Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 11:40:10


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Jak działa nasz mózg...  (Przeczytany 38325 razy)
0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Leszek
Gość
« : Kwiecień 02, 2009, 13:56:54 »

Jako, że gromadzę filmy w jednym miejscu, wrzucam dwa linki do strony ich gromadzenia.
Jak się komuś chce przerzucić tu czy gdzie indziej to no problem. Mi chodzi o gromadzenie w jednym miejscu.
Nie można po prostu skopiować, bo widzę, że inaczej zamieszcza się je "tam" i "tu"
Pozdrawiam


Dr Jill Bolte Taylor, zajmująca się badaniem mózgów, doznała wylewu krwi do mózgu. Opowiada o tym co czuła, gdy powoli traciła samoświadomość oraz możliwość poruszania się, mówienia i jak odmieniło to jej spojrzenie na życie.

GORĄCO POLECAM!

Link do wykładu o mózgu
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=7.msg226#new

a tu wydzielone filmy "spiskowe":
http://www.swietageometria.darmowefora.pl/index.php?topic=50.0

Poza tym pomyślałem, że po obejrzeniu tam, można dyskutować o wykładzie tutaj - jak po wizycie w kinie... Mrugnięcie





« Ostatnia zmiana: Kwiecień 02, 2009, 15:01:15 wysłane przez Leszek » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Marzec 14, 2010, 14:09:23 »

      Nieprawdą jest, że wykorzystujemy zaledwie 20 procent możliwości naszego mózgu     
Prof. Andrzej Wróbel




13:32, 14.03.2010 /PAP, TVN24
Można nie mieć 80 proc. mózgu i robić doktorat
ZACZYNA SIĘ ŚWIATOWY TYDZIEŃ MÓZGU




- Mózg jest najmniej poznaną i najbardziej skomplikowaną strukturą we wszechświecie - tak o naszym najważniejszym, a jak twierdzą niektórzy, też najseksowniejszym organie mówi prof. Andrzej Wróbel. Większość tego, co dziś wiemy na jego temat, nauka zawdzięcza badaniom prowadzonym w ostatnich 50 latach. Na pytania dotyczące naszego mózgu odpowiadać będą uczestnicy dorocznego "Tygodnia Mózgu", który rozpoczyna się w niedzielę.

"Światowy Tydzień Mózgu" ma propagować wiedzę o mózgu oraz społeczną świadomość na temat znaczenia badań układu nerwowego. W tym roku będzie obchodzony między 15 a 20 marca w wielu krajach na świecie m.in. w Polsce, Australii, Chinach, Niemczech, Indiach, Iranie, Rosji, RPA, Szwecji, Ugandzie i Wielkiej Brytanii.

W Polsce wykłady na ten temat wygłaszane będą w Krakowie. Pierwszego z nich posłuchać można już w niedzielę 14 marca. Tegoroczny tydzień odbywa się pod hasłem "Teraźniejszość i przyszłość metod ingerencji mózgowych".
...

http://www.tvn24.pl/-1,1647636,0,1,mozna-nie-miec-80-proc-mozgu-i-robic-doktorat,wiadomosc.html
« Ostatnia zmiana: Marzec 14, 2010, 14:10:14 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Kiara
Gość
« Odpowiedz #2 : Listopad 09, 2010, 21:49:13 »

Mozg to wiele sekretow odkrywanie ich dopiero przed nami.

Naukowcy od dawna chca sie dowiedziec co jest powodem dyslekcji.

http://www.naukowy.pl/naukowcy-odkrywaja-wariant-genu-odpowiedzialny-za-powiazanie-reki-dominujacej-z-dysleksja-vt44202.htm
Zapisane
greta
Gość
« Odpowiedz #3 : Marzec 29, 2011, 08:07:28 »

Caly czas jestesmy bombardowani i uprawia sie manipulacje na naszym mozgu.Jak wiec mamy sie rozwijac.
A tutaj cos na ten temat.

Patent manipulacji umysłem za pomocą modulacji sygnału monitora lub telewizora. Na ten patent uwagę zwrócił dutchsinse. Wiąże się on z zastosowaniem HAARP do manipulacji ludzkim umysłem, ale też z wykorzystaniem do tego celu zwykłych stacji telewizyjnych. Takie patenty powinny być w ogóle zakazane. Są one z intencji nastawione na manipulację ludzkim umysłem, co może (i zapewne jest) wykorzystywane dla celów kryminalnych. Niezauważalna dla oka ludzkiego modulacja jasnością telewizora czy też monitora komputerowego może być wykorzystana do manipulacji systemem nerwowym człowieka. Patent opisuje jakie częstotliwości i w jaki sposób podane, mogą przynieść określony efekt. http://patft.uspto.gov/netacgi/nph-Parser?Sect1=PTO1&Sect2=HITOFF&d=PALL&p=1&u=%2Fnetahtml%2FPTO%2Fsrchnum.htm&r=1&f=G&l=50&s1=6506148.PN.&OS=PN%2F6506148&RS=PN%2F6506148
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #4 : Marzec 29, 2011, 11:04:22 »

Nasz mózg działa niezwykle. Wspomniane manipulacje za pomocą zmian częstotliwości mogą być prawdą, skoro prawdą jest, że można leczyć za pomocą biorezonansu. Jest wiele pozytywnych opinii na ten temat w kwestii leczenia np alergii

http://dziecko-info.rodzice.pl/showthread.php?t=123073

Z kolei biorezonansem da się zlikwidować również głód nikotynowy :
Po zabiegu obserwuje się wzmożone pragnienie, niekiedy zwiększoną senność i potliwość. W trakcie terapii dochodzi do uwolnienia z tkanek nagromadzonych wcześniej toksyn, czemu może towarzyszyć ból głowy. Proces ich usuwania zachodzi poprzez nerki, skórę i jelita. Zatem w ciągu kilkunastu godzin po zabiegu należy bezwzględnie wypić od 1,5 do 2 litów wody (niskozmineralizowana, niegazowana), aby ułatwić proces ich wydalania. Zalecane są również częstsze kąpiele. Nie wolno stosowania żadnych środków zawierających nikotynę bez których skuteczność jednorazowej terapii szacuje się na ok. 90%!
http://www.biorezonans.szczecin.pl/rzucanie-palenia

W rezonansie tkwią ogromne możliwości i są to techniki stosowane już w leczeniu więc w temacie manipulacji  na odległość też chyba mogą. Zwłaszcza w dobie telewizji 3D ?
To jeszcze oznacza coś więcej - że prawdopodobnie na podstawie bio-rezonansu zachodzi wymiana informacji w całym Wszechświecie. Mózg byłby tu tylko takim odbiornikiem "radiowym" fal o odp częstotliwości .Polecam tu info o falach Shumanna .
 
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #5 : Lipiec 16, 2011, 12:30:20 »

Nie wiem ale to chyba z ła praca mózgu
Żywe trupy są wśród nas. Choć pomysł wydaje się absurdalny, może się w naszym życiu stać coś, co sprawi, że staniemy się chodzącymi zwłokami. Kluczem do zrozumienia problemu jest świadomość.

Żywe trupy chodzące po ulicy czy w sklepie to oczywista bzdura, jeśli jednak skupimy się na tym, co rodzi się czasem w naszej głowie - rzecz wygląda inaczej.

Zespół Cotarda

Niby oczywiste jest, że człowiek, który żyje, nie może być martwy. Jules Cotard wykazał jednak, że nie jest to takie proste. Ten francuski lekarz neurolog jako pierwszy dokładnie opisał specyficzny zespół urojeń, znanych dziś jako zespół Cotarda. Jest to rzadko występujące zaburzenie, które może pojawiać się, między innymi, w przypadkach ciężkiej depresji.

Charakteryzuje się występowaniem urojeń, nieraz bardzo szczegółowych, w których człowiek widzi siebie jako zmarłego, któremu rozkładają się narządy wewnętrzne. Czasem pacjent opisuje ruszające się pod skórą robaki i odór gnijącego ciała. Przekonany o własnej śmierci, odczuwa silny lęk, czasem także silne pobudzenie psychoruchowe, co może przypominać charakterystyczne „ruchy zobmie”. Ludzie dotknięci zespołem Cotarda mają osłabione czucie bólu, więc często nie zauważają skaleczeń bądź innych poważnych urazów.Wśród ludzi dotkniętych tą przypadłością zdarzają się też osoby, które przekonane są o swojej nieśmiertelności. W poważniejszych przypadkach pojawia się apatia i brak reakcji na bodźce zewnętrzne jak smak, dźwięk czy zapach.

W wydanym w 1882 roku zeszycie Archive de Neurologie znajduje się artykuł, w którym Cotard opisał przypadek "panny X" z 1880 roku. Pacjentka kazała nazywać siebie Mademoiselle X. Początkowo kobieta była przekonana jedynie o tym, że brakuje jej pewnych części ciała. Później często wspominała, że nie żyje. Była pewna, że jest skazana na potępienie i że nie może już umrzeć w sposób naturalny. To urojenie przełożyło się wkrótce na śmierć głodową. Panna X odmawiała przyjmowania pokarmów. Nie wykazywała jednak skłonności samobójczych, choć jej stan był poważny.

Objawy niektórych pacjentów skupiają się na aspektach fizycznych, chorzy są przekonani na przykład, że brakuje im jakiegoś narządu albo że są pozbawieni krwi. U innych urojenie oscyluje wokół sfery emocjonalnej i każdy przejaw ignorowania ich ze strony otoczenia tłumaczą swoją śmiercią. W bardziej skrajnych przypadkach, w urojeniach pojawia się zaprzeczanie własnemu istnieniu, a nawet istnieniu innych. Chorzy często nie rozpoznają własnego odbicia w lustrze, a czasem nie są w stanie go w ogóle dostrzec.
Logika się nie liczy

Dotknięci zespołem Cotarda interesująco odnoszą się do różnych, logicznych implikacji tego, co opisują. Znanym przypadkiem są urojenia pewnego 26-latka, którego rodzice nie żyli od sześciu lat. Bardzo szybko zaczął się obwiniać o śmierć rodziców. Stał się samotnikiem i przestało mu na czymkolwiek zależeć. Gdy w końcu dał się przekonać do pomocy psychiatry, wyznał lekarzowi, że nic nie czuje. Nie je, nie pije, nie wydala - jego ciało nie jest fizyczne. Gdy psychiatra zapytał, dlaczego się ubiera, skoro nie ma kończyn, odmówił odpowiedzi na pytanie. W czasie terapii, na prośbę lekarza, wypił szklankę wody. Zapytany, co się stało z wodą, odpowiedział, że wyparowała. Odmawiał odpowiedzi na podobne pytania, twierdząc, że nie wie. Niespójności nie zastanawiały go i nie wywoływały zakłopotania.

Podobnie było w przypadku 32-letniego Irańczyka, którego na terapię zgłosiła rodzina. Był przekonany, że nikt nie zwraca na niego uwagi, ponieważ nie żyje. Z początku czuł coś na kształt wyładowań elektrycznych w różnych miejscach ciała. Potem, jak twierdził, narządy uległy przemianie. Nie widział sprzeczności w swoich słowach. Twierdził, że mówi, oddycha i je, ale jest martwy.

Równie dziwny przypadek opisał jeden z amerykańskich psychiatrów, dr Mohammad Khan. Rozmawiał z pewną 53-letnią kobietą, dzień po tym jak doznała halucynacji. Gdy się obudziła, przy jej łóżku stali zmarli rodzice i brat. Jak twierdziła, rozgniewała się i chciała umrzeć. Dostała dziwnych dreszczy. Była przekonana, że ktoś wyciął jej serce. Przestała być realna - jej dusza ją opuściła.

Podwójna śmierć

Wiele trudności sprawia terapeutom rozpoznanie skłonności samobójczych u osób z zespołem Cotarda. Samookaleczenie nie musi koniecznie wiązać się z zamiarem zakończenia własnego życia. Osoby te często chcą przekonać innych (lub siebie), że nie mogą umrzeć po raz kolejny, nie czują bólu lub że nie mogą krwawić. Nawet bez skłonności samobójczych stanowią zagrożenie dla samych siebie.

Tak było w przypadku pacjenta opisanego przez dra Davida Shine'a, lekarza rodzinnego z Coventry w Stanach Zjednoczonych. W 1993 roku do jego szpitala trafił mężczyzna z raną ciętą. Starał się udowodnić rodzinie, że nie będzie krwawił, ponieważ jest martwy.

Co ciekawe, osoby zachowujące się w podobny sposób, również nie dostrzegają absurdów związanych z własnym postępowaniem. Tak jak w powyższym przykładzie. Gdy dojdzie do krwotoku, twierdzą, że to normalne i nie ma w tym żadnej sprzeczności.Przyczyny zaburzeń i leczenie

Trudno jednoznacznie wskazać konkretną przyczynę, która decyduje o pojawieniu się zespołu Cotarda. Wśród lekarzy specjalistów nie ma pełnej zgody, czy jest to zbiór urojeń towarzyszących innym chorobom i zaburzeniom (np. schizofrenii i depresji), czy stanowi odrębne schorzenie.

Literatura fachowa podaje bardzo różne, możliwe czynniki, które sprzyjają wystąpieniu tego zaburzenia. Są to strukturalne wady lub zmiany w mózgu, choroby związane z metabolizmem czy zatrucia. Lekarza wspominają także o uszkodzeniach mózgu, atrofii jąder podstawnych czy różnych zmianach w środkowej i głównej części płatów ciemieniowych.

Za najbardziej prawdopodobną przyczynę uznaje się utratę połączeń między strefami mózgu odpowiedzialnymi za rozpoznawanie twarzy i miejscami tworzącymi związane z tym emocje (m.in. układ limbiczny). W wyniku tego osoby chore nie rozpoznają własnego wizerunku, a w konsekwencji mogą być przekonane o własnym nieistnieniu.

Urojenia opisane przez Jules'a Cotarda nierzadko towarzyszą przypadkom depresji inwolucyjnej (depresja wieku starczego), w której myśli często skupione są na umieraniu, kwestiach związanych ze śmiercią, odchodzeniem, bezcelowością dalszego życia. Następuje wyraźne pogorszenie nastroju, spadek energii, a w konsekwencji wolniejsze i niechętne poruszanie się.

Wspomniany wcześniej dr Shine opisał pewnego 70-latka, który leżał w bezruchu na podłodze swojego domu. Pomoc wezwała jego żona, która z początku myślała, że jej mąż zmarł, mimo że cieszył się dobrym zdrowiem. Gdy lekarz chciał rozchylić powiekę pacjenta, spotkał się ze sprzeciwem. Starszy pan nie chciał, by jego oczy były otwarte. Przekonywał, że umarł kilka godzin wcześniej i czuje, jak rozkładają się jego wnętrzności.

Leczenie pacjentów z zespołem Cotarda nie jest łatwe. W wielu przypadkach dobre efekty daje psychoterapia. Zespół Cotarda stanowi wyzwanie nie tylko na gruncie biologicznym, ale także intelektualnym i językowym.

Autor: Wojciech Andryszek
Źródło: Portal Wiedzy

http://ciekawe.onet.pl/medycyna/prawdziwi-zombie,1,4789479,artykul.html
Jak stworzyć zombie?
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Listopad 28, 2011, 18:32:44 »

Człowiek, który nie potrafił zapomnieć
 10 lis, 08:01
Źródło: Onet.pl
 

 Pamiętał wszystko, w tym nawet to, czego nie chciał albo nie rozumiał. Okazało się jednak, że jego przypadek był znacznie poważniejszy i to nie tylko w ramach problemu naukowego, ale również pewnego mrocznego sekretu. Szereszewski dzielił bowiem wspomnienia ze swoim drugim „ja”…


Johny Mnemonic z Rosji

W filmie pt. „Johny Mnemonic” opartym na powieści Williama Gibsona, tytułowy bohater posiada w mózgu chip, dzięki któremu staje się chodzącym bankiem informacji. Urodzony w 1886 r. rosyjski żyd, Salomon Szereszewski, mógł pełnić podobną rolę, choć w jego przypadku perfekcyjna pamięć była darem od natury.


Od urodzenia mózg Szereszewskiego nie dysponował opcją zapominania informacji, jednak wbrew utartym przekonaniom, iż tak doskonała pamięć musi iść w parze z geniuszem, Rosjanin dysponował całkiem przeciętnym intelektem. Nim błysnął swym talentem „niezapominania”, ten pochodzący z wielodzietnej rodziny niedoszły skrzypek pracował jako reporter w jednej z moskiewskich gazet.

Szereszewski dla ludzi, z którymi się spotykał sprawiał wrażenie roztargnionego, wstydliwego i zapominalskiego. Choć swymi niezwykłymi zdolnościami dysponował od dziecka, zjawił się w laboratorium psychologa dr Aleksandra Łurii dopiero jako 29-latek. Uczony badał jego zdolności przez kolejnych kilkadziesiąt lat, opisując go w literaturze psychologicznej jako „przypadek Sz.” Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w stolicy ZSRR w latach 20. ub. wieku. Pewnego dnia do laboratorium Łurii przyszedł człowiek, który poprosił, aby zbadać jego pamięć. Jak się okazało, był to reporter jednego z sowieckich dzienników, Salomon Wieniaminowicz Szereszewski.

Młodego człowieka do psychologa wysłał naczelny redaktor gazety, który zwrócił uwagę na przedziwną rzecz. Okazało się, że pewnego ranka zauważył, iż Szereszewski nie notuje dawanych mu poleceń. Chcąc udzielić mu reprymendy za brak szacunku wobec przełożonego odkrył jednak, że reporter nie tylko pamięta swoje wytyczne, ale i polecenia wydane wszystkim innym osobom w redakcji. Ponieważ było tego bardzo dużo i zapamiętanie materiału wykraczało poza zdolności przeciętnego człowieka, Szereszewskiego wysłano na badania. Już podczas pierwszej wizyty u psychologa okazało się, że mężczyzna jest w stanie zapamiętać trzydziestoelementowy zbiór słów, przeczytawszy go zaledwie raz. Po kilkunastu latach okazało się, że w ogóle go nie zapomniał. Aleksander Łuria poświęcił Szereszewskiemu swą książkę pt. „Umysł mnemonisty: Mała książka o wielkiej pamięci”.

Pamięć bez dna

Przez wiele lat dr Łuria eksperymentował z niezwykłymi zdolnościami Szereszewskiego odkrywając, że zapamiętywanie długich ciągów liczb czy słów nie sprawia mu najmniejszej trudności. Mógł powtórzyć przekazaną mu (słownie, obrazkowo czy w innej formie) sekwencję o dowolnej długości, w dowolnej kolejności, a co najciekawsze, był w stanie przypomnieć sobie zapamiętywane ciągi, z którymi eksperymentował dzień, tydzień, rok a nawet całe lata wcześniej! Szereszewskiemu problemów nie sprawiało zapamiętywanie słów w innych językach, skomplikowanych wzorów, których nie rozumiał ani nawet dowolne wydłużanie ilości słów lub znaków, które polecono mu przyswoić.

Przekonawszy się po kilkunastu latach testów, że pamięć mężczyzny jest bezdenna, uczeni głowili się nad tym, w czym może tkwić jej sekret. Odkryto, że u Szereszewskiego zachodzą anomalne procesy zapamiętywania, a informacje są błyskawicznie i trwale przyswajane przez mózg. Dla niego samego było to dość uciążliwe a „Sz.” nie był w stanie poradzić sobie z nawałem wspomnień, gdyż jego mózg zwyczajnie nie był wyposażony w opcję zapominania.

Wspomnienia Szereszewskiego miały niekiedy bardzo niecodzienny charakter. Jeden z ciekawszych epizodów odnosi się do historii z wczesnego niemowlęctwa, jeszcze sprzed okresu, nim u dziecka wykształca się zdolność ostrego widzenia. Jak mówi, zanim zaczął świadomie rozpoznawać twarz swojej matki, Szereszewski „wyczuwał” ją w następujący sposób: „Aż do momentu, gdy zacząłem ją rozpoznawać był to tylko rodzaj uczucia, które można opisać jako stan gdy jest dobrze. Nie miała żadnej formy, ani twarzy – matka wyglądała jak coś pochylającego się nade mną, z czego płynęło dobro… przyjemność. Patrzenie na matkę przypominało oglądanie jej przez obiektyw aparatu. Na początku nic nie dało się rozpoznać i widać było tylko okrągłą mglistą plamę. Potem pojawia się twarz, a jej rysy stają się coraz bardziej widoczne…”

Jak się okazało, nadzwyczajna pamięć Szereszewskiego łączyła się ze zjawiskiem zwanym synestezją, która (mówiąc najprościej) jest stanem równoczesnego odbioru doznań zmysłowych, które zwykle występują oddzielnie. Łuria odkrył, że poruszenie jednego zmysłu aktywowało następne. „Sz.” odbierał zatem świat w zupełnie inny sposób niż przeciętny człowiek, a każde zdarzenie, słowo czy dźwięk wyzwalało w jego umyśle reakcję łańcuchową z potęgujących się doznań. Stwierdzono ponadto, że u Szereszewskiego nie występował podział na rzeczy widziane czy słyszane – otoczenie odbierane było przez niego wszystkimi zmysłami naraz. Synestezja towarzyszyła mu już od dzieciństwa. Jak mówił, kiedy nauczono go hebrajskiej modlitwy, której nie rozumiał, kolejne jej słowa pojawiały się w jego umyśle jako „kłęby pary albo rozbryzgi wody”.

ZOBACZ:
Niezwykłe osobowości - poznaj ich sekrety!
Jakie paranormalne właściwości ma ludzie ciało?
Strefa Tajemnic na Facebooku - dołącz do nas!

 W czasie jednego z eksperymentów zapytano go, jakie obrazy widzi po ekspozycji na działanie dźwięku o częstotliwości 30 Hz i natężeniu 100 db. Szereszewski odparł, iż początkowo „widział” odgłos jako wąski pasek w kolorze metalu, który stawał się coraz cieńszy i bardziej srebrzysty w miarę zwiększania częstotliwości. Przy 250 Hz synestetyk uznał go za „coś czerwonawo-różowego, w formie paska, o nieprzyjemnym smaku, jak solanka.” Taką reakcję wzbudzały u Szereszewskiego wszystkie inne dźwięki, od razu przybierając w jego umyśle widzialne formy.

Głosy ludzi również miały dla niego wyraźne kolory lub odpowiednie symbole. „Sz.” twierdził, że istnieją ludzie, „którzy mówią wieloma głosami, które brzmią jak całe kompozycje”. Także cyfry miały dla niego określony charakter lub kształt. Mówił, że: „jedynka wygląda mi na dumną osobę, dwójka na wesołą kobietę, a trójka na człowieka bardzo smutnego, choć nie wiem dlaczego”. Synestezja ujawniała się także podczas eksperymentów z pamięcią. Każdemu z wizerunków, jaki miał za zadanie sobie przyswoić, Szereszewski przypisywał obrazy, które następnie szeregował.

Niekiedy „przemieszanie zmysłów” przybierało formę, która utrudniała Szereszewskiemu normalne funkcjonowanie. Przykładem może być tu anegdota opowiadająca o tym, jak człowiek o perfekcyjnej pamięci wybrał się do sklepu po lody: „Pewnego razu poszedłem po lody. Przy ladzie zapytałem o dostępne smaki. Owocowe są! – powiedziała sprzedawczyni, ale w takim tonie, że zobaczyłem jak z jej ust wylatują węgle i sadza. Nie mogłem już myśleć o kupowaniu lodów.”

Drugie ja Salomona

Brytyjski pisarz Anthony Peake – twórca oryginalnej teorii na temat ludzkiej świadomości, zwraca uwagę na rzadko wspominany aspekt wspomnień Szereszewskiego. Podczas gdy większość uwagi zwrócona była na nieograniczone zasoby jego pamięci, niewiele uwagi poświęcano pewnym intrygującym lub wręcz mrocznym szczegółom, które były w nich zawarte. W niektórych relacjach pojawia się bowiem tajemniczy „on”, którego istnienie wskazuje, iż nie wszystkie wspomnienia mogły pochodzić stricte ze świadomości Salomona Szereszewskiego.

Przykładem może być historia „Sz.” o przeprowadzce. „Mam osiem lat. Przeprowadzamy się w inne miejsce, ale nie chcę jechać. Mój brat prowadzi mnie za rękę do taksówki, która czeka na zewnątrz. W środku siedzi kierowca, który przeżuwa marchew. Ale nie chcę odjeżdżać. Widzę, że on stoi w oknie mojego pokoju. Nigdzie się nie wybiera.”

W innym przypadku Szereszewski przypomina sobie sytuację, w której wybiera się do szkoły, widząc swoje drugie „ja”: „Widziałem siebie, podczas gdy on miał udać się na lekcje. Byłem zły, że tak się guzdra przed wyjściem.”

Kim był zatem tajemniczy „klon” Szereszewskiego, przejawiający się w jego wspomnieniach? Dla Peake’a wydaje się on być elementem naszej świadomości, którego nazywa „Daimonem”. Brytyjczyk twierdzi, że jest to twór nadrzędny wobec „Eidolona” – naszego ego, który dysponuje perfekcyjną pamięcią. Choć „Daimon” (dający się porównać z freudowskim superego) u większości osób pozostaje w ukryciu, niekiedy daje o sobie znać w postaci „wewnętrznych głosów”, sumienia lub przeczuć. Śladem po działalności tej dziwnej części naszej świadomości jest również zjawisko „filmu z własnego życia” – niezwykłe doznanie, o którym mówią ludzie, którzy otarli się o śmierć, oglądający realistyczne sceny z własnego życia, które przelatują im przed oczyma. Generowane są one właśnie przez „Daimona”, który przechowuje wszystkie nasze przeżycia. Mózg Szereszewskiego mógł w jakiś sposób mieć z nim stałe połączenie, a wszystkie jego wspomnienia pochodziły z obszaru pamięci, która u innych osób istnieje w sferze podświadomej i nigdy nie jest dostępna.

Łuria dobrze wiedział o „rozszczepie osobowości” u „Sz.” i uznał go za rodzaj psychologicznego „mechanizmu kopiującego”. Zdarzały się jednak przypadki, w których Szereszewski zdradzał bardzo intrygujące informacje o swoim „Daimonie”, z którym mógł się komunikować. Pewnego razu stwierdził: „Jeśli choć na chwilę się zamyślę, wtedy on mówi coś, czego nie powinien…” Peake sugeruje, że Rosjanin mógł, w przeciwieństwie do większości ludzi, funkcjonować cały czas jako swoja wyższa osobowość.

Nauczyć się zapominać

Co ciekawe, nawet pamięć Szereszewskiego miała pewne granice. Miał on przykładowo słabą zdolność do zapamiętywania głosów słyszanych w słuchawce telefonu oraz twarzy. Z tymi drugimi wiązał się bardziej złożony problem. Szereszewski bowiem nie tyle nie pamiętał jak kto wygląda, co przywoływał w swojej pamięci zbyt dużą ilość elementów charakteryzujących oblicze danego człowieka. Widok każdej twarzy wywoływał u niego proces związany z przypominaniem sobie każdego grymasu czy zmiany wyglądu zachodzącej z biegiem czasu. Również podczas rozmów telefonicznych mężczyzna wydawał się być „sparaliżowany”, gdyż każde usłyszane w słuchawce słowo przywoływało u niego mnogość synestetycznych obrazów i wspomnień.

Podobnie było z rozwijaniem i zapamiętywaniem metafor czy abstrakcyjnych koncepcji, takich jak choćby „wieczność” czy „nieskończoność”, które powodowały u Szereszewskiego chwilowy kryzys w „wewnętrznym systemie operacyjnym”. Wielką trudność przynosiło mu także czytanie wierszy lub wizualizowanie sobie fikcyjnych scen, gdyż, jak pisze Łuria „każde słowo lub wyrażenie przeobrażało się w intensywne wizualizacje i obrazy, które sobie nawzajem przeczyły. Patologiczna pamięć Szereszewskiego uniemożliwiała mu podjęcie regularnej pracy, czerpanie radości z literatury lub nawet zwyczajne abstrakcyjne myślenie.”

Perfekcyjna pamięć stała się dla „Sz.” przekleństwem. Przez wiele lat próbował pozbyć się z mózgu natłoku niepotrzebnych informacji, a także niemiłych przeżyć wykorzystując do tego różnorakie techniki, które nie zawsze okazywały się skuteczne. W swej wyobraźni starał się na przykład spisywać wspomnienia na kartkach i wizualizować sobie jak płoną. Niekiedy przynosiło to zamierzony skutek, jednak wydawało się, że Szereszewski nie jest w stanie usunąć ze swej głowy niczego, co raz się w niej zapisało. Dręczyły go także liczne problemy dnia codziennego. Człowiek, który pamiętał wszystko miewał trudności z czytaniem, gdyż każda litera i słowo wyzwalały łańcuch synestetycznych emocji, podobnie zresztą jak każdy inny incydent w jego życiu.
„Sz.” przez pewien czas występował jako estradowy mnemonista zadziwiający publiczność swymi niezwykłymi pamięciowymi zdolnościami. Nie przyniosło mu to oczekiwanej satysfakcji, przez co później rozpoczął pracę jako moskiewski taksówkarz. O końcówce życia, kiedy toczyła go choroba psychiczna, niewiele wiadomo. Data jego śmierci pozostaje nieznana. Przyjmuje się, że zmarł w okolicach 1958 roku. Jak na ironię, mało kto dziś pamięta o człowieku, który nie umiał zapominać…

Copyright 1996-2011 Grupa Onet.pl SA

PS. zapominanie to błogosławieństwo Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Listopad 28, 2011, 18:35:39 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : Luty 22, 2012, 12:35:46 »

Częstotliwości pracy mózgu.
Opublikował Jacek, Lipiec 30, 2010
 


Albert Einstein powiedział kiedyś, że „Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy. Bo wiedza jest ograniczona, a wyobraźnia otacza świat”. No właśnie i coś musi w tym być skoro człowiek został stworzony w taki sposób, że dla naszego mózgu bez różnicy jest to, czy dane zdarzenie miało miejsce w rzeczywistości czy je tylko sobie wyobraziłeś. Co mógłbyś, więc zrobić z taką wiedzą? W jaki sposób ją byś zastosował? Mam nadzieję, że artykuł ten da Ci szersze spojrzenie na procesy związane z poziomami umysłu, z których cały czas korzystamy. I być może da Ci temat do dalszych osobistych przemyśleń.

W zależności od naszej aktywności fizycznej i psychicznej, nasz mózg przez całą dobę wytwarza wiele złożonych wzorców elektrycznych czy też fal. Każdej z nich odpowiada charakterystyczny dla danego poziomu przedział częstotliwości. Istnieją zasadniczo cztery podstawowe zakresy fal mózgowych oraz występuje również kilka innych. Każdej z częstotliwości w calach usystematyzowania całości zagadnienia nadano określone nazwy poziomów.

W zależności od częstotliwości wyróżniamy, zaczynając od fali „najwyższej”, częstotliwości zakresu BETA, którym odpowiada częstotliwość 25-14 Hz. W następnej kolejności mamy częstotliwości zakres ALFA, którym odpowiada zakres 14 – 7 Hz. Następny poziom to THETA gdzie częstotliwość zawiera się w przedziale 7-4 Hz. Ostatnim poziomem najgłębszym jest poziom DELTA i zakresem częstotliwości od 4 – 0,5 Hz.  To, na co chciałbym zwrócić Twoją uwagę, bo często można spotkać się z określeniem np. „Twój mózg pracuje na poziomie alfa czy theta”, to to, że nasz mózg produkuje cały czas pełne swoje pasmo. Natomiast w danej chwili, w zależności od panujących warunków psychicznych i fizycznych możemy powiedzieć o dominującym paśmie. Mama nadzieję, że od teraz to pojęcie jest dla Ciebie bardziej zrozumiałe.

Poniżej przedstawię Ci i scharakteryzuję poszczególne poziomy pracy ludzkiego mózgu, zawierające częstotliwość, działalność oraz doświadczenia związane z poszczególnymi stanami. Generalnie odczytuje się dwa parametry fal mózgowych. Pierwszy to częstotliwość i ten parametr interesuje nas najbardziej. Drugi to amplituda, która określa siłę z jaką pracują fale.

Poziom BETA ( częstotliwość 25-14 Hz) – poziom związany jest z normalnym codziennym stanem rozbudzenia człowieka.

Na tym poziomie umysłu mózg koncentruje się na pięciu podstawowych zmysłach: wzroku, dotyku, słuchu, węchu oraz na smaku.

Fale Beta dominują w normalnym stanie czuwania świadomości, w chwili, gdy uwaga człowieka jest skierowana jest na procesy poznawcze oraz na świat zewnętrzny.

Poziom ten bardzo szybko jest aktywowany chwilach, gdy w umyśle pojawia się jakiś stan pogotowia czy alarmu, w chwilach zaniepokojenia, gdy zaangażuje się go do rozwiązywania problemów, podczas podejmowania istotnych decyzji, w procesach informacyjnych itp.

Przeważnie na tym poziomie umysłu, ludzie zdają egzaminy, przejawiają aktywność sportowa, analizują i przetwarzają informacje, gdy potrzebują osiągnąć wyższe poziomy koncentracji.

Tak jak stare przysłowie pszczół mówi, że kota można zagłaskać, to miej też na uwadze to, że zbyt długie przebywanie na tym poziomie może powodować problemy takie jak zwiększone napięcie mięśni, podniesienie ciśnienia krwi, mogą nawet pojawić się stany, niepokoju, gniewu a w skrajnych przypadkach nawet agresji.

Gdybyśmy metaforycznie przyrównali poszczególne poziomy umysłu i szukali odniesienia w codziennym życiu. To poziom beta to taki czwarty bieg w samochodzie oczywiście, jeśli auto jest wyposażone w skrzynie manualną.

Poziom ALFA (częstotliwość 14-7 Hz) poziom powiązany z relaksacja, wizualizacją, kreatywnością.

Nie wiem czy znany jest Ci fakt, że Ziemia, na której żyjemy, rezonuje właśnie na poziomie częstotliwości Alfa. Gdy człowiek celowo, bądź też spontanicznie osiągnie ten poziom człowiek fizycznie i psychicznie czuje się lepiej, jest odświeżony ( i ten akurat kontekst nie ma żadnego związku z higieną), jest dostrojony do naturalnego rytmu Ziemi.

To, co może scharakteryzować ten poziom to pasywność, relaks, żadnych zmartwień, lęków czy frustracji. To podwyższona kreatywność, lepsza intuicja, wgląd do wewnątrz siebie, poszerzenie świadomości, to głębokie procesy poznawcze oraz regeneracja organizmu.

Przeprowadzanie ćwiczeń relaksacyjnych z wykorzystaniem tego poziomu umysłu bardzo fajnie pomaga w walce ze stresem, którego w dzisiejszych czasach jest tak wiele. Ten poziom jest jakby bramą, po przejściu której będziesz mieć okazję osiągnięcia bardzo głębokich stanów umysłu. Ten poziom to „trójka” w naszej skrzyni biegów.

Poziom THETA (częstotliwość 7-4 Hz) poziom powiązany z medytacją, intuicją

Ten poziom to coś z pogranicza jawy i snu. Człowiek pozostający w tym stanie umysłu jest można powiedzieć bardziej wyczulony i bardziej otwarty na otrzymywanie informacji płynących spoza naszej świadomości. Mogą one doprowadzić do bardzo głębokich stanów medytacyjnych czy