Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 16:41:30


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 ... 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 [21] 22 23 24 25 26 27 28 29 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: WIEDZA TAJEMNA UKRYTA W OBRAZACH .  (Przeczytany 512545 razy)
0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #500 : Listopad 04, 2011, 14:32:26 »

jak można jeszcze poniżyć człowieka idącego na śmierć, który się jej nie boi,-
a pętla, pewnie bali się do ostatniej chwili, że powie jeszcze parę słów prawdy..
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #501 : Listopad 05, 2011, 18:30:01 »

dziekuje wszystkim za współudział w rozgryzaniu przemyśleń mistrza Melone.  Uśmiech
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #502 : Listopad 06, 2011, 14:49:16 »

Na fresku Giotta znaleziono w chmurze profil szatana


Zdjęcie z www.corriere.it /Internet

Na fresku Giotta w górnym kościele bazyliki w Asyżu znajduje się profil szatana - twierdzi włoska historyk i znawczyni tematyki związanej z postacią świętego Franciszka Chiara Frugoni. Odkrycia tego dokonano po 8 wiekach, jakie minęły od powstania malowidła.

Na fresku, przedstawiającym dwudziestą scenę z życia świętego Franciszka można dostrzec profil szatana z rogami, który wyłania się z chmury - ogłosiła specjalistka. Scena ta poświęcona jest śmierci świętego i chwili wstąpienia jego duszy do nieba.

Przez 800 lat nie zorientowano się, że w chmurze ukryty jest zarys głowy szatana - twierdzi Frugoni, która swą argumentację przedstawiła w najnowszym numerze magazynu "Święty Franciszek, patron Włoch".

Frugoni kładzie nacisk na to, że dotychczas uważano, iż pierwszym malarzem, który zaczął ukrywać postaci w chmurach był Andrea Mantegna. Tę pionierską metodę zastosował malując świętego Sebastiana w 1460 roku. Na jego obrazie widać rycerza , wyłaniającego się z obłoków.

Teraz zdaniem włoskiej specjalistki za pioniera w tej dziedzinie należy uznać Giotta (Giotto di Bondone ok. 1226-1337, malarz i architekt z Florencji).

Chiara Frugoni wyjaśniając, dlaczego artysta przedstawił taką wizję, przypomniała , że w średniowieczu wierzono, że w niebie mieszkają także demony, które przeszkadzają duszom wejść do niego.

Zobacz galerię zdjęć na stronie internetowej dziennika Corriere della Sera

http://fakty.interia.pl/ciekawostki/news/szatan-na-fresku-giotta-niezwykle-odkrycie,1717495
 http://walinscy.civ.pl/wl_cent/pokaz/um_asg28.htm
« Ostatnia zmiana: Listopad 06, 2011, 17:18:18 wysłane przez Dariusz » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #503 : Listopad 15, 2011, 20:46:29 »

Wszystkie umieszczone poniżej obrazy łączy jedno - ukazany na nich kontakt z innym światem, innym wymiarem.
Można zadać sobie pytanie, z ''czym'' lub inaczej z ''kim'', tak naprawdę zetknęli się ludzie doświadczający takich wizji?
Czy jest to tylko fantazja, błędne tlumaczenie obrazów wytwarzanych w naszych mózgach? Wiele z takich ''przekazów'' miało przecież wielki wpływ na historię  świata (np. misja Joanny d'Arc) oraz odkrycia naukowe. To także one ukształtowały nasze ''widzenie'' niewidzialnego świata, do którego udajemy się po śmierci. Czym tak naprawdę jest sen?  Niezdecydowany

Krąg elfów.

Kiedy w letnią noc światełka migotały w trawie, rozsądni ludzie uciekali z tego miejsca. Światło płynęło z baśniowego kręgu tanecznego, gdzie tańczyły elfy, jeśli mężczyzna czy kobieta weszli w ten krąg, zostali wówczas uwięzieni w świecie elfów.

Uczta Baltazara.

Tajemnicza dłoń kreśląca świetliste słowa będące wyrokiem, karą boską dla króla Babilonu.

Bóg przybywa po dusze krzyżowców.

Nagroda dla tych co zginęli w słusznej sprawie.

Wizja.

Odpowiedź dla poszukującego eliksiru życia.

Mary nocne.

Fantazja erotyczna, czy kontakt z obcą cywilizacją?

Nocne wizje.

Czyżby wędrówka w czasie lub wizja poprzednich wcieleń?
« Ostatnia zmiana: Listopad 15, 2011, 21:33:50 wysłane przez janusz » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #504 : Grudzień 15, 2011, 21:42:48 »

Włócznia Chrystusa daje władzę nad światem


Obraz Rubensa przedstawia moment wbicia włóczni w bok Chrystusa przez Gaiusa Cassiusa.

W wiedeńskim muzeum Schatzkammer znajduje się włócznia, którą, według legendy, rzymski legionista Gaius Cassius przebił bok Chrystusa. Kontakt z boską krwią miał nadać jej wielką moc. Przez sześć lat była w posiadaniu Adolfa Hitlera, który wierzył, że dzięki niej zapanuje nad światem.
Według  wierzeń  niezwykłą moc  posiadają wszystkie Chrystusowe relikwie. Szata miała uzdrawiać i wskrzeszać, Krzyż chronił przed złem, Korona Cierniowa zapewniała posłuch, a Włócznia - władzę nad światem. Dzieje tej ostatniej relikwii to historia poszukiwań i przemocy.

Zaczęło się na Golgocie
Centurion Caius Cassius strzegł wzgórza, na którym stały krzyże. Spokój i godność jednego ze skazanych, Jezusa, wzbudziła w nim wielki podziw, więc kiedy przyszli do niego Żydzi z pozwoleniem od Poncjusza Piłata, by połamać skazańcom golenie, aby szybciej zmarli, postanowił uchronić ciało Jezusa przed profanacją. Wbił swoją włócznię w jego bok - gdy z rany wypłynęła krew i woda, było jasne, że skazaniec nie żyje. Łamanie kości było niepotrzebne. Nie wiedział wtedy,  że  przybyszom  nie  chodziło o sam fakt śmierci Jezusa, ale o starą przepowiednię Izaaka, mówiącą, że Mesjasz nie będzie miał połamanych kości. Gdyby połamano kości Jezusowi, udowodniono by, że nie był on Mesjaszem.
Cassius  wkrótce   nawrócił  się  na chrześcijaństwo (zginął śmiercią męczeńską), przyjął imię Longinusa Włócznika, a jego włócznię, uświęconą krwią Syna Bożego, nazwano Włócznią Przeznaczenia. Stała się jedną z relikwii najbardziej poszukiwanych przez ludzi, którzy pragnęli władzy.

Z rąk do rąk
Historycy od lat tropią drogę, jaką Włócznia Przeznaczenia przebyła od wzgórza Golgoty do wiedeńskiego muzeum. Legendy mówią, że w 285 roku jej właścicielem był Mauritius, chrześcijański oficer rzymskiego legionu tebańskiego, składającego się ponoć wyłącznie z chrześcijan (tu historycy mają wątpliwości, gdyż w tych czasach chrześcijanie byli prześladowani). Gdy z całym swym oddziałem przekraczał Alpy w Agaunum (dziś Saint-Maurice w kantonie Valaise w Szwajcarii), musiał stoczyć bitwę. Jego zwierzchnicy zażądali, aby cały legion przed bitwą wzniósł modły do pogańskich bogów. Mauritius i jego żołnierze odmówili. Zostali więc surowo ukarani - zdziesiątkowano ich, a Mauritiusa umęczono. Chrześcijanie uznali go za świętego, a jego włócznię nazwano włócznią św. Maurycego.
Włócznia trafiła w ręce cesarza Konstantyna - tego, który, choć byt poganinem, tak bardzo wpłynął na kształt chrześcijaństwa, i za sprawą którego wreszcie przestano prześladować tę religię. Wierzono, że to właśnie Włócznia Przeznaczenia pomogła mu w osiągnięciu celów.
Po jego śmierci relikwia przechodziła na własność kolejnych cesarzy Rzymu. Jednak nie pomogła w ocaleniu imperium i gdy zostało ono najechane przez Wizygotów w 410 roku, włócznia została zabrana przez ich króla, Alaryka l Śmiałego. Do Rzymu już nie wróciła - stała się cenną zdobyczą, a potem relikwią kolejnych królów chrześcijańskich Północy, którą zawsze mieli przy sobie podczas bitew. Wierzono, że to właśnie Włócznia Przeznaczenia sprawiła, że państwo Franków osiągnęło tak wielką potęgę.
Niezwykłą historię opowiada się w związku z potężnym władcą Franków, Karolem Wielkim. W 800 ro-ku koronował się na cesarza w Rzymie. Na każdą z 47 prowadzonych wojen brał ze sobą Włócznię. Kiedy wracał z ostatniej, zgubił ją, a kilka dni później już nie żył. Relikwia dostała się w ręce Germanów i od tej pory to oni zaczęli rosnąć w potęgę. Przez następne 1000 lat znajdowała się w posiadaniu cesarzy niemieckich i stała się symbolem ich władzy. W 1000 r. cesarz Otto III na zjeździe w Gnieźnie ofiarował kopię włóczni św. Maurycego Bolesławowi Chrobremu. Z czasem kopia sama nabrała cech relikwii i dziś jest przechowywana w skarbcu katedralnym na Wawelu w Krakowie.

W roku tysięcznym, przybywszy do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie, cesarz Otto III na widok potęgi księcia Bolesława zakrzyknął: ?Na koronę mego cesarstwa! To, co widzę, większe jest niż wieść głosiła!?. Po czym miał zdjąć z głowy diadem i włożyć go na głowę Bolesława. A ?za chorągiew tryumfalną dał mu w darze gwóźdź z krzyża Pańskiego wraz z włócznią świętego Maurycego? ? relacjonował Anonim zwany Galem. Po diademie pozostała tylko pamięć i dyskusje, jak interpretować gest cesarski. Natomiast włócznia świętego Maurycego do dziś spoczywa na Wawelu.

Zbieg okoliczności czy Przeznaczenie?
Niemcy stracili włócznię po bitwie pod Austerlitz. Niektórzy sądzą, że być może przegrali dlatego, że w tych czasach cesarze nie brali jej już ze sobą na wojny - była przechowywana w Norymberdze jako symbol władzy. Cesarz Niemiec, Franciszek II, po przegranej zrzekł się tytułu, zabrał włócznię i wrócił do Austrii. Austriacy odmówili Niemcom zwrotu włóczni, została im odebrana dopiero w 1938 roku przez Hitlera, który, jako zapamiętały okultysta, wierzył w jej moc. Był przekonany, że dzięki niej zdobędzie władzę nad całym światem. Wierzył też, że jej utrata będzie również jego końcem. W przedziwny sposób tak się właśnie stało. 30 kwietnia 1945 roku, gdy porucznik William Horn z amerykańskiej armii odnalazł ukryte w schronie w Norymberdze regalia Habsburgów, w tym Włócznię Przeznaczenia, Adolf Hitler popełnił samobójstwo.
Przypadek?

JOANNA OLSZEWSKA
* Niektóre źródła podają, że we włóczni tkwi gwóźdź z Krzyża Chrystusowego.

Na obrazie Jana Matejki przedstawiającym Bitwę pod Grunwaldem, półnagi Żmudzin naciera kopią włóczni świętego Maurycego na Ulryka Von Jungingena. Jest to kopia oryginalnej Świętej Lancy, którą Otton III wręczył Bolesławowi Chrobremu

Współcześnie nie ma zgody wśród historyków co do tego, czy włócznia przechowywana we wiedeńskim muzeum jest tą, którą Longinus przebijał bok Chrystusa. Większość badaczy przychyla się do tezy, iż w Hofburgu przechowywana jest zupełnie inna lanca - mianowicie taka, w której grocie umieszczony jest gwóźdź uznawany za relikwię Męki Pańskiej. To właśnie ona, zdaniem części historyków - należeć miała do rzymskiego centuriona Maurycego. W 2003 roku w dokumencie wyemitowanym przez telewizję BBC, brytyjski historyk i inżynier dr Robert Feather dowodził, iż włócznia przetrzymywana we Wiedniu pochodzi z VI bądź VII wieku n.e. Do jej ostrza przytwierdzony był gwóźdź, który ma identyczny kształt i taką samą długość, jak gwoździe używane w I wieku n.e. przez Rzymian. Oznaczałoby to, że we Wiedniu znajduje się zupełnie inny artefakt niż ten, którego z tak wielką pasją poszukiwali naziści.
 
Znanych jest jeszcze co najmniej kilka innych relikwii, których właściciele roszczą sobie pretensje do tego, ażeby to ich włócznię nazwać oryginalną. Do dwóch najważniejszych należy ta, która znajduje się w Bazylice św. Piotra w Rzymie, i ta, która należy do majątku Habsburgów i jest wystawiona w Muzeum Hofsburg w Wiedniu. Jeszcze inne znajdują się w klasztorze dominikanów w Izmirze, w katedrze Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego w Eczmiadzynie a także w archikatedrze Świętego Stanisława i Świętego Wacława w Krakowie. Choć co do tej ostatniej, to akurat nie ma żadnych wątpliwości - "nasza", włócznia jest kopią Świętej Lancy Cesarskiej, którą Bolesławowi Chrobremu podarował Otton III.

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Chrzescijanska-relikwia-i-okultystyczna-bron-nazistow,wid,11728048,drukuj.html?smgajticaid=6d906
 
« Ostatnia zmiana: Grudzień 15, 2011, 22:45:58 wysłane przez janusz » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #505 : Grudzień 30, 2011, 00:57:32 »

Odkryli potworną tajemnicę arcydzieła

Amerykański grafik-artysta twierdzi, że odkrył wielką tajemnicę obrazu "Mona Lisa" autorstwa Leonardo da Vinci. Jak twierdzi Ron Piccirillo (37 l.) obok głowy "Mona Lisy" Leonardo da Vinci umieścił lwa, małpę i byka. Artysta twierdzi, że widzi też na obrazie węża i krokodyla po lewej stronie.
Tajemnicę Leonardo da Vinici znalazł po wielu miesiącach studiowania jego twórczości.Tylko po co mistrz umieścił zniekształcone głowy zwierząt na swoim płótnie? Tego wciąż nie wiadomo... Mrugnięcie



  małpa

 
Lew                                                                                                      Byk
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #506 : Styczeń 14, 2012, 16:00:24 »

Freski z Bank of America
22 lis 2010

Niemalże każdy słyszał o freskach z gmachu lotniska w Denver. Wzbudziły one tak wiele kontrowersji, że niektóre z nich przemalowano a inne usunięto lub zakryto. Okazuje się jednak, że nie tylko Denver posiada takie niecodzienne i niepokojące malowidła. Podobne w stylu zdobią siedzibę Bank of America Corporate Center w Charlotte w Północnej Karolinie.




Pierwsze z nich w centralnym swoim punkcie przedstawia chłopca o blond włosach i aryjskich rysach twarzy. Obcasy butów chłopca stykają się ze sobą w klasycznej masońskiej pozycji, tworząc kąt prosty. Większość podłogi pokryta jest szachownicą, wskazującą również na masońską obecność i kontrolę. Podobne znaczenie ma piramida. Na horyzoncie widać gorejący, płonący krzak – być może symbolizujący upadek kultury Zachodu. Siedzący obok mężczyzna czyta, i jakby nie zdaje sobie sprawy z tego, co się wokół niego dzieje. Podobnie i my bagatelizujemy znaki wskazujące na nieuniknione zmiany zachodzące w świecie. Biały mężczyzna ma na sobie czerwony sweter i błękitne jeansy. Te trzy kolory to symbole Ameryki i to ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że świat obok płonie. Po lewej stronie na środkowym planie widać tańczącą kobietę-lalkę, kontrolowaną przez kogoś, kto pociąga za sznurki. Niektórzy mówią, że to właśnie następny prezydent USA, którym zostanie kobieta. Na samym dole po lewej stronie, kobieta w wiktoriańskiej sukni i fryzurze, dyskutuje ze współcześnie ubranymi ludźmi. Kobieta być może symbolizuje konstytucję amerykańską, którą niszczą kolejni gracze polityczni. Obie strony dyskusji wskazują na chłopca.



Drugi panel jest również głęboko symboliczny. Wieszczy, że ludzie zostaną uwięzieni, bo dookoła nich znajduje się wysoki mur i wieżyczki strażników. Postaci na niebie otoczone płomieniami to Elita pławiąca się w swoim bogactwie, oddzielona od reszty ludzi siatką (siatka to po ang. net – czyżby był to symbol internetu?). W tłumie poniżej można dostrzec żołnierza i osobę w stroju chemicznym. Tłum w którym się oni mieszają jest wielonarodowy i wieloreligijny. Można w nim dostrzec biskupa, zakonnicę a także człowieka w masce przeciwgazowej. Jeden z budynków w tle interpretowany jest jako krematorium – miejsce, gdzie spalone zostaną zwłoki tych, którzy zginęli od broni chemicznej lub biologicznej. Flagi po prawej stronie mają orły przypominające te hitlerowskie. Drogowskazy są puste, bo nie ma stąd ucieczki. Pusty jest także transparent, bo nie można protestować.



Ostatni panel przedstawia tych co przetrwali, którzy pracują w obozie pracy. Ich łopaty i kilofy zrobione są ze złota sugerując, że tylko ten metal będzie miał jakąś wartość. Ponad robotnikami powstaje Nowy Świat, w którym odpoczywa Elita. W tym świecie nie ma już miejsca dla „normalnych” ludzi. Po lewej stronie można odczytać litery EQ, których znaczenie jest mgliste i niejasne. (Environmental Quality? Emotional Quality?)

EQ – może również oznaczać Equilibrium, czyli równowagę. Słowo to także pojawia się w masońskich tekstach…

Freski stworzył Benjamin F. Long.

http://nowaatlantyda.com/2010/11/22/freski-z-bank-of-america/


EDYCJA:

Poniżej coś o lotnisku w Denver i jego freskach:

<a href="http://www.youtube.com/v/tiNtVHDery8?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/tiNtVHDery8?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>

Więcej o tych ciekawych "malowidłach" można znaleźć na tej stronie:    http://www.google.pl/search?q=freski+z+lotniska+w+Denver&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a
« Ostatnia zmiana: Styczeń 14, 2012, 16:10:15 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #507 : Styczeń 19, 2012, 21:12:51 »

POZNAWANY PO TEM, ŻE ZSTĘPUJE NAŃ GOLĘBICA.
Opracowanie na podstawie książki Andrzeja Niemojewskiego ''Biblia a Gwiazdy - sto pytań, stawianych biblistom, oraz sto odpowiedzi, dla ludzi, umiejących myśleć własną głową''.
 

Gdy góruje Wodnik-Jan, zachodzi Wężownik-Chrystus, zaś góruje w rozgałęzieniu Drogi Mlecznej, Łabędź-Duch.

Widzimy tutaj, do jakiego stopnia Biblia może być nowym źródłem do poznania historii gwiazd i gwiazdozbiorów.
Poznawanym jest Jezus a poznającym Jan Chrzciciel, który powiada, iż taką wskazówkę otrzymał od tego, który go posłał. Według autora opracowania, Chrystusa symbolizuje Wężownik. Gołębica oznacza Ducha Świętego, a temu odpowiadała, konstelacja Łabędzia. Stara zaś tradycja chrześcijańska widziała w Wodniku symbol Jana Chrzciciela, zapisując w kalendarzach: "Aquarius Johannes Baptista, quia in alveo Jordanis salvatorem bablisavit''. Otóż gdy góruje Wodnik-Jan, zachodzi Wężownik-Chrystus, zaś w górze w rozgałęzieniu Drogi Mlecznej (''w niebiosach rozdartych") widnieje Łabędź-Duch, Jeżeli spojrzymy po linii południka od Jana-Wodnika do Łabędzia-Ducha, to będziemy widzieli Łabędzia-Ducha nad Janem-Wodnikiem. Lecz jeżeli spojrzymy od Wężownika-Chrystusa po odnogach Drogi Mlecznej ku Łabędziowi-Duchowi, to Łabędzia-Ducha ujrzymy nad Jezusem.. Oto jest źródło, z którego popłynęła rzeka obrazów chrztu Jezusa przez Jana. Oto jest schemat, na którym się wzorowano, jeżeli chodzi o układ figur. Jan stoi zawsze po prawej, Jezus zawsze po lewej, a stanowisko gołębicy się waha, zależy bowiem od tego, czy patrzy się. na globus nieba od południa, czy od zachodu. Posiadam dwa medale rodzinne, wybite na pamiątkę chrztu mego i mego brata. Na obu medalach wyobrażono scenę chrztu Jezusa przez Jana i na obu, mimo różnic kompozycyjnych, układ figur jest ten sam. Ikonostyka Kościoła rzymsko&not;katolickiego trzymała się ściśle schematu, danego przez globus nieba, o czym naturalnie zapomniano. Natomiast inaczej rzecz się, przedstawia w kościele ortodoksyjnym. I tak w baptisterium w Rawennie układ figur jest akurat odwrotny.

 
Wzór brano bezpośrednio z nieba a nie z globusu astralnego, to znaczy właściwie, że obraz globusowy odwracano. Z tym łączy się również różnica pomiędzy żegnaniem się znakiem krzyża u katolików i u prawosławnych; katolicy żegnają się od lewej ku prawej a prawosławni od prawej ku lewej.


Na podstawie książki ''Kabała Mądrość przedwieczna'' Zdzisława L.Nikuli znak krzyża, czyli żegnania się, miał pochodzić według tradycji tajemnej obrządku wschodniego chrześcijaństwa, od Jana Apostoła. Zwano go ''Sławosłowiem''.
Znak ten wykonany poprawnie oznacza pełną realizację Wielkiego Arkanu Magii, jest wyrazem (obrazem?) maksymalnej mocy człowieka posiadającego autorytet. Pełna realizacja Wielkiego Arkanu Magii jest wynikiem neutralnego (androgynicznego) początku (tj. operatora), działającego na trzech planach: mentalnym, astralnym i materialnym, i zależy od rozwoju człowieka.

Całość tekstu sławosłowia brzmi następująco:

„Albowiem Tobie przynależy Królestwo i Sprawiedliwość, i Miłosierdzie poprzez eony".

Słowo „eony" oznacza twórcze cykle wszechświata.
Tak wykonany krzyż, jak mniemają niektórzy, powinien rozpoczynać i kończyć operację magiczną. Jest on bowiem źródłem przeświadczenia o posiadanej naturalnie mocy z racji naszego podobieństwa do Boga. To przeświadczenie umacnia nas w wierze we własne siły. Rysunek pokazuje sposób żegnania się. Należy go dobrze przestudiować i przemyśleć, zanim się go użyje.



„TIBI" rzutuje się na twarz (tzn. na czoło). „SUNT" wymawia się podczas przenoszenia ręki (prawej) od czoła w dół — kierunek pokazują strzałki. „MALCHUTH" rzutuje się na plexus solaris. „Et GEBURAH" rzutuje się na lewe ramię. „Et CHASED" rzutuje się na prawe ramię. Przy słowach „per aeonas" składa się obydwie dłonie na piersi w modlitewnym skupieniu.
Sławosłowie, jeśli uważnie nań popatrzeć, jest skróconym seflrotycznym obrazem Drzewa Żywota.
Istnieje jednak inny odczyt Uwielbienia. W układzie Wielkiego Arkanu Magii termin „Królestwo" odnosi się do Elementarnej ROTA, termin „Siła" odnosi się do Astralnej ROTA, a termin „Chwała" odnosi się do Metafizycznego Trójkąta. Wskutek tego kabalista skłonny jest odczytać Uwielbienie następująco:

"Tibi sunt Malchuth et Tiphereth, et Kether per aeonas".

Mamy tu wyraźne odniesienie do kanału centralnego i ten odczyt naprowadza na to w sposób oczywisty.
Tak zwane Uwielbienie wywodzi się i zasadza na koncepcji systemu sefiretycznego. Tradycja ta nie sięga dalej niż początki chrześcijaństwa. Nie należy nią z tego powodu pogardzać. Jeśli komuś odpowiada, ten odniesie z niej niewątpliwie korzyść duchową. Warunkiem jest wiara.
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #508 : Styczeń 19, 2012, 22:42:12 »