach kobiet Uśmiech,
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 17, 2011, 21:53:33 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #3 : Kwiecień 18, 2011, 12:28:17 »

Cytuj
wiec swiat jest teraz w rekach kobiet

To kobiety zaraz  podniosą tu larum.

 Kapłanki miłości , z tego co wiem, nie założyły swojego Kościoła, a faceci założyli swój. Szkoda, bo zapisałbym się do takowego Mrugnięcie
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #4 : Kwiecień 18, 2011, 12:33:57 »

Panowie, nic nie stoi na przeszkodzie, abyscie otworzyli swoj klub. Tylko zastanowcie sie najpierw, jaka role w waszym zyciu gra kobieta. Poczawszy od narodzin, to w ciele kobiety rozwija sie cudo. Po urodzeniu matka jest praktycznie matka do konca zycia. Kochanke, zone mozna zmienic, matka pozostaje na zawsze matka w tym zyciu. Dlatego, powinno sie szanowac kobiete.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 18, 2011, 17:45:23 wysłane przez Rafaela » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #5 : Kwiecień 18, 2011, 13:12:14 »

Cytuj
powinno sie szanowac kobiete

Rafaelo to jasne jak Słońce Uśmiech
Cytuj
Poczawszy od narodzin, to w ciele kobiety rozwija sie codo

I to jest właśnie  ta świątynia kapłanek. Ma wszystko , co z architektonicznego punktu widzenia potrzebne Mrugnięcie
Elastyczną drogę wejścia, miejsce poczęcia cudu i bezpieczne wyjście.

Watykan się chowa po prostu Mrugnięcie
Nie do środka rzecz jasna, bo się tam nie zmieści. Nawet by się zresztą tam nie pchał w zadufaniu swoim Mrugnięcie
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #6 : Kwiecień 18, 2011, 13:37:52 »

zone mozna zmienic,
Osobiście nie przychylam się do takowych wniosków, propozycji.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #7 : Kwiecień 18, 2011, 17:47:02 »

Artku, zon mozesz miec kilka, ale matke ktora cie przyniosla na swiat - tylko jedna.
Zapisane
pheasant
Gość
« Odpowiedz #8 : Kwiecień 18, 2011, 18:03:46 »

O jaki ciekawy wątek. Może i ja coś napiszę Duży uśmiech
Cytuj
Watykan się chowa po prostu Mrugnięcie
Nie do środka rzecz jasna, bo się tam nie zmieści. Nawet by się zresztą tam nie pchał w zadufaniu swoim
I ktoś Mrugnięcie tu jeszcze pisze coś o Watykanie  Uśmiech 2


Cytuj
zone mozna zmienic,
Osobiście nie przychylam się do takowych wniosków, propozycji.
Mój mąż Buziak też się nie przychyla, a wręcz mówi stanowcze NIE  Uśmiech

Zapisane
between
Gość
« Odpowiedz #9 : Kwiecień 18, 2011, 20:00:41 »

Myślę, że mówienie o "upadku" to niewłaściwe podejście.

Widzę to trochę inaczej.
Ludzie w raju byli szczęśliwi, gdyż byli zwierzętami.
Zerwanie owocu z drzewa wiedzy było początkiem człowieczeństwa i było nieuniknione.
Niejako z definicji.
I nie można tutaj mówić o żadnym upadku ale wprost przeciwnie - o pierwszym kroku wzniesienia się ponad zwierzęcość.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 18, 2011, 20:08:02 wysłane przez between » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #10 : Kwiecień 18, 2011, 20:40:56 »

Ciekawie, choć z małym zastrzeżeniem z mej strony.
Wówczas nie byliśmy już "zwierzętami", byliśmy robolami - ludźmi stworzonymi do wykonywania określonej i ciężkiej pracy, na tyle ciężkiej, że nasi stwórcy nie chcieli się jej imać, a do takich należała również uprawa Edenu, choć w Biblii przedstawiają to jako sielski ogród.

======================================

Jeśli pozwolenie sobie na inne, szersze myślenie w stosunku do jedynie słusznych doktryn - również religijnych - jest oznaką braku "zdrowych zmysłów", to tak, jestem psycholem.
Cholewcia, gdyby jeszcze za to płacili to nie puszczałbym "dużego lotka".

Sacliłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 21, 2011, 17:10:02 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
pheasant
Gość
« Odpowiedz #11 : Kwiecień 18, 2011, 21:39:04 »

Powiedz mi Darku co sprawiło że uwierzyłeś w te bajki???
Nie rozumiem, skoro za to nie płacą, to jakie z tego korzyści???
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #12 : Kwiecień 18, 2011, 21:59:20 »

Darek a Ty na prawdę wierzysz w tą całą bajkę, czy ktoś Ci za to płaci żebyś o tym pisał tu na forum???
Bo aż mi się wierzyć nie chce że człowiek przy zdrowych zmysłach (chyba że nie) wierzy w to wszystko.
pheasant

Pozwolę sobie zauważyć że na tym forum jest niewielu ludzi o "zdrowych zmysłach" - bez urazy ludzie Chichot


Darek to ja też się zaliczam do tych psycholi Duży uśmiech Duży uśmiech Chichot
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
arteq
Gość
« Odpowiedz #13 : Kwiecień 18, 2011, 22:41:42 »

Artku, zon mozesz miec kilka, ale matke ktora cie przyniosla na swiat - tylko jedna.
Pozwolisz Rafaelo, że zostanę przy jednej matce i jednej żonie...
Zapisane
between
Gość
« Odpowiedz #14 : Kwiecień 19, 2011, 07:47:25 »

Ciekawie, choć z małym zastrzeżeniem z mej strony.
Wówczas nie byliśmy już "zwierzętami", byliśmy robolami - ludźmi stworzonymi do wykonywania określonej i ciężkiej pracy, na tyle ciężkiej, że nasi stwórcy nie chcieli się jej imać, a do takich należała również uprawa Edenu, choć w Biblii przedstawiają to jako sielski ogród.

Ty patrzysz na to fizycznie, a ja metafizycznie.

Historia o tym, że byliśmy niewolnikami jest o tyle ciekawa, że rodzi pytanie - dlaczego już nimi nie jesteśmy?
Bo nas bóg wywalił z Edenu bo jakieś jabłko zerwaliśmy?.. no bez przegięć...
A może nadal jesteśmy niewolnikami tylko nie o pracę fizyczną tutaj chodzi?

Poobserwuj zwierzęta, np. podobne do ludzi małpy. Na wolności, w czystym środowisku,  są szczęśliwe i radosne.
Tym co nas różni od zwierząt to ego - ono stwarza iluzję odłączenia od reszty.
Ono także stanowi o naszym zniewolneniu badź wolności.

Ale trochę z innej beczki.
Rodzic, który chciałby aby jego dziecko zawsze było gaworzącym brzdącem, bo przecież jest takie "słodkie i milusie"
staje przeciwko naturalnemu porządkowi, który każdej istocie nakazuje się rozwijać.
To tak, jakby dorastające dziecko trzymać w domu i nie pozwolić mu zobaczyć jak wygląda świat.
Dziecko zawsze się  sprzeciwia rodzicom i zawsze podważa zakaz za zakazem, prędzej czy później zawsze ich opuszcza. I mądry rodzic dobrze wie, że ten moment nastąpi.

Dlatego Edenowy Bóg dobrze wiedział, ze człowiek opuści Eden - że pójdzie na 'swoje' - nawet jeżeli jest to bolesne i wymaga sporo pracy.
Bóg stwarzając człowieka zaprogramował go na rozwój  - dlatego opuszczenie Edenu było tylko kwestią czasu.

Dlatego mówienie o "grzechu pierworodnym" jest bez sensu. To wcale nie grzech a pierwsza, bolesna, próba lotu.
Wypadliśmy z gniazda i uczymy się latać.  Moment ten powinien być świętowany na równi z pierwszym pójściem do szkoły.

pozdro

p.s.

Darek a Ty na prawdę wierzysz w tą całą bajkę, czy ktoś Ci za to płaci żebyś o tym pisał tu na forum???
Bo aż mi się wierzyć nie chce że człowiek przy zdrowych zmysłach (chyba że nie) wierzy w to wszystko.
Powiedz mi Darku co sprawiło że uwierzyłeś w te bajki???
Nie rozumiem, skoro za to nie płacą, to jakie z tego korzyści???

Drwiąc z innych najczęściej drwimy z samych siebie.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 19, 2011, 07:49:30 wysłane przez between » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #15 : Kwiecień 19, 2011, 09:49:53 »

between , bardzo podoba mi sie twoja wypowiedz, doskonale ujales ten temat, bo wlasnie ja tez tak to widze.

Rafaela.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #16 : Kwiecień 19, 2011, 10:43:57 »

Jednak Eden istniał fizycznie. Bogowie z kosmosu również pozostawili na Ziemi swoje ślady, które przetrwały w ludzkiej świadomości,
twórczości, legendach, mitach no i religiach. A przede wszystkim w samych ludziach.

Nie można tego zignorować. Jednak, jako, że wszystko ma swoje odbicie w duchu, istnieje również strona metafizyczna. 
I jeśli już mówimy o grzechu pierworodnym, to raczej nie my zgrzeszyliśmy.
Stworzono nas na czyjś obraz i podobieństwo, przenosząc ów grzech niedoskonałości. Nasze zadanie, to wyjście z tej niedoskonałości,
inaczej zbawienie siebie od niej, by stać się nowym zaczynem dla ducha.
Ego, które przy okazji wyhodowaliśmy ponad miarę, przestało pełnić swoją opiekuńczą rolę a stało się zaczynem destrukcyjnym.

Trzeba wpierw umrzeć, by narodzić się na nowo. Już w innym Edenie, bo wyższego rzędu.
Bez żadnego grzechu i upadku. I z inną świadomością.  Uśmiech

Ewa, to nie synonim upadku człowieka, to jego ewolucyjny etap.
Zapisane
pheasant
Gość
« Odpowiedz #17 : Kwiecień 19, 2011, 13:44:06 »

Between
Cytuj
Drwiąc z innych najczęściej drwimy z samych siebie.
Ja z nikogo nie drwie, ja się tylko dziwię, nic więcej. Chciałabym znać przyczynę takiego stanu rzeczy. Stąd moje pytania.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 19, 2011, 13:44:17 wysłane przez pheasant » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #18 : Kwiecień 19, 2011, 18:38:43 »

Witaj between
Cytuj
Dlatego Edenowy Bóg dobrze wiedział, ze człowiek opuści Eden - że pójdzie na 'swoje' - nawet jeżeli jest to bolesne i wymaga sporo pracy.
Bóg stwarzając człowieka zaprogramował go na rozwój  - dlatego opuszczenie Edenu było tylko kwestią czasu.

Dlatego mówienie o "grzechu pierworodnym" jest bez sensu. To wcale nie grzech a pierwsza, bolesna, próba lotu.
Wypadliśmy z gniazda i uczymy się latać.  Moment ten powinien być świętowany na równi z pierwszym pójściem do szkoły.

Zgadzam się z Tobą.Świetne porównanie do rozwoju dziecka. Mądry rodzic wie, że dziecko też stanie się kiedyś .. rodzicem. Więc najlepszym dla niego  rozwiązaniem  jest nauczyć się samodzielnego życia , żeby później móc podołać rodzicielstwu, móc zbudować nowy EDEN dla swoich dzieci zanim te opuszczą go niczym  wspomniane gniazdo.
Dzieje się tak, ponieważ jak słusznie napisała  Ptak :
Cytuj
Stworzono nas na czyjś obraz i podobieństwo, przenosząc ów grzech niedoskonałości. Nasze zadanie, to wyjście z tej niedoskonałości,
inaczej zbawienie siebie od niej, by stać się nowym zaczynem dla ducha.

Ot i cała tajemnica. Kiedyś czas nieodpowiedzialnych , szczeniackich zabaw  mija, przed nami zadanie - tworzenie nowego Edenu Uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #19 : Kwiecień 19, 2011, 19:45:49 »

Cytat: Phea
Powiedz mi Darku co sprawiło że uwierzyłeś w te bajki???

Dla jednych bajkami jest poważniejsze traktowanie doniesień historycznych zapisanych na "glinianych tabliczkach", dla innych bajkami są biblijne przedstawienia/interpretacje tego dotyczące. Mrugnięcie
Co sprawiło?
Chęć poznania "prawdy", chęć - potrzeba wewnętrzna - podniesienia czoła ze służalczej postawy jaką w nas programują od dzieciństwa. We mnie od dzieciństwa był bunt przeciw tym schematom, był bunt i potrzeba zrozumienia. Ot i cała filozofia. Duży uśmiech Mrugnięcie

Cytuj
Nie rozumiem, skoro za to nie płacą, to jakie z tego korzyści???

Ogromne, korzyści są nie do ocenienia. Jesteś wolna - dosłownie i w przenośni. Nigdy nie byłem i nie jestem (piszę w swoim imieniu ale mam na myśli wszystkich, którzy myślą podobnie i szukają jak ja) sługą, niewolnikiem jakiegoś, jakichś bogów. Ja jestem ja, jestem sobą i idę własną drogą, nie wytyczoną przez systemu utworzone przez zwolenników "boga" i ich/jego popleczników. Sam sobie jestem "bogiem" i "jak sobie pościelę tak się wyśpię". Nie muszę nikogo obarczać odpowiedzialnością za swoje powodzenia i potknięcia.
Jeśli chcę to wącha i podziwiam rozkwitającą przyrodę, jeśli chcę to ścinam drzewa powalone przez wichurę, zawsze jednak wówczas kiedy chcę nie dlatego, że ktoś mi to nakazuje. Duży uśmiech Mrugnięcie

Cytat: between
Ty patrzysz na to fizycznie, a ja metafizycznie.

Tak, od pewnego czasu zacząłem skupiać się głównie na fizycznym aspekcie naszego pochodzenia.
Chwilowo odpuściłem sobie metafizykę gdyż w moim obecnym przekonaniu aby zrozumieć tę część "meta" musimy (a na pewno ja muszę) dokładniej zrozumieć "fizykę', czyli tę rzeczywistą podstawę. W takiej kolejności będzie mi łatwiej uporać się ze sferą "wyższą".
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #20 : Kwiecień 19, 2011, 21:39:01 »

Witam Wszystkich.

Darek a Ty na prawdę wierzysz w tą całą bajkę

Chodzi o bajkę z Ewą i Adamem?
Mrugnięcie

Mniejsza o to, czy to bajka – skoro istnieje w umysłach milionów jako prawda.
Zatem w sensie problematyki, jaką zawiera – jest prawdą.
Dlatego omawiamy tę problematykę.
Bez względu na to, czy posłużymy się znanymi nam faktami, czy tym, co wydaje się być mitem.
Do założenia podobnego tematu na innym forum nie potrzebowano Ewy i Adama.
"Kobieta w mitach i legendach - źródłem nieszczęść wszelakich"
Jednak Ewa i Adam są wspaniałym modelem do zajmowania się tym tematem Uśmiech
A dlaczego, to będzie dalej.


Wówczas nie byliśmy już "zwierzętami", byliśmy robolami - ludźmi stworzonymi do wykonywania określonej i ciężkiej pracy, na tyle ciężkiej, że nasi stwórcy nie chcieli się jej imać, a do takich należała również uprawa Edenu, choć w Biblii przedstawiają to jako sielski ogród.

Tu można mieć różne stanowiska.
Jednak Twoje Dariuszu przedstawiałoby Ewę jako wybawicielkę Uśmiech
Szatana zresztą też.
A potem ten sam „wspaniały szatan” wytracił całą rodzinę Joba?

Ja osobiście marzę o tym, aby mieszkać w ogródku i go móc uprawiać Uśmiech
Najwyraźniej jestem na to zaprogramowany  hehe Na kontakt z przyrodą Uśmiech
Ale wolę to, niż życie w zadymionym mieście itp.

No i jeśli jest tak jak myślisz to, dlaczego pobyt w Edenie był lepszy, niż wyjście z niego?
Czy teraz miliony ludzi nie pracuje ciężko? I wcale im akurat ta praca nie sprawia przyjemności.

Może miedzy innymi, dlatego Pheasant nazwała w zasadzie „Twoją” interpretację bajką?
Choć podciągnąłem jej wypowiedź pod samą historię z Edenem – gdyż wielu tak właśnie ją traktuje.

Myślę, że mówienie o "upadku" to niewłaściwe podejście.
/…/
Ludzie w raju byli szczęśliwi, gdyż byli zwierzętami.
Zerwanie owocu z drzewa wiedzy było początkiem człowieczeństwa i było nieuniknione.
Niejako z definicji.
I nie można tutaj mówić o żadnym upadku ale wprost przeciwnie - o pierwszym kroku wzniesienia się ponad zwierzęcość.

Mamy tu podobny punkt widzenia, jak u Dariusza Uśmiech
To może damy takie „jabłko” „innym” zwierzętom?

Postawmy też pytanie: Czy jakiś punkt widzenia gwarantuje wgląd w prawdę?
Proponowałbym spojrzenie na tę sprawę także z punktu widzenia słynnego szamana don Juana Matusa Uśmiech
Chodzi o wzięcie pod uwagę tego, co on przedstawiał jako rodzaje widzenia rzeczywistości.
Spotkać wówczas można coś więcej, niż „zwierzęce widzenie”, oraz obecne „ludzkie widzenie” Uśmiech
Wg tego nasze poznanie dobra i zła, rzeczywiście było upadkiem.
Choć rzeczywiście może to nam się wydawać dziwne i niezrozumiałe.
Jednak w tym, co Juan Matus nazywał „widzeniem nowych czarowników” (nie miał akurat lepszej nazwy) był zupełnie inny wgląd w rzeczywistość.
Która to rzeczywistości i bycie w niej były wolne od możliwości zła.
Zejście z tego obszaru było wejściem w widzenie, w którym zaczęło działać zło. Dlatego mówi się o poznaniu zła i dobra – jako przeciwwagi zła.
Dobro jednak wcześniej też było i wcześniej również było poznane przez człowieka.
Co można znaleźć w historii o Edenie.

„I stworzył Bóg wielkie potwory i wszelkie żywe, ruchliwe istoty, którymi zaroiły się wody, według ich rodzajów, nadto wszelkie ptactwo skrzydlate według rodzajów jego; i widział Bóg, że to było dobre.
I błogosławił im Bóg mówiąc: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie wody w morzach, a ptactwo niech się rozmnaża na ziemi!”
(1 Moj. 1:21-22, BW)

Zatem nie tylko ludzie, ale nawet zwierzęta już wtedy znały dobro. Stwórca dla nich też tworzył wszystko co dobre, oraz im błogosławił.

A teraz poczytajmy czy Ewa widziała, co jest dobre, zanim zerwała owoc poznania dobra:
„A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu …” (1 Moj. 3:6, BW)

Uśmiech

Czy rzeczywiście była zwierzęciem, gdy rozmawiała z biblijnym wężem?
Pewnie razem syczeli  Mrugnięcie
A Adam jak nazywał zwierzęta to też syczał na nie? I każde z nich nazwał „sssss” Mrugnięcie

Po urodzeniu matka jest praktycznie matka do konca zycia. Kochanke, zone mozna zmienic, matka pozostaje na zawsze matka w tym zyciu. Dlatego, powinno sie szanowac kobiete.

Każdego człowieka powinno się szanować, tylko nie każde jego zachowanie.
A ojciec też pozostaje ojcem na zawsze Uśmiech

Bo nas bóg wywalił z Edenu bo jakieś jabłko zerwaliśmy?.. no bez przegięć...
A może nadal jesteśmy niewolnikami tylko nie o pracę fizyczną tutaj chodzi?

Poznanie dobra i zła jest między innymi byciem w perspektywie widzenia ego. Zrywany owoc oznacza zmianę tego, co Juan Matus nazywał przejściem do innego świata. Zerwanie wiązało się z automatycznym wyjściem z Edeńskiego świata.

To tak, jakby dorastające dziecko trzymać w domu i nie pozwolić mu zobaczyć jak wygląda świat.
Dziecko zawsze się  sprzeciwia rodzicom i zawsze podważa zakaz za zakazem, prędzej czy później zawsze ich opuszcza. I mądry rodzic dobrze wie, że ten moment nastąpi.

Widzisz to z perspektywy znanej Ci rzeczywistości, a czy wiesz, że stosując jej kryteria próbujesz objaśniać rzeczywistość której obecnie sobie nie wyobrażasz?


Dlatego Edenowy Bóg dobrze wiedział, ze człowiek opuści Eden - że pójdzie na 'swoje' - nawet jeżeli jest to bolesne i wymaga sporo pracy.
Bóg stwarzając człowieka zaprogramował go na rozwój  - dlatego opuszczenie Edenu było tylko kwestią czasu.

A czy człowiek jest w stanie podać inne tłumaczenie? Uśmiech
Kiedyś podobne tłumaczono, że na słońcu pali się węgiel.


Dlatego mówienie o "grzechu pierworodnym" jest bez sensu. To wcale nie grzech a pierwsza, bolesna, próba lotu.
Wypadliśmy z gniazda i uczymy się latać.  Moment ten powinien być świętowany na równi z pierwszym pójściem do szkoły.

To zależy co chcesz widzieć,, co widziałeś dotychczas, oraz co pasuje do wiedzy jaką posiadasz.

Słowo pierworodny oznacza to, co było pierwszym ruchem w określoną przestrzeń rzeczywistości.
My jesteśmy zradzani w tej poza Edenowej przestrzeni.
No i za bardzo tu się większości nie podoba…
Gdzie się nie rozejrzysz, to widać jakieś grzechy, czy problemy…
Dlatego to – co pierwsze to sprawiło – nazwano grzechem pierworodnym.
I ma to sens.

Bolesne było – jak najbardziej.
Ale nie porównałbym tego do tego, czym jest wypadnięcie pisklęcia z gniazda, czy do pójścia dziecka do szkoły.
To strasznie duże naciągniecie.
I też naiwne objaśnianie.
Poza tym nijak nie odnosi się do zdarzeń.
Do szkoły to rodzic prowadzi dziecko, a nie mówi mu, by lepiej nie szło na zaminowane pole.
Wpadliśmy do zaminowanej rzeczywistości, a Ty mówisz, by to świętować…
To właśnie jest bez sensu. I jest głupie.
Ale Ty chcesz być mądrzejszy od całych pokoleń swoich przodków…
Dobrze jest być nowo-myslicielem, ale prawdziwy myśliciel, szanuje wiedzę swoich przodków i zastanawia się nad nią – biorąc pod uwagę to, że niekoniecznie byli idiotami.

between , bardzo podoba mi sie twoja wypowiedz, doskonale ujales ten temat, bo wlasnie ja tez tak to widze.
Rafaela.

Zmienione:
Napisałem najpierw w odpowiedzi do Ciebie: To „gratuluję” „wiedzy” i „bystrości”.
Następnie zobaczyłem inne punkty odbioru moich słów, z perspektywy których - i które wcale nie są głównie oparte na własnym ego, lecz bardziej na związkach ego z licznymi egami innych – taka wypowiedź bywa odebrana jako np. ocena wiedzy i bystrości człowieka, a nie momentu człowieka. I w takim odbiorze może ranić człowieka, oraz powodować opozycję.
W sumie zdaję sobie sprawę, że to – co uchodzi za „wiedzę”, czy za „bystrość”, jest tylko sprawą marginalną, względną, umowną, mającą znaczenie zawsze tylko w jakimś wybranym zakresie.
I oba te zjawiska mają nadzwyczaj liczne uwarunkowania leżące najbardziej poza samym człowiekiem – bo świat jest większy, niż „on”. Przynajmniej póki jest się „nim”.

By podobała się wypowiedź Between – i by wypowiedzieć się jak On – też potrzeba określonej „wiedzy” i „bystrości”.
Moja wcześniejsza wypowiedź miała na celu ukazać tylko, że poza owymi określonymi należy sięgać jeszcze dalej, a nie: zatrzymywać się i radować – bo spoczywanie na laurach, gdy się jeszcze jest na DRODZE, to nie jest właściwa postawa.

Czy raduję się z tego, co napisałem w swoim życiu o zjawiskach?
Nie – ciągle tkwię w niedoborze.
Dlatego ciągle DZIAŁAM – nie zatrzymuje mnie jakaś radość z moich działań, bo wtedy byłaby hamulcem DZIAŁANIA.
Gdy zaś próbuje się zjawiać – odganiam ją precz, gdyż natychmiast widzę, że jest złodziejką PRACY – czyni ze mnie natychmiast głupca.
Tak – samozadowolenie oznacza inaczej: Jestem głupcem.
Lepiej jest, zatem powiedzieć sobie: JESTEM GŁUPCEM – i w ten sposób uwalniając się od samozadowolenia dalej kroczyć ścieżką ku mądrości.
I nawet tak kroczyć – by nie myśleć o mądrości, lecz bardziej o pokorze i otwarciu na zrozumienie ŚWIATA.

Jednak Eden istniał fizycznie. Bogowie z kosmosu również pozostawili na Ziemi swoje ślady, które przetrwały w ludzkiej świadomości,
twórczości, legendach, mitach no i religiach. A przede wszystkim w samych ludziach.

Na początku serdecznie pozdrawiam Uśmiech
Wiele przesłanek wskazuje na to, że ów fizyczny Eden był w innej fizyczności niż znana nam fizyczność.
Wskazuje na to już sam słynny „płomienisty miecz wirujący” Anioła strzegącego wejścia doń.
To rodzaj magnetycznej zapory do zupełnie odmiennej fizyczności.
Mamy taką konstytucje energetyczno-magnetyczną po  tym co nazywamy upadkiem, że po prostu nie mamy szans póki w niej będziemy tkwić – ona jest dziedzictwem po grzechu pierworodnym. Urodziliśmy się w niej, to mamy ją. Tak samo jak nasze ciało po przodkach Uśmiech

A jakieś tam fizyczne cienie Edenu pojawiły się na ziemi – krótkotrwale.
Mniejsi zawsze próbuj naśladować większe rzeczy.


jako, że wszystko ma swoje odbicie w duchu, istnieje również strona metafizyczna. 

Właśnie Uśmiech
Metafizyczna – inna fizyczność.

I jeśli już mówimy o grzechu pierworodnym, to raczej nie my zgrzeszyliśmy.
Stworzono nas na czyjś obraz i podobieństwo, przenosząc ów grzech niedoskonałości.

Nieźle tu  pomieszałaś Uśmiech
Było zupełnie inaczej – zatem i wnioski zupełnie inne.

Byliśmy na obraz Tych – którzy byli w innej rzeczywistości.
Jednak wąż był tym – co nas chciało ściągnąć do swojej rzeczywistości, w której jest zło.
Poszliśmy na to.
My zgrzeszyliśmy.
Owszem – w tym wydaniu świata to Adam i Ewa, ale my energetycznie już tego dokonaliśmy wcześniej – dlatego staliśmy się w tym świecie ich pokoleniem.

Podobne przyciąga podobne. Inaczej: przyciąga to, co jest ustawione tak samo – w tym samym kierunku.
Wąż namówił do zmiany kierunku – to zmieniło całą percepcję, włącznie z ciałem.
Nie przejęliśmy tego od Stwórców.

Poza tym UPADEK nie jest przynależny do jednego wymiaru.
Dlatego jest procesem złożonym.
Ale tylko dla człowieka.
Nie było jednego upadku.
Nie było jednego grzechu pierworodnego – chyba, że za ów grzech uznamy UPADEK, który nastąpił na pierwszym poziomie – na którym nastąpił. Reszta zaś będzie jego odzwierciedleniem.
Świadczy zresztą o tym postać węża.



Nasze zadanie, to wyjście z tej niedoskonałości,
inaczej zbawienie siebie od niej, by stać się nowym zaczynem dla ducha.

I taka postawa jest najważniejsza.
Przynajmniej jej początek.

Ego, które przy okazji wyhodowaliśmy ponad miarę, przestało pełnić swoją opiekuńczą rolę a stało się zaczynem destrukcyjnym.

Ego jest właśnie tym, co nas najbardziej utrzymuje w naszym magnetycznym stanie wygnania.

Trzeba wpierw umrzeć, by narodzić się na nowo.

Otóż to – trzeba stac się nowym człowiekiem, czyli całkowicie się przemienić.
Całkowicie zmienić COŚ w swoim biopolu.
CO nas przepuści przez „płomienisty miecz wirujący” Anioła Edenu.


Już w innym Edenie, bo wyższego rzędu.
Bez żadnego grzechu i upadku. I z inną świadomością.  Uśmiech

Nie. Ten Eden jest cały czas taki sam.
I nie musi być inny.


Ewa, to nie synonim upadku człowieka, to jego ewolucyjny etap.

Upadliśmy – to nie podlega dyskusji.
Tylko człowiek nie rozumie, o co chodzi w tym upadku.
Jednak to nie jest niezbędne, bo wystarczy właściwie stosować podstawowe znane nam kryteria dobra: miłość doskonałości i życie wg niej.
Zatem każdy może WRÓCIĆ.
To nie wymaga bycia uczonym w sprawie Edenu, czy grzechu pierworodnego.
Wystarczy mieć czyste serce – prawdziwie czyste, a nie wg swoich wyobrażeń.


Ale poglądy Betweena i Ptaka podobają się też dla Easta Uśmiech
Pozdrawiam Cię East Uśmiech

Ot i cała tajemnica. Kiedyś czas nieodpowiedzialnych , szczeniackich zabaw  mija, przed nami zadanie - tworzenie nowego Edenu Uśmiech

Naprawdę jesteś przekonany, że ją znasz?
Bo to – co poparłeś - nie wydaje się pasować do wielu przesłanek.
Poza tym, trzeba być naiwnym, by mieć przekonanie, że każdy człowiek na ziemi zakończy „szczenięce zabawy”.

A jeszcze bardziej trzeba być naiwnym, by wierzyć, że ludzie – tacy, jacy są – są zdolni stworzyć namiastkę Edenu.
Tak może myśleć tylko ktoś, kto nie rozumie ani tego świata, ani tego, jacy są ludzie, ani też tego – czym jest prawdziwy pierwotny Eden, który jest cały czas.



A teraz nawiązując do wątku tematu, czyli Ewy jako synonimu upadku człowieka.

Postawię proste pytanie:
Czy jest jakąś różnica, kto namówi nas do grzechu?
Namówiony ponosi taką samą winę bez względu na to – kto go namówi.
Czy ktoś sądzi, że gdyby Ewa nie namawiała Adama, to wąż, by tego nie zrobił.
Ewa i Adam ponoszą taką samą winę w równym stopniu.
Dlatego oboje zostali wygnani.
Ale faceci mają od wieków taką skłonność, by z kobiety robić winną Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 20, 2011, 06:47:40 wysłane przez Jerzy Karma » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #21 : Kwiecień 20, 2011, 05:32:29 »

Trzeba być wielce naiwnym, by dać sobie wmówić poczucie winy na całe życie...
Poczucie winy z powodu "grzechu" jest serwowane nieświadomemu społeczeństwu by nim manipulować.
Nic co robi człowiek nie jest ani dobre ani złe, to tylko umysł klasyfikuje, osądza i zmusza do karania.
Naiwnym proponuję wyzwolenie się z poczucia winy, wyzwolenia się i życia w pełnej nieograniczonej świadomości.



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #22 : Kwiecień 20, 2011, 05:59:00 »

Uśmiech
Jeśli tak odebrałeś pojecie grzechu pierworodnego, to wygląda na to, że należałeś do owych „bardzo naiwnych”. Uśmiech
No tak – ale nie dałeś sobie „wmówić” tego na całe życie – a jednak nadal tak to postrzegasz!

W sumie:
Nikt Ci tego nie wmówił, tylko Ty tak to widziałeś i widzisz. Na początku zgodziłeś się ze swoim odbiorem tego, a teraz to odrzucasz – ale cały czas w tym tkwisz…

To – co nazywasz „manipulacją: jest właśnie tym samym co „grzech pierworodny” – to jest ziemski świat ludzi. Czy naprawdę myślisz, że wyszedłeś z tego?
Ty w tym żyjesz. Bez względu na Twoje wyobrażenia, bo myśl sama tego nie zdoła zmienić.

A jeśli jest jak stwierdziłeś, że „nic co robi człowiek nie jest ani dobre ani złe” i że „to tylko umysł klasyfikuje, osądza” to dlaczego sam działasz inaczej, bo wcześniej piszesz:
- „Trzeba być wielce naiwnym, by dać sobie wmówić…”

Bo czy mam to rozumieć, że naiwność postrzegasz … na właśnie jak?
Bo jeśli ani jako dobro, ani jako zło – to czy byś to napisał?

Dlaczego zatem napisałeś?
Bo działasz, na wskutek osobistego ZDERZANIA się z tym – co dla Ciebie jest RZECZYWISTOŚCIĄ zewnetrzną. Zaś niektóre zderzenia harmonizują z Tobą, a inne nie – choć mimo tego tworzysz filozofię, że nie ma ani harmonii, ani dysharmonii.
I skąd ta filozofia do Ciebie płynie?
Płynie spoza CIEBIE i spoza owej ZEWNĘTRZNEJ RZECZYWISTOŚCI.
Ale sam widzisz, że działając na tych OBU GRUNTACH (na TOBIE i na RZECZYWISTOŚCI) nie potrafisz uniknąć bycia dualnym…

Naiwnym proponuję wyzwolenie się z poczucia winy, wyzwolenia się i życia w pełnej nieograniczonej świadomości.

Uśmiech

A ja proponuje uświadomić sobie, że nie ma się, z czego wyzwalać.
Oprócz wyzwolenia z samego siebie.
Bo póki istniejesz jako JA – póty będziesz tkwić w dualizmie.

Pozdrawiam braterską duszę buntownika.
Tylko przeciw czemu się buntujesz TAM, gdzie nie ma dobra, ani zła? Mrugnięcie
Zapisane
between
Gość
« Odpowiedz #23 : Kwiecień 20, 2011, 07:27:52 »

Jednak Eden istniał fizycznie. Bogowie z kosmosu również pozostawili na Ziemi swoje ślady, które przetrwały w ludzkiej świadomości,
twórczości, legendach, mitach no i religiach. A przede wszystkim w samych ludziach.
Nie można tego zignorować. Jednak, jako, że wszystko ma swoje odbicie w duchu, istnieje również strona metafizyczna. 
[...]

Ja wcale nie ignoruje fizycznego Edenu.

Powiem tak, koncepcja fizycznego mitycznego ogrodu, w którym żył sobie człowiek wygląda na sensowną.
Jest tylko mały problem.
Wiele wskazuje na to, że zostaliśmy 'wyhodowani', albo inaczej mówiąc stworzeni przy pomocy różnych genetycznych manipulacji.

Pytanie tylko W JAKIM CELU?

Ktoś mówił, że hodowano nas do ciężkiej pracy. Zastanówmy się nad tym.
Gdyby komuś zależało na naszej pracy to stworzyłby osobnika silnego, z mocnymi pazurami, futrem, raczej 4 nożnego niż stojącego chwiejnie na dwóch nogach.
Tymczasem człowiek jest po prostu słaby, potrzebuje odzienia, jego metablizm jest dość kłopotliwy - bo ani on do końca roślinożercą ani mięsożercą nie jest, itp.  Wydaje mi się, że nie po to stworzono człowieka.
A już inna kwestia zakladając, że to prawda - to w jaki sposób "uciekliśmy z obozu pracy"?

Można wyobrazić sobie hodowanie zwierzęcia ludzkiego z powodu jego walorów, hmm, smakowych. Wszak smoki uwielbiały dziewice - czyli mówiać dość brutalnie - młode dziewczyny o młodym mięsie - a nie jakieś łykowate staruszki.
Tutaj wszystkie legendy o reptilianach trafiają na podatny grunt.
Ale znowu pytanie - w jaki sposób uciekliśmy z farmy?

Jest także trzecia koncepcja.
Istnienie ego powoduje, że człowiek zdolny jest do przeżywania niesłychanej ilości emocji.
W porównaniu do zwierząt, które głównie poruszają się pomiędzy strachem a przyjemnością, gama emocjonalnych doznać człowieka jest nieskończona.
Żadne zwierze nie gromadzi jedzenia ponad potrzebę, żadne nie podkrada współplemieńcowi, żadne nie torturuje innych przedstawicieli swojego gatunku, itp, itp.
Pod względem ilości i jakości przeżywania emocji nie ma na ziemi gatunku wydajniejszego od ludzi.

Albo jeszcze innymi słowy mówiąc:
W owocu zrywanym z drzewa znajdują się w nim takie same składniki jak w powietrzu, glebie i gnoju, którym zostało drzewo nawożone.  Ale są one przetransformowane do postaci takiej, która jest dla nas smaczna i przyjemna.
Trudno byłoby zjadać glebę i gnój. A przecież to samo w innej postaci zjadamy w owocach.

O człowieku można również powiedzieć podobnie - pobieramy czystą, nieprzetworzoną siłę życiową, pierwotną i niską i transformujemy ją na emocje. A każda czakra wytwarza kolejną wyższą frakcję w tej komorze destylacyjnej.

Mój wniosek jest taki - jesteśmy hodowani, ale nie w celu wykorzystania naszej siły ani naszych walorów smakowych ale w celu zabierania nam energii.  Przykład - wystarczy się dobrze z kimś pokłócić i już można poczuć ile energii nas to kosztuje.
Oczywiście są różni hodowcy - jedni potrzebują energii niskich lotów - głównie strachu, jeszcze inni - współczucia,
jeszcze inni  - ci są prawdziwymi koneserami, potrzebują czystej bezwarunkowej miłości.

Jesteśmy, po prostu, maszyną do przetwarzania energii.
Jak bateryjka, która zamienia energię wiązań chemicznych w energię elektryczną.
Zamieniamy jedną energię na inną - bardziej użyteczną dla naszych hodowców.

Tyle a propos hodowli.

Cytuj
Cytuj
Cytat: between  Kwiecień 19, 2011, 08:47:25
Dlatego mówienie o "grzechu pierworodnym" jest bez sensu. To wcale nie grzech a pierwsza, bolesna, próba lotu.
Wypadliśmy z gniazda i uczymy się latać.  Moment ten powinien być świętowany na równi z pierwszym pójściem do szkoły.
To zależy co chcesz widzieć,, co widziałeś dotychczas, oraz co pasuje do wiedzy jaką posiadasz.

Słowo pierworodny oznacza to, co było pierwszym ruchem w określoną przestrzeń rzeczywistości.
My jesteśmy zradzani w tej poza Edenowej przestrzeni.
No i za bardzo tu się większości nie podoba…
Gdzie się nie rozejrzysz, to widać jakieś grzechy, czy problemy…
Dlatego to – co pierwsze to sprawiło – nazwano grzechem pierworodnym.
I ma to sens.

Mówienie o szkole miało tylko dać wyobrażenie o tym, że nie jest to "kara za grzechy" tylko raczej nieuchronny proces wynikający z potrzeby rozwoju.

Zauważ że człowiek miał wybór. A jednak postanowił sam dla siebie biedę, chłód i głód. Dlaczego?
Nasz 'upadek' czyli zerwanie owocu z drzewa dobra i zła było momentem w którym zaczęliśmy dostrzegać dwubiegunowość fizycznej egzystencji.
Wcześniej nie znał biedy, chłodu i głodu - w Edenie miał wszystko czego zapragnie, z wyjątkiem jednego, wiedzy.
Nie znasz wartości ciepła kiedy nie znasz znaczenia chłodu.
Nie wiesz czym jest stan sytości, kiedy nie znasz uczucia głodu.
Itp, itp.
Tylko wskoczenie w dwubiegunowość daje ci porównanie, daje ci wiedzę.

Kiedy kończy się wędrówka? Wydaje mi się, że wtedy kiedy jesteś w stanie zintegrować w sobie wzajemnie sprzeczne wartości, kiedy znasz już oba bieguny i nie potrzebujesz juz ich poznawać.

Cytuj
Upadliśmy – to nie podlega dyskusji.
Tylko człowiek nie rozumie, o co chodzi w tym upadku.
Jednak to nie jest niezbędne, bo wystarczy właściwie stosować podstawowe znane nam kryteria dobra: miłość doskonałości i życie wg niej.
Zatem każdy może WRÓCIĆ.
To nie wymaga bycia uczonym w sprawie Edenu, czy grzechu pierworodnego.
Wystarczy mieć czyste serce – prawdziwie czyste, a nie wg swoich wyobrażeń.

Czyli innymi słowy - "jak będziesz grzeczny, to dostaniesz nagrodę".

Istnienie "czystego serca" odbieram jako pewien rodzaj fetyszu.
To myślenie wynikłe z religijnego spojrzenia na świat.
Przeważnie religie chwalą tylko jeden biegun rzeczywistości - dobro, czystość, miłość,
a potępiają zło, brud, nienawiść, itp, itp
Uwielbienie boga i jednoczesne wyrzekanie się szatana to właśnie tylko jeden biegun.

Trzeba pamietać, że istnienie jednego wynika z drugiego i odwrotnie.
Nie da się ich oddzielić.
Każdy 'dobry uczynek' musi zostać zrównoważony 'złym uczynkiem'.
I każdy 'zły uczynek' daje szansę na zaistnienie 'dobrego uczynku'
Siadając po jednej stronie huśtawki, powodujesz, że przechyla się w Twoją stronę.
I ktoś musi usiąść z drugiej, aby ją zrównoważyć.

Dlatego, moim zdaniem, jedyną szansą na 'wzlecenie' jest taka postawa, w której na taki sam szacunek zasługuje ktoś kto leczy rany, jak i ktoś, kto je zadaje.
Taki sam szacunek dla tego, który tworzy i tego, który niszczy.
Taki sam szacunek dla tego, który daje życie i tego, który życie odbiera.
Taki sam szacunek dla tego, który rozsiewa nieskończoną dobroć i tego, który rozsiewa nieskończone zło.

pozdro
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 20, 2011, 07:53:12 wysłane przez between » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #24 : Kwiecień 20, 2011, 11:23:14 »

Cytat: between
Dlatego, moim zdaniem, jedyną szansą na 'wzlecenie' jest taka postawa, w której na taki sam szacunek zasługuje ktoś kto leczy rany, jak i ktoś, kto je zadaje.

Tak between, uważam podobnie. Osiągnięcie równowagi, to nasz cel, a jednocześnie warunek niezbędny dla zaistnienia „Nowego Edenu”.
Trzeba zrównoważyć w sobie dualizm, poza którym jest spokojne królestwo. 
Czy biblijny Eden był takim królestwem, jak sugeruje Jerzy Karma? (Przy okazji witam Cię Jerzy serdecznie, dawno nie rozmawialiśmy. Uśmiech )

Nie sądzę. A płomienisty, wirujący miecz anioła, strzegący doń wejścia, to zastosowana technologia kosmitów, chroniąca teren laboratorium,
gdzie poddawano człowieka ziemskiego swoistej modyfikacji. O celach tejże, świadczy cała późniejsza historia.
Jednak TAM, w tym „królewskim ogrodzie”, dano nam impuls, jakkolwiek by nie patrzeć. Wyszliśmy z „raju” na ugory i pastwiska.
I zdobywamy wiedzę oraz doświadczenie do dziś. Uczymy się siebie. Poprzez całą gamę uczuć i emocji dążymy do równowagi.
I coraz częściej ją osiągamy.

Systemy religijne, grzech pierworodny, poczucie winy, to droga do przejścia i zrozumienia.
To nie nasz upadek, to nasz udział w rozwoju świadomości, ducha.
Zawsze jesteśmy w miejscu, jakie określa nasza świadomość. Ta pojedyncza jak i zbiorowa.
Wiele już za nami, wiele jeszcze przed nami. Panta rhei.   Uśmiech

Pozdrawiam wędrowców.  Uśmiech


Ps1. Można wędrować w znoju i trudzie dźwigając wór grzechów i win, można z uśmiechem na ustach, bez tego ciężaru.
Wybór jest nasz, choć sugestie cudze.  Duży uśmiech

Ps2. Niektórzy upadkiem nazywają moment poddania nas obcej ingerencji, kiedy to utraciliśmy swoje naturalne zdolności i wiedzę.
Czyli upadek wskutek najazdu obcej świadomości.
Ale to już odrębny temat dociekań. 


Zapisane
Strony: [1] 2 3 4 5 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.084 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

teen-wolf smallskill wuss loveismagic valiance