Bardzo rozsądna opinia ,
Rafaelo.
Niestety , ale często rodzina to patologia, a większą patologią jest zobojętnienie na rodzinną patologię w imię czego ? W imię posiadania dzieci ?
Bo rodzice posiadają dzieci ?Ani rodzice, ani Państwo nie są właścicielami dzieci. W Norwegii państwo chce wychowywać potulnych obywateli zaprogramowanych na posłuszeństwo. Pokusa jest silna.
W niektórych modelach rodzin, takich jak np Romowie, albo żebrzący Cyganie, dzieci to dochodowy interes. W skrajnych przypadkach w niektórych państwach Afryki dzieci są najcenniejszymi żołnierzami, bo bezkrytycznie wypełniają rozkazy i nie żądają niczego w zamian, ginąc bez słowa skargi.
Problem kręci się wokół
posiadania dzieci, nawet prawicowi tradycjonaliści nie widzą niczego złego w urabianiu dzieci na swoją modłę.
Ja uważam, że to wszystko jest patologia, nawet ta "tradycyjna".Uważam, że jesteśmy opiekunami dzieci, powinniśmy pokazywać im świat i jego różnorodność, uczyć odpowiedzialności i sztuki wyboru, obdarzać miłością , nasycać dzieci pokojem, szacunkiem do drugiego człowieka i rozważną dobrocią.
Dobrze, kiedy dziecko ma taką rodzinę, takich nauczycieli i takie państwo. Na razie to ideał trudny do spełnienia. Przeważnie dzieci kiedy dorastają, stają najpierw przed najważniejszym dylematem pt. KIM JESTEM . Czują potrzebę odnalezienia siebie i dlatego popadają w konflikt z prawem, albo szukają wsparcia w mniej lub bardziej państwowych sektach, czy ruchach młodzieżowych (skini, punki, rasta, Kościół ). Poszukują lepszej tożsamości negując przykre doświadczenia z dzieciństwa.
Nie znają smaku bycia szczęśliwym, pokojowo nastawionym człowiekiem.
Za mało się mówi o prawach człowieka. Wszyscy tylko ciągle wymagają, karzą, żądają. Rośnie góra obowiązków, umniejsza się zapisane konstytucyjnie wolności i prawa jednostki a w tym np do opieki zdrowotnej ( z czego zrobiono farsę po prostu).
@
Rafaela
Problemy niestety rosna i beda rosly, niekiedy ja sobie mysle ze sa to ofiary tego szybkiego rozwoju technicznego, kazdy walczy o byt. Slabi zostaja w tyle.
Walczymy o byt, ponieważ Państwo stworzyło takie warunki bytowania w którym walka i nierówność są podstawą. Ten model opiera się na darwinowskim doborze naturalnym, który dziś, w świetle najnowszych badań naukowych okazał się mitem. Niestety z uporem promuje się go jako jedynie słuszny dlatego, że stanowi podstawę dla elit.
Niedawno moja ciężko chora znajoma przeżyła tragedię bo na komisji lekarskiej ZUS odmówiono jej renty. Jest Pani młoda i może pracować - usłyszała. Ale, że nikt jej nie przyjmie schorowanej do pracy (niedowład kończyn i nowotwór białaczka), kiedy to zdrowi mają problemy znaleźć robotę , to już nikogo nie obchodzi. Teraz kobieta z małym dzieckiem pozostaje bez środków do życia. Za młoda by dostać pomoc, zbyt chora by otrzymać pracę. A dziecko trzeba wychować i nie wolno się poddawać.
Tak wygląda pomoc Państwa, które miesza się do prywatnej sfery życia człowieka , które chce mu regulować zakres wolności (ACTA) i stosunki rodzinne.
Widać gołym okiem, że w Państwie oparcia nie ma. Nie dziwne więc, że Polacy uciekają stąd jak najdalej wybierając nawet taką faszystowską (w drugą stronę ) Norwegię. Człowiek pod taką presją myśli nieco inaczej, bardziej życiowo niż tradycjonaliści. Pomyślałbym raczej praktycznie: " Jeśli mnie zabraknie, to choć Państwo się dzieckiem zajmie ".
Z dwojga złego wolałbym, gdybym miał wybór, jak ta moja znajoma, żyć w Norwegii niż w naszym, katolickim kraju z krzyżem wiszącym w sejmie. Tu się w praktyce drwi nawet z własnych wartości - na pokaz się nimi afiszując - a co dopiero martwić o życie ludzkie, czy małe dziecko.