Arteq- pod linkiem zw strony WM trzecią pozycją do pobrania jest wywiad twórców Project Camelot z Jamesem. Tego projektu raczej nie muszę rekomendować. Cechuje go rzetelność.
(..)http://wingmakers.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=127&Itemid=415
Pomijając rzetelność czy też nierzetelność wypowiedzi Jamesa , o której trudno wyrokować nie posiadając pełni wiedzy , proponowana przez niego konstrukcja HMS , czyli zespół narzędzi służących do przytłumienia nieśmiertelnej Istoty Ludzkiej do granic w których czuje się śmiertelna i zniewolona jest , w moim przekonaniu , dość spójną koncepcją wyjaśnieniającą obserwowane przez nas w rzeczywistości anomalie. Moją wątpliwość budzi jedynie cel tak skomplikowanej konstrukcji ( HMS ) . Wszystko po to, aby posiąść surowce kopalne ? Nie prościej byłoby skonstruować maszyny ? Człowieka można oczywiście potraktować instrumentalnie, ale każdy z nas zawiera w sobie dużą dozę nieprzewidywalności wynikającej właśnie z Pierwszego Źródła, co ja bym nazwał kwantowością . Wg Jamesa pierwotnie tacy właśnie, jako ludzie , byliśmy, to jest nasza pierwotna natura. Dowodem na to jest Przebudzenie oraz zaistnienie choćby takich Przekazów jak oryginalny Przekaz Jezusa, czy też w tym przypadku przekaz Jamesa. Surowce na Ziemi mają charakter skończony, ale czy ludzkość jako niewolnicza zbiorowość również ?
Ponieważ to jest temat o końcu ludzkości, to właśnie pod tym kątem spróbuję rozwinąć swój wywód.
James pisze, że Pierwsze Źródło jest kolektywem. Kiedy rozszczepiło się na zindywidualizowane ekspresje ( nas ) , to z początku , wg Jamesa , zamieszkiwaliśmy wymiary, które były niematerialne - istniały one na kwantowych poziomach czasu i przestrzeni.
Kwantowość istnienia to wymiar poza linearnym czasem, materią i poza trójwymiarową przestrzenią ( takie wnioski płyną już nie od Jamesa , lecz z fizyki kwantowej - fizyki świadomości ). Pomijając już nawet motywy Annunakiego, to powszechne obnażenie perfidnego planu Anu ( HMS ) byłoby pierwszym krokiem ku Przebudzeniu do naturalnego stanu, jakim jest stan kwantowy. Oczywiście jest to proces, który trwa. Odbywa się tym szybciej, im więcej ludzi potrafi choć na chwilę oderwać się od wprogramowanych nam schematów.
To, co nazywamy człowieczeństwem jest, wg teorii Jamesa, jednie nakładką. Można to rozpoznać poprzez uważność, kiedy medytujemy lub kiedy obserwujemy siebie i życie. Nie znaczy to, że nakładka przestaje funkcjonować. Przeciwnie, kiedy widać ją wyraźnie - wówczas podwaja ona swoje wysiłki, by utrzymać System HMS w spójności. Tak została zaprojektowana. Zatem budzący się ku Świadomości ludzie mogą jednocześnie odczuwać dotkliwości płynące z fizycznych i z psychicznych uwarunkowań. Na przykład fizyczne osłabienie, uzależnienia, psychiczny dyskomfort, poczucie schizofrenicznego rozdzielenia, zaburzenia koncentracji ( ADHD ). Moim zdaniem tak właśnie się dzieje, gdyż program HMS silnie uzależnia nas od tego , co zwykliśmy uznawać za człowieczeństwo. Jednakże dalsza uważna obserwacja tych wszystkich działań HMS , o ile jest możliwa, powinna z czasem ukazać nam prawdziwą perspektywę i umożliwić powrót do stanu zero - kwantowych poziomów.
Jeśli zatem przyjąć, iż ludzkość ze wszystkim, co sobą reprezentuje na dzień dzisiejszy , to produkt HMS, więc Przebudzenie z tego stanu można by nazwać końcem ludzkości. .... takiej , jaką znamy.
Naturalny stan kwantowy to jednocześnie koniec czasu ( koniec kalendarza Majów nie oznacza końca świata, tylko na przykład brak sensu odmierzania linearnego czasu ).
To również możliwość jednoczesnego przebywania zarówno w materii, jak i poza nią - splątany stan.
Jak już wspomniałem Przebudzenie to proces. Podobnie jak wyrastamy z wieku przedszkolnego . Właściwie trudno uchwycić moment w którym przestajemy być dzieckiem. Może nawet nigdy nie przestajemy nim być, nosimy w sobie to dziecko, które od czasu do czasu daje znać o sobie, ale rozwój osobisty , nowa wiedza, sprawia, że sięgamy po kolejne możliwości , inne opcje niż "dziecko" eksplorujemy. Na podobnej zasadzie Przebudzenie odkrywa w nas tak atrakcyjne przestrzenie, że HMS traci na znaczeniu, choć pewnie nigdy się do końca tego nie pozbędziemy.
Problem polega na silnym utożsamieniu się z sygnałami , które generuje HMS- lekiem, zatrwożeniem, strachem przed utratą spójności podzielonego świata,czy przed tym, co nazywamy śmiercią. O tym jak silny jest to strach wiecie przecież sami. Jak głęboko tkwimy w uzależnieniu od warunków, do których przywykliśmy - pieniądza, zakupów, zachowania tzw standardów godnego bytowania - to widać wyraźnie, gdy spojrzymy na siebie i otaczający nas świat z perspektywy Obserwatora. Czujesz to przerażenie płynące z okolicy splotu słonecznego, gdy przez chwilę wyobrazisz sobie własną śmierć, albo choćby utratę wszystkiego, co posiadasz ? Owszem, czujesz, ale KIM jest ten, który potrafi to zaobserwować ? Odpowiedź na to pytanie to dopiero początek otwierających się przed nami , nieskończonych możliwości.
Z każdą chwilą mierzenia się z tym strachem, z każdą chwilą wyjścia poza warunkowanie bliżej nam ku końcowi zaprogramowanej ludzkości. Koniec ludzkości wcale nie oznacza niebytu, głodu, zimna i śmierci, lecz wejście w stan poszerzony, stan kwantowy.
Zmiana postrzegania to naturalny proces, przez który nie raz już przechodziliśmy nawet w ramach HMS . To na przykład zrozumienie ,że Ziemia nie jest płaska, ani ,że nie jest ona Centrum Wszechświata. Kolejny krok w rozwoju to wyjście poza oddzielenie i linearny czas, poza logikę typu ALBO-ALBO, poza cielesne i umysłowe ograniczenia z jednoczesnym prawem przebywania w nich - i poza nimi.
Po sobie widzę, czuję, że egotyczny umysł z którym tak silnie zostałem związany jest przerażony taką opcją, bo nie potrafi istnieć poza rozdzieleniem. Uspakajam go, że przecież nie zniknie. Co więcej - nie będzie musiał walczyć o przeżycie, ani troszczyć się o przetrwanie - te zadania przejmie Świadomość, lecz już nie w formie walki. Umysłowi przyjdzie zmierzyć się z bałaganem, który wytworzył i posprzątać po sobie wszelkie zanieczyszczenia.
Wielu ludzi na Ziemi jest przerażonych katastrofami naturalnymi, bo nie potrafimy sobie z nimi radzić. Ziemia drży, pluje ogniem i dymem, zalewa się 'łzami" ( powodzie), ginie mnóstwo ludzi i to napawa strachem. Ale życie przecież nie ginie jako takie. Po powodzi ziemia staje się bardziej żyzna, a na wulkanicznych popiołach bujnie rozkwita flora i fauna - jeszcze silniejsza niż przed katastrofą. Dlaczego tylko człowiek miałby zniknąć na zawsze ? Natura pokazuje nam w porach roku cały cykl rozwojowy, ale my na to ślepi jesteśmy. Moim zdaniem te same prawa dotyczą ludzkości. Człowiek , jako istota kwantowa, umiera i odradza się z nowymi możliwościami. Na przestrzeni dziejów różne gatunki Homo wymierały, ale jednocześnie pojawiały się nowe - doskonalsze. Ziemia nie raz i nie dwa przechodziła przebiegunowanie. To wszystko jest częścią cyklu rozwojowego więc należy zrozumieć, że ten paniczny strach końca ludzkości nie jest uzasadniony ani ewolucyjnie, ani historycznie. To jedynie strach płynący z utraty tożsamości. Ci z Was, którzy utracili choć raz wszystko w swoim życiu, a jednak "narodzili się" ponownie , odżyli, wiedzą o co mi chodzi.