Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 18, 2024, 07:37:26


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 4 5 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Co się dzieje z duszą samobójcy?  (Przeczytany 74998 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
arteq
Gość
« Odpowiedz #25 : Czerwiec 18, 2009, 09:21:00 »

Niedorzeczne, bo nie masz żadnych boskich możliwości. Potrafisz czynić cuda? Spróbuj...
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #26 : Czerwiec 18, 2009, 09:51:15 »

Mamy wszystkie Boskie możliwości na miarę swojego rozwoju.
Rzeczywistość którą mamy, tworzymy sami poprzez świadomość indywidualną albo zbiorową. Czasami tworzymy podświadomie, ale i tak odpowiedzialność zawsze spada na twórcę.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #27 : Czerwiec 18, 2009, 12:56:42 »

Thotal, czy mógłbyś poprzez swoją boską swiadomość tak zmodelować rzeczywistość aby np. pochodzić po wodzie albo rozgonić chumury w pochmurny dzień. Albo chodziż stań pod przychodnią i pouzdrawiaj ludzi - kolejki do specjalistów beda mniejsze...

Ale cóż jacy "bogowie' takie możliwości...

Już pisałem, że pewne działania ludzkie mogą nosić aspekty wzniosłych, mozna rzecz ponadludzkich, ale Boskich? Daj spokój - Wasza teza jest nie do obronienia w żaden sposób.
Życzę więcej pokory i świadomości [ograniczonych] możliwości.
Zapisane
Constantin
Gość
« Odpowiedz #28 : Czerwiec 18, 2009, 14:25:19 »

Oczywiście, że by mógł tylko to wymaga bezwzględnej wiary w swoje możliwości i swoja boskość a na to trzeba duzo samodyscypliny, medytacji i doskonalenia duchowego
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #29 : Czerwiec 18, 2009, 20:54:38 »

W takim razie dla boskiej osoby to jak pstryknięcie palcem - oczekuję na effekty...
Zamiast wmawiać ludziom brednie może udowodnicie swoje twierdzenia, hę?
Zapisane
Constantin
Gość
« Odpowiedz #30 : Czerwiec 18, 2009, 21:17:02 »

Nie na tym rzecz polega, żeby komuś coś udowadniać do tego musisz sam dojść.
Zaprzeczając swojej boskości zaprzeczasz samemu Bogu a zaprzeczając Bogu zaprzeczasz sobie.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #31 : Czerwiec 19, 2009, 07:51:26 »

Nie przekręcaj i nie wykręcaj się. Jeżeli twierdzę, że jestem matematykiem [i jest to prawda] oznacza to, że mam taką wiedzę i potrafię rozwiązywać rózne zadania, problemy natury matematycznej, a nie to, że mój ojciec nim jest i wiem, że istnieją książki w których ta wiedza jest wykładana. Znaczna różnica, prawda?
Jak już napisałem, zaprzeczam, że jestem/śmy Bogiem, natomiast nie zamierzam zaprzeczać, że tkwi w nas iskra Boża, potencjał.

Proszę jedynie o dowód, że Wasze twierdzenia są prawdziwe, bo na razie wszystko przemawia, że są to wierutne bzdury. I jak widzę jakoś nie pali się Wam aby dać jakikolwiek dowód. Wiem nawet dlaczego - chociaż stanęłibyście na głowie nie dacie go, po prostu go nie macie, bo twierdzenie jest kłamstwem.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #32 : Czerwiec 19, 2009, 08:03:16 »

Udowodnij iz nasze twierdzenia sa klamstwem, bo jak narazie ,Twoje wywody zaprzeczajace naszym twierdzeniom to czyste chipoteza nic wiecej.
Zakladajac iz swiat duchowy i jego mozliwosci to fikcja eliminujemy wszystkie religje. Bo ich istnienie opiera sie tylko i wylacznie na wiarze ze tak jest, brak jakichkolwiek dowodow  na istnienie Boga, a co dopiero na reszte. Aniolow, diablow i tp....
Widziales hostie po rytuale przemienienia zeby stala sie  fizycznym cialem Jezusa?
Widziales wino przemienione w fizyczna  krew?
Nie badz smieszny, wszystko to tylko psychomanipulacja ludzmi ktorzy sie na to godza.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 19, 2009, 08:21:32 wysłane przez Kiara » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #33 : Czerwiec 19, 2009, 11:00:33 »

Arteq:
"Przyspiesz czas" a zobaczysz jaka moc kreacji w Tobie drzemie.
"Obejrzyj" swoje życie 10 lat temu i przypomnij sobie co wtedy myślałeś a zobacz jakie jest teraz.

Wydaje Ci się, że skoro Twoje pragnienia nie materializują się _od_razu_ to znaczy, że sie nie materializują.

I nie w chodzeniu po wodzie jest tutaj problem  Bo jakbyś poszukał to żyją ludzie, którzy lewitują albo uzdrawiają w mgnieniu oka. Tyle, że swoje zdolności pielęgnowali i ćwiczyli latami.

Co zrobiłeś aby "zacząć chodzić po wodzie"?.. W przenośni albo i dosłownie.
Podejrzewam, że niewiele albo nic.
A dlaczego?.. Odpowiesz pewnie - "no bo się nie da, bo nie jesteśmy bogiem, itp."

Wszyscy żyjemy niosąc bagaż systemu przekonań.
Niektóre z nich są przydatne  tutaj - np. to, że ogień jest gorący i wsadzając rękę do ognia się oparzysz.
Ale..., (przykład z ogniem jest świetny) - to przecież nie ogień jest gorący. Ogień sobie jest jaki jest.
To tylko my go tak odczuwamy.
Ale co to znaczy, że go tak odczuwamy?.. Co to odczuwa?... Nasze nerwy w ręce?.. A może mózg?
itp, itp... taki prosty problem - gorący ogień a  tyle pytań.

Rozumiesz?... Twój system przekonań jednocześnie Cię wspiera ale i jednocześnie Cię blokuje.

Piszesz, że jesteś matematykiem - świetnie, to znaczy, że umiesz logicznie rozumować.
I sam wiesz, że każdy system matematyczny opiera się na aksjomatach, na czym, co zakłada się z góry,
czego się nie podważa, nie próbuje udawadniać. I potem buduje całą konstrukcję myślową, wyprowadza, udawadnia, itp
(mniej więcej)
Zmieniasz aksjomaty - zmieniasz całą konstrukcję.

Spróbuj się dowiedzieć - dlaczego wierzysz w to co wierzysz? Czy Twoja wiara ma na pewno jakieś racjonalne przesłanki?
(celowo piszę wiara a nie wiedza. Wiedza zawsze jest wynikiem doświadczenia)
Spróbuj zaprzeczyć we wszystko w co do tej pory wierzysz, uwierzyć w przeciwieństwo swojej wiary.
Jeżeli Ci się uda to zajdziesz dalej niż myślisz.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 19, 2009, 11:11:54 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #34 : Czerwiec 19, 2009, 20:30:47 »

Udowodnij iz nasze twierdzenia sa klamstwem, bo jak narazie ,Twoje wywody zaprzeczajace naszym twierdzeniom to czyste chipoteza nic wiecej.
Zakladajac iz swiat duchowy i jego mozliwosci to fikcja eliminujemy wszystkie religje. Bo ich istnienie opiera sie tylko i wylacznie na wiarze ze tak jest, brak jakichkolwiek dowodow  na istnienie Boga, a co dopiero na reszte. Aniolow, diablow i tp....
Widziales hostie po rytuale przemienienia zeby stala sie  fizycznym cialem Jezusa?
Widziales wino przemienione w fizyczna  krew?
Nie badz smieszny, wszystko to tylko psychomanipulacja ludzmi ktorzy sie na to godza.
Tak, istnieją DOWODY/FAKTY/KONKRETY [udowodnione poprzez badania naukowe] gdy hostia zamieniła się w ludzkie ciało, a wino w krew - więc Twoje zarzuty padają w tym momencie. Więc kto w tym przypadku jest śmieszny? - to po pierwsze.

Po drugie - usilnie wpajacie ludziom bzdury do głowy, że są Bogiem, a nie macie NIC KONKRETNEGO na poparcie tych bredni. Więc zamiast czczych pogadanek zaprezentujecie swoje "boskie" właściwości/umiejętności, hę? Jak zwykle Kiaro zamiast rzeczowych argumentów popisujesz się wywodami. Niestety w chwili gdy ktoś mówi "sprawdzam" opada tak pieczołowicie kreowana przez Ciebie "autowspaniałość" - to po drugie.

Po trzecie - wiemy w co i kogo wierzę. Kilkakrotnie jasno i uczciwie przyznawałem, że na pewne rzeczy w które wierzę dysponuję poszlakami, logicznymi wytłumaczeniami czy też przesłankami popierającymi moją wiarę, a nie jednoznacznymi dowodami. W związku z tym nie robiłem ludziom wody z mózgu - w przeciwieństwie do Ciebie. Tak samo jak nigdy nie uciekam przed dyskusją.

Jeremiasz - przez ostatnie kilkanaście lat moje poglądy i zapatrywania nie zmieniły się. Oczywiście, że miałem i mam pewne marzenia do których spełnienia dążę. Wiele z nich mi się spełniło - i to wcale nie za sprawą rzekomej "boskiej" mocy we mnie drzemiącej lecz dzięki Bożemu błogosławieństwu [inni nazywają to szczęściem], pewnej dozie wytrwałości jak też i włożonej pracy. Nadal uparcie twierdzę, że drzemie w nas potencjał i Boża iskra dzięki czemu możemy wiele zdziałać, ale twierdzenie, że jesteśmy Bogiem to po prostu kłamstwo - a dlaczego tak uważam wyjaśniałem w poprzednich postach. Lewitacje i "takie tam" to zdarzenia które u niejednej osoby wywołują tzw. "opadnięcie kopary", lecz jak sam zauważyłeś jest to poprzedzone wieloletnimi praktykami i według mnie czymś jeszcze [do ewentualnego przedyskutowania w odrębnym temacie] ale daleko temu pojedynczemu zjawisku do tego aby autora nazywać Bogiem.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #35 : Czerwiec 20, 2009, 00:06:04 »

Każdy człowiek jest twórcą...
To, w jaki sposób tworzy i co, jest uzewnętrznione w jego życiu. Można tworzyć destrukcje i fanatyczne zaślepienie swojej wyobraźni, ale można też stworzyć wokół siebie radość i życie jako wieczną, świętą zabawę.
Jezus nauczał nas, byśmy postępowali jak ON, byśmy naśladowali otwartym sercem, z naiwnością dziecka Jego Boskie przymioty. Nie nauczał nas, że jesteśmy marnym prochem, jak chcieliby ci, którzy nazywają się jego pośrednikami. Idąc szczerze śladami Jezusa wszyscy staniemy się tacy jak ON, a ci którzy w to nie wierzą nie mają z wiarą wiele wspólnego. Uczęszczają na rytualne spotkania religijne, ale i tak niczego nie rozumieją, patrzą i nie widzą, słuchają i niczego nie słyszą...


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech 
Zapisane
Łowca
Gość
« Odpowiedz #36 : Czerwiec 20, 2009, 00:07:11 »

Co się dzieje z duszą samobójcy?

Możesz czas sprawdzić co się stanie...
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #37 : Czerwiec 20, 2009, 00:29:25 »

Nom, Thotal, a w którym to miejscu Jezus mówił, że jesteśmy Bogami jak Jego Ojciec? Tylko nie wyjeżdżaj mi tu, że świadczą o tym Jego słowa "jesteście moimi braćmi", bo kontekst wypowiedzi był całkowicie inny.

A słowa "każdy człowiek jest twórcą"...  no proszę Cię... to ma świadczyć, że jesteśmy bogami i mamy takie jak On możliwości - np. kreacji i oddziaływania na wszystko? Słyszysz siebie?
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #38 : Czerwiec 20, 2009, 01:59:11 »

Wsłuchuję się w siebie i jestem pewien tego co piszę. Całe moje życie uzewnętrzniam tą wiarą.
Mimo że jeszcze nie jesteśmy na "poziomie" Jezusa, wcale nie znaczy że kiedyś nie będziemy. Ograniczanie własnego potencjału brakiem wiary nie pomoże Ci we wzrastaniu i zrozumieniu roli jaką pełnisz na Ziemi.
Kiedyś spotkało mnie objawienie, które opisałem w temacie "paranormalne zjawiska w twoim życiu". Odmieniło mnie to na zawsze, nikt i nic nie będzie w stanie zawrócić z tej drogi. Z ogromną dezaprobatą patrzę na ludzi brnących w starych utartych schematach, zaszczepionych programach, zniewolonych i zdoktrynalizowanych. Jestem jednak pewien, że to się zmieni, że każdy z osobna i wszyscy razem zdobędziemy wyższą świadomość idąc śladami Jezusa.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech

ps. Świadomy swej Boskości człowiek nie targa się na swoje życie, bo wie, że jego ciało fizyczne jest tymczasowe, że dużo ważniejsze jest ciało duchowe, i to ono jest motorem prawdziwego życia.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #39 : Czerwiec 20, 2009, 09:38:23 »

Cytat: Thotal
… ale można też stworzyć wokół siebie radość i życie jako wieczną, świętą zabawę.

Właśnie!!!  Po to dane jest nam życie … do wiecznej świętej radości. Czas to w końcu zrozumieć i radować się każdą sekundą najwspanialszego daru, jaki przypadł nam w udziale. Jest tyle piękna i cudów wokół … i my jako wspaniali reżyserzy w plastycznej materii …
Mamy świadomość i mamy uczucia … mamy ciała wspaniałe do intensyfikacji doznań i ich wyrażania …
Jak z tego korzystamy? Każdy wedle własnego życzenia … a ono SPEŁNIA SIĘ - nawet, gdy tego nie wiemy.
Więc tylko  sobie należy „dziękować” za jakość własnego życia, bo sami je tworzymy.

Jest przestrzeń miłości i jest otchłań … a WSZYSTKO i tak jest miłością … a zobaczysz to, gdy wydobędziesz się z osobistej otchłani … po kręgach własnej „niemocy” …
Kraina świetlista czeka …

Pozdrawiam  Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #40 : Czerwiec 20, 2009, 11:46:19 »

Mimo że jeszcze nie jesteśmy na "poziomie" Jezusa, wcale nie znaczy że kiedyś nie będziemy.
Hmmmm, przypominam nieśmiało, że używacie czasu teraźniejszego: jestem, jesteśmy. Tak, Jezus wskazał nam drogę i zachęcał do naśladowania go - możemy mu próbować dorównać w jego życiu jako człowieka, lecz nigdy nie dorównamy mu jako Bogu.
Ograniczanie własnego potencjału brakiem wiary nie pomoże Ci we wzrastaniu i zrozumieniu roli jaką pełnisz na Ziemi.
Ależ ja właśnie jestem świadomy własnego potencjału i pewnych - skończonych/ograniczonych możliwości. Myślę, że należy patrzeć w miarę realnie na to co możemy osiągnąć, co nie oznacza, że nie można mieć marzeń.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #41 : Czerwiec 20, 2009, 15:20:41 »

Dorownac Jezusowi? Hmmmmm , to ciekawe spostrzezenie.

On rowniez caly czas rozwija sie i wzrasta ( nic nie stoi w miejscu, nic nie jest skonczone trwa wieczny proces rozwojowy), to prawda.
Tak On z przed 2000 lat to nie ten sam co obecnie, a my z przed 2000 lat to juz nie tacy jak wowczas.
Zblizylismy sie bardzo do Jego wzorca dawnej doskonalosci , oraz swiadomosci i mocy , ale On obecnie ma juz duzo wieksza i jest jeszcze piekniejszy.
Analizujac w ten sposob zrownanie sie z Jezusem, to prawda nigdy sie z nim nie zrownamy, ale jest madre powiedzenie kim ktos byl , ty bedziesz.... W tym kontekscie wszyscy staniemy sie jak On , wszyscy ludzie , ktorzy wybiora wzorce rozwojowe przekazywane przez Jezusa stana sie kiedys Bogami jak On.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #42 : Czerwiec 20, 2009, 21:25:58 »

Moi drodzy, choć prowadzicie niezmiernie ciekawą dyskusję, to jednak powinna ona być kontynuowana w "Rozwój duchowy". bardzo słusznie zauważył >Łowca<, że tu powinniśmy skupić się na samobójcach.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 20, 2009, 21:29:47 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #43 : Czerwiec 20, 2009, 22:37:22 »

Dyskusja jest dluga i ciekawa. Ja jednak mam pytanie, co sie dzieje z dusza, duszami ludzi ktorzy doprowadzili
do syluacji ze czlowiek odbiera sobie zycie. Nikt dotad nie zastanowil sie jak bardzo musial byc samobojca samotny, zagoniony , zaszczuty ze stracil wszelka nadzieje we wszystko, tez w Boga. Jesli ktos kogos zabije, to jest postawiony pod sad, jesli ktos kogos doprowadzi do samobojstwa, to co czeka takiego czlowieka, jego dusze. Rafaela
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #44 : Czerwiec 20, 2009, 23:33:57 »

Dobre pytanie Rafaelo.
Jednak zakładasz winę innych, którzy doprowadzają samobójcę do tak drastycznego kroku. Czasami sytuacja jest w miarę jasna i samobójca zostawia ślady, czyli przyczyny, „sprawców” jego decyzji. Często jednak brak jest takich śladów, zostają jedynie nasze domysły.
To, co naprawdę dzieje się w psychice przyszłego samobójcy jest trudno dostępne dla postronnych osób. Owszem, można analizować warunki w jakich żył, jednak nie jest to wystarczające do przypisania otoczeniu winy. Bo te same warunki u różnych osób wywołują różne reakcje.

Ucieczka od życia jest nieradzeniem sobie z nim. Jest słabością i aktem rozpaczy.

Jeżeli ktoś widzi dziejący się obok dramat innego człowieka i nie stara się jakoś mu pomóc, przypuszczalnie obciąża to jego sumienie i duszę. I z pewnością zostanie z tego rozliczony. Jednak w sensie prawnym brak jest takiej odpowiedzialności, bo nie można nikogo zmuszać do naprawiania „zła” tego świata. Każdy sam, swoją wrażliwością decyduje, czy i w jakim zakresie ma reagować na cudze krzywdy. A te czasami są niewidoczne dla postronnych obserwatorów. Wiele dramatów rozgrywa się w zamknięciu psychiki, bez widocznych śladów. Choć najbliższe otoczenie, rodzina powinna je dostrzec.
Czasami sytuacja jest tak zapętlona, tak wiele czynników nakłada się na siebie, że trudno o jasność. Dopiero akt samobójstwa uświadamia, że coś było nie tak. I najbliżsi wówczas stawiają pytania, szukając często winy w sobie i innych. Nieraz są to dramaty pozostających przy życiu a przypisanie sobie winy niszczy ich życie.

Zapewne masz jednak na myśli sytuację, gdy przez lata ktoś znęca się nad kimś, doprowadzając go do odebrania sobie życia. I takie udowodnione czyny są karalne. Ale tylko te czyny a nie sam akt samobójstwa. Odebranie sobie życia zostaje wg prawa winą samobójcy. A wg norm społecznych i etycznych? Czy można mówić tu o winie? Czy raczej o prawie do takiej decyzji?

Pozdrawiam  Uśmiech
Zapisane
Łowca
Gość
« Odpowiedz #45 : Czerwiec 21, 2009, 00:55:38 »

Cytuj
Dorownac Jezusowi? Hmmmmm , to ciekawe spostrzezenie.

On rowniez caly czas rozwija sie i wzrasta ( nic nie stoi w miejscu, nic nie jest skonczone trwa wieczny proces rozwojowy), to prawda.
Tak On z przed 2000 lat to nie ten sam co obecnie, a my z przed 2000 lat to juz nie tacy jak wowczas.
Zblizylismy sie bardzo do Jego wzorca dawnej doskonalosci , oraz swiadomosci i mocy , ale On obecnie ma juz duzo wieksza i jest jeszcze piekniejszy.
Analizujac w ten sposob zrownanie sie z Jezusem, to prawda nigdy sie z nim nie zrownamy, ale jest madre powiedzenie kim ktos byl , ty bedziesz.... W tym kontekscie wszyscy staniemy sie jak On , wszyscy ludzie , ktorzy wybiora wzorce rozwojowe przekazywane przez Jezusa stana sie kiedys Bogami jak On.

Kiara że tak powiem przestań pitolić idź gdzie indziej pisać swoje wymysły bo ja nie mam ochoty tego czytać w tematach gdzie się prowadzi poważną dyskusję.

A żeby nie było że offtopuje.

Sam myślałem i miałem stany depresyjne że myślałem o tym żeby się zabić.
Powody? Banalnie proste i pewnie ptak znowu znajdzie zajebisty przykład aby mieć rację nade mną problem w tym że ktoś kto tego nie CZUJE nie jest wstanie ogarnąć.

Brak akceptacji, brak wsparcia w rodzinie. Samowychowanie często miałem problem co zrobić, kogo się poradzić? Nie miałem takiej osoby często przez to złe decyzje podejmowałem.

Na dodatek dochodzi to że jak człowiek już wie że coś ze światem jest nie tak zaczyna się zastanawiać gdzie jest koniec tego cierpienia czy tak całe życie będzie czy tylko to przejściowe. Gdzie jest prawda pośród tylu kłamstw.

Nie wiem co się dzieje z duszą samobójcy bo tego nie można wiedzieć no chyba że ktoś pokaże mi jakieś konkretne historyczne informacje na ten temat bo domysły to tylko domysły ale wiem co się dzieje z psychiką samobójcy.

Często jest to impuls który powoduje śmierć. Gdzieś słyszałem że zwierzęta gdy są źle traktowane także popełniają samobójstwa. Czy to prawda nie wiem. Można poszukać i sprawdzić sobie. Wiem że samobójstwo nigdy nie rozwiązuje problemu ale gdy ktoś już ma dość np: zgwałcona pobita przez męża kobieta nie zawacha się tego zrobić tym bardziej że skrzywdziła ją osoba która kocha.

I jeszcze jedno główną przyczyną samobójstwo jest wpływ zewnętrzny a nie wewnętrzny. Obarczanie winą samobójców jest nie na miejscu ze względu na to że nie potraficie ogarnąć tego co czuje osoba myśląca o samobójstwie.

Cytuj
Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu... Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie.
— Paulo Coelho
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 21, 2009, 01:32:23 wysłane przez Łowca » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #46 : Czerwiec 21, 2009, 00:59:46 »

Najprawdopodobniej akt samobójczy jest skierowny w stronę najbliższego otoczenia, wycelowany w poczucie winy tego, który powinien kochać, a nie dopełnił oczekiwań...
Każda rozpacz jest wynikiem braku akceptacji, każdy krzyk jest tarczą do której celuje  brak miłości, a ci, którzy bezradnie wałęsają się w rejonach smutku, będą zmuszeni do powrotu strefę radości i optymizmu.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #47 : Czerwiec 21, 2009, 06:35:27 »

a ja tylko napomknę że głównymi przyczynami samobójstw są:
- strata ukochanej osoby (zdrada, zerwanie, rozwód czy śmierć)
- utrata pracy (dlatego wraz ze zmianą ustroju i chwilą niepewności gospodarczej w kraju wzrasta liczba samobójstw - np po 89 wyliczonow Polsce więcej samobójstw niż we wcześniejszych latach)
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #48 : Czerwiec 21, 2009, 10:40:23 »

Dobrze ,ale jak sie ustosunkowac do coraz wiekszej liczby samobojstw modych ludzi ,nastolatkow?
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #49 : Czerwiec 21, 2009, 11:12:37 »

Nie mają przykładu jak wygląda prawdziwe życie. Mało kto im to unaocznia. Przychyla się do tego również bezstresowe wychowywania które jest straszną głupotą - nie ma życia bez stresów, kiedyś ktoś te stresy będzie musiał odczuć. Młodzi ludzie nie są wychowywani w sposób prawdziwy, który pozwoli im zmierzyć się z życiem. Gro młodych ludzi nie ma poczucia odpowiedzialności, nie ma wyrobionych mechanizmów zaradności. Wielu rodziców zaniedbuje dzieci - powody są różne. Wielu stara się chronić je przed problemami zamiast uczyć jak sobie z nimi radzić. Wielu właśnie podstawia dziecku wszystko pod nos. Coś na zasadzie przepoczwarzającego się motyla - wyjście kosztuje go bardzo dużo sił i pracy, lecz gdy rozerwiesz za niego kokon nigdy nie będzie w stanie latać i umrze... Zobaczcie reklamy kierowane do  młodych osób - wszystkie są kłamstwem, bazują wyłącznie na zabawie i dostatku. Z czasem przychodzi problem, którego nie załatwią rodzicie, a życie nie jest wyłącznie kolorowe i beztroskie...

Takie fakty jakoś stoją w mocnej opozycji do stwierdzeń niektórych: "jestesmy bogami..."
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4 5 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.068 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

poslkiserwerrpg nielegalnewyscigi milosnicywalki maro paktprzyjazni