ale ja chętnie poznam twoją wersję w mniej dogmatycznej odmianie Uśmiech
Chętnie się nią podzielę.
"Nie. Każdy jest ZBAWIONY. Tak naprawdę to ta wielka prawda chrześcijaństwa - każdy jest zbawiony, dla każdego zmartwychwstał Chrystus. Naturalnie, człowiek musi wykonać akt woli, niemniej, jak jestem głęboko przekonany, boska mądrość i miłość jest cierpliwa. Poczeka na każdego."
Podpisuje się pod tym, ale wierze, że ta miłość boska nieskończona się objawia właśnie w tym, że daje nam więcej niż jedną szansę, gdy przeżyjemy życie, daje nam szanse narodzić się na nowo tak długo, aż Poznamy Boga. Zakładając, że każdy pragnie Boskiej miłości, bo z niej powstał - chce do niej wrócić, na przestrzeni nieskończoności, każdy dojdzie do zbawienia, a więc każdy jest zbawiony. Stała Planca, heh.
"Tutaj chodziło mi również i może przede wszystkim o to, że Bóg wybacza nam rzeczy "nie po siedmiokroć, a siedemdziesięciosiedmiosiedmiokroć", czyli, w znaczeniu współczesnym - w nieskończoność, a łaska dana jest darmo - nie musimy "płacić" za nasze winy, ponieważ cierpiał za nas Chrystus - wystarczy ten skromny, pokorny akt kajania. Nie ma "oka za oko". Chrystus uwolnił nas z błędnego koła, prawa zemsty - i karmy. To wielka dobra nowina - i właśnie to."
Też się podpisuje, z tą notką, że nie biorę tego dosłownie. Jak już kiedyś pisałem, tak, Chrystus to wszystko osiągnął, pokazując nam, jak mamy żyć. Pokazuje nam właściwą drogę i dzięki temu "zbawia nas wszystkich".
Chanell, pisz ... pisz jak najwięcej, bo lubię te myśli czytać