Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 12, 2024, 04:52:02


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 [7] 8 9 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Siły uśpionego umysłu  (Przeczytany 105829 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
between
Gość
« Odpowiedz #150 : Wrzesień 21, 2011, 13:39:41 »

Darek mnie prosił o to, więc wstawiam:

Wg Wikipedii:


Mirin Dajo właśc. Arnold Gerrit Henske (ur. 6 sierpnia 1912 r. w Rotterdamie, zm. 26 maja 1948 r.[1]) holenderski fakir, uzdrowiciel, medium i wizjoner.

Stał się sławny ze względu na zdolność przebijania swojego ciała, różnymi przedmiotami, nie doznając przy tym najmniejszego uszczerbku na zdrowiu.

Swoje zdolności odkrył podczas II wojny światowej, kiedy to został poważnie ranny. Spostrzegł, że jego ciało było niewrażliwe na ból, nie krwawiło po przebiciu, a rany natychmiast ulegały zabliźnieniu. Pokazy jego umiejętności były przeprowadzane publicznie, pod opieką lekarzy.

Do dzisiaj jego przypadek pozostaje uznawany jako medyczna sensacja.




<a href="http://www.youtube.com/v/C7UWsJ5v0-4?version=3&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowScriptAccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/C7UWsJ5v0-4?version=3&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; allowScriptAccess=&quot;always&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;390&quot;&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/C7UWsJ5v0-4?version=3&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowScriptAccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/C7UWsJ5v0-4?version=3&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; allowScriptAccess=&quot;always&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;390&quot;&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/0mkj-VyLnx4?version=3&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowScriptAccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/0mkj-VyLnx4?version=3&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; allowScriptAccess=&quot;always&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;390&quot;&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/0mkj-VyLnx4?version=3&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowScriptAccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/0mkj-VyLnx4?version=3&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; allowScriptAccess=&quot;always&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;390&quot;&gt;&lt;/object&gt;</a>

<a href="http://www.youtube.com/v/3QA-XHx2VF8?version=3&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowScriptAccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/3QA-XHx2VF8?version=3&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; allowScriptAccess=&quot;always&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;390&quot;&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/3QA-XHx2VF8?version=3&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;param name=&quot;allowScriptAccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/3QA-XHx2VF8?version=3&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; allowScriptAccess=&quot;always&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;390&quot;&gt;&lt;/object&gt;</a>
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #151 : Wrzesień 21, 2011, 15:17:24 »


<a href="http://www.youtube.com/v/0mkj-VyLnx4?version=3" target="_blank">http://www.youtube.com/v/0mkj-VyLnx4?version=3</a>

Dziwne Spodnie.
Zastanawiające, kto projektował takie spodnie.
Ale klamerka przy ściągaczu ciekwa bardzo.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2011, 16:01:16 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #152 : Luty 11, 2012, 20:18:45 »

Jak zobaczyć "zakazane kolory"?
| dodano: 2012-02-08 (12:21)


(fot. SXC.hu)

Są takie kolory, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Naukowcom udało się jednak opracować metodę na oglądanie barw, które przez wiele lat były uznawane za niemożliwe do dostrzeżenia przez nasze oko.

Czym są "zakazane kolory"?


Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie czerwoną zieleń? Pierwsze skojarzenie, jakie nam się nasuwa, to odcień brązu, jednak pytanie nie dotyczyło barwy powstającej przez połączenia obu kolorów, lecz będącej jednocześnie odrobinę czerwoną i trochę zieloną.

Wydawać by się mogło, że takich kolorów nie ma, jednak, zdaniem naukowców, mogą one istnieć, tylko my nie jesteśmy w stanie ich zidentyfikować. Nazwano je "zakazanymi kolorami", ponieważ ludzki mózg nie dopuszcza do siebie możliwości ich ujrzenia. Nasze oko jest bowiem zaprogramowane tak, że odczytuje jedynie te kolory, które występują w tęczy, czyli przechodzące gładko od fioletu aż do czerwieni.

Z kolei "zakazane kolory" to takie, które są zestawieniem dwóch przeciwstawnych barw, tak jak ma to miejsce w podanym przykładzie czerwonej zieleni czy też w przypadku żółtego błękitu.

Czy potrafisz je zobaczyć?

Naukowcy wymyślili jednak sposób, byśmy mogli oszukać nasz mózg i dostrzec te barwy. Trzeba tylko wiedzieć jak na nie patrzeć. Przeprowadzono badania, podczas których ochotnicy wpatrywali się w dwa paski - zielony i czerwony - aż w pewnym momencie granica miedzy kolorami zanikała i, jak twierdzą, zobaczyli wtedy nową, zupełnie nieznaną im barwę.

Poniżej znajdują się obrazki z paskami przeciwstawnych kolorów: czerwonym i zielonym. Być może, jeśli będziecie patrzeć na nie dostatecznie długo, uda się wam ujrzeć "zakazany kolor". Na kolejnej stronie znajduje się obrazek z pasami: żółtym i niebieskim.


Obrazek przedstawiający pasy przeciwstawnych kolorów: czerwonego i zielonego.


Obrazek przedstawiający pasy przeciwstawnych kolorów: niebieskiego i żółtego.

Co dokładnie widać?

Pierwszy taki eksperyment został przeprowadzony w 1983 roku przez Hewitta Crane’a. Naukowiec przygotował specjalne urządzenie, które podążało za wzrokiem badanych. Dzięki temu, nawet jeśli ich organizm buntował się przed oglądaniem „gryzących się” kolorów i chcieli uciec od nich wzrokiem, to maszyna przesuwała obrazek tak, że musieli dalej na niego patrzeć. Po zakończeniu eksperymentu większość ochotników stwierdziła, że coś widziała, jednak nie byli w stanie żadnymi słowami opisać zaobserwowanego koloru. W badanej grupie znajdowali się również artyści z bogatym słownictwem dotyczącym barw, ale oni również nie byli w stanie opisać widzianego obrazu.

W 2006 roku w Dartmouth College powtórzono eksperyment. Tym razem jednak ochotnikom po zakończonym badaniu pokazywano mapę kolorów i proszono ich o znalezienie na niej barwy odpowiadającej temu co zobaczyli. Praktycznie wszyscy zgodnie uznali, że widzieli błotnisty brązowy, czyli kolor powstający ze zmieszania barwy czerwonej z zieloną. Naukowcy początkowo stwierdzili, że wyniki tego eksperymentu wyraźnie pokazują, że w 1983 roku ludzie po prostu nie potrafili znaleźć odpowiedniego słowa na opisanie widzianej barwy i że nie był to jeden z "zakazanych kolorów".

Niedługo po opublikowaniu wyników badań zauważono, że eksperyment nie został poprawnie przeprowadzony. Nie użyto w nim urządzenia podążającego za wzrokiem oraz nie zwrócono uwagi na dobranie odpowiedniej jasności przeciwstawnych kolorów. Bowiem gdy jedna z barw jest jaskrawsza od drugiej, to zaburza to nasz odbiór i rzeczywiście wtedy kolory mieszają się zamiast tworzyć "zakazany kolor".

Badania przeprowadzono więc ponownie, a ich wyniki okazały się zaskakujące. Kolor widziany przez badanych nie przypominał w ogóle błotnistego, lecz - jak to określił jeden z naukowców - był raczej jak odcień fioletu, który widział pierwszy raz w życiu. Stwierdził, że jedyne określenie, jakie przyszło mu do głowy, to niebieska czerwień. Tym sposobem udowodniono, że "zakazane kolory" istnieją i że jest również sposób na to, żeby je zobaczyć.

Dlaczego mamy taki problem z dojrzeniem "zakazanych kolorów"?

Nasze ograniczenia w postrzeganiu barw wynikają z zasady działania siatkówki oka, która posiada komórki odpowiedzialne za widzenie różnych kolorów. Siatkówka została jednak zaprogramowana tak, że komórki odpowiadające za rozpoznanie koloru zielonego i te, które reagują na kolor czerwony, nie mogą jednocześnie działać, czyli nie możemy zobaczyć czerwonej zieleni. W momencie, gdy dotrze do oka czerwone promieniowanie, wysyłana jest informacje do mózgu, że widzimy taką, a nie inną barwę. W tym samym czasie komórki odpowiedzialne za rozpoznanie koloru zielonego są nieaktywne. Podobny mechanizm dotyczy kolorów: niebieskiego i żółtego.

Jak pokazały badania naukowców, długotrwałe patrzenie na granicę między dwoma przeciwstawnymi barwami sprawia, że komórki oka w pewnym momencie zaczynają działać jednocześnie i jesteśmy w stanie dostrzec tzw. "zakazany kolor".

AB/mnd



Co Twoje oczy mówią o zdrowiu?
[/url]

http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Jak-zobaczyc-zakazane-kolory,wid,14236070,wiadomosc.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #153 : Luty 18, 2012, 09:02:24 »

Ekipa FN wróciła z Irlandii. Jesteśmy naprawdę poruszeni możliwościami Keitha Barry`ego.

 Autor: FN     Źródło: FN     Dodany: Sunday, 05 February 2012 12:54


Przed halą w irlandzkiej miejscowości Drogheda kłębił się gigantyczny tłum ludzi czekających na wejście na pokaz człowieka, który na scenie wykonuje rzeczy urągające „ludzkiemu umysłowi i rozsądkowi”. Wszyscy z niedowierzaniem chcieli się na własne oczy przekonać, czy faktycznie można czytać w ludzkich umysłach. Keith Barry jest jednym z nielicznych ludzi na świecie, który przyznaje się do tego, że jest w stanie czytać myśli innych osób, ale także na swój sposób „wkładać im do głowy” własną myśl. Jego programy telewizyjne na całym świecie biją rekordy popularności (w Polsce jego „Magię Umysłu” pokazuje kanał Discovery), ale tak naprawdę największe wrażenie robi obejrzenie jego możliwości „na żywo”. W tym celu udaliśmy się do Irlandii. Wśród ludzi czekających na występ był niepokój dotyczące tego, czy przypadkiem Keith Barry nie wybierze ich na scenę do swoich „eksperymentów i pokazów”. I od razu powiedzmy, że jest to niepokój jak najbardziej uzasadniony. W sumie na scenie było około trzydzieści absolutnie przypadkowych osób wybranych z widownii. Robił z nim, co tylko chciał.

Wiele osób „nie wierzących w takie tam bzdury jak czytanie myśli” podejrzewa, że wszystkie pokazy Keitha Barrego są jedynie „iluzją”, że jest to kolejny „David Copperfield”, ale… jest to wielki błąd. To zupełnie inna półka, a swoją moc opiera na zdolności, którą posiadł wiele lat temu.



Byliśmy. Widzieliśmy. Potwierdzamy. Właśnie wróciliśmy z Irlandii, gdzie mieliśmy spotkanie z człowiekiem określającym się jako "mentalista", a tak naprawdę megagwiazdą telewizyjnych programów - Keithem Barry`m. Obejrzeliśmy jego cały kilkugodzinny show i nie ma nawet cienia wątpliwości - ten człowiek bez najmniejszego problemu nie tylko czyta w myślach, ale także jest w stanie wprogramować w głowę innego człowieka dowolną myśl. Dzięki tej unikalnej umiejętności postanowił zarabiać na życie poprzez występy na ogromnych spektaklach, nieprawdopodobnie popularnych w Irlandii (na show, na którym byliśmy, było ok. 700 osób!)

 Nie ma mowy o żadnych "ustawkach", o żadnych "podstawionych współpracownikach". Na scenie znaleźli się ludzie, którzy - podobnie jak my - przyjechali na występ Keitha Barrego. Po wejściu na scenę Keith albo "odczytywał z ich głowy obraz lub myśl", albo starał się taki obraz "włożyć im do głowy". Efekt? Za każdym razem był wstrząsający. Najciekawsze momenty były wtedy, kiedy odczytał myśl "nieprecyzyjnie", zapisywał słowa lub hasła, których nie rozumiał do końca, co rzeczywiście przyznawał w trakcie kolejnego eksperymentu z ludźmi. Potem okazywało się, jakim tropem jego umysł penetrował umysł innego człowieka... Zauważyliśmy, że przed włożeniem "myśli" do głowy innego człowieka patrzył się przez chwilę w jego oczy. Na scenie mówił o Volfie Messingu, polskim jasnowidzu i medium, który robił IDENTYCZNE pokazy z publicznością jak Keith Barry, ale przed II Wojną Światową. Przekazaliśmy mu zdjęcie Messinga wraz z zaproszeniem do Polski. Podsumowując:

 

Jest to człowiek, który swobodnie, bezbłędnie i dość bezwysiłkowo czyta w umysłach innych ludzi. Dotyczy to także największych sceptyków, którzy wchodzili na scenę z zamiarem "ośmieszenia go, bo to wszystko przecież bzdury". Ludzi doi eksperymentów wybierał przypadkowo ciskając w widownię ogromne kule z papieru, które następnie były kilkukrotnie odrzucane przez ludzi na widowni... zero możliwości manipulacji. Siedzieliśmy tuż przed sceną, mieliśmy okazję obserwować każdy, nawet najmniejszy jego gest czy ruch.

 

Jak doszedł do tego poziomu? To dobre pytanie, na które znajdziemy odpowiedź. W wywiadach Irlandczyk wyjaśniał, że osiągnął  ten poziom poprzez studiowanie metody opracowanej w klasztorach w Tybecie. Jest to możliwe.

 W każdym razie wrażenie z obserwowania jego na scenie jest poruszające do głębi, gdyż pokazuje gigantyczną moc, która drzemie w każdym z nas i jest uśpiona. Chcemy zaprosić go do Polski na pokaz w Warszawie swoich zdumiewających umiejętności, które w sobie obudził. On sam mówi na temat swoich umiejętności niewiele. Podczas swoich programów wspomina, że czyta informacje na podstawie „komunikacji niewerbalnej” (gest, mimika itp.), ale jest to nieprawda. O rzeczy najważniejszej nie mówi wprost i nie dajcie się zwieść pozorom, że po prostu „uważnie obserwuje ustawienie rąk i nóg, a także ruch lewej brwi”. Myśli odczytuje podobnie, jak robią to wszyscy ludzie, którzy otworzyli w sobie tzw. „trzecie oko” czy też „oko smoka”, jak nazywają to chińscy mistrzowie neikungu.

 

Jego postać zainteresowała nas z kilku powodów. Po pierwsze zawsze wspomina o tym, że inspiracją dla niego była postać Wolfa Messinga, polskiego Żyda urodzonego w Górze Kalwarii. Istotnie możliwości Keitha wydają się dosłownie identyczne jak te, które posiadał Messing. Już wcześniej obserwując Irlandczyka zauważyliśmy, że odczytuje myśli z głowy innych osób w sposób, w jaki robią to także nasi znajomi jasnowidze, choć jego możliwości są naprawdę wielokrotnie większe. W ramach naszego „Projektu Messing” (informacja o nim jest na naszej stronie) chcemy porozmawiać z Keithem o tym, jak doszedł do obecnego poziomu. Na podsumowanie naszego pobytu w Irlandii przyjdzie jeszcze czas, na razie warto zobaczyć jeden z jego programów z serii „Magia Umysłu”. Zupełnie inaczej obserwuje się ten program wiedząc, że nie ma tam żadnego „bujania na resorach ustawki”. Drodzy załoganci Nautilusa, ten facet to wszystko robi naprawdę… it`s not fake Ladies and Gentelmen! /Panie i Panowie, to nie jest oszustwo ang./
 

Oto mała „próbka” jego możliwości:

<a href="http://www.youtube.com/v/hMjH1bvADII?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/hMjH1bvADII?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a> 

Mamy nadzieję, że więcej Keith Barry pokaże załogantom Nautilusa już w Polsce na specjalnym pokazie swoich umiejętności w Warszawie.
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2505
« Ostatnia zmiana: Luty 18, 2012, 09:05:44 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #154 : Marzec 27, 2012, 17:47:28 »

kto ma blisko do Góry Kalwarii, może się wybrać..-

„Moim nauczycielem był Wolf Messing”: wywiad z Olgą Migunową.
Data: 26 mar 2012

Kategorie: Wywiady i sylwetki | Nie komentowane | Ilość wyświetleń: 239

Kiedy miałam 16 lat, odpoczywałyśmy z mamą w Gelendżyku – opowiada Olga Migunowa. – Na mieście rozklejone były afisze o gościnnych występach tajemniczego Messinga. Udałyśmy się na koncert. Maestro wyszedł na scenę, ale po chwili przerwał przedstawienie i poprosiłbym opuściła salę… ponieważ przeszkadzam w jego eksperymentach. Cały wieczór przepłakałam na ławce pod drzwiami pomieszczenia, gdzie odbywał się pokaz. Po koncercie, Messing podszedł do mnie i oświadczył, że celem mojego życia – jest sztuka hipnozy. I poszedł.

A potem?


Wolf Messing w trakcie jednego ze swoich pokazów

A potem, Messing był z występem w moim rodzinnym Błagowieszczeńsku. Po koncercie, tata zaprosił go do domu, gdzie mistrz powtórzył znowu, że moja droga życiowa jest związana z hipnozą. Dodał także, że wstąpię na tę drogę za dwa miesiące. I rzeczywiście, właśnie tyle czasu potrzebowałam, by podjąć decyzję o wyjeździe do Moskwy. Wcześnie rano, o siódmej, przyjechałam do jego mieszkania na Pieszczance. Dzwonię do drzwi, otwierają się i zaspany Wolf mówi do mnie: „Oto moja przyszła gwiazda! Wchodź. Ale wyjeżdżam do Ameryki„. Zdążył mi tylko pokazać, co i gdzie znajduje się w mieszkaniu. Zainteresował się, czy mam środki do życia, potem powiedział: „Tu jest walizeczka, w niej leżą pieniądze. Weź, jeśli zajdzie potrzeba„. Zostałam sama w jego kawalerskim mieszkaniu i zaczęłam przeprowadzać porządek w domu. Przecierając walizeczkę z kurzu, zaczepiłam o zamek, który się otworzył: leżało tam tyle pieniędzy! Przepadł mój sen, zaczęłam się bać wychodzenia na ulicę – wolne żarty, taka ilość pieniędzy w domu! Kiedy po miesiącu, Wolf wrócił, to tylko krzyknął zdziwiony: „Jak ty schudłaś!„. Odpowiedziałam: „Bałam się zostawić wasze pieniądze bez dozoru„. A potem, czekało mnie pięć lat katorżniczej pracy związanej z przygotowywaniem posiłków dla nauczyciela i prasowania jego garniturów.

Dlaczego Messing wybrał właśnie ciebie na swoją uczennicę?

Pamiętam, występowaliśmy w Lipiecku. Czas zapowiadać występ Messinga, a jego nie ma. Przyszło mi „ciągnąć” występ samej. Widziałam wszystko jak przez mgłę, a w drugiej połowie programu, nagle zauważyłam, że z widowni obserwuje mnie sam Messing. Po minucie był na scenie i przedstawił mnie już nie tylko jako swoją asystentkę. Tak zaczęła się moja samodzielna artystyczna kariera.

Proszę powiedzieć uczciwie, kochałaś Messinga?

Bałam się go. Przecież on był o wiele starszy ode mnie – ponad czterdzieści lat. A jednak on był zazdrosny o mnie, robił mi drogie prezenty. Kiedy rozstawaliśmy się, powiedział: „Wiesz, nigdy nie zwróciłbym na ciebie uwagi, ale cały czas mi mówiono: jaka u ciebie, Wolf, asystentka!„.

Olga Migunowa była godną uczennicą wielkiego Messinga. To, co robi na scenie, wywołuje głośny zachwyt i ciche przerażenie. Kiedyś, w Pietropawłowsku, pod hipnozą, zmusiła chłopca do śpiewu głosem Robertino Loretti. Jego mama po koncercie powiedziała: „To nieprawdopodobne! Przecież jemu słoń na ucho nadepnął„. Natomiast w Mordowii, Migunowa przeprowadzała eksperyment „Powódź”. Głuchoniema dziewczynka, kiedy znalazła się w transie, niespodziewanie zakrzyczała: „Mamo, boję się! Chcę żyć!„. Wyjaśniło się, że dziewczynka straciła słuch i głos w wyniku szoku, kiedy omal nie utonęła w rzece.

Pewnego razu, Olgę chcieli obrabować w klatce schodowej własnego domu. Uczciwie uprzedziła bandytów, że jest hipnotyzerką. Ci, tylko się roześmiali: „Przestań łgać, lepiej ściągaj złoto i brylanty„. Wtedy, zahipnotyzowała jednego z nich i zmusiła do wyczyniania niewyobrażalnych rzeczy. Pozostała dwójka, uciekła z przerażeniem.

Bardzo często, w czasie swoich letnich koncertów, przepowiada absolwentom szkół i kandydatom na studia numery pytań, które trafią się im na egzaminie. Rezultat jest 100 procentowy. Pewnego razu, z tego powodu, w jednym z regionalnych centrów Rosji, omal nie doszło do zawieszenia egzaminu na miejscowym uniwersytecie.

Za swój największy sukces, Olga Migunowa uważa uratowanie położnicy i jej dziecka. Hipnotyzerka leciała samolotem z Magadanu do Moskwy, kiedy u ciężarnej pasażerki zaczęły się bóle porodowe. Ciśnienie skoczyło powyżej 200, stan był krytyczny. Olga przy pomocy hipnozy stabilizowała ciśnienie i poród przebiegł pomyślnie.

Migunowa przez długie lata artystycznej działalności występowała na jednej scenie z Dinem Ridem i Machmudem Esambajewym, Borysem Brunowym i Jewgienijem Martynowym. Oni już nie żyją, a tę zadziwiającą kobietę, Bóg darzy łaskami. 14 (!) razy przeżyła katastrofy samochodowe, przeszła najcięższy udar mózgu połączony z paraliżem. I nic! Żyje dalej i leczy innych.

Jestem artystką i uzdrowicielem, prezydentem Międzynarodowej Akademii Hipnozy, profesorem, laureatem nagród Wiernadskiego i Czyżewskiego – mówi Olga Migunowa. – Moje nazwisko znajduje się w światowym katalogu „Rekordy planety” i w księdze rekordów Guinnessa, ponieważ jestem jedyną na świecie kobietą-hipnotyzerem. Ale nie to jest najważniejsze. Po prostu, moim nauczycielem był Wolf Messing.

Autor: Arman Sulejmanow

Źródło: http://neonomad.kz/sobytiya/eurasiya/index.php?ELEMENT_ID=6091

Tłumaczenie: Tadeusz Rubnikowicz.

Tekst opublikowany dzięki uprzejmości Michała Asmana.

Przypominamy, iż w najbliższy piątek, 30 marca w Górze Kalwarii (miejsce urodzenia Wolfa Messinga) odbędzie się spotkanie z Projektem NPN poświęcone m.in. fenomenowi tego człowiek. Zapraszamy!
http://www.npn.org.pl/?p=5956
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #155 : Maj 01, 2012, 13:40:48 »

Nowe ciekawe informacje z niezwykłego życia W.Messing-a,-
jakie wiadomości o przyszłości naszej cywilizacji kryją archiwa ex-KGB?
<a href="http://wp.tv/mc1003122" target="_blank">http://wp.tv/mc1003122</a>
« Ostatnia zmiana: Maj 02, 2012, 19:37:21 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #156 : Maj 03, 2012, 20:17:38 »

To, co na górze – to i na dole.  Język
Wszystko jest odbiciem wszystkiego. Duży uśmiech
Myśląc i czują tworzymy własną przestrzeń.  Duży uśmiech
Myśli powstające w umyśle, postaciują się, czyli przybierają konkretny kształt. Zły
Nie przypadkowy  Duży uśmiech
To samo dotyczy emocji.
Podczas swojego życia wytwarzamy mnóstwo myśli i emocji, często o zabarwieniu destrukcyjnym. Duży uśmiech 
One nie giną, nie zanikają Cool
Jeżeli powstały pod wpływem dużego napięcia psychicznego, czy emocjonalnego i zostały zasilone jeszcze przez innych, to uzyskują samoświadomość i stają się w przestrzeni energii świadomymi istotami, bytami...i. (nazwy tego samego są rożne)
Przyciągane są do jakiegoś ciała i kontynuują swój żywot w świecie materialnym.
Jeżeli były to myśli, podsycone energią gniewu, nienawiści, złości – to można samemu sobie odpowiedzieć co się dalej z nimi dzieje Zły
Dobrze jest jeżeli się wypracowało umiejętność trwania w spokoju (ciszy) Język
Jeżeli Człowiek jest wielowymiarowy i to co się dzieje w nim, dzieje się na wszystkich poziomach istnienia.
To wszechświat i wszystko, co się w nim zawiera jest kreacją.człowieka Duży uśmiech
Tak chyba najprościej  Cool
« Ostatnia zmiana: Maj 03, 2012, 20:24:09 wysłane przez Przebiśnieg » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #157 : Maj 03, 2012, 23:45:02 »

@Przebiśnieg
Cytuj
To wszechświat i wszystko, co się w nim zawiera jest kreacją.człowieka
ŁOOO matko i córko, cóż za egocentryzm Duży uśmiech
A zanim pojawił się człowiek, to Wszechświat nie istniał ?
Zapisane
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #158 : Maj 04, 2012, 08:22:17 »

Łoo matko Duży uśmiech
Co to jest Świadomość Cool
W jaki sposób powstała Cool
Jak powstaje myśl Cool
Jestem cierpliwy więc cierpliwie zapytam czy aby nie wszystko jest kulą Cool
Cytuj
A zanim pojawił się człowiek, to Wszechświat nie istniał ?

Masz na myśli Człowieka jako ciało fizyczne?
Łoo matko co za pytanie moje gratulacje
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #159 : Październik 24, 2012, 08:31:31 »

Każde spotkanie z wielkim jasnowidzem robiło ogromne wrażenie, gdyż jego nieziemską moc czuł nawet największy sceptyk

 Autor: В. Смирнов     Źródło: http://rus.ruvr.ru     Dodany: Sunday, 21 October 2012 12:04


Ludzie, którzy kwestionują istnienie zjawisk niewyjaśnionych, naigrywają się z "telepatii" czy "jasnowidzenia", śmieją się do łez z "telekinezy" czy "lewitacji", powinni sięgnąć do materiałów i świadectw różnych ludzi o życiu Wolfa Messinga. Jego możliwości posyłały w daleki kosmos wszelkie próby kwestionowania tych zjawisk, nawet te najbardziej wymyślne. Naprzeciwko niego stawali najbardziej zagorzali sceptycy, ateiści i wojujący komuniści, którzy wobec jego mocy odchodzili z trzęsącymi się z wrażenia łydkami i na samo wspomnienie z Messingiem oblewali się zimnym potem...

Tłumacz książki "Wolf Messing widzący przez czas" Tadeusz Rubnikowicz znalazł kolejny tekst o Wolfie Messingu, który ukazał się w gazecie „Wieczorny Rostow”. Wart jest ze wszech miar także publikacji w serwisie FN.

W czym tkwi tajemnica Wolfa Messinga? Co, w rzeczywistości, leżało u podstaw zdolności jasnowidza? Doświadczenia psychologiczne wielkiego telepaty, w Rostowie odbywały się przy wypełnionej widowni.
 
Na stronach gazety miejskiej, wraz z wami drodzy czytelnicy, odbyliśmy wielką podróż po starym Rostowie, od jego założenia, do naszych dni. A teraz, nadszedł czas na spotkania z ludźmi, którzy urodzili się w naszym mieście i go rozsławili, a także z tymi, którzy do nas przyjeżdżali. Na przykład, w Rostowie nad Donem, był przejazdem, jeszcze przed rewolucją (i zostawił najciekawszy opis rostowskiego dworca), laureat nagrody Nobla w dziedzinie literatury – Knut Hamsun. Z niektórymi ze słynnych ludzi, których los i życie zetknęły z naszym miastem, miałem szczęście się spotykać. Niektórych dobrze znałem, a z niektórymi nawet się przyjaźniłem. Zaczniemy nasze spotkania opowieścią o człowieku, o którym, prawdopodobnie, słyszał każdy...
 
Legendarny jasnowidz
 
Mówią, że Messing był uczniem Hanussena, osobistego jasnowidza Hitlera. Sam Wolf Grigoriewicz nigdy o tym nie wspominał. Tak, bywał na występach Hanussena w Niemczech i wysoko oceniał jego zdolności. Jakieś numery na potrzeby swoich pokazów mógł zapożyczyć od poprzednika, ale co to za nauka? Mógł on być nauczycielem tylko w jednym: szybką karierą i upadkiem, jakby ostrzegł, że ludzie z takimi możliwościami powinni trzymać się jak najdalej od wszechwładnych mocodawców. Za to, że zbyt dużo wiedział i mógł wpływać na otoczenie Führera, zastrzelono go jak psa - na śmietniku. Messing przyswoił sobie tę lekcję i zawsze starał się trzymać się z dala od władców tego świata. Chociaż, w jego życiu były momenty, kiedy chodził po ostrzu noża i to nie z własnej woli.
 
Po tym, jak przepowiedział Hitlerowi porażkę na Wschodzie, uciekając z Polski przed faszystami znalazł się w Związku Radzieckim, wypróbowywali go i Stalin, i Beria. Istnieje legenda, że bez problemów wszedł do gabinetu Stalina na Kremlu, nie okazując przy tym żadnych dokumentów. Ten go zapytał: „Jak ci się udało to zrobić?”.

Messing odpowiedział: „Wmawiałem ochronie, że jestem komisarzem ludowym Berią i wszyscy mnie przepuszczali oddając honory”.
 
Kiedy Laurenty Pawłowicz, wiedząc już o zdolnościach Messinga, wydał stanowczy rozkaz, by nie wypuszczać go z budynku NKWD, ten wyszedł, pokonując trzy linie ochrony i przekornie, a może pragnąc pokazać, że nie boi się wszechmocnego Berii, widząc go w oknie, pomachał mu ręką...
 
Wolf Messing przepowiedział dzień wybuchu wielkiej wojny ojczyźnianej: 22 czerwca 1941 roku. Dwa i pół roku później określił dzień kapitulacji faszystowskich Niemiec, przy czym uczynił to publicznie. Przepowiedział także datę śmierci żony i swoją własną.
 
A samolot, który Messing kupił za pieniądze z występów i podarował jednemu z radzieckich asów lotnictwa, był jak zaczarowany. Cudem wychodził nieuszkodzony ze wszystkich śmiertelnych zagrożeń.
 
Człowiek-zagadka
 
Siedzieliśmy vis-a-vis siebie. Wysokie czoło, gęste kędzierzawe włosy, spojrzenie jakby roztargnione. Był spokojny, zrównoważony, mówił powoli, z dostrzegalnym akcentem i nagle, w momencie, gdy podniósł rękę, stał się innym człowiekiem! Ożywienie przebiegło po jego twarzy, w oczach zamigotały iskierki, promieniował cudowną, niepojętą energią!
 
Poczułem, jak przede mną, niczym w lipcowym mirażu, „popłynął” pokój. Wszystko zakołysało się, zadrżało... Jakby ktoś niewidzialny dotknął mego mózgu. Rozmówca opuścił ręce i natychmiast zniknęło dziwne falowanie. Tak poznałem Wolfa Messinga. Może chciał mnie wypróbować lub coś sprawdzał, a może chciał tylko pokazać swoje możliwości.
 
Po tym wszystkim, spróbowałem uchwycić choćby najmniejszy ruch jego powiek, mięśni twarzy - na próżno. Przed mną znów siedział dobry, delikatny człowiek. Spotkałem się z nim trzykrotnie i za każdym razem był to zupełnie inny człowiek. Ile miałeś „twarzy”, Wolfie Grigoriewiczu? Był zagadkowy we wszystkim - człowiek-tajemnica...
 
Czarodziej na scenie
 
 W grudniu 1966 roku, widownia Rostowskiej Filharmonii była przepełniona. Nic dziwnego! Zdobyć bilet na „Psychologiczne doświadczenia” (tak określano na afiszach występy Messinga, z którymi jeździł po całym Związku Radzieckim) było prawie niemożliwe.

Przed rewolucją, w tym budynku, na Wielkiej Ogrodowej, w kabarecie „Palermo” (w późniejszym okresie - „Mars”) występowali przyjezdni sztukmistrze i szarlatani. I oto, na tej samej scenie - człowiek, który podbił świat swoją tajemniczą sztuką. Mag? Czarodziej? Telepata? Prawdopodobnie któryś z nich, a może i kto inny. A na pewno - wybitny psycholog i artysta. Sala huczała, jak transformator. Biała, w promieniach reflektorów scena, wydawała się rozpalona od spojrzeń setek oczu i oto, ukazał się niewysoki człowiek. Skrzyżowane na piersi ręce, wyraźne, ogromne napięcie wewnętrzne. Wydawało się, że pogrążony w jakimś omdleniu mózg, budzi się do życia... Ręce gwałtownie uniosły się do góry! Nie wiem, z czym można porównać ten ruch...
 
Widzowie proponowali różne zadania, jedno zmyślniejsze od drugiego i Wolf Messing wszystkie realizował bezbłędnie. Trzymając za rękę induktora (człowieka, który przekazywał mu zadanie za pomocą myśli), szybko przemieszczał się po sali, odnajdując schowane przedmioty.

Ileż takich zadań wykonał przez 50 lat! Tylko jeden raz nie mógł znaleźć przedmiotu, który został schowany - był to cukierek, zjedzony przez widza. Podchodząc do tego człowieka, powiedział, rozkładając ręce: „Nie jestem chirurgiem”.
 
Podczas jednego z występów, w Odessie, na scenę wszedł młody kapłan.

- Jeśli szanowny psycholog wykona moje zadanie - powiedział - być może, porzucę swoje przekonania.
 
Widownia uciszyła się. Messing, na podstawie myślowego przekazu kapłana, poprosił do siebie dziewczynę, która siedziała na widowni, wyjął z jej fryzury krzyżyk i uczynił nim okrąg dookoła jej głowy. Zszokowany kapłan, złożył ręce na piersi i powiedział: „Słowo daję - taki był mój przekaz myślowy”.
 
- Po występach - opowiadał mi Wolf Grigoriewicz - widzowie zadają dziesiątki pytań i przysyłają setki listów. Istota ich zawsze jest taka sama: - Proszę nam wyjaśnić, jak to robicie?
 
- A tak naprawdę, jak to robicie?
 
- Gdybym sam to wiedział! Biofale, przekazywanie myśli na odległość... Nauka jeszcze szuka możliwości odgadnięcia tajemnic związanych z telepatią.
 
- Wolfie Grigoriewiczu, a jakie były tego początki?
 
- Jeszcze w dzieciństwie zacząłem występować w towarzystwie różnych, ekstrawaganckich ludzi: kobiety z brodą, gołych bliźniąt syjamskich, bezrękiego człowieka, który przy pomocy nóg tasował talię kart, przypalał papierosa, rysował portrety zwiedzających. Ja zaś leżałem w szklanej trumnie, jako „fenomenalny, kataleptyczny chłopiec”. Umiałem wyłączyć funkcję oddechową. Od tego, właściwie, wszystko się zaczęło. Pewnego dnia, w wyniku głodu, wpadłem w omdlenie i omal nie pogrzebali mnie żywcem, uznając za martwego. Po trzech dniach, kiedy „oczekiwałem” włączenia do następnej partii nieboszczyków, zakwalifikowanych do pochówku we wspólnej mogile, profesor Abel, psychiatra i neuropatolog, przypadkowo przywrócił mnie do życia. Po tym zdarzeniu, rozpocząłem występy pod kierunkiem impresaria Zelmeistera...
 
W 1915 roku, Messing przebywał w Wiedniu. Tam go przedstawiono Albertowi Einsteinowi.  Ten zainteresował się „cudownym chłopcem”, o którym pisały liczne gazety i zdecydował się osobiście poznać jego zdolności. Do tego doświadczenia, zaprosił Zygmunta Freuda. I oto, dwaj wielcy ludzie, zabrali się za sprawdzanie „młodego czarodzieja”. Freud (induktor) przy pomocy myśli, nakazał Wolfowi, by wziął pincetę i wyrwał z wąsów Einsteina dwa włoski.
 
- Mam się znęcać? - nie wierząc, upewniał się Wolf. „Tak, nie inaczej”.
 
Einstein uśmiechnął się i dobrodusznie podstawił twarz...
 
Swoją drogą, wielki naukowiec zadziwił Messinga: „Wiecie, on był jak dziecko, nawet krawata nie potrafił wiązać. Czuło się, że wszystkie jego myśli są zaprzątnięte tylko jednym – pracą”.
 
Później, Messing trafił do impresaria o nazwisku Kobak. Z nim, zjeździł wszystkie kontynenty.
 
- Występy za granicą nie sprawiały żadnego problemu. W ZSSR natomiast, magowie albo telepaci nie mieli dobrej passy . Musiałem przekonywać ludzi, od których zależały występy, że w nich nie ma niczego mistycznego. Dlatego, do swoich „Psychologicznych doświadczeń” włączałem najprostsze numery: odnajdywanie schowanych przedmiotów, odgadywanie liczb... Ale i to, robiło na widzach mocne wrażenie!
 
- A co jeszcze, niezwykłego robiliście?
 
- W Rydze, na przykład, był taki popisowy numer. Jeździłem po mieście samochodem. Oczy zawiązane czarną opaską. Ręce na kierownicy, nogi na pedałach. Obok siedział kierowca i za pośrednictwem myśli wydawał mi rozkazy. Samochodem kierował on, a prowadziłem ja. Widziały to tysiące mieszkańców Rygi. Właściwie, nigdy wcześniej, ale też i po tym, nie siedziałem za kierownicą samochodu...
 

Praca mózgu
 
Wolfie Grigoriewiczu, jeśli nie możecie wyjaśnić, jak się to wszystko dzieje, to proszę przynajmniej opisać swój stan psychologiczny!
 
- Ogromna, niesamowita praca mózgu. I to wszystko...
 
- A jaką grupę ludzi możecie zahipnotyzować?
 
- Tylu, ilu widzę przed sobą.
 
- W zeszłym roku - nie poddawałem się - czasopismo „Nauka i religia” opublikowało wasze wspomnienia „O samym sobie”. Obiecali je wydać w formie książki. Dlaczego jej wydanie się opóźnia?
 
Messing pobłażliwie machnął ręką.
 
- Czy nie możecie „wpoić” współpracownikom wydawnictwa, że trzeba wszystko inne zostawić, a to zrobić natychmiast?
 
- Niby dlaczego? Mogę. Ale co potem będzie z tymi ludźmi?
 
- Niektórzy, skłonni są uważać telepatię za swego rodzaju atawizm. Niby, że wcześniej ludzie władali telepatią, ale potem, z czasem, z rozwojem języka, konieczność posługiwania się nią odpadła i ta zanikła - wypowiedziałem swoje przypuszczenie.
 
- Trudno powiedzieć. Być może, ludzie zbliżają się do posługiwania się telepatią, a nie odchodzą od niej. Rzecz w tym, że określone zdolności ma każdy człowiek (czuję to, kiedy nawiązuję kontakt), ale większość  ma je nierozwinięte. To tak jak z talentem muzycznym: Liczni mogą grać na instrumentach, ale wirtuozów – tylko jednostki.
 
- Ale przecież coś musi leżeć u podstaw tych zdolności?
 
- Trudno to konkretnie wyjaśnić, ale jestem przekonany, że nie ma w tym niczego nadprzyrodzonego!
 
Messing kilkakrotnie proponował uczonym stworzenie laboratorium do badania możliwości jego mózgu. Ale władze bały się tego: a jeśli odkryje się coś niespodziewanego?
 
Messing zabrał swoją tajemnicę do grobu. Jego archiwum zabrali współpracownicy KGB i jest ono dotychczas niedostępne. Upłynęło prawie 50 lat od czasu, kiedy spotykałem się z Wolfem Grigoriewiczem Messingiem. W obecnych czasach, bez cenzury, ukazało się o nim niemało przeróżnych publikacji, kilka dokumentalnych filmów i nawet „artystyczny” serial telewizyjny .
 
Teraz, kiedy przeżyłem niemało lata, zaczynam trzeźwiej patrzeć na cuda. Jestem przekonany, że czytanie myśli innego człowieka jest raczej niemożliwe. Najprawdopodobniej, Messing władał bardzo wysokim, wręcz potężnym stopniem telepatii. Sam o tym napomykał, mówiąc o różnych poziomach muzyków, nowicjuszy i wirtuozów. A jeśli, człowiek z natury posiada potężny dar, a do tego rozwinie go w wyniku ustawicznych ćwiczeń, to może osiągnąć bardzo wielkie możliwości... Może w tym właśnie tkwi sekret Wolfa Messinga?
 
 
 
W. Smirnow, doktor nauk filologicznych, profesor JFU, członek Klubu Przyjaciół „Wieczornego Rostowa”.
 

Tłumaczenie: Tadeusz Rubnikowicz który jest tłumaczem książki Eduarda Wołodarskiego "Wolf Messing widzący przez czas".

 
W niedzielę 20 października odwiedziliśmy miejsce, gdzie urodził się Wolf Messing, czyli Górę Kalwarię. Na budynku, gdzie urodził się jasnowidz, pojawiła się pamiątkowa tabliczka.

http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2577
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #160 : Październik 24, 2012, 09:07:50 »

Cytuj
pytający : - A tak naprawdę, jak to robicie?
 
Messing : - Gdybym sam to wiedział! Biofale, przekazywanie myśli na odległość... Nauka jeszcze szuka możliwości odgadnięcia tajemnic związanych z telepatią
.
 
Właśnie TO jest sednem i największą "tajemnicą" ,którą ukrywają tzw Służby. To, że NIKT nie wie jak TO SIĘ ROBI. Po prostu SIĘ ROBI.

To się po prostu dzieje, biofale .. .biorezonans. Żadne JA nie ma na to wpływu.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #161 : Październik 24, 2012, 10:10:19 »

Cytuj
pytający : - A tak naprawdę, jak to robicie?
 
Messing : - Gdybym sam to wiedział! Biofale, przekazywanie myśli na odległość... Nauka jeszcze szuka możliwości odgadnięcia tajemnic związanych z telepatią
.
 
Właśnie TO jest sednem i największą "tajemnicą" ,którą ukrywają tzw Służby. To, że NIKT nie wie jak TO SIĘ ROBI. Po prostu SIĘ ROBI.

To się po prostu dzieje, biofale .. .biorezonans. Żadne JA nie ma na to wpływu.

"największą tajemnicą jest to- że nie ma żadnej tajemnicy!" Duży uśmiech Mrugnięcie
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Kiara
Gość
« Odpowiedz #162 : Październik 24, 2012, 10:39:11 »

Nie , nie ma tajemnicy , ale jest usiłowanie zatrzymania ludzi na poziomie nie dotarcia do tej wiedzy wpisanej w ich osobisty rozwój. Nie ma tajemnicy iż mamy  możliwość pływania, jednak stałe utrzymywanie nas z daleka od wody może spowodować iż nigdy nie nauczymy się pływać. A gdy zobaczymy iż inni świetnie pływają uznamy to za cud dla wybranych.

Jeszcze raz podnosząca się wibracja energetyczna w naszych ciałach ( wszystkich ciałach) otwiera przed nami możliwości poziomu do którego dociera, na każdym poziomie mamy inne możliwości. dlatego jedni z nich korzystają wcześniej inni później zależy to tylko i wyłącznie od ich osobistego rozwoju. Pomimo iż jesteśmy z tej samej materii życia jesteśmy bardzo rożni przez swoją indywidualność barwienia  się oraz moc energetyczną.

Cały czas zachodzi proces rozwojowy dotykający w identycznym czasie wszystkich poziomów istnienia , w zależności od tego na którym jest każdy z nas przemieniamy się razem z nim otwierając w sobie kolejne możliwości poznawania przestrzeni.
Bywa jednak tak iż na ziemie przychodzą Energie z otworzonymi bardziej niż u innych możliwościami duchowymi , rożne są tego cele , ale najczęściej stają się oni bardzo sławni by przyciągnąć uwagę innych ludzi i dać im wiedzę o ich ukrytych możliwościach, zainspirować poznawanie i rozwój.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #163 : Październik 24, 2012, 12:23:34 »

Wydaje sie ,z tego co mówił o sobie Messing, że kluczem do mitycznych , wysoko rozwiniętych możliwości duchowych (o których i tak nie wiadmo JAK to się robi - po prostu się dzieje niczym oddychanie ) , jest ..... śmierć lub zdarzenia z pogranicza śmierci.

Messing :
Cytuj
Pewnego dnia, w wyniku głodu, wpadłem w omdlenie i omal nie pogrzebali mnie żywcem, uznając za martwego. Po trzech dniach, kiedy „oczekiwałem” włączenia do następnej partii nieboszczyków, zakwalifikowanych do pochówku we wspólnej mogile, profesor Abel, psychiatra i neuropatolog, przypadkowo przywrócił mnie do życia. Po tym zdarzeniu, rozpocząłem występy pod kierunkiem impresaria Zelmeistera...

Z opisu Messinga wynika, że owo OMDLENIE było przeżyciem z pogranicza śmierci. Było specyficzym wyłączeniem (oczekiwał włączenia) z tego co rozumiemy powszechnie jako aktywność życiowa. Mylnie odebranym jako zgon, co faktycznie o mało nie kosztowało go życia (przywrócony nie przypadkowo, bo przypadków nie ma).

Dopiero po czymś takim następuje jakby reset i aktywacja naturalnych zdolności zwykle tłumionych przez nakładkę osobowości.

Wielu mistyków przechodziło przez ten akt dosłownie i to nie tylko raz. Przykładowo Jezus (zmartwychwstanie).

Jeszcze raz w tym miejscu przypomina się informacja o tym, że pierwsze chrzty odbywały się poprzez całkowite zanurzenie się w wodzie rzeki Jordan .

Cytuj
Słowo "chrzcić" brzmi po grecku "baptidzo" i oznacza dosłownie "zanurzać", "zagłębiać", "pogrążać" . W greckim wydaniu Nowego Testamentu spotykamy osiem różnych zwrotów określających czynności, w których posługiwano się płynem. Tylko jeden termin, a mianowicie "zanurzenie" jest używany w opisie chrztu.
http://www.poznan.adwentysci.org/ap/html/studium/co_mowil_jezus/20.htm

Cytuj
Za znak uważał Luter wodę i zanurzenie w wodzie. Dosłownie powiedział w De captivitate: "Znak polega na tym, że w imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego zanurza się człowieka w wodzie. Jednak tam się go nie zostawia, lecz znów się go stamtąd wyciąga (...) Tu zostaje utopiony stary człowiek, poczęty i urodzony w grzechach, a wychodzi i powstaje nowy człowiek, który urodził się w łasce"
.
http://www.luteranie.pl/materialy/rozne_pisma/chrzest_i_nowe_narodzenie_w_teologii_ks_dr_marcina_lutra,328.html
 
... co miało symbolizować narodziny do nowego życia, a możliwe, że nawet DOSŁOWNE , nowe narodzenie w rzeczywistości.

Zdaje się że pisał o tym Greg Bradden w "mocy zagubionej modlitwy " iż oryginalnie chrzest był fizycznym aktem uwolnienia od .. siebie.
Po prostu śmiercią i ponownym narodzeniem w sensie dosłownym. Taki restart systemu - ponowne wejście do środowiska "wód płodowych" i wyjście z niej do pierwszego oddechu.

Był to ryzykowny zabieg fizyczny, ale wymagający dobrowolności, czyli właśnie - wiary w nowe życie.

Ktoś z Was pamięta może skok do wody na dużą głębokość i utratę całego powietrza w trakcie wynurzania się ? Ktoś może topił się i to przeżył ? Co jeszcze , oprócz panicznego strachu pamiętacie z tego zdarzenia ? Czy nie są to wiara i spokój kiedy szamotanina ustaje ? Wiara że to nie koniec.

Być może same narodziny  są  takim aktem zawierzenia - resetu. Tutaj tracimy "powietrze" , aby znów wynurzyć się po "tamtej" stronie wraz z chaustem pierwszego oddechu.

W sferze duchowej całkowity reset "siebie" umożliwia ponowne narodziny. Z-martwych-wstanie.
Zatem ... nie trzymaj tego. Puść to Duży uśmiech

edit :
de captivitate = "z niewoli" . Tu się kojarzy polskie słowo dekapitacja =Ścięcie (wikipedia) – metoda zadawania śmierci poprzez oddzielenie głowy od reszty ciała.
Zadziwiające konotacje . Dekapitacja jako wyjście z niewoli , ścięcie "głowy" czyli JA  Mrugnięcie Całkowicie inne znaczenie niż mu się przypisuje. Odwrócenie znaczeń.
« Ostatnia zmiana: Październik 24, 2012, 12:27:05 wysłane przez east » Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #164 : Październik 24, 2012, 12:44:08 »

..nie wiem jak to naprawdę jest tonąć, ale lubię pływać i wcześniej więcej pływałem/nurkowałem,-
to uczucie jak już bez powietrza wypływasz do powierzchni wody- to czasami, zwłaszcza na początku,-
że chciałbyś opuścić tą "łódź", bo ona właśnie tonie.
No więc kto/co chcę ją opóścić?? Mrugnięcie
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #165 : Październik 24, 2012, 13:11:53 »


to uczucie jak już bez powietrza wypływasz do powierzchni wody- to czasami, zwłaszcza na początku,-
że chciałbyś opuścić tą "łódź", bo ona właśnie tonie.
No więc kto/co chcę ją opóścić?? Mrugnięcie
Nie wiem , songo, lecz nie chodzi o tego kogoś, kto ma wiedzieć, albo opuścić ,lub walczyć o SIEBIE, lecz o samo doświadczenie.
Zawierzenie życiu, zaufanie , że po zanurzeniu nastąpi wynurzenie. I tak się dzieje.

edit
A po wynurzeniu zdziwienie, że to już nie ten sam oddech. Jakby "bardziej" się go docenia. Co więcej, to już nie ten sam "Ty" Duży uśmiech Tamten został w wodzie Chichot
A ten nowy ? Czyż nie jest taką samą iluzją tylko sądzi, że żyje życie ?

Może dlatego Jezus umierał dwa razy .....
« Ostatnia zmiana: Październik 24, 2012, 13:15:19 wysłane przez east » Zapisane
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #166 : Październik 24, 2012, 15:12:29 »

Ten nowy Ty?  Uśmiech braciak znaczy zaczyna się świadomie przejawiać Duży uśmiech
Wreszcie  Duży uśmiech
to pa Duży uśmiech
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #167 : Listopad 02, 2012, 08:37:28 »

TAJEMNICZE UMYSŁY SAWANTÓW


Nieliczni i niezwykli



Czasami mózg - pod wpływem choroby lub urazu - wyposaża swojego właściciela w superpamięć, zdumiewające zdolności matematyczne, albo niesamowite talenty artystyczne.

 Nauka określa te niesamowite uzdolnienia mianem zespołu sawanta. To nie jest choroba, choć zwykle towarzyszy poważnym zaburzeniom ze spektrum autyzmu, chorobom psychicznym i uszkodzeniom mózgu. Sawantów żyje na świecie kilkudziesięciu, kolejnych kilkudziesięciu odnotowała historia.

 Do niedawna takie przypadki znane były tylko specjalistom. Popularność niezwykłym geniuszom przyniosła rola Dustina Hoffmana w hollywoodzkim filmie "Rain Man". Amerykański sawant, który zainspirował autorów filmu, zaczął jeździć z ojcem po Stanach Zjednoczonych i występować publicznie. Kontakt z ludźmi poprawił jego stan psychiczny.





Kim Peek - Kimputer




Oskarowy scenariusz Barry'ego Morrowa do filmu "Rain Man" to efekt spotkania scenarzysty z Kimem Peekiem. Po sukcesie filmu i nagrodzie Amerykańskiej Akademii Filmowej, Morrow podarował swoją statuetkę Peakowi, by towarzyszyła mu w spotkaniach z ludźmi.

 Postać zagrana przez Dustina Hoffmana znacznie się różniła od swojego pierwowzoru - rzede wszystkim dlatego, że aktor i autorzy filmu zdecydowali, że filmowy sawant Raymond Babbit cierpi na autyzm. Tymczasem akurat Peak nie należał do autystów, choć był poważnie upośledzony.

 Urodził się z makrocefalią i poważnymi uszkodzeniami mózgu. Efektem były między innymi problemy z motoryką - Peek nauczył się chodzić późno i poruszał się bardzo niepewnie, a w wieloma codziennymi drobiazgach był zdany na pomoc innych (po USA podróżował z ojcem). Prawdopodobnie brak ważnych obszarów mózgu został zrekompensowany dodatkowymi połączeniami, dzięki czemu u Peeka rozwinęła się niezwykle pojemna pamięć.

Podobno pamiętał wszystko od drugiego roku życia.  Czytał książki, zapamiętywał je i odkładał na półkę do góry nogami, żeby zaznaczyć "zaliczone" pozycje. Był w stanie poprawnie odtworzyć treść przynajmniej 12.000 książek.

 Naukowcy poddali go wielu testom, żeby lepiej poznać źródło zarówno jego problemów, jak i - uzdolnień. Wrodzone uszkodzenia mózgu należy prawdopodobnie przypisać rzadkiej chorobie genetycznej. Zmarł w 2009 roku w wieku 58 lat na atak serca.

Kim Peek: Idiot Savant ("Rain Man")
<a href="http://www.youtube.com/v/dhcQG_KItZM?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/dhcQG_KItZM?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
(filmik po angielsku)



Wynalazła "maszynę do przytulania"



Prof. Temble Grandin to niezwykła osoba autystyczna, która nie tylko przezwyciężyła swoje społeczne upośledzenie i dała dojść do głosu talentom naukowym, ale przede wszystkim -pomogła i wciąż pomaga wielu innym autystom i ich rodzinom. Jest jedną ze stosunkowo nielicznych kobiet cierpiących na zaburzenia ze spektrum autyzmu.

 To uznana zoolożka pracująca na Uniwersytecie Stanu Colorado (i wykładająca na szeregu innych uczelni). Jest znaną aktywistką ruchu obrony zwierząt i równie znaną działaczką na rzecz poprawy opieki nad osobami autystycznymi.

 Jak mówi o sobie, brakuje jej takiej części, która odpowiada za związki uczuciowe. Swierdzono u niej autyzm w wieku 4 lat i otoczono bardzo dobrą opieką. Wkrótce zaczęła mówić i nadrabiać zaległości, ale dzieciństwa nie wspomina najlepiej - ludzie wytykali palcami dziewczynkę, która maniakalnie powtarzała zasłyszane frazy. Grandin udało się jednak ukończyć szkołę dla dzieci wybitnie zdolnych, zrobić licencjat z psychologii, magisterium i doktorat z zoologii, a za swoją działalność badawczą i społeczną - uzyskać także kilka prestiżowych doktoratów honoris causa.

 Jeszcze jako nastolatka, obserwując poskramianie krów na farmie, wynalazła "maszynę do przytulania", która przynosi ulgę wielu osobom nadwrażliwym i unikającym bliskiego kontaktu z innymi ludźmi. Sama używała jej przez wiele lat, aż maszyna się zepsuła, a Grandin stwierdziła, że już jej nie potrzebuje.

 W 2010 roku magazyn "Time" zaliczył ją do grona 100 najbardziej wpływowych osób na świecie, w kategorii "Bohaterowie".

Temple Grandin - Światu potrzeba umysłów różnego rodzaju [PL]

<a href="http://www.youtube.com/v/j55P-eX0t6w?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/j55P-eX0t6w?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>


Richard Wawro: polsko-szkocki malarz



Ten brytyjski artysta, syn polskiego oficera i szkockiej nauczycielki, urodził się w 1952 roku. Nie mówił do 11 roku życia, miał bardzo słaby wzrok i poważne zaburzenia autystyczne.

 Jeszcze jako maleńkie dziecko zaczął rysować kredą na tablicy. W wieku sześciu lat, w lokalnym ośrodku dla dzieci, po raz pierwszy zetknął się z kredkami woskowymi. Wkrótce zauważono jego talent malarski. Kredkom, nietypowej technice wśród profesjonalistów, pozostał wierny do końca życia. Malował rzeczy ujrzane przez chwilę w telewizji, w książkach, na folderach reklamowych.

 - Niesłychany fenomen łączący w sobie precyzję mechanika i wizję poety - mówił o jego rysunkach prof. Marian Bohusz-Szyszko z londyńskiej Polish School of Art. Pierwszą wystawę zorganizowano 17-letniemu Wawrze w Edynburgu. Kolejnych było około setki. Jego niezwykłe prace trafiły między innymi do kolekcji Margaret Thatcher i Jana Pawła II.

 Tadeusz Wawro opiekował się synem i "zatwierdzał" wszystkie jego obrazy, aż do swojej śmierci w 2002 roku. Richard umarł na raka płuc cztery lata później.

 Na ilustracji jeden z obrazów Richarda Wawro ze strony  www.wawro.net.



Superpamięć plus słuch absolutny



Leslie Lemke urodził się z bardzo poważnymi defektami, a na dokładkę - operacyjnie usunięto mu oczy. Matka oddała go do adopcji, a po paru miesiącach - usynowiła 52-letnia pielęgniarka, May Lemke, wówczas już matka piątki dzieci.

 Mały Leslie miał nawet trudności z nauczeniem się przełykania. Chodzić zaczął jako 15-latek, dzięki upartym wysiłkom matki, która przypinała go do własnego ciała pasami i uczyła każdego kroku.

 Którejś nocy 16-letni zbudził ją bezbłędnym wykonaniem koncertu Czajkowskiego, który wcześniej usłyszał w telewizorze. Tak zaczęła się kariera niezwykłego niewidomego muzyka. Wystarczyło mu raz wysłuchać utworu, by odtwarzać go z pamięci bezbłędnie. No, chyba, że w usłyszanym wykonaniu były jakieś błędy.



Słuch absolutny plus echolokacja



Ellen Boudreaux jest niewidoma i autystyczna jak Leslie Lemke. Podobnie jak on, idealnie odtwarza raz zasłyszane utwory muzyczne.

 W dzieciństwie bała się telefonu, więc mama zachęciła 8-letnią Ellen, by posłuchała zegarynki. Od tamtego czasu Ellen, choć nie rozumie koncepcji upływu czasu, zapytana o datę i godzinę podaje ją poprawnie co do sekundy.

 Mimo swojej ślepoty, chodzi swobodnie, nie wpadając na przeszkody. Udaje jej się to dzięki "sonarowi" - chodząc cicho popiskuje i najwyraźniej echo tych dźwięków wystarcza jej do orientacji w przestrzeni.



Urodzony w niebieskim dniu



 Brytyjczyk Daniel Tammet jest autystą, ale bardzo dobrze sobie radzi ze swoimi dysfunkcjami. Długo się uczył, jak żyć wśród innych ludzi i trudno go teraz podejrzewać o chorobę. Jego życie jest jednak obsesyjnie uporządkowane, codziennie identyczna co do grama porcja kaszki na śniadanie i seria rytuałów zapewniają mu poczucie bezpieczeństwa.

 Tammet nauczył się 11 języków. Islandzki opanował w kilka dni, na potrzeby filmu dokumentalnego. Zdobył sławę, recytując liczbę pi do 22.514 miejsca po przecinku (w ramach imprezy charytatywnej).

 W szczególny sposób postrzega liczby, ponieważ jest  synestetykiem - jedna liczba kojarzy mu się z określonym kolorem, inna z grzmotem pioruna. Wyniki wykonywanych w pamięci obliczeń "widzi" wieloma zmysłami. Potrafi też "zobaczyć", czy dana liczba jest liczbą pierwszą.

 Na powyższym rysunku z jego strony internetowej (www.danieltammet.net) możemy zobaczyć iloczyn liczb 51 i 131 - tak, jak on to widzi.

 Napisał książkę o autyzmie zatytułowaną "Urodzony w niebieskim dniu", ponieważ urodził się w środę, a środy są przecież niebieskie.

Danniel Tammet - Różne sposoby postrzegania [PL]

<a href="http://www.youtube.com/v/epXSOvdMKpc?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/epXSOvdMKpc?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>


Nieszczęśliwy wypadek?



W 1979 roku 10-letni Orlando Serell grał z kolegami w baseball, gdy piłka uderzyła go głowę. Przewrócił się, ale wkrótce wstał i wrócił do zabawy. W wyniku wypadku chłopiec uskarżał się początkowo na bóle głowy, ale te przeszły.

 Wówczas, zdrowy dotychczas dziesięciolatek bez cienia autyzmu, odkrył u siebie niezwykłe zdolności. Jest w stanie wykonywać w pamięci skomplikowane operacje na kalendarzu, np. dla dowolnej daty poda, jaki to dzień tygodnia. Pamięta, jaka była pogoda w dowolnym dniu od czasu wypadku.

 Jak sam twierdzi na swojej stronie internetowej (www.orlandoserrell.com), nowe umiejętności to jak dotąd jedyne skutki uboczne urazu głowy. A być może staną się kluczem do poznania sekretów ludzkiego mózgu.

Savant - Orlando Serrell

 (filmik po angielsku)
<a href="http://www.youtube.com/v/Uz8Zyae_8ZY?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/Uz8Zyae_8ZY?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>

Trwają badania nad niezwykłymi mózgami sawantów. Udało się też eksperymentalnie wywołać wyraźne polepszenie pamięci lub zdolności matematycznych u zdrowych ludzi za pomocą  stymulacji kory mózgowej (np. magnetycznej). Efekt był jednak krótkotrwały.
http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_tajemnicze_umysly_sawantow.html

PS. no i na koniec polski "Rain Man": Chichot
<a href="http://www.youtube.com/v/P5eM7WnPyWU?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/P5eM7WnPyWU?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #168 : Listopad 05, 2012, 14:46:16 »

kim jest naprawdę Dynamo..?

Robi wszystkie cuda „Nowego Testamentu”. Na oczach całego świata!

 Autor: FN     Źródło: FN     Dodany: Sunday, 04 November 2012 12:28


Kiedy w 2011 roku telewizja Discovery zdecydowała się wyemitować serial dokumentalny „Więcej niż Magia” (w oryginale: Dynamo: Magician Impossible) o ulicznych zabawach  iluzjonisty z Bradford, w pismach branżowych zajmującymi się branżą telewizyjną posypały się na nią gromy. Jak można w telewizji mającej ambicje naukowe pokazywać oszusta manipulującego ludźmi? Jaki jest sens pokazywania „lewych numerów” jakiegoś hochsztaplera o zdolnych rękach robiącego kuglarskie sztuczki? Przedstawiciele telewizji razem z producentami programu wyjaśniali, że po pierwsze w żaden sposób nie pomagają głównemu bohaterowi serii, a także apelują, aby uważnie oglądać to, co robi Steven Frayne, gdyż oni sami nie potrafią tego wyjaśnić.

Występy iluzjonisty spowodowały prawdziwą burzę na stronach telewizji Discovery, a także w sieci www na tysiącach przeróżnych forumów i serwisach społecznościowych. Także czytelnicy serwisu FN z coraz większym zdumieniem śledzą to, co pokazuje telewizja Discovery, co pokazuje jeden z komentarzy pod tekstem opublikowanym w serwisie.

[...kom. pod tekstem w serwisie FN]

[...] Może pisze nie na temat. Sorry! Ale po obejrzeniu wczoraj nowych odcinków Magika Dynamo (powtórka w Niedziele, 19h na kanale Discovery) jestem w szoku. To nie może być magia!!! ON potrafi znaczniej więcej niż już słynnych "Wolf Messing" Czy ma tak piękny umysł? Czy potrafi przechodzić do innych wymiarów na oczach tys. ludzi? Czy opanował fizykę kwantową do perfekcji? A może spółpracuje siłami duchowymi? Nie wierze żeby były to ustawki, przez kanał Discovery. Kto potrafi mi opowiedzieć???

Oczywiście natychmiast znaleźli się chętni do wyjaśnień, którzy zbanalizowali całą sprawę do „prostych numerów”. Bo wiadomo, że tu „użył żyłki”, a tu użył „czegoś przylepionego do szyi”. Oto przykład odpowiedzi, która pojawiła się pod komentarzem z pytaniem w sprawie Frayne`a.

 

[...kom. pod tekstem w serwisie FN]

Wiele z tych rzeczy to po prostu sztuczki iluzjonisty, tak jak na przykład numer z łańcuszkiem wyciąganym przez szyję - na jednym z pokazów po wyciągnięciu łańcuszka wyszedł mi również tatuaż, czyli łańcuszek wchodzi w coś przyklejonego do szyi (zawsze najpierw schylona głowa, niby zapinanie) a potem wychodzi na zewnątrz w teatralny sposób. Tak samo numer z klaksonem, gdzie po drugim sygnale "znika" i "przenosi się" na sąsiedni budynek - gość "nigdy" nie pracuje w okularach tym razem jednak tak, bo ciężko było znaleźć sobowtóra. Całość jest reżyserowana i dokładnie przygotowywana (ekipa, pięciu operatorów, producenci, kasa itp).

 
Tu trzeba wyjaśnić, że w owym bezlitosnym i wykpiwającym tłumaczeniu jest dość poważna nieścisłość, a opierać się tutaj należy na wyjaśnieniach producentów, w tym także kanału Discovery, które pojawiły się w brytyjskiej prasie.

Ludzie reprezentujący kanał Discovery twierdzą, że całość produkcji robiona jest bardzo niskim budżetem, nie ma ani „pięciu operatorów” (jest zawsze jeden operator z kamerą, który filmuje wydarzenia dyskretnie, aby uniknąć wystraszenia uczestników), a tym bardziej nie ma żadnego reżysera. Wiele rzeczy wykonywanych przez Stevena Frayne`a jest improwizowanych i nikt z ekipy nie wie, co się będzie działo.

Oczywiście można zawsze powiedzieć, że „oszust na oszuście, a na tym oszuście jeszcze jeden oszust”, ale w każdym razie trudno posądzać kanał Discovery o jawne kłamstwa akurat w tej sprawie. Gdyby bowiem okazało się, że zgłosiło by się do mediów owych „pięciu operatorów, reżyserów i tłumy statystów”, to nie tylko skończyła by się historia z Dynamo, ale w gruzy na wieki ległaby wiarygodność Discovery, która ma znakomitą markę. Piszemy o tym po to, aby pokazać, że sprawa ze Stevenem Fraynem nie jest taka prosta, jak chciałoby wiele osób widzących w nim kolejnego tam iluzjonistę, prostego oszusta. Ale najpierw wyjaśnijmy niezorientowanym  w sprawie, kim jest ten człowiek.


Ten trzydziestoletni obecnie Brytyjczyk urodził się 17 grudnia 1982 w bardzo ubogiej dzielnicy w Bradford w Wielkiej Brytanii. Od urodzenia zmagał się z potworną i nieuleczalną chorobą jelit (Leśniowskiego-Crohna), która sprawiła, że jedzenie sprawiało mu ogromny ból. Ubocznym skutkiem tej choroby i ogólnego niedożywienia było to, że od dziecka jest bardzo drobnej postury (waży ok. 50 kilogramów). W szkole z tego powodu był ciągłym obiektem ataków ze strony rówieśników, którzy zabawiali się w dość okrutny sposób – wsadzali go do kosza na śmiecie i zrzucali z pagórka. Z pomocą przyszedł mu jego dziadek, który od dzieciństwa zajmował się magią. Nauczył swojego wnuka pewnej sztuczki polegającej na tym, aby nagle stać się „nieskończenie ciężkim” dla wszystkich innych ludzi, aby żaden z rosłych osiłków nie był w stanie podnieść go do góry nawet o milimetr (ten numer Frayne zrobił kilka razy także podczas swoich programów „Więcej niż magia”, emitowanych w telewizji Discovery). Sposób ten okazał się bardzo skuteczny i rówieśnicy ośmieszeni owym pokazem szybko dali mu spokój. Steven Frayne jednak na tym nie poprzestał i zaczął trenować pod okiem dziadka rozwijając swoją „siłę”.

Po pewnym czasie był w stanie przesuwać przedmioty, a także czytać „ludzkie myśli”, co wywoływało obłędne zdziwienie połączone z przerażeniem u testowanych w ten sposób przez niego ludzi. On jednak zauważył, że można iść „krok dalej”. Na ulicach Bradford zaczął robić tak zwane „sztuczki karciane”, które narobiły mu ogromnego rozgłosu w całej Wielkiej Brytanii dzięki serwisowi youtube. Na czym polegały owe „sztuczki”? Głównie na tym, że bezbłędnie odgadywał kartę, którą z talii wyciągnie przypadkowo poznana na ulicy osoba, ale także zanim ona dotknęła talii kart mówił, jaką kartę „pomyślał sobie” taki człowiek, a to wywoływało u uczestnika „karcianej sztuczki” już nawet nie zdziwienie, ale nawet często „chęć ucieczki”. Dlaczego? No bo przecież nie można „czytać ludzkich myśli”! Ale Steven Frayne ciągle robił postępy i ciągle rozwijał swoje umiejętności.  Próbkę tego, co robi obecnie, można zobaczyć na odcinku z serii „Dynamo: Magician Impossible”, który zamieszczamy poniżej.


Ostatnio w Bazie FN doszło do ciekawej dyskusji na temat Stevena Frayne. Jeden z naszych kolegów, który miał okazję poznać osobiście innego słynnego iluzjonistę Davida Copperfielda, zgodził się na odpowiedzenie na kilka pytań dla czytelników serwisu FN
 

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłeś Stevena Frayna czyli Dynamo?

Na jego osobę zwróciła mi uwagę moja znajoma, która zajmuje się sprawami ezoterycznymi. Zapytała mnie, czy oglądałem telewizję Discovery i czy widziałem Dynamo. I oczywiście zapytała, co o tym sądzę. Pamiętam, że obiecałem jej obejrzeć jakiś odcinek i napisać moje refleksje. Zobaczyłem program telewizyjny, zobaczyłem w opisie programu słowa „znany iluzjonista” i od razu machnąłem na to ręką… szkoda mojego czasu – tak pomyślałem.
 

Dlaczego tak pomyślałeś?

Dlaczego? Bo iluzjonista to ktoś, kto wykorzystując proste sztuczki wprowadza iluzję, czyli oszustwo. Mówiąc krótko w słowo „iluzjonista” możemy wstawić słowo „oszust” i w zasadzie sens zdania pozostanie ten sam. Mam zbyt wiele spraw, które wymagają ode mnie pracy i czasu, abym zajmował się oszustami. Wiem, że istnieją, wiem, że zarabiają ogromne pieniądze i tyle. Myślałem, że historia ze Stevenem Fraynem dla mnie okazała się zakończona, ale myliłem się.
 

W 2000 roku poznałeś Davida Copperfielda. Czy on… jak go oceniasz?

Bardzo miły człowiek, mający dystans do siebie i do świata. Doprowadził swoje ręce do nieprawdopodobnej biegłości. Pamiętam, że kilku kolegom z ekipy telewizyjnej wyjął „to i owo” z kieszeni marynarek… zrobił to naprawdę świetnie. Oczywiście nikt z nas nawet przez chwilę nie wątpił w to, że są to sztuczki, proste tricki robione przez faceta bardzo sprawnego w robieniu iluzji. Sam Copperfield żartował, że do jego show musi być potrzebny sprzęt o wiele bardziej złożony, niż na koncert The Rolling Stones i wymaga większej liczby ciężarówek. Potem zostałem zaproszony na pokaz i siedziałem w pierwszym rzędzie. Bawiłem się znakomicie i mimo że wiedziałem, że Copperfield unosi się w powietrze dzięki nylonowym nitkom lub znika dzięki sprytnej zapadni, byłem pełen szacunku dla tego człowieka za prawdziwe mistrzostwo. Każda złotówka wydana na ten pokaz przez ludzi, którzy kupili bilety na show Copperfielda, była tego warta. Pamiętam tylko, że zapytałem go podczas rozmowy o to, czy wierzy w zjawiska pozazmysłowe jak jasnowidzenie czy telepatia. Wtedy spoważniał i zupełnie serio odpowiedział, że pytanie o rzeczy oczywiste nie ma sensu. Bo jest to wiedza, a nie wiara. Bardzo ciekawe spotkanie, ale zostawmy Davida Coperfielda na boku.

Tak, wróćmy do Stevena Freyna. Powiedziałeś, że dla ciebie w zasadzie nie było tematu. Kiedy jednak się zainteresowałeś jego przypadkiem?

To było chyba tydzień lub dwa tygodnie później, kiedy przez przypadek przełączając kanał w telewizorze natrafiłem na fragment jego programu. Przyznam szczerze, że zamurowało mnie, bo zobaczyłem, że ten człowiek robi to samo, co robił jeden z buddyjskich mnichów, który prezentował siłę energii Ki na posiadanym przeze mnie filmie.

Pamiętasz, co to było?

Tak. Zacznijmy od tego, że Steven Freyne robił wszystko ubrany w T-Shirt. Nie miał żadnej koszuli z ogromniastymi rękawami, w których aż roiło by się od „rekwizytów i elektroniki”. On po prostu był w tej koszulce T-Shircie i nagle na oczach przerażonych przechodniów powyginał sobie palce w dłoni w taki sposób, jakby były z plasteliny… Powiedzmy sobie jasno – to nie jest tak, kiedy palec wyjmiemy sobie ze stawów i „puścimy wolno”. Wygląda to co prawda przerażająco, ale to, co zrobił Freyne, było czymś zupełnie innym. Wtedy przypomniałem sobie, że podobną rzecz potrafił zrobić ten mnich, który tłumaczył to tym, że owa energia Ki w stanie silnej medytacji pozwala zmieniać naturę ludzkiego ciała. Pomyślałem sobie wtedy tak: czy to możliwe, żeby jakiś taki mizerny chłopczyna z Bradford pokazujący sztuczki z kartami opanował tak wyrafinowaną technikę? W głowie mi się to nie mieściło. Zacząłem oglądać dalej program i wtedy zrozumiałem, że sprawa jest coraz ciekawsza. I muszę się skontaktować z tym człowiekiem.

Zrobiłeś to?

Tak. Mam z nim kontakt.

Ale powróćmy do tego programu. Co ciebie zaskoczyło?

Pracuję w mediach tyle lat, że mam wyczulone oko i ucho na błędy. Moi przyjaciele wiedzę, że błyskawicznie widzę wszelkie „udawanki” i „teatralne gierki” podstawionych osób. Tymczasem w przypadkach zainscenizowanych scen przez Dynamo widziałem autentyczne zdziwienie ludzi… To nie była żadna gra. Zacząłem coraz bardziej zastanawiać się, jaka jest granica iluzji. Co można zrobić za pomocą niewidocznych żyłek, ukrytych kieszeni, lewych zapadni, podstawionych „kolesi”, ustawionych „scenek” i tak dalej i tak dalej… Potem pamiętam, że kolejna rzecz zwróciła moją uwagę, zastanowiła mnie.

Co?

Czytanie w myślach. Wielokrotnie widziałem to w wykonaniu Jackowskiego (jasnowidza przyp. Red), więc wiem, że jest to po prostu możliwe. Ale to, co robił Steven Freyne, było poza wszelką granicą. W zasadzie można tylko przypomnieć fakty z życia Wolfa Messinga, polskiego genialnego jasnowidza, który podczas pokazów w teatrach w latach 30-tych ubiegłego wieku robił to samo, co Steven Freyne. Z czasem okazało się, że podobieństw między obu panami jest więcej, ale Freyne wydaje się być o wiele dalej od Messinga, o wiele dalej… Jego ostatnie dwa programy są przekroczeniem wszelkich granic. Po ich emisji zapadła cisza na portalach brytyjskich.

Przestali go komentować?

Nie… nie to miałem na myśli. Każdy portal prezentujący zjawiska niewyjaśnione czy zwłaszcza zagadkowe filmy czy zdjęcia ma kilku zaciekłych demaskatorów, którzy z buta, z marszu negują wszystko i wszystkich.

Dlaczego?

Dlatego. Po prostu negują i już. To ich dowartościowuje, czują przewagę, czują się po stokroć mądrzejsi i ważniejsi niż są w rzeczywistości, leczą kompleksy... to psychologia raczej, a nie żaden obiektywizm. Zawsze powtarzam, że to są skończone głupki, ale.. istnienie ich musi być wliczone w rachunek prowadzenia takiej działalności, jak zajmowanie się zjawiskami niewyjaśnionymi. A więc dla takiego każde zdjęcie „to oszustwo”, każde to „błąd fotograficzny”, to pyłek i tak dalej.  Oczywiście ich postawa w ich mniemaniu jest „wielce naukowa”, gdyż negując „z buta” wszystko i wszystkich prowadzą krucjatę z ciemnotą, ale spotkanie się takim demaskatorem, który nie jest ukryty za idiotycznym nickiem tylko stoi przed tobą „w realu” odziera całą otoczkę, którą daje anonimowość w sieci… Widzisz przed sobą taką wystraszoną sierotę i myślisz „ rany Boskie… ten pożal się Boże gnojek to… to jest ten wielki ekspert, wymądrzający się i demaskujący wszystko z takim zapałem, którego znam ze stron? O czym ja - na Miłość Boską - mam z nim rozmawiać?! Gdzie są jego rodzice?” Ale to taka refleksja przy okazji moich własnych doświadczeń z przestrzeni ostatnich 20 lat zajmowania się zjawiskami niewyjaśnionymi... W każdym razie owi demaskatorzy, których nazwijmy umownie „Z buta!” także wzięli na warsztat Stevena Freyna. Śledzę jedną z takich dyskusji na portalu społecznościowym Discovery. I początkowo szło im znakomicie.

To znaczy demaskowanie Freyne`a?

Tak. Jechali tradycyjnie, a więc: proste tricki z naciskiem na słowo „proste”, że niby ktoś robi historie z niczego, a to wszystko jest dla takiego jednego z drugim „proste”. A więc proste tricki, nitki, podwójne kieszenie, podstawieni ludzie. Nie wiem, czy Freyne czytał tę dyskusję, ale zauważyłem, że trochę zmienił swoje pokazy. Ostatnio nie nosi żadnych koszul z długim rękawem, tylko T-shirty. Nie ma szans, aby… W każdym razie wykonał także kilka rzeczy, które sprawiły, że demaskatorzy z grupy „Z buta!” zamilkli.  Zapadła krępująca cisza.

Ale, o ile wiem, ty także nie potrafisz wielu rzeczy skomentować?

Tak. Przyznaję, że mam z tym duży problem.

Z czym najbardziej?

Powiedzmy wprost: w najnowszej serii Steven Freyne robi wszystkie cuda znane z Nowego Testamentu. Bez najmniejszego problemu lewituje lub doprowadza do samolewitacji przedmiotów, ale gorzej, bo ostatnio pokazuje rzeczy, o których nawet.. nie chcę mówić, gdyż zamierzam spotkać się z nim osobiście. To nie są rzeczy, które można wyjaśnić „sznurkiem i ukrytą nitką”, bo o ile wiem nawet Wolf Messing nie pokazał, że potrafi ożywić materię nieożywioną.

Czy to pokazał Freyne?

Tak.

Twoim zdaniem to przekroczenie jakieś granicy?

Owszem. Z ewangelii apokryficznych wiemy, że Jezus jako małe dziecko potrafił ulepić z gliny figurki ptaków, które następnie na oczach przerażonej rodziny i kolegów zamieniały się w żywe ptaki. W jednym z programów Frayne zrobił to samo z figurkami motyli. Nie potrafię tego skomentować. Przyznaję, że wtedy odjęło mi mowę.

A jak oceniasz jego chodzenie po wodzie, kiedy wszedł na Tamizę w Londynie?

To kolejny, dobry przykład. Widziałem całe wielostronicowe opracowania  w sieci wyjaśniające, jak to zrobił, jak „płetwonurkowie pod wodą” podtrzymywali go za stopy u układali specjalne szyny, ale… te wszystkie wyjaśniania mają jedną słabą stronę. Oznaczają bowiem, że podczas jego programów są nie tyko zaangażowane osoby trzecie, ale wręcz setki takich osób. Tymczasem do tej pory nikt się nie zgłosił, aby w mediach powiedzieć „tak, byłem w ekipie Stevena Freyna i uczestniczyłem w jego numerze. A zrobiłem to tak…”. Taka osoba przy obecnej megapopularności Dynamo mogłaby zdobyć fortunę. Nic takiego jednak się nie dzieje, a wszelkie opowieści o „umowach lub zastraszaniu takich ludzi przez producentów programu” można włożyć między bajki. Wiem, bo sam pracuję w mediach od kilkudziesięciu lat.

Mówisz, że masz problem ze Stevenem Freynem. Dlaczego?

Jego zachowanie jest dla mnie zagadką. Wiem, że przekazuje praktycznie wszystkie zarobione pieniądze na cele charytatywne, ale z drugiej strony wyraźnie imponuje mu znajomość z jakimś znanym raperem… Ludzie, którzy potrafią lewitować – a są tacy zapewniam – to ludzie wyciszeni, spędzający długie godziny na skomplikowanych medytacjach, unikający mediów jak ognia. O nich nikt nie usłyszy i nikt nie przeczyta poza tymi, którzy są naprawdę mocno wtajemniczeni w posługiwanie się boską energią ukrytą w każdym z nas. Tymczasem Steven Freyne robi to na oczach setek milionów ludzi wpatrzonych w ekran telewizora. Nie pojmuję tego, ale powtarzam – zaczekajmy, aż się z nim spotkam.

Ale możemy założyć, że to wszystko jest oszustwo?

Jasne, że możemy tak założyć. Można nawet założyć, że ja nie istnieję, nie ma tej rozmowy, a rozmawiasz jedynie z kimś „podstawionym” bardzo podobnym, a wszystko jest inscenizacją, nawet nasza Baza FN. Wszystko i wszyscy oszuści, wszystko lewe, udawanka na całego … Oczywiście można i żeby było jasne – do momentu mojego spotkania z Freynem nie można niczego wykluczyć. Zdumiewające jest to, że każdy z numerów udaje mu się zrobić za pierwszym razem. Wiem z wywiadu z jednym z kamerzystów realizujących „Dynamo: Magician Impossible”, że to, co go najbardziej zdumiało, to brak dubli. Jak robisz „sztuczki i tricki”, to zawsze jest moment, kiedy karta ci „wyskoczy i upadnie na podłogę”. Temu człowiekowi nic takiego się nie zdarza. Robi wszystko za pierwszym razem, bezbłędnie… operator kamery nie potrafił wyjść ze zdziwienia.  Zapewniał, że ekipa także nic nie wie wcześniej, co Dynamo zamierza zrobić na ulicy. Muszę się z nim spotkać, chętnie wtedy podzielę się moimi własnymi refleksjami.

Chcesz zrobić na nim pewien test?

Tak. Nazwijmy go testem „Wolfa Messinga”. Ale na razie proszę nie wymagaj, abym zdradził szczegóły.  Inaczej w ogóle nie ma sensu cały eksperyment.

Czy to spotkanie będzie w Polsce?

Nie.

 

 

Podczas rozmowy była mowa o słynnym już w tej chwili w Wielkiej Brytanii „chodzeniu po wodzie Stevena Freyne`a”.  Miało ono miejsce 25 lipca 2011.
http://www.discoverychannel.pl/programy/wiecej-niz-magia
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2587
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #169 : Listopad 05, 2012, 17:56:48 »

Ku... myślałem, ze wyczynu Jesuska nikt nie powtórzy Z politowaniem
to pa Duży uśmiech
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #170 : Listopad 05, 2012, 18:24:55 »

Ku... myślałem, ze wyczynu Jesuska nikt nie powtórzy Z politowaniem
to pa Duży uśmiech

i co wrócił? Duży uśmiech
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #171 : Listopad 05, 2012, 18:50:10 »

Wrócił jasne ale chyba tylko  mój sąsiad z popijawy Uśmiech
Say Baba o ile pamiętam tez potrafił wiele z tego co podobno potrafił Jesus i co?
I czego można się było od niego nauczyć?
Co oferował?
Czym się wymienił?
Jaką wiedzę miał do przekazania i co z tego co wiedział dodał do tego co wiedzą inni?
Ano moim skromnym zdaniem gucio
Ot po prostu wykorzystując predyspozycje swojego ciała zrobił biznes i tyle
Oczywiście dla każdego co innego jak ktoś lubi spozierać z otwarta gębą na sztuczki to czemu nie
Ja wole swoje pifko i muzykę drzew wokoło mojej ruderki Duży uśmiech
to pa Duży uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #172 : Listopad 05, 2012, 18:50:38 »

Cytuj
Ale możemy założyć, że to wszystko jest oszustwo?

Jasne, że możemy tak założyć. Można nawet założyć, że ja nie istnieję, nie ma tej rozmowy, a rozmawiasz jedynie z kimś „podstawionym” bardzo podobnym, a wszystko jest inscenizacją

Ha ha ha ha  .. Właśnie to jest "sekretem" Dynamo . Wszystko jest jedynie "inscenizacją" , a ściślej - rzeczywistość jest plastyczna , podlega prawom kwantowym i widocznie Dynamo potrafi się dostroić do takiego poziomu .... Jezus potrafił , a być może każdy to potrafi.

Redaktor trafił w sedno mówiąc " ja nie istnieję " ... pragnąc ośmieszyć ten punkt widzenia czyli zakładnie oszustwa z góry. Takie rzeczy oczywiscie śmieszą , bo wydają się absurdalnie niemożliwe. .... czyżby ?

Wszechświat jest hologramem pełnym wszelakich równoległych scenariuszy .. wszystko jest możliwe, ponieważ każda rzecz, dosłownie  zbudowana jest ze świadomości.

Masa=Energia=Świadomość , tylko w ilościowo i jakościowo różnym stopniu, ale jednocześnie zamiennie. Dlatego Dynamo mógł ożywić figurki glinianych motyli .

Czy to magia ? Nie , to przyszłość nauki, to rzeczywistość już wcale nie witrualna.

Cytuj
(..) bezbłędnie odgadywał kartę, którą z talii wyciągnie przypadkowo poznana na ulicy osoba, ale także zanim ona dotknęła talii kart mówił, jaką kartę „pomyślał sobie” taki człowiek, a to wywoływało u uczestnika „karcianej sztuczki” już nawet nie zdziwienie, ale nawet często „chęć ucieczki”. Dlaczego? No bo przecież nie można „czytać ludzkich myśli”!
Bo  myśli wcale nie są ludzkie. Nie należą do człowieka, gdyż to nie TY myślisz myśli, nie produkujesz ich. One przychodzą , są częścią "matrixa". Objawiają się w reakcji na to , co zaistnieje. Można się do nich dostroić zanim je wypowiedzą Twoje usta. Każdy otarł się o taki synchron z kimś w swoim życiu, że osoba wiedziała co powiesz zanim myśl pojawiła się w Twojej głowie. To jest rzeczywistość współdzielonych treści ,myśli, idei, przekonań.

Najprostsza sprawa - zaufanie do pieniądza. Każdy ufa, że kawałek papierka ma wartość i tylko dlatego cały ten materialny matrix jest możliwy. Dziś pieniądze są cyferkami na wirtualnych kontach, ale i tak wszyscy temu ufamy.

Ujawnienie tego, że myśli nie są Twoje  w tak spektakularny sposób w jaki robi to Dynamo może budzić i budzi przerażenie i chęć natychmiastowej ucieczki od tego człowieka.
Na swoich pokazach Steve wykonuje "sztuczkę" na oczach zadziwionych ludzi po czym spokojnie odchodzi. Zostawia ludzi w szoku .Ostatnie odcinki kręcił z ekipą w Brazyli gdzie nikt go nie zna.

Szczerze mówiąc to nie chce się aż wierzyć , że to , co robi może być autentyczne, ale porzuciwszy przekonania, uprzedzenia i wyobrażenia .. tak , to JEST możliwe. A co więcej , jest to możliwe właśnie dzięki niedowiarkom i ludziom, którzy traktują te pokazy po prostu jako rozrywkę za którą chętnie zapłacą , bo daje im możliwość przeżycia zadziwienia, jakichś emocji , zawieszenia umysłu itd.

Dopiero poważne próby wyjaśnienia owych "cudów" zmieniają rzeczywistość, bo nie da się już chować głowy w piasek dłużej udając , że to marne sztuczki. I wtedy trzeba wiać do Brazylii, gdzie nikt nie bierze Cie na poważnie traktując jak iluzjonistę z tym samym dziecięcym zadziwieniem wyrażanym na całym świecie tak samo Duży uśmiech
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #173 : Listopad 05, 2012, 18:52:26 »

być może Dynamo jest jednym z pierwszych przebudzonych?  Buzia na kłódkę
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #174 : Listopad 05, 2012, 18:54:38 »

To ci dopiero wniosek. Z politowaniem
Znaczy co Człowiek to jego ciało fizyczne Z politowaniem
ręce opadają
to pa
Zapisane
Strony: 1 2 3 4 5 6 [7] 8 9 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.159 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

telenowele tb radiomms burza compaanions