Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 12, 2024, 23:30:56


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Odp: Wszystko o milosci  (Przeczytany 978 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Sierpień 21, 2010, 20:26:29 »

A co z seksem bez miłości? Zaspokojenie fizyczne bez głębszych uczuć jest też możliwe. Nie posuwa ono jednak naprzód w rozwoju. Ponadto od takiego seksu łatwo się uzależnić. Związki oparte tylko na przyciąganiu seksualnym są jeszcze mniej trwałe niż oparte na miłości romantycznej. Jedna ze stron może je łatwo wykorzystać do kontroli, manipulacji oraz osiągania różnych korzyści. Niektórzy (nawet nie związani z chrześcijaństwem) nauczyciele duchowi głoszą wyższość celibatu, dziewictwa i zalecają całkowitą rezygnację ze zbliżeń cielesnych, świadcząc o tym własnym przykładem. Dlaczego tak się dzieje? Oni po prostu nie wierzą, że można skutecznie kontrolować popęd seksualny, tak jak wielu nie wierzy, że można używać narkotyki bez popadnięcia w nałóg. Mówią, że energia seksualna jest najniższą formą energii jakiej może człowiek doświadczyć, która uzależniając człowieka przeszkadza w doświadczaniu energii wyższych i utrudnia w ten sposób bądź uniemożliwia rozwój duchowy. Ci nauczyciele jednak mylą się, przynajmniej częściowo. Nie jest możliwe skuteczne wyrzeczenie się seksu rozumiane jako samozaparcie. Istnieje bowiem prawo naturalne, które brzmi: „To, czemu się opierasz, umacniasz”. Zatem każde tłumienie popędu seksualnego w końcu zaowocuje pojawieniem się tego popędu w najmniej oczekiwanym momencie, w postaci trudnej do przezwyciężenia żądzy. Doświadczają tego zakonnicy i kapłani kościoła katolickiego, o czym świadczą wciąż wybuchające afery związane z molestowaniem czy wykorzystaniem seksualnym przez duchownych. Nie jest też prawdą, że seks, jako niska energia, utrudnia dojście do energii wyższych. Przeciwnie, niejednokrotnie dojść do tego co wysokie można tylko poprzez to co niskie. Wszak aby zdobyć szczyt górski trzeba zacząć od podstawy. Dlatego w życiu każdego człowieka seks może odegrać pozytywną rolę. Zdarza się jednak czasem, że gdy spełni już ową rolę, przestaje być czymś atrakcyjnym. I wówczas ktoś może go odstawić, jak dziecko odstawia zabawkę, z której już wyrosło, lub jak odkłada ubranie, które jest za ciasne, czy jak biesiadnik, który odsuwa kolejny deser od siebie, bo już naprawdę nie może więcej. Dzieje się to zwykle wtedy, gdy ów ktoś odkryje inne źródło szczęścia, radości i rozkoszy, przy którym seks wydaje się bladą imitacją. Nie jest to jednak w tym przypadku wyrzeczenie, ale odstawienie i wybór czegoś innego.

Cieszmy się zatem seksem i bawmy się nim, dopóki nas to bawi. Nie używajmy go jednak do kontroli, manipulacji, dominacji czy osiągania różnych korzyści. Pamiętajmy, że zbliżenie seksualne staje się dopiero wtedy naprawdę piękne, kiedy jest wyrazem miłości.
Czy można kochać wiele osób?

W przypadku licznego rodzeństwa czy wielu przyjaciół odpowiedź jest natychmiastowa: oczywiście, że można. Jednak w przypadku miłości romantycznej wielu odpowiedziałoby, że nie. Jeśli nawet można, to nie powinno się. Panuje bowiem dość powszechne przekonanie, że kochając nie tylko swojego partnera, ale i kogoś innego, w jakiś sposób się tego partnera zdradza. Taka dodatkowa miłość prawie zawsze traktowana jest jako zagrożenie i prawie zawsze wywołuje zazdrość. Czy jednak rzeczywiście można kochać tylko jednego i jakakolwiek nowa miłość niszczy starą? Jeśli nawet tak się dzieje, to nie dlatego, że nowa miłość oddziałuje destrukcyjnie na dotychczasową, ale dlatego, że starą miłość zabija zazdrość. Tak naprawdę można kochać wiele osób, w taki sposób kocha nas Stwórca. Przekonania, że są wybrani ludzie, czy wybrane narody, to tylko pobożne życzenia niektórych. Bóg kocha wszystkich jednakowo. W tym miejscu może się jednak pojawić protest: No dobrze, może można kochać wielu, lecz miłością bezwarunkową, ale nie w taki sposób, nie miłością romantyczną, nie z podtekstem seksualnym. Odpowiedź jest następująca: Czy się komu to podoba, czy nie, tak się zdarza w praktyce i to nie tylko w poligamicznych związkach islamskich czy mormońskich, ale również w szanowanych rodzinach chrześcijańskich. Jak już poprzednio powiedziano, miłość romantyczna pojawia się spontanicznie i zwykle nie ma się wpływu na to kiedy, jak i w kim powstaje. Mówiąc językiem poety7: „Serce nie sługa, nie zna co to pany i nie da się okuć przemocą w kajdany”. Dlatego nikt nie jest winny, że kocha. Nie ma i nie może być miłości zakazanej. Każda miłość jest święta, bo jest darem Stwórcy. Kochanie kogokolwiek nigdy nie może stanowić zdrady, nawet gdyby kochało się wielu. Pokochanie kogoś nie musi oznaczać zaprzestania kochania kogoś innego. Pogląd, że w sposób romantyczny można kochać tylko jedną osobę to mit.

Ale w tym miejscu zaczynają się problemy z uczciwością. Np. mąż, który oprócz żony kocha jeszcze inną, może żonie tego nie powiedzieć. Może w tajemnicy przed żoną utworzyć i konsumować drugi związek. To już jest zdrada, bowiem zdrada to nieuczciwość, to życie w kłamstwie. Tłumaczenie, że ukrywa swój drugi związek przed żoną, bo nie chce jej ranić, jest zwykłym wykrętem. Kochającej żonie zawsze należy się prawda. Zresztą każde kłamstwo ma krótkie nogi i taki ukrywany romans czy prędzej czy później się wyda.

Może być i odwrotna sytuacja. Zakochany podwójnie mąż nie chcąc łamać wyznawanych zasad moralnych stara się wyprzeć swojej drugiej miłości, stłumić ją, zepchnąć do podświadomości. Ze względu na wyznawane zasady czy religię, rezygnuje więc z niej. Ale to co robi, to jest „zakuwanie swojego serca w kajdany”, co nie jest w gruncie rzeczy możliwe. Wypierając się miłości, umacnia ją. Wypierając się miłości zdradza siebie. A zdradzenie samego siebie to też zdrada. Skutkiem takiego postępowania będzie to, że mąż albo nie wytrzyma i w końcu zdradzi żonę, albo będzie się przez lata zamartwiał po cichu, przez co w końcu wpędzi się w jakąś chorobę. Takie tłumienie w sobie miłości może również wypaczyć jego charakter, prowadząc do ujawnienia się zaborczości.

Najlepszym rozwiązaniem jest więc prawda. Powiedzenie żonie, że się kocha jeszcze kogoś innego to nie zdrada. To uczciwość. Dlatego im prędzej mąż to uczyni, tym lepiej. Taka sytuacja nie musi prowadzić do rozbicia małżeństwa. Każda ze stron w tym dramacie powinna sobie wówczas zadać pytanie: Jak postąpiłaby miłość? I to miłość nie tylko do tego jednego czy tej jednej, ale do wszystkich uczestników dramatu. Rozwiązania mogą być różne. Może mąż w imię miłości do żony postanowi nie tworzyć nowego erotycznego związku i jego miłość przekształci się w miłość platoniczną? W ten sposób nie wyprze się swojej miłości, ale tylko odsunie od siebie jej erotyczne aspekty. Może żona oświadczy, że taka sytuacja jest dla niej nie do przyjęcia i odejdzie? Może jednak da mężowi wolną rękę? A może ta druga, nie chcąc rozbijać małżeństwa, sama odejdzie? Każde rozwiązanie, które zostanie przyjęte, będzie dobrym rozwiązaniem pod warunkiem, że będzie to porozumienie wszystkich stron zawarte w imię miłości.

Reasumując należy stwierdzić, że można kochać wiele osób i to na wszystkie możliwe sposoby. Jednak, ze względu na istniejące uwarunkowania kulturowe i obyczajowe, kochanie wielu miłością romantyczną może stwarzać problemy. Jest więc najlepiej, gdy kocha się miłością bezwarunkową. W ten sposób można kochać wszystkich i wszystko bez przeszkód. Tak kocha nas Ten Który Jest.
Miłość jako energia

Wszechświat to wieczny ruch, wieczna zmiana, wieczne ewoluowanie. Fizycy już dawno spostrzegli, że nie jest możliwa jakakolwiek przemiana bez energii. Wprowadzenie w ruch, zatrzymanie ruchu, przemiana chemiczna, emisja światła, wytwarzanie dźwięku – wszystko to wymaga energii. Życie to też wieczny ruch, wieczna zmiana, wieczne ewoluowanie. O ile do wytwarzania zjawisk fizycznych potrzebna jest energia fizyczna, o tyle do zaistnienia, podtrzymania i przemieniania życia potrzebna jest energia psychiczna. Podstawą tej energii są uczucia. Uczuciami o największej sile oddziaływania są miłość i strach. Zjawiska psychiczne są właściwe wielu żyjącym formom, niektórzy nawet uważają, że w jakimś stopniu wszystkim formom. Podobno nawet rośliny lepiej rosną gdy są traktowane z miłością. Niemal każdy mały zaniepokojony owad reaguje strachem i ucieka lub nieruchomieje. Najłatwiej jednak zaobserwować uczucia w człowieku. Są one źródłem siły napędowej dla życia i nadają mu sens. Wszystko, cokolwiek człowiek robi, jest powodowane miłością lub strachem. Każde inne uczucie jest oparte na tych dwóch podstawowych. Np. smutek jest skutkiem braku, chwilowego zaniku lub niespełnienia miłości, pozwala on nam pogodzić się z utratą tego, co kochaliśmy, a także pogodzić się z tym, że nie objawiliśmy siebie w swojej najlepszej wersji i nie postąpiliśmy jak postąpiłaby miłość. Złościmy się, jeśli ktoś postąpił z nami tak jakby miłość nie postąpiła, złość pozwala nam również odmówić czegoś co nie wyraża miłości. Smutek czy złość może być też wyrazem lęku o miłość, zwłaszcza, gdy coś jej zagraża czy przeszkadza. Smucimy się, gdy jesteśmy przekonani, że już nie da się nic w danej sprawie zrobić. Złościmy się zwykle wtedy, gdy uważamy, że coś można jeszcze zmienić. Gniew, to emocjonalnie wyrażona wielka złość wywołana silnym lękiem spowodowanym np. zagrożeniem dla tego, co kochamy.

W najwyższym wymiarze wszystko jest wyrazem miłości, nawet strach. Czyż to, że matka się boi, iż dziecko może wyjść na ulicę i zostać przejechane przez samochód, lub że ktoś może go skrzywdzić, nie jest wyrazem miłości? Czyż to, że ktoś boi się, kiedy ukochany długo nie wraca, nie jest wyrazem miłości? W najwyższym wymiarze miłość stanowi wiązkę wszystkich uczuć. Jest to energia podobna do światła białego, którego widmo składa się z wielu barw. Ci, którzy potrafią widzieć więcej, tak właśnie ją widzą. Ci, którzy mieli przeżycia na granicy śmierci, również spotkali się z światłem, które jest miłością. Osoby zdolne do postrzegania pozazmysłowego widzą wokół człowieka świetlistą otoczkę zwaną „aurą”. Twierdzą one, że im więcej w człowieku jest miłości, tym jaśniejsza i bielsza jest ta aura. Może ta intuicyjna wiedza o aurze spowodowała, że świętym na obrazach zwykle domalowuje się aureolę. Badacze tamtej strony życia twierdzą, że istoty rozwinięte duchowo, będące już na końcu swej ziemskiej drogi, świecą oślepiająco białym światłem. Pamiętajmy, że również Jezus powiedział o sobie „Jestem światłością świata”. Nie była to tylko przenośnia.

Wszyscy mamy w sobie światło, wszyscy mamy w sobie miłość. Bez niej nie moglibyśmy istnieć. Nie ukrywajmy jednak tego światła pod korcem. Niech nasza miłość przemieni świat.

« Ostatnia zmiana: Sierpień 21, 2010, 20:36:04 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.091 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

burza weganizm jasminowygaj telenowele radiomms