Z Pawłem Trzcińskim – prezesem Stowarzyszenia Rebirtherów Polskich rozmawia Aleksandra Malinowska.
* Czym jest rebirthing?
– Można powiedzieć, że to sposób medytacji z oddechem. Ujmując problem bardziej technicznie, chodzi o pewien sposób oddychania – łagodny, płynny, połączony, niewymuszony. Jest to poniekąd powrót do naszego naturalnego oddechu z czasów dzieciństwa. Rebirthing oznacza odradzanie.
* Po co mamy w taki sposób oddychać?
– Dzięki temu możemy uwolnić blokady energetyczne związane z istotnymi przeżyciami z każdego etapu naszego życia. Mamy nawet możliwość emocjonalnego cofnięcia się do momentu porodu, który mógł być dla nas tak szokującym przeżyciem, że nadal, już na etapie dorosłości buduje w nas traumę.
Odczucia noworodka na temat świata często są porażające. Wyobraźmy to sobie: dziecko od miesięcy przebywa w ciepłym, cichym, bezpiecznym miejscu i nagle przeżywa raptowną zmianę, jaką jest poród i wszystko, co wydarza się po nim. W efekcie tych doświadczeń świat może jawić się noworodkowi jako wroga przestrzeń. Jeżeli emocje, o jakich mówimy, zostaną zatrzymane w ciele, w życiu dorosłym nadal będziemy odtwarzać ten model świata. Będziemy przyciągać sytuacje, które potwierdzą nam, że żyjemy w nieprzyjaznym miejscu.
Człowiek, który nie uwolnił się od wspomnianej traumy, przynajmniej raz dziennie wykonuje oddech przypominający ten porodowy. Dzieje się to często w sytuacjach stresowych. Podczas rebirthingowej sesji można pamięcią emocjonalną cofnąć się do okresu prenatalnego i odreagować tamte doznania, uwolnić dawne emocje. Ten proces może wyglądać jak ponowne narodziny i jest niezwykle uwalniający.
* Do czego można jeszcze rebirthing wykorzystać?
– Twórca tej metody – Leonard Orr zauważył, że oddech związany jest z naszymi przekonaniami, sposobem myślenia, decyzjami, które podjęliśmy. Oddychając w pełni, możemy poszerzać swoją świadomość i brać coraz większą odpowiedzialność za nasze życie.
* Co wspólnego ma myśl z oddechem?
– Patrząc na cały problem niejako technicznie, musielibyśmy dojść do wniosku, iż rzeczywiście, pochodzą one z innych ośrodków. Od jakości oddychania zależy jednak przepływ naszej energii życiowej. Jest ona związana z doświadczaniem stanów emocjonalnych, uczuć. W momencie, kiedy spłycamy oddech, odczuwamy dużo mniej energii i postrzegamy świat bardziej szary niż barwny. Jeśli natomiast mamy dużo energii, czujemy się jakby uskrzydleni. Myśli, które nam wtedy towarzyszą, otwierają nas.
* I dlatego rebirthing zalicza się do nurtu rozwoju osobistego?
– Tak. Jest to oferta dla ludzi, którzy nie wymagają terapii. Na pewno nie dla tych, którzy są w ciężkiej fazie depresji, mają silne stany nerwicowe czy nie kontaktują się z rzeczywistością. Podczas sesji rebirthingu bierzemy za siebie pełną odpowiedzialność. Świadome oddychanie można do terapii włączyć, ale to już jest zadanie dla terapeuty, nie dla rebirthera.
* Czy dzięki rebirthingowi możemy uporządkować swoją przeszłość, sprawić, że nie będzie ona na nas wpływała destrukcyjnie?
– Oczywiście. Dzieje się to jak gdyby przy okazji – z racji właściwości swobodnego, niewymuszonego oddechu. Kiedy w ten sposób przez jakiś czas oddychamy, mamy szansę dotrzeć swoimi emocjami do miejsc, które kiedyś zostały zablokowane w wyniku niekorzystnych dla nas przeżyć. Możemy odblokować nigdy niewyrażone uczucia, pozbyć się napięć. Dzieje się tak, ponieważ oddech dostarcza nam dużo energii życiowej, a pod jej wpływem tamte emocje w naturalny sposób się w nas uwalniają.
* Dzięki rebirthingowi można podobno poznać sens swojego losu. Co to znaczy?
– Chodzi tu o większą świadomość siebie, głęboki kontakt z własną duchowością. Być może też o odpowiedzi na fundamentalne pytania – skąd przyszedłem, dlaczego tu jestem, dokąd idę? Odpowiedzi te mogą okazać się kompletnie niewerbalne. Może to być po prostu głębokie poczucie sensu istnienia, które trudno wyrazić słowami. Jego brak powoduje, że poruszamy się po świecie trochę po omacku. Możemy wiedzieć, po co chodzimy do pracy, dlaczego płacimy podatki, jesteśmy z tym czy innym partnerem, ale tak naprawdę nie wiemy, czemu to wszystko ma służyć.
* Czy można powiedzieć, że świadomy oddech ułatwia kontakt z wewnętrznym wszechświatem?
– Zdecydowanie tak. Ten, kto jest w głębokim kontakcie z sobą samym, w sposób naturalny oddycha rebirthingowo.
* Czego adept rebirthingu powinien się nauczyć i czy jest to trudne?
– Tak naprawdę oddechu rebirthingowego nie uczymy się, tylko go sobie przypominamy. Oddychamy tak, będąc dziećmi – czyli w sposób połączony, nie robiąc przerw między wdechem a wydechem. Na początku może się to wydawać dziwne, przez moment nawet trudne. Ale to jest bardziej przełamanie złego nawyku płytkiego, codziennego oddechu niż jakaś unikalna umiejętność.
* A potem można tak oddychać przez cały czas?
– W trakcie praktykowania rebirthingu oddech codzienny coraz bardziej staje się oddechem połączonym. Nie chodzi jednak o to, żeby oddychać tak przez cały czas. Oczywiście zalecane są różne ćwiczenia; na przykład codziennie rano i wieczorem wykonać 20 świadomych, połączonych oddechów.
* Co to daje?
– Doenergetyzowuje, wycisza, uspokaja.
* Czy rebirthing ułatwia wizualizacje?
– Można powiedzieć, że efektem ubocznym oddychania rebirthingowego jest stan relaksu. A relaksacji potrzebujemy do wizualizacji. Ale najlepiej w stanie relaksacji przebywać przez cały dzień, przez całe życie.
* Da się to zrobić?
– Jest do czego dążyć, choć tempo naszego świata sprawia, że może się to okazać trudne do osiągnięcia. Na pewno świadomy oddech można z powodzeniem wykorzystywać w konkretnych sytuacjach – na przykład przed wejściem do gabinetu szefa na ważną rozmowę. Jeżeli idąc korytarzem, zrobimy trzy głębokie, połączone oddechy, wejdziemy do środka bardziej spokojni.
Oddechem można też zredukować stres. Gdy się denerwujemy, nasz oddech jest krótki, płytki, przerywany. Tak reaguje nasze ciało. Oddychając w sposób płynny, odwracamy reakcję emocjonalną. Rebirthing to narzędzie, które jest proste i dostępne.
* Świadome oddychanie kojarzy się też z harmonią, radością życia…
– Zdecydowanie tak. Komfort życia, odbioru rzeczywistości okazuje się wówczas dużo lepszy. Wyobraźmy sobie człowieka, który niezależnie od tego, co się wokół niego dzieje, przez większą część czasu jest spokojny i „ześrodkowany”. To piękny efekt uboczny rebirthingu, który sprawia, że ludzie są zainteresowani tą metodą.
* Jak zmienia się życie osób, które zaczynają świadomie oddychać?
– To bardzo indywidualny proces. Ale często pojawiają się myśli, czy na pewno to, co robię w życiu, jest sensowne i czy mi służy. Kiedyś podczas sesji ze mną jeden z jej uczestników nagle stwierdził, że praca, którą wykonuje, nie ma sensu. Był to na tyle silny impuls, że ów człowiek porzucił dotychczasowe zajęcie i zaczął zupełnie innego rodzaju działalność. Wiem, że ta zmiana bardzo mu posłużyła.
Generalnie zaś ludziom polepsza się wówczas jakość percepcji codzienności. Następuje wzrost samoświadomości i odpowiedzialności za własne życie. Zaczynają też odczuwać spokój znikąd. Są spokojni, radośni, mimo że nic szczególnego się nie wydarzyło. Zastanawiają się, dlaczego tak się dzieje. Ale radość przecież jest naszym naturalnym stanem.
* Praktykujesz rebirthing od 20 lat, pełnisz funkcję prezesa Stowarzyszenia Rebirtherów Polskich. Jesteś spokojnym, radosnym, „ześrodkowamym” człowiekiem?
– Tak.
Prezentowany przez nas wywiad, który dostosowaliśmy do kanonów warsztatowych naszego miesięcznika, został opublikowany na portalu:
www.mus.com.pl.
ROCZNE WARSZTATY REBIRTHINGU: pełna informacja na
www.rebirthing.plPAWEŁ TRZCIŃSKI praktykuje rebirthing od 20 lat. Prowadzi sesje grupowe i indywidualne oraz warsztaty rozwoju osobistego. Prezes Stowarzyszenia Rebirtherów Polskich, członek profesjonalny Instytutu Monroe w USA. Zajmuje się także muzyką medytacyjną, w szczególności technologiami synchronizującymi działanie półkul mózgowych.