To było do mnie? Jeśli tak, to już śpieszę z wyjaśnieniem.
1. Czu uważam się za "sługę ciemności" - nie, nie uważam się za sługę, i nie, nie ciemności. Najpierw co do ciemności. Nie dzielę świata na jasne i ciemne, dobre i złe. To jest podział hipotetyczny, po to jedynie, by prościej było odbierać świat, oceniać moralnie. Bo światło i ciemność to pojęcia moralne, nie podstawowe. Nie ma czegoś takiego jak dobro i zło, jest działanie i reakcja. Kwestia dobra i zła zależy jedynie od przyjętego przez nas schematu moralnego. A uważam, że warto poznać całość, całokształt, połączenie tego, co nazywasz "jasnością i ciemnością". Dlaczego? Bo, jako że widzimy na zasadzie kontrastów, po poznaniu obu hipotetycznych "stron", dopiero wtedy stajemy się ŚWIADOMI, świadomie zyskujemy prawdziwie wolną wolę, polegającą na wyborze. Co nie oznacza, że zanim zaczniesz kochać, musisz co najmniej raz kogoś zabić. Oznacza to analizę wszelkich zakamarków swojej duszy, a także duszy zbiorowej. Czy jestem sługą? Nie. Jestem częścią Absolutu, jak każdy i wszystko. Służę jedynie sobie, sobie jako Absolutowi, jako jego części i całości jednocześnie. Pomyślisz, ze to egoistyczne? Nie. Wszyscy są częścią Absolutu, tego samego, w związku z czym miłość i "dobro" w stosunku do drugiej osoby jest jednocześnie miłością i "dobrem" w stosunku do Absolutu, całości, którą jesteśmy, a w tym do siebie samych. Tu bardzo wyraźnie pasuje część przykazania miłości, choć pochodząca z innej religii: "będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego" - bo w istocie, miłość do innych jest jednocześnie dobrem dla siebie.
2. Czy identyfikuję się z "tym ugrupowaniem"? Z jakim niby ugrupowaniem? Wybacz, ale ja nie dzielę świata na obozy, na "ugrupowania". Uważam, że takie dzielenie to schemat, zakodowany kulturowo w świadomości ludzkiej - dzielenie na "tych i tamtych", by łatwiej było się poruszać w świecie (jest to tzw. myślenie heurystyczne). Tak więc nie wiem, jak miałbym się z jakimś ugrupowaniem identyfikować, skoro nawet nie uznaję jego istnienia.
3. Czy uważam, że wzorzec światła jest w ciemności. Nie, nie uważam tak, bo, jak pisałem wyżej, uważam, że podział na "światło" i "ciemność" jest czysto iluzoryczny, jest to jedynie pewna mapa mentalna, którą człowiek tworzy, by nie zagubić się w tym złożonym świecie. Uważam, ze światło i ciemność (choć dalej hipotetyczne) są spójne, uzupełniają się, w pewnym stopniu zawierają w sobie. Tak jak Yin i Yang, choć z pewną modyfikacją. Całe koło powinno być szare, obie "łezki" przedzielone delikatną przerywaną linią, dla podkreślenia teoretyczności podziału. A "kropki" wewnątrz "łezek" jedynie miałyby kolor czarny i biały. Dla pokazania, że jedna część to szarość interpretowana jako biel, a druga - szarość interpretowana jako czerń. Mam nadzieję, że ten schemat da CI pojęcie, jak to widzę.
4. Komu służę i kto jest moim panem. A czy zawsze musi być pan i sługa? Mówicie tak wiele o zmianie schematów myślowych, a widzę, że te schematy się u Was bardzo często jednak przewijają. Ja nie uznaję hierarchii. Nie uznaję pana i sługi. Uznaję, że jestem częścią Absolutu, częścią skrystalizowaną, skonkretyzowaną, jak my wszyscy. I że każde moje działanie w stosunku do jakiejkolwiek innej części świata (Absolutu) jest jednocześnie działaniem wobec mnie samego (bo jesteśmy częściami jednej całości). W związku z tym uznaję jedynie odpowiedzialność przed samym sobą - mogę działać "po stronie ciemności", jak to ujmujesz, i nijak nie rozwinąć Absolutu, którego jestem częścią, w dodatku blokować rozwój innym częściom tego Absolutu. A mogę stanąć po stronie "światła" i wspierać rozwój i swój, i innych, a w konsekwencji Absolutu. I to jest właśnie wolna wola, wolność świadomego wyboru, i poniesienia konsekwencji tego wyboru, bo cokolwiek wybierzesz, ma wpływ na to, czego jesteś częścią.
Nieco zagmatwałem, ale wyjaśnienie tego wymaga albo kilkunastu stron A4, albo nocy w pubie przy dobrym grzańcu ;]