Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 21:18:17


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] 4 5 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Co się dzieje z duszą samobójcy?  (Przeczytany 74840 razy)
0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #50 : Czerwiec 21, 2009, 11:33:52 »

Trzeba rozmawiac i na te tematy glosno i wyraznie. Trzeba otworzyc oczy i widziec komu nalezy pomoc , trzeba miec cierpliwosc. Ten temat dotyczy tez masowo ludzi naprawde starych, osamotnionych nie kochanych przez nikogo, zagubionych. W tym super nowoczesnym czasie taki temat nie pasuje wogole, ale on istnieje i rosnie, jest coraz wiekszy. To jeszcze mozna wytrzymac jesli bezposrednio nas nie dotyczy, to tak nie boli, ale kiedys moze tez o nas sie otrzec, czego sobie nikt nie zyczy. To jest mrowcza praca, ale nalezy to robic, nauczmy sie podawac ludziom reke, pokazac ze istnieje w czlowieku duzo wartosciowego, ze warto zyc, wskazmy droge
do wyjscia, pokazmy ze kazdy dzien daje nowa szanse, miejmy odwage powiedziec ludziom prawde w oczy,
miejmy odwage mowic co czujemy, co widzimy. Nie nad trumna, ze ty byles wszystkim dla mnie, ze cie kochalem
ze byles najlepszym, ze cos umiales. To nalezy mowic ludziom za zycia, nalezy tez kontrolowac swoje poczynania. Nalezy pokazywac swoja dobroc innym i pokazywac swoja radosc za otrzymana dobroc od innych.
To jest ta przemiana, nad ktora trzeba pracowac jak dlugo sie zyje. Nie nalezy jamern ze S W I A T jest okropny, SWIAT jest piekny tylko ludzie musza sie zmienic nauczyc sie kozystac z tego SWIATA.
                                                                                                 Rafaela
Dla duszy nie ma narodzin ani śmierci.
Raz będąc, nigdy nie przestaje istnieć.
Jest nienarodzoną, wieczną,
zawsze istniejącą,
nigdy nie umierającą i pierwotną.
Nie ginie, kiedy zabijane jest ciało.

Bhagavad-Gita, 2:20                                       Kiedy ktos kocha zycie, czuje w sobie ogromne pragnienie
                                                                        piekna i oddala sie od zla.
                                                                     
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #51 : Czerwiec 21, 2009, 11:38:48 »

Taka jest teraz obowiązująca "poprawna politycznie" wizja świata którą pompuje się nam na każdym kroku:
nie ma ludzi słabych, chorych, potrzebujących - wszyscy są silni, przebojowi, sami zwycięzcy..." A np. obraz staruszka w mediach: "zdrowy, roześmiany, bogaty, korzystający z życia pełnymi garściami"
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #52 : Czerwiec 21, 2009, 11:53:06 »

Nie mają przykładu jak wygląda prawdziwe życie. Mało kto im to unaocznia. Przychyla się do tego również bezstresowe wychowywania które jest straszną głupotą - nie ma życia bez stresów, kiedyś ktoś te stresy będzie musiał odczuć. Młodzi ludzie nie są wychowywani w sposób prawdziwy, który pozwoli im zmierzyć się z życiem. Gro młodych ludzi nie ma poczucia odpowiedzialności, nie ma wyrobionych mechanizmów zaradności. Wielu rodziców zaniedbuje dzieci - powody są różne. Wielu stara się chronić je przed problemami zamiast uczyć jak sobie z nimi radzić. Wielu właśnie podstawia dziecku wszystko pod nos. Coś na zasadzie przepoczwarzającego się motyla - wyjście kosztuje go bardzo dużo sił i pracy, lecz gdy rozerwiesz za niego kokon nigdy nie będzie w stanie latać i umrze... Zobaczcie reklamy kierowane do  młodych osób - wszystkie są kłamstwem, bazują wyłącznie na zabawie i dostatku. Z czasem przychodzi problem, którego nie załatwią rodzicie, a życie nie jest wyłącznie kolorowe i beztroskie...

Takie fakty jakoś stoją w mocnej opozycji do stwierdzeń niektórych: "jestesmy bogami..."

To prawda, co pisze Arteq, lecz jest to jedna strona medalu. Druga to taka, że współczesne życie, jego pęd i wzorce prowadzą do przeładowania systemu nerwowego człowieka i jego niewydolności. Następuje brak możliwości dalszego „przerobu” napływających bodźców, totalne zmęczenie i znużenie, gwałtowne zahamowanie procesów poznawczych. W takiej sytuacji wystarczy nawet mały, dodatkowy impuls, który powoduje załamie i doprowadza podjęcia drastycznej decyzji. Często nawet wbrew sobie, lecz brakuje siły na dalszą egzystencję.
Dlatego tak ważna jest profilaktyka, a tę daje utrzymywanie odpowiedniego stanu świadomości oraz uczuć. Zbyt długie przebywanie w odcięciu od miłości, niestety degeneruje psychikę. Dusza ucieka od takiego środowiska cielesnego, gdzie brak podstawowego dla niej pokarmu.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #53 : Czerwiec 21, 2009, 18:59:36 »

Tak, ale nadal to sprowadza się do tego aby rodzice w wychowaniu dzieci zadbali o ten "mocny i twardy" kręgosłup.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #54 : Czerwiec 21, 2009, 19:28:01 »

A twardy kręgosłup osiąga się w rodzinie, w której nadrzędną motywacją do wszelkich działań jest MIŁOŚĆ.
Dzieci wychowane dzięki mądrej miłości są pogodne i chętne do życia, nie dają się wciągać w patologie społeczne, nie kierują się destrukcją, ich wartość jest wielkością zauważalną przez wszystkich wokół. Dzieci wychowane w miłości nie odbierają sobie życia.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #55 : Czerwiec 21, 2009, 19:30:18 »

Tak, zgadza się. Próbuje się wychowywać dzieci w otoczeniu karności [zbytniej karności] lecz pomimo pewnej odporności, dzieci te stają się osobami z nieco przetrąconą "uczuciowością".   
Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #56 : Czerwiec 21, 2009, 20:11:37 »


Cytuj
A twardy kręgosłup osiąga się w rodzinie, w której nadrzędną motywacją do wszelkich działań jest MIŁOŚĆ.
Dzieci wychowane dzięki mądrej miłości są pogodne i chętne do życia, nie dają się wciągać w patologie społeczne, nie kierują się destrukcją, ich wartość jest wielkością zauważalną przez wszystkich wokół. Dzieci wychowane w miłości nie odbierają sobie życia.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech


I tak i nie, samobójstwo  może też być jedyną ucieczką w danej sytuacji..... i niech nikt mi nie pisze, że nie ma sytuacji bez wyjścia i zawsze może zaświecić słońce, ponieważ to banał.
Bywają sytuacje bez wyjścia. ... i rozumiem tych ludzi, którzy nie potrafili znieść tortur, gwałtu, niewoli.......

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
Aza
Gość
« Odpowiedz #57 : Czerwiec 22, 2009, 08:38:32 »

A NARKOMANI ? - najpierw zabawa, próbowanie itd. a potem ślepy zaułek i rozwiązanie często tylko w śmierci...
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #58 : Czerwiec 22, 2009, 09:11:35 »

Każda sytuacja ma jakieś wyjście - natomiast dla wielu, niestety jest ono nie do zaakceptowania/ wzięcia.
Szczerze współczuję osobom tak zdesperowanym i doprowadzonym do ostatecznosci - bez względu na powody które do tego doprowadziły.
Powiem też, że jedną z rzeczy których się najbardziej obawiam to być powodem ludzkich łez...
Zapisane
Baltazar
Gość
« Odpowiedz #59 : Czerwiec 22, 2009, 17:03:40 »

Nie ma reinkarnacji !!! Zaznaczyłem tekst na grubo.

„Seks, aborcja, rozwód, okultyzm: oto jak udaje mi się prowadzić ludzi do piekła..”.

Nietypowy wywiad przeprowadzony przez, ks. Giuseppe Tomaselli’ego włoskiego egzorcysty, z jego doświadczenia bycia egzorcystą.


Ojciec Święty Paweł VI, w swoim wystąpieniu z 15.11.1972, mówił o demonie i o tym jak wiele zła tworzy on w świecie. Przeciwko Papieżowi podniosły się krytyczne głosy, oczywiście ze strony ignorantów oraz niewierzących: Kościół ciągle mówi o diable? Ciągle daje się wiarę wierzeniom z odległych wieków? W obiegu jest książeczka pod tytułem „Wywiady ze złym”. Pomyślałem, że ja także mógłbym napisać coś na ten delikatny temat, ponieważ od 50 lat jestem egzorcystą (1934-1984) i wielokrotnie widziałem demona w ludzkiej postaci. Nie jeden raz musiałem z nim bezpośrednio walczyć, wiele razy byłem przez niego bity. Mogłem się mu przypatrzyć w różnych sytuacjach i przestudiować go, czego owocem jest to co napisałem poniżej. Ponadto byłem kierownikiem duchowym dusz mistycznych, które są bezpośrednim celem zaciekłych ataków samego demona. Jako kierownik duchowy byłem świadkiem wydarzeń, w które trudno byłoby mi uwierzyć, gdybym nie widział ich osobiście dziesiątki razy.
Powyższe wydarzenia, które przedstawiam w formie wywiadu, miały miejsce w rzeczywistości. Sam byłem ich świadkiem, jako osoba bezpośrednio w nie zaangażowana.

- Melid, chcę z tobą przeprowadzić rozmowę i nadać jej charakter wywiadu. Wiem ze studiów i z mojego doświadczenia, że ty zawsze czynisz zło, bo jesteś w nim utwierdzony i że nie pragniesz niczego innego poza złem. Ale wiem też, że chociaż zawsze dążysz do zła, wbrew twojej woli, dzięki Bożemu zarządzeniu, możesz też przyczynić się do dobra. Tak jest za każdym razem, kiedy kusisz kogoś, a on zwycięża pokusy i w ten sposób wzbogaca się w zasługi na wieczność. Wywiad ten może uczynić wiele dobrego, a ja proszę Boga, aby cię zmusił do odpowiedzi na moje pytania.

- „No więc, klecho, o co ci chodzi? Nie zapominaj, że mówisz z Melidem! Mów mi tu skąd wiesz, że nazywam się Melid?”.

- Sam mi to powiedziałeś, podczas naszego pierwszego spotkania. Wiele lat temu. Co więcej, byliście wtedy we dwóch, ty i twój pomocnik Ofar. Zapytałem cię wówczas: Dlaczego jest was dwóch? Zazwyczaj krążycie po świecie pojedynczo, we trzech lub w siedmiu, a ty mi odburknąłeś podrażniony: Co ty możesz wiedzieć o tych liczbach? – Zanim przejdę do dalszej części wywiadu zadam ci pytanie na pozór bezużyteczne, a może nawet naiwne: Ty Melid, jako demon, istniejesz czy nie?

- „Ignorancie! Jak mógłbym nie istnieć?”.

- Kiedy jest ci to na rękę mówisz, że istniejesz, innym razem bezczelnie twierdzisz że cię nie ma. Powiedz mi jednak Melid, kim byłeś zanim stałeś się demonem?

- „Byłem oficerem na Dworze Anielskim, byłem Cherubinem. Teraz jestem urzędnikiem szatana”.

- Dlaczego opuściłeś Raj i spadłeś do piekła? Nie wiedziałeś o istnieniu piekła? Dlaczego zbuntowałeś się przeciw Bogu?

- „On, Najwyższy, powiedział mi i moim towarzyszom, że podda nas próbie. Nie powiedział, że ukarze nas piekłem, ogniem wiecznym; a tam jest ogień, ogień!”.

- Na czym polegała ta próba, której zostaliście poddani, wy wszyscy Aniołowie?.

- „Mieliśmy pogodzić się z tym, że Syn Najwyższego przyjmie ludzką naturę, a my posiadający naturę anielską, która jest o wiele szlachetniejsza od ludzkiej, mielibyśmy oddać Mu pokłon i czcić Go. Lucyfer, który lśnił jak słońce na niebie, zbuntował się: „Jeśli stanie się człowiekiem, nie będę Mu służył, będę ważniejszy od Niego!”. Podczas tej próby pojawiła się ludzka postać”.

- Człowiek ten miał na głowie cierniową koronę, czy był na Krzyżu?

- „Nie, była to postać normalnego człowieka. Wiele zastępów anielskich podzielało opinię Lucyfera. Wywiązała się straszna walka pomiędzy Michałem i Lucyferem i nagle, wśród ognia i siarki spadliśmy do piekielnej otchłani”.

- Niemało narozrabiałeś owego dnia zbuntowany aniele! Żałujesz teraz zła, które uczyniłeś?

- „Skruszyć się? Przenigdy! On, Najwyższy nie powinien się tak uniżyć! Nienawidzę i zawsze będę nienawidził Chrystusa, bo z Jego winy jestem w piekle. Ten Bóg jest niesprawiedliwy. Tylko jeden grzech popełniłem i jestem potępiony w wiecznym ogniu, podczas gdy wy z wieloma grzechami i to bardzo ciężkimi macie tą Kobietę (.., Maryja...). Gdybyśmy mieli ją także my!”.

- Jak jesteście zorganizowani w piekle?

- „Chrystus dał wam wskazówkę. Kiedy oskarżano Go że wypędzał demony przy pomocy Belzebuba, powiedział: „Jak może szatan przeciwstawić się szatanowi. królestwo podzielone upada, podczas gdy królestwo szatana trwa”. W piekle jest prawdziwe królestwo szatana. Lucyfer jest jego władcą, despotą. My, którzy byliśmy oficerami na Dworze Anielskim, teraz jesteśmy oficerami w zastępach piekielnych. Ja byłem cherubinem, a teraz jestem wysokim oficerem w królestwie szatana. Moje zadanie jest interesujące i przynosi największe owoce. Popycham ludzi do aktów nieczystych”.

- Wy, demony nie czujecie potrzeby spania, codziennego odżywiania się, a poza tym nie odczuwacie zmęczenia. Jak wykonujecie swoje zadania?

- „Nienawidząc Boga i gryząc się ze złości i zazdrości wobec ludzi. Wylewając nienawiść na Boga, powinniśmy odczuwać przyjemność, a tymczasem to potęguje tylko nasze cierpienie”.

- Domagam się kolejnej informacji. Wy demony przebywacie zawsze w gorejącej otchłani czy też możecie z niej wychodzić?

- „Tylko dzięki przyzwoleniu Najwyższego Lucyfer może wysyłać demony na świat. Ty jako ksiądz wiesz, że wyroki Boskie są niezbadane. Demony krążące po świecie nadal cierpią, ponieważ zawsze znajdują się pod karzącą ręką Boga, jednakże na świecie mogą znaleźć jakąś ulgę”.

- Rozumiem w pewnym stopniu tę rzeczywistość, ponieważ Jezus powiedział: „Kiedy demon wychodzi z człowieka, idzie w poszukiwaniu odpoczynku”. Poza tym, ty sam Melid dałeś mi to do zrozumienia, kiedy podczas egzorcyzmu pytałeś mnie: „Powiedz mi gdzie mam pójść a pójdę sobie!” Powiedziałem ci wtedy: „Odejdź na pełne morze i wejdź w jakąś rybę”. A ty na to: „Ja szukam ludzi”. Dodałem więc: „Dlaczego nie chcesz wejść w rybę?”. Odpowiedziałeś: „Dlaczego ty nie chcesz odpoczywać w ciele zwierzęcia?”. A zatem wy, demony krążące po świecie, chociaż cierpicie nieustannie ze względu na wasze potępienie, to jednak to cierpienie może być czasami większe, czasami mniejsze. Błąkając się po tym świecie możecie czasami, o ile Bóg pozwoli na to, zapanować nad ludzkim ciałem. Dowodem na to są opętani; o tych nieszczęśnikach często jest mowa w Ewangeliach. Kiedy jednak nie możecie zapanować nad ludzkim ciałem, wchodzicie w zwierzęta, jak w Gerazie za czasów Jezusa, wchodząc w ciała pasących się świń. Możecie także zapanować nad pewnymi miejscami, szczególnie tam gdzie odbywają się seanse spirytystyczne, powodując tam zaistnienie zjawisk niewytłumaczalnych i przerażających, dla których ustąpienia są potrzebne specjalne błogosławieństwa kapłańskie...

- „Masz inne pytania?”

- Dopiero zacząłem. Podzielę się z tobą obserwacją wynikającą z mojego doświadczenia jako egzorcysty. Ponieważ w ciele ludzkim doświadczasz w jakimś stopniu odpoczynku, kiedy więc możesz kogoś posiąść, uciekasz się do różnych sztuczek, aby w nim jak najdłużej pozostać. Po pierwsze robisz wszystko, aby nie rozpoznano cię i nie egzorcyzmowano z tej osoby. Wybierasz ciała ludzkie, które cierpią na jakąś dolegliwość. W ten sposób zamiast zająć się opętaniem wszyscy koncentrują się na chorobie. Tak więc w ciele niektórych opętanych może występować jednocześnie i choroba i samo opętanie. Aby nie dać się wypędzić często mówisz: „Jestem dobrym duchem. Przybyłem aby pomóc całej rodzinie”. Ty boisz się egzorcyzmów i kiedy jesteś zidentyfikowany, próbujesz wprowadzić w błąd kapłanów egzorcystów, starając się przekonać ich o nieskuteczności egzorcyzmów. W ten sposób niektórzy z nich widząc brak owoców egzorcyzmu zniechęcają się i przestają je odprawiać. Także i ze mną usiłowałeś zastosować tę taktykę, ale ja starałem się nie zniechęcać i nie wpaść w twoją sieć. Pamiętasz Melid tego mężczyznę, którego trzymałeś w swojej niewoli przez ponad dwadzieścia lat? Ja jednak każdego dnia odprawiałem egzorcyzm; ty opierałeś się modlitwom; zacząłem więc egzorcyzmować dwa razy dziennie; wtedy podrażniony powiedziałeś: „Basta! Już więcej nie wytrzymam! Wolę wrócić do otchłani piekielnej”. Wśród sztuczek które stosujesz jest jeszcze inna, kiedy zostajesz odkryty często mówisz: „Jestem duszą takiej a takiej zabitej osoby”. Pamiętasz Melid, kiedy podczas pewnego egzorcyzmu zapytałem: „Kim jesteś?” Odpowiedziałeś: „Jestem sierżantem Bluetti z Palermo, zabitym 16 lat temu”. Jednak kiedy stopniowo nasilałem modlitwy, w końcu wyjawiłeś: „Jestem demonem! Dlaczego chcesz mnie wypędzić? Co złego czynię tej osobie?”. Chciałbym wiedzieć Melid dlaczego wy demony wolicie wrócić do piekła niż znosić egzorcyzmy...

- „Kiedy jesteśmy w piekle nasze cierpienie jest ogromne, ale podczas egzorcyzmów jest ono jeszcze większe. W piekle jesteśmy, że tak powiem, daleko od Boga. Podczas egzorcyzmów jesteśmy bliżej Niego i stąd nasze cierpienie powiększa się. Podobnie jak w przypadku pieca ognistego: im bardziej zbliżasz się do niego, tym bardziej odczuwasz żar z niego bijący”.

- Kto by przypuszczał Melid, że pomiędzy nami powstanie taki związek, oczywiście nie przyjaźni, ale nieprzerwanej walki. I to jakiej walki. Niejednokrotnie pytam samego siebie z przekąsem: co takiego przyciąga Melida do mnie? Nie odstępuje ode mnie ani w dzień ani w nocy i ciągle męczy mnie duchowo i cieleśnie. Ty, demonie jesteś bardzo pracowity w znęcaniu się nade mną, ale zauważyłem że będąc aniołem ciemności w sposób szczególny upodobałeś sobie noc do pojawiania się i męczenia mnie.

- „Klecho, nie potrzeba dużej wiedzy żeby zrozumieć moje postępowanie wobec ciebie. Moim zadaniem jest zabieranie dusz Bogu, a ty przeciwstawiasz się temu i zabierasz je mnie. Ciągle piszesz i rozdajesz różne książeczki religijne, a ci którzy je czytają wierzą w to co piszesz”.

- Dobrze, ale skoro jesteś potężny, a ja piszę książki przeciw tobie, a w czterech z nich bezpośrednio cię demaskuję, to dlaczego nie sparaliżujesz mi ręki?

- „Poprzez swoje życie ofiarnicze wyrywa z moich szponów wiele dusz, a ja nie mogąc temu przeszkodzić, przynajmniej prześladuję ją w dzień i w nocy. Wiem, że Chrystus zwycięży, ale chociaż w ten sposób wyładuję swoją złość”.

- Melid, wiem że masz potężnych wrogów, a są to ci którzy na co dzień żyją w głębokiej przyjaźni z Bogiem i oddają się sumiennie swojemu apostolatowi. Masz też niestety wielu przyjaciół, a są wśród nich tacy, którzy nie wierzą w twoje istnienie. Twierdzą, że nie wierzą w ciebie, ale żyją według twoich wskazań. Przeczą istnieniu piekła i oddają się grzechowi, dążąc jedynie do zaspokojenia własnych żądz. Do innej kategorii twoich sprzymierzeńców należą ci, którzy wchodzą w relację z tobą poprzez seansy spirytystyczne, w sposób szczególny zaś ci, którzy chcą stać się medium. Ty pragniesz tego, żeby ci „wywoływacze duchów”, medium, oraz ich ciekawscy przyjaciele wzywali ciebie.
Wierzą oni, że w tych seansach wywołują dusze zmarłych, a tymczasem to ty kłamiąc, odpowiadasz na ich pytania. Masz w tym swój cel, ponieważ chcesz wszystkich ludzi nieustannie okłamywać. Kłamiesz mówiąc o reinkarnacji, o przybyszach z kosmosu, czy też o błądzących po ziemi duszach poddanych oczyszczeniu. Dobrze wiesz, że przekonując ludzi o reinkarnacji, tym samym utwierdzisz ich w przekonaniu, że piekła nie ma. Pamiętasz Melid jak jednego dnia zapytałem cię: „Melid, w Imię Boga, odpowiedz! Prawdą jest, że reinkarnacja, o której chcesz nas przekonać jest twoją sztuczką?”. Odpowiedziałeś: „Jeśli wiesz, że to sztuczka, to po co mnie pytasz? Nawet jeśli kłamię, zawsze znajdzie się ktoś kto mi uwierzy”. No to teraz wyjaśnij mi kilka rzeczy odnośnie seansów spirytystycznych. Kiedy medium wzywa zmarłą duszę i zadaje jej pytania, uczestnicy seansu są przekonani że wezwana dusza przychodzi i odpowiada na pytania.
Tymczasem ty i twoi towarzysze podszywaliście się pod te dusze i pokornie zaspokajaliście ciekawość obecnych, oczywiście wciskając im same kłamstwa. Innym razem byliście rozwścieczeni. Dlaczego? Wiele razy mi o tym mówiłeś co wyprawialiście z uczestnikami seansów. Właśnie w tych dniach przyszedł do mnie młody chłopak, cały roztrzęsiony: „Wracam z Vicenza, gdzie z grupą przyjaciół postanowiliśmy podczas seansu wezwać pewnego zmarłego: medium poczuł się nagle bardzo źle, z ust toczyła mu się piana. Obrazy i inne rzeczy znajdujące się na ścianach zaczęły drżeć. Stół przy którym siedzieliśmy podniósł się o metr nad podłogę i poleciał w stronę jednej ze ścian, a następnie przylepił się do niej. Po krótkiej chwili z hukiem opadł na ziemię. Ja i moi koledzy z przerażeniem wypadliśmy z pokoju. Doskoczyliśmy do naszych motorów, ale żaden z nich nie chciał odpalić”.
Ten chłopak powiedział mi jeszcze: „Nigdy nie mam zamiaru powtórzyć tego doświadczenia. Jakaż trwoga! Podczas innych seansów spirytystycznych nigdy nie wydarzyło się nic podobnego, zawsze panował spokój”. Powiedz mi Melid, dlaczego tym razem zdarzyło się to zamieszanie?

- „Łatwo możesz domyśleć się przyczyny. Jeśli nawet ten kto uczestniczy w seansach jest mało religijny, a nawet cudzołoży, czy też od dawna nie przystępuje do sakramentów, ale przez przypadek ma przy sobie jakąś poświęconą rzecz, odwołującą się do Chrystusa czy do tej Kobiety, mojej nieprzyjaciółki, za każdym razem sieję przerażenie wśród tych, którzy wzywają zmarłych”.
Zapisane
Baltazar
Gość
« Odpowiedz #60 : Czerwiec 22, 2009, 17:05:57 »

Więcej tekstów znajdziecie na podanym linku.

http://forum.piusx.org.pl/forum/index.php?topic=1651.0
Zapisane
Łowca
Gość
« Odpowiedz #61 : Czerwiec 22, 2009, 17:13:34 »

O widzę że Chrześcijanin tańczy...
Jak wszedłem na forum rzucił mi się wielki napis niczym reklama billboardowa
Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X
Kolejne forum katolickie z tym samym celem.




Zapisane
Baltazar
Gość
« Odpowiedz #62 : Czerwiec 22, 2009, 17:19:22 »

O widzę że Chrześcijanin tańczy...
Jak wszedłem na forum rzucił mi się wielki napis niczym reklama billboardowa
Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X
Kolejne forum katolickie z tym samym celem.

Problem w tym, że nie mogę wkleić więcej niż 20000 znaków.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 22, 2009, 17:19:39 wysłane przez Baltazar » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #63 : Czerwiec 22, 2009, 17:46:29 »

Baltazar, mysle ze sie pomyliles z adresem, to chodzi o dusze samobojcy. Mysle ze nie zdajesz sobie sprawy
z tematu na jakim jestesmy.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 22, 2009, 17:49:21 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Baltazar
Gość