No właśnie. Mam wrażenie, że ponad wszystko liczy się własna wizja Polski, niż dobro narodu rozumianego jako ludzie po prostu.
Chociaż deklaracje są jak najbardziej słuszne, to w imię wyobrażeń o tożsamości - w podanym przez Ciebie przykładzie - ludzie zabijają się na wzajem. To jest paranoja jakaś.
Jest to dla mnie równie niezrozumiałe jak uzasadnienie
Astre
Właśnie dlatego, że czują się Polakami, że czują się mieszkańcami tej Ziemii mają cywilną odwagę powiedzieć, że tu kiedyś była Polska.
Przecież jest to Polska , tylko już inna. Nie taka ,jak w wizjach pewnej grupy społecznej. Inna po prostu. Równie dobrze można powiedzieć, że kiedyś była Polska ( słowiańska ), a teraz to tylko kraina chrześcijańska. A przecież dziś wielu ludzi jest dumnych z miana Polaka-katolika. I nie ma potrzeby toczyć wojen o tożsamość lepszą lub gorszą. Jeśli czujesz się Polakiem, a mieszkasz od lat w Niemczech, to jesteś Polakiem tak samo jak ten, który mieszka od lat w Rosji. Liczy się indywidualne poczucie, a nie jakieś kryteria wąskiej grupy intelektualistów.
Żeby lepiej to wyjaśnić posłużę się przykładem Węgier.
Od początku 2012 r. na Węgrzech weszła w życie nowa konstytucja. Według niej, rządząca krajem do 2010 r. partia socjalistyczna jest „organizacją przestępczą”.
http://www.express.bydgoski.pl/look/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=2&NrIssue=2024&NrSection=10&NrArticle=218897&IdTag=3790Jak można w demokratycznym państwie prawa wykluczać w ten sposób - nazywając ich przestępcami - ludzi o poglądach socjalistycznych ? Przecież mają prawo do swoich poglądów i nie są przestępcami.
W artykule jest więcej krytyki ,która zarzuca Orbanowi "faszystowskie pomruki".
Z kolei wielu polskich internautów chwali Orbana za jego odważną obronę tożsamości narodowej.
Chodzi mi o to, że coraz mniej widzimy w człowieku człowieka, a coraz więcej jest podziałów względem poglądów. Jedni odmawiają drugim prawa do poczucia się tym, kim zechce.
Czy ludzie nie mogliby normalnie współegzystować obok siebie budując swój światopogląd, ale nie kosztem innych ?
Czasami mam wrażenie, ze ludzie potrafią się jednoczyć jedynie w obliczu wspólnego zagrożenia. Kiedy za długo panuje pokój to sami stwarzają sobie te zagrożenia rozpoczynając wojny między sobą. Wynika to z darwinowskiego rozumienia świata w którym trwa ciągła rywalizacja, w którym słabszy musi zginąć. Dochodzi do tego, że "prawdziwy Polak" stwierdza że Polski nie ma.
Jeśli tak uważasz Prawdziwy Polaku, to zbuduj sobie gdzieś kraj pt "Prawdziwa Polska" taką, jaką chcesz widzieć i w niej zamieszkaj.
Wydaje mi się zresztą, że nie tylko Polska, ale cały świat powoli dzieli się ( niczym to międzywymiarowe dzielenie się Ziemi ) na ludzi rozumiejących potrzeby ludzkości i realizujących je poprzez globalną współpracę (Avaaz, protesty Oburzonych, 99%), a tych, którzy najchętniej podzieliliby świat na izolowane Państwa narodowe.
Integracja oraz izolacjonizm.
Jedni straszą drugich zagrożeniami.
ps. W dzisiejszych ,szybko się zmieniających czasach "Kiedyś tu była Polska" odnosi się do przedziału miesiąca, dwóch wstecz. Tego pędzącego pociągu raczej nie da się już wyhamować.