Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 21:13:08


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Cywilizacje pozaziemskie - pomóż je znaleźć  (Przeczytany 31711 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Maj 16, 2010, 20:31:11 »

Rewolucja w kosmosie. Zadanie dla wszystkich Ziemian
CNN, PH/14.05.2010 11:45


Jill Tarter

Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Ludzkość jest coraz bliżej uzyskania odpowiedzi na to pytanie. Ma to umożliwić specjalny projekt SETI, w którym udział wziąć może każdy z nas. Nadszedł wielki przełom. Jego twórcy liczą teraz na każdego Ziemianina.

Pierwsza wiadomość dla kosmitów


...

"Kosmiczne kody" w internecie

Pani astronom podkreśliła, że wkrótce na stronie internetowej jej instytutu zostaną zaprezentowane rezultaty badań uzyskane dzięki teleskopom przeczesujacyjm przestrzeń kosmiczna. Jak dodała, mija juz 50 lat odkąd opublikowano pierwszy artykuł na temat SETI i 25 lat od momentu, w którym Frank Drake użył pierwszego teleskopu w celu namierzenia dźwięku z kosmosu. W ostatnich latach swoje zasoby SETI udostępniły m.in. Amazon, Dell, Intel czy Google.

Jak zapowiedziała Tarter, latem jej instytut zamierza zamieścić w internecie kody wykrywania sygnałów radiowych, dzięki czemu w przeczesywaniu kosmosu będą mogły wziąć udział wszystkie chętne osoby. – chciałbym, by każdy Ziemianin poświęcił naszemu projektowi choć chwilę czasu, bo dzięki temu możemy odkryć nieznane nam dotąd algorytmy dzięki którym odnajdziemy sygnały dźwiękowe w przestrzeni kosmicznej. W ten sposób możemy zmienić świat – przekonuje.

Możemy uznać, że każda osoba na ziemi jest członkiem naszego zespołu. Z czasem gdy dołącza do ans coraz więcej osób wiemy, że zyskujemy odpowiednie narzędzia do zbadania kosmicznego oceanu – podsumowuje Tarter.

Tłumaczenie: Onet.pl

http://wiadomosci.onet.pl/2169952,441,rewolucja_w_kosmosie_zadanie_dla_wszystkich_ziemian,item.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #1 : Maj 16, 2010, 20:41:42 »

To odwracanie kota ogonem. Będziemy przeczesywać przestrzeń zamiast poszukać ich na Ziemi.
Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #2 : Maj 16, 2010, 21:35:08 »

To odwracanie kota ogonem. Będziemy przeczesywać przestrzeń zamiast poszukać ich na Ziemi.

  To jest dokładnie po to, aby ludzi odciągnąć od właściwego podejścia do możliwości kontaktu.
Ich tu jest pełno.Dziennie nad naszą planetą przelatuje ich setki, tysiące....
Na stronie Nautilusa, jest wywiad z pilotem myśliwca wojskowego, który powiedział :
nie wolno mi nawet mówić tego co wiem, bo mogę od jutra nie pracować.

Ale osły rządzą tą planetą, fee.....
Co z tymi osłami zrobić ?
« Ostatnia zmiana: Maj 16, 2010, 21:40:35 wysłane przez Silver » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Maj 16, 2010, 22:27:07 »

Cytat: Silver
Co z tymi osłami zrobić ?

Z tymi u władzy? No to mamy mały problem, bo z nimi już mało co da się zrobić.  Mrugnięcie

Natomiast z tymi na "dole". Dla ogromnej większości z nich będzie to ogromna frajda. Wypada tylko mieć nadzieję, że dość szybko ockną się z amoku. Może miast zakładanego utwierdzenia ich w zakłamaniu, program ten odniesie odwrotnie proporcjonalny efekt.  Uśmiech Duży uśmiech
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Betti
Gość
« Odpowiedz #4 : Październik 08, 2010, 20:14:57 »

Tam jest życie! Z odkrytej właśnie "drugiej Ziemi" odebrano sygnał                                                                                                                                                                                                           Nie ucichły jeszcze echa informacji o odkryciu "drugiej Ziemi", a media już kipią od kolejnych sensacyjnych doniesień związanych z planetą znajdującą się w układzie Gliese 581. Niewykluczone, że właśnie z planety Gliese 581g pochodził sygnał odebrany dwa lata temu przez dr. Ragbira Bhathala - naukowca z University of Western Sydney. Wielu naukowców uważa, że warunki panujące na odkrytej niedawno planecie Gliese 581g mogą być zbliżone do tych, które panują na Ziemi (stąd tez popularne i działające na wyobraźnię określenie "druga Ziemia"). Planeta krążąca wokół Gliese 581 - gwiazdy położonej w gwiazdozbiorze Wagi - znajduje się bowiem wewnątrz ekosfery i jest wielce prawdopodobne, że występuje na niej woda w stanie ciekłym.

Czy na Gliese 581g występuje życie? Tego oczywiście nie wiadomo, ale wyobraźnię pobudzają wyniki obserwacji, której dwa lata temu dokonał dr Ragbir Bhathal. W grudniu 2008 r. naukowiec trafił na ślad dziwnego, pulsującego sygnału świetlnego, którego źródło mogło znajdować się w systemie Gliese 581. Bhathal, który w ramach programu badawczego SETI zajmuje się poszukiwaniem śladów obcych cywilizacji we wszechświecie ujawnił, że tamto rozpoznanie dokonane na długo przed odkryciem planety Gliese 581g na trwałe zapisało się w jego pamięci. "Stwierdziliśmy, że ten bardzo wyraźny sygnał jest czymś w rodzaju lasera, czyli czymś, czego właśnie poszukujemy. Całej sprawie towarzyszyło więc podniecenie." - opowiada dr Bhathal. Po odkryciu klarownego sygnału, naukowiec próbował go zweryfikować i przeprowadził kolejne próby. Nie pozwoliły one niestety odpowiedzieć na pytanie, czy ów znak świetlny był np. formą komunikatu czy też wynikiem błędu w działaniu aparatury, z której korzystał jego zespół. - poinformował dziennik "Daily Mail".

Niezależnie od oceny sygnału odebranego w 2008 r. z okolic systemu Gliese 581 i jego wartości naukowej, wielu badaczy i tak nie ma wątpliwości, że na odkrytej właśnie planecie jest życie. Pewność co do tego ma m.in. dr Steven Vogt z University of California, który powiedział, że jest w 100 procentach przekonany co do tego, że występuje tam życie. Sprzyjają temu warunki panujące w tamtym rejonie - m.in. umiarkowane temperatury, dzięki którym możliwe jest występowanie wody w stanie ciekłym, co pozwala na formowanie się oceanów, jezior i rzek. Naukowiec zaznaczył jednocześnie, że w samej tylko Drodze Mlecznej mogą być dziesiątki miliardów takich planet

Czy istnieje możliwość, że człowiek kiedyś postawi tam swoją stopę? Na pewno nieprędko. Gliese 581g jest oddalona od Ziemi o 20 lat świetlnych.    Niewiarygodne.pl                                                                                                                                                                     
« Ostatnia zmiana: Październik 08, 2010, 20:16:05 wysłane przez Betti » Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #5 : Październik 09, 2010, 06:27:09 »

A moim zdaniem mocno przesadzacie. Doszukujecie się wszędzie jakichś "manipulanckich" motywacji. Bez sensu. Zauważcie dwie rzeczy:

1. Sposobów poszukiwania Obcych jest wiele. Jest analiza zdjęć i filmów UFO zarejestrowanych z Ziemi. Są poszukiwania planet zdatnych do zamieszkania. Jest szukanie sygnałów z innych części Wszechświata. Dlaczego według Was zachęcenie, by szukać prawidłowości w sygnałach radiowych, miałoby być intencjonalnym odsuwaniem ludzi od szukania gdzie indziej? Przecież jedno badanie drugiego nie neguje i nie wyklucza. Teraz akurat jest sporo danych takiego, a nie innego typu - więc zachęcili, by je analizować. Co w tym złego? Nie przesadzajmy, nie ma sensu doszukiwać się negatywnych motywacji u innych "dla zasady". A czasem (np tutaj) tak to na tym forum wygląda.

2. Co do rzekomej częstości przelatywania UFO nad Ziemią, to zauważcie, że nie jest to potwierdzone. Tak, są zdjęcia, filmy, relacje - ale nikt jeszcze nie udowodnił jasno, że to UFO. A pamiętajcie, że nauka to empiryczna dziedzina, w której liczy się to, co można udowodnić, a nie to, w co się najbardziej wierzy. To własnie jest różnica między nauką klasyczną a alternatywną. Owszem, przez to nauka klasyczna ma o wiele bardziej ograniczone pole manewru, ale też o wiele mniejsze ryzyko błędu. Nauka alternatywna za to ma większe pole manewru, ale i ogromne ryzyko błędu - stąd tyle "100% pewnych rzeczy", które nieraz wzajemnie się wykluczają...

Nie oczekujmy więc od tradycyjnego nurtu, że przyjmie za pewnik coś, czego nie może udowodnić.


Co do inicjatywy - moim zdaniem bardzo sensowna. Daje ludziom szansę poszukiwania prawidłowości, przyczynienia się do poszukiwań. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego, a wręcz przeciwnie - dobrze, gdyż otwiera badania na szerszy krąg osób.
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #6 : Październik 09, 2010, 09:07:53 »

rok 2010..
ziemianin - igła w stogu siana..
..i ciągle szuka siana, zamiast drugiej igły

A co zabawniejsze - tego siena nie dostrzega tkwiąc w nim po uszy.

hmm, a może to siano nie dostrzega siana?!  Kiryeley-Son
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : Październik 13, 2010, 09:38:19 »

Niedawno odkryta planeta Gliese 581g, na której - jak twierdzą naukowcy - panują optymalne warunki do życia, może być zamieszkana. Australijski astronom Ragbir Bhathal twierdzi, że zaobserwował w rejonie Gliese 581g tajemnicze impulsy świetlne. Bliźniacza Ziemi planeta, jego zdaniem, wysłała dziwny sygnał - podaje portal newsru.com.
http://www.nautilus.org.pl/
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Szmer
Gość
« Odpowiedz #8 : Październik 13, 2010, 10:13:45 »

No... mogłaby się w końcu jakaś cywilizacja ujawnić to te podchody zaczynają się robić męczące Mrugnięcie
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #9 : Styczeń 06, 2011, 18:29:59 »

Istnieje 57 gatunków obcych



W ramach badań przeprowadzonych przez organizację "The Disclosure", której szefostwo twierdzi, że amerykański rząd ukrywa informacje na temat Niezidentyfikowanych Obiektów Latających, udało się "udokumentować" istnienie 57 gatunków obcych. 22 z nich to podgatunki tzw. "szarych" - kosmitów, którzy zgodnie z relacjami świadków najczęściej odpowiadają za uprowadzenia ludzi. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale większość z nich ma nawet swoje nazwy. Wśród przedstawicieli obcych cywilizacji, którzy rzekomo prowadzą cały czas swoje operacje na Ziemi, znajdują się m.in.: Agartianie, Atlantowie, Marsjanie, Serpentowie, Solarianie czy Syntetyczni (występują różne tłumaczenia tych nazw).

Do każdej z ras, których istnienie postuluje organizacja "The Disclosure" można przyporządkować szereg dokumentów, w których znajduje się ich charakterystyka. Wiele z tych opisów może przypominać fragmenty powieści fantasy. Np. Agartianie to ludzie rasy nordyckiej, którzy odkryli jamę ukrytą pod powierzchnią pustyni Gobi na kilka tysięcy lat przed Chrystusem; a Solarianie to mieszkańcy Układu Słonecznego, którzy odpowiadają za budowę podziemnych baz na niektórych planetach wokół Słońca.

http://niewiarygodne.pl/gid,12995244,img,12995482,kat,1017185,page,3,title,Te-rewelacje-zatrzesly-swiatem-10-najbardziej-kontrowersyjnych-badan-naukowych-2010-r,galeriazdjecie.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Betti
Gość
« Odpowiedz #10 : Styczeń 06, 2011, 18:52:14 »

ZIEMIA - POLIGON KOSMITÓW

Opowieści o tych wojnach przekazywano ustnie z pokolenia na pokolenie, aż w końcu je spisano. Znamy je jako święte eposy narodu indyjskiego: "Mahabharata", "Ramajana" oraz traktat kosmologiczny "Bhagavata Purana". Przyzwyczailiśmy się sądzić, że starożytne mity są jedynie wytworem ludzkiej wyobraźni, zapisem marzeń człowieka o potędze. Nie we wszystkich przypadkach tak jest. Treść niektórych świętych ksiąg wprawia wczytujących się w nie badaczy w osłupienie, a nawet w przerażenie. Okazuje się bowiem, że one dokładniej opisują rzeczywisty świat niż współczesne podręczniki historii czy... fizyki.
"Mahabharata" i "Ramajana" opowiadają o wojnach, jakie kiedyś prowadzili na Ziemi "bogowie". "Bhagavata Purana" jest tekstem kosmologicznym, w którym zawarta jest starożytna wiedza o wszechświecie. Wbrew pozorom, starożytna - nie znaczy błędna. Wręcz przeciwnie.
Możemy się uczyć od przodków

Pod koniec XIX wieku indyjski jogin Swami Vivekananda jako pierwszy zaprezentował w USA i Europie filozofię i religię wedyjską. Spotykał się z wielkimi ówczesnego świata naukowego: Edisonem, lordem Kelvinem, Nicolą Teslą. Tesla zachwycił się wedyjską kosmologią, gdyż nagle zrozumiał, że starożytne koncepcje uzupełniają zachodnie teorie. Jednak mimo starań nie udało mu się tego udowodnić - dopiero teoria względności Einsteina dowiodła, że wedyjska koncepcja tożsamości materii i energii jest prawdziwa.
Zapisane w starożytnych tekstach niezwykłe koncepcje naukowe, które daleko wykraczają nawet poza współczesny poziom kosmologii, skłoniły niektórych badaczy do dokładniejszego przyjrzenia się eposom literackim, w których aż się roi od różnych bogów, latających statków i opisów niezwykłych broni.
Jeszcze sto lat temu badacze tych tekstów owe opisy traktowali jako wytwór "magicznej" wyobraźni autorów, a to dlatego, że nie posiadali odpowiedniej wiedzy naukowej. Natomiast współcześni fizycy, konstruktorzy samolotów i rakiet kosmicznych, a także ufolodzy, czytając te eposy, łapią się za głowy: toż to żadne bajki! Mamy do czynienia z precyzyjnymi opisami statków napędzanych paliwem chemicznym lub - jak w przypadku współczesnych UFO - nieznaną energią. Rozpoznajemy efekty użycia broni jądrowej, dźwiękowej, promieni paraliżujących itp. A opisy różnych "bogów" jako żywo przypominają współczesne opisy ufonautów. Wszystko to nie mogło być wytworem wyobraźni nawet najgenialniejszego poety. Tak precyzyjne opisy mogły być podane tylko przez świadków tamtych wydarzeń.

Vimany - starożytne latające talerze

Przed pięcioma tysiącami lat na terenie Indii oraz Lanki (tak nazywał się istniejący niegdyś ogromny archipelag wysp, ciągnący się prawdopodobnie aż do Afryki; jego pozostałością jest m.in. wyspa Sri Lanka) widywano pojazdy, które dziś określamy mianem UFO. Według pism wedyjskich, na Ziemi przebywało wówczas (tymczasowo lub na stałe) kilka ras istot pozaziemskich. Niektóre z nich walczyły ze sobą o dominację nad naszą planetą. Wojny były toczone za pomocą latających pojazdów i broni różnego rodzaju. W tekście "Vaimanika Shastra", będącym częścią "Mahabharaty", znajduje się opis podróży półboga Ramy do kraju Lanka na pokładzie vimany, czyli latającego pojazdu zdolnego zabrać trzystu zbrojnych oraz zapasy żywności i paliwa na rok podróży.
Miałem okazję czytać wierny przekład tego tekstu z języka kannara (starszego niż sanskryt) na angielski, dokonany przez hinduskiego doktora fizyki Sundera Seshu. Dzięki temu, iż tłumacz był fizykiem, szybko się zorientował, że z "bajkowego" opisu vimany można się dokładnie dowiedzieć, na jakiej zasadzie działał napęd tego pojazdu. Okazało się, że energią pozwalającą na lot vimaany w atmosferze i w kosmosie było silne pole magnetyczne będące efektem ubocznym przetwarzania rtęci w czwarty stan materii, czyli w plazmę. Dla naszych fizyków to dopiero pieśń przyszłości.
Jak podają prastare pisma, niektóre vimany miały kształt stożka podobnego do piramidy. Rosyjski podróżnik, emigrant z dawnej carskiej Rosji Mikołaj Roerich zapisał, iż w 1930 roku widział w północnym Tybecie vimanę lecącą nad górami.

Straszliwa broń bogów

W opisie arsenału indyjskich bogów można odnaleźć informacje o broniach, których działanie możemy przyrównać do działania współczesnych broni masowego rażenia.
Spójrzmy: "strzała Indry" to pocisk przelatujący tysiące mil po to, by spaść u celu, niszcząc całe miasto (samonaprowadzający pocisk jądrowy?). Inna broń, "puszapati", mogła spowodować, że przez 12 lat na terenie, gdzie wybuchła, "nie spadła ani kropla deszczu".
Najstraszniejszą bronią była "Głowa Brahmy" - prawdopodobnie pocisk jądrowy wielkiej mocy. Użyć jej miał jeden z półbogów, Ardżuna, w walce z Ravaną, wodzem wrogich Asurów (rasa kosmitów, która zbuntowała się przeciwko władzy Devów, innej rasy, która - według tekstów wedyjskich - sprawuje rządy w kosmosie). Ravana miał do swej dyspozycji latające miasto, zazwyczaj zawieszone w kosmosie pomiędzy Ziemią a Księżycem. Według naszych przypuszczeń, mógł to być olbrzymi statek kosmiczny znajdujący się na orbicie okołoziemskiej, pełniący rolę bazy kosmicznej.
Ardżuna wypuścił Głowę Brahmy w stronę wroga: "Latające miasto wzbijało się wysoko w kosmos po to, by błyskawicznie opaść tuż nad ziemię, i za chwilę znów wzbijało się w górę. Wpadało do wód oceanu i za chwilę startowało na niebotyczne wysokości... i tu dopadła go Głowa Brahmy. Szczątki tego pojazdu spadły w kawałkach na Ziemię, a jego mieszkańcy spłonęli."
(Mahabharata, Vanaparwan, rozdz.168-172)
Niektóre opisy walk czy działań "bogów" są bardzo kwieciste i "magiczne". Pamiętajmy jednak, że przez wiele wieków historie owe były przekazywane z ust do ust przez ludzi, którzy nie mieli pojęcia, o czym naprawdę opowiadają. Dla nich broń dźwiękowa czy laserowa były broniami wykorzystującymi moce magii, a używające ich istoty z pewnością były bogami. Dopiero teraz, mając współczesną wiedzę, możemy właściwie zrozumieć starożytne przekazy. Co więcej, wielu uczonych badających wedyjską kosmologię twierdzi, że wraz z nowymi odkryciami współczesnej fizyki i matematyki kolejne starożytne koncepcje nabierają sensu.


Starożytne wojny atomowe

W starożytności na orbicie Ziemi znajdowało się wielkie kosmiczne miasto Obcych.
Uważni XX-wieczni czytelnicy "Mahabharaty" i "Ramajany" rozpoznają w opisach starożytnych bitew zaawansowane technologicznie, straszliwe bronie. "Bogowie" nie używali zwykłych strzał, katapult czy kotłów z wrzącą smołą. Jeśli macie co do tego wątpliwości, przeczytajcie poniższy fragment pochodzący z "Mahabharaty":

"Było tak, jakby wszystkie złe moce urwały się z uwięzi. Świat wypalony ogniem taczał się w piekielnym gorącu. Rozszalałe słonie biegały w kółko, szukając schronienia przed okropnym żarem. Woda gotowała się w rzekach i wyparowywała... Ginęły wszystkie zwierzęta, a wróg padał jak ścięty kosą. Paliły się i padały lasy, a konie i wozy bojowe płonęły...
Później zapadła martwa cisza... Nie było już żywych. Rozszalały się wiatry, ale powietrze nad ziemią pojaśniało. Ukazał się przejmujący widok: dziesiątki tysięcy zniekształconych przez ogień, martwych ciał..." Archeolodzy przeszukujący miasta opisywane w pismach indyjskich stwierdzili, że w ruinach miasta Mohendżo Daro, które zostało zniszczone pięć tysięcy lat temu, ceglane i kamienne mury są wręcz stopione. Fakt, iż szkliwo na tych murach jest pokryte pęcherzami, świadczy o tym, że nie tylko się one topiły, ale i wyparowywały, a zatem temperatura musiała przekraczać 5000oC. Taki żar można na wolnym powietrzu uzyskać tylko przy wybuchach atomowych. W ruinach domów znaleziono zbrylone, stopione garnki gliniane, a zachowane ludzkie szczątki nawet teraz promieniują pięćdziesiąt razy silniej niż szczątki ludzi z Hiroszimy... Cały teren wokoło dawnego miasta Mohendżo Daro nadal promieniuje 20 razy silniej niż inne miejsca.
Jednym z najbardziej wstrząsających odkryć są ruiny bezimiennego miasta odkryte w głębi indyjskiej dżungli. Resztki murów pokrywają dziwne, najwyraźniej zmutowane rośliny. Jednak prawdziwym szokiem okazało się odsłonięcie jednej ze ścian, na której wyraźnie było widać ślad po człowieku, który wyparował. Wiele takich cieni na murach widywano w Hiroszimie...


Według świadków, tak wyglądają przedstawiciele ras Obcych, które działają na Ziemi.
Dr Richard Boylan jest psychiatrą, hipnoterapeutą i badaczem kontaktów pomiędzy kosmitami a ludźmi. W swojej praktyce klinicznej wielokrotnie stykał się z ofiarami porwań mającymi w wyniku tych kontaktów zaburzenia psychiki, koszmary senne i lęki.
Początkowo nie wierzył, że rzeczywiście spotykało ich to, co relacjonowali w czasie seansów hipnotyczno-regresyjnych. Ponieważ jednak zjawiało się u niego coraz więcej osób, które opowiadały podobne historie, zaczął się nimi bliżej interesować. Obecnie jest jednym z czołowych badaczy fenomenu UFO na świecie. Oto, co stwierdza po kilkunastu latach dogłębnych badań:
"Jestem Sekretarzem Akademii Terapeutyki Klinicznej Przypadków Bliskich Spotkań i współpracuję z wieloma znanymi specjalistami, którzy badają przypadki kontaktów z ET (Extra-Terrestial, czyli istotami pozaziemskimi). Po wielu latach pracy z porywanymi oraz po przeanalizowaniu raportów o zachowywaniu się Obcych w ciągu wielu wieków, jesteśmy w stanie wyrobić sobie pewien pogląd na to, kim są i czego szukają na Ziemi.
Koalicja wielu cywilizacji (jej przedstawiciele są nazywani u nas Strażnikami) stopniowo dąży do nawiązania otwartego kontaktu z Ziemią. Niektóre działania Obcych, odbierane przez nas jako wrogie, mają na celu przyśpieszenie rozwoju Ziemian, byśmy byli gotowi do Kontaktu. (...)
Czy ET mogą ochronić Ziemię przed "końcem świata"
- katastrofą ekologiczną czy zbliżającym się przebiegunowaniem planety? Pozaziemianie mówią, że nam pomogą, ale tylko wówczas, gdy ich sami o to poprosimy i jeśli nie będziemy do nich strzelać! W swoich przekazach, otrzymywanych przez ludzi różnymi drogami, ostrzegają nas przed niebezpieczeństwami, jakie sami sobie stwarzamy.
Prowadzą nas do Kontaktu, ucząc wielu rzeczy, dzięki którym możemy rozwijać się duchowo i umysłowo. W różny sposób przygotowują nas do tego, byśmy zaakceptowali ich istnienie - dopiero wtedy będziemy mogli nawiązać kontakt z innymi zamieszkanymi światami.
Twierdzi się, że niektóre rasy działające na Ziemi są złe, wrogie człowiekowi. Nigdy się nie spotkałem z relacjami o takich istotach. Przedstawiane nam dowody ich obecności są tylko czczą gadaniną publikowaną przez niektóre sensacyjne magazyny "ufologiczne" i przez autorów książek, których uczciwość można poddać w wątpliwość. Wierzę, że kosmici kontaktujący się z Ziemianami są nam życzliwi.
Powstało wiele nieporozumień na tle dzielących nas różnic. Oni nie zawsze wyglądają tak jak my, inaczej myślą, inaczej się zachowują. To naturalne, są przecież przedstawicielami zupełnie innej cywilizacji! Również w Ameryce różne grupy etniczne różnią się stylem życia, wyznaniami, kulturą.
Niektóre rasy są tu, aby nauczać, inne - by nas prowadzić w rozwoju. Są też takie, których celem jest poprawa naszego zdrowia. Inne rasy obserwują nas tylko, nie ingerując w nasze życie, a są i takie, które strzegą nas przed niebezpieczeństwami, których nawet sobie nie uświadamiamy...
Złe ufoludy, które planują inwazję na Ziemię, mieszkają w jedynie naszej wyobraźni.
Jednocześnie w intergalaktycznej strukturze są również rasy na niższym poziomie rozwoju niż ludzie, są planety zniszczone przez ich mieszkańców, podobnie jak my to robimy ze swoją. I dlatego Strażnicy są u nas od najdawniejszych czasów, by nas strzec przed nimi."
Zgadzam się całkowicie z wywodami dra Richarda Boylana.
K. B.
Internetowy adres strony dra Boylana:
http://www.jps.net/drboylan/
http://gwiazdy.com.pl/component/content/article/5617-ziemia-poligon-kosmitow
Zapisane