Dodajmy do tego inne podobieństwa między regułą esseńczyków a naukami Jezusa, na przykład zestawmy następujący przekaz Józefa Flawiusza: "Odmawiają oni składania przysiąg, uważając je za rzecz gorszą od krzywoprzysięstwa, gdyż ich zdaniem ludzie, którym nie można ufać bez przysięgi na Boga, są już teraz potępieni"
Rozumiem, że ONI, którzy odmawiają składania przysiąg to esseńczycy, z których wywodził się Jezus?
I to ONI propagowali potępienie przez Boga tych, którym nie można ufać bez przysięgi?
Ciekawe i jakież humanitarne! Jakiż to Bóg potępiający? Czyż nie na miarę swoich wyznawców?
Czy współczesny człowiek, humanista, byłby w stanie wypromować takie prawo? Z potępieniem człowieka
za jego słabość?
Owa doktryna potępienia zaprzecza celowi i zasadności reinkarnacji, zaprzecza jej samej.
Zaprzecza możliwości samorozwoju, samo naprawy człowieka.
Dalsze wnioski? Chyba oczywiste i zbędne.
----------------------------
Co do przysięgi ‘małżeńskiej’. Jest ona składana nawet wówczas, gdy dwoje ludzi nie formalizuje
związku a pragnie wspólnie iść przez życie. Wyznanie miłości, bądź innych uczuć, czy nawet zwykłej
deklaracji opieki nad drugą osobą jest przysięgą.
Samo uczucie jest przysięgą, która nie musi być nawet zwerbalizowana.
Ważność przysięgi jest gwarantowana uczuciem i zamiarem. Gdy te giną, przysięga traci moc.
Tak rozumiem sens przysięgi.
-----------------
Edit. Zamieściłam post w odpowiednim wątku, stąd usuwam do śmietnika