Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 06, 2024, 22:13:02


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 ... 15 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dusza i wszystko o niej ...  (Przeczytany 161427 razy)
0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #50 : Styczeń 18, 2010, 15:42:15 »

Skrajnie relatywistyczne podejście jeremiasza można o kant dupy rozbić gdy sprawa dotyczyłaby jego osobiście - czyli jak idziesz chodnikiem i ktoś Ci nagle przywali pięścią w nos a potem jak już leżysz kopie Cię do nieprzytomności to jak rozumiem jeremiasz pochwali napastnika i przyzna mu rację Uśmiech
a potem biorąc przykład z napastnika, sam tak zacznie robić Uśmiech

A nie pamiętasz "kochajcie nieprzyjaciół swoich"? Myślisz, że to tylko nośny slogan?

Tak, napastnik ma racje kiedy przywali pięścią. Kiedy to robił, uważał to za słuszne.
Napisałem już, że to poza Twoją możliwością poznania. Dlatego się dziwisz i drwisz z tego podejeścia. Po prostu nie rozumiesz. Nie możesz zrozumieć. Przynajmniej narazie.

Masz Val Dee dwie drogi:
A) Pierwszą  - przyjąć, że jesteś trybikiem w machinie, nic od Ciebie nie zależy i nie ponosisz żadnej odpowiedzialności.
- jak ktoś mnie napadnie - jego wina (co za barbarzyńca),
- jak potrąci mnie samochód - wina kierowcy (gdzie on ma oczy),
- jak dostanę podwyżkę - to szefa "wina" (a to ci kretyn, mi? podwyżka?)
- jak poderwiesz fajną babeczkę - to jej sprawka (co ona we mnie widzi?... zgłupiała?)

Tak na marginesie, ciekawe, że zwykle jak przydarzy się nam coś fajnego, to jest to uważamy, że to nasza zasługa, a jak coś przykrego  to wina innych, hehe. Czy nie jest tak że w przykładzie z podwyżką chciałoby się napisać: - "no tak, jestem zdolny i pracowity i należało mi się", a w przykładzie z babeczką - "taki apollo jak ja to poderwie każdą"
Dziwne takie wybórcze podejście - jeżeli coś nam pasuje, to nasza zasługa, jeżeli nie - to wina reszty świata.


B) Jest też druga droga - przyjąć że wszystko co Ci się w życiu przydarza jest zależne od Ciebie i ponosisz za to odpowiedzialność nawet jeżeli nie znasz pełnego obrazu i nie wiesz dlaczego tak sie dzieje. Wtedy otwierasz oczy i widzisz, ze każdy człowiek na którego reagujesz i każda emocja i każde zdarzenie, które jest Twoim udziałem jest odbiciem CIEBIE. I wtedy rozumiesz, że jeżeli cokolwiek chcesz zmienić dookoła to zaczynasz od siebie. Reszta jest tylko odbiciem.

Masz dwie drogi - pierwsza to droga zniewolenia, druga wolnej woli....
Ty wybierasz.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Styczeń 18, 2010, 16:21:27 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #51 : Styczeń 18, 2010, 16:25:28 »

Tak jeremiaszu , ja podobnie postrzegam świat , to znaczy że względem punktu B.
Uzdrawianie rzeczywistości należy rozpocząć od siebie.
I nie jest to wyłacznie jakaś tam osobista teoryjka, jakiś światopogląd jakiegoś człowieka. Zjawiskiem globalnej świadomości , jej pomiarem i relacjami na styku materii i świadomości zajmuje się nauka www.quantumconsciousness.org  oraz http://noosphere.princeton.edu  . Fachowo nazywa się go biofeedback  - biologiczne sprzężenie zwrotne ( między formami życia ). Zrozumienie jak to działa jest uwalniające.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #52 : Styczeń 18, 2010, 16:40:36 »

Najlepiej zapytać tych wszystkich, którzy nie dostają po gębie, jak to się robi... Duży uśmiech

Mogę dodać od siebie, że ci którzy szanują innych są zazwyczaj szanowani, a ci którzy szukają "dziury w całym" są potencjalnymi ofiarami.



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #53 : Styczeń 18, 2010, 16:42:38 »

I tu się mylisz jeremiaszu w kluczowej kwestii - dlatego tak nierozsądne jest Twa ideologia.
Gdyż istnieje 3 droga - jedyna właściwa.
Człowiek jest pępkiem świata tylko w swoim własnym mniemaniu (ach to wywyższanie sią nad innymi składnikami świata). Tak naprawdę na każdego z nas wpływa środowisko w większym stopniu niż nam się wydaje - także inni ludzie. I choć generalnie każdy jest "kowalem swojego losu" to nasze życie nie zależy tylko od nas. Sytuacje życiowe stawiają przed nami różne wyzwania. Niektóre kończą się porażką, inne wygraną a część po prostu staramy się omijać.

A Ty tu wpadasz w dwie skrajności - obie równie nierozsądne.
Co do sytuacji 1:
- jeśli ktoś mnie napadnie to zazwyczaj nie jest moja wina, sprawcą jest napastnik. On aktywnie uczestniczył w starciu. Ofiara przecież nie może podjąć decyzji za niego. Nie wiem jak to sobie wyobrażasz - ktoś Cię napada a Ty go przepraszasz, że go do tego zmusiłeś?  A on ze łzami w oczach krzyczy "Patrz do czego mnie doprowadziłeś?" - czy tak to sobie wyobrażasz? To tak jak kobieta w małżeństwie - jeśli jest bita to uważasz, że to ona jest temu winna? A mąż ma rację, bo robi słusznie?
- w sytuacjach wypadkach drogowych, jest trudniej ale i tu da się znaleźć winnego. Zależnie od sytuacji jest to albo "potrącony" albo "potrącający". Przykładowo: przechodząc na czerwonym świetle (tu mała dygresja, tyle się krzyczy na tym forum o wolności a nikt nie zwraca uwagi jak takie światła na drodze gwałcą naszą wolność - każdy powinien mieć możliwość przechodzenia na czerwonym świetle, ale chyba niewielu forumowiczów skorzystało z tej "wolności")  wprost pod nadjeżdżający samochód - to ja jestem sprawcą wypadku. Wina całkowicie leży po mojej stronie. Kierowca może nie zdążyć nic zrobić. Ale kiedy przechodzę na zielonym, a ktoś mnie potąca to to już nie jest moja wina - prowadzący samochód ponosi całkowitą odpowiedzialność. Oczywiście sytuacje drogowe są często o wiele bardziej skomplikowane ale da się znaleźć sprawcę i poszkodowanego.
- podwyżka jest uzależniona od dwóch czynników (tak naprawdę jest ich więcej ale dwa są główne): moich zdolności, pracowitości itd oraz woli szefa. Kiedy oba te czynniki zajdą to podwyżka ma miejsce. Ja na nią zasłużyłem a szef mi ją przyznał.
- poderwanie babeczki (nawiasem mówiąc interesujące podejście do kobiet) - to raczej wszystko się wydarza z inicjatywy jednej osoby a potem się wszystko toczy w zależności od reakcji dwóch osób w stosunku do siebie.
Na wszystko składa się wiele czynników ale często wszystko ma swoje źródło w inicjatywie pojedynczej osoby - zarówno pozytywne jak i negatywne zdarzenia.

Sytuacja 2: to całkowity egocentryzm.
Gdyż każdy z nam ma pole do działania w niemal każdej sytuacji ale to często nie wystarcza by zmienić dany los. Ale na wiele zdarzeń nie mam wpływu, np na to jaka pogoda będzie jutro, czy też czy jadący z naprzeciwka samochód nagle nie skręci nie wpadnie na mnie.

Poza tym mam wrażenie, że błędnie rozumujesz pojęcie "wolnej woli" i stąd te Twoje późniejsze błędne wnioski. Wolność nie jest całkowita a wraz z nią w tym samym szeregu idzie odpowiedzialność (mam wrażenie, że ciągle o tym zapominasz). Człowiek ma o wiele mniej wolności niż się wydaje. Ale bez tego ograniczenia wolności nie moglibyśmy żyć we wspólnocie ani nawet się nawzajem komunikować.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #54 : Styczeń 18, 2010, 20:27:08 »

Cytat: Jeremiasz
Dusze w wieku "noworodka" (jeżeli już przyjmujemy taką terminologię) są sterowane przez swoje zwierzęce instynkty.

Z tym niezupełnie się zgodzę, że dusza wyposażona jest w zwierzęce instynkty.  To ciało ze swoją świadomością je posiada. A że dusza jest młoda, więc ulega żądzom ciała, gdyż sama jeszcze nie nabyła umiejętności pokonywania natury materii, w której przyszło jej egzystować. To przychodzi dopiero wraz z ilością inkarnacyjnych doświadczeń. Jako, że ciałem rządzi strach i inne podstawowe instynkty samozachowawcze, stąd agresja, wojny itd.  Dusze ze swej natury są dobre, lecz czasami ulegają degeneracji w procesie życia.

I jak słusznie zauważył east ogromną rolę odgrywa tu ego, inaczej świadomość ciała. Rolą duszy jest rozpoznać własną naturę, wyjść z zaciemnienia ego i tego się tu uczymy. Nauka odbywa się również  przez dostarczanie sobie nawzajem różnorodnych doświadczeń wskutek realizacji umów przed urodzeniowych. O czym była już mowa.

Warto obserwować siebie uważnie, by coraz częściej spotykać się z własną duszą. A jest to piękne przeżycie …  Uśmiech i bardzo energetyzujące …
 
Pozdrawiam  Uśmiech

Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #55 : Styczeń 18, 2010, 21:59:01 »

Nie wydaje się trochę hmm, niesprawiedliwe, że jeden człowiek żyje sobie w luksusie a drugi umiera z głodu? Czym sobie "zasłużyli" ludzie ginący w obozach koncentracyjnych? I dlaczego jedni mogą być gwiazdami TV opływającymi w miliony a inni w tym czasie umierają z chłodu mieszkając w kartonowych pudłach?
Czekałem na ten argument bo byłem pewien, że padnie - nawet sam nieśmiało w poprzednim poście wskazywałem. Boża sprawiedliwość polega na tym, że każdy bez wyjątku ma szansę zostać zbawionym. Jeremiasz, to czego oczekujesz - tych samych warunków dla każdego - jest niemożliwe i niecelowe, bo wtedy byłaby to hodowla klonów w laboratoryjnych warunkach. Sprawiedliwość Boża polega również na tym, że im kto więcej otrzymał tym więcej będzie od niego wymagane: patrz przypowieść o talentach. Im ktoś ma większą świadomość tym surowiej/skrupulatniej będzie rozliczany ze swojego życia. Sprawiedliwość Boża polega również na tym, że w każdym momencie możesz opamiętać się - patrz przypowieść o pracownikach w winnicy. Boża sprawiedliwość polega na sianiu wartościowego ziarna - patrz przypowieść o siewcy... Bóg dla każdego przygotował jakieś miejsce na ziemi, miejsce w którym może osiągnąć zbawienie. I to od niego zależy czy to wykorzysta czy też nie. Natomiast od nas czy mu to będziemy ułatwiali czy też będziemy mu w tym przeszkadzali. Tak samo jak pomoc/przeszkoda w przebyciu tej ścieżki w sposób godny.

Mógłbym w tym momencie posłużyć się "argumentami" Thotala - to wina ich samych, sami się o to prosili. Potraktuj to jednak jako niebyłe ponieważ nie jest fair podpierać się wypowiedziami innych z którymi się nie zgadzamy. Sposób argumentacji Thotala jest dziecinnie prosty do obalenia - to przy następnym razie.   

No.... ciekawe. Problem w tym, że zupełnie inaczej rozwija się człowiek żyjący np. w patologicznej rodzinie gdzie często nie ma co jeść a inaczej w rodzinie, w której jest kochany i wyczekiwany i rodzina jest mu w stanie zapewnić wszystko potrzebne do rozwoju.
Pierwszy uczy się jak kraść aby nie wpaść w ręce polcji, a drugi uczy się np. malować obrazy.
Potrafisz to jakoś do siebie przyrównać?... Pierwszy trenuje swoją wolną wolę w tym czy ukraść czy nie, a drugi w tym czy postawić kreskę grubą albo cienką.
Patrz: wypowiedź powyżej.

A KIEDY podejmował te decyzje? Kiedy było to "wcześniej"? Kiedy nowo narodzone dziecko podjęło decyzję, która zaowocowała tym, że np. żyje w Afryce i umiera z pragnienia? I jakie czynności podjęło, jakie miało możliwości aby zmienić swój los? Cóż może takie dziecko zrobić w obliczu klęski suszy czy głodu? Jakież to decyzje podjęło, że znalazło się w takiej sytuacji?
Nie mówi mi, że potrafisz rozpoznać domniemany wiek duszy w niemowlęciu... Ale OK, rozumiem, że to jeden z argumentów, więc odpowiem. Samo dziecko niewiele - praktycznie nic. Za to inni ludzie już bardzo wiele. To może być sytuacja aby inni pokazali ludzkie oblicze. Uważam również, że niektórzy ludzie [np. takie niemowlęta] już rodzą się zbawione. Ja uważam, że najwyższym dobrem jakie może spotkać człowieka jest zbawienie, przebywanie w obecności Boga [Ty, i ezoterycy też, tyle że Wy określacie Boga jako bezosobową energię, ja - jako jak najbardziej osobową. Ja uważam, że człowiek ma jedno życie [wysoka poprzeczka, prawda?], Wy, że może próbować i próbować i próbować - jak w grze, ba i to z opcją, że nie traci się nawet punktów zdobytych w poprzednich rozgrywkach]. Wykazałem na czym wg. mnie polega Boża sprawiedliwość i jak w inny - bardziej spójny logicznie sposób można wytłumaczyć "problem" domniemanego wieku duszy.
Nie wydaje się trochę hmm, niesprawiedliwe, że jeden człowiek żyje sobie w luksusie a drugi umiera z głodu? Czym sobie "zasłużyli" ludzie ginący w obozach koncentracyjnych? I dlaczego jedni mogą być gwiazdami TV opływającymi w miliony a inni w tym czasie umierają z chłodu mieszkając w kartonowych pudłach?
Czekałem na ten argument bo byłem pewien, że padnie - nawet sam nieśmiało w poprzednim poście wskazywałem. Boża sprawiedliwość polega na tym, że każdy bez wyjątku ma szansę zostać zbawionym. Jeremiasz, to czego oczekujesz - tych samych warunków dla każdego - jest niemożliwe i niecelowe, bo wtedy byłaby to hodowla klonów w laboratoryjnych warunkach. Sprawiedliwość Boża polega również na tym, że im kto więcej otrzymał tym więcej będzie od niego wymagane: patrz przypowieść o talentach. Im ktoś ma większą świadomość tym surowiej/skrupulatniej będzie rozliczany ze swojego życia. Sprawiedliwość Boża polega również na tym, że w każdym momencie możesz opamiętać się - patrz przypowieść o pracownikach w winnicy. Boża sprawiedliwość polega na sianiu wartościowego ziarna - patrz przypowieść o siewcy...

Mógłbym w tym momencie posłużyć się "argumentami" Thotala - to wina ich samych, sami się o to prosili. Potraktuj to jednak jako niebyłe ponieważ nie jest fair podpierać się wypowiedziami innych z którymi się nie zgadzamy. Sposób argumentacji Thotala jest dziecinnie prosty do obalenia - to przy następnym razie.   

No.... ciekawe. Problem w tym, że zupełnie inaczej rozwija się człowiek żyjący np. w patologicznej rodzinie gdzie często nie ma co jeść a inaczej w rodzinie, w której jest kochany i wyczekiwany i rodzina jest mu w stanie zapewnić wszystko potrzebne do rozwoju.
Pierwszy uczy się jak kraść aby nie wpaść w ręce polcji, a drugi uczy się np. malować obrazy.
Potrafisz to jakoś do siebie przyrównać?... Pierwszy trenuje swoją wolną wolę w tym czy ukraść czy nie, a drugi w tym czy postawić kreskę grubą albo cienką.
Patrz: wypowiedź powyżej.

A KIEDY podejmował te decyzje? Kiedy było to "wcześniej"? Kiedy nowo narodzone dziecko podjęło decyzję, która zaowocowała tym, że np. żyje w Afryce i umiera z pragnienia? I jakie czynności podjęło, jakie miało możliwości aby zmienić swój los? Cóż może takie dziecko zrobić w obliczu klęski suszy czy głodu? Jakież to decyzje podjęło, że znalazło się w takiej sytuacji?
Nie mówi mi, że potrafisz rozpoznać domniemany wiek duszy w niemowlęciu... Ale OK, rozumiem, że to jeden z argumentów, więc odpowiem. Samo dziecko niewiele - praktycznie nic. Za to inni ludzie już bardzo wiele. To może być sytuacja aby inni pokazali ludzkie oblicze. Uważam również, że niektórzy ludzie [np. takie niemowlęta] już rodzą się zbawione. Ja uważam, że najwyższym dobrem jakie może spotkać człowieka jest zbawienie, przebywanie w obecności Boga [Ty, i ezoterycy też, tyle że Wy określacie Boga jako bezosobową energię, ja - jako jak najbardziej osobową. Ja uważam, że człowiek ma jedno życie [wysoka poprzeczka, prawda?], Wy, że może próbować i próbować i próbować - jak w grze, ba i to z opcją, że nie traci się nawet punktów zdobytych w poprzednich rozgrywkach].

A jest coraz gorszy? Ja widzę, zę jest coraz lepszy. Przykładowo, w ciagu ostatnich 60 lat nie było w Europie dużej wojny. To coś nieprawdopodobnego, jeżeli spojrzysz na historię naszego kontynentu.
Nie było? A Jugosławia? Czyż nie mordowano tam ludzi - w większości bezbronnych cywili? Co zrobił ten "stary i oświecony" świat? Przyglądał się coraz wymyślniejszym i okrutniejszym torturom. Sprawdź sobie statystyki policyjne, porównaj z okresem sprzed np. 20 lat. Jeremiasz, statystyki mówią, że w przeciągu ostatnich conajmniej kilkudziesięciu lat nie było ANI JEDNEGO DNIA pokoju na świecie, zawsze gdzieś była wojna - to zmiana na lepsze?! Jeremiasz, zobaczysz fakty które stoją w opozycji do Twoich poglądów/osądów. Naprawdę nie wiem z czym tu dyskutować w tej kwestii.

Ale każdy jest "mądrzejszy" o poprzednie doświadczenia.
Nie dostrzegam tego, świat mówi coś zgoła odmiennego - patrz poprzednia wypowiedź.

A dlaczeto Ty artqu uważasz, że pokój jest czymś dobrym? Przecież mógłbyś wziąść bejsbola i zarabiać na życie wymuszając haracze? Dlaczego tego nie robisz? Umiesz powiedzieć dlaczego jesteś jaki jesteś?
Potrafię - to jest wypadkowa moich obserwacji, wskazówek, zaleceń i SAMOWYCHOWANIA. Tak, zapomniane słowo - samowychowanie. To jest konsekwencja próby przestrzegania np. dekalogu [który inni uważają za zniewolenie człowieka, lecz nie byli w stanie tego dowieść] który to jest uniwersalnym prawem moralnym. Staram się traktować ludzi w sposób jaki chciałbym być traktowany.
Widać nie przyswoiłeś sobie teorii o rozwoju duszy (weź że chłopie poczytaj ten "świat  o oczach Michaela") i wskutego tego podważasz coś, o czym masz niewielkie pojęcie. Mrugnięcie
Jeremiasz, nie zgadzam się z niektórymi z Twoich poglądów, ale nie przeszkadza mi Ciebie poważnie traktować w dyskusji i dlatego nie używam dziecinnych zagrywek jak Twoja zacytowana - dyskutujmy na argumenty, a nie na "niewielkie masz pojęcie". Im mniejsze mam pojęcie "tym" to każdy z Twoich argumentów powinien powalić mój tok myślenia - a tak się nie dzieje. Za pomocą argumentów wykaż, że mam marne pojęcie, wykaż luki w moich tezach.

Nie przyszło Ci do głowy, ze ktoś CHCE mordować? Że to jego metoda na życie? Czy lew polując na antylopę negocjuje z nią?. Nie, łapie za gardło i zagryza. Dusze w wieku "noworodka" (jeżeli już przyjmujemy taką terminologię) są sterowane przez swoje zwierzęce instynkty.
Tak, morduja bo chcą, bo mylnie i bandycko posługują się wolną wolą. Lew jest zwierzęciem, kierują nim instynkty. Człowiek ma rozum, inteligencję i serce/uczucia które powinien wykorzystywać. Lew zabija aby przeżyć - nie zabija dla zabawy, nie zabija aby wyłożyć legowisko skórami, nie zabija aby osiągnąć korzyści materialne. Nie wiem jakim sposobem takie zachowania można zganiać na karb "wieku" duszy - ten argument byłby może słuszny gdyby zabójstwa i morderstwa działy się wśród barbarzyńców.
Nie rozumiem także jak można próbować udowadniać inkarnację i różnicę w wieku duszy za pomocą ego? To na marginesie - w nawiązaniu do wypowiedzi innych forumowiczów.

Poniżej, East tłumaczy to istnieniem EGO. Tutaj bym się spierał o szczegóły. Moim zdaniem do osiągnięcia pełni dusza potrzebuje doświadczenia bycia mordercą i bycia zamordowanym. Podobne przyciąga podobne. Jeżeli ktoś pragnie być zamordowanym (nawet jeżeli nie uświadamia sobie tego), znajdzie kogoś, kto go zamorduje. I odwrotnie, ktoś kto pragnie mordować, znajdzie ofiarę. Do momentu, aż stwierdzi, że to bez sensu. (wolna wola)
Nie logiczne i nie prawdziwie. Gdyby tak było to nie byłoby tylu samobójców - wszak chcą śmierci. Nie wspomnę, że i marzenia ludziom spełniałyby się częściej ;] Morderstw i zabójstw jest coraz więcej - czy to też jest zmiana na lepsze? Czy to rózwój - wszak wg. cytatu "ludzie sami tak chcą".

Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #56 : Styczeń 19, 2010, 00:05:39 »

Arteq napisał
Cytuj
Nie rozumiem także jak można próbować udowadniać inkarnację i różnicę w wieku duszy za pomocą ego? To na marginesie - w nawiązaniu do wypowiedzi innych forumowiczów.

Kompletne niezrozumienie mojej wypowiedzi. Nie udowadniam inkarnacji za pomocą ego, a tym bardziej nie dyskutuję o wieku duszy, gdyż nie mam ku temu żadnych przesłanek. Piszę tylko, że dusza/świadomość jest czymś niezależnym od ego. Bardziej przyrównałbym je do obserwatorów niż aktywnych użytkowników naszej materialnej rzeczywistości. Arteq , czy ego jest czymś nielogicznym ? wykaż to, jeśli tak uważasz.

jeremiasz piszesz
Cytuj
Moim zdaniem do osiągnięcia pełni dusza potrzebuje doświadczenia bycia mordercą i bycia zamordowanym. Podobne przyciąga podobne. Jeżeli ktoś pragnie być zamordowanym (nawet jeżeli nie uświadamia sobie tego), znajdzie kogoś, kto go zamorduje

Dziwi mnie to, dlaczego dusza miałaby chcieć mordować lub doświadczać bycia zamordowaną, skoro te uczucia są jej zupełnie obce ? Po co miałbym narażać swojego nosiciela ( ja jako dusza -symbiant ) na cierpienie i śmierć ?  Dla zabawy ? Dla chęci doświadczenia ? W jaki sposób pomogłoby to pełni się wypełnić ? Zabijanie czy przerażenie to bardzo niskie wibracje o których w żaden sposób nie powiedziałbym, że rozwijają żywą istotę .
Natomiast , Arteq  , marzenia, a raczej - życzenia mogą się częściej spełniać . To jest kwestia konsekwencji i wyćwiczenia sposobu emisji intencji.
We wszechświecie, w którym Bóg jest osobą, czyli istotą posiadającą jakąś formę, a więc oddzieloną od wszystkich innych istot  ( Istota najwyższa - osądzająca ) życzenia nie mogą się spełniać tylko dlatego, że tego pragniemy. W takim świecie odpowiedzialność związana jest ściśle z nagrodą i karą płynącymi z zewnątrz. Natomiast w świecie, w którym wszystkie istoty tworzą Boga, odpowiedzialność jest czymś bardzo osobistym i namacalnym, a ponieważ współtworzymy Boga to życzenie jest dla Wszechświata rozkazem. W takim świecie nie da się zwalić sprawy na barki Wszechmogącego. To TY między innymi, Go tworzysz. Jesteś świętym oraz nikczemnikiem w jednym, a w każdym razie Twoje decyzje, a nawet myśli generowane przez ego mają natychmiastowe przełożenie na rzeczywistość tu i teraz, a także dla przyszłych pokoleń. Jedno życie często oznacza - po mnie , to choćby potop. Wielość przyszłych żyć , to proces w którym konsekwencje zawsze nadejdą. Wydaje mi się, że dla samobójców wizja przyszłych konsekwencji tu , na Ziemi , jest wystarczającym motywatorem , aby nie zabijać siebie ani w ogóle nikogo. Natomiast ostateczność kary w wymiarze jednego życia oznaczać może często brak możliwości poprawy ( grzech śmiertelny). Człowiek staje się wtedy niewolnikiem swoich czynów. Skoro zrobiłem A , a potem B , za co już "zarobiłem" potępienie wieczne to nie odkupię grzechów w drugą stronę, a już na pewno świętym nie będę. Co więcej, spotka mnie zawsze zasłużona kara. Kara musi być, bo nikt nie jest świętym, a przecież każdy winien jest grzechu pierworodnego - niezmazywalnego.
Takie myślenie to życie w ciągłym strachu, poniżeniu , w cieniu odwiecznej kary. Strach, jak wiemy   to zły doradca. Nielogiczne to i bez sensu rozumowanie ?
Jeśli tak, to proszę wykazać.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #57 : Styczeń 19, 2010, 02:32:27 »

Rodzimy się na Ziemi by doświadczać energii strachu i miłości.
Ci, którym w dzieciństwie "zaszczepiono" strach jako motywację do pokonywania problemów są w opozycji do tych, którzy wolą wierzyć w nieograniczoną siłę MIŁOŚCI.

Arteq jest wybitnym przedstawicielem kreowania strachu poprzez dogmaty, świat zewnętrzny jest dla niego bardziej realny niż własne wnętrze. Nie zrozumie East'a, nie zrozumie Jeremiasza, bo będąc zakopanym po uszy nie doceni spacerujących po plaży. Zrozumie wszystko w chwili połączenia się z "krainą wiecznych łowów".



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #58 : Styczeń 19, 2010, 06:51:52 »

nie jesteśmy w stanie wiedzieć o przyczynowo-skutkowym podłożu wszystkiego co nas spotyka, przez amnezje karmiczną
niektóre zbrodnie mogą być efektem wyrównywania rachunków z poprzednich wcieleń..
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #59 : Styczeń 19, 2010, 08:13:42 »

Arteq jest wybitnym przedstawicielem kreowania strachu poprzez dogmaty, świat zewnętrzny jest dla niego bardziej realny niż własne wnętrze. Nie zrozumie East'a, nie zrozumie Jeremiasza, bo będąc zakopanym po uszy nie doceni spacerujących po plaży. Zrozumie wszystko w chwili połączenia się z "krainą wiecznych łowów".



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech

A ja się nie zgodzę - nigdzie nie widzę by arteq kreował jakikolwiek strach. Myślę, że to szalenie pogodny człowiek starajacy się nalać choć trochę rozsądku w głowy co niektórych forumowiczów Uśmiech

A w chroniczne lęki to można wpaść niektóre posty "guru forumowych", z których wyłania się następujący obraz świata:
- za kilka lat (nie wiadomo kiedy - kolejny czynnik strachu: "niepewność") w planetę uderzy wielkie niebieskie ciało
- firmy farmaceutyczne chcą nas wymordować
- szczepienia zabijają
- ludźmi rządzi grupa masonów/Żydów/jaszczurek, odbierający nam wolność
- ktoś chce wymordować 3 miliardy ludzi (to oznacza, że statystycznie połowa forumowiczów zginie)
- ONI kontrolują każdy nasz krok, zabierają nam wolność
- co chwila wybuchają epidemie mające nas zdziesiątkować - a szczepienia na nie są jeszcze bardziej mordercze
- natura chce nas wybić w miłosiernym akcie zemsty
- katastrofy naturalne będą się powtarzać coraz częściej (to trochę głupawe bo katastrofy naturalne mają to do siebie, że się powtarzają co jakiś czas)
- zbliża się wielka wojna - nie wiadomo jeszcze gdzie wybuchnie ale wiadomo, że obejmie cały świat i zginą miliony/miliardy

No po przeczytaniu postów przedstawiających powyższe poglądy to stany lękowe i paranoja gotowa.

Życzę wszystkim więcej rozsądku! Uśmiech
<