Jakoś nie mogę przemóc się, by obejrzeć Nassima … mimo jego popularności …
Coś mi mówi, że to strata czasu i energii, to wgryzanie się i rozgryzanie, zastanawianie się, czy i kto ma rację i czy stawiane hipotezy mają solidne podstawy. Musiałabym, albo przyjąć wszystko na wiarę, albo włożyć wiele wysiłku, by jakoś zweryfikować tę wiedzę, o ile w ogóle to możliwe.
I co mi to da? Czy stanę się przez to lepsza? Wrażliwsza? Bardziej kochająca? Bardziej rozumiejąca bliźniego? Nie sądzę.
To relacje z drugim człowiekiem wpływają na uczuciowość. To konfrontacja ze światem zewnętrznym wyzwala doznania, które zmieniają wrażliwość.
Każde doświadczenie serca, to krok naprzód … choć można iść też intelektualnie, ale to okrężna droga …
Nie wykluczone, że jednak obejrzę Nassima …