Niezależne Forum Projektu Cheops

Człowiek i zdrowie => Zdrowie fizyczne => Wątek zaczęty przez: Thotal Luty 01, 2010, 16:48:31



Tytuł: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Luty 01, 2010, 16:48:31
Temat godny uwagi, zastanówmy się co jemy i jakie konsekwencje wynikają z naszych wyborów.

http://www.youtube.com/watch?v=8jC4GEkYbOI&NR=1



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: PHIRIOORI Luty 02, 2010, 19:13:43
Nie wiem czy rejestrujesz, jak ten
temat zwiazany jest
z sarko-fagiem
z ziem-iA
..oraz z "atomowa rodzinka" ;)

a także z zagadnieniem materializacji-dematerializacji ;)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Luty 05, 2010, 22:47:00
 
    Bardzo ciekawy temat, ale jeszcze ciekawszy jest film : wyzej podany link. Nalezy poswiecic 80-siat minut, aby obejzec wszystkie czesci filmu. Kazdy kto obejzy ten film, napewno zrozumie bardzo wiele na temat
odzywiania, swiezej zywnosci i zdrowia.
Naprawde namawiam kazdego, nie trzeba obejzec wszystkich odcinkow na raz. Wspaniala sprawa. Rafaela

ZROBCIE TO DLA SWOJEGO ZDROWIA


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Luty 06, 2010, 00:25:36
A moje odczucia co do tego tematu podobne są do odczuć Phirioriego, choć tak precyzyjnie wrazić bym nie potrafił.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Luty 07, 2010, 11:46:38
Piękne włosy

Włosy są naszą wizytówką. O ile nową, wystrzałową bluzkę założymy najwyżej dwa razy w tygodniu, nasze włosy towarzyszą nam zawsze i wszędzie. Warto więc zainwestować trochę czasu i pracy, aby z włosów uczynić atrybut naszej atrakcyjności.

Jeżeli w naszym organizmie brakuje jakiś składników mineralnych czy witamin, najszybciej zauważymy to na naszych włosach.
Włosy są bardzo wrażliwe na stres, warunki środowiska, zmęczenie, a także braki w diecie.
Pielęgnację naszych włosów powinniśmy rozpocząć od wewnątrz, ponieważ żadne upiększające szampony nam nie pomogą jeżeli włosy nie będą prawidłowo odżywione od środka.

Co powinniśmy dostarczyć naszym włosom żeby były piękne i lśniące:

cynk pierwiastek ten poprawia ukrwienie skóry, jest częścią składową włosa, ma wpływ na jego wytrzymałość i wygląd.
Znajdziemy go w życie, orzechach włoskich, migdałach, kukurydzy, słoneczniku, jajach, gryce, sezamie, a także w pszenicy.

magnez to drugi pierwiastek niezbędny do prawidłowego rozwoju włosa.
Szukaj go w brokułach, orzeszkach piniowych, fasoli, życie, jęczmieniu, orzechach włoskich, grejpfrutach, ziarnach dyni.

żelazo niedobór żelaza w diecie może prowadzić do łysienia. Grozi to zarówno mężczyznom jak i kobietom. Warto więc zadbać o odpowiednią podaż tego pierwiastka z dietą.
Najlepiej przyswajalne jest żelazo z czerwonego mięsa, podrobów, wędlin, ostryg, ale znajdziesz je również w szpinaku, pestkach dyni, orzechach, daktylach, morelach i pszenicy.

miedź niedobór miedzi prowadzi do odbarwienia i niekorzystnych zmian strukturalnych włosa. Pierwiastka tego szukajmy w orzechach, grochu, fasoli, kaszach, makaronach, produktach zbożowych oraz rybach i wątróbkach zwierzęcych.

wapń to nie tylko składnik budulcowy kości - także włosy potrzebują tego makroelementu.
Najlepszym źródłem wapnia jest mleko i produkty mleczne.Pełnowartościowe białko, w którym znajduje się odpowiednia ilość cysteiny, tryptofanu oraz metioniny. Aminokwasy te wpływają na wzrost, połysk, łamliwość i wypadanie włosów.
Białko, zawierające wszystkie niezbędne aminokwasy, znajduje się w mięsie, jajach, mleku i produktach mlecznych.

witamina A włosy szczególnie dotkliwie odczuwają brak właśnie tej witaminy, dlatego starajmy się nie dopuszczać do jej niedoborów.
Witaminę tę znajdziemy w tłuszczu i oleju rybnym, maśle, wątróbce, marchewce,

witaminy z grupy B w naszej diecie powinny znaleźć się brokuły, orzeszki piniowe, awokado, szpinak, owies, kurczak, banany, brukselka, migdały, daktyle, seler naciowy, ziarna słonecznika.

Sądząc po długości powyższej listy można sądzić, że nasze włosy są dość wymagające. Jednak nie potrzebują one nic więcej poza zdrową zbilansowaną dietą. Jeżeli masz trudności ze zbilansowaniem diety, można podeprzeć się suplementami z apteki. Na rynku dostępnych jest wiele preparatów pomagających nam we właściwej pielęgnacji włosów.

Nie dajmy się jednak zmylić - włosy mogą nam sygnalizować znacznie poważniejsze schorzenie niż tymczasowy brak witamin.
 

Warto więc pokusić się o laboratoryjną analizę włosa i zasięgnąć profesjonalnej opinii na temat stanu odżywienia naszej czupryny.

http://www.proekologia.pl/e107_plugins/content/content.php?content.17842.1


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Luty 07, 2010, 21:22:21
http://www.eioba.pl/a120399/recepta_na_pamiec_doskonala


Recepta dla zapominalskich...




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Luty 08, 2010, 10:00:43

Witaminy naturalne, a syntetyczne

Syntetyczne witaminy "To strata pieniędzy" - twierdzi prof. Rory Collins z Uniwersytetu Oksfordzkiego, szef zespołu, który przez pięć lat badał 20 tys. osób w wieku od 40 do 80 roku życia, faszerujących się preparatami witaminowymi.

Sztuczne witaminy to zwykle krystaliczna nieorganiczna substancja obca dla organizmu. Wchłania się ona do organizmu z trudnością, lub też nie jest w ogóle przyswajana, a szczególnie jeśli mają miejsce zaburzenia jelitowe. Łatwo się o tym przekonać obserwując mocz po spożyciu witamin. Zmienia on kolor i wręcz przyjmuje zapach spożytych witamin. Nierzadko po spożyciu sztucznych witamin mają miejsce różne formy nietolerancji organizmu, a w szczególności mdłości, osłabienie, swędzenie . Przeciążane są nerki i wątroba, oraz naruszana równowaga i proporcje składników mineralnych w organizmie. Nie przeszkadza to wielu firmom sprzedawać takie suplementy ...

Jest stosunkowo dużo dowodów na to, że syntetyczne witaminy nie działają tak jak można by od nich oczekiwać, aczkolwiek fakty na ten temat nie są powszechnie znane, a wręcz utajniane. Ponieważ jest to wbrew interesom ogromnemu lobby farmaceutycznemu, dokładają oni wiele starań, aby nie dokonywano wiarygodnych badań i nie udostępniano wyników już przeprowadzonych badań. Jeżeli by znaczna część społeczeństwa poznała te informacje, oznaczałoby to w ewidentny sposób dochody tych firm.

Tymczasem, takowe badania istnieją i każdy kto o nich wie i chce się z nimi zapoznać ma takową możliwość. Kilka przykładów:

Amerykański Instytut Badań nad Rakiem przeprowadził badanie znane w świecie medycznym jako ATBK. Grupie mężczyzn w wieku powyżej 49 lat podawano syntetyczny betakaroten, innej grupie sztuczną witaminę E, grupie kontrolnej nie podawano żadnych witamin. W pierwszej grupie - palaczy, gdzie spodziewano się zmniejszenia ilości chorób, a w szczególności chorób nowotworowych efekt doświadczenia był zaskakujący. Zachorowalność na raka płuc wzrosła o 18 %. W grupie, w której podano sztuczną witaminę E (alfatokofertol) nieco rzadziej zdarzały się nowotwory prostaty, jelita grubego i zawały serca, jednakże stwierdzono ewidentnie więcej przypadków raka pęcherza moczowego i kilku innych nowotworów. W grupie, której podawano syntetyczny beta-karoten śmiertelność wzrosła o 8 %.

Inne badanie, przeprowadzone 2 lata później, upowszechniane w piśmiennictwie medycznym jako Caret, dokonane na grupie ponad 18.000 osób palących papierosy, które paliły, lub pracowały przy azbeście, polegało na podzieleniu na dwie grupy. Jednej podawano syntetyczny beta-karoten, oraz sztuczną witaminę E, druga grupa otrzymywała placebo. Założono okres trwania badań na 8 lat, lecz zaistniała konieczność ich przerwania znacznie wcześniej , ponieważ u przyjmujących syntetyczny betakaroten ilość przypadków zachorowania na raka płuc wzrosła o 28%, a śmiertelność ogólna zwiększyła się o 17%. Podano również, że tenże betakaroten spowodował wzrost zawałów serca o 26%.

Opublikowane w 2000 r. wyniki badań na grupie 573 ochotników, którym podawano 500 mg. sztucznej witaminy C przez okres 12-18 miesięcy. Zaobserwowano zwiększoną szybkość postępowania zmian miażdżycowych, a szczególnie większą szybkość zawężania się tętnic szyjnych. Dodatkowo, u palaczy tytoniu proces ten postępował nawet 5 razy szybciej.

Sztuczna witamina C, może prowadzić do powstawania substancji uszkadzających DNA - wynika z badań opublikowanych w znanym naukowym miesięczniku "Science". Tenże kwas askorbinowy, był przedmiotem badań biologów molekularnych badających wpływ antyutleniaczy na DNA. Nasz materiał genetyczny jest niezwykle wrażliwy na działanie tzw. wolnych rodników, które przyczyniają się do powstawania uszkodzeń w DNA i w konsekwencji do mutacji. Następstwem mutacji może być zapoczątkowanie różnych procesów chorobowych, takich jak np. nowotwory. Takie wnioski wynikają z opublikowanych tamże naukowców amerykańskich z Center for Cancer Pharmacology – Uniwersytetu z Filadelfii, kierowanych przez Iana Blaira wykazały, witamina C może przyczyniać się do powstawania niezwykle szkodliwych dla DNA substancji - tzw. genotoksyn. Niekoniecznie więc witaminy musi oznaczać zdrowie .

Po drugiej stronie naszej planety inny wybitny znawca ludzkiego organizmu, G.P Małachow w sposób bardzo prosty i jednoznaczny stwierdza:

„Aktywność witamin zależy w wielkiej mierze od składnika białkowego. Bez tej drugiej połowy nie są one efektywne i w ogóle w procesie wyprodukowania ich w sposób sztuczny z formy organicznej przechodzą w krystaliczną, która w swojej istocie jest formą nieorganiczną i w takiej postaci nie jest przyswajana. Takie "leczenie" obciąża wątrobę i nerki, naruszając niezbędny bilans w organizmie, wprowadzając chaos zamiast struktur uporządkowanych. Gdy zażywamy witaminy naturalne w większej ilości niż jest to nam potrzebne, drobnoustroje rozkładają i wyprowadzają zbędne z nich z organizmu. Praktycznie nie jest możliwe przedawkowanie witamin naturalnych, inaczej się dzieje z witaminami sztucznymi. Znam osobiście przypadek, gdy dziecko zjadło paczkę takich "witamin” i umarło. Jako przykład szkodliwego oddziaływania dużych dawek witamin sztucznych. proponuję fragment artykułu: "witamina C ma reputację preparatu nieszkodliwego. Jednak ostatnio lekarze coraz częściej zaczęli wykrywać u ludzi skutki uboczne zażywania zbyt dużych dawek witaminy C. Wszystkie wirusowe choroby układu oddechowego, grypa i niektóre inne schorzenia, przebiegają i powstają częściej u ludzi, którzy biorą 4-6 a nawet 10 g na dobę witaminy C przy normie 100 mg." Uczeni wielu krajów są solidarni w swojej opinii, że zażywanie witaminy C nie zwiększa odporności organizmu"na przeziębienia, a zbyt wielkie dawki tej witaminy zdecydowanie utrudniają leczenie niektórych schorzeń zakaźno-alergicznych, np. reumatyzmu. Najbardziej niebezpiecznym skutkiem przedawkowania witaminy C jest zwiększona krzepliwość krwi, na skutek, czego powstają skrzepliny. Zbyt duże ilości witaminy C podrażniają błonę śluzową układu żołądkowo-jelitowego, z czym wiążą się mdłości, wymioty, zgaga, biegunki. Olbrzymia salaterka surówki z kapusty, marchwi, pietruszki, zawierająca furę naturalnej witaminy C, nie spowoduje niczego podobnego. Oto, dlaczego amatorzy "sztucznych witaminek" miewają często zapalenie żołądka, wrzody żołądka i dwunastnica, Witamina C może sprzyjać tworzeniu się kamieni w nerkach, pęcherzu z soli kwasów szczawiowego i moczowego. Chorzy na cukrzycę powinni wiedzieć, iż duże ilości witaminy C hamują produkowanie insuliny przez trzustkę i podnoszą poziom cukru w moczu i krwi. Najświeższe badania wykazały, że duże dawki witaminy C zwalniają przekazywanie impulsów nerwowo-mięśniowych, wskutek czego powstaje zmęczenie w mięśniach, narusza się koordynacja odruchów wzrokowych i nerwowych. Wniosek jest jednoznaczny: zażywajcie tylko naturalne witaminy”

Przeskoczmy znowu na drugą półkulę i spójrzmy co mówi gr. Joel Wolles, nominowany do nagrody Nobla w dziedzinie medycyny:
Wykładając na uniwersytecie w stanie Michigan, poznałem człowieka, który jest właścicielem przenośnej ubikacji. Opowiedział, co w nich znajduje wśród nie strawionych przez ludzki żołądek resztek. Zawartość pojemnika przenośnej toalety, zanim zostanie wpuszczona do kanału przechodzi przez filtry, na których zatrzymują się rzucane przez dzieci do muszli kamienie oraz wszelkie nie rozpuszczone sokami żołądkowymi substancje. Mój rozmówca zaprowadził mnie do swojego warsztatu i pokazał stertę czegoś, co nazwał witaminami i minerałami. Zapytałem go skąd on to wie, że to witaminy. Odpowiedział, że na tym jest przecież napisane np. multiwitamina. Wiele firm produkuje witaminy, które źle rozpuszczają się zarówno w wodzie, jak i w soku żołądkowym
Obserwacje mieszkańców Los Angeles wykazały, że u osób, które zażywały megadawki syntetycznej witaminy C, złogi w tętnicach szyjnych powstawały 2,5 razy szybciej niż u ludzi nie stosujących żadnych witamin. Jeszcze gorzej na przyjmowaniu preparatów witaminowych wyszli palacze papierosów - miażdżyca rozwijała się u nich aż pięciokrotnie szybciej niż u innych. "Takiej zależności nie zaobserwowaliśmy jedynie u tych, którzy dbali o dietę bogatą w warzywa i owoce" - twierdzi dr James H. Dwyer z Uniwersytetu Karoliny Południowej.

Syntetyczna witamina C zakwasza organizm, a nasze organizmy zwykle i tak są zbyt mocno zakwaszone.

Z jakiego powodu medycyna akademicka, a w szczególności firmy farmaceutyczne bardzo nie chcą, aby znane były fakty dotyczące witaminy C i towarzyszących jej bioflawonoidów (naturalnych suplementów)? Z bardzo prostego powodu: informacje są dość skutecznie skrywane przed opinią publiczną, ponieważ każdy myślący człowiek szybko dochodziłby do wniosku, że skoro naturalna witamina C w otoczeniu bioflawonoidów może leczyć nawet zachorowania spowodowane wirusem Ebola, polio, ptasią grypę, gorączkę zachodniego Nilu, hemofilię, szkorbut, gościec stawowy, zapalenie nerek, to co może zdziałać w przypadku innych, nieco mniej niebezpiecznych patologii w rodzaju przeziębienia ...

Jedno z najważniejszych czasopism w dziedzinie farmakologii "Trends in Pharmacological Science" doniosło, że "Naturalne flawonoidy wykazują silne działanie antyalergiczne, przeciwzakaźne, i przeciwwirusowe. Zazwyczaj substancje te występują w codziennym pożywieniu, co sugeruje, że pełnią one ważną rolę w modyfikowaniu reakcji organizmu na naturalne, biologiczne substancje."

Zwolennik medycyny naturalne, lekarz, który tysiące pacjentów yleczył metodami nieinwazyjnymi, a poprzez swe książki pomógł kolejnym tysiącom, o witamonach syntetycznym mówi tak:

Syntetyczne witaminy jest to krystaliczna, nieorganiczna substancja obca dla organizmu. Jest z trudnością przyswajana przez organizm, albo wręcz nie jest w ogóle przyswajana (szczególnie w zaburzeniach metabolizmu).

A więc jedyny sensowny wybór

Preparaty naturalne

Więcej  na ten temat można poczytać w publikacji "Witaminy Minerały Suplementy". Poradnik Polskiego Konsumenta.
http://www.eioba.pl/a73842/witaminy_naturalne_a_syntetyczne


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Luty 08, 2010, 23:04:46
Lubisz słodkie, gazowane napoje?
To chyba niezbyt rozsądne... :o

http://www.sfora.pl/Lubisz-napoje-gazowane-Bedziesz-mial-raka-a16892

Lubisz słodycze?

http://www.sfora.pl/Twoje-dziecko-uwielbia-slodycze-To-grozne-a16948




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Luty 11, 2010, 14:45:30
http://www.sfora.pl/Jedzenie-to-naturalna-chemioterapia-a17004

Najlepszą chemioterapią jest wdychanie ukochanych feromonów ;D



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: PHIRIOORI Luty 11, 2010, 19:02:17
a ja opracowałem nową kanapkę..

Ciekawe co na to nasi dietetycy:

Ciemne chrupiące pieczywo  (ale nie czarne tylko takie mulackie bardziej, przenn-żyto)
masełko,
na to: Miód (gatunkim miodu można zmieniać smaki dostć znacznie)
na to: Plasterki banana krojone w elipsy
to posypać cynamonem
na to: Ser typu camembert (np.Turek) ..neutralny

..i gotowe.
Można też na ciepło to w opiekaczu robić (wówczas miodem trzeba polać na końcu po podgrzaniu).


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Luty 11, 2010, 19:17:20
No MIODZIO!!!
Chyba dziś, w tłusty czwartuś trzeba popróbować ;D

Dzięki Phiori :)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Leszek Luty 11, 2010, 20:27:27
No to smacznego..... ;)

Nanotechnologia w żywności...

Brytyjski parlament krytykuje producentów żywności, że nie chcą informować o zastosowaniu w swoich produktach nanotechnologii - podaje BBC. Zaleca też stworzenie rejestru takich produktów.

(http://bi.gazeta.pl/im/2/6531/z6531442Z.jpg)

Komisja Nauki i Technologii Izby Lordów, wyższej izby brytyjskiego parlamentu, stworzyła raport nt. zastosowania nanotechnologii w przemyśle spożywczym. Mimo że nie ma żadnych przesłanek, żeby sądzić, iż nanotechnologia może być niebezpieczna dla zdrowia, istnieje "luka informacyjna" na temat ich zastosowania w produktach spożywczych - twierdzi Lord John Richard Krebs, który był sprawodawcą raportu. Sugeruje on wprowadzenie rejestru takich produktów spożywczych.

Krebs zarzuca firmom spożywczym, że nie chcą informować o zastosowaniu nanotechnologii w produkcji. Dodał, że takie zachowanie może podsycić obawy przeciwko zastosowaniu tej technologii. - Mieli już problemy z powodu używania genetycznie modyfikowanej żywności, więc nie chcą nagłaśniać tej sprawy - tłumaczy Krebs.

Sprawa jest o tyle ważna, że gwałtownie rośnie w Wielkiej Brytanii liczba firm spożywczych, które korzystają z nanotechnologii. W ciągu dwóch lat przewiduje się, że ich liczba wzrośnie nawet dziesięciokrotnie.

Zdrowsze i smaczniejsze jedzenie

Nanotechnologia to ogólnie zespół technik, dzięki którym można budować bardzo małe obiekty, nawet na poziomie atomów. W przemyśle spożywczym technologia ta może być używana do poprawiania smaku produktów, czy do redukcji soli i tłuszczu w czasie ich produkcji. Dzięki temu mogą być zdrowsze. Nanotechnologia jest szeroko stosowana np. przy produkcji odzieży i kosmetyków.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7433447,Nanotechnologia_w_zywnosci__Producenci_wola_to_ukrywac.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: dczion Luty 11, 2010, 23:05:57
Witaj Thotal swietny film.
Ostatnio spalilem sokowirowke i chwilowo musze wiecej przerzuwac :D.
Teraz oszczedzam na nowa , kiedys mazylem o tej uzywanej przez terapie Gersona ale glugo by oszczedzac , kolega polecil mi troche tansza moze sie uda http://www.youtube.com/watch?v=jsTalmlRXQU

Pozdrawiam
dczion


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Luty 12, 2010, 09:36:21

Chore mleko      

Mleko - podstawowy produkt żywnościowy, nieodzowny w jadłospisie, zaczyna wzbudzać kontrowersje. Jego zwolennicy powołują się na wielowiekową tradycję i nawiązują do czasów biblijnych, gdzie było symbolem dostatku i bogactwa. Przecież ziemia obiecana Mojżeszowi przez Pana Boga miała być „mlekiem i miodem płynąca”. Dlaczego więc mleko ma być niezdrowe?

Od dawien dawna dieta ludzi była nierozerwalnie związana z mlekiem spożywanym w różnych postaciach. Piło się „prosto od krowy” lub zsiadłe, wytwarzało masło i maślankę. W jadłospisie był twaróg dobroczynnie wpływający na wątrobę, szczególnie obciążoną alkoholem lub ciężkostrawnym jadłem. Serwatkę, produkt uboczny przy wyrobie twarogu, pito lub karmiono nią zwierzęta, nie wiedząc o jej cennych, wręcz leczniczych właściwościach. Zawiera bowiem dużo minerałów i witamin głównie z grupy B, a neutralizując nadmiar kwasów w organizmie, leczniczo wpływa na nadkwasotę i wrzody żołądka.

    Dziś reklamuje się mleko  przede wszystkim jako najlepsze i najtańsze źródło wapnia, które ma zapobiec osteoporozie. Mówi się też o korzystnym jego wpływie na układ odpornościowy, pracę serca i ciśnienie krwi. Podkreśla zasobność w białko i witaminy. Dlatego niezrozumiałe jest - szczególnie dla korporacji mleczarskich - że ostatnio w Polsce i na świecie następuje stagnacja w spożyciu mleka. Firmy przeciwdziałają temu i prowadzą szeroko zakrojoną kampanię reklamową, mającą uwrażliwić społeczeństwo oraz spowodować wzrost popytu. Przeciwnicy próbujący obalić tezę, że „mleko to zdrowie” argumentują, że tak intensywne propagowanie jego picia jest podyktowana jedynie chęcią zysku, a nie troską o zdrowie społeczeństwa. Ich zdaniem, mleko było w pierwszej kolejności przeznaczone dla cieląt, tylko nadwyżki dla ludzi i to była prawidłowa, zdrowa gospodarka.

Natura daje, człowiek psuje

     Nigdy przedtem nie spożywaliśmy takiej ilości mleka i jego produktów do jakiej jesteśmy mobilizowani obecnie. Pazerność posunęła człowieka do eksploatacji krów ponad miarę. Aplikując np. hormon rBST, zamienia się krowę w fabrykę na czterech nogach, produkującą do 100 l mleka dziennie. Ta procedura jest nieetyczna nie tylko ze względu na nieludzkie traktowanie zwierząt, ma też negatywny wpływ na jakość mleka. Zdaniem specjalistów, pochodzące od tak „dopingowanych” krów może fatalnie wpłynąć na zdrowie człowieka (nienaturalny wzrost dzieci, zwiększona zachorowalność na nowotwory piersi u kobiet).
               Intensywne rolnictwo z dużą ilością nawozów i oprysków, kiepska jakość pasz, sianokiszonki z plastikowych balotów, pozostałości leków weterynaryjnych (antybiotyki) i  chemikaliów (dezynfekcja dojarek) - wszystko to wpływa na pogorszenie jakości i smaku mleka.   Także proces pozyskiwania, począwszy od dojenia przy pomocy maszyn, przez mieszanie w schładzalnikach, pompowanie do cystern, wstrząsy podczas długiego transportu, prowadzą do niszczenia struktury cząsteczek białka i  tłuszczu oraz do destabilizacji flory bakteryjnej tego cennego płynu. Następnym negatywnym czynnikiem - niestety koniecznym w przemysłowym przetwórstwie - jest pasteryzacja, czyli krótkotrwałe podgrzanie mleka do temperatury 80 ˚ C w celu przedłużenia jego zdatności do spożycia. Proces ten obniża zawartość witamin, powoduje denaturalizację białka, w konsekwencji pogarsza jego przyswajalność przez organizm. Przy okazji wspomnę o mleku UHT, mającym termin jego trwałości aż 6 tygodni! Uzyskuje się taką przez kilkusekundowe podgrzewanie do temperatury 150 ˚ C. Technolodzy nazwali ten  zabieg „cudem”, natomiast zdaniem żywieniowców, taki produkt to tylko „martwy twór”. Niestety, cieszy się dużym powodzeniem u konsumentów.
     Wszystkie wspomniane czynniki znacząco pogarszają jakość mleka i przysparzają coraz więcej problemów zdrowotnych. Są to np.: osłabienie odporności, skłonność do przeziębień, grypy, zapalenia oskrzeli, astma, alergie, choroby stawów, niestrawność, biegunki, zaburzenia pracy jelit.

Co robić?

     Jeśli zrezygnuje się z mleka i jego przetworów, to w jaki sposób zaspokoić zapotrzebowanie na białko i wapń?
     Odpowiedź nie jest trudna.Nasz inteligentny (!) organizm potrafi te składniki otrzymywać z rozmaitych produktów spożywczych, niekoniecznie musi to być mleko. Dziś już wiadomo, że mniemanie niektórych uczonych z dziedziny żywienia o wyższości białka zwierzęcego nad roślinnym jest pozbawione podstaw. Zboża, ziemniaki, rośliny strączkowe i zielone, poza tym marchew, orzechy, mak, owoce, zioła (np. pokrzywa) dostarczają również dobrej jakości białko.
(...)
Zdrowie w proszku
    Ostatnio występuje niepokojące zjawisko. Coraz więcej młodych matek skarży się na mało pokarmu dla niemowląt lub w ogóle jego brak. Wynika to przede wszystkim z nieprawidłowego odżywiania. W codziennym menu za dużo jest rafinowanych, mocno przetworzonych produktów, jak białe pieczywo, słodycze, wędliny, smażone lub pieczone mięso, kawa, papierosy. W tej sytuacji, zamiast od początku ciąży wyczulać młode kobiety na ten problem i doradzać jak zmienić dietę, zaleca się im, by dawały dzieciom sztuczne odżywki w proszku jako najbardziej właściwe, zbilansowane, wyważone i antyalergiczne. No i do tego wygodne(...).

Więcej w numerze 12 Porad na zdrowie
http://www.poradynazdrowie.manpol.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=117&Itemid=1


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Tronk Luty 12, 2010, 16:32:52
Tak Tak zgadzam się niewątpliwie jedzenie ma znaczenie , przynajmniej w moim wypadku.
Ja jak czegoś przynajmniej dwa razy na dzień nie zjem to czuję się jakby pusty w środku :D
Jednak zdaje sobie sprawe iż są osoby które nie przejmują się zbytnio takim drobiazgiem jak jedzenie , posunę się dalej i powiem a raczej napisze , iż są osoby , które zasmakowały w słoneczku i nntech pysznościach takich jak powietrze.
Nazywają to dumnie odrzywianie się praną.

Ja tam wole , jak przystało na prawdziwego barbarzyńce -bigosik ewentualnie sghetti, można też jak kto lubi schabowego- to taki rerytas dla tych mniej rozwiniętych jak ktoś nie wie.


Zapraszam do dyskusji czy jedzenie ma znaczenie- bo przecież można sie zatruć i wylądować w bardzo nieprzyjemnym miejsu zwanym potocznie przez młodzież sraczem.  :D


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Luty 12, 2010, 18:06:36
Alez jedzenie ma ogromne znaczenie.
Wielu z nas propaguje czosnek i jego zdrowotne wlasciwosci , moze tak , a moze nie...

Gwoli rozmyslania zagadka; Dlaczego wampiry odpycha czosnek , dlaczego krew nim "skazona" jest dla nich bezwartosciowa?
Czego oni szukaja we krwi a co dzieki czosnkowi nie istnieje?

To tak troche na czasie ze wzgledu na pogode i tematyke kinowa.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: dczion Luty 12, 2010, 20:49:17
Siemanko Tronk wlasnie przypomniales mi moje podejscie do tego tematu mozna by powiedziec calkiem niedawno .
Wsrod moich przyjaciol nie zabraklo i wegetarianki Ewci otoz wiele razy zadreczajac ja pytaniami doprowadzalem ja do szalu a kiedy juz kipiala na koniec dodawalem ze ja NIGDY ALE TO PRZENIGDY  bym tak nie mogl , a dzisiaj na obiadek pomidorowka z ryzem na masle a ciasto na kluski na parze juz rosnie no i koktajl traskawkowy :P :-X.
U wszystkich moich znajomych uchodze za mistrza grilowanej karkowki , caly sekret polega na jej szczelnym zawinieciu i kilku godzinnym pieczeniu na grilu z przykryciem , kiedys zazeralem sie miesem a dzisiaj czasami pomagam im zawinac ta karkowke nie wytykam ich palcem ani nie narzucam im mojego wyboru , odpowiadam na wszystkie pytania a na koniec sam zadaje jedno , czy lubia cielencinke i czy jak bym przyprowadzil im cielaczka ze lzami w oczach ( one podobno to czuja a dowodem na to sa lzy ) czy oni sami by potrafili wykroic z nich porcje na grila .

Co do zywienia samymi promieniami slonca i powietrzem - ja tak nie potrafie , zreszta wiekszosc roslinnosci posiada OWOCE i nie trzeba ich nawet scinac wystarczy tylko pielegnowac i zbierac owoce wspolnej pracy .
Kiedys pouzna jesienia widzialem maly sad jablkowy pozostawiony na pastwe losu a na ziemi tysiace zgnilych jablek drzewa wygladaly na bardzo chore a uczucie towazyszace temu widokowi wprowdzaly mnie w gleboka melancholie .


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Tronk Luty 12, 2010, 21:49:23
Witaj dczion
zrobiło się ciekawie
Co do karkuweczki to w środe w Starachowicach będąc miałem przyjemność zjeść taką prosto z rożna soczystą z musztardą  świeżutką bułeczką polecam knajpke przy dworcu na przeciw biedronki rewelacja.




Napewno zwierzątka czują nie zaprzeczam , ale to chyba Jezus powiedział "zabij i zjedz ale tylko tyle ile potrzebujesz".
Czy jakoś tak.

Wiesz że nie wszystkie niezbędne minerały dostarczysz organizmowi jedząc ważywa i owoce , a brak żelaza to anemia i co ?

Prawo dżungli tak jest świat stworzony łańcuch pokarmowy musi być zachowany tylko ludzi wciąż przybywa a to nie dobrze.

Taki świat sobie stworzyliśmy nie zmienisz tego może być tylko gożej żeby to naprawić trzeba rozpocząć grę od nowa , więc albo oczyścimy planete przynajmniej z 6 mld ldzi albo garstka znas rozpocznie nowe życie gdzieś daleko.Może oni będą mieli więcej rozumu.


Aha kiara straszną faze załapałaś z tym czosnkiem ale wyraże moją opinie ; nasze babcie polecały czosnek na wiele chorób tak samo jak cebule myśle że może mieć jakieś działanie spowalniające rozwój wirusa.

Co wirus ma wspulnego z wampirem a no ma wampir jak każdy pasożyt posiada pewne enzymy substancje bakterje np; tak jak komar , które niwelują objawy jego ingerencji w ciało żywiciela.

A tak naprawde to chodzi o to że jak sie nażresz czosnku to nawet wampir Cie nie pocałuje.
:D
hehehe


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: dczion Luty 12, 2010, 21:52:13
Nie odpowiedziales na moje pytanie :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Tronk Luty 12, 2010, 22:08:48
Wiesz zwieżątka bym nigdy nie zabił wyjątek stanowi niesamowity głód i zagroąenie życia bądź zdrowia mojego lub bliskich , ale musisz wiedzieć że rozmawiasz z człowiekiem , który pracował na masarni i dziennie przerzucałem mięsko z około 5.000 krówek
i uwierz mi nawet najtwardszy kozak po takiej dniówce zostałby wegetarianinem, a ja właśnie wcinam kanapeczke z krakowską pychotka.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: dczion Luty 12, 2010, 22:24:11
Co do smaku nie bede polemizowal.
Jednak zastanawiam sie czy bylo by takie dobre gdybys jadl pierwszy raz czy to tylko przyzwyczajenie.

pozdrowki
dczion

musze uciekac ale wroce
elo


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Tronk Luty 12, 2010, 22:32:30
Masa klasa
jetem typowym łysym glupim pakerem i w takim otoczeniu jestem wychowany albo zjadasz albo ciebie zjedza.
Mysle tylko o cennych kilogramach masy miesniowej ktora zlapie jak po treningu nafaszeruje sie duza iloscia mieska wysokoenergetycznego i bialkowego.
To moja pasja moje prawdziwe życie ten kto nie walczyl w zyciu nie zrozumie mnie i moze uwazac sie za szczesciaza , upadam zagryzam osemki i wstaje pelen agresji a w srodku wrazliwy na nieliczne piekno naturalne tego swiata.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Luty 12, 2010, 22:47:12
Masa klasa
jetem typowym łysym glupim pakerem i w takim otoczeniu jestem wychowany albo zjadasz albo ciebie zjedza.
Mysle tylko o cennych kilogramach masy miesniowej ktora zlapie jak po treningu nafaszeruje sie duza iloscia mieska wysokoenergetycznego i bialkowego.
To moja pasja moje prawdziwe życie ten kto nie walczyl w zyciu nie zrozumie mnie i moze uwazac sie za szczesciaza , upadam zagryzam osemki i wstaje pelen agresji a w srodku wrazliwy na nieliczne piekno naturalne tego swiata.

To już pewien postęp.
Uświadamiasz sobie coś ponad to, extra. Tak trzymaj.:)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Luty 12, 2010, 23:16:21
Jedząc mięso trzeba mieć świadomość, że zjadamy jednocześnie całą chemię wyzwoloną podczas uśmiercania zwierzęcia. Agresja to skutek uboczny zjedzonego "kotleta" ;)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: dczion Luty 13, 2010, 15:27:25
Tronk
''To moja pasja moje prawdziwe życie ten kto nie walczyl w zyciu nie zrozumie mnie''

Zawsze sa lepsi lub gorsi co nie oznacza ze rywalizacja sportowa jest zla ( Kanadyjczycy zrobili na mnie wielkie wrazenie ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich ) jednak proba udowodnienia ze jest sie najlepszym przyciaga wielu na starcie , i predzej czy puzniej mozna zostac pokonanym a tu juz zaczyna sie gra w ktorej mozna zapomniec po co sie to robilo.

Czy mozna by to odebrac jako strach , aby nie zostac zaskoczonym kwestia samo obrony , checi szacunku i poczucia bezpieczenstwa .

Nie zrozum tego jako oceny , staram sie tylko Ciebie zrozumiec i moze sie uda kiedy mi to wyjasnisz  :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Luty 15, 2010, 22:05:06
Horror o pladze szkodliwej żywności
PAP | 15.02.2010 | 15:40

We Włoszech ukazała się budząca grozę książka o pladze sprzedaży toksycznej, fałszowanej żywności, produkowanej z naruszeniem podstawowych norm bezpieczeństwa. Tom nosi tytuł "Tak nas zabijają".
...

(http://i.wp.pl/a/f/jpeg/23952/mieso_180_jup.jpeg)

http://finanse.wp.pl/kat,104124,title,Horror-o-pladze-szkodliwej-zywnosci,wid,11976108,wiadomosc.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Luty 19, 2010, 20:26:49

Piramida żywieniowa > zdrowie a piramida żywieniowa

Piramida zdrowia

Piramida żywieniowa to przedstawienie w obrazowy sposób podziału pokarmów jakie należy dostarczać codziennie do organizmu. Piramida żywieniowa ułatwi ci komponowanie menu, dzięki któremu wkrótce poczujesz się lepiej!

Piramida żywieniowa - co znajdziesz na każdym piętrze?

Czubek:  czerwone mięso, słodycze - jemy je bardzo rzadko, okazjonalnie.
Nie powinno dziwić, że te produkty uplasowały się na samej górze: są one kaloryczne i bogate w kwasy tłuszczowe nasycone oraz cholesterol. Podobnie jak słodycze dostarczające pustych kalorii. Najlepiej zrezygnować z nich całkowicie. Także białe makarony, pieczywo i ryż znalazły się na szczycie, gdyż ich wartość odżywcza jest znikoma, za to są bogate w kalorie pochodzące ze skrobi.

Piramida żywieniowa: piąte piętro - nabiał (1 - 2 razy dziennie)
Dzienne zapotrzebowanie na wapń to 800-1000 mg (dla kobiet w ciąży 1500). Żeby dostarczyć taką ilość pierwiastka, trzeba wypić prawie 1 l mleka albo zjeść 200 g sera brie. Zjadanie na raz tyle nabiału jest dla większości z nas niemożliwe, dlatego lepiej rozłożyć to na kilka posiłków.

Piramida żywieniowa: czwarte piętro - ryby, drób, jajka (0–2 razy dziennie)
„Zero razy” oznacza, że nie trzeba ich jeść codziennie, by dieta była zbilansowana. Najlepiej rozłożyć te produkty na trzy kolejne dni, a nie zjadać wszystko jednego dnia. Produkty te są źródłem pełnowartościowego białka. Tłuszcz rybi dostarcza kwasów omega-3, drób natomiast najlepiej spożywać bez skórki; gotowany, pieczony lub duszony.

Jajka zawierają pełnowartościowe białko oraz niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Są dobrym źródłem przeciwutleniaczy, witaminy B12 i kwasu foliowego. Żółtko jest dodatkowo idealnym źródłem lecytyny, m.in. poprawiającej pamięć. Dozwolona ilość, to dwa jajka dziennie, pod warunkiem że ograniczy się tego dnia inne produkty pochodzenia zwierzęcego (np. wędliny czy mięso).

Osoby z podwyższonym poziomem cholesterolu mogą pozwolić sobie na 2 – 4 jajka tygodniowo!

Piramida żywieniowa: trzecie piętro - orzechy, strączkowe (1–3 razy dziennie)
Orzechy laskowe, pistacjowe, włoskie i w mniejszym stopniu arachidowe są źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, białka, błonnika, jak również całej gamy minerałów (potasu, magnezu, wapnia, żelaza) oraz witamin z grupy B i wit. E. Ze względu na kaloryczność (100 g to 600–650 kcal) nie powinniśmy jednak zjadać więcej niż 8–10 sztuk dziennie.

Warzywa strączkowe, do których zaliczamy soję, soczewicę, fasolę, groch, bób, ciecierzycę możemy z powodzeniem spożywać raz w tygodniu jako główne danie obiadowe, zamiast mięsa. Są ważnym źródłem białka i skrobi. Dostarczają nienasyconych tłuszczów i witaminy E, zawierają też witaminy z grupy B, potas, wapń, żelazo oraz spore ilości błonnika.

Piramida żywieniowa: drugie piętro - warzywa (poza strączkowymi) i owoce (codziennie)
Warzywa możemy jeść bez ograniczeń (minimum, to 500g dziennie), owoce zalecane są 2 – 3 razy w ciągu dnia. Warzywa powinniśmy zjadać do każdego posiłku, możemy także po nie sięgać w przypadku napadu głodu. Na owoce powinniśmy uważać – zawierają cukier prostu (fruktozę) przez co są zdecydowanie bardziej kaloryczne od warzyw. Zarówno warzywa, jak i owoce są źródłem witamin, minerałów, antyoksydantów oraz błonnika. Najlepiej je jeść na surowo lub ugotowane na parze.
musli

Piramida żywieniowa: pierwsze piętro - produkty zbożowe z grubego przemiału, tłuszcz roślinny
...czyli źródło węglowodanów złożonych, w tym błonnika. Wybierajmy produkty takie jak: razowe pieczywo, grube kasze, niełuskany ryż. Poza błonnikiem dostarczają witamin oraz wielu minerałów. Powinny znaleźć się w większości posiłków. Na tym samym poziomie umieszczone są także tłuszcze roślinne: oleje, oliwa, produkty do smarowania pieczywa wzbogacone w sterole roślinne, wysokogatunkowe margaryny. Powinny znaleźć się w naszym menu każdego dnia, jednak pamiętajmy, że są kaloryczne (1 g to 9 kcal). Tymi tłuszczami z powodzeniem możemy zastępować tłuszcze zwierzęce.

Podstawa piramidy: aktywność fizyczna

Sama, nawet najzdrowsza dieta nie wystarczy. Staraj się ćwiczyć codziennie lub chodzić na długie spacery, bez względu na to, czy chcesz zrzucić nadwagę, czy tylko utrzymać dotychczasową formę. Ruch wzmacnia serce, poprawia, krążenie, pomagają obniżyć ciśnienie krwi i zrzucić zbędne kilogramy. Pamiętaj, że wysiłek powinien być dobrany do stanu zdrowia i możliwości. Osoby zdrowe mogą wybrać aktywność, którą najbardziej lubią. W razie przewlekłej choroby (np. serca i układu krążenia, kręgosłupa, cukrzycy) dobór aktywności należy skonsultować z lekarzem.
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/529352,1,Piramida-zywieniowa--zdrowie-a-piramida-zywieniowa.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: janusz Luty 20, 2010, 21:14:02
Dodatki do żywności - lista "E"

Dla poprawienia smaku, wyglądu oraz trwałości produktów spożywczych dodaje się do nich szereg składników chemicznych nazywanych dodatkami E. Lista „E” została ustalona przez Komitet Naukowy Technologii żywności, a ich warunki zastosowania określają Dyrektywy Unijne.

Wprowadzenie nowych dodatków do żywności może nastąpić jedynie po udokumentowaniu ich nieszkodliwości dla zdrowia konsumentów i wymaga każdorazowo opinii Państwowego Zakładu Higieny. W Polsce stosowanie tych dodatków zostało uregulowane Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 27 grudnia 2000 roku.
                                 
W Polsce dopuszczono do stosowania blisko 300 dodatków, które dzielimy na 24 grupy. Do najważniejszych zaliczamy: barwniki, konserwanty, przeciwutleniacze, substancje zakwaszające, preparaty zagęszczające i żelujące, substancje słodzące oraz smakowe czy zapachowe. Dodatkowo wyróżniamy substancje syntetyczne lub naturalne.
 
Wbrew ogólnemu przekonaniu określenie „substancja identyczna z naturalną” nie jest jednoznaczne z dodatkiem naturalnym. Posiada on jedynie, identyczny z występującym w przyrodzie, skład otrzymany jednak inną metodą niż z surowca naturalnego.
 
Składniki E powszechnie uznawane są za bezpieczne. W zasadzie powinniśmy mieć zaufanie do „E”. W indywidualnych przypadkach, przy częstym spożywaniu, mogą się negatywnie odbijać na zdrowiu. Mając świadomość, że cierpimy na dolegliwości związane z chorobami
alergicznymi bądź chorobami układu pokarmowego czytajmy etykiety produktów.  W Polsce istnieje obowiązek podawania listy zawartych substancji E, co pozwala na uniknięcie przykrych konsekwencji.

Kupując smakowicie wyglądającą bułkę, wędliny, kolorowy napój czy ciasto z kilku miesięcznym okresem trwałości, często nie mamy świadomości, że ten korzystny efekt został osiągnięty dzięki zastosowaniu całej gamy różnych dodatków do żywności.  W ciągu jednego roku
spożywamy średnio blisko dwóch kilogramów dodatków ukrytych w produktach spożywczych. Warto wiedzieć, które z nich mogą mieć niekorzystny wpływ na nasze zdrowie czy samopoczucie.
Urozmaicona dieta i umiar w spożywaniu poszczególnych produktów zabezpieczą nas przed niekorzystnym działaniem dodatków.

A oto lista dodatków do żywności na, które powinniśmy zwrócić większą uwagę:

Barwniki
•E 102 (tartrazyna)
Jest to syntetyczny dodatek stosowany w oranżadach, deserów w proszku, sztucznego miodu, musztardy. E102 może powodować negatywne działanie u astmatyków i osób uczulonych na aspirynę. Odnotowano przypadki nadpobudliwości, a wśród dzieci może wystąpić rozdrażnione i inne niż zwykle zachowanie (podobne do objawów ADHD).

•E 110 (żółcień pomarańczowa)
Syntetyczny dodatek obecny w marmoladach, w żelach, gumach do żucia, w powłokach tabletek.  Może wywoływać różne reakcje alergiczne.

•E 124 (czerwień koszenilowa)
Syntetyczny dodatek stosowany do ryb wędzonych, budyniów, cukierków owocowych. Może zaszkodzić osobom uczulonym na aspirynę.

•E 127 Erytrozyna
Ten syntetyczny, czerwony barwnik dozwolony jest do stosowania tylko w przypadku wiśni koktajlowych lub kandyzowanych, sałatek owocowych z dodatkiem wiśni. Może uwalniać jod i upośledzać funkcję tarczycy. Osoby z problemami tarczycy powinny unikać artykułów spożywczych, barwionych tą substancją.

•E 133 (błękit brylantowy)
Dodatek syntetyczny, dodawany do warzyw konserwowych. Powinny go unikać osoby z zespołem jelita nadwrażliwego i innymi schorzeniami przewodu pokarmowego;

•E 141 Kompleksy miedziowe chlorofilu i chlorofiliny
Są to naturalne, roślinne, zielone barwniki. W celu ustabilizowania barwy jony magnezowe zostały zastąpione miedzią. W połączeniu z wysokim spożyciem artykułów zawierających miedź, np. z miedzianych rur wodociągowych zawierającej ponad 0,5 mg miedzi na litr, może nasilić się odkładanie miedzi we krwi. Uważane za nieszkodliwe.

•E 154 (brąz FK)
Dodatek syntetyczny, który jest  mieszanką sześciu różnych barwników azowych. Dodawany jest do śledzi wędzonych i niektórych konserw rybnych. Częste spożywanie tego typu  produktów  powodują, że brąz FK odkłada się w nerkach i w naczyniach limfatycznych. Użycie tej substancji dozwolony jest tylko przy produkcji wędzonych śledzi z Anglii i Norwegii.

Konserwanty

•E 210 (kwas benzoesowy)
Znajdziemy go w galaretkach, gotowych sałatkach, w sokach owocowych, w napojachbezalkoholowych, margarynie, piwie, przetworach rybnych. U niektórych osób mogą wystąpić podrażnienia  śluzówki żołądka i jelit oraz wywołuje swędzącą wysypkę. Po jego spożyciu osoby wrażliwe, chorujące na astmę, katar sienny lub alergie skórne mogą odczuwać  zaostrzenie stanów chorobowych.

•E 220 do 228 (siarczyny), dwutlenek siarki, bezwodnik kwasu siarkowego
Syntetycznie otrzymywany  konserwant  i  przeciwutleniacz, dodawany m.in. do białych win, suszonych owoców i przetworów ziemniaczanych. Powoduje straty witaminy B1. U osób wrażliwych może powodować bóle głowy i nudności. U astmatyków może dojść do tzw. astmy siarczynowej. Ze względów zdrowotnych żadna grupa osób nie powinna przekraczać dawki maksymalnej wynoszącej 0,7 mg/kg masy ciała (ok. 50 mg na osobę/dobę).

Wypicie 2 kieliszków zwłaszcza słodkiego białego wina, do produkcji którego został użyty dwutlenek siarki, w ilości 300-400 mg/l, może spowodować przekroczenie dopuszczalnego dziennego pobrania (A.D.I.). Odradza się częste spożywanie.

•E 249 (azotyny potasu) i E 250 (azotyny sodu)
Używane są do peklowania mięs. Hamują rozwój bakterii szkodliwych dla zdrowia. Spożyty w dużych ilościach utrudnia transport  tlenu przez krew. Jest to szczególnie niebezpieczne w  przypadku niemowląt. Podczas ogrzewania przetworów peklowanych, w temperaturze powyżej 150? C,  mogą wytwarzać się rakotwórcze nitrozoaminy.

•E 284 Kwas borny
Syntetyczny dodatek, który  gromadzi się w ludzkim organizmie. Wykazuje działanie toksyczne. Przy długotrwałym spożyciu powoduje biegunki i prowadzi do uszkodzenia organów wewnętrznych. Stosowany wcześniej, jako konserwant artykułów spożywczych prowadził do licznych zatruć. Obecnie posiada zezwolenie na stosowanie wyłącznie do utrwalania kawioru.

Preparaty zagęszczające i żelujące


Preparaty te używane są do zgęszczania produktów. Należą do nich zarówno substancje roślinne, praktycznie obojętne dla naszego zdrowia jak i takie, które mogą okazać się szkodliwe.
 
•E 400 (kwas alginowy)
Zaleca się aby unikały go kobiety w ciąży, ponieważ w dużych stężeniach może prowadzić do upośledzenia mechanizmu wchłaniania żelaza z przewodu pokarmowego.

• E 407 (karagen)
Polisacharyd otrzymywany z wodorostów, znajdujący zastosowanie jako zagęszczacz oraz stabilizator w odżywkach dla dzieci. Nie określono dziennego spożycia, a efekty uboczne są nieznane, jeśli stosowany zgodnie z zaleceniami. W wysokich stężeniach może powodować wzdęcia (podobnie jak w przypadku innych, nietrawionych polisacharydów) powodowane fermentacją przez mikroflorę jelitową. Karageny o małej masie cząsteczkowej nie są dozwolone do stosowania w żywności, gdyż mogą przyczyniać się do owrzodzenia jelit.

Substancje słodzące stosowane zamiast cukru
 


•E 420 (sorbitol), E 421(mannitol)

Spotykane są najczęściej w żywności dla diabetyków. Zabronione jest podawanie tej substancji niemowlętom poniżej 1 roku życia, ponieważ może spowodować ostrą biegunkę. U osób z wrażliwością na sorbitol, środek ten, może działać jak substancja przeczyszczająca. Przy nadwrażliwości, u niektórych osób występują objawy nietolerancji już po spożyciu 5 gramów sorbitolu. Niepożądane skutki pojawiają się po spożyciu ok. 25-30 gramów sorbitolu w pojedynczej dawce np. ból brzucha i biegunka.

Opisane powyżej substancje i ich niepożądane działanie po spożyciu w większości przypadków dotyczy osób szczególnie wrażliwych i nie odnosi się do ogółu społeczeństwa. Jest to sygnał, na co należy zwrócić uwagę ale bez poopadana w skrajności. Urozmaicona dieta i umiar w spożywaniu produktów, zawierających konserwanty uchronią nas przed niepożądanym działaniem dodatków do żywności.
 
Powyższe zestawienie obejmuje wąski wycinek wszystkich zarejestrowanych w naszym kraju dodatków do żywności. Licząc na zainteresowanie czytelników proszę o nadsyłanie pytań i numerów dodatków, których skład chcielibyście poznać.

http://www.doz.pl/czytelnia/a1454-Dodatki_do_zywnosci_-_lista_E


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Luty 20, 2010, 22:45:41

Nie kop grobu widelcem

Co dziesiąty Polak jest otyły, a prawie co trzecia kobieta i co drugi mężczyzna cierpi na nadwagę.

W Stanach Zjednoczonych jest jeszcze gorzej. Tam, jak podpowiadają specjaliści, otyły jest co trzeci Amerykanin, a jeśli tendencja ta utrzyma się jeszcze przez 30 - 35 lat, to Ameryka "roztyje" się całkowicie...

Warto pamiętać

w jeden kwadrans można stracić:

    * 18 kalorii - leżąc,
    * 25 - siedząc,
    * 28 - stojąc,
    * 50 - chodząc,
    * 150 - wchodząc po schodach

Każdy dodatkowy ruch to odejmowanie kalorii i szansa na schudnięcie. Intensywność ćwiczeń musi być indywidualnie dobrana, zwłaszcza u pacjentów z powikłaniami kardiologicznymi

Kosztowna otyłość

Tymczasem już ci ludzie o pokaźnej tuszy, co podkreślano nie raz, na niejednym ważnym kongresie, chorują częściej na pewne typy nowotworów złośliwych, cukrzycę, nadciśnienie tętnicze. Wraz z wagą rośnie też ryzyko wystąpienia zmian hormonalnych u kobiet, a nadmierna tusza powoduje też przyspieszone zwyrodnienie układu kostno-stawowego. Osoby otyłe nadto szybciej się męczą, bardziej pocą, łatwiej przeziębiają, trudniej im się oddycha. A ponadto, jak dokładnie wyliczyła między innymi dr Beata Będzińska z Kliniki Leczenia Otyłości SABA ? sadło bardzo wiele kosztuje.

Nietrudno dokonać tu prostych szacunków (o precyzyjnych cenach w obliczu zmieniających się kosztów nie mówimy). A oto dane do rachunku za "słoninę" Polaków, oparte na danych tylko jednej Kliniki - SABY. Rocznie przewija się przez jej gabinety około 5000 pacjentów. 4000 z nich to ludzie chorzy - ponieważ ich otyłości towarzyszy złe i bardzo złe samopoczucie, od nerwicy i wyalienowania poczynając, a kończąc na wielu ciężkich zwyrodnieniowych zmianach w układzie kostnym i krążeniowym. Chorzy ci korzystają ze zwolnień, sanatoriów, rehabilitacji, leczenia szpitalnego.

Co piąty z tej grupy trafia do szpitala z racji poważnych komplikacji, o których wspominaliśmy powyżej (zawał, wylew, choroba wieńcowa, woreczki żółciowe, stawy, nerki). Do tego doktor Będzińska dodaje wykupienie leków, rocznie nieprzepracowane dni, świadczenia rentowe, które co najmniej 5 procent otyłych pacjentów pobiera. Okazuje się więc, że w jednym tylko roku koszt "posiadania" przez tę grupę sadła i skutków z tym związanych wynosi około 8 milionów złotych.

Wystarczy. Nawet jeśli pominąć w tych rachunkach koszt specjalnych diet, odzieży, spowolnionej przez otyłość pracy i tak widać, że sadło kosztuje. Nic więc dziwnego, że próbuje się szukać rozmaitych cudownych recept, diet, modyfikacji genetycznych...
Tymczasem - jak twierdzi między innymi profesor Jan Tatoń z Akademii Medycznej w Warszawie - w 70 procentach do powstawania otyłości przyczynia się środowisko, w którym żyjemy. Cywilizacja industrialna, siedzący tryb życia - to najczęściej obserwowane źródła zbędnych centymetrów i kilogramów (w pozostałej części otyłość uwarunkowana jest genetycznie). No i apetyt ma tu znaczenie istotne, choć ostatnio coraz więcej mówi się o tym, że nie tyle znaczące jest to, ile jemy, ale co jemy, jakie pokarmy; na ile nasza dieta jest zrównoważona.

Jak z tym walczyć

Gdyby tylko odmienić jedną rzecz ? schować pilota od telewizora i za każdym razem, gdy się chce zmienić program, podchodzić do odbiornika, to już można by sporo zyskać. A raczej stracić. Bo gdy podsumować metry, które podczas takiej "operacji" się pokonuje, to okaże się, że dziennie jest ich średnio 400, co daje rocznie 146 kilometrów, a to znaczy 25 godzin marszu i rocznie kilogram czystego, żywego tłuszczu, którego można się pozbyć.
Profesor Danuta Pupek-Musialik z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Zaburzeń Metabolicznych AM w Poznaniu, która zajmuje się profilaktyką i leczeniem otyłości (oraz jej powikłań, takich jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe), w sposób prosty i obrazowy stara się zazwyczaj pokazać, że nawet problem tak wielki jak nadwaga i jej komplikacje można "rozłożyć" na drobne części. I łatwiej sobie wtedy z nimi radzić.
A konieczność radzenia sobie mało, że jest, to jeszcze wyraźnie narasta. Jesteśmy coraz starsi, bo dłużej żyjemy. Ruszamy się za to coraz mniej, a odżywiamy się niezwykle obficie i niekoniecznie w zgodzie z zasadami zdrowego rozsądku. Skutkiem tego obciążamy i dociążamy swój osłabiony bezruchem organizm. Nie żałujemy sobie też używek. Czy można się dziwić, że posłuszeństwa odmawia nam i serce, i naczynia, i nerki "Że zakłóca się przemiana materii" nie do takiego stylu życia przecież przez naturę zaprogramowana.

Nie bez znaczenia w takiej sytuacji jest sztuka wyboru, niekoniecznie drastycznej eliminacji. Bo na przykład możemy jeść nie tylko suchy chleb i wodę, ale też i dobre rzeczy. Musimy tylko wiedzieć, które. Doktor Paweł Bogdański, współpracownik profesor Danuty Pupek, wskazuje, że na przykład zamiast stu gramów suszonych orzeszków można zjeść półtora kilograma mandarynek albo większą puszkę kukurydzy. Sto gramów panierowanego schabu to dwa razy tyle schabu pieczonego w folii.

Żeby zrzucić zbędne kilogramy, kilka, kilkanaście, musimy jeść mało, ale często. Najlepiej 5 razy dziennie, ale bez dojadania. Im dłuższe są przerwy między posiłkami, im dużej nie jemy, tym bardziej nasz organizm się broni przed tą stresową dla niego sytuacją, jaką jest niedobór pokarmu. W związku z tym zaprogramowany kiedyś genetycznie na przetrwanie, natychmiast zaczyna pokarm odkładać i... tyjemy.
Żeby racjonalnie, profesjonalnie odchudzić się, musimy postępować kompleksowo. Oto dowód. Dieta jest skuteczna w 40 procentach. Potrzebne są kolejne, dodatkowe elementy terapii - przede wszystkim wzmożona aktywność fizyczna. Najlepiej zaczynać stopniowo od małych dawek ćwiczeń, akceptowalnych przez nas samych. Zalecenia musimy negocjować. Nie można autorytatywnie powiedzieć: dwa razy na tydzień siłownia, raz basen i trzy razy rower, bo inaczej nie ma co mówić.
Lepiej zacząć od małych dawek. Ot, 15 - 20 minut dodatkowej aktywności kilka razy na tydzień.

Jak jeść?

wolno, spokojnie, w tym samym miejscu, koncentrując się na jedzeniu, nie oglądać przy tym telewizji; od razu nałożyć sobie całą porcję i nie sięgać już do półmisków, wybierać produkty, które dłużej żujemy, bo wtedy nasz organizm ma czas na to, żeby zarejestrować to jedzenie. Trzeba mu dać czas, żeby poczuł sytość. Po każdym kęsie odkładamy widelec, nie popjajmy jedzenia
Dobrych skutków gubienia kilogramów jest wiele:

    * ograniczenie zaburzeń metabolicznych,
    * poprawa ciśnienia
    * zmniejszanie ryzyka wystąpienia cukrzycy albo poprawa w jej przebiegu.
    * Poprawa samopoczucia, jakości życia, no i wyglądu.

Do wiosny niedaleko

Powoli zaczniesz zrzucać swoje ubrania, odsłaniać kształty. Staniesz przed lustrem i... Przybyło ci trochę kilogramów? Stare spodnie zrobiły się za małe? Do mieszkania na piętrze zrobiło się za wysoko? Sznurówki są za daleko?

SPRAWDŹ, CZY TO NIE OTYŁOŚĆ!!! Jak to sprawdzić? To bardzo proste: potrzebujesz tylko znać swoją masę ciała i wzrost (w metrach); teraz policz.
Oto wzór:   masa ciała podzielona przez (wzrost)2.

Wynik, który otrzymałeś to tzw. Wskaźnik Masy Ciała (BMI).W podanej poniżej tabeli odszukaj, co oznacza otrzymana przez ciebie liczba.
Jeżeli twój BMI wynosi:

    * Poniżej 18,5 - możesz jeszcze przytyć, a nawet byłoby to wskazane
    * Od 18,5 do 24,9 - świetnie, tak trzymaj
    * Od 25-29,9 - uważaj już nadwaga, ale jeszcze nie otyłość
    * Powyżej 30 - UWAGA! TO JUŻ OTYŁOŚĆ
http://www.doz.pl/czytelnia/a136-Nie_kop_grobu_widelcem


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: PHIRIOORI Luty 21, 2010, 13:33:10
;)) jedzenie ma znaczenie:
jest taki szczyt perwersji:
"zabij i zjedz"
że tak po sycylijsku powiem:
Kill i Mangare..

..KillimangarO


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Marzec 21, 2010, 10:17:59

Żywność funkcjonalna

W profilaktyce chorób cywilizacyjnych coraz większe znaczenie przypisuje się żywności, która wykazuje korzystny wpływ na organizm ponad ten, który wynika z obecności w niej składników odżywczych. Korzystny efekt działania żywności funkcjonalnej polega na polepszeniu stanu zdrowia, samopoczucia oraz zmniejszeniu ryzyka chorób.

Naturalna żywność zawiera niezbędne substancje odżywcze konieczne do utrzymania przez organizm zdolności do odnowy. Bez nich organizm szybciej starzeje się oraz narażony jest na zbyt wczesne wystąpienie niektórych chorób charakterystycznych dla starszego wieku. 

Znaczenie żywności funkcjonalnej

Współcześni konsumenci rozumieją powiązanie zdrowia i jakości życia z odpowiednim żywieniem. Dlatego też najważniejszym czynnikiem sprzyjającym gwałtownemu wzrostowi rynku żywności funkcjonalnej jest zmiana stylu życia społeczeństw w krajach wysoko rozwiniętych. Podstawowymi elementami nowego stylu życia są dbałość o zdrowie i sprawność fizyczna, dla zapewnienia długiego życia w dobrej kondycji. Powoduje to kształtowanie nowych potrzeb żywieniowych, a przez to stymuluje projektowanie nowych grup produktów spożywczych, takich jak żywność o najwyższej jakości żywieniowej, żywność świeża, naturalna, nisko przetworzona, ekologiczna, bez dodatków chemicznych oraz żywność wygodna.
Żywność funkcjonalna (ang. functional foods) to specjalnie opracowane produkty spożywcze wykazujące korzystny, udokumentowany wpływ na zdrowie ponad ten, który wynika z obecności w niej składników odżywczych tradycyjnie uznawanych za niezbędne.

W literaturze są podawane różne definicje żywności funkcjonalnej, m.in.:

    * żywność specjalnie opracowana, np. o zmniejszonej zawartości tłuszczu, której spożycie zapobiega lub wspomaga leczenie chorób, czy zaspokaja szczególnie potrzeby specyficznych grup konsumentów
    * produkty spożywcze specjalnie zaprojektowane o nabytym i udowodnionym korzystnym oddziaływaniu na organizm człowieka
    * żywność zawierająca substancje odżywcze lub nieodżywcze, które wpływają na jedną lub więcej funkcji organizmu w sposób pożądany i zamierzony oraz taka, z której usunięto składniki zdrowotnie niepożądane.

Pozytywne oddziaływanie żywności funkcjonalnej na organizm człowieka wynika głównie z obecności w jej składzie biologicznie aktywnych nieodżywczych substancji, które wpływają korzystnie na stan organizmu człowieka i chronią przed różnymi chorobami. Zaliczamy do nich: oligosacharydy, pochodne alkoholu, cukrów, glikozydy, izoprenoidy, probiotyki, prebiotyki, błonnik pokarmowy, sterole roślinne, ligniny, cholina i lecytyna, aminokwasy, peptydy, białka, witaminy (A, C, E), składniki mineralne, wielonienasycone kwasy tłuszczowe a także inne nieodżywcze składniki żywności pochodzenia roślinnego.

W żywności funkcjonalnej niedopuszczalne są środki (np. konserwanty) działające w sposób szkodliwy czy składniki niewystępujące w naturalnych produktach. W produkowaniu żywności funkcjonalnej nie należy zwiększać koncentracji naturalnych środków wyzwalających prozdrowotne działanie czy substytuować dodatki, których spożycie może powodować niekorzystne efekty. Natomiast zalecana jest poprawa biodostępności substancji odżywczych działających pozytywnie na organizm konsumenta.

Klasyfikacja żywności funkcjonalnej

W obrębie żywności funkcjonalnej rozróżnia się dwie podstawowe grupy produktów, w zależności od specyficznego składu bądź ze względu na zaspokajanie określonych potrzeb organizmu.

W pierwszej grupie wyodrębnia się m.in. żywność:

    * wzbogaconą,
    * niskoenergetyczną,
    * wysokobłonnikową,
    * probiotyczną,
    * o obniżonej zawartości sodu,
    * o obniżonej zawartości cholesterolu,
    * energetyzującą.

Natomiast ze względu na zaspokajanie określonych potrzeb organizmu wyróżnia się m.in. żywność:

    * zmniejszającą ryzyko chorób krążenia,
    * zmniejszającą ryzyko chorób nowotworowych,
    * zmniejszającą ryzyko osteoporozy,
    * dla osób obciążonych stresem,
    * hamującą procesy starzenia,
    * dietetyczną dla osób z zaburzeniami metabolizmu i trawienia,
    * dla sportowców,
    * dla osób w podeszłym wieku,
    * dla kobiet w ciąży i karmiących,
    * dla niemowląt,
    * młodzieży w fazie intensywnego wzrostu,
    * wpływającą na nastrój i wydolność psychofizyczną.

Znaczna część funkcjonalnych produktów spożywczych wykazuje działanie wielokierunkowe i może być zaliczana jednocześnie do wielu z wymienionych grup.

Przykładem żywności funkcjonalnej są m.in.: otręby owsiane (obniżają poziom całkowitego cholesterolu i cholesterolu frakcji LDL), soja (obniża poziom cholesterolu całkowitego i frakcji LDL, jak również poziomu trójglicerydów), ryby morskie (zawierające niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe; wykazują działanie przeciwzapalne, hamują miażdżycę naczyń a także zapobiegają rozwojowi nowotworu).

Także amarantus i jego przetwory spełniają wszystkie kryteria żywności funkcjonalnej. Między innymi regulują ważne procesy fizjologiczne organizmu:

    * podwyższają biologiczną odporność organizmu
    * przeciwdziałają chorobom dietozależnym
    * spowalniają procesy starzenia się organizmu, a aktywnym składnikiem w tym przypadku jest  skwalen.

Żywność funkcjonalna a także wprowadzone do niej substancje, które pełnią określone fizjologicznie funkcje to głównie produkty pochodzenia roślinnego. Coraz więcej uwagi poświęca się korzystnemu działaniu składników zawartych w warzywach, owocach i ziołach, jak również zaciera się granica pomiędzy roślinami leczniczymi a konsumpcyjnymi. Niektóre z roślin mogą być używane jako dodatek do produktu spożywczego lub wykorzystywane oddzielnie jako preparat leczniczy.

W pojęciu żywności funkcjonalnej mieści się inne pojęcie - żywność energetyzująca. Wiele nowych asortymentów żywności energetyzującej jest obecnie w fazie projektowania. Mają one służyć m.in. wzbogacaniu produktów spożywczych ogólnego stosowania oraz komponowaniu specjalnych odżywek powodujących korzyści prewencyjno-zdrowotne.
http://www.cyberbaba.pl/content/view/1604/237/


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Marzec 21, 2010, 12:30:45

Przeciwutleniacze

Liczne badania przeprowadzane w ostatnich latach wykazały, że wiele chorób degeneracyjnych jest bezpośrednim efektem utleniającego działania tlenu. Tlen, bez którego nie ma życia, może być także szkodliwy, atakując w toksycznej postaci nasze komórki. Jak dotąd naukowcy znaleźli związek destrukcyjnych reakcji utleniających z powstawaniem co najmniej sześćdziesięciu różnych chorób, uważanych dotąd za nieuleczalne, a także z procesem starzenia się. Toksyczne cząstki tlenu, zwane utleniaczami lub oksydantami atakują komórki naszego organizmu, wnikają do ich wnętrza przez uszkodzone błony komórkowe, podporządkowują sobie materiał genetyczny, powodują jełczenie tłuszczów i w końcu skazują komórki na powolną śmierć. Proces ten trwa latami, jest bezbolesny i niezauważalny do chwili, gdy nie wystąpią objawy chorobowe – stany zapalne, zaburzenia wzroku, bóle, nowotwory.

Utleniacze mogą występować w różnych formach. Najbardziej znane są tzw. wolne rodniki.

Wolne rodniki powstają  w organizmie w wyniku reakcji metabolicznych, a zwłaszcza w procesie spalania wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Mogą również pochodzić z zewnątrz, ze skażonego powietrza (toksyny przemysłowe, pestycydy, dym z papierosów), występują w zjonizowanym powietrzu, wysoko przetworzonej lub zepsutej żywności, lekach itp.

Wolne rodniki tworzą się w wielu produktach spożywczych jak: wyroby cukiernicze o długich terminach przydatności do spożycia, produkty mięsne i roślinne. Dotyczy to szczególnie tłuszczów zawierających wielonienasycone kwasy tłuszczowe, które bardzo łatwo ulegają utlenieniu. Najwięcej tych kwasów zawiera olej kukurydziany i słonecznikowy a najmniej oliwa z oliwek i olej lniany. W produktach smażonych lub długo przechowywanych, tłuszcze ulegają szybkiemu utlenieniu i pokarmy te zawierają bardzo dużo wolnych rodników.
Jakie szkody mogą spowodować utleniacze

    * mogą powodować przemianę cholesterolu LDL w toksyczną postać, która może blokować światło tętnic,

    * mogą atakować materiał genetyczny komórki, powodując mutacje, co może prowadzić do powstania nowotworów,

    * mogą uszkadzać komórki w gałce ocznej, sprzyjając powstaniu zaćmy i zmianom zwyrodnieniowym plamki żółtej,

    * mogą doprowadzić do wzrostu ciśnienia tętniczego krwi,

    * mogą powodować uszkodzenia tkanki nerwowej, zwiększając możliwość wystąpienia różnych schorzeń,

    * mogą nasilać zmiany zapalne, pogarszając dolegliwości w chorobach reumatycznych i astmie,

    * mogą uszkadzać nasienie, prowadząc do bezpłodności i zwiększając ryzyko wystąpienia wad wrodzonych.

Przeciwutleniacze czyli antyoksydanty

Ochronę przed wolnymi rodnikami zapewniają przeciwutleniacze, które nie tylko powstrzymują niszczącą aktywność wolnych rodników, ale nawet mogą spowodować cofnięcie się niektórych spowodowanych przez nie uszkodzeń.
Ponieważ istnieje wiele typów wolnych rodników, różne antyoksydanty są potrzebne do ochrony przed nimi. Najbardziej znanymi przeciwutleniaczami są niektóre witaminy (A i beta- karoten, C i E) i minerały (selen, cynk), a także flawonoidy, koenzym Q10.

Przeciwutleniacze znajdują się przede wszystkim w pokarmach roślinnych, rybach i owocach morza. Pokarmy o dużej zawartości i aktywności przeciwutleniaczy to: awokado, szparagi, bazylia, jagody, brokuły, brukselka, kapusta, marchew, kalarepa, kminek, ryby, czosnek, imbir, jarmuż, ciemnozielona sałata, majeranek, owies, cebula, pomarańcze, orzeszki ziemne, pieprz, mięta pieprzowa, dynia, sezam, szpinak, pomidor, arbuz.
Szczególnie godnym polecenia jest czosnek, który zawiera co najmniej 15 różnych przeciwutleniaczy, a także cebula.

Główne przeciwutleniacze zawarte w pokarmach

Beta-karoten
Może chronić przed atakami serca, zaburzeniami rytmu, udarami mózgu, nowotworami, wzmaga odporność.
Główne źródła beta-karotenu to ciemnopomarańczowe i ciemnozielone warzywa i owoce (marchew, kapustne, zielona sałata, suszone morele, dynia). Gotowanie nie niszczy tego składnika.

Witamina C
Silny przeciwutleniacz, pomocny w astmie, zapaleniu oskrzeli, innych zapaleniach i zakażeniach, zaćmie, zaburzeniach rytmu serca, chorobie wieńcowej, niepłodności męskiej, a także w chorobach nowotworowych. Witamina C i witamina E wzajemnie wzmagają swe działanie.
Główne źródła witaminy C to: owoce róży, słodkie papryki, porzeczki, cytrusy, maliny, truskawki, pietruszka, brokuły, kapusta.
Uwaga: Gotowanie niszczy około 50% witaminy C w warzywach i owocach. Dużo lepiej znosi ona mikrofale i zamrażanie.

Witamina E (tokoferol)
Bardzo silny przeciwutleniacz, chroni serce i naczynia krwionośne. Osoby z wyższym poziomem witaminy E we krwi rzadziej mają zaburzenia rytmu serca, dolegliwości wieńcowe i atak serca.
Główne źródła witaminy E: oleje roślinne, migdały, soja, nasiona słonecznika, ziarna zbóż, zielone warzywa liściaste, kukurydza, zielony groszek, mleko, masło, sery, jajka.

Glutation
Glutation jest uważany za ważny czynnik przeciwnowotworowy. Może zapobiegać chorobie wieńcowej, zaćmie i astmie. Zapobiega szkodom czynionym przez różne toksyny z zatrutego środowiska naturalnego. W badaniach laboratoryjnych glutation hamował namnażanie się wirusa HIV. Główne źródła glutationu to avokado, szparagi i arbuzy, grejpfruty, pomarańcze, truskawki, brzoskwinie, kabaczki, kalafior, brokuły, surowe pomidory. Glutation znajduje się również w gotowanej szynce i kotletach jagnięcych.
Uwaga: tylko świeże owoce i warzywa zawierają dużo glutationu, produkty gotowane i soki zawierają ich znacznie mniej.

Indole
Mają znaczenie w przeciwdziałaniu nowotworom sutka i jelita grubego.
Bogate w indole są wszystkie kapustne.
Uwaga: W procesie gotowania połowa indoli przechodzi do wody, w której warzywa były gotowane.

Likopen
Niektórzy uważają likopen za silniejszy przeciwutleniacz niż beta-karoten. Stwierdza się niską zawartość likopenu u chorych na raka trzustki, odbytu i pęcherza moczowego.
Główne źródło likopenu to pomidor oraz arbuz.
Uwaga: Likopen nie zostaje zniszczony przy gotowaniu i konserwowaniu, więc dużo likopenu znajduje się także w przecierze pomidorowym.

Kwercetyna
Jeden z najsilniej działających przeciwutleniaczy znajdujących się w owocach i warzywach. Najprawdopodobniej to jej zawdzięcza swoje wyjątkowe działanie lecznicze cebula, która zawiera nadzwyczaj dużo tego flawonoidu. Ma ona znaczenie w zapobieganiu i zwalczaniu nowotworów. Działą także przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczno i przeciwwirusowo. Pomaga w katarze siennym i astmie. Jest pomocna w ochronie ścian naczyń przed tworzeniem się złogów miażdżycowych.
Główne źródła kwercetyny: żółta i czerwona cebula, szalotka, ciemne winogrona, brokuły.
Uwaga: Gotowanie i zamrażanie nie uszkadza kwercetyny.

Rutyna
Flawonoid podobny do kwercetyny, ma też podobne działanie. Uszczelnia naczynia krwionośne i działa przeciwwysiękowe. Przypisuje jej się właściwości zwiększające odporność. Rutyna wchodzi w skład wielu popularnych preparatów farmaceutycznych (m.in. Rutinoscorbin, gdzie wzmacnia i przedłuża działanie witaminy C).
Główne źródła rutyny to gryka, aronia a także wiele ziół (m.in. bez czarny, fiołek trójbarwny, dziurawiec, mięta, podbiał, szczaw).

Koenzym Q-10 (Ubichinol)
Jest jednym z najlepszych przeciwutleniaczy pomagających unieczynnić „zły” cholesterol LDL, zapobiegając jego oksydacji. Pomaga też w regeneracji witaminy E.
Główne źródła koenzymu Q-10 to sardynki, makrele, orzeszki ziemne, soja, orzechy włoskie, niektóre rodzaje mięsa

Skąd wziąć najlepsze przeciwutleniacze

Wybierając owoce i warzywa szukaj tych w kolorach tęczy (fioletowe, czerwone, pomarańczowe, żółte, zielone), a zwłaszcza tych najbardziej nasyconych kolorem, im ciemniejsze , tym więcej przeciwutleniaczy.
Wybieraj owoce i warzywa świeże lub mrożone, które zawierają więcej przeciwutleniaczy niż konserwowne czy gotowane.

Najwięcej przeciwutleniaczy spożyjesz jedząc:

    * Jagody, jeżyny, śliwki (także suszone), truskawki, wiśnie, maliny, rodzynki,

    * Czerwone winogrona (nie białe czy zielone),

    * Czerwoną i żółtą cebulę (nie białą),

    * Kapustę, kalafior, brokuły – surowe lub lekko podgotowane,

    * Surowy czosnek,

    * Warzywa przyrządzane w kuchence mikrofalowej (lepiej niż gotowane),

    * Oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia,

    * Czerwonego grejpfruta (lepszy niż żółty),

    * owoce (lepsze niż sok),

    * Jeśli soki, to świeże, a nie z kartonu czy puszki,

    * Marchew, dynię.
http://www.cyberbaba.pl/content/view/1689/238/


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Marzec 21, 2010, 13:16:21
Wszystko co jest gotowane i podgrzewane w kuchni mikrofalowej , traci swoja wartosc energetyczna i zdrowotna. Posiada zmieniona struktore i jest szkodliwe dla Czlowieka.

Naukowcy juz ostrzegaja przed promieniowaniem i szkodliwoscia mikrofali!

Warzywa najlepsze sa gotowane i odlana z nich pierwsza woda po chwilowym gotowaniu uzupelnione nowa. Gdyz pozbywamy sie w ten sposob czesci toksyn.
Proces ten dotyczy wszystkich produktow , ktore gotujemy.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Andtrax Skyaler Marzec 21, 2010, 13:43:40
Ogólnie to wszystko co spożywa człowiek lub z czego jest w pewnych stopniu dla nas niezdrowe/szkodliwe
zdrowe było by tylko czerpanie energii z kosmosu by nie musieć spożywać czegokolwiek to by było naprawdę zdrowe 
ale nie nam jest to pisane więc musimy się niszczyć cokolwiek jemy i wszystko przez tego którego tak wielbicie 



jeszcze jedno jest śmieszne pieska chowacie karmicie przytulacie i wszystko cacy tak a czemu tak nie robicie choćby z prosiętami ? tak może czasami tak robicie ale tylko do czasu zanim nie będzie się nadawać na patelnie a w czym prosiak jest gorszy od psa ? to też skóra mięso i kości 

i znów zobaczcie na tego co wielbicie że on taki dobry i w ogóle  wspaniały
a dał wam głód byś cię musieli zabijać żeby przeżyć 
 


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Kwiecień 04, 2010, 10:15:09

Czego nie jeść razem z lekami

Jeśli bierzesz jakieś leki i jednocześnie jesz określone produkty, leki mogą zadziałać nie tak jak powinny. Przyczyną tego są interakcje zachodzące między określonymi składnikami żywności a niektórymi lekami. Należy przede wszystkim zwracać uwagę na następujące produkty:

Zielone warzywa liściowe

Jeśli zażywasz leki rozrzedzające krew uważaj na zielone warzywa liściowe zawierające dużo witaminy K, która zwiększa krzepliwość krwi, a więc obniża efektywność działania leków rozrzedzających krew. Dawka leku przepisana przez lekarza dostosowana jest do twojego organizmu. Jeśli zatem przed zażywaniem leku jadłaś główkę sałaty dziennie, zjadaj nadal taką ilość, ale nie zaczynaj nagle stawać się fanatyczką sałaty jeśli wcześniej jadłaś jej mało lub wcale.

Dojrzałe sery

Jeśli zażywasz niektóre leki na depresję uważaj na sery takie jak parmezan czy ser pleśniowy. Są bogate w tyraminę, która w połączeniu z niektórymi lekami antydepresyjnymi może podwyższać ciśnienie krwi. Tyramina występuje również w produktach sojowych, czekoladzie, winie, piwie.

Alkohol

Jeśli zażywasz leki na depresję, lęki, cukrzycę, grypę i przeziębienie czy beta-blokery lub tabletki nasenne, uważaj na alkohol. Jeśli na ulotce dołączonej do leku jest informacja, że zażywając ten lek należy unikać picia napojów alkoholowych, oznacza to, że nie powinno się wypić nawet łyka. Alkohol wzmocni działanie efektów ubocznych leku i może powodować senność czy zaburzenia żołądkowe. Cukrzycy mogą przejść okresowe spadki poziomu cukru.

Kawa i napoje zawierające kofeinę

Jeśli zażywasz leki na astmę, stany lękowe czy obrzęki, jednoczesne picie kawy może spowodować kołatanie i przyspieszone bicie serca.

Nabiał

Jeśli zażywasz antybiotyki, produkty nabiałowe mogą utrudniać ich wchłanianie. W efekcie działanie antybiotyku nie będzie tak skuteczne jak powinno.

Sok z grapefruita

Jeśli zażywasz leki obniżające poziom cholesterolu, rozrzedzające krew, obniżające ciśnienie, leki uspokajające lub antydepresyjne, uważaj na cytrusy. Enzymy obecne w ściankach jelita cienkiego częściowo neutralizują leki. Owoce cytrusowe zawierają związek, który paraliżuje pracę enzymów, a wówczas do organizmu może trafić nawet 10 razy tyle leku, ile zalecono. Może to powodować bóle żołądka, biegunkę a czasami nawet uszkodzenie nerek.
http://www.cyberbaba.pl/content/view/799/138/


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Maj 09, 2010, 12:16:00
Śmieciowe jedzenie uzależnia

Od "junk food" można się uzależnić jak od kokainy

Od wysokokalorycznej, lecz posiadającej niskie właściwości odżywcze taniej żywności tzw. junk food, można się uzależnić tak samo, jak od nikotyny i kokainy - twierdzą naukowcy, których ustalenia publikuje "Nature Neuroscience".

Powodem jest to, że zarówno osoby nałogowo zajadające się żywnością, konsumowaną nie tyle dla zaspokojenia poczucia głodu, co dla przyjemności, jak i osoby uzależnione od nałogu narkotycznego, podlegają oddziaływaniu tych samych molekularnych zjawisk w mózgu.

Naukowcy badali efekty chemiczne zachodzące w mózgu z udziałem dopaminy (tzw. hormonu szczęścia). Dopamina wydzielana jest w czasie przyjemnych doznań i wywołuje uczucie sytości i zadowolenia.

Zażycie kokainy stymuluje wydzielanie dopaminy, powodując wrażenie "zalania mózgu", przez co staje się on nieczuły na narkotyk, co prowadzi do uzależnienia. Odstawienie substancji narkotycznej wywołuje patologiczne obniżenie stężenia dopaminy w mózgu, co objawia się dysforią oraz objawami głodu narkotykowego.

Ten sam proces, autor badań dr. Paul Kenny z Instytutu Badawczego Scripps na Florydzie zaobserwował badając niemożność powstrzymania się od konsumpcji hamburgerów, parówek, solonych paluszków, słonych plasterkowanych frytek, ciastek itp.co prowadzi do otyłości.

Otyłość zdaniem naukowców idzie w parze z postępującym zakłóceniem chemicznej równowagi w części mózgu, w której kształtują się emocje kojarzone z nagrodą: sytość i seksualne spełnienie.

W miarę jak część mózgu, w której powstają takie emocje staje się mniej wrażliwa, konsumpcja tłustej, słonej, lub słodkiej junk food przekształca się w nałóg. Taką prawidłowość zaobserwowano u doświadczalnych szczurów karmionych parówkami, bekonem i ciastkiem sernikopodobnym.

Zwierzęta konsumowały coraz więcej kalorii aż stały się otyłe. Te same zmiany w ich mózgu zaobserwowano podając im kokainę lub heroinę. O tym, że wykształciły w sobie nałóg świadczyło to, iż nie przestawały zajadać mimo, iż spodziewały się elektrycznych szoków, które aplikowano im wraz z niezdrową żywnością.

Zmiany u uzależnionych szczurów porównano następnie ze szczurami odżywiającymi się normalnie, którym szoków nie aplikowano. U pierwszej kategorii zaobserwowano przybieranie na wadze i preferencję do odżywiania się najgorszą jakościowo żywnością, a gdy usiłowano je przestawić na zdrową żywność, odmawiały jej konsumowania.

"Były to osobniki, których obwody mózgowe generujące poczucie zadowolenia i nagrody miały zachwianą równowagę. To te same szczury, które jadły nawet wówczas, gdy spodziewały się elektrycznego szoku" - wskazuje dr. Kenny.

Według niego "organizm przestawia się ze zdrowej żywności na junk foods zdumiewająco łatwo. Nadmierna konsumpcja żywności wywołującej przyjemne uczucie sytości uruchamia reakcje w części mózgu generującej poczucie nagrody, co z kolei wywołuje przymus konsumpcji".
http://www.cyberbaba.pl/content/view/1942/237/


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Maj 22, 2010, 00:00:02

Chemia w diecie
Dorota Reinisch

Rakotwórcza wędlina, warzywa i owoce z konserwantami, ryby pełne metali ciężkich. Inne produkty – też bywają niebezpiecznie wzbogacone. Czy mamy szansę zdrowo jeść? Tak, odpowiadają dietetycy. Radzą tylko radykalnie zmienić menu.

Zrezygnuj z nowalijek, bo pełne są szkodliwych związków. Nie jedz drobiu, gdyż ptactwo hodowlane karmione jest antybiotykami. Uważaj na ryby, ponieważ mogą zawierać metale ciężkie. Takie ostrzeżenia docierają do nas od co najmniej kilkunastu lat. Zawsze jednak znajdowali się eksperci, którzy łagodzili te ostre wypowiedzi. Mieli bowiem mocny argument – brakowało badań, które jednoznacznie potwierdzałyby szkodliwość tych czy innych produktów. Tym razem jest inaczej. Na początku września br. szwedzcy uczeni z renomowanego Karolinska Institutet stwierdzili, że azotyny i azotany, których pełno jest w każdej wędlinie (to dzięki nim szynka czy polędwica ma piękny różowy kolor i cudownie pachnie), mogą sprzyjać rozwojowi raka. Uczeni wnikliwie przejrzeli 15 liczących się prac naukowych poświęconych wpływowi tych związków na nasz organizm. Analizy te przeprowadzono w latach 1966–2006, a łącznie objęły one 4,7 tysiąca osób. Na ich podstawie szwedzcy naukowcy uznali, że jedzenie przetworzonego mięsa jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia. U dzieci już kilka solidnych porcji wędliny może zablokować hemoglobinę, co grozi niedotlenieniem organizmu i sinicą. W późniejszych latach życia konserwanty te mogą wywołać różnego rodzaju nowotwory. Drugi wniosek, jaki wyciągnęli szwedzcy uczeni, jest jeszcze bardziej niepokojący: by mieć poważne kłopoty zdrowotne, wcale nie trzeba obżerać się wędlinami. Wystarczą 2–4 plasterki szynki dziennie przez kilkanaście lat, by ryzyko raka żołądka wzrosło nawet o jedną trzecią. Potwierdzono też, że azotyny i azotany sprzyjają jeszcze innym nowotworom: jelita grubego oraz przełyku. Wszystkie te schorzenia zabiją każdego roku kilkanaście tysięcy Polaków.

Jak to się dzieje, że związki chemiczne dodawane do żywności, w niewielkich przecież ilościach, mogą spowodować takie spustoszenie w organizmie i wywołać jedne z najgroźniejszych dziś chorób? Naukowcy podejrzewają, że azotyny i azotany łączą się w żołądku z aminami. W wyniku tej reakcji powstają nitrozoaminy, które działają rakotwórczo. Inni uczeni twierdzą natomiast, że już same azotyny wpływają na obecny w jądrze komórkowym DNA. Powstają mutacje, które podczas podziałów komórek są przekazywane następnym ich pokoleniom. Nagromadzenie zaś zmutowanych komórek prowadzi do nowotworu. Ta druga koncepcja lepiej tłumaczy powstawanie raka w różnych miejscach przewodu pokarmowego. Nie rozwiązuje jednak podstawowego problemu: co jeść, by być zdrowym? Nie odpowiada też na pytanie: co zrobić, by jednak móc jeść wędlinę, a jednocześnie nie zachorować na nowotwór?

Sprawa nie jest wcale prosta. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rozważa, by całkowicie zakazać stosowania tych związków do produkcji wędlin. Czym je jednak zastąpić? Znane obecnie metody są albo mało wydajne, np. wędzenie w dymie trwa wiele dni, albo budzą kontrowersje, jak choćby promieniowanie radioaktywne. Konserwowanie wędlin azotanami i azotynami ma na celu nie tylko polepszenie ich smaku czy wyglądu, lecz przede wszystkim ochronę przed niebezpiecznymi bakteriami, o wiele groźniejszymi niż same te związki. Azotyny i azotany zabezpieczają przed bakteriami Clostridium (jadu kiełbasianego), zatrucie którymi może prowadzić nawet do śmierci. Przed kilkoma tygodniami pojawiła się jednak nadzieja na zdrowe wędliny. Na pomysł nowej metody zabezpieczania mięsa przed bakteriami wpadli specjaliści z amerykańskiej firmy Intralytix w Baltimore. Proponują oni, by do wędlin dodawać bakteriofagi, wirusy całkowicie bezpieczne dla człowieka, ale groźne dla wielu bakterii.

Bakteriofagi, zwane też fagami, dosłownie pożerają szkodzące nam drobnoustroje. Z tego powodu od lat są wykorzystywane w medycynie. Leczą chorych z ciężkimi zakażeniami, u których nie działają żadne antybiotyki i wyczerpane zostały inne konwencjonalne metody. Dotyczy to pacjentów z przewlekłymi infekcjami skóry, zakażeniami stawów, kości, dróg moczowych, przewodu pokarmowego, ranami pooperacyjnymi czy trądzikiem. Skuteczna terapia bakteriofagami musi być indywidualnie dobrana do chorego. Od siedmiu lat z powodzeniem stosuje ją wrocławski Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN, kierowany przez prof. Andrzeja Górskiego. W produkcji żywności bakteriofagi dopiero rozpoczynają karierę. Na ich stosowanie kilka tygodni temu wyraził zgodę amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA). Na razie jednak dobroczynne wirusy będą zwalczać pojawiające się w mięsie bakterie Listeria. Drobnoustroje te wywołują tzw. listeriozę, groźną chorobę, która często powoduje zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Potem przyjdzie kolej na zabezpieczenie produktów żywnościowych przed bakteriami E. coli oraz Clostridium.

Eksperci przewidują, że z czasem bakteriofagi będą też dodawane do innych produktów żywnościowych: ryb, słodyczy czy lodów, a nawet owoców, pod warunkiem, że te ostatnie nie będą zbyt kwaśne. Niskie pH niszczy bowiem dobroczynne wirusy. Ale to dopiero przed nami. A co dziś mamy jeść? Wiadomo, że azotynów i azotanów nie usuniemy z wędlin żadnym domowym sposobem. Gotowanie, grillowanie czy pieczenie nie zniszczy ich, a wręcz przeciwnie – uwolni jeszcze większą ilość tych związków. A to oznacza, że rak może rozwinąć się jeszcze szybciej. By zminimalizować to zagrożenie, na Zachodzie pojawiły się już wędliny, które nie zawierają azotynów ani azotanów. Są one przeznaczone do pieczenia, smażenia lub gotowania. Takie produkty zostały wyraźnie oznakowane. Mają krótszy termin przydatności do spożycia, ale za to bezpiecznie można je obsmażać. W Polsce takich kiełbas czy kotletów jeszcze nie wprowadzono.

Pojawia się więc pytanie: a może by po prostu zrezygnować z jedzenia mięsa lub choćby ograniczyć jego ilość w codziennym menu? Do tego ostatniego od lat usilnie namawiają specjaliści od żywienia. W Polsce jemy bowiem zdecydowanie za dużo mięsa i jego przetworów, szczególnie wieprzowiny, która sprzyja chorobom serca i otyłości. – A wystarczy byśmy te produkty jadali tylko 2–3 razy w tygodniu. Nie zaś jak to w polskich domach często się zdarza – trzy raz dziennie. Na śniadanie, obiad i kolację – przekonywała prof. Anna Gronowska-Senger z Komitetu Nauki i Żywieniu Człowieka PAN na konferencji „Medycyna a jakość życia”, zorganizowanej z okazji 50-lecia Wydziału Nauk Medycznych PAN.

Ograniczenie jedzenia mięsa będzie sprzyjać zdrowiu. Zamiast niego powinniśmy jeść więcej ryb, owoców, warzyw i ziemniaków. Nadal w naszej diecie za mało jest mleka i jego przetworów. Dietetycy ostrzegają też przed kwasami tłuszczowymi typu trans, które znaleźć można w twardych margarynach, fast foodach, ciastkach, batonach, wyrobach czekoladowych, pieczywie. Złe jedzenie, obfitujące choćby w mięso i wędliny, sprzyja rozwojowi co najmniej kilkudziesięciu chorób, w tym tak poważnych, jak osteoporoza, schorzenia układu krążenia, nowotwory, cukrzyca, otyłość. Te zaś sprawiają, że statystyczna Polka żyje prawie dwa lata krócej niż przeciętna mieszkanka Europy Zachodniej, a Polak – blisko cztery lata. A może być jeszcze gorzej. Z badań przeprowadzonych trzy lata temu przez naukowców Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie wynika, że już trzy miliony dzieci w Polsce ma problemy zdrowotne z powodu nieprawidłowego żywienia. Wina leży zarówno po stronie rodziców (nie pilnują, by dzieci przed wyjściem do szkoły zjadły śniadanie), jak i nauczycieli. Nadal w szkolnych sklepikach królują ciastka, słodycze i napoje gazowane. Owoce czy napoje mleczne należą do rzadkości. Wiele do życzenia pozostawia także jakość codziennych posiłków. Za mało jest w nich nabiału, owoców, warzyw, ziemniaków, gruboziarnistego pieczywa i kasz, a za dużo – mięsa i jego przetworów.

Może więc zamiast narzekać na złą jakość wędlin oraz mięsa i niepokoić się przerażającymi wynikami szwedzkich uczonych, sięgnijmy po inne, o wiele zdrowsze produkty. Jeśli jeszcze będziemy dbać, by nasze codzienne menu było bardzo zróżnicowane, to organizm upora się ze szkodliwymi związkami. Zmiana diety tylko nam wyjdzie na zdrowie.
http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/154/chemia_w_diecie/


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Maj 28, 2010, 11:25:42
My chcemy masła a nie margaryny

(http://www.sm.fki.pl/a-obraz/Prof--Grazyna-Cichosz.jpg)
Prof. Grażyna Cichosz

Na wyjaśnienie roli tłuszczów roślinnych i zwierzęcych w zagrożeniu miażdżycą poświęciłam cztery lata pracy, przestudiowałam ponad 600 publikacji z różnych ośrodków naukowych z całego świata. I aktualnie nie mam cienia wątpliwości, że hipercholesterolową teorię miażdżycy wymyślono w celu zdyskredytowania tłuszczów zwierzęcych i wprowadzenia do diety ludzi znacznie tańszych olejów roślinnych oraz margaryn. Rozmowa z prof. Grażyną Cichosz 

Masło jest do jedzenia, a margaryna na sprzedaż.
 
To margaryna nie nadaje się do jedzenia? 
 
- Nie ma w niej nic zdrowego.
 
A codziennie w reklamach słyszę, że margaryna jest zdrowa.
 
- Mówi się, że margaryna jest źródłem niezbędnych dla organizmu człowieka nienasyconych kwasów tłuszczowych. Owszem, ale nie mówi się, że w procesach technologicznych, jakim jest poddawana, zanim trafi na nasze stoły, te nienasycone kwasy są przekształcane w nasycone. W dodatku powstają sztuczne izomery trans, które są obce dla organizmu człowieka. Nie tylko więc nie ma z nich żadnego pożytku, lecz wręcz przeciwnie - szkodzą.

Nie ma zalet?
 
- Nasze zmysły smaku i zapachu nie wyczuwają procesów starzenia się margaryny i to jest jej największą "zaletą". W przeciwieństwie do masła, które dość szybko jełczeje, margarynę można znacznie dłużej przechowywać. Swoją popularność margaryna zawdzięcza niesłychanie zyskownej produkcji: tańszej 5-7-krotnie od masła, podczas gdy cena w sklepie jest tylko 2-3 razy niższa. Dla producentów jest to więc niesamowity biznes.
 
Czym więc jest margaryna?
 
- Margaryna to utwardzony olej roślinny. Podczas uwodornienia lub estryfikacji zamienia się konsystencję oleju z płynnej na stałą. Nienasycone kwasy zawarte w olejach, które teoretycznie mają służyć naszemu zdrowiu, w procesie utwardzania przekształcają się w coś, co nam szkodzi.
 
Izomery trans, o których pani wspomniała.
 
- Tak, kwasy nienasycone o izomerii trans. W sytuacji kiedy mamy niedobór w organizmie kwasów omega-3, izomery trans wbudowują się w błony naszych komórek. A błona komórkowa jest jak balonik. Żeby ten balonik mógł dobrze pracować, czyli przyjmować do wnętrza potrzebne substancje i wydzielać na zewnątrz zbędne, musi być jakby podziurawiony. Jeżeli w te miejsca wbudowane są kwasy omega-6 i omega-3, komórka może normalnie funkcjonować. Przy ich braku wbudowują się tu izomery trans i usztywniają tę błonę komórkową. Zaczynają się dysfunkcje - najpierw na poziomie komórki, potem tkanki, organu i w końcu w całym organizmie. 
 
Te procesy są szczegółowo zbadane, głównie przez Skandynawów. Od 30 lat wiadomo, że im większe spożycie margaryn zawierających sztuczne izomery trans, tym większe zagrożenie otyłością, cukrzycą typu 2, miażdżycą, udarami mózgu i nowotworami. Jeszcze dziesięć lat temu naukowcy twierdzili, że izomery trans nie powodują raka, teraz już wiadomo, że jest przeciwnie.
 
Duńczycy już w 1994 roku - jako pierwszy kraj na świecie - wprowadzili ograniczenia w spożyciu izomerów trans do 2 proc. w dziennej dawce energii. I te przepisy są przestrzegane. Z materiałów prezentowanych na Europejskim Kongresie Otyłości w Budapeszcie w 2007 roku wynika, że w fast foodach z sieci KFC sprzedawanych w Danii zawartość izomerów trans nie przekracza 2 proc. Tymczasem w próbkach żywności tej samej sieci sprzedawanych w Polsce, na Węgrzech, w Bułgarii, Czechach, Ukrainie i Białorusi było od 29 do 34 proc. izomerów trans.
 
Czy to znaczy, że oleje roślinne są zdrowe, a stają się niezdrowe po przekształceniu w margarynę?

...

http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=mleko-a-nie-margaryna
 
===========================================

Edycja:

Surowo wzbronione

(http://i.iplsc.com/-/0000S42WOJPVBYUE-C102.jpg)
Niektóre warzywa po ugotowaniu są zdrowsze niż na surowo 
/© Bauer

Brokuły lepiej ugotować na parze, pomidory udusić, a marchewkę, o zgrozo, usmażyć. Przybywa dowodów na to, że nie wszystkie owoce i warzywa najzdrowsze są surowe.

Gotowanie pozbawia warzywa i owoce witamin oraz minerałów? To prawda, ale są wyjątki - twierdzą włoscy naukowcy z uniwersytetu w Parmie. Testowali różne sposoby przyrządzania marchewki, brokułów i cukinii. Gotowali jarzyny w wodzie i na parze oraz smażyli, by sprawdzić, co dzieje się z zawartymi w nich składnikami odżywczymi: m.in. karotenoidami, które chronią wzrok, czy polifenolami o działaniu przeciwrakowym. Efekty? Pod wpływem wrzątku znacznie wzrosła ilość karotenoidów we wszystkich badanych roślinach. Najbogatszym ich źródłem okazała się marchewka. W ugotowanej było prawie 20 proc. więcej karotenoidów niż w surowej.

...

http://www.styl.pl/kuchnia/mistrzyni-kuchni/news-surowo-wzbronione,nId,278809



Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Czerwiec 05, 2010, 06:39:19
Owoce i warzywa
Zofia Kawińska

Coraz większa część polskiego społeczeństwa jest otyła, a nadmiar ma-sy ciała sprzyja nadciśnieniu tętniczemu, cukrzycy, chorobom wątroby oraz żołądka. Wszystkie te dolegliwości można zmniejszyć prawidłową dietą korzystnie wpływającą na zdrowie, zgrabną sylwetkę, wygląd cery i włosów oraz spowalniającą procesy starzenia. Żywieniowcy apelują o umieszczanie w codziennym jadłospisie pięciu porcji (łącznie) warzyw lub owoców. Są one niezastąpionym źródłem witamin, minerałów i błonnika, w konsekwencji ważnym elementem poprawiającym kondycję.

Pomarańczowe zdrowie

Wszystkie warzywa i owoce zawierają witaminy, minerały oraz błonnik. Jednak pewne ich grupy mają w swym składzie większe niż przeciętne ilości określonych substancji, przez co uznawane są za reprezentatywne źródło tych składników. Marchew, szpinak, suszone morele i brzoskwinie, dynia, mango, boćwina, szczypiorek, brokuły, sałata, cykoria są źródłem beta-karotenu. Jest on jednym z najsilniejszych antyoksydantów, zwalczającym bardzo aktywne cząsteczki zwane wolnymi rodnikami. Powstają one wraz z niezbędnym do życia oddychaniem. Tak jak przy spalaniu drewna oprócz ciepła mamy dym i sadzę, tutaj wytworzone w przemianie tlenowej ustroju wolne rodniki niszczą DNA komórki. Mają swój udział w uszkodzeniu systemu odporności, atakują mózg, serce, układ nerwowy. Przyczyniają się do powstawania nowotworów czy degeneracyjnych schorzeń stawów. W walce z tymi szkodnikami powodującymi „korozję” organizmu, może pomóc zwykła marchewka. Według źródeł amerykańskich, zjedzenie jednej dziennie zmniejsza ryzyko udaru mózgu u kobiet o 68%, a raka płuc o 50%. Wysokie dawki beta-karotenu przeciwdziałają też chorobie wieńcowej, pomagają obniżyć zbyt duże stężenie cholesterolu, uregulować pracę przewodu pokarmowego. Są nieocenione przy kłopotach ze wzrokiem. Beta-karoten pobudza wytwarzanie śluzu nawilżającego warstwę ochronną oka, którego niedobór prowadzi do schorzeń spojówki i rogówki. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda dowiedli, że wysokie dawki tej witaminy oraz innych antyutleniaczy są w stanie spowolnić (nawet zatrzymać) proces zaćmy. Lekarze z Katedry Zdrowia Uniwersytetu w Teksasie uważają, że jedna marchewka dziennie i pół pomarańczy zmniejsza ryzyko choroby nowotworowej o 28%.

Para potężnych sprzymierzeńców

Doskonałymi antyutleniaczami są witaminy C i E, które wzajemnie wzmacniają swe działanie. Witamina C bardzo szybko regeneruje się po zniszczeniu wolnego rodnika. Ma też zdolność odnawiania witaminy E, niesprawnej po potyczce z agresorem. Dlatego w naszym codziennym menu powinny znaleźć się obie. Skarbnicą witaminy C są owoce cytrusowe, czarna porzeczka, natka pietruszki i zielone liście warzyw, pomidory, papryka, ziemniaki. Najwięcej witaminy E mają: orzechy, migdały, pestki słonecznika, kukurydza, soja, fasola, rośliny strączkowe, otręby pszenne i ryżowe. Obie zapobiegają uszkodzeniu naczyń krwionośnych zwiększając odporność krwinek czerwonych na hemolizę (proces osłabiający krwinkę). Obniżają ciśnienie krwi, zapobiegają zlepianiu płytek oraz powstawaniu blaszek miażdżycowych w ścianach tętnic. Nawet ich niewielkie dawki potrafią zwiększyć poziom korzystnej frakcji cholesterolu HDL, co zapobiega zwężeniu tętnic. Dzięki nim, szczególnie witaminie E, znacznie lepszy jest też przepływ krwi przez tkankę mózgową. Niektórzy naukowcy twierdzą, że jest ona pomocna w spowalnianiu procesów starzenia mózgu i związanego z nim spadku zdolności intelektualnych, włączając w to nawet chorobę Alzheimera. Witamina C podnosi odporność organizmu, tworząc pierwszą linię obrony w starciu z wirusami i bakteriami atakującymi organizm. Jej obecność zwiększa produkcję białych krwinek (limfocytów), które niszczą chorobotwórcze patogeny. Witamina E odmładza układ odporności. Wielokrotny laureat Nobla, dr Linus Pauling twierdził, że może ona przedłużyć życie o kilkanaście lat dzięki temu, że osłania cząsteczki lipidów wchodzące w skład błony komórkowej przed utlenieniem (zmianami porównywalnymi z jełczeniem masła).

Zastrzyk dla mózgu

Zaawansowany wiek często idzie w parze ze spadkiem zdolności intelektualnych. W świetle najnowszych badań, zanik pamięci, brak zdolności koncentracji, otępienie i demencja mają związek z niedoborem witaminy B6, B12 i kwasu foliowego. Witaminy B12 w owocach i warzywach jest niewiele. Zawiera ją dieta bogata w mleko, sery, jajka, ryby i drób. Pozostali sprzymierzeńcy jasnego umysłu i systemu nerwowego niepodatnego na stresy oraz dołki psychiczne znajdują się: ● witamina B6 – w kapuście, sałacie, warzywach strączkowych, awokado, soi, melonie, kantalupie, niełuskanym ryżu, orzechach ziemnych i włoskich; ● kwas foliowy (folacyna, należąca do grupy witamin B) – w białej fasoli, szparagach, rzepie, burakach, warzywach zielonolistnych, morelach, dyni, malinach i soku pomarańczowym. Ta triada jest niezbędna do prawidłowego procesu powstawania neuroprzekaźników w mózgu. Witamina B6 przyczynia się do produkcji serotoniny odpowiedzialnej za nastrój. Obniżenie jej poziomu sprzyja depresji, bezsenności, drażliwości, bólom głowy, migrenom, zmęczeniu, osłabieniu koncentracji. Niedobór witaminy B12 i kwasu foliowego upośledza tworzenie się otoczki mielinowej (izolacji chroniącej włókna nerwowe). Przyczynia się to do zakłóceń w przepływie neuroprzekaźników, skutkując pobudliwością oraz zmiennością nastroju. Witamina B12 bierze też udział w wytwarzaniu krwinek czerwonych, powodując lepsze ukrwienie mózgu. Uczestniczy też w procesie powstawania dopaminy i nor adrenaliny, zwiększających odporność na stres i depresję. Kwas foliowy odgrywa dużą rolę w syntezie DNA, podziale komórek, metabolizmie cukrów oraz aminokwasów, tym samym przeciwdziała starzeniu się całego organizmu łącznie z mózgiem. Uczeni z uniwersytetu kalifornijskiego przypisują witaminie B6, B12 i kwasowi foliowemu dużą rolę. Uważają, że niezdiagnozowane zaburzenia psychiatryczno-neurologiczne u osób starszych należy wiązać z ich niedoborem.

Co mogą minerały?

Skład jadłospisu nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę kwasowo-zasadową ustroju. Organizm człowieka ma tendencję do zakwaszania (wiele produktów przemiany materii to kwasy). Dlatego warzywa i owoce działające alkalizująco są naszym sprzymierzeńcem. Zawierają one znaczne ilości składników mineralnych o właściwościach zasadotwórczych, np. potas, wapń, magnez. Dzięki temu przeciwdziałają zakwaszeniu organizmu, będącemu powodem dolegliwości gastrycznych, ale często też sprawcą bólów głowy, brzydkiej cery, starczego wyglądu, utraty apetytu, gorszego wykorzystania składników odżywczych z pożywienia. Minerały te spełniają jeszcze inne ważne funkcje: ● potas obniża ciśnienie tętnicze krwi, działa na naczynia mózgowe polepszając zaopatrzenie w tlen, co zwiększa ich elastyczność, odgrywa zasadniczą rolę w aktywności mięśnia sercowego. Bogatym jego źródłem są: ziemniaki, melony, buraki, suszone śliwki, banany, pomidory i kabaczki; ● wapń cementuje kości i zęby, przeciwdziała alergiom, dba o cerę, sprzyja równowadze psychicznej człowieka. Pierwiastek ten jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego, gdyż wspomaga działanie neuroprzekaźników. Komórki nerwowe stają się nadwrażliwe, kiedy stężenie wapnia we krwi spada. Największe jego „złoża” znajdują się w mleku i nabiale, ale znaczne ilości ma też seler, natka pietruszki, czosnek, zielony groszek, chrzan, brokuły, marchew i fasola; ● magnez przyspiesza przemiany metaboliczne, przyczynia się do właściwego wykorzystania energii, wpływa pozytywnie na układ nerwowy. Bez niego nie byłaby możliwa synteza adrenaliny i noradrenaliny, hormonów, dzięki którym radzimy sobie ze stresem i odzyskujemy równowagę psychiczną. Magnez chroni też mięsień sercowy przed niszczącym działaniem wolnych rodników. Wzmacnia go i utrzymuje prawidłowy rytm bicia serca. Najlepszym jego źródłem jest kakao, orzechy brazylijskie, laskowe i włoskie, ziarna słonecznika, pestki dyni, fasola, groch, szpinak, kapusta, sałata, zielona natka pietruszki.

Często i niewiele

Warzywa i owoce należy jadać pięć razy dziennie, w niewielkich ilościach o jednakowych porach. Wówczas poprawia się ich biodostępność, korzystniej współpracują z innymi składnikami pożywienia. Jedna porcja to: niewielkie jabłko, banan, gruszka, kilka mniejszych owoców (truskawek, czereśni, suszonych śliwek lub moreli), filiżanka warzywnej sałatki czy surówki. Najlepiej, gdy zjadamy je na surowo. Długie gotowanie zabija część witamin, sprawia, że minerały przechodzą do wody, którą potem wylewamy.
http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/165/owoce_i_warzywa/

===========================================

Prawda o lodach

Dariusz Szukała - Promotor zdrowia, specjalista ds. żywienia

Nie ma nic lepszego w upalne dni jak porcja zimnych lodów. Wyśmienicie smakują, schładzają organizm, doskonale poprawiają nastrój. Uwielbiamy je, a zarazem nękani wyrzutami sumienia omijamy budki lodowe szerokim łukiem. Lody są przecież tuczące i niezdrowe – taki panuje przesąd. Czy jednak uzasadniony?

...

http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/183/prawda_o_lodach/

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Czerwiec 07, 2010, 00:00:56
Serdecznie zapraszamy na bezpłatny wykład:

„ Nowoczesne metody odżywiania i ochrony swojego zdrowia”


ze specjalistą w zakresie nutricjologii*

8 czerwca 2010 o godzinie 18:00 w Poznaniu



*Nutricjologia - nauka o odżywianiu komórkowym i wpływie na jej energię, wydolność i funkcjonowanie.




Podczas wykładu dowiesz się jak:
 <http://www.iww.com.pl/upload/articles/542/heart_b.gif>

•Oczyszczać swój organizm na poziomie komórkowym •Chronić organizm przed czynnikami środowiska zewnętrznego •Jak odżywiać się na poziome komórkowym •Jak budować odporność naszego organizmu •Jak utrzymać młodość, dobrą kondycje i wysoki poziom zdrowia •Jak pomoc sobie w istniejących chorobach cywilizacyjnych •Jak uniknąć chorób cywilizacyjnych.



W drugiej części wykładu otrzymasz informację o nowych trendach na świecie i możliwościach zmiany jakości swojego życia.



Wtorek, 8 czerwca 2010, godzina 18:00,
Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Poznaniu ul. Mielżyńskiego 27/29.

Uprzejmie prosimy o potwierdzenie uczestnictwa.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Czerwiec 08, 2010, 19:24:43
Ze względu na "zawartość" kupowanych lodów tekst "Prawda o lodach" wkleiłam do wątku offtopowego jako ciekawostkę.
Skoro jednak został on przeniesiony do wątku "Jedzenie ma znaczenie", proponuję poszerzyć swoją wiedzę o tym, co tak naprawdę kryje się w lodach i ma wpływ na nasze zdrowie. W takiej sytuacji najlepsze (i wtedy możemy mówić o jakichkolwiek walorach zdrowotnych) są lody własnej roboty.
                                                                                                                                                                    Barbarax


Zjadamy w ciągu roku ok. 2 kg środków chemicznych zawartych w jedzeniu

O tym, że produkty spożywcze naszpikowane są konserwantami, aromatami, substancjami słodzącymi i innymi chemikaliami, wiedzą wszyscy. Dodatki do żywności już na stałe wpisały się w produkcję artykułów spożywczych. Chemiczne ulepszacze są wszędzie. Ma to niebagatelny wpływ na nasze zdrowie.

Przeciętny Polak spożywa w ciągu roku średnio około dwóch kilogramów środków chemicznych zawartych w żywności. Są to substancje chemiczne, które dodawane do artykułów spożywczych zapobiegają ich psuciu się, przedłużają trwałość, zapewniają odpowiedni smak, zapach i wygląd.

Czy powinniśmy się bać jedzenia?

Uważamy, że jako konsumenci możemy wybierać to, co chcemy jeść. Nic bardziej błędnego. Wielkie koncerny, które wyspecjalizowały się w przetwarzaniu i sprzedaży żywości, chcą, abyśmy dokonali wyboru w oparciu o to, co oni nam zaproponują. Kuszą nas reklamą i zapewniają o zdrowotnych i dobroczynnych właściwościach swoich produktów. Dietetyczny, niskokaloryczny, niskotłuszczowy, o małej zawartości soli, wysokobiałkowy – to tylko kilka reklamowych sloganów. Nie dowiemy się jednak z reklam, jaki wpływ mogą mieć na nasze zdrowie dodawane do żywności substancje chemiczne.

Do tej pory nie jest też znane wzajemne oddziaływanie różnych substancji na siebie ani oddziaływanie na nie toksyn ze środowiska, środków ochrony roślin i lekarstw. Istnieje wiele substancji, których działanie w organizmie można porównać do działania broni binarnej. Pojedynczy związek jest zupełnie nieszkodliwy, jednak kiedy wchodzi w interakcje z innym składnikiem, tworzy niezwykle toksyczną mieszankę. Do takich substancji należą niektóre ksenobiotyki – związki, które mogą powstawać w organizmie pod wpływem działania chemikaliów zawartych w żywności. Same w sobie są nieszkodliwe, dopiero w wyniku przemian metabolicznych nabierają właściwości toksycznych. Niektóre mogą mieć korzystny wpływ, ale wiele z nich to związki trujące. O tym, który ksenobiotyk jest mniej lub bardziej toksyczny, decyduje szybkość, z jaką wydalany jest z organizmu. Związek, który jest szybciej wydalany, stwarza mniejsze zagrożenie – ze względu na krótszy czas kontaktu.

Azotany i azotyny są powszechnie stosowanymi konserwantami w przetwórstwie mięsa i przemyśle mleczarskim. Azotyn sodu stosowany jest przy produkcji wędlin, wyrobów garmażeryjnych i w konserwach mięsnych. Jest aktualnie jedynym znanym środkiem, który hamuje wzrost bakterii wytwarzających jad kiełbasiany. W mleczarstwie stosowany jest do produkcji serów podpuszczkowych i serków topionych.

Azotyny są substancjami mało toksycznymi. Są szybko absorbowane przez organizm i wydalane z moczem w postaci niezmienionej. Jednak w pewnych warunkach część azotanów może ulec redukcji do azotynów, a te są już bardzo toksyczne dla człowieka. Szczególnie wrażliwe są na nie niemowlęta, dzieci i osoby starsze. Mogą powodować bóle brzucha, zawroty głowy, spadek ciśnienia tętniczego krwi, przyśpieszone bicie serca, zaburzać funkcję błony śluzowej jelita cienkiego, zwiększają ryzyko powstawania raka żołądka oraz jelita grubego.

Nie ma zapachu nie do podrobienia

Aktualnie znanych jest około 17 tys. różnych związków zapachowych, w przemyśle spożywczym używa się ich około tysiąca.

W owocach i kwiatach roślin tworzą się naturalne smaki i zapachy. Dziś technika jest na tak wysokim poziomie, że można je bez trudu podrobić. Najpierw sprawdza się, jak są zbudowane te naturalne. Rozkłada się je na pojedyncze składniki chemiczne i opisuje, w jakich są proporcjach. Teraz już można ze sztucznych związków chemicznych składać dowolne smaki i zapachy. Są one identyczne jak naturalne.

Różnica jest tylko w pochodzeniu, stworzył je człowiek, niekiedy z pomocą bardzo wyrafinowanej technologii. Znacznie łatwiej jest zrobić sok o smaku i zapachu identycznym z naturalnym, jak uprawiać owoce, pielęgnować je, czekać aż dojrzeją, zbierać i przetwarzać. Często więc soki, których teraz jest pełno na półkach sklepowych, nie mają nic wspólnego z naturalnym owocem.

Mylące są także napisy: "100 proc. soku”, które pojawiają się na kartonach z sokami. Sugerują one, że sok jest świeżo wyciśnięty z owoców. Teoretycznie tak powinno być, jednak w praktyce wygląda to nieco inaczej. Najczęściej soki są rozcieńczane z koncentratów. Wyciska się owoce, odparowuje wodę i robi syrop. Później w rozlewniach rozcieńcza się go wodą i taki sok trafia na półki sklepowe. Takie postępowanie jest podyktowane względami ekonomicznymi. Nie trzeba płacić za transport wody – można ją dodać na miejscu.

W trakcie produkcji syropu, podczas odparowywania, z soku uciekają z parą wodną aromaty. W większości zakładów produkujących soki łapie się je w specjalne filtry, a potem z powrotem dodaje do koncentratu. Są jednak takie, w których ten zapach i smak "podkręca” się sztucznie, dodając aromaty chemiczne identyczne z naturalnymi. Takie soki łatwo rozpoznać, mają one zwykle podejrzanie niską cenę.

Owoce i warzywa pędzone na chemii

Wystarczy przejść się po warzywniaku, żeby zobaczyć, jak piękne i dorodne warzywa i owoce są na straganach. Jabłka czy gruszki, często opakowane każde w oddzielny papier, ogromne, imponująco okazałe, wręcz nienaturalnej wielkości. Czy widzieliście w babcinym sadzie coś takiego? Nietrudno się domyślić, że w naturalny sposób taki owoc nie wyrośnie. To musi być pędzone środkami chemicznymi, wielokrotnie spryskiwane przed szkodnikami i chorobami albo zmanipulowane genetycznie.

Weterynarze mówią, że zawsze na wiosnę jest pomór świnek morskich. Te sympatyczne zwierzęta zabija sałata, która jest ich podstawowym pożywieniem. Żeby szybciej trafiła na stragany, producenci nowalijek pędzą ją na sztucznych nawozach i spryskują środkami chemicznymi. Świnki tego nie wytrzymują.
Na pewno jedliście w środku zimy pomidora czy ogórka ze szklarni. Zupełnie nie mają smaku. Nie to, co te, który dojrzewają w gruncie na słońcu.

Kupując owoce, nie mamy żadnych informacji o środkach chemicznych użytych do ich produkcji, transportu i przechowywania.

A co z lodami?

Smakosze lodów z pewnością nie zdają sobie sprawy, jakie substancje chemiczne dodawane są do ich ulubionego smakołyku, gdyż producenci lodów nie muszą podawać składników i dodatków używanych do ich produkcji.

Rezultatem tego jest nafaszerowany substancjami chemicznymi wyrób. W skład lodów mogą wchodzić następujące substancje:

glikol dwuetylenowy – składnik płynów niezamarzających i rozpuszczalników do farb, stosowany w lodach jako substancja emulgująca,

aldehyd C-17 – w przemyśle używany do produkcji barwników anilinowych, mas plastycznych i gumy, lodom nadaje smak wiśniowy,

piperonal – środek stosowany do zabijania wszy, lodom nadaje smak i zapach wanilii,

octan etylu – służy do czyszczenia skór i tkanin, lodom nadaje smak ananasa,

aldehyd masłowy – składnik klejów kauczukowych, daje smak orzechowy,

octan anylu – rozpuszczalnik farb olejnych, nadaje lodom smak bananowy,

octan benzylu – rozpuszczalnik soli azotanowych, daje smak truskawkowy.

Chleba naszego powszedniego

Większość piekarzy stosuje do produkcji chleba tzw. polepszacze. Są to substancje dodawane do ciasta, które skracają proces produkcji i polepszają wygląd pieczywa.

Piekarze mają do dyspozycji wiele substancji. Niektóre produkowane są z gipsu, mydła, a nawet świńskiej szczeciny. Piekarz nie musi czekać aż ciasto wyrośnie, może je wsadzić do pieca po kilkunastu minutach od rozczynienia, a pieczywo będzie puszyste i rumiane. Chleb, który na drugi dzień jest czerstwy i bez smaku, bez wątpienia zawiera "polepszacze”. Pieczywo wypiekane tradycyjnymi metodami zachowuje świeżość przez kilka dni i nie jest jak z waty. Oczywiście, spożywanie ulepszonego pieczywa nie jest obojętne dla zdrowia. Substancje zawarte w polepszaczach mają niekorzystny wpływ na żołądek i jelita. Niszczą błonę śluzową układu pokarmowego i mogą osadzać się na ściankach naczyń krwionośnych.

Więc co jeść?

Dawniej żywność pochodziła z chłopskiej zagrody. Mleko, masło, śmietana pochodziły od krów, które pasły się na łące, mięso – ze świń karmionych ziemniakami i otrębami, a rosół – z kur, które żywiły się tym, co wygrzebywały sobie na podwórku. Dzisiaj większość żywności nie jest typowym produktem rolnictwa, lecz wytworem nowoczesnej technologii. Prawie wszystko, co kupujemy w sklepie, jest w jakiś sposób przetwarzane i ulepszane. Pijemy mleko, które przechodzi skomplikowany proces uzdatniający, żeby nie skwaśniało przez kilka miesięcy, jemy mięso przechowywane miesiącami w lodówkach, gotujemy błyskawiczne zupy z proszku, spożywamy przepięknie wyglądające wędliny bez grama tłuszczu.

Ilość żywności, która nieprzetworzona trafia na nasz stół, zmniejsza się coraz bardziej. Zbyt wielkiego wyboru nie mamy. Dlatego chcąc ograniczyć do minimum ryzyko narażenia zdrowia, powinniśmy wiedzieć, które substancje mogą nam szkodzić.
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100511/ZDROWIE/597502898

Inne:
http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100510/ZDROWIE/727268873
http://www.wieslawduda.pl/ciekawostki.htm


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Czerwiec 12, 2010, 01:06:59
Zamiast chemicznego loda proponuję rybkę... ;)
http://www.sfora.pl/Ta-dieta-ochroni-twoj-sluch-a21049



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Czerwiec 12, 2010, 06:30:20
...ale gdzie szukać "zdrowej" rybki?  ;) :D

Produkty jedzeniopodobne


Schab może być spreparowany z drobiu, parówki cielęce – zawierać tylko wieprzowinę, a truskawki w „truskawkowym” nadzieniu czekolady często udaje buraczany przecier. Dziwolągów wykrytych w 2009 r. przez Państwową Inspekcję Handlową jest znacznie więcej.
c.d.:
http://www.wprost.pl/ar/194057/Produkty-jedzeniopodobne/?O=194057&pg=0


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Czerwiec 26, 2010, 17:06:10
Kawa i herbata w umiarkowanych ilościach służą sercu
PAP, MK/22.06.2010 00:03

Picie w umiarkowanych ilościach kawy i herbaty zmniejsza ryzyko chorób serca - informują naukowcy z Holandii na łamach pisma "Arteriosclerosis, Thrombosis, and Vascular Biology".

Profesor Yvonne Van der Schouw wraz z zespołem z Julius Center for Health Sciences and Primary Care na Uniwersytecie Medycznym w Utrechcie badała zwyczaje dotyczące picia kawy i herbaty wśród 37,514 uczestników. Informacje uzyskano przy pomocy ankiet, a stan zdrowia badanych monitorowano przez 13 lat.

Jak podkreślają autorzy pracy należy zauważyć, że osoby pijące kawę i herbatę różnią się od siebie - wielu wielbicieli kawy pali i stosuje mniej zdrową dietę w porównaniu z osobami pijącymi herbatę.

Wyniki badania wykazały, że picie ponad 6 filiżanek herbaty dziennie zmniejsza ryzyko chorób serca o 36 proc. (w porównaniu do osób pijących mniej niż jedną filiżankę dziennie). Natomiast picie od 3 do 6 filiżanek herbaty dziennie zmniejsza ryzyko śmierci z powodu choroby serca aż o 45 proc. Z kolei picie dwóch filiżanek kawy dziennie obniża ryzyko chorób serca o 20 proc.

Nie zaobserwowano wpływu picia kawy ani herbaty na ryzyko zawału.

Zdaniem naukowców korzystny wpływ obydwu napojów na zdrowie może wiązać się z działaniem antyoksydantów. Zawarte w herbacie flawonoidy prawdopodobnie zmniejszają ryzyko chorób serca, ale dokładny mechanizm ich działania nie jest na razie znany.

http://wiadomosci.onet.pl/2187594,69,kawa_i_herbata_w_umiarkowanych_ilosciach_sluza_sercu,item.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: janusz Lipiec 03, 2010, 00:21:59
Produkty zbożowe pełnoziarniste są źródłem węglowodanów, które są niezbędne, aby tryptofan mógł dotrzeć do mózgu, gdzie jest zamieniany w serotoninę, hormon szczęścia. Im więcej ziarenek w Twoim pieczywie czy porannym muesli, tym lepiej. Dostarczają kwasu foliowego, witaminy niezbędnej do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. W sporych ilościach znajdziesz ją też w zielonych warzywach, np. szpinaku i brokułach. Kwas foliowy jest niezbędny, by uniknąć depresji. Zmniejsza stężenie homocysteiny, substancji, która w zbyt dużej ilości może wywoływać spadki nastroju.

(http://pl.netlogstatic.com/p/oo/001/832/1832282.jpg)

Więcej w poniższym linku.
http://www.samozdrowie.pl/artykul,Jadlospis-na-szczescie,12


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Lipiec 08, 2010, 21:32:17
Coś w temacie z postu powyżej. Węglowodany, to jedne z najbardziej potępianych środków spożywczych, a tymczasem okazuje się, że:

Zdrowy wybór
2010-06-25, ostatnia aktualizacja 2010-06-25 11:57

(http://bi.gazeta.pl/im/0/8065/z8065470Z.jpg)

Co najmniej połowa dostarczanej codziennie energii powinna pochodzić z węglowodanów

Węglowodany to inaczej cukry. Są źródłem szybko przyswajalnej energii i jedynym pożywieniem dla mózgu. Potrzebuje on do prawidłowego funkcjonowania ok. 140 g glukozy dziennie. Dlatego co najmniej połowa dostarczanej codziennie energii powinna pochodzić z węglowodanów. Jeśli nasza dieta to 1500 kcal, aż 750 kcal powinno pochodzić z węglowodanów.

Nadwyżkowe węglowodany (te, których organizm nie wykorzystał na bieżące potrzeby) magazynowane są w wątrobie i mięśniach w postaci tzw. glikogenu. W razie potrzeby organizm pobierze glikogen najpierw z mięśni, potem z wątroby. Zapasy te są jednak ograniczone. Tego, że się skończyły, możemy doświadczyć np. podczas intensywnego wysiłku fizycznego. Objawia się to silnym poczuciem zmęczenia i drżeniem mięśni. Dlatego radzimy, by na siłowni pić wodę lekko posłodzoną miodem - uzupełniamy w ten sposób braki cukru.

Ale uwaga! Nadmiar zjedzonych węglowodanów (np. słodycze!) zamienia się w trójglicerydy i powoduje rozrost tkanki tłuszczowej.

Rola węglowodanów

...

http://odwazsie.gazeta.pl/odwagi/1,97220,8063027,Zdrowy_wybor.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Lipiec 10, 2010, 07:47:43
Mamy teraz czas na uzupełnienie witamin dzięki świeżym owocom i warzywom. Szczególnie tym, które nas leczą;

http://www.flavonoidy.com/warzywa.php
http://www.we-dwoje.pl/flawonoidy,artykul,4822.html

Okazuje się, że owoce i warzywa to najlepsza ochrona przed chorobami cywilizacyjnymi, a także to najlepsze lekarstwa na wszystkie choroby cywilizacyjne, nowotwory, choroby układu krążenia i inne. Widać to szczególnie po wynikach terapii Gersona, czy modnej ostatnio metodzie wychodzenia z ciężkich chorób dzięki flavonowi.
Osobiście uważam, że naturalne i świeże prosto z krzaka czy drzewa są o wiele bardziej korzystne, bo są jeszcze żywe, mają dużo więcej energii życiowej i dzięki temu uzupełniają nasze niedobory.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Sierpień 17, 2010, 12:32:06

Dlaczego frytki McDonald's są tak smaczne?

Fast food to cichy zabójca. Sprawdź, jakie substancje znajdują się w popularnym jedzeniu. Z pewnością nie są to witaminy...

Wydrukuj ten tekst i daj do poczytania tym którzy nie maja dostępu do Internetu. Tego nigdy nie przeczytasz w Polskiej prasie pozostającej pod kontrola zachodnich korporacji, jak np. Gazeta Wyborcza Michnika.

Fragmenty książki amerykańskiego autora Erica Schlossera "Fast Food Nation" ("Naród fast foodów"). Artykuł ukazał się w bostońskim miesięczniku "The Atlantic Monthly", numerze ze stycznia 2001. Wkrótce po ukazaniu się, został on zdjęty z witryny internetowej miesięcznika. Książka była przez cały rok na liście bestsellerów gazety The New York Times.

Od tlumacza: Za smacznie i niewinnie wyglądającą żywnością McDonald's kryje sie zaawansowana do niewiarygodnego poziomu nauka, technologia, oraz marketing adresowany głównie do dzieci. Ci, którzy bezkrytycznie połykają korporacyjna propagandę McDonald's (przedstawiającą ich produkty jako dobre, a ich przybytki za wyśmienite miejsca spędzenia w gronie rodzinnym wolnego czasu), powinni zapiać pasy bezpieczeństwa. Mają oni tutaj unikalną okazję dowiedzenia się dużo więcej niż McDonald's chce swoim klientom ujawniać. Smacznego.

"Smażenie frytek było dla mnie prawie święte" - napisał w swojej autobiografii Ray Kroc, jeden z założycieli McDonald's. - "Przygotowanie było rygorystycznie powtarzanym rytuałem." Podczas wczesnych lat sieci McDonald's frytki były robione od zera każdego dnia. Ziemniaki typu Russet Burbanks były obierane, cięte na paski i smażone w kuchniach McDonald's. W połowie lat sześćdziesiątych, czyli kiedy sieć rozrosła się na całą Amerykę, postanowiono obniżyć koszta, zredukować ilość dostawców i sprawić, żeby frytki smakowały tak samo w każdym punkcie sieci.

McDonald's zaczął przerzucać się na mrożone frytki w 1966 roku i niewielu klientów zauważyło różnicę. Mimo to zmiana miała ogromny wpływ na rolnictwo i dietę Ameryki. Powszechna żywność została zamieniona na zaawansowany technicznie towar przemysłowy. Obecnie frytki McDonald's pochodzą z wielkich fabryk, które mogą obrać, pokroić, usmażyć i zamrozić milion kilogramów ziemniaków każdego dnia. Szybka ekspansja McDoanld's oraz popularność ich tanich, masowo produkowanych frytek zmieniła styl odżywiania się Amerykanów. W 1960 roku Amerykanie konsumowali średnio około 40 kg świeżych ziemniaków i 2 kg mrożonych frytek. W roku 2000 konsumowali oni średnio około 25 kg świeżych i 15 kg mrożonych frytek. Dzisiaj McDonald's jest największym kupcem ziemniaków w USA.

Smak frytek McDonald's odegrał ważną rolę w sukcesie tej sieci. Frytki przynoszą większy profit niż hamburgery i chwalone są przez klientów, konkurencję, a nawet krytyków. Ich wyróżniający się smak nie pochodzi jednak od rodzaju ziemniaków, które McDonald's kupuje, technologii, jakiej używa, czy urządzeń, które je smażą. Inne sieci również używają ziemniaków Russet Burbanks, kupują frytki od tych samych wielkich dostawców i mają podobne urządzenia w swoich kuchniach. Smak frytki jest w większości wyznaczony rodzajem używanego oleju. Przez dekady McDonald's smażył swoje frytki w mieszance oleju z nasion bawełny i 93% tłuszczu wołowego. Mieszanka dawała frytkom unikalny smak oraz więcej szkodliwego tłuszczu w każdym gramie produktu..

W roku 1990, pod ciężarem krytyki cholesterolu we frytkach, McDonald's przerzucił się na olej czysto warzywny. To jednak stworzyło kłopot: jak zrobić frytki, które smakują jak wołowina, ale bez smażenia ich w tłuszczu wołowym? Spojrzenie na składniki we frytkach McDonald's sugeruje, jak ten problem rozwiązano. Na końcu listy składników jest niepozorne, a mimo to wyglądające tajemniczo określenie: "smak naturalny" (natural flavor). Ten składnik pomaga wytłumaczyć nie tylko to, dlaczego frytki smakują tak dobrze, ale dlaczego większość szybkiej żywności (w rzeczy samej - większość żywności jaką je Ameryka) smakuje tak, jak smakuje.

Otwórz swoją lodówkę, zamrażalnik, spiżarnię - i spójrz na opakowania swojej żywności. Znajdziesz "naturalny smak" lub "sztuczny smak" na prawie każdej liście składników. Podobieństwa pomiędzy tymi dwiema szerokimi kategoriami są daleko bardziej znaczące niż różnice. Oba są dodatkami uzyskanymi przez człowieka, które nadają większości żywności określony smak. Ludzie na ogół kupują konkretną żywność po raz pierwszy ze względu na jej opakowanie lub wygląd. Smak na ogół decyduje o tym, czy kupią ją ponownie. Około 90% pieniędzy, jakie Amerykanie obecnie wydają na żywność przypada na żywność technologicznie przetwarzaną. Techniki puszkowania, mrożenia i odwadniania, używane przy przerabianiu, niszczą większość smaku żywności. W ten sposób w USA powstał wielki przemysł, mający na celu uczynienie żywności bardziej apetyczną. Bez tego przemysłu smakowego dzisiejsza szybka żywność po prostu nie istniałaby. Nazwy przodujących amerykańskich sieci szybkiej żywności, jak McDonald's czy Burger King, wrosły nie tylko w amerykańską rzeczywistość, ale stały się też niezwykle popularne na całym świecie. Mimo tego, niewielu jest w stanie wskazać przedsiębiorstwa, które produkują smaki dla szybkiej żywności.

Przemysł smakowy jest okryty wielką tajemnicą. Wiodące firmy nie chcą ujawnić dokładnych receptur składników smakowych, ani też wskazać swoich klientów. Tajemnica jest uznawana za sprawę fundamentalną, mającą chronić reputację lubianych marek. Ma to służyć temu, aby sieci szybkiej żywności mogły nadal utrzymywać społeczeństwo w przekonaniu, że smak żywności którą sprzedają pochodzi z ich własnych kuchni, a nie z odległych fabryk prowadzonych przez inne firmy. Frytki McDonald's są jednym z niezliczonych rodzajów żywności, których smak jest tylko częścią skomplikowanego procesu produkcji. W rzeczywistości wygląd i smak tego co dzisiaj jemy jest złudą, i to celowo.
Korytarz smakowy

Na trasie autostrady New Jersey Turnpike znajduje się serce przemysłu smakowego. Korytarz, w którym aż roi się od rafinerii i fabryk chemicznych. International Flavors & Fragrances (IFF), największa tego typu firma na świecie, ma fabrykę przy wyjeździe numer 8A w Dayton w New Jersey. Givaudan, druga największa na świecie firma smakowa, ma z kolei swoją fabrykę w położonym po sąsiedzku East Hanover. Haarmann & Reimer, największa niemiecka firma, posiada fabrykę w Teteboro - w cieniu Manhattanu, podobnie zresztą jak Tagasako, największa japońska firma smakowa. Flavor Dynamics posiada fabrykę w South Plainfield, a Frutarom zadomowiło się w North Bergen, na wysokości górnego Manhattanu. Elan Chemical jest zlokalizowany w Newark (w sąsiedztwie lądujących niedaleko samolotów z Polski - MK). Tuzin firm produkuje smaki w korytarzu pomiędzy Teaneck a South Brunswick. To właśnie w tym regionie wytwarzane jest około 2/3 dodatków smakowych sprzedawanych w USA.

Fabryka IFF w Dayton to wielki, jasnobłękitny budynek ze współczesnym kompleksem biur, dołączonym z przodu. Jest położona w rejonie fabrycznym, niedaleko fabryki plastików niemieckiego koncernu chemicznego BASF, a także fabryki Jolly French Toast i fabryki, która produkuje kosmetyki marki Liz Claiborne. Tuziny ciężarówek parkowały przy rampie IFF tego popołudnia kiedy złożyłem tam wizytę, a z otworów wentylacyjnych na dachu unosiła się cienka chmura pary. Przed wejściem do fabryki podpisałem formularz mówiący o zakazie ujawniania nazw marek żywności, w których wykorzystane są smaki produkowane przez IFF. Miejsce przypominało mi fabrykę czekolady. W korytarzach unosiły się cudowne zapachy. Mężczyźni i kobiety w schludnych, białych fartuchach entuzjastycznie zajmowali się swoimi zadaniami, a na laboratoryjnych stołach i półkach stały setki małych butelek. Butelki te zawierały silne, ale wrażliwe na światło chemikalia smakowe. Chroniły je przed światłem brązowe szkło i szczelne nakrętki. Długie nazwy chemiczne na małych, białych nalepkach były dla mnie tak tajemnicze jak średniowieczna łacina. Owe substancje o dziwnie brzmiących nazwach będą zmieszane i przelane, a następnie zamienione w nowe substancje, niczym magiczne eliksiry.

Nie zostałem zaproszony do części fabryki IFF, gdzie odbywa się proces produkcyjny. Obawiano się, że mógłbym odkryć tajemnice handlowe. W zamian zwiedziłem różne laboratoria i kuchnie, gdzie smaki dobrze znanych marek są testowane lub poprawiane, i gdzie od podstaw tworzone są zupełnie nowe smaki. "Laboratorium przekąsek" jest odpowiedzialne za smak płatków ziemniaczanych i kukurydzianych, chlebów, krakersów i żywności dla zwierząt. "Laboratorium konfekcyjne" wymyśla smaki lodów, ciastek, cukierków, past do zębów, płynów do płukania jamy ustnej i leków żołądkowych. Wszędzie, gdziekolwiek się zwróciłem, widziałem znane i szeroko reklamowane produkty, leżące na biurkach i półkach laboratoryjnych. Laboratorium płynów było pełne jasnokolorowych cieczy w przejrzystych butelkach. Wychodzą stąd m.in. smaki dla popularnych napojów, herbat, win i napojów winopodobnych, naturalnych soków, organicznych napojów z soi i piw. W jednej z kuchni spotkałem schludnego technologa żywności, mężczyznę w średnim wieku z eleganckim krawatem pod czystym fartuchem, który uważnie przygotowywał partie ciastek z białą polewą i różowo-białymi kropkami. W innej kuchni widziałem piec do pizzy, grill, maszynę do robienia napojów mlecznych typu milk shake i maszynę do smażenia frytek - identyczne z tymi, które widziałem w niezliczonych barach szybkiej żywności (McDonald's etc.).

IFF, poza tym że jest najwększą na ?wiecie firmą smakową, produkuje także zapachy dla sześciu z dziesięciu najlepiej sprzedawanych w USA perfum, w tym: Estée Lauder - Beautiful, Clinique - Happy, Lancôme - Trésor oraz Calvin Klein - Eternity. Firma produkuje również zapachy dla produktów domowych (m.in. dezodoranty, płyny do naczyń, mydła, szampony, politury do mebli i podłóg). Tworzenie tych wszystkich aromatów opiera się w praktyce na tej samej zasadzie - odpowiedniej manipulacji lotnymi chemikaliami. Tajemnica kryjąca się za zapachami Twojego kremu do golenia jest dokładnie taka sama jak ta, która decyduje o smaku kolacji z zamrażarki supermarketu.
Naturalne i sztuczne

Naukowcy uważają, że ludzie nabyli zmysł smaku, aby mógł on chronić ich przed zatruciami. Jadalne rośliny na ogół smakują słodko, szkodliwe raczej cierpko.

Kubki smakowe na naszych językach mogą rozpoznać obecność paru podstawowych smaków, w tym słodkiego, kwaśnego, pikantnego, słonego, cierpkiego i umami - smaku odkrytego przez japońskich naukowców, który jest wyzwalany przez aminokwasy w żywności takiej, jak mięso, ryby, grzyby, ziemniaki i chwasty morskie. Jednak czujniki smaku na języku mają ograniczone możliwości w porównaniu ze systemem węchowym człowieka, który może wykryć tysiące różnych chemicznych aromatów. Czym jest odczuwany przez nas smak? - Jest głównie zapachem gazów, które są uwalniane przez substancje chemiczne, które właśnie włożyłeś do ust. To właśnie aromat żywności może w 90-ciu % być odpowiedzialny za jej smak.

Akt picia, ssania czy żucia substancji uwalnia gazy lotne. Przedostają się one z jamy ustnej i nosa (albo drogą z tyłu jamy ustnej) do cienkiej warstwy komórek nerwowych, nazywanych olfactory epithelium, zlokalizowanych u podstawy Twojego nosa, pomiędzy oczami. Twój mózg łączy złożone sygnały zapachu pochodzące z nabłonka węchowego (olfactory epithelium) z prostymi sygnałami smaku z Twojego języka, wyznacza smak dla tego co jest w Twojej jamie ustnej i decyduje dalej, czy jest to to, co nadaje się do jedzenia.

Preferencje żywieniowe człowieka, podobnie jak charakter, są formowane w paru pierwszych latach życia poprzez proces socjalizacji. Noworodki od urodzenia preferują słodkie smaki i odrzucają cierpkie. Starsze dzieci można nauczyć, aby polubiły żywność pikantną, zwyczajną zdrową żywność albo szybką żywność - w zależności od tego, co jedzą ludzie wokół nich. Ludzki zmysł zapachu nie jest jeszcze w pełni zbadany. Wiemy jednak, że jest on bardzo uzależniony od czynników psychologicznych i oczekiwań. Umysł celowo koncentruje się tylko na niektórych aromatach które nas otaczają, a odrzuca zdecydowaną większość. Ludzie mogą wychowywać się w przyzwyczajeniu do nieprzyjemnych albo miłych zapachów. Mogą też przestać zauważać co i kiedy im przeszkadzało. Zapach i pamięć są ze sobą połączone. Zapach może niespodziewanie wydobyć z naszej pamięci dawno zapomnianą sytuację. Zapachy żywności z dzieciństwa pozostawiają trwały ślad i dorośli często powracają do nich, nie zawsze wiedząc dlaczego tak się dzieje. Ta żywność, której wspomnienie do nas powraca, staje się źródłem zadowolenia i poczucia bezpieczeństwa. Jest to fakt, który sieci szybkiej żywności skrupulatnie wykorzystują. Wspomnienie Happy Meals z dzieciństwa, które są podawane z frytkami, może przekładać się na częste wizyty w McDonald's w dorosłości. Średnio, Amerykanie jedzą obecnie frytki około 4 razy w tygodniu.

Ludzkie pożądanie smaku było w większości przypadków nie docenianą i nie zbadaną siłą w historii. Przez milenia imperia były budowane, nieznane lądy podbijane, a wielkie religie i filozofie zmienione na zawsze - a wszystko to przez handel przyprawami. W 1492 roku Krzysztof Kolumb wyruszył na poszukiwanie przypraw. Dzisiaj wpływ smaku na rynki światowe jest nie mniej skuteczny. Wzrost i upadek korporacyjnych imperiów, czyli firm od napojów ?soft drink? (jak Coca Cola), suchych przekąsek (jak chipsy ziemniaczane) i sieci szybkiej żywności (jak McDonald's) są często wyznaczane tym, jak ich produkty smakują.
.....

Więcej: http://www.eioba.pl/a2579/dlaczego_frytki_mcdonalds_s_tak_smaczne#ixzz0wrSyACEW


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Robin Sierpień 17, 2010, 12:40:58
McDonald's  ,KFC ,itp... to najgorsze co mogło się przytrafić ludzkości.Wystarczy zobaczyć na nasze ulice ,albo na zwykłych amerykanów ,same grubaski.To wszystko przez tuczące nas tanie żarcie.Najgorsze jest to że już w podstawówce dzieci maja znaczna nadwagę.Jeszcze niedawno byłem opętany przez te instytucje ,ale juz się wyleczyłem.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Sierpień 18, 2010, 19:33:02

Actimel i Redbull - ostrzeżenie

ACTIMEL dostarcza organizmowi bakterię zwaną L.CASEI. Ta substancia jest wytwarzana w naturalny sposób przez 98% organizmów, lecz kiedy dostarcza się jej dodatkowo przez dłuższy czas, organizm przestaje ją produkować i stopniowo „zapomina”, co musi robić i jak robić, przede wszystkim u osobników poniżej 14 lat.

W rzeczywistości (actimel) pojawił się jako lek dla tych niewielu ludzi, którzy nie wytwarzają tej bakterii, ale ilość tych osób okazała się tak niewielka, że lek ten okazał się nieopłacalny. By go zrobić opłacalnym sprzedano jego patent firmom żywnościowym.

Departament Zdrowia zobowiązał ACTIMEL (firmę produkującą) do zaznaczenia w swoich reklamach, że produktu tego nie należy spożywać przez dłuższe okresy i firma ta dopełniła tego obowiązku, ale w formie tak zakamuflowanej, że żaden z konsumentów nie zauważy tego ostrzeżenia. (W każdym kraju wykorzystuje się inne kruczki językowe...przypisek mój)

Jeśli któraś matka decyduje się na uzupełnienie diety żywnościowej swojego dziecka ACTIMELEM, nie zauważy żadnego ostrzeżenia o niestosowności jego użycia i nie dowie się, że może powodować poważnąkrzywdę w przyszłości, spowodowaną manipulacjami reklamowymi, aby powiększyć zyski producentów.

RED BULL

TEN NAPÓJ JEST SPRZEDAWANY WE WSZYSTKICH SUPERMARKETACH NASZEGO KRAJU…

NASZE DZIECI MOGĄ GO SPOŻYWAĆ NA SPRÓBOWANIE....MOŻE TO BYĆ ŚMIERTELNE...

RED BULL został stworzony, by stymulować mózg osób poddanych dużemu wysiłkowi fizycznemu i wielkim napięciom stresującym, ale nigdy by być konsumowanym jako napój obojętny czy chłodzący.

RED BULL JEST NAPOJEM ENERGETYCZNYM, który się rozprowadza po całym świecie z pomocą sloganu: Zwiększa wytrzymałość fizyczną, podwyższa zdolność koncentracji i szybkość reakcji, dodaje energii i poprawia rześkość. Wszystko to można znaleźć na puszeczce RED BULLA Napój energetyczny tysiąclecia...!

Red Bullowi udało sdię dotrzeć do prawie 100 krajów świata. Marka CZERWONEGO BYKA ma jako swoich konsumentów młodzież i sportowców, dwa segmenty atrakcyjne, które zniewolono prez stymulację, którą powoduje ten napój.

Napój ten został stworzony przez Dietricha Mateschitza, przedsiębiorcę pochodzenia austriackiego, który odkrył ten napój przez przypadek. Stało się to podazas podróży służbowej do Hong Kongu, kiedy pracował dla fabryki produkującej szczoteczki do zębów.

Plan na bazie przepisu, który zawierał kofeinę, i taurinę wywołał furorę w tym kraju. Słusznie przewidział olbrzymi sukces tego napoju w Europie, gdzie na razie nie istniał ten produkt i co więcej zobaczył wielką szansę przeistoczenia się w przedsiębiorcę.

ALE PRAWDA O TYM NAPOJU JEST INNA: FRANCJA y DANIA właśnie zabroniły jego rozprowadzaniu, ze względu n ato, że jest to śmiertelny koktajl, spowodowany zbiorem witamin mieszanym z GLUCURONOLACTONE, produktem chemicznym wysoko niebezpiecznym, który został stworzony przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych, by stymulować morale wojska ugrzęzłego w Wietnamie, który działał jako narkotyk halucynogenny, zwalczający stres wojenny.Jednak jego efecty w organizmie okazały się tak niszczycielskie, że został wycofany wobec wysokich wskaźników migreny, guzów mózgowych i chorób wątroby, które występowały u żołnierzy, którzy go spożywali....Pomimo tego na puszce RED BULLA można wyczytać wśród składników:GLUCURONOLACTONE, skatalogowany medycznie jako stymulant.

Co jednak nie figuruje na puszce RED BULLA, to konsekwencje jego spożycia, które powinny być umieszczone w całej serii OSTRZEŻEŃ:

1).- Jest niebezpiecznie spożywać go, jeśli po jego spożyciu nie wykonujesz ćwiczeń fizycznych, ponieważ funkcja energetyzująca napoju przyspiesza rytm bicia serca i może spowodować nagły zawał.

2).- Jesteś w niebezpieczeństwie dostania wylewu do mózgu, spowodowanego tym, że RED BULL zawiera składniki, które rozcieńczają krew, by serce mogło łatwiej przetaczać krew by móc w ten sposób wysiłek fizyczny uczynić mniej wyczrpującym.

3).- Zabronione jest mieszanie RED BULLA z alkoholem, ponieważ mieszanka ta zmienia napój w “Śmiertelną Bombę”, która atakuje bezpośrednio wątrobę, powodując, że miejsce zaatakowane się nie regeneruje.

4).- Jednym z podstawowych składników RED BULLA jest witamina B12, używana w medycynie do ratowania pacjentów w stanie nieprzytomności po spożyciu olbrzymich dawek alkoholu. Stąd nadciśnienie i stan ekscytacji, w którym się znajdujesz po spożyciu RED BULLA, jak gdybyś był pod wpływem alkoholu.

5).- Regularne spożywanie RED BULLA wyzwala pojawianie się całej serii chorób nerwowych i neurotycznych nieodwracalnych.

WNIOSEK: Jest to napój, który powinien być zabroniony, ponieważ jest mieszany z alkoholem i tworzy bombę zegarową dla organizmu, przede wszystkim, wśród nastolatków i dorosłych, którzy nie posiadają tej informacji.
http://newworldorder.com.pl/artykul,1399,Actimel-i-Redbull-ostrzezenie


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Wrzesień 18, 2010, 21:22:24

Pięć porcji zdrowia każdego dnia

Zanieczyszczenie środowiska, globalne ocieplenie, stres, choroby cywilizacyjne – to najczęstsze czynniki, które nawykliśmy obarczać winą za swoje złe samopoczucie. Duży wpływ na to, jak się czujemy, ma prawidłowa dieta.

To właśnie żywność i zawarte w niej składniki należą do najważniejszych czynników wpływających na stan zdrowia. Dlatego ważne dla naszego samopoczucia jest dostarczanie organizmowi odpowiedniej ilości witamin i minerałów. Ich optymalny poziom zapewnisz sobie, spożywając codziennie 5 różnorodnie skomponowanych porcji warzyw i owoców, także w formie soków. Pamiętaj przy tym, by spożywać różne warzywa i owoce. Jedzenie wyłącznie jednego rodzaju sprawia, że nie dostarczasz sobie wszystkich niezbędnych dla zdrowia składników pokarmowych. Skomplikowane? Wcale nie.

Zapewne często zdarza Ci się zapomnieć o zjedzeniu takiej ilości owoców i warzyw, nie mówiąc już o piciu soków. Wydaje Ci się, że na skomponowanie urozmaiconych owocowo- warzywnych przekąsek potrzeba dużo wolnego czasu. To nieprawda. Dzięki naszym poradom przekonasz się, jakie to łatwe i wkrótce wytworzysz w sobie nawyk jedzenia 5 porcji warzyw i owoców.

    * Po pierwsze: Jesteś łasuchem? Pomyśl więc o siedmiu różnych deserach lub przystawkach z owoców, a także o siedmiu warzywnych surówkach lub sałatkach, które będziesz mogła każdego dnia tygodnia sama przyrządzić i zjeść z wielką przyjemnością. Zrób sobie sałatkę lub galaretkę owocową, usmaż na patelni banana w karmelu, uduś jabłka w sosie śmietanowym, przygotuj melona z szynką parmeńską, warzywa w galarecie albo grzankę z suszonymi pomidorami. Przygotowując sałatkę, pamiętaj o wykorzystaniu różnych produktów – sałatka może być wielowarzywna, pomidorowa, ziemniaczana, groszkowa, ogórkowa, porowa lub szparagowa. Każdego dnia rób sobie inny deser, przystawkę i zupę. Zobaczysz, jak wiele dań można przygotować z warzyw i owoców. Skorzysta też na tym Twoja rodzina. A może wspólnie stworzycie jakieś kompozycje warzywno-owocowe?
    * Po drugie: Rozpisz swój własny, osobisty jadłospis. Zatytułuj go: „Moje 5 porcji zdrowia dziennie”. Zapisz w nim pięć posiłków na każdy dzień tygodnia i umieść go w widocznym dla Ciebie miejscu, np. na lodówce. Otwierając ją, za każdym razem przypomnisz sobie o tym, jaki posiłek z owoców bądź warzyw powinnaś właśnie zjeść lub jaki wypić sok.
    * Po trzecie: Kupowanie owoców i warzyw, których w ogóle nie znasz i nigdy nie próbowałaś, może stać się Twoim nowym nawykiem. Dzięki temu wybierzesz się w swoją własną owocową i warzywną podróż po całym świecie.
    * Po czwarte: Pamiętaj o tym, aby zawsze mieć jakieś owoce i warzywa oraz soki w domu. Niech stoją w miejscu, w którym często przebywasz. W trakcie czytania książki bądź oglądania filmu weź owoce, na przykład suszone banany lub jabłka, jako przekąskę lub wypij szklankę soku. Twoi bliscy na pewno skorzystają z tego rozwiązania. To bardzo ważne, by często jeść warzywa i owoce oraz pić soki. Niektórych witamin nie potrafi my magazynować i aby utrzymać ich optymalny poziom, musimy je dostarczać codziennie. Nawyk sięgania po surowe warzywa i owoce lub sok przy każdej okazji w ciągu dnia, pomoże Tobie i Twojej rodzinie utrzymywać prawidłowy poziom wszystkich niezbędnych witamin i minerałów w organizmie.
    * Po piąte: Baw się owocami, warzywami i sokami. Zaproś przyjaciółki na „babski wieczór” pod hasłem „Pięć porcji witamin dziennie”. Raz w tygodniu możecie zaszaleć. Niech każda z Was przygotuje specjalne danie lub kosmetyk stworzony z owoców bądź warzyw – może to być ogórkowa maseczka do twarzy lub pyszna sałatka owocowa albo koktajl z różnych soków. Dzięki takim spotkaniom wszystkie będziecie mogły wzajemnie się mobilizować, aby dbać o swoją urodę i zdrowie, a także wspólnie mile spędzicie czas.
      Ten pomysł wykorzystuj także przy wszelkiego rodzaju innych spotkaniach towarzyskich. Podczas przyjęć podawaj jak najwięcej dań i przekąsek z owoców i warzyw. Pomyśl, jak zaskoczeni będą Twoi goście, gdy na półmiskach zamiast tradycyjnych dań zobaczą, np.: koreczki owocowo-warzywne. Przyjęcie urodzinowe Twojego dziecka to także okazja do owocowego szaleństwa – dzieci na pewno chętniej zjedzą lekki truskawkowy torcik niż ciężki tort z kremem, a różnorodne, zabawne kolorowe sałatki i inne desery szybko znikną z talerzy.
    * Po szóste: Nie zapominaj też o piciu soków. To ważne, nie tylko z powodu małej ilości płynów, jaką zapewne codziennie przyjmujesz. Pamiętaj, aby każdego dnia wypijać przynajmniej jedną szklankę soku. Wkrótce sama przekonasz się o jego właściwościach. Stanowi on bardzo wygodną w podaniu i łatwą do przygotowania porcję warzywnoowocową, rekomendowaną w programach „5 razy dziennie warzywa i owoce” na całym świecie. Sok jest produktem w 100% pochodzącym z owoców lub warzyw. Fundując sobie jego porcję, dostarczasz organizmowi witaminy, minerały i przeciwutleniacze. Efekty zadziwią nie tylko Ciebie, ale i wszystkich w Twoim otoczeniu.

Wprowadź do swojego życia kilka drobnych zmian, a zobaczysz, że pamiętanie o 5 porcjach warzyw, owoców lub soku jest łatwe. Zmień swoje nawyki na lepsze, a szybko się przekonasz, że pomogą Ci one dbać nie tylko o Twoje zdrowie, ale także o zdrowie i dobre samopoczucie całej rodziny.

Ważne jest, by Twoje dzieci, tak jak Ty, już od najmłodszych lat wiedziały jak zdrowo się odżywiać. Im wcześniej zaczniemy starania, aby jadły owoce, warzywa i piły soki, tym lepiej. To właśnie u kilkulatków kształtują się nawyki żywieniowe, czyli „im zdrowiej je Jaś, tym zdrowiej Jan będzie jadł”. Tak więc to Twoja rola, by zachęcić do tego swoje dzieci.

Niektóre z nas mają wiele problemów z podawaniem dziecku takiej ilości warzyw, owoców lub soku – nasze pociechy nie zawsze mają na nie apetyt. Dlatego też poniżej prezentujemy kilka sposobów na dostarczenie maluchowi cennych składników odżywczych.

    * Kiedy dziecko ogląda ulubioną bajkę, w której akurat główny bohater pije sok, powiedz: „Patrz, synku/córeczko, miś pije sok, więc może my też go wypijemy” i podaj mu sok do ręki. Maluch na pewno wypije z wielkim apetytem. To będzie już jedna porcja niezbędnych witamin. Jeśli taki sposób jednak nie pomoże, wskaż dziecku, że jego tatuś (będący w domu niepodważalnym autorytetem) jest silny, duży i wspaniały dzięki temu, że każdego dnia – także wtedy, gdy był małym chłopcem – jadł wiele warzyw i owoców oraz pił soki. To na pewno wytworzy w świadomości dziecka chęć wzorowania się na tacie i zacznie chętniej spożywać warzywno-owocowe posiłki.
    * Na pewno każdego dnia spędzasz ze swoim dzieckiem wiele czasu na zabawach, możesz więc użyć owoców, warzyw i soków jako rekwizytów. Stwórz z nich jakąś piramidę albo wymyśl historyjkę. Twój skarb bez zastanowienia weźmie od Ciebie którąś z „zabawek” i zje lub wypije z wielką przyjemnością.
       Będzie to już jego druga porcja witamin tego dnia. Pamiętaj o tym, że maluch musi jeść różnorodnie. Dlatego za każdym razem staraj się wykorzystywać do zabawy innego rodzaju owoce i warzywa.
    * Obiad to najlepszy moment na podanie dziecku owoców i warzyw, także w postaci soków. Do drugiego dania serwuj różnorodne surówki, a do picia podaj sok. Nie ograniczaj się tylko do podstawowych smaków, takich jak pomarańczowy lub jabłkowy. Kupuj różne soki, np. marchwiowo-owocowe, grejpfrutowe czy egzotyczne. Możesz zaproponować dziecku, by samo wybrało sok, który z apetytem wypije.
    * Kolejny posiłek, który możesz zaproponować dziecku, to podwieczorek. Malec może wymyślić go z Tobą, pomóc przygotowywać pyszną sałatkę owocową bądź też samodzielnie udekorować talerz pełen owoców lub warzyw. Może też zrobić swój koktajl z różnych soków. Później wspólny posiłek w gronie najbliższych będzie cieszył dziecko i zostanie chętniej zjedzony. W ten sposób podasz mu dwie kolejne porcje warzyw i owoców. Wtedy możesz już być spokojna o Twoją pociechę.
    * Dzieci nie lubią owoców i warzyw podanych w całości, dlatego przygotowując wszystkie porcje, pamiętaj, że Twojemu dziecku znacznie wygodniej i łatwiej zjeść owoce i warzywa pokrojone lub przetarte. Bawiąc się z nim lub czytając książeczkę, możesz podsuwać kawałki owoców i warzyw. Potraktuje je jako smaczną przekąskę.
    * Mamy dziś łatwy dostęp do najróżniejszych artykułów spożywczych. Często dzieci zrażają się do jedzenia czegoś, co im nie zasmakowało, i nie chcą więcej o tym słyszeć. Nie mów więc o warzywach i owocach ogólnie, a nazywaj je „po imieniu”: jabłko, banan, marchewka. W ten sposób, jeśli malcowi nie zasmakuje konkretny owoc lub warzywo, nie będzie grymasił, jeśli podasz mu inny. A te z owoców lub warzyw, które mu wyjątkowo nie smakują, podawaj w innej postaci, np. sok pomidorowy zamiast pomidorów. Jeśli jednak dziecko nie lubi pić soku, na przykład z samej marchewki, daj mu do schrupania surowe warzywo lub sok marchwiowo-owocowy. Różne formy konsumowania warzyw i owoców przekonają Twoją pociechę, że posiłki wcale nie muszą być monotonne i jednakowe. Nie zapominaj o eksponowaniu owoców i warzyw w dostępnym dla dziecka miejscu (np. na stole), tak by mały smakosz mógł sam po nie sięgać wtedy, kiedy ma na nie ochotę.
    * Nie zapominaj o owocach i warzywach, kiedy dziecko przebywa poza domem, idzie do szkoły. Wbrew pozorom również wtedy masz wpływ na jego odżywianie. Włóż do plecaka jabłko, przemyć plasterek ogórka, pomidora lub rzodkiewki do szkolnej kanapki. Prostą i wygodną formą zapewnienia uczniowi dawki witamin w szkole jest również spakowanie do tornistra butelki soku.

Pamiętaj – 5 porcji zdrowia każdego dnia dla Twojej rodziny.
http://www.cyberbaba.pl/content/view/1253/91/


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Październik 16, 2010, 16:33:57
Jakich produktów nie wolno ze sobą łączyć?

(http://www.wp.pl/i/ivar/F/201010/201871.jpg)

O tym, że szkodzą nam nie same produkty spożywcze, a ich połączenia wiadomo nie od dziś. I nie chodzi tylko o polane tłuszczem czy serwowane ze smażonym - również tłustym - mięsem ziemniaki, które w tym zestawie katastrofalnie wpływają na naszą figurę. Sztuka tego co łączyć, a czego nie łączyć jest znacznie bardziej skomplikowana i zaskakująca.

...

1/2

http://kuchnia.wp.pl/index.php/health/prop/id/643


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Październik 16, 2010, 16:44:49
Wiadomość wydrukowana ze strony www.wspolczesna.pl


Magazyn, 17 lipca 2010, 10:30
Glutaminian sodu. Polepsza smak tak, że nie oderwiesz się od jedzenia

Jacek Słomiński

Co sprawia, że po otwarciu chipsów nie możemy się od nich oderwać? Dlaczego zupki w proszku są tak apetyczne? Czemu jedząc niektóre potrawy ciągle mamy apetyt na więcej? Odpowiedź kryje się w substancji pobudzającej nasz zmysł smaku – glutaminianie sodu.
 

Glutaminian jemy niemal codziennie, bo dodawany jest do wielu produktów. Tymczasem może on powodować wiele bardzo niebezpiecznych chorób.

(sxc.hu)

Bez glutaminianu sodu, będącego istotą smaku wielu potraw, przemysł spożywczy nie mógłby chyba dziś funkcjonować. Znany pod nazwą E 621 lub MSG glutaminian sodu dodawany jest do wielu przetworzonych produktów żywnościowych. To on sprawia, że potrawa ma "to coś”. To właśnie jemu w dużej mierze zawdzięczamy smak i zapach żywności. Mimo, że glutaminian sodu jest jednym z najlepiej zbadanych składników pożywienia, nadal nie ma pewności, czy jest bezpieczny dla zdrowia.

Piąty smak
Nasz zmysł odróżnia cztery podstawowe smaki: słodki, kwaśny, słony i gorzki. Niedawno naukowcy dodali jeszcze jeden – smak glutaminianu sodu. Trudno odpowiedzieć na pytanie, jak on smakuje. Japończycy określają to słowem "umami”, co oznacza tyle, co smaczny, pyszny.

Czysty glutaminian prawie nie ma smaku, ale dodany do potrawy wydobywa z niej oryginalne walory smakowe, wzmacnia zapach, pobudza ludzki apetyt. Producenci żywności o tym wiedzą i dlatego stosują go na szeroką skalę. Używając tej przyprawy, można konsumenta przywiązać prawie do każdego "towaru” spożywczego.

Jemy go niemal codziennie. Glutaminian znaleźć można w kostkach rosołowych, zupkach w proszku, mieszankach przyprawowych, marynatach, mleku i jego przetworach, sosach do sałatek, wyrobach mięsnych i drobiowych, konserwach rybnych, chipsach, a nawet warzywach. Mówi się o nim, że jest to "sekretny dodatek” używany przez wielu kucharzy słynnych restauracji i hoteli. Kuchnia azjatycka nazywa go "istotą smaku” i od setek lat wykorzystuje, jako przyprawę i nieodzowny składnik potraw.

Poza polepszaniem smaku E621 nie ma żadnych wartości odżywczych. Podnosi atrakcyjność artykułów spożywczych, przez co bezpośrednio wpływa na wzrost ich sprzedaży.

Produkcję oczyszczonego glutaminianu na skalę handlową pierwsi rozpoczęli Japończycy w 1908 roku, kiedy udało się im wyizolować ten związek z wodorostów listownicy japońskiej. Obecnie otrzymuje się go głównie z glutenów zbożowych takich jak gluten pszenny, kukurydziany i sojowy, a także z melasy powstającej przy produkcji cukru z buraka oraz przez mikrobiologiczną fermentację węglowodanów.

Opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego "umami”. Wynaleziono metodę syntetycznego otrzymywania glutaminianu sodu, co znacznie obniżyło koszty jego produkcji.

Niezbędny dla organizmu
Glutaminian jest naturalnym aminokwasem i pełni ważną rolę w organizmie. Jest głównym składnikiem białek, bierze udział w ich syntezie, uczestniczy w procesie przemiany materii, pomaga w transporcie azotu. Mleko kobiet zawiera 10 razy więcej glutaminianu niż mleko krowie.

Niedawne badania wykazały, że organizm sam wytwarza glutaminian. Jest on podstawowym źródłem energii w jelitach, potrzebny jest także do prawidłowego funkcjonowania mózgu.

Substancja ta pełni rolę neuroprzekaźnika, czyli bierze udział w przekazywaniu bodźców między komórkami nerwowym. Jednakże bariera krew – mózg, która chroni układ nerwowy przed dostępem niepożądanych substancji, uniemożliwia wnikanie glutaminianu bezpośrednio do mózgu. Z tego powodu mózg sam go wytwarza syntetyzując z glukozy i innych aminokwasów.

Glutaminian występuje w sposób naturalny w wielu produktach spożywczych. Można go znaleźć w mięsie, rybach, warzywach, pomidorach, mleku i jego przetworach, ziemniakach, produktach zbożowych, sosie sojowym oraz w wielu rodzajach sera.

Syndrom chińskiej restauracji
Jest jednak druga strona smaku "umami”. Bywalcy chińskich restauracji często uskarżają się na bóle głowy, nudności, osłabienie, przyspieszony rytm serca, sztywnienie karku, pleców i ramion. U niektórych pojawia się wysypka, suchy kaszel, a nawet zaburzenia świadomości. Dolegliwości te nazwa się "syndromem chińskiej restauracji” i łączy z nadmiarem glutaminianu sodu w pożywieniu.
Niekorzystne objawy fizjologiczne pojawiają się zwykle już w godzinę lub dwie godziny po posiłku.

Czasami organizm reaguje nawet po dwóch lub trzech dobach. Szacuje się, że 25 procent populacji nie toleruje (w różnym stopniu) glutaminianu sodu.

Stopień tolerancji glutaminianu sodu zależy od indywidualnych właściwości organizmu. Osoby nadwrażliwe nie tolerują nawet najmniejszej jego ilości, innym szkodzi tylko w dużych dawkach, jeszcze inni nie odczuwają po jego spożyciu żądnych dolegliwości. Niepożądane reakcje mogą nasilać się zwłaszcza u dzieci.

Glutaminian sodu podejrzewa się także o powodowanie chorób zwyrodnieniowych mózgu. Nadwyżka tej substancji w mózgu powoduje obumieranie komórek nerwowych i objawy podobne do chorób: Alzheimera, Parkinsona i świętego Wita.

W USA eksperymentowano z E621 na szczurach. Wykazano, że jego nadmiar w pożywieniu tych gryzoni powodował u nich ślepotę. Opublikowano też wyniki badań wskazujące, że istnieje związek między zwiększeniem objawów astmy oskrzelowej, a nadmiernym spożyciem glutaminianem sodu.

E621 nie służy osobom z chorobami przewodu pokarmowego, na przykład z chorobą wrzodową, pobudza bowiem wydzielanie soków trawiennych. Nie jest też zalecany odchudzającym się – wzmaga apetyt.

Jeść albo nie jeść?
Zdania na temat szkodliwości glutaminianu nadal dzielą naukowców. Oficjalne badania nie potwierdziły, że stwarza on zagrożenia dla zdrowia, ale też nie rozwiały wszystkich wątpliwości. Uczeni przyznają, że jego oddziaływanie na organizm człowieka nie jest do końca poznane. Wiadomo, że w dużych ilościach glutaminian sodu jest szkodliwy. Nie bez znaczenia dla zdrowia jest też to, czy jest on spożywany w postaci naturalnej, czy syntetycznej.

Wiele chińskich restauracji rezygnuje z tej przyprawy w obawie przed utratą klientów. Niektórzy producenci żywność reklamują swoje produkty zaznaczając na opakowaniu, że nie zawierają one glutaminianu sodu. Często też starają się ukryć jego obecność w swoich wyrobach pod różnymi nazwami, np: ekstrakt z autolizowanych drożdży, roślinny hydrolizat białkowy, przyprawa albo aromat naturalny.

Zasady używania E621 są w Unii Europejskiej ściśle ustalone. Jeśli jednak będziemy codziennie spożywać kilka potraw z dodatkiem E621, jego koncentracja w organizmie może być już szkodliwa.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Październik 16, 2010, 19:23:54

Dieta na zdrową jesień i zimę
 

Jesień – sezon przeziębień, katarów, angin, bólów gardła i grypy. Corocznie dajemy się tym jesiennym infekcjom pokonać, choć można postarać się im zapobiec. Na to, czy przetrwamy ten okres bez infekcji i przeziębień, ma również wpływ – i to wcale niemały – sposób odżywiania.

Dieta na niepogodę.

Dieta codzienna, a ta na niepogodę zwłaszcza, powinna dostarczyć organizmowi odpowiedniej ilości witamin – przede wszystkim C (natka pietruszki, papryka czerwona, brukselka, brokuły, szpinak, kapusta włoska, kapusta biała, cytryna i pomarańcza) i A (marchew, papryka, pomidory, kapusta, brokuły, morele, brzoskwinie – dostarczające prowitaminy A), a także składników mineralnych – wśród których największe znaczenie mają cynk, selen i żelazo.

W chłodne dni organizm potrzebuje więcej energii na ogrzanie się, dlatego najważniejszym przykazaniem jesiennej i zimowej diety jest niewychodzenie z domu bez porządnego śniadania.

Posiłki – trzy główne i dwa „między” – powinny obfitować w warzywa i owoce oraz produkty zbożowe – najlepiej z mąk z pełnego przemiału.

Jadłospis tak skomponowany, na pewno znacznie wzmocni układ odpornościowy, odpowiedzialny za obronę organizmu przed wirusami, bakteriami i wolnymi rodnikami.

5 razy dziennie

Prof. dr hab. Witold Zatoński, twórca fundacji „Promocja Zdrowia”, przekonuje o ochronnej roli diety bogatej w warzywa i owoce i namawia: „warzywa i owoce pięć razy dziennie”: do śniadania banan, na drugie szklanka soku i trochę rodzynków albo kilka orzeszków, do obiadu sałata, ogórek albo np. buraczki, a do kolacji jabłko, brzoskwinia, kilka śliwek. Jeśli dodatkowo zminimalizujemy w posiłkach tłuszcze zwierzęce na rzecz tych pochodzących z roślin oleistych, to układ immunologiczny powinien dać sobie radę z zagrożeniami. Ważne przy tym, i o tym trzeba pamiętać, by czynników chroniących zdrowie dostarczać organizmowi regularnie, wielokrotnie w ciągu dnia.

Mikroelementy – dlaczego ważne?

Cynk zwiększa liczbę przeciwciał i komórek obronnych oraz hamuje wzrost bakterii chorobotwórczych.

Znajduje się on m.in. w ostrygach, otrębach pszennych i kiełkach pszenicy, w nasionach dyni i słonecznika, w większości grzybów, w wołowej wątrobie i niektórych rybach, żółtku jaj, mięsie kurcząt i królików, grochu, fasoli i soczewicy, orzechach, cebuli i czosnku.

Selen „zmusza” organizm do wytwarzania antyciał, czyli ciał odpornościowych w przypadku zagrożenia infekcją.

Selen możemy znaleźć w rybach (zwłaszcza w śledziach), krabach i krewetkach, w podrobach wołowych i cielęcych, w otrębach pszennych, kiełkach pszenicy i ziarnach kukurydzy, w pomidorach, grzybach i czosnku, w drożdżach i produktach z mąki z pełnego przemiału.

Trzeba jednak pamiętać, że słodkości w całości lub części niszczą selen.

Żelazo – niedostatek tego minerału wpływa hamująco na produkcję przeciwciał. Żelazo wzmacnia system odpornościowy, powodując zwiększoną odporność na przeziębienia.

Najlepszym źródłem żelaza są: sok ze śliwek, suszone morele, orzechy, nasiona dyni, słonecznika, kiełki pszenicy, mięso i produkty mięsne, warzywa strączkowe i zielone, pełnoziarniste produkty zbożowe.

***

Zmiksowane witaminy

Utrzeć 2 marchewki, 1/2 selera, posiekać małą cebulkę, 4–5 pomidorów obrać ze skórki. Wszystko włożyć do miksera, zmiksować. Dopełnić wodą mineralną (najlepiej niegazowaną) do 1 litra. Doprawić solą i pieprzem.

Wypijać porcjami w ciągu dnia.

Czosnek

W naszej diecie nie może zabraknąć czosnku, którego spożycie chroni przed przeziębieniami i pomaga zwalczać ich objawy.

Czosnek jest też dobrym źródłem witamin (zwłaszcza C) i składników mineralnych. Nieprzyjemny zapach z ust po jego spożyciu można zmniejszyć, zagryzając natką pietruszki, nasionami kminku albo popijając jogurtem naturalnym.
http://www.poradnia.pl/diety/diety/721-dieta-na-zdrowa-jesien-i-zime


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 09, 2010, 21:46:39
Dieta na przytycie

(http://i.wp.pl/a/f/jpeg/25819/d445.jpeg)

Pomimo że większość z nas zmaga się z problemem nadwagi i otyłości, są też tacy, którzy mają zbyt niską masę ciała i chcieliby to zmienić. Niedowaga dotyka zwykle osoby z przyspieszoną przemianą materii, prowadzące bardzo aktywny i stresujący tryb życia. Może też być wynikiem choroby. Dlatego przed wprowadzeniem zmian w jadłospisie warto skonsultować się z lekarzem i zrobić komplet badań wykluczających np. nadczynność tarczycy czy pasożyty układu pokarmowego.

drowa dieta na przytycie nie jest odwrotnością diety odchudzającej. By zwiększyć masę ciała w odpowiedni sposób nie należy objadać się słodyczami i fast-foodami... Celem powinno być ładne zbudowanie ciała, przede wszystkim tkanki mięśniowej, a nie tłuszczowej.

Na czym polega dieta?

W pierwszym etapie diety do dziennego zapotrzebowania energetycznego dodajemy ok. 500 kcal. Jeżeli modyfikacja ta nie wywoła zmian na wadze, zwiększamy dawkę kalorii o kolejne 500. Trzeba pamiętać, że proces tycia jest dłuższy i trudniejszy niż odchudzania. Zwiększenie masy ciała o 2 kg podczas miesiąca to już duży sukces.

Podstawowe zasady komponowania jadłospisu:

1. Należy jeść 5-6 posiłków dziennie, co 2-3 godziny o stałych porach, tak by zapewnić organizmowi stały dowóz energii.

2. Pierwszy posiłek zjeść do godziny po przebudzeniu.

3. Wykluczyć z diety fast-foody, potrawy tłuste, duże ilości słodyczy – produkty te dostarczają dużych ilości kalorii, ale są niezdrowe i dodatkowo obciążające dla żołądka.

4. Należy dążyć do tego by każdy posiłek był jak najbardziej wartościowy, tzn. zawierał jak najwięcej składników odżywczych. Najlepiej łączyć np. pieczywo/ryż itd. z mięsem/produktem mlecznym i tłuszczem. Nigdy nie ograniczać się do dań opartych tylko na warzywach czy owocach.

5. Podstawą diety powinny być produkty spożywcze będące źródłem węglowodanów (pieczywo, kasze, ryż, makaron, musli i inne płatki, ziemniaki) - należy dbać o to, by wyżej wymienione produkty były podstawą każdego posiłku.

Chcę przytyć!

1/4

...

http://kobieta.wp.pl/kat,26377,title,Dieta-na-przytycie,wid,12909681,wiadomosc.html?ticaid=1b63e


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 26, 2010, 22:12:41
Dlaczego warto jeść ryby?

(http://i.fitness.wp.pl/gfx/wpfitnes/pl/defaultaktualnosci/25/121/1/749734358.jpg)

Najchętniej spożywanym przez nas mięsem jest wieprzowina, a zaraz po niej drób. Ryby, konsumujemy w mniejszych ilościach, średnio w ciągu roku na jednego mieszkańca przypada ich zaledwie 6 kg.


To niewiele biorąc pod uwagę fakt,  że zgodnie z sadami racjonalnego odżywiania powinniśmy spożywać je co najmniej dwa – trzy razy w tygodniu, co rocznie przekłada się na spożycie w wysokości ok. 14 kg! 

Ryby zjadamy najczęściej ze względu na  tradycję oraz przekonania religijne. W związku z tym goszczą one na naszych stołach głównie w dni postne, piątki oraz w Wigilię. Warto jednak zwrócić uwagę na szereg walorów żywieniowych i zdrowotnych związanych z ich spożyciem. Wprowadzać do diety różne ich rodzaje oraz nowe potrawy, w których stanowią główny element.


Zawartość składników odżywczych oraz witamin i minerałów w mięsie ryb jest uzależnienia od wielu czynników jak: gatunek, wiek, rodzaj pożywienia, miejsce bytowania. Zróżnicowaną jakością, w zależności od procesów stosowanych podczas produkcji, transportu i przechowywania, charakteryzują się również przetwory rybne. 

Mięso ryb to bezsprzecznie doskonałe źródło białka (zaw. 13 – 24%) o wysokiej wartości biologicznej. Zawiera ono wszystkie niezbędne aminokwasy (tzw. egzogenne), których organizm nie jest w stanie samodzielnie wyprodukować. Aminokwasy egzogenne muszą zatem zostać dostarczone wraz z pożywaniem, aby następnie stać się składnikiem budującym tkanki organizmu.

Jakość białka ryb jest porównywalna do białka mięsa zwierząt rzeźnych (wieprzowina, wołowina). Istotny jest fakt, że mięso ryb jest jednocześnie mniej kaloryczne niż np. mięso wieprzowe. Wpływa na  to niższa zawartość tłuszczu. Dla porównania 100 g mięsa karpia to 110 kcal, 18 g białka i 4 g tłuszczu,  100 g szynki wieprzowej przy tej samej zawartości białka dostarcza aż 21 g tłuszczu i 260 kcal.

1/3

...

http://fitness.wp.pl/zdrowie/abc-odchudzania/art121,dlaczego-warto-jesc-ryby.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: krzysiek Grudzień 26, 2010, 22:39:55
A ja nie jem ryb już od wczesnego dzieciństwa. Już sam ich zapach przyprowadza mnie o mdłości. Nie mówiąc o smaku. Próbowałem to kilka razy przezwyciężyć, bo mam świadomość ich wartości odżywczej, ale rezultaty były opłakane - potężny odruch wymiotny (sorry!). Znam jeszcze parę osób o podobnych skłonnościach. Ciekawe, czym to można wytłumaczyć?


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 26, 2010, 23:39:30
Ja też tak miałem :(, ale spróbowałem sandacza usmażonego przez przyszłą teściową (sandacza złapałem w Narwi), no i się zaczęło.
Okazało się że smakują mi ryby tylko te "z górnej półki" ;D
Karpia nie jem bo śmierdzi mułem i to właśnie karp, jego zapach i smak odstręczył mnie od ryb na wiele lat.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: krzysiek Grudzień 27, 2010, 00:01:09
Dzięki Thotal za częściową identyfikację problemu! A czy przypadkiem u Ciebie nie wystąpiło przeświadczenie, że trzeba się przypodobać przyszłej teściowej?  ;D To duża motywacja  :)
Co do karpia, to zachodni Europejczycy uważają go za rybę niejadalną, a nawet ozdobną (taką do akwariów, ale broń Boże do jedzenia!). A u nas naród da się pokroić w dzwonka, żeby go zjeść na Wigilię. No to kto ma rację? Coś mi tu nie gra. Obserwowałem dwa dni temu moją Mamę podczas Wigilii, która mordowała się z ościami tej rybki i w końcu ją zaliczyła. Ale czy to na tym ma polegać tradycja? Zwłaszcza, że nawet Kościół niedawno przyznał, że tzw. wigilijne poszczenie wcale nie jest nakazywane przez doktrynę KK.

Chyba staliśmy się niewolnikami własnej tradycji. Ale ja to szanuję, choć karpia już chyba nigdy nie dotknę.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 27, 2010, 00:10:05
Zapomniałem dodać, że teściowa chciała mi się przypodobać, a ja nie potrafiłem się oprzeć jej kulinarnemu kunsztowi ;D
Faktycznie, wielokrotnie doświadczyłem na sobie słynnego przysłowia, "do serca przez żołądek" ;)


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: krzysiek Grudzień 27, 2010, 00:20:12
To jest wytłumaczenie! Z tym że ten sandacz, to tylko przykrywka. W gruncie rzeczy chodziło Ci o całkiem inną "rybkę". Ja to rozumiem i doceniam  ;) A poza tym wspomniałeś, że sam złowiłeś tego sandacza. To znaczy, że masz parcie na rybki. Mój brat też je łowi i chętnie zjada. A i ja umiem sobie wyobrazić, że łowię rybeńki dla samego łowienia. To taka nasza męska żyłka myśliwska. Zakodowana chyba w genach.

Tak, czy inaczej dałeś mi do myślenia i może jeszcze raz podejdę do tych fishów "z górnej półki". Może się wreszcie przełamię?

Pozdrawiam schabowo i kapustowo  ;D


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 27, 2010, 21:35:16
Wapń: potrzebny od dzieciństwa do starości
23 PAŹDZIERNIKA 2009

(http://naukadlazdrowia.pl/wp-content/uploads/2009/10/1056910_a_glass_of___-150x150.jpg)

W organizmie dorosłego człowieka znajduje się ok.1 kg wapnia, z czego aż 99% jest zdeponowane w kościach. Dziennie potrzebujemy go ok.1g, ale młodzieży w okresie szybkiego wzrastania, kobietom w ciąży i karmiącym potrzeba więcej: 1,5-2 g. Zwiększona podaż wapnia jest też konieczna dla starszych osób, w tym u kobiet po menopauzie. Czy do zaspokojenia potrzeb wystarczy nam prawidłowa dieta? Niestety, przeciętna dieta w Polsce nie dostarcza wystarczającej ilości wapnia. Szacuje się, że pokrywa 40-80% zapotrzebowania. Niezależnie od wieku, większość ludzi spożywa za mało produktów bogatych w wapń i przebywa za krótko na słońcu, by organizm mógł zgromadzić zapasy witaminy D. Ludzie po 40-stce boją się zawału serca i raka; znacznie mniej osteoporozy, bo nie boli. Profilaktyka wydaje się łatwa: więcej ruchu, spacery na słońcu, mniej alkoholu i kofeiny oraz codzienna szklanka mleka (ma ok. 300 mg wapnia). Najbogatszym źródłem wapnia jest mleko i jego przetwory: kefir, jogurt, twarożek, sery dojrzewające.

...

http://naukadlazdrowia.pl/wapn-potrzebny-od-dziecinstwa-do-starosci



Skorupki jaj kurzych: niedoceniane źródło wapnia
14 LISTOPADA 2010

(http://naukadlazdrowia.pl/wp-content/uploads/2010/11/eggshell_1000-300x300.jpg)

O roli wapnia i jego znaczeniu dla zdrowia człowieka pisaliśmy w artykule Wapń: potrzebny od dzieciństwa do starości. Cennym, a zarazem niedocenianym źródłem tego ważnego pierwiastka jest skorupa jaja kurzego, z czego mało kto jednak zdaje sobie sprawę. Obecnie ten produkt nie jest w Polsce wykorzystywany na skalę przemysłową i stanowi odpad w produkcji wyrobów spożywczych i stad wylęgowych, będąc problemem zarówno ekonomicznym jak i ekologicznym dla producentów. Ale skorupki można zjeść! Decydując się na spożywanie skorup jaj kurzych dbamy nie tylko o własne zdrowie, ale także o „zdrowie” naszej planety, równocześnie oszczędzając na zakupie drogich suplementów wapnia w aptece. Czy można chcieć czegoś więcej? Życzymy smacznego.


Rola i budowa skorupy jaja kurzego

...

http://naukadlazdrowia.pl/skorupki-jaj-kurzych-niedoceniane-zrodlo-wapnia




Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Barbarax Styczeń 09, 2011, 09:10:40
Akrylamid

Zacznijmy od faktów: „Fakty wskazują na to, że im bardziej żywność jest przetworzona i ugotowana lub usmażona, tym gorzej ją strawić i zmetabolizować”, o czym świat medycyny poinformowała doktor nauk medycznych ze specjalnością z zakresu prawidłowego żywienia, bohaterka ponad 600 programów telewizyjnych i radiowych, autorka wielu naukowych publikacji, Amerykanka dr Nancy Appleton.
Jak wynika z jej obserwacji „naukowcy oszacowali, że przeciętne ryzyko choroby nowotworowej z powodu ekspozycji na heterocykliczne aminy wynosi 1 na 10 000 i wzrasta do więcej aniżeli 1 do 50, jeśli osoby spożywają duże ilości mięsa smażonego, szczególnie kurczaki z rożna”. (Dr. Appleton w ten sposób odnosi się do trującego i wysoce karcynogennego związku, który wydziela się w trakcie „uszlachetniania” produktów spożywczych wysoką temperaturą, znanego pod nazwą akrylamid. Przyczyny jego powstawania niestety wciąż są naukowcom nieznane).
Związek ten, obecny w wielu produktach spożywczych, truje szczególnie dzieci, wciąż słabe immunologicznie, za to uwielbiające słodycze, hamburgery, frytki czy wszelkie odmiany chipsów. Truje i nas, albowiem smażeniny i frytek w rodzinnej diecie niemało.
O akrylamidzie pierwsi poinformowali świat Szwedzi, a konkretnie naukowcy skupieni w Narodowej Administracji Żywnością (szwedzki odpowiednik polskiego Instytutu Żywienia).
Oni tez udokumentowali jego karcynogenne działanie. O akrylamidzie wspomina również amerykańska Environmental Protection Agency (EPA). Ustalone przez nią maksymalne granice są aż o 300 razy mniejsze od ilości akrylamidu, jakiej można doszukać się w dużej porcji smażonych frytek. (Dopuszczalny limit akrylamidu to niby 0,12 mcg na 250 ml wody. Brak w normie wzmianki na temat akumulacji).
Nie są to jednak jedyne z produktów spożywczych, które poddajemy działaniu temperatury.
O innych mówi medyczny reporter, Robert Uhli. Powołując się na badania naukowców tym razem z Anglii, podaje, że alarmująco wysoką zawartość akrylamidu można odnaleźć we wszystkich smażonych produktach spożywczych. Mięso, jajka, ryby czy frytki nie stanowią więc żadnego tutaj wyjątku.
R. Uhli twierdzi: :Spośród wielu badanych przez brytyjskich uczonych produktów niektóre wykazały obecność akrylamidu aż o 1280 razy wyższą od międzynarodowych limitów bezpieczeństwa. Były to super marketingowe chipsy, chrupki, krakersy, prażony ryż Kellogsa oraz chrupki Pringlesa”.
Uhli również zauważa to, o czym mówią wszyscy uczeni zajmujący się „genotoksyczno-karcynogenną” substancją: „akrylamid jest sklasyfikowany jako chemiczna i karcynogenna substancja, bez określonej granicy bezpieczeństwa”.
Obserwacje te potwierdza amerykańska toksykolog z Food Standarts Agency, dr Diane Benford: „ Nie możemy określić jego (akrylamidu – J.M.) poziomu bezpieczeństwa. Musimy przyjąć, że każde narażenie na niego (…) może być ryzykowne”. A że lekarze leczący przyczyny wskazują na przetworzone pożywienie jako powód zwiększenia ryzyka wystąpienia choroby nowotworowej oraz miażdżycy o 40 do 60%, to czyż nie jest zrozumiałe, że nawołują do spożywania żywności nieprzetworzonej technologicznie?
„Według moich obliczeń – mówi naukowiec z amerykańskiego Clark University, prof. Dale Hattis – akrylamid jest przyczyną kilkunastu tysięcy przypadków zachorowań na raka rocznie”.
Oczywiście liczby podane przez profesora mogą być o wiele wyższe. A to tylko dlatego, że badania przeprowadził zgodnie z ustalonymi przez EPA normami dopuszczającymi obecność akrylamidu w minimalnych ilościach.
Jak niebezpiecznym związkiem jest akrylamid, świadczyć może proces sądowy wytoczony korporacjom Mc Donalds i Burger King przez grupę naukowców, domagających się od nich umieszczenia na opakowaniach z frytkami ostrzeżenia co do rakotwórczego charakteru smażonych frytek, czyli dokładnie tak, jak ma to miejsce w przypadku papierosów.
Problemami zdrowia wynikającymi z obecności w przetworzonych produktach spożywczych akrylamidu zajęła się również Światowa Organizacja Zdrowia, z tym że jak zwykle, za zamkniętymi drzwiami.
Mniej polityczny w swojej wypowiedzi okazał się dyrektor amerykańskiego Centrum Nauki i Dbałości o Konsumentów (Center for Science in the Pubic Interest), Michael F. Jacobson. Uważa on, że obowiązkiem „strażników” zdrowia jest informowanie obywateli o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą przetworzona żywność. Traktując jako kolejną z oferowanych trucizn, Jacobson twierdzi, że instytucje te powinny przekonać obywateli, aby ci „unikali lub co najmniej ograniczyli konsumpcję produktów bez jakiejkolwiek wartości odżywczej”. Zwłaszcza przemysłowych płatków śniadaniowych na dobry początek z dodatkiem marketingowego miodu (ilość akrylamidu w tym „zdrowiu” wynosi „zaledwie” 250 razy więcej od ustalonych limitów!).
Dla przykładu podam też, że ilości akrylamidu w gotowanych ziemniakach (w 120 g) przekraczają obowiązujący limit akrylamidu 25 razy. Gorzej wygląda sprawa frytek. Nie dość, że wykazują ogromne ilości akrylamidu, to zawierają dodatkowo tłuszcze typu trans. A każdy spożyty ich gram oznacza zwiększenie ryzyka wystąpienia chorób serca o 20%, co stwierdzili uczeni tym razem z Kanady.
Co robić, zapytają strwożeni konsumenci przetworzonej żywności?
Zmienić żywieniowe nawyki – odpowiedzą im lekarze leczący przyczyny.
Chciałbym tylko nadmienić, że zdrowe jedzenie nie jest wyłącznie kwestią zaspokojenia zmysłu smaku, ale przede wszystkim sposobem zapobiegania wszelkiego rodzaju chorobom i schorzeniom i to niezwykle skutecznym, bo jak twierdzą lekarze „od przyczyn”, potrafiącym powstrzymać zapadalność na choroby nowotworowe i układu krążenia aż w 80%!
Z tym, jak dodają , za pojęciem „zdrowe jedzenie” musi kryć się autentyczna wiedza. Ta sama, z której korzystam od wielu lat, bo wiem, że choroby cywilizacji nie biorą się znikąd …
„Dodatkowe badania wykazały – pisze dalej dr Appleton – że istnieje wyższe ryzyko zachorowania na raka trzustki, jelit i piersi, co wynika ze zwiększonej konsumpcji mięsa „ dobrze wysmażonego lub z rusztu:”. Podobne zresztą skutki zdrowotne wynikają
z konsumpcji żywności poddanej działaniu mikrofalówki !!!
To, że choroby cywilizacji są wynikiem m.in. konsumpcji technologicznie przetworzonej żywności, wykazali uczeni szwajcarscy już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Jako pierwsi zaobserwowali oni tzw. „leukocyty trawienia”, czyli białe ciałka krwi z tendencją do drastycznego wzrostu w zależności od ilości spożycia i stopnia przetworzenia pokarmu.
Odkryli również, że pokarmem wywołującym największy ich przyrost jest ten poddawany procesom rafinacji, homogenizacji, pasteryzacji i sezonowania.
Do nich należą m.in.: pasteryzowane mleko i soki, mleczna czekolada, margaryna, cukier, biała mąka oraz warzona sól. Przy okazji przekazujemy zwolennikom zdrowej żywności” pewną nadzieję: „Jeśli pożywienie jest przeżuwane w sposób dokładny, wyrządzone szkody w białych krwinkach są mniejsze. Natomiast jeśli ilości pożywienia w postaci surowej odpowiadają ilości tego zamienionego termicznie, to reakcja krwi okazuje się minimalna”.
Trzeba też wiedzieć, że ugotowane „na śmierć” mięso, warzywa, jajka, drób czy ryby są bardziej niebezpieczne dla zdrowia aniżeli tatar czy kogiel-mogiel.
A może faktycznie lepiej byłoby wziąć przykład z ssaków (oczywiście nie tych udomowionych, schorowanych), które jak wiemy, żywność traktują bardziej po ludzku – pisze w swojej książce „Od lekarza do grabarza”, Jerzy Maslanky.
http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=1325


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Styczeń 12, 2011, 22:06:32
Najbardziej uczulające produkty spożywcze

(http://www.wp.pl/i/ivar/F/201101/235665.jpg)

Alergie pokarmowe są niestety coraz powszechniejsze - co oznacza, że wielu z nas nie może całkiem bez zastanowienia sięgać do lodówki czy spiżarni po wszystko na co przyjdzie mu ochota.

Oczywiście najczęściej problem dotyczy małych dzieci, jednak w ich wypadku możemy mieć nadzieję, że to sprawa przejściowa i maluchy "wyrosną" z alergii, gdy będą trochę starsze. Na przykładzie niemowlaków najlepiej jednak widać jakie produkty uczulają najczęściej. Ta wiedza przyda się zarówno rodzicom maluszków, jak i dorosłym, gdy pojawią się objawy alergii: wymioty, biegunki, ale także zmiany skórne i utrzymujące się długo "przeziębienia" - czyli katar i pokasływanie.

Postawienie prawidłowej diagnozy i znalezienie przyczyny reakcji alergicznej nie jest wcale proste. Oczywiście możemy zdecydować się na testy skórne lub krwi. Jednak u małych dzieci raczej się ich nie robi. Co wtedy? Odstawiamy potencjalnie uczulające potrawy i kiedy wszystkie objawy znikną powoli wprowadzamy je do naszej diety, uważnie obserwując, w którym momencie pojawią się niepokojące objawy. Wówczas możemy być pewni, z czego powinniśmy zrezygnować.

Żeby to zrobić powinniśmy wiedzieć co najczęściej nas uczula.

Największa liczba osób - zwłaszcza małych dzieci - cierpi z powodu nietolerancji krowiego mleka, a co za tym idzie także produktów mlecznych - sera, jogurtów itd. Alergię może wywołać także mleko owcze i kozie. Równie uciążliwe - na szczęście rzadziej spotykane - jest uczulenie na kurze jajka - głównie białko. Z jajek wprawdzie można zrezygnować ale pamiętajmy, że białko obecne jest także w ciastach, makaronach, majonezie i wielu innych produktach.

Jeśli mamy problemy z tolerowaniem przez organizm mleka lub jajek, alergia może też dotyczyć mięsa. W przypadku mleka - uczulenie może wywołać wołowina lub cielęcina. Alergia na jajko może się wiązać z problemami po zjedzeniu drobiu.

Na liście produktów uczulających znalazły się też ryby - niektóre osoby mają objawy nie tylko zjedzeniu ale nawet ich dotknięci. Najczęściej przyczyną alergii są śledzie, łosoś i makrela - szczególnie wędzone.

1/2

...

http://kuchnia.wp.pl/index.php/health/prop/id/699


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Styczeń 15, 2011, 20:31:06
Uważajmy na to co jemy, bo niedługo może nas już nie być :(

http://www.sfora.pl/Zatruwamy-ciezarne-kobiety-Sa-jak-chemiczne-wysypiska-a28231




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: greta Styczeń 15, 2011, 22:03:28
Jezeli sami nie wybierzemy sobie zdrowego jedzenia,to nikt tego za nas nie zrobi.
W tych czasach mamy mozliwosci,chocby w necie,dowiedziec sie bardzo wielu
ciekawych i rozsadnych wiadomosci odnosnie jedzenia,tak wiec miejmy pratensje
tylko do siebie jezeli z tego nie korzystamy.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Styczeń 15, 2011, 22:46:17
W kontekście tego całego zatruwania nas przyszła mi do głowy pewna myśl, zaczytana z książki o "dzieciach indygo". Ciekawym motywem tam zapodanym była informacja o tym, iż te dzieci są również uodpornione (oczywiście w granicach rozsądku/możliwości (genetycznych?)) na różne paskudztwa, które normalnego śmiertelnika niszczą. Tak więc te wszystkie "wynalazki" wykorzystywane z premedytacją do niszczenia nas na "indygo" nie mają tak destrukcyjnego wpływu.
To oczywiście mój wniosek z przeczytania tej lektury, a jak jest w rzeczywistości to już czas pokaże.  ;) ;D


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Styczeń 15, 2011, 23:58:33
Przeczytałem ostatnio "Rewolucja Zielonych Koktajli" Victorii Boutenko.

http://www.dobreksiazki.pl/b17718-rewolucja-zielonych-koktajli.htm



Polecam wszystkim lekturę, to naprawdę rewolucyjne podejście do odżywiania...



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Maj 29, 2011, 21:29:23
Jedzenie świeżych warzyw i owoców ma znaczenie , czyżby więc uderzono w ten filar naszego zdrowia ?

Według lekarzy z Hamburga w tej chwili znany jest tylko jeden lek, który działa na ten szczególnie złośliwy szczep bakterii EHEC. "Hamburger Abendblatt" podał w piątek popołudniu, że wytwarzając przeciwciała dotychczas poskutkował on w sześciu przypadkach.

Niemiecki minister zdrowia Daniel Bahr (FDP) zaapelował „ostrożność i roztropność”. Dodał, że jak sytuacja się uspokoi, będzie „trzeba dokładnie zbadać, jak to się stało, że bakterie się uodporniły” na antybiotyki.

Minister ds. aprowizacji, rolnictwa i ochrony konsumentów Ilse Aiger poinformowała w rozmowie z niedzielnym wydaniem "Bilda", że "eksperci w Niemczech i Hiszpanii nie byli w stanie ponad wszelką wątpliwość zlokalizować" źródła zakażenia, dlatego zaleca się ostrożność w przypadku wszystkich nowalijek.

http://www.tvn24.pl/-1,1704785,0,1,hiszpanskie-ogorki-strasza-europe-austria-ostrzega,wiadomosc.html

Ważne, aby się nie dać wciągnąć w spiralę strachu. Kto ma własne z działeczki ten wie o czym piszę ;)
Jestem prawie pewien, że kolejne wiadomości n/t nowalijek będą o dobroczynnym napromieniowywaniu żywności ..
A może jestem uprzedzony ... ?
Ale lek oczywiście już jest.Skuteczny. Teraz dajcie nam większe środki na lepsze leki ... a okaże się ,jak zwykle, że witamina C wystarczy :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Maj 29, 2011, 21:35:32
>East<,
zamieść tę notkę również w tym wątku:    Bakteria EHEC (http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=6911.0)

Nie bedzie to potraktowane jako powielanie postów.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Maj 29, 2011, 21:57:32
No tak, temat jest bardzo ciekawy.

Najpierw byl ogromny problem miesny, chore zwierzeta w calej Europie. Nastepnie szczepionka przeciw grypie.
Nastepnie zatrute jajka.
Teraz mamy problem roslinny, salata, pomidory ogorki.
Pytanie samo sie cisnie do ust- co to wlasciwie wszystko znaczy, o co w tym wszystkim idzie.
Po kazdej katastrofie, temat ucisza sie i broblem przestaje istniec.
Ciekawe, co bedzie nastepna katastrofa?


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: krzysiek Maj 29, 2011, 22:07:10
Najbardziej szkodliwy dla człowieka jest... człowiek. Dopóki żył w zgodzie i harmonii z Naturą, ta nie robiła mu przykrości.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Maj 29, 2011, 22:44:01
>East<,
zamieść tę notkę również w tym wątku:    Bakteria EHEC (http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=6911.0)

Nie bedzie to potraktowane jako powielanie postów.
zrobione


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Czerwiec 10, 2011, 14:02:11
Wpadł mi w "ręce" fajny artykuł z którego przetłumaczę tylko fragmencik, na zachętę

- Erwin Schrödinger talks about the concept of negative entropy. He was looking for the nutrient which is hidden in our food, and which defends us from heat death. Why do we need to eat biological food; why can we not feed directly on the chemical elements of matter? Schrödinger answers this question by saying that what we feed on is not matter but neg-entropy, which we absorb through the metabolic process (Schrödinger, 1944).

http://journalofcosmology.com/Consciousness101.html

Erwin Schroedinger mówi o koncepcji negatywnej entropii ( zjawisku polegającym na dążeniu do uporządkowania struktur ). Szukał on składnika odżywczego ukrytego w pożywieniu który chroni nas przed śmiercią z przegrzania ( chodzi o rozpad , entropię ) .Dlaczego potrzebujemy jeść żywność biologicznie aktywną ? Czemu nie żywić  się wyłącznie  chemią lub elementami materii ? Schroedinger opowiada na to w ten sposób ,że to czym się żywimy nie jest materią tylko NEGATYWNĄ ENTROPIĄ ( uporządkowaniem ), które absorbujemy w procesie metabolizmu ( 1944r)

Dalej inny noblista Albert Szent-Gyorgyi, powiedział :  (..)  "a profound difference between organic and inorganic systems can be observed . As a man of science I cannot believe that the laws of physics lose their validity at the surface of our skin. The law of entropy does not govern living systems. Szent-Gyorgyi dedicated the last years of his life to the study of syntropy and its conflict with the law of entropy (Szent-Gyorgyi, 1977).

tłumaczenie :
Możemy zaobserwować wielką różnicę pomiędzy systemami ożywionymi i nieożywionymi . Jako człowiek nauki nie mogę uwierzyć ,że prawa fizyki tracą ważność od powierzchni naszej skóry ( wgłąb). Prawo entropii ( dążenie do unicestwienia uwalniając energię ) nie zarządza żywymi systemami . Szent-Gyorgyi ostatnie lata swojego życia poświęcił studiowaniu syntropii (negatywnej entropii) oraz jej konfliktowi z prawami entropii (1977 rok).

http://journalofcosmology.com/Consciousness101.html

W w/w linku są wypowiedzi jeszcze innych naukowców na temat świadomości oraz natury samych procesów życiowych. Negentropia (uporządkowanie ,życie ) to matematycznie udowodnione oddziaływanie z przyszłości w przeszłość ! Życie jest takie niezwykle precyzyjne ponieważ zarządzane jest z przyszłości poprzez świadomość :)

I odtąd zaczyna się naukowa herezja. Ponieważ nikt na razie nie śmie wprowadzić fizyki do świata duchów  więc nikt tej nauki nie tyka . W konsekwencji ta nauka jeszcze nie dociera pod strzechy, ale ta wiedza od dawna istnieje .


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: wiki Lipiec 03, 2011, 11:32:03

Polecam ciekawy art


http://biznes.onet.pl/10-mitow-o-polskiej-zywnosci,


dlatego dla rodziny mam swoje własne warzywa i owoce :) bez chemii i wcale nie gorzej wygladają ce niż te ze sklepowych wystaw


Pozdrawiam :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Lipiec 04, 2011, 11:08:48
>Wiki<,
link , który podałaś mnie się nie otwiera, nie będziesz miała nic przeciw jeśli podam ten:

http://biznes.onet.pl/10-mitow-o-polskiej-zywnosci,18861,3776678,1,fotoreportaze-detal-galeria

i na tej stronie można przeczytać więcej tego typu ciekawostek:

http://szukaj.onet.pl/query.html?qt=10%20mit%C3%B3w%20o%20polskiej%20%C5%BCywno%C5%9Bci


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Linda Wrzesień 23, 2011, 16:54:09
 :)

(http://www.geekweek.pl/wp-content/files_flutter/jt_th_bed743d08114c54bf92e6fd6ac1cf82e_1316689061rice.jpg)

Jesteśmy tym, co jemy – bardziej dosłownie niż nam się wydawało

Jesteś tym, co jesz – mówi przysłowie i teraz okazuje się, że może być w nim więcej prawdy niż nam się wydawało. Materiał genetyczny niektórych roślin może bowiem przetrwać proces trawienia i dostać się do naszego krwiobiegu i dalej – wpływać na nasze geny.

MikroRNA (znane też jako miRNA) to miniaturowe cząsteczki RNA o długości 21-23 nukleotydów. Odpowiadają one za ekspresję – a więc odczytywanie i przepisywanie innych genów na finalne produkty – czyli białka lub różne formy RNA. Wiążą się one z tak zwanym informacyjnym RNA (mRNA; ang. messenger RNA), które przenosi informacje z genów do aparatu translacyjnego. Gdy miRNA zwiąże się z mRNA skutecznie blokuje ono jego produkcję.

Badacze z Uniwersytetu Nankin w Chinach badali miRNA, które cyrkuluje w ludzkiej krwi i odkryli, że niektóre z nich nie pochodzą z naszego organizmu, lecz od roślin. Jedną z najpopularniejszych roślin tego typu był ryż – podstawa chińskiej diety. Badania przeprowadzone na myszach potwierdziły to – faktycznie część miRNA pochodzi z tego co jemy.

Po wszczepieniu myszom pochodzącego z ryżu miRNA, naukowcy odkryli że ilość naturalnie występującego w naszym organizmie enzymu filtrującego LDL (ang. low density lipoproteins – czyli tak zwany „zły cholesterol” o niskiej gęstości) spadła. Ryżowe miRNA wiązało się właśnie z informacyjnym RNA tego enzymu powodując to, że nie był on skutecznie produkowany.

Prowadząc badania dalej – podano myszom molekuły, które wyłączają działanie miRNA – co spowodowało wzrost poziomu enzymu i obniżenie poziomu LDL.

Tak więc po raz kolejny prawda ludowa ma w sobie dużo więcej mądrości niż widać na pierwszy rzut oka. Pytanie jakie się teraz pojawia to jak za pomocą miRNA wpływają na nasz organizm inne rośliny. Otwiera to zatem lekarzom i dietetykom zupełnie nową drogę, o której póki co nie wiemy prawie absolutnie nic.

Źródło: blogs.discovermagazine.com





Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Wrzesień 24, 2011, 20:05:06
Cytuj
Badacze z Uniwersytetu Nankin w Chinach badali miRNA, które cyrkuluje w ludzkiej krwi i odkryli, że niektóre z nich nie pochodzą z naszego organizmu, lecz od roślin. Jedną z najpopularniejszych roślin tego typu był ryż – podstawa chińskiej diety. (..). Ryżowe miRNA wiązało się właśnie z informacyjnym RNA

Wygląda na to, że poprzez żywność da się wręcz programować nasze geny. Czyżby to było celem producentów GMO ?

Cytuj
Otwiera to zatem lekarzom i dietetykom zupełnie nową drogę, o której póki co nie wiemy prawie absolutnie nic.

My nie wiemy  nic, ale Big Pharma i animatorzy GMO wiedzą.

Na szczęście to wszystko są rzeczy wtórne. Na nasze geny największy wpływ ma ... Świadomość :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Wrzesień 24, 2011, 20:10:04
Cytuj
Badacze z Uniwersytetu Nankin w Chinach badali miRNA, które cyrkuluje w ludzkiej krwi i odkryli, że niektóre z nich nie pochodzą z naszego organizmu, lecz od roślin. Jedną z najpopularniejszych roślin tego typu był ryż – podstawa chińskiej diety. (..). Ryżowe miRNA wiązało się właśnie z informacyjnym RNA

Wygląda na to, że poprzez żywność da się wręcz programować nasze geny. Czyżby to było celem producentów GMO ?

Cytuj
Otwiera to zatem lekarzom i dietetykom zupełnie nową drogę, o której póki co nie wiemy prawie absolutnie nic.

My nie wiemy  nic, ale Big Pharma i animatorzy GMO wiedzą. ::)

Na szczęście to wszystko są rzeczy wtórne. Na nasze geny największy wpływ ma ... Świadomość :)

Czyli, sprawa wyjaśniona.
Wiadomo czemu służy GMO i nie ma co owijać w bawełnę. A pomyśleć, że wciąż próbują, również "nasi".


Tytuł: Cholesterol – koniec mitu?
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 25, 2011, 00:42:29

Cholesterol – koniec mitu?

    Cholesterol – to słowo spędza sen z powiek wielu ludziom wierzącym, że ich stan zdrowia, o ile jego stężenie we krwi przekracza magiczna liczbę 200 mg na 100 ml – grozi ciężkimi konsekwencjami jak miażdżyca i w końcu zawał serca i śmierć. Tymczasem najnowsze badania są uspokajające. Poziom cholesterolu we krwi nie znaczy nic więcej niż to. Mówiąc o tych badaniach „najnowsze” dodać należy, że to trochę na wyrost, potwierdzają one bowiem wyniki badań z lat 50.tych. Uspokajając Czytelników należy stwierdzić, że:
    1.Normy poziomu cholesterolu we krwi są ustalane odgórnie i nijak się mają do rzeczywistego stanu zdrowia. W latach 60.tych normą było 150-260 mg na 100 ml, po czym obniżono ją do 200 a teraz mówi się o dalszej obniżce zawieszonej poprzeczki. To „obniżenie” zupełnie „przypadkowo” zbiegło się ze zwielokrotnieniem zysków „pewnych”, można by nawet zaryzykować twierdzenie „najpewniejszych” firm farmaceutycznych. Tymczasem doświadczenia kliniczne dowodzą, że zawałowi ulegają również osoby o poziomie poniżej 190 mg. Co więcej, zasiana panika dbania o poprawną normę cholesterolu i związane z tym stresy prowadzą do nerwic i są w sumie czynnikiem znacznie bardziej sprzyjającym chorobom serca.
    2.Cholesterol zdolne są produkować wszystkie komórki jądrzaste organizmu a jego poziom we krwi ma luźny związek z jakością pożywienia. Jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu, w tym układu nerwowego, produkcji hormonów steroidowych, kwasów żołądkowych i składnikiem błon komórkowych. Zbyt niski jego poziom objawia się bezpłodnością u zwierząt.
    3.Zawierają go tylko produkty pochodzenia zwierzęcego, w tym także i ryby. Te ostatnie niesłusznie są podawane jako przykład właściwej diety zapobiegającej miażdżycy i to nie tylko z powodu dużej zawartości metali ciężkich na skutek zatrucia mórz. Łyżka tranu, kiedyś nagminnie podawany dzieciom, zawiera tyle samo cholesterolu co 100 g smalcu. Mimo to olej rybi ma chronić przed miażdżycą.
    Na marginesie warto zauważyć, że średnio Japończycy mają gorszy lipodogram i wyższe ciśnienie niż Amerykanie, rzadziej się leczą, a mimo to żyją dłużej.
    4.Podział na dobry i zły cholesterol jest mylący, gdyż obydwa spełniają ważne funkcje w organizmie lecz tłumaczenie zachodzącego związku wykracza poza ramy niniejszego tekstu. Heroiczne wysiłki zmierzające do wykluczenia go z diety sprowadzają dietę do ograniczenia spożywania tłuszczów. Jednak paradoksalnie, żywienie nisko tłuszczowe sprzyja kamicy żółciowej poprzez zmniejszenie wydzielania żółci  i redukcję skurczów woreczka żółciowego, powodując jej zgęstnienie, a przez to zwiększa produkcję cholesterolu.
    5.Regularne spożywanie niewielkich ilości alkoholu, np. wina przed jedzeniem lub w trakcie, zmniejsza ryzyko zachorowalności na miażdżycę.
    6.Nie wdając się w szczegółowe wyjaśnienia podkreślić należy, że ryzyko to zwiększa się nie poprzez większą zawartość tłuszczy w diecie, lecz ze względu na mała ilość białka, a szczególnie aminokwasu metioniny. Krótko mówiąc: więcej białka i witamin przy umiarkowanej ilości tłuszczu i zmniejszeniu cukru - chroni przed miażdżycą.
    7.Tyciu i związanemu z tym otłuszczeniu wątroby sprzyjają... ... węglowodany.
    Konkluzje powyższe potwierdzają to, o czym wielokrotnie pisałem: najważniejsza jest zbilansowana dieta. Jeść można w zasadzie wszystko, pod warunkiem, że będą to produkty jak najmniej przetworzone (zwłaszcza chemicznie). Jadamy za dużo węglowodanów i cukrów, no może też i tłuszczy, a za mało roślin strączkowych czyli białka.
    Pamiętajmy, że właściwa dieta to tylko jeden z warunków zdrowia.
                                    Jan Pokrywka
http://www.ng.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=182&Itemid=2


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: greta Listopad 25, 2011, 10:41:19
Wreszcie wiem dlaczego bedac wegetarianka mam cholesterol 360 i ani wiecej ani mniej od kiedy robie badania.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 25, 2011, 17:01:32
To coś smacznego i zdrowego na "dobry cholesterol" ale to tylko między innymi  :
ŻURAWINA

To działa!
Dzięki pracom zespołów badawczych udało się dokładnie ustalić, co sprawia, że żurawina tak skutecznie zapobiega infekcjom dróg moczowych. Otóż zawarte w niej antyoksydanty (tzw. poliantocyjanidy) zalicza się do najsilniejszych, jakie można znaleźć w tej grupie związków. Są one o tyle wyjątkowe, że mają podwójne wiązania chemiczne między cząsteczkami. Żadne inne poliantocyjanidy (ani te pochodzące z jagód, ani z winogron) ich nie posiadają. Naukowcy przypuszczają, że właśnie owe podwójne wiązania sprawiają, że bakterie nie mogą „przyczepić się” do tkanki wyściełającej przewód moczowy i dlatego łatwo je usunąć z organizmu. Żurawina ma też silne działanie bakteriobójcze. Badania amerykańskie wykazały, że wyciąg z tej rośliny niszczy aż 80 proc. szczepów bakterii odpornych na antybiotyki!

Jak antybiotyk
Żurawina jest bogata w witaminy C, A, B1, B2. Dostarcza również pektyn, błonnika, węglowodanów oraz wielu mikroelementów, m.in. żelaza (co sprawia, że jest polecana osobom z anemią), magnezu, wapnia, fosforu, potasu i jodu. Znaleziono w niej ponadto substancje wspomagające organizm w walce z grypą, a także infekcjami górnych dróg oddechowych. Jeden ze związków obecnych w żurawinie odkaża gardło oraz jamę ustną, przeciwdziała zagnieżdżaniu się bakterii w nabłonku jamy ustnej. Dzięki temu zapobiega rozwojowi infekcji. Można więc powiedzieć, że żurawina działa niczym naturalny antybiotyk.


http://www.pyszneizdrowe.pl/index.php?d=informacje&id=12

Co to są te proantycyjanidy mnie zaciekawiło i dokopałem sie, ze one są nawet lepsze niż vit C w redukownaniu wolnych rodników :

Są to polimeryczne struktury katechin zawarte w roślinach (..)są łatwo przyswajalne przez organizm człowieka i poza działaniem antyoksydacyjnym (właściwości antyoksydacyjne są ok. 20 razy większe niż wit. C i ponad dwukrotnie większe niż bioflawonoidów ogólnie) wywołują korzystny wpływ na:
- strukturę i stabilność włókien kolagenowych (jest to szczególna właściwość przypisywana OPC właśnie, generalnie katechiny też wykazują takie działanie, jednak OPCs są 4,5 razy efektywniejsze)
- wzmacniają naczynia krwionośne (już jednorazowa dawka 100 mg wzmacnia naczynia krwionośne).

http://www.laboratoriumurody.pl/forum/proantocyjanidy-porownanie-pycnogenolu-i-winogron,t569.html

Także zimą zamiast  słodyczy lepiej wciągnąć szklankę suszonych owoców żurawiny. Mniam . Jest słodko i zdrowo.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Luty 19, 2012, 22:25:06
(1/9) Zobacz, co pakują do fast-foodów. Koszmarne składniki
Niedziela [19.02.2012, 12:37]

(http://p1.sfora.pl/p1.sfora.pl/8c14e2423b8447b71dfa26b30567625b.jpg)
Maren Winter/CC 3.0

To dwa najbardziej popularne źródła L-cysteiny, aminokwasu używanego do produkcji ciasta. L-cysteina wytwarzana jest z ludzkich włosów i pierza kaczki (według Vegetarian Resource Group około 80 proc.).

TM

1/9

...

http://www.sfora.pl/Zobacz-co-pakuja-do-fast-foodow-Koszmarne-skladniki-g40679


Tytuł: Gigantyczna afera w branży spożywczej
Wiadomość wysłana przez: chanell Luty 26, 2012, 17:09:25
Gigantyczna afera w branży spożywczej


Na polski rynek w ostatnich latach mogło trafić tysiące ton przetworów mięsnych, do produkcji których użyto soli przemysłowej - ustalili reporterzy RMF FM.
Śledztwo w tej sprawie od kilku miesięcy prowadzi Centralne Biuro Śledcze oraz prokuratura w Poznaniu. Już zatrzymano 5 osób, które kupowały sól przemysłową, a później sprzedawały ją jako spożywczą do zakładów mięsnych.

Służby nie wykluczają zamknięcia co najmniej pięciu zakładów, jeśli okaże się, że produkty sprzedawane do masarni były szkodliwe dla zdrowia. Tego dowiemy się, gdy prokuratura otrzyma wyczerpująca opinię biegłych, którzy zbadali produkty sprzedawane przez firmy należące do zatrzymanych osób. Reporter RMF FM Roman Osica ustalił jednak, że policyjni eksperci podejrzewają, że sól przemysłowa, która normalnie służy między innymi do posypywania oblodzonych dróg, może być rakotwórcza.

 Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM, trzy firmy od kilku lat skupowały sól, która nie nadawała się do jedzenia, w zakładach we Włocławku. Za tonę soli płacili około 140 złotych. Do zakładów mięsnych produkt sprzedawali już jako sól spożywczą, zarabiając na tym kilkukrotnie.

CBŚ już od kilku miesięcy prowadzi tajne działania w celu ustalenia, gdzie dokładnie trafiała sól przemysłowa. Dokładnie prześledzono miejsca skąd brano produkt i drogę, jaką sól pokonywała. Okazało się, że zagrożone mogą być zakłady w całej Polsce. Prokuratorzy nie chcą jednak podawać miejsc, gdzie trafiała sól, by nie wywoływać na razie niepotrzebnej paniki.

Z informacji reporterów RMF FM wynika jednak, że w grę wchodzą także znane na rynku zakłady mięsne, które sprzedają swoje wyroby w sieciach hipermarketów w całym kraju. Niepokojący jest także fakt, że firmy te działały od kilku lat. To oznacza, że możemy mieć do czynienia z największą aferą spożywczą w Polsce w ostatnich latach.

�ródło informacji: RMF

http://fakty.interia.pl/polska/news/gigantyczna-afera-w-branzy-spozywczej,1764482,3


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Luty 26, 2012, 18:06:40
No proszę.... jak dobrze być wegetarianinem! Sól kupuję w sporych ilościach ale zawsze dobrej jakości nie jodowaną.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Luty 26, 2012, 21:59:36
Co się dzieje w żołądku po zjedzeniu chińskiej
zupki?

dodano: 2012-02-16 (09:53)

(http://i.wp.pl/a/f/jpeg/28514/chinska_zupka_sxc640.jpeg)
(fot. www.sxc.hu)

Stowarzyszenie TEDxManhattan 2011, zajmujące się propagowaniem zdrowego odżywiania, przeprowadziło specjalne badanie, by sprawdzić jak żołądek człowieka radzi sobie ze strawieniem dania typu "chińska zupka".

Nie od dziś wiadomo, że najlepsze dla zdrowia są domowe posiłki, które przygotujemy sami na bazie naturalnych produktów. Zupy, sałatki, surówki, mięsa, sosy – wszystko, co przyrządzone we własnej kuchni jest nie tylko zdrowsze, ale najczęściej także smaczniejsze niż chińskie zupki, fast – foody i inne przetworzone potrawy. Nierzadko zdarza się, że osoby jedzące w pośpiechu cierpią z powodu zgagi, niestrawności czy innych dolegliwości ze strony układu pokarmowego.

Czym różni się proces trawienia dania instant od domowego posiłku?

Sprawdziła to organizacja TEDxManhattan 2011. Do żołądka kobiety – Stefani Bardin – wprowadzono specjalne kapsułki z kamerami, a następnie obserwowano jak narząd radzi sobie z procesem trawienia dwóch różnych posiłków. Pierwszym była chińska zupka z makaronem, żelki i napój izotoniczny. Drugie badanie przeprowadzono kilka miesięcy później, a w jego trakcie kobiecie podano tradycyjny rosół z makaronem, herbatę i żelki domowej roboty. Efekt eksperymentu możecie obejrzeć poniżej:

http://www.youtube.com/v/zi_DaJKsCLo?version=3&amp;hl=pl_PL

Jak widać na filmie, organizm kobiety miał wielkie problemy ze strawieniem sztucznej żywności. Znacznie szybciej poradził sobie z domowym posiłkiem. Makaron z chińskiej zupki zachował kształt po dwóch godzinach od spożycia, domowe kluseczki były w tym czasie w znacznej części rozłożone. Wszystkiemu winne jest 15 ulepszaczy znajdujących się w chińskiej zupce. Jeden z nich jest przeciwutleniaczem wyprodukowanym na bazie ropy naftowej!

Inne składniki to między innymi glutaminian sodowy, chemiczne spulchniacze, polepszacze smaku i konserwanty. Wszystkie są bardzo wolno trawione przez ludzki organizm, a w nadmiarze stają się niebezpieczne dla zdrowia. Glutaminian sodowy trzykrotnie podnosi ryzyko otyłości, może upośledzić wzrok, powodować migreny, uczulać, a nawet powodować astmę.

(http://i.wp.pl/a/f/jpeg/28514/chinska_zupka.jpeg)

{b]Jak oczyścić organizm z toksycznych związków? Jest na to kilka metod:[/v]

- Picie dużych ilości płynów - co najmniej 2 litry codziennie. Może to być woda, zielona herbata, dziurawiec, sok z kiszonych buraków, sok z kiszonej kapusty.
- Zero soli - należy zastąpić ją innymi przyprawami. Może to być kminek, majeranek, lubczyk, tymianek czy bazylia.
- Jabłka z cynamonem lekko zapieczone w piekarniku – spożywamy je w razie nagłego poczucia głodu.
- Sauna – raz lub dwa w tygodniu jeżeli nie ma innych przeciwwskazań. Świetnie oczyszcza organizm.
- Naprzemienny ciepły i zimny prysznic– poprzez pobudzenie krążenia krwi i limfy wszystkie komórki ciała są lepiej zaopatrzone w nie tylko w tlen, ale także w składniki odżywcze.

Jeżeli to nie pomoże, trzeba zastosować tygodniową detoksykację organizmu, która może okazać się pomocna i uratuje nie tylko nasze zdrowie, ale także pozwoli zrzucić kilka kilogramów, które stanowią zmagazynowane w ciele chemikalia. Poza tym, warto się zastanowić, zanim następny raz sięgniemy po zupkę w proszku.

psz/amo

                    Nie wiesz, jak się zdrowo odżywiać? Poradź się specjalisty! (http://dot.wp.pl/redir?SN=ecommerce_oferia&url=http://corto.adtotal.pl/as/oferia-uslugi-dietetyka-odchudzanie.html)

http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Co-sie-dzieje-w-zoladku-po-zjedzeniu-chinskiej-zupki,wid,14257426,wiadomosc.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Luty 27, 2012, 12:52:23
.."daj się zaskoczyć jakością Biedronki, codziennie niskie ceny.." ;D  >:(
http://tvń24.pl/szkodliwycukierzbiedronki.html (http://tvń24.pl/szkodliwycukierzbiedronki.html)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Marzec 01, 2012, 12:08:04
Szkodliwy cukier i szkodliwa sól ...
Afera solna :
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/afera-solna/ujawniono-kulisy-afery-solnej-rakotworcza-sol-traf,1,5043887,wiadomosc.html

jeden z komentarzy pod artykułem :
Cytuj
Wytłumaczcie mi jak to możliwe, że prokuratura wiedziała o tym procederze od lat i nic nie robiła pozwalają na jego trwanie? Mnie nasuwa się tylko jedna odpowiedź - "decyzja odgórna" kogoś ważnego czerpiącego zyski z tego procederu
Taka sól znalazła się w przetworach mięsnych, zbożowych (chleb, bułki) , nie mówiąc o makaronach i wielu , wielu innych produktach.
Wygląda na to, że skoro pozwalano na ten proceder to z premedytacją. Teraz ,kiedy  "mleko się rozlało" również z premedytacją , dobiorą się powoli do wszystkich firm, które wykorzystywały skażoną sól do swoich produktów. Wiele małych firm , kupujących tą tanią sól (bez wiedzy o tym, że jest skażona ) wypadnie z rynku, bo jeśli nawet nie zostaną ukarane za niewiedzę, to i tak będą musiały wycofać produkty z rynku na własny koszt.

Dla mnie wniosek jest taki, że afera jest wynikiem dwóch strategii - po pierwsze ludzkiej chciwości , a po drugie cichego przyzwolenia władzy na chory proceder.
Teraz oczywiście zrobią pokazowe procesy, ale to też jest część planu "fałszywej flagi" .

Tylko świadomy wybór może nas jako tako uchronić przed zagrożeniami z rynku żywności. Sól morska z certyfikatem jej pochodzenia jest zdrowa, wbrew ostrzeżeniom o szkodliwości soli jako takiej. To sól spożywcza pozyskiwana na wielką skalę metodami przemysłowymi stanowi zagrożenie, a nie naturalna.
Jeśli cukier, to jak najmniej przetworzony. Brązowy, lub trzcinowy.
Oczywiście cukier i sól to powszechnie występujące składniki w każdej zakupionej przez nas przetworzonej żywności, więc tak czy inaczej wielkiego wyboru nie mamy.

Szczęśliwy, kto kupuje produkty pochodzące od uczciwego rolnika na targowiskach wiejskich ....


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: arteq Marzec 01, 2012, 12:43:37
jeszcze lepiej aby sól... zeskrobywać z siebie w lecie i gromadzić  :]


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: chanell Marzec 02, 2012, 11:51:44
Nasza pasza powszednia

Autor: POKORNA (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

"Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj...", tyle tylko, że ten chleb jest dla nas coraz mniej zjadliwy. Ile jest cukru w cukrze? Mięsa w kiełbasie? Prawdziwego soku w soku? Pamiętacie smak i trwałość kiełbasy sprzed 20 lat, albo szynki? Gdybyśmy wiedzieli, co jemy...

Mamy nową aferę, tym razem związaną z solą. Przedsiębiorczy rodzimi biznesmeni wpadli na pomysł, żeby sól przeznaczoną do posypywania zimowych dróg, sprzedawać jako sól spożywczą. Pomysł genialny w swej prostocie, bo który z naszych producentów żywności, będzie sprawdzał jakość i pochodzenie soli? Ważne, że kupili ten niezbędny do wszelkiej produkcji żywności środek trochę taniej, a nie skąd on pochodzi i co w sobie zawiera.

Ta najświeższa afera obnaża ignorancję i arogancję producentów, którzy widocznie w ogóle nie sprawdzają źródeł pochodzenia produktów, z których produkują żywność dla ludzi. Priorytetem jest żeby produkować dużo i tanio, aby zarobić jak najwięcej, bo klient i tak kupi. Dlatego mamy w markecie mięso, które po upieczeniu traci ponad połowę swojej masy; kiełbasę, która ocieka wodą, pseudo szynkę nabitą jakąś galaretowatą substancją oraz wędzony boczek wyglądający jakby z mamuta, bo ma kilkanaście centymetrów grubości. Widział ktoś świeży surowy boczek takiej grubości? Ja nie widziałam i wiem, że prawdziwy boczek ma co najwyżej parę centymetrów, a po obróbce jeszcze go ubywa.

W sklepie wybór ogromny, szynek co niemiara, a przecież szynka, to szynka, czyli zad od wieprzka i zawsze powinien wyglądać i smakować tak samo. A my mamy jeszcze takie cuda, jak różne polędwice z drobiu (chyba wielkości strusia), szynki z indyka i parówki z cieląt, które z cielęciną łączą tylko przyprawy.

JEDZMY NA ZDROWIE?

Widzę w sklepie mamę kupującą paróweczki i chudziutką szyneczkę z drobiu dla dziecka, która wybiera zdawałoby się najlepsze kąski dla pociechy. Potem kupuje trochę sera żółtego z promocji, który okazuje się być wyrobem seropodobnym, dalej bierze soczki, serki homogenizowane i jogurciki. Jeszcze ogóreczek, dwa pomidorki i rzodkiewki (jest luty!). Niech dziecko je, niech rośnie i dobrze się rozwija, na zdrowie. Codzienna porcja chemii dostarczona. Tylko nie wie, dlaczego dziecko tak często choruje, jest nerwowe, ma kłopoty z wypróżnianiem, próchnicę mleczaków.

Zresztą starsi ludzie zachowują się podobnie i "zdrowo" żywią się drobiem, który jest faszerowany antybiotykami i hormonami, a potem skarżą się na niestrawność i inne dolegliwości. Chlebek też tylko zdrowy, czyli razowy, który w rzeczywistości został zaciemniony karmelem. Krótko mówiąc: jemy paszę dla ludzi, która z prawdziwym jedzeniem ma coraz mniej wspólnego. Nawet konserwy dla zwierząt mają większą zawartość mięsa i mniej chemii, niż te produkowane dla ludzi. Soki produkowane z koncentratów, nektary i napoje, które wyparły nasze tradycyjne kompoty, również fundują nam związki chemiczne, z którymi musi walczyć nasz organizm. Wszystko to ładnie opakowane i zachęca nas swoimi witaminami i błonnikiem, samo zdrowie, nic tylko pić i żyć aż do śmierci.

LASOWANIE MÓZGÓW

Przez lata wpierano nam, że masło jest be. Wmawiano nam, że tylko margaryny zapewnią nam zdrowie i długowieczną sprawność, bo masło to pewna skleroza, miażdżyca w końcu udar. Potem nauczono nas smażyć wszystko na oleju, bo smalec ma złe kwasy tłuszczowe, zaś mleko tylko UHT z kartonu, bo jest wolne od bakterii.

Okresami wmawiano nam, że niebezpieczne jest mięso wołowe, albo wieprzowe, zdrowy tylko drób, a najlepsze są ryby. Nikt nie mówił, że te ryby są hodowane jak tuczniki i ładuje się w nie hormony żeby szybciej rosły. To wszystko przewinęło się przez nasze stoły i układy trawienne. Uzależniono nasze smaki od glutaminianu sodu, który jest dodawany do wszystkich przypraw i dań, do tego stopnia, że bez niego potrawa nie smakuje. Obecnie panuje trend na potrawy bez glutaminianu i producenci, którzy karmili nas tym świństwem przez lata, na opakowaniach wielkimi literami piszą, że produkt jest bez tego związku chemicznego. Co dali w zamian?

ZABIJA NAS WYGODA

Wokół siebie widzę dzieci, nastolatki, młodzież, których wiek często nie sposób określić. Dziewczyna wysoka, dobrze rozwinięta fizycznie i wyglądająca na licealistę, okazuje się być 13-latką. Chłopcy, którym wąs sypie się za wcześnie, zbyt wcześnie łysiejący młodzieńcy, masa dzieci i młodzieży z nadwagą. Chrupią chipsy i popijają napojami energetycznymi, albo przesłodzonymi sokami. Wszyscy jacyś więksi, ciężsi, wyżsi i bardziej rozwinięci, niż poprzednie pokolenia. To jest właśnie wpływ chemicznej żywności.

Reklamy zakorzeniły w nas lenistwo, bo łatwiej jest wsypać gotowy suchy produkt do miski, dodać szklankę oleju, dwa jajka, zamieszać, wstawić do piekarnika i można być dumnym z niby domowego ciasta. Ten wypiek ma tle wspólnego z domowym ciastem, co złoto z tombakiem. Właśnie wygoda jest cichym zabójcą naszej dobrej kuchni i zdrowego jedzenia. Swojska prawdziwa kiełbasa z mięsa, mielonka ze słoika, upieczony pasztet, własny kompot, sok czy powidła, własnoręcznie kiszona kapusta i ogórki. Zakupy tylko w małym zakładzie masarskim, a nie w markecie - to jedyny sposób normalnego żywienia w dzisiejszych czasach.

Łatwiej jest jechać do marketu i kupić gotowe produkty, ale zdrowia i smaku tam nie dostaniemy. Wszelkie przepisy na swojskie wyroby i przetwory znajdziemy we własnych domach: u matki, babki czy starszej sąsiadki. Zresztą sieć pęka od prostych i sprawdzonych receptur. Powrót do czasów, które były nie tak dawno. I jeszcze taka jedna dygresja, iż nadeszły czasy, że może wreszcie docenimy nasze dawne proste dobre jedzenie, które pachniało i smakowało prawdziwie, a nie chemicznymi aromatami i poprawiaczami smaku. I nie będziemy trząść się ze strachu, że jedliśmy sól do posypywania ulic. Ta sól, to akurat pikuś, przy wszystkich "wkładkach" i dodatkach, jakie przez lata zaserwowali nam producenci żywności.

http://interia360.pl/polska/artykul/nasza-pasza-powszednia,52194


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Marzec 02, 2012, 13:29:08
Tyle, że nawet kupując na straganach nie mamy żadnej gwarancji, że towar jest z ekologicznej uprawy. Hipermarkety będące w rękach globalnych koncernów wygrywają cenami. 
Ciekawe czy gdyby powstała wyłącznie polska sieć , powiedzmy spółdzielnia jak kiedyś  GS-y , która deklarowałaby wyłącznie krajowe pochodzenie produktów prosto od rolnika, który uprawia zdrowo i ekologicznie (bez GMO)  to czy ludzie zaufaliby i kupowali tam choćby wychodziło lekko drożej ?
Sądzę, że już czas na powrót spółdzielni rolniczych typu GS, ale zarządzanych nowocześnie i uczciwie, obejmujacych calą drogę żywności od pola (tylko zdrowa, przebadana żywność ) do straganu.

..to ja lecę po krajowe (mam nadzieje) pomidorki i ogórki na pobliski straganik. Czas na sałatkę ;)


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: arteq Marzec 02, 2012, 13:32:51
East, chyba mylisz GS z... PGR  :]

..to ja lecę po krajowe (mam nadzieje) pomidorki i ogórki na pobliski straganik. Czas na sałatkę ;)
nom, dobrze, że mróz zelżał, bo 3 tygodnie temu rzodkiewkę musiałem wykopywać kilofem
u mnie też na działce dojrzewają teraz pierwsze pomidory, no i ogórki jakie ładne nagle pokazały się po stopnieniu śniegu, tylko na zbiór marchewki będę musiał poczekać jeszcze ze 3 tygodnie...   


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Marzec 02, 2012, 13:54:25
To widocznie Arteq nie wiesz jak się dziś w kraju uprawia pomidory i ogórki w środku zimy ;). W szklarniach ,sztuczne oświetlenie, korzeniami w spienionej skale czyli w wełnie mineralnej .
(http://www.grodan.pl/files/GR-EN/Banners/products-banner.jpg)

Jak chcesz to Ci podam linka do firmy , która robi na tym biznes ...

z tym GS-em nie pomyliłem sie ...
GS = Gminna Spółdzielnia
Oto przykładowy GS :
(http://www.ugczyze.pl/tematy/gospodarka/gosp/sklep_gs_czyze/sklep_gs_czyze.jpg)

Sieć istnieje, ale słabo przędzie . Problemem jest mentalność ludzka z innej epoki ...

Gminne Spółdzielnie i ich sieć handlowa są jako całość w bardzo trudnej sytuacji – mówi Józef Gawlik, prezes GS w Wilamowicach, długoletni działacz spółdzielczy, a jeszcze do niedawna szef Rady Nadzorczej Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. – To efekt niespotykanego rozproszenia sieci sklepów spółdzielczych, marnej ich lokalizacji oraz słabej kondycji finansowej. Były co prawda próby powołania grup zakupowych dla potrzeb spółdzielni, aby je wesprzeć zarówno organizacyjnie, jak i w pozyskiwaniu towaru, jednak zakończyły się one fiaskiem – np. w Jeleśni kilka spółdzielni powołało specjalna spółkę, która teoretycznie egzystuje do dziś, jednak znajduje się w fazie schyłkowej. Podobną działalność na rzecz gminnych spółdzielni miała podjąć utworzona w Warszawie spółka osób prawnych, ale i ta inicjatywa się nie powiodła. Sądzę, że porażki te w dużej mierze wynikały z braku komputeryzacji, bez której tworzenie nowoczesnej sieci handlowej nie jest już możliwe. A pod tym względem GS-y są niezwykle zapóźnione.(..)
Nikt tego oficjalnie nie przyzna, ale ważną przyczyną słabej kondycji wielu GS-ów jest sposób funkcjonowania ich zarządów oraz struktura własnościowa. Liczba członków spółdzielni kurczy się, a ci, którzy pozostają to zazwyczaj ludzie starsi, nie zawsze będący w stanie dostosować się do wymogów współczesnego handlu. A zbycie lub przekazanie udziałów w spółdzielniach następcom wcale nie jest pod względem prawnym takie łatwe. W efekcie, na czele tych podmiotów stają częstokroć ludzie przypadkowi, nie znający się na handlu i dążący do tego, aby wyprzedawać i przejadać majątek. To też powoduje, że wiele GS-ów znajduje się dziś na równi pochyłej.

http://www.gspiensk.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=42&Itemid=19

Chociaż z odrobiną nowoczesnego podejścia i przy świadomym wsparciu rolników sieć by mogła rozkwitnąć.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: arteq Marzec 02, 2012, 19:29:04
To widocznie Arteq nie wiesz jak się dziś w kraju uprawia pomidory i ogórki w środku zimy ;). W szklarniach ,sztuczne oświetlenie, korzeniami w spienionej skale czyli w wełnie mineralnej .
no właśnie, zapomniałeś jeszcze dodać że przy okazji pakuje się w to dużo chemii, a zdaje się wspominałeś coś o zdrowej żywności...

GS nie produkuje żywności - sprzedaje ją, PGR-y produkowały. Aktualnie w sklepach które należą do GS-ów zaopatrzenie idzie z tych samych hurtowni co innych placówek...


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Marzec 02, 2012, 22:32:33
Cytat: east
Sądzę, że już czas na powrót spółdzielni rolniczych typu GS, ale zarządzanych nowocześnie i uczciwie, obejmujacych calą drogę żywności od pola (tylko zdrowa, przebadana żywność ) do straganu.

Pomijając niuans (ale jakże znaczący), na który zwrócił uwagę >arteq< chciałby jeszcze zauważyć, że owo "nowoczesne" prowadzenie i uprawianie z reguły nijak się ma do uczciwości w niestosowaniu różnych, nie do końca uczciwych  ;) mechanizmów, z GMO włącznie. O0


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Marzec 02, 2012, 23:26:23
arteq
Cytuj
no właśnie, zapomniałeś jeszcze dodać że przy okazji pakuje się w to dużo chemii, a zdaje się wspominałeś coś o zdrowej żywności...

Wyobraź sobie, że nie. Do spienionej , mineralnej "gleby" czyli skały wyprażonej sterylnie, nie potrzeba dodawać już żadnej chemii. Po prostu to sie z sensem mija, bo ona zawiera wszelkie niezbędne minerały - to wciąz jest skała.
Ale faktycznie to nie wiadomo jakie nasiona na tym rosną. Może być ,że i GMO. Co nie znaczy ,że tylko i wyłącznie. Każde jedne się udadzą.
 Wszystko zależy od ludzi.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: greta Marzec 09, 2012, 10:56:00
Z cyklu zdrowie: Uznany w świecie kardiolog wypowiada się na temat prawdziwych przyczyn chorób serca
7 Marzec 2012 Dodaj komentarz Przeskoczenie do uwag

Źródło: http://www.thetruthseeker.co.uk/?p=44491

05/03/2012

Dr Dwight Lundell – Laleva.org March 1, 2012

Tłum. wMordechaj

Dr Dwight Lundell

My, lekarze, po tym, jak już mamy za sobą lata praktyki, wiedzę i uznanie, częstokroć obrastamy w tak wielkie Ego, że z trudem przychodzi nam przyznać, że się myliliśmy. A trzeba to zrobić. Niczym nie przymuszony, ja osobiście przyznaję, że nie miałem racji. Jako kardiolog z 25-letnią praktyką w zawodzie, który wykonał ponad 5000 operacji na otwartym sercu, dzisiaj muszę oddać sprawiedliwość temu, co uważałem za błędne, w oparciu o fakty medyczne i naukowe.

Przez wiele lat uprawiałem swój zawód przy współpracy z innymi ważnymi lekarzami, jakich tytułowano “autorytetami w dziedzinie wydawania opinii”. Bombardowani byliśmy literaturą naukową, uczestniczyliśmy wciąż w różnych seminariach naukowych, w wyniku czego, my, twórcy powszechnych opinii, twierdziliśmy, że choroby serca biorą się po prostu z faktu nadmiernej ilości cholesterolu we krwi.

Jedyną akceptowalną terapią, jaka wchodziła w grę, było wypisywanie medykamentów w celu obniżenia poziomu cholesterolu i dieta, polegająca na wielkim ograniczeniu przyjmowania tłuszczów. Ta dieta miała oczywiście, tak uważaliśmy, obniżyć poziom cholesterolu i zapobiegać chorobom serca. Odstępstwa od tych zaleceń zwykliśmy uważać za herezję, która mogłaby doprowadzić do możliwego przyjęcia złego modelu leczenia.

Ale to w ogóle nie działa!

Tych zaleceń dłużej nie da się bronić ani naukowo ani tym bardziej będąc w zgodzie z własnym sumieniem. Odkrycie sprzed kilku lat, że stan zapalny ściany arterii jest prawdziwą przyczyną chorób serca powoli przekształciło się w zmianę paradygmatu, jak należy leczyć choroby serca i inne chroniczne dolegliwości.

Od dawna utrwalone w nauce zalecenia dietetyczne doprowadziły do stworzenia epidemii otyłości i cukrzycy, a konsekwencje tego przyćmiewają inne historyczne plagi w porównaniu skali śmiertelności, ludzkich cierpień i tragicznych skutków gospodarczych.

Pomimo, że 25 % populacji zażywa kosztowne lekarstwa statyczne i mimo tego, że udało nam się zmniejszyć zawartość tłuszczów w naszych dietach, w tym roku od chorób serca umrze więcej amerykanów niż w latach ubiegłych.

Statystyki American Heart Association przedstawiają dane, że 75 milionów amerykanów obecnie cierpi na różne choroby serca, że mamy 20 milionów cukrzyków, a 57 milionów ma  stan przedcukrzycowy. Te powikłania dotykają z każdym rokiem coraz młodsze jednostki.

Mówiąc po prostu, bez istnienia w organizmie stanu zapalnego, nie ma sposobu, aby cholesterol odkładał się w ścianach naczyń krwionośnych i powodował chorobę serca, a następnie zawał. Bez zaistnienia stanu zapalnego, cholesterol swobodnie przepływałby przez organizm tak, jak to wymyśliła natura. To właśnie stan zapalny powoduje, że cholesterol zostaje zatrzymany w organizmie.

Stan zapalny nie jest czymś skomplikowanym, to po prostu naturalny sposób obrony twojego ciała przed obcym najeźdźcą, jak bakteria, toksyna czy wirus. Cykl stanu zapalnego jest doskonały w chronieniu twego ciała przed tymi obcymi bakteriami czy wirusami. Jednakże, jeżeli chronicznie wystawiamy nasze organizmy na wywołanie szkody przez toksyny albo pokarmy, to inna sprawa, bo ciało ludzkie nie zostało zaprojektowane tak, aby reagować na coś, co nazwać można chronicznym stanem zapalnym. Nieustanny stan zapalny jest w takim samym stopniu szkodliwy, jak ostry, ale rzadki stan zapalny jest dla organizmu ludzkiego korzystny.

Czy więc myślący człowiek dobrowolnie wystawiałby się na powtarzalne szkody wywoływane pokarmem czy innymi substancjami, gdyby wiedział o tym, że wywołują one szkody dla ciała? No może palacze, ale chociaż robią to z własnego wyboru.

Reszta z nas zwyczajnie poszła za głosem rekomendowanej przez mainstream diety, która ma mieć mały poziom zawartości tłuszczów, a wysoką zawartość tłuszczów wielonienasyconych oraz węglowodanów, nie wiedząc, że to spowoduje wielokrotne przysporzenie szkody naszemu krwioobiegowi. Ten stan ciągłego szkodzenia samemu sobie tworzy chroniczny stan zapalny prowadzący do chorób serca, zawału, cukrzycy i otyłości.

Pozwólcie, że powtórzę: szkodzenie i stan zapalny w krwioobiegu jest wywołany przez dietę niskotłuszczową, jaka była przez lata rekomendowana przez medycynę mainstreamu.

Jacy są najwięksi winowajcy chronicznego stanu zapalnego? To dość proste, są to pokarmy zawierające w nadmiarze proste, wysokoprzetworzone węglowodany (cukier, mąka i wszystkie produkty, jakie z nich się wytwarza) oraz nadmierne spożywanie olejów roślinnych omega-6, jak sojowy, kukurydziany i słonecznikowy, jakich wiele znaleźć można w przetworzonych pokarmach.

Wyobraźcie sobie tarcie sztywną szczotką po miękkiej skórze aż staje się zaczerwieniona i prawie krwawi. A róbcie to kilka razy dziennie przez pięć lat. Jeśli nawet zniósłbyś bolesne tarcie, to i tak doprowadzisz do krwawienia, stworzysz zakażone miejsce, które coraz bardziej będzie się jątrzyć przy każdej kolejnej próbie. To dobry przykład, żeby wyobrazić sobie proces powstawania stanu zapalnego, który może mieć miejsce w twoim ciele nawet w tej chwili.

Niezależnie od tego, gdzie ma miejsce proces tworzenia się stanu zapalnego, czy na zewnątrz czy w środku, ma on zawsze taki sam charakter. Miałem wgląd w wiele tysięcy naczyń krwionośnych. Zarażona chorobą arteria wygląda jak gdyby ktoś wziął szczotkę i tarł nią wiele razy jej ścianę. Kilka razy dziennie, dzień po dniu, pożywienie, jakie jemy, wyrządza małe szkody, ale zbierając to wszystko razem powoduje szkodę wielką, powoduje, że ciało reaguje wciąż i we właściwy naturalny sposób jak na stan zapalny.

Gdy będziemy delektować się zwodniczym smakiem słodkiej bułki, nasze ciała zareagują alarmująco, jak gdyby dostał się do nich obcy najeźdźca i ogłosił wojnę. Pożywienie napakowane cukrami i prostymi węglowodanami albo przetworzone z użyciem olejów omega-6 z długich półek sklepowych było filarem diety Amerykanów przez 60 lat. Takie pożywienie powolutku zatruło każdego. W jaki sposób zjedzenie zwykłej słodkiej bułki może doprowadzić do wytworzenia kaskady stanów zapalnych i do choroby?

Gdy wyobrazisz sobie wylanie syropu na klawiaturę, będziesz miał obraz tego, co dzieje się wewnątrz komórki. Gdy spożywamy proste węglowodany takie, jak cukier, poziom cukru we krwi gwałtownie rośnie. W odpowiedzi, twoja trzustka wydziela insulinę, której zasadniczym celem jest wprowadzić cukier do każdej komórki, gdzie jest on składowany na potrzeby energetyczne. Jeśli komórka jest pełna i nie potrzebuje glukozy, dostawa jest odrzucana, aby uniknąć możliwości zapchania zakładu przetwórczego. Gdy wasze napełnione komórki odrzucą dodatkową glukozę, rośnie poziom cukru we krwi wytwarzając przez to jeszcze więcej insuliny, a glukoza zamieniana jest w odłożony tłuszcz.

Co to wszystko ma wspólnego ze stanem zapalnym? Poziom cukru we krwi jest kontrolowany w bardzo wąskim zakresie. Dodatkowe cząsteczki cukru przywierają do różnorodnych protein, co właśnie z kolei uszkadza ścianę naczynia krwionośnego. Takie powtarzające się uszkodzenia w naczyniach tworzą stan zapalny. Gdy gwałtownie podnosisz swój poziom cukru we krwi kilka razy dziennie, dzień za dniem, to dokładnie tak, jakbyś używał papieru ściernego wewnątrz delikatnej struktury naczyń krwionośnych.

Mimo że nie jesteś w stanie zaobserwować tego, niech wystarczy ci, że ja dam takie zapewnienie. Widziałem to w ponad 5000 przypadków u pacjentów poddanych operacji w przeciągu 25 lat, z których wszyscy mieli jeden wspólny mianownik – stan zapalny arterii.

Wróćmy do słodkiej bułki. Ten niewinnie wyglądający cukiereczek nie tylko zawiera cukry, ale wypieczono ją w jednym z wielu olejów omega-6, jak np. olej sojowy. Czipsy i frytki są nasączone olejem sojowym; przetworzone produkty spożywcze wytwarza się z użyciem olejów omega-6, żeby dłużej mogły stać na półkach. O ile omega-6 są składnikiem ważnym – są bowiem częścią błony przepuszczającej każdej komórki, a błona ta odpowiada za to co wchodzi i opuszcza komórkę – musi on być we właściwej równowadze z omega-3.

Jeśli zaburzamy równowagę poprzez spożywanie nadmiernych ilości omega-6, membrana komórkowa wytwarza chemikalia nazywane cytokinami, które bezpośrednio odpowiadają za powstanie stanu zapalnego.

Obecna promowana w mainstreamie amerykańska dieta wytworzyła ogromną nierównowagę pomiędzy tymi dwoma tłuszczami. Stosunek nierównowagi sięga od 15:1 do 30:1 na korzyść omega-6. A to straszliwie wielka ilość cytokin powodujących stan zapalny. W naszym obecnym środowisku żywieniowym stosunek 3:1 byłby optymalny i zdrowy.

Co gorsza, wzrost wagi ciała, jaki następuje na skutek jedzenia tych pokarmów powoduje, że powstają przeładowane tłuszczem komórki, które wypuszczają wielkie ilości chemikaliów służących powstaniu stanów zapalnych, co dodatkowo wpływa na szkody wywoływane przez wysoki poziom cukru we krwi. Proces, jaki zaczyna się od niewinnej słodkiej bułki zamienia się z upływem czasu w niebezpieczny cykl, który doprowadza do chorób serca, nadciśnienia, cukrzycy, wreszcie do Alzheimera, gdyż proces zapalny trwa nieprzerwanie.

Od tego się nie ucieknie, im więcej spożywamy pożywienia przygotowanego i przetworzonego, tym bardziej podsycamy stan zapalny, po trochu, dzień po dniu. Ludzkie ciało nie potrafi, ani też nie było zaprojektowane do tego, żeby spożywać żywność nasyconą cukrami i nasączoną olejami omega-6.

Jest tylko jeden sposób załagodzenia stanu zapalnego, jest nim powrót do żywności w stanie bliższym jej stanowi naturalnemu. Aby budować mięśnie, jedz więcej protein. Wybieraj węglowodany, jakie mają bardzo skomplikowaną strukturę, jak różnorodne owoce i warzywa. Drastycznie zmniejsz albo wyeliminuj przyczynę stanów zapalnych, tłuszcze omega-6, jak olej sojowy oraz żywność przetworzoną z ich udziałem. Jedna łyżeczka oleju kukurydzianego zawiera 7,280 mg omega-6; sojowego 6,940 mg. Zamiast nich, używaj oliwy albo masła.

Tłuszcze zwierzęce zawierają mniej niż 20 % omega-6 i są o wiele mniej prawdopodobną przyczyną stanów zapalnych niż rzekomo zdrowe oleje wielonienasycone. Zapomnijcie o „nauce”, jaką wtłaczano wam do głowy przez dziesięciolecia. Nie istnieje w ogóle taka nauka, która twierdzi, że sam tłuszcz nasycony powoduje choroby serca. Nauka, która twierdzi, że tłuszcz nasycony podnosi poziom cholesterolu we krwi jest również dosyć słaba. Odkąd dowiedzieliśmy się, że cholesterol nie jest przyczyną chorób serca, cała troska skupiona na tłuszczach nasyconych w ogóle wygląda na jakiś absurd.

Teoria cholesterolowa doprowadziła do powstania zaleceń beztłuszczowych lub niskotłuszczowych, które z kolei stworzyły warunki powstania typów pożywienia, jakie teraz stały się powodem istnej epidemii stanów zapalnych. Medycyna mainstreamowa popełniła straszny błąd, gdy doradzała ludziom unikać tłuszczów nasyconych na korzyść jedzenia o wysokim pułapie tłuszczów omega-6. Więc teraz mamy epidemię stanów zapalnych naczyń krwionośnych, co prowadzi do chorób serca i istnienia innych cichych zabójców.

Należy powrócić do typów posiłków, jakie dawała wam babcia, a nie tych, które dostawaliście od mamy, wracającej ze spożywczaka wypełnionego przetworzoną żywnością. Przez wyeliminowanie pokarmów wywołujących stany zapalne i przez dodanie zasadniczych składników żywieniowych ze świeżej nieprzetworzonej żywności, możecie odwrócić lata szkód wyrządzanych waszemu krwioobiegowi i całemu organizmowi przez spożywanie typowej amerykańskiej diety.

Dr Dwight Lundell był ostatnio Szefem Zespołu lekarzy oraz Szefem Chirurgii w Banner Heart Hospital , Mesa , AZ. Jego prywatna praktyka znajduje się w Cardiac Care Center was in Mesa, AZ. Ostatnio dr Lundell zostawił chirurgię na rzecz dietetycznego leczenia chorób serca. Jest założycielem Healthy Humans Foundation, która promuje zdrowie ludzkie poprzez pomoc dużym firmom w popieraniu dobrej kondycji pracowników. Jest również autorem książek The Cure for Heart Disease oraz The Great Cholesterol Lie.
Dodaj do

www.stopsyjonizmowi.worldpress.com


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Marzec 09, 2012, 11:49:55
Cytuj
Jest tylko jeden sposób załagodzenia stanu zapalnego, jest nim powrót do żywności w stanie bliższym jej stanowi naturalnemu. Aby budować mięśnie, jedz więcej protein. Wybieraj węglowodany, jakie mają bardzo skomplikowaną strukturę, jak różnorodne owoce i warzywa

I to jest złota zasada ,która raz jeszcze  się sprawdza.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: chanell Marzec 09, 2012, 23:45:26
Na jednym z portali społecznościowych ktoś przekazał taką wiadomość.Zgodnie z życzeniem internauty przekazuję ja dalej :


Cytuje: - -" !!!!skandal UWAGA TUSKOLAND KŁAMIE Pracuję w laboratorium nawozów sztucznych,na własny koszt zrobiłem analizę soli wypadowej serwowanej nam-POLAKOM w żywności od > 10 lat!. Poniżej przedstawiam skład:NaCl min 94,6 % H2O max 0,2 % SO42 - 5,2 % K4Fe(CN)6 - 31 mg/kg pH 5-9 najgorsze świństwo (RAKOTWÓRCZE!) to żelazocjanek potasu,substancja rakotwórcza przy systematycznym spożywaniu. Mój post jest usuwany,proszę uprzejmie o kopiowaniu tego składu chemicznego i przekazywanie dalej - wklejaj wszędzie gdzie się da!RATUJMY SWOJE i NASZYCH najbliższych ZDROWIE i ŻYCIE!Trują nas za wiedzą i ZGODĄ RZĄDU (dlaczego nie ujawniają firm-trucicieli?!)-w imię czego???!SKANDAL i SZOK!!!!"

Edit: a to już ode mnie

http://wyborcza.pl/1,75248,11281259,Prokuratura_od_lat_wiedziala_o_brudnej_soli.html


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: east Marzec 10, 2012, 21:08:59
chanell dziwne, że dopiero teraz takie rewelecje wypływają . Nie bronię tego rządu (nie jestem jego zwolennikiem), ale trzeba brać poprawkę na radosną twórczość własną internautów, a także na działania opozycji. Wszędzie i na każdym kroku jesteśmy zewsząd narażeni na manipulację. Tu chodzi tylko i wyłącznie o jedno - o to, żebyśmy byli sfrustrowani, wkurzeni, przerażeni. Nie chodzi o to, byś widziała światło w tunelu, tylko o to, abyś doznawała ... SZOKU. Zwróćcie uwagę na słownictwo w tej wiadomości. Wiadomość nie zawiera tylko (rzekomych) faktów, ale dodatkowo ubarwiona jest przez zwroty typu "skandal", "Trują nas za wiedzą i zgodą rządu", "szok".
Bez względu na to, kto rządzi, jedyną strategią prawdziwych manipulatorów jest nastawiać jednych przeciwko drugim i ludzi przeciwko wszystkim i każdemu.
Przejrzyjmy na oczy.
Moim zdaniem jest tylko jedno wyjście z tej matni. Złapać za mordy tych co są teraz u żłoba i wymagać, wymagać , wymagać - od nich !! .. a nie tylko zmieniać ekipy.

Nie dajmy się omotać biciem w alarmistyczne tony. Owszem , to wszystko może być prawda, ale dokładnie takie same skandale czekają nas w nowej ekipie. Zawsze tylko po to, abyśmy nie potrafili tego ogarnąć. Mamy się wkurzać, sprzeciwiać ,negować, zmieniać.Tylko po to, aby dodać sobie stresu.  Ale niczego konstruktywnego w zamian demaskatorzy nie zaproponują .Zauważcie to.


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Marzec 10, 2012, 21:19:08
Cos obilo mi sie o uszy, nastepna afera jajek w proszku. Czy ktos wie wiecej na ten temat ?


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: chanell Czerwiec 08, 2012, 23:48:37
Odszkodowanie za Nutellę

Producent Nutelli musi wypłacić konsumentom w USA milionowe odszkodowanie, ponieważ wprowadzał ich w błąd reklamą, w której sugerował, że Nutella jest częścią pełnowartościowego posiłku.
(http://img.interia.pl/biznes/nimg/l/5/Odszkodowanie_Nutelle_5788261.jpg)

Dwie amerykańskie mamy, które kupiły Nutellę i podały swoim dzieciom na śniadanie, tak jak sugeruje jej producent, przeraziły się, kiedy przeczytały jej skład. Stwierdziły, że równie dobrze mogłyby karmić dzieci czekoladą. Kobiety zostały wprowadzone w błąd reklamami koncernu Ferrero produkującego Nutellę, w których firma sugeruje, że jej krem orzechowo-czekoladowy to część pełnowartościowego śniadania.

Prawnicy konsumentek wywalczyli właśnie odszkodowanie od Ferrero. Koncern musi wypłacić po 4 dolary każdemu, kto kupił słoik Nutelli i wypełni dostępny w internecie formularz. Co ciekawe, aby udowodnić zakup, wcale nie trzeba przedstawiać paragonu. Amerykańscy konsumenci, którzy kupili więcej słoików, mogą domagać się zwrotu maksymalnie 20 dolarów. Na odszkodowania Ferrero przeznaczyło 3,05 mln dolarów.
Reklamy, w których producent Nutelli sugeruje, że jego czekoladowy krem jest częścią pełnowartościowego śniadania, były emitowane również w Polsce.

Więcej na: www.Pro-Test.pl

http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/odszkodowanie-za-nutelle,1805108,4141


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: blueray21 Lipiec 19, 2012, 09:59:32
A teraz spójrzmy jak na nasze wyżywienie w tym czasie transformacji patrzą "niebiańscy".
W skrócie podsumuję: spełniajmy zachcianki naszych organizmów, zapominamy o dietach kaloriach i kilogramach.

Jak Wasze pragnienia jedzenia się zmieniają?

Drodzy,

W tym tygodniu kolejna astrologiczna impreza mogła was zmusić, abyście się zastanawiali, kim jesteście. Te przejściowe 'zdarzenia' są sekwencyjne i trwają. Być może te zmiany wydają się być zbyt trudne. Jesteście w pełni zdolni fizycznie, emocjonalnie i duchowo do wcielenia wszystkiego , na co jesteście narażeni przez wybuchy słoneczne, poprzez przesunięcia astrologiczne i zmiany na ziemi.

Jeśli przyrównacie to przejście do New Age (Nowej Ery) do ciąży, będzie Wam łatwiej zrozumieć, że wszystko jest dobrze, nawet jeśli zmieniacie się codziennie jak świat wokół was.

Czy wasze możliwości i zainteresowania nie zmieniają się, gdy jesteście w ciąży? Prowadzenia samochodu, praca lub codzienne zajęcia stają się trudniejsze, gdy wasze ciało zmienia kształt. Wasze jedzenie smakuje inaczej, a wasze ciało przechodzi zmiany chemiczne. Ta cudowna Nowa Era - wasze przejście do niej jest trochę inne.

Wasze ciało, możliwości, zainteresowania i kierunek zmieniają się do narodzin nowego ciebie. Tak jak prawdziwie w czasie ciąży, ktoś może zapragnąć pikli jednego dnia i schabu następnego. Nie ma usprawiedliwienia dla takich zachcianek pożywienia innych niż to, że twoje ciało ma niedobór, który jedzenie, którego pragniesz zadowoli.

Być może zwiększasz lub zmniejszasz masę ciała - zmiany masy ciała muszą stworzyć nowego ciebie. Wielu z was teraz się śmieje bo wydaje wam się, że przychodzimy  z informacją, aby zakończyć wasze diety i jeść cokolwiek, co chcecie – tak, to prawda.

Podążajcie za swoim wewnętrznym samopoczuciem, a nie za waszą głową lub waszymi potrzebami emocjonalnymi. Ah. Tu jest trudność. Gdy będziecie bardziej komfortowi w swoim wymiarze domowym (oryginalnym) (3, 4, 5, 6, 7 lub poza nimi), automatycznie zaplanujecie przyjmowanie pokarmu wokół potrzeb waszej istoty.

Ale teraz, możecie kontynuować walkę, jeśli chcecie, pomiędzy waszymi emocjonalnymi / fizycznymi / społecznymi zapotrzebowaniami na żywność i waszym wewnętrznym samopoczuciem.

Skąd wiecie, jakie pokarmy są konieczne dla waszej istoty? Tak jak jest w przypadku myśli i działań innych osób, zadajcie sobie pytanie, czy dana żywność stanowi wewnętrznie kierowaną przyjemność - jeśli czujecie się lekko i w porządku, albo czy jest napędzana przez pragnienie minionych emocji i potrzeb - jeśli czujecie się jak "powinniście "lub ciężko.

Być może nie macie czasu lub zainteresowania w ustalaniu, czy dana żywność jest „powinnością”, czy potrzebą wewnętrznego samopoczucia. Jest ciekawym myślenie w tych kategoriach. Czyż nie jest prawdą, że jeśli jesteś w ciąży, to prawdopodobnie zrezygnujesz z alkoholu, papierosów i innych produktów medycznych, które świat uznaje za niezdrowe dla nienarodzonego dziecka? Czy nie jesteś gotów zrobić tego samego dla siebie?

Twoje obecne nawyki żywnościowe nie zawsze opierają się na potrzebie. Najczęściej są one związane z przekonaniami, które mają niewiele wspólnego ze waszym ciałem. Ile razy zdarzyło ci się odmówić sobie jedzenia z powodu spożytych ilości kalorii lub żywności wybranej z powodu radości, jakiej powinna dostarczyć?

Jeśli kwestionujesz ostatnią myśl, pomyśl o czasie, kiedy pragnąłeś lodów lub podobnej żywności kiedy byłeś nieszczęśliwy. Albo czas, gdy spożywałeś napój lub produkt, bo był przyjęty w określonym środowisku. Kim jesteście? Kwestia ta nie kończy się waszych przekonaniach filozoficznych czy politycznych. To pytanie zawiera to, co zjadacie i dlaczego.

Stare wzorce przekonań nadal przenikają wasze działania. To prawda, stajecie się bardziej biegli w przesiewaniu tych przekonań, które mają wpływ na wasze emocjonalne działania. Prosimy Was o to samo w aktywności fizycznej - zwłaszcza dzisiaj – przyjmowania Waszych posiłków.

Niektórzy z Was zauważyli, że pożywienie, które dostarczało Wam przyjemności nawet kilka tygodni temu nie jest już zadowalające. To jest właściwe biorąc pod uwagę, że fizyczny byt ulega zmianie. Nie znasz ludzi, którzy wolą kwaśne, niż słodkie pokarmy? Albo, gdy nabieracie lat, czy wasze preferencje żywnościowe nie zmieniają się? Czy to samo nie będzie prawdziwe, jeśli cała fizyczna istota przesuwa się? I tak to jest.

Nadszedł czas na słuchanie tych wiadomości. Na jaką żywność zwracacie uwagę w restauracji? Jeśli jest to jedzenie, które zwykle nie zamawiacie, jest to prawdopodobne, wewnętrznie kierowane pragnienie - karmisz nowego siebie. Jeśli jesteś w sklepie spożywczym i jesteś zaintrygowany nowym pożywieniem lub żywnością starą, o której nie pomyślałeś przez bardzo długi czas, to najprawdopodobniej wewnętrznie kierowane pragnienie. Ale jeśli czujesz się smutny i przyciągnie cię taka żywność już stosowana w przeszłości w celu obejścia tego smutku, jest to społecznie napędzane pragnienie. Nie zawsze jest łatwe rozróżnienie, ale to będzie łatwiejsze, gdy posłuchacie waszego wewnętrznego samopoczucia.

Być może pragniecie lodów zarówno dlatego, że jesteście nieszczęśliwi, i waszemu ciału brakuje składników odżywczych takich jak wapń. My nie możemy dyktować co jest dobre lub złe dla Was. To samo odnosi się do guru diety lub innej istoty, która próbuje ustalić, co należy lub nie należy jeść. Waszym jedynym przewodnikiem jest wasze wewnętrzne samopoczucie.

Dla niektórych dostęp do waszego wewnętrznego samopoczucia jest trudny. Ponownie, zatrzymajcie się, weźcie trochę czasu na przemyślenie swoich odczuć, słuchajcie swojego serca i będziecie wiedzieć. Czy większość z was czytając ten materiał nie zrobiłaby tego samego dla nienarodzonego dziecka? Dlaczego dziecko jest bardziej wartościowe niż nowy Ty?

Rzeczywiście rodzicie z całą radością - i całym strachem, jaki poród za sobą pociąga. Pozwólcie sobie jeść pikle i lody, gdyż to, co nowe to musi rosnąć i prosperować. Nie bójcie się, że będzie to dodawać zbędnych kilogramów lub zmniejszać wagę. Wasze wewnętrzne samopoczucie rozważy wasze fizyczne bycie odpowiednio.

Być może zmuszaliście siebie do zachowania pewnego rozmiaru - odmawiając waszej istocie, jej strefy komfortu - czy to zwiększało lub zmniejszało to, co początkowo stworzono. Pozwól sobie monitorować siebie. Wiecie lepiej niż ktokolwiek, kim jesteście i czego potrzebujecie. Istnieje tylko jedno z was (niepowtarzalne) gdziekolwiek, mimo że grupy diet planują przeciwnie.

Być może czujecie, że nie możecie sobie pozwolić finansowo jeść tego, co wasze wewnętrzne samopoczucie potrzebuje, aby się spełnić fizycznie. Znajdziecie potrzebne składniki odżywcze w ilościach potrzebnych jeśli będziecie podążać za waszym wewnętrznym samopoczuciem.

Wielu z was, w tym Brenda, zastanawia się, czy np. Ta obietnica jest prawdziwa dla tych, którzy nie mają co jeść.

Nie jesteście świadomi ról, jakie inni grają w tej cudownej transformacji. Być może ich rolą jest zdecydowanie podkreślić, że nadszedł czas, aby kontaktować się i dzielić jako jedność. Być może ich rola jest niczym z tego rodzaju.

Będziesz wiedzieli, jak najlepiej współpracować z tymi, którzy nie mają co jeść, słuchając swojej wewnętrznej istoty / serca. Możecie poczuć wewnętrzną potrzebę podzielenia się swoimi zasobami. Lub rozwijać swoje zasoby tak, żeby świat był bogatszym miejscem. Być może żadna z tych myśli nie jest prawdą. Jedyna rola, jakiej możesz być pewny jest twoją własną. Macie skrypt, który jest napisany przez Was i dla Was, tak jak każdy inny podmiot na ziemi.

Twój wątek w tym nowym gobelinie Nowej Ery nie jest mniej lub bardziej istotny niż jakikolwiek inny. Ale jedynym sposobem dla Twojego wątku, aby świecić i wibrować zgodnie z tą Transformacją jest dla Was słuchać waszego wewnętrznego samopoczucia. Żaden inny głos, żaden inny kierunek, żadna inna potrzeba nie może zrobić tego dla Was. Jesteś świecącą gwiazdą, Bogiem, Stwórcą i jedyną gwiazdą w Twojej sztuce życia. Tak będzie. Amen.

18 lipca 2012
Channeler: Brenda Hoffman
www.LifeTapestryCreations.com



Tytuł: Jedzenie - ostateczny sekret ujawniony -
Wiadomość wysłana przez: chanell Sierpień 17, 2012, 08:27:48
Jedzenie - ostateczny sekret ujawniony -

http://www.youtube.com/v/VUZsZ0JD7Rw?version=3&amp;hl=pl_PL


http://www.youtube.com/v/Mqu5HD1XSiM?version=3&amp;hl=pl_PL


Tytuł: Odp: Jedzenie ma znaczenie
Wiadomość wysłana przez: PHIRIOORI Sierpień 17, 2012, 12:42:41
Zgodnie z Chińską doktryną: stajesz sie tym co jesz.

vege: zjadasz warzywa - stajesz sie ważywem.
zwierzyna: zjadasz zwierzęta -stajesz sie zwierzęciem
światło: zjadasz światlo - stajesz sie światłem
dżwięk: ..stajesz się MUZYKĄ

no ale jak Twoim przeznaczeniem jest bycie człowiekiem...

Rozważałem raz kiedyś przerzucenie sie na kanibalizm,
ale tu pojawia się wiele dylematów.

Niby jest on mocno ugruntowany w chrześcijańskiej bezkulturze, choć schowany i skryty artystycznie.
 niemniej rodzi się pytanie Kogo zjeść?

Brzydale fizyczni, itp, budhialni - z ohydnymi systemami wartości nie wchodzą w grę. itd.

Ludzie piekni również, bo narusza takowy proces ich spójność i wielowymiarową estetyke.. więc sam proces spożywania niszczy potrawę i konsumenta buduje z ochłapów czegoś, co piękne było.
W kazdym razie odzywia się konsument energią rozpadu piekna - a nie pieknem wówczas.
Więc odwzoruje w sobie rozpad - nie piekno.

edit: zmieniłem nieco ze wzgl na niezamierzone potencjalne skojarzenie, które dostrzegłem kontekstowo po czasie.


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

nocneigraszki moloromme khaleesi cloudwind naszapsiasfora