Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 19:41:24


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Magisterium Kosciola i zwiazane z nim zagadnienia  (Przeczytany 30922 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Luty 29, 2012, 21:27:17 »

                                                            Magisterium Kościoła i związane z nim zagadnienia.

Aby obecne zamieszanie wewnątrz Kościoła katolickiego nie skłoniło nas do przyjęcia postawy zwątpienia, jeszcze przed zagłębieniem się w studia nad Magisterium, choć chwilę powinniśmy poświęcić na refleksję. Powinniśmy sobie zdać sprawę z tego, że istnieje pewien cel dzisiejszej dezorientacji i to nawet wtedy, gdy nasze ograniczone zdolności pojmowania nie zawsze pozwalają nam go zrozumieć. Jak nam to wyjaśnia św. Paweł: "Wiemy zaś, że miłującym Boga, wszystko dopomaga do dobrego" (Rzym. 8, 28), a św. Augustyn dodaje "etiam peccata, nawet grzechy". Tę samą myśl przewodnią znajdujemy w Exultet Wielkiej Soboty, gdy Kościół śpiewa: Felix culpa, quae talem ac tantum meruit habere Redemptorem: O szczęśliwa wino (pierwszych rodziców), któraś takiego zasłużyła mieć Odkupiciela. Jak mówi Augustyn: "Bóg w Swej mądrości uznał za lepsze, by dobro mogło wydobyć się ze zła niż aby zło nigdy nie zaistniało". Bóg ma moc i mądrość by obrócić na Swoją chwałę zło, które dopuszcza na ziemi. Boska mądrość, która tak cudownie rządzi światem jest przedmiotem zachwytu aniołów i świętych (1).

 Święta Matka Kościół, jako że jest naszą kochającą matką, dostarcza nam niezbędnych wskazówek dotyczących tego co myśleć i jak zachować się w obecnych warunkach. Znajdują się one w tym, co nazywamy nauczającym Magisterium Kościoła. Niniejsze studium będzie poświęcone wyjaśnieniu natury i celu Autentycznego Magisterium Kościoła katolickiego (2).

Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa, jest i zawsze był obecnością Chrystusa w świecie (3). Chrystus połączył w Sobie – i obdarzył nimi Swych Apostołów, których "posłał" – trzy właściwości: Nauczyciela (Proroka), Władcy i Kapłana – mające symboliczny wyraz w potrójnej koronie, papieskiej tiarze Jego Wikariusza.

 

Chrystus powiedział nam, że kto w Niego uwierzy, pozna prawdę, a prawda go wyzwoli (Jan. VIII, 31-32), lecz kto nie uwierzy, będzie potępiony (Mt. X, 33; Mk XVI, 16). Pozwolił nazywać się mistrzem, a nawet podkreślił, że jest On prawdziwym Mistrzem, który nie tylko naucza prawdy, ale sam jest Prawdą. (Mt. VIII, 19; Jan. III, 17 i Mt. XXIII, 8-10). Następnie przekazał te prawdy Swoim Apostołom i posłał ich by nauczali w Jego imieniu, mówiąc im, że "tak jak mój Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam... Kto was słucha, mnie słucha; a kto wami gardzi, mną gardzi; a kto mną gardzi, gardzi tym, który mię posłał" (Jan. XX, 21 i Łk. X, 16; por. Mt. X, 40). Widzimy zatem, że Apostołom został powierzony obowiązek kontynuowania misji Chrystusa – nieomylnego Mistrza. Co więcej, Chrystus zażądał wobec tej nauczającej funkcji absolutnego posłuszeństwa – ponieważ ten, kto nie uwierzy będzie potępiony. Oczywiście, podkreślił również, że musi to być Jego nauka, a nie kogoś innego. Nie może to być nawet nauczanie anioła z nieba, jeśliby się oddaliło od Jego prawdy. Chrystus obiecał również, że Duch Prawdy zawsze będzie z nimi – pod warunkiem, że przyjmą tego Ducha. Jednakże, pozostawił im swobodę odrzucenia Go i przyjęcia jakiegoś innego ducha, jeśli taka będzie ich wola – lecz wówczas oczywiście nie będą już mieli udziału w Jego charyzmatach i utracą swą nieomylność. "Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt. XXVIII, 19-20).

Najprawdopodobniej, najważniejszy błąd, jaki się dzisiaj szeroko rozpowszechnił odnosi się do nauczającej władzy Kościoła; w szczególności zaś do koncepcji, że zwyczajne Magisterium Kościoła nie jest nieomylne. Ażeby nie było żadnych wątpliwości, posłuchajmy co na ten temat mówi Papież Leon XIII:

 "Dlatego na podstawie tego, co zostało powiedziane, stwierdza się, że Jezus Chrystus ustanowił w Kościele żywe, autentyczne, a tym samym wieczne Magisterium, które swoją władzą umocnił, Duchem Prawdy naucza, i cudami potwierdził. Zechciał i nakazał, pod najcięższą karą, aby to nauczanie [Magisterium] było przyjęte jak Jego własne. Zatem ile razy mocą tego urzędu stwierdza się, że dana kwestia jest zawarta w depozycie Boskiego Objawienia, musi przez każdego zostać przyjęta do wierzenia jako prawdziwa. Jeżeli miałaby być ona fałszywa – co jest jawnie niedorzeczne – to wynikałoby chyba, że sprawcą błędu w człowieku jest Bóg... Ojcowie na Soborze Watykańskim (I) nie zatwierdzili niczego nowego, ale postępowali za wskazaniami Boskiego Objawienia, dawnego i stałego nauczania Kościoła, i zgodnie z samą naturą wiary, gdy stwierdzili: «Wiara boska i katolicka nakazuje we wszystko wierzyć, co zawarte zostało w słowie Bożym spisanym albo przekazanym, a przez Kościół jest podawane w uroczystej definicji lub zwykłym i powszechnym nauczaniu, jako Boże Objawienie»" (Satis cognitum).

 Ponieważ Magisterium dostarcza nam jedynych stałych, obiektywnych kryteriów umożliwiających dokonanie osądu, co jest prawdą a co fałszem, to ważne jest abyśmy szczegółowo zbadali jego naturę.

 Catholic Dictionary definiuje Magisterium jako:

 "W boski sposób ustanowioną władzę Kościoła, w celu nauczania prawd religii. «Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody... nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem» (Mt. XXVIII, 19-20). Nauczanie to, będąc nauczaniem Chrystusowym jest nieomylne..." (4).

Istnieją dwa różne tryby wykonywania tego żywego i nieomylnego Magisterium.

Innymi słowy, Magisterium, inaczej "nauczająca władza Kościoła" funkcjonuje według dwóch różnych form. Pierwsza z nich określana mianem MAGISTERIUM UROCZYSTEGO bądź NADZWYCZAJNEGO dotyczy formalnych i autentycznych definicji Soboru powszechnego, albo samego Papieża: są to tak zwane dogmatyczne definicje Soborów ekumenicznych lub papieskiego nauczania ex cathedra (zob. poniżej objaśnienie tego terminu). Prawdy takie określane są jako de fide divina et catholica, co oznacza, że każdy katolik musi w nie wierzyć boską i katolicką Wiarą (5).

 Kategorią uroczystego Magisterium objęte są "symbole" bądź "wyznania wiary", takie jak Credo Apostolskie, Trydenckie albo Piusowe wyznanie wiary oraz Przysięga antymodernistyczna wymagana przez Piusa X od 1910 roku (a obecnie nieobowiązująca już w posoborowym kościele) (6). Do tej kategorii należą również "teologiczne cenzury" czyli te orzeczenia, które kwalifikują i potępiają twierdzenia uznane za heretyckie (7).

 Magisterium określane jest mianem "ZWYCZAJNEGO" i "POWSZECHNEGO", kiedy manifestuje się w postaci prawd wyrażanych w codziennym, ciągłym nauczaniu Kościoła i gdy odnosi się do powszechnych praktyk Kościoła związanych z wiarą i moralnością wyrażających się w "jednomyślnej zgodzie Ojców Kościoła, decyzjach rzymskich kongregacji dotyczących wiary i moralności, w zgodzie wiernych, powszechnym zwyczaju albo praktyce związanej z dogmatem (co z pewnością obejmuje rzymską liturgię albo tradycyjną Mszę) oraz w różnych historycznych dokumentach, wyraźnie odnoszących się do wiary". Kategoria ta obejmuje encykliki papieskie (Cool. [Dokument] nazywany jest "pontyfikalnym", jeżeli jego źródłem jest Papież, a "powszechnym", jeżeli pochodzi od biskupów będących z nim w łączności (9). Prawdy te – jak naucza Sobór Watykański I – są również de fide divina et catholica (10).

 Nazywane są "żywymi", ponieważ będąc prawdziwymi istnieją i mają swój wpływ nie tylko na przeszłość, ale również na teraźniejszość i przyszłość. Sobór Watykański I wyjaśnia, że są one nieomylne:

"Wiarą boską i katolicką (fide divina et catholica) należy wierzyć we wszystko, co jest zawarte w słowie Bożym spisanym lub Tradycją przekazanym, a przez Kościół podanym do wierzenia jako przez Boga objawione, czy to w uroczystym orzeczeniu, czy to w zwyczajnym i powszechnym nauczaniu" (Sobór Watykański I, Sesja III).

 Jest to niezwykle ważne orzeczenie, ponieważ wielu teologów głosi, że nauczanie zwyczajnego Magisterium nie jest wiążące. Niektórzy próbują pomniejszać autorytet zwyczajnego Magisterium twierdząc, iż może ono czasem zawierać błąd (11). Inni, opierając się na własnym autorytecie twierdzą, że "tylko te doktryny zwyczajnego i powszechnego Magisterium, które były głoszone zawsze i wszędzie posiadają gwarancję nieomylności" (12). Jeszcze inni, atakują to nauczanie ograniczając zawartość zwyczajnego Magisterium przez usuwanie z niego wszystkiego, co nie zostało wyrażone przy użyciu bezwarunkowej i uroczystej terminologii. Są wreszcie tacy, którzy twierdzą, że magisterium może się zmieniać – tzn. że dzisiaj może nauczać inaczej niż w przeszłości, ponieważ doktryna i prawda ewoluują. Zanim zajmiemy się tymi drugorzędnymi błędami musimy koniecznie zrozumieć dlaczego Magisterium jest nieomylne.

                                                                        NIEOMYLNOŚĆ MAGISTERIUM

Jak zaznaczono w Rozdziale I, Kościół jest z woli Bożej instytucją hierarchiczną. Jego "głową" jest Papież, wikariusz Chrystusa, "skała", na której Kościół jest zbudowany. Jest on obdarzony pełną, jedyną władzą Jezusa Chrystusa, który jest pasterzem i biskupem naszych dusz (I Piotr. II, 25), a papież, zależąc od Niego, jest także – aczkolwiek zastępczo – pasterzem i biskupem całej owczarni, zarówno pozostałych biskupów jak i zwykłych wiernych (Jan. XXI, 15-17). Jest on widomym i rzeczywistym znakiem obecności Chrystusa w świecie i to przez niego Chrystus – niewidzialny w łonie Ojca – widzialnie kieruje wszystkimi działaniami tego ogromnego Ciała i poddaje go pod Jego władzę. Jak to określił Dom Grea, "papież jest z Jezusem Chrystusem – pojedynczą hierarchiczną osobą – ponad episkopatem, jedną i tą samą głową episkopatu, jednym i tym samym doktorem, arcykapłanem i prawodawcą Kościoła powszechnego". A dokładniej "Sam Jezus Chrystus – jedyna Głowa Kościoła widzialna w osobie papieża – mówi i działa w Kościele poprzez instrument, który Sam sobie przygotował. Chrystus głosi naukę przez Swego Wikariusza, On mówi przez niego, przez niego działa i rządzi". Kiedy Chrystus mówi, działa i rządzi przez papieża, papież jest obdarzony nieomylnością, cechą wywodzącą się nie od niego, jako osoby prywatnej, lecz z faktu, że wraz z Chrystusem jest "pojedynczą, hierarchiczną osobą" (13).

 
Tę koncepcję jasno wyraża trzecie kazanie świętego Papieża Leona Wielkiego wygłoszone w rocznicę jego wyboru, w którym parafrazuje słowa Chrystusa:

 "Wyjaśnię wam, wasze ekscelencje słowa ty jesteś Piotr: to jest, ja jestem niewzruszoną skałą, kamieniem węgielnym, fundamentem, poza którym nie ma żadnego innego; tak również wy jesteście skałą, utwierdzoną mą siłą i dzielę z wami właściwą mnie władzę. I na tej skale, zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą..."

(Stolicy św. Piotra w Antiochii, 22 lutego).

Papież jest także osobą prywatną (zwykłym człowiekiem) i niepublicznym teologiem (doktorem). Jednakże, tylko wtedy, gdy działa jako "pojedyncza, hierarchiczna osoba" z Chrystusem jest obdarzony nieomylnością (uczestniczy w nieomylności Kościoła, tzn. nieomylności Chrystusa). To tylko wtedy ma zastosowanie biblijne stwierdzenie Chrystusa: "kto was słucha, mnie słucha". Logicznie wynika z tego, że jego władza rozciąga się dalej poprzez tych biskupów, "którzy pozostają z nim w jedności" w rządzeniu całą owczarnią. Biskupi nie posiadają żadnej niezależnej władzy poza nim, z tej prostej przyczyny, że papież nie ma żadnej niezależnej władzy prócz tej otrzymanej od Chrystusa. To dlatego jest on nazywany "Biskupem biskupów", których "utwierdza" w doktrynie – a nie na odwrót. I tak, żadne orzeczenie Soboru Ekumenicznego nie posiada żadnej mocy dopóki nie uzyska jego aprobaty.

 Papież cieszy się zatem niemal nieograniczoną władzą. Może on jednak utracić tę władzę w rozmaity sposób. Może ją stracić, gdy umiera (fizyczna śmierć), jeżeli utraci rozum (szaleństwo), jeżeli oddzieli się od Kościoła (schizma) lub, kiedy utraci swą wiarę (herezja, a stąd śmierć duchowa). W takiej sytuacji papież już nie jest papieżem, ponieważ w samej naturze jego funkcjonowania i posługi nie zawiera się nic innego jak bycie Wikariuszem Chrystusa (14).

Władza papieża jest niemalże nieograniczona – jednakże nie jest absolutna. W ramach swoich prerogatyw posiada pełnię władzy, lecz jest ona ograniczona przez naturę pełnionego przez niego urzędu. By w pełni zrozumieć ten doktrynalny punkt, przypomnijmy raz jeszcze naturę tego urzędu.

 Hierarchia kościelna została ustanowiona przez Boga po to, by nauczać tzn., przekazywać depozyt wiary. Na czele tego nauczającego Kościoła Chrystus postawił Wikariusza, któremu udzielił pełnomocnictwa by pasł baranki i owce (Jan. XXI, 11-17). W konsekwencji, to właśnie w ramach tej funkcji – przekazywania depozytu wiary – Papież posiada "pełnię władzy". Został w nią wyposażony dokładnie po to by mógł przekazywać depozyt wiary – w całej jego integralności – "w tym samym znaczeniu i w tej samej myśli" (Denzinger 1800). "Albowiem – jak to Sobór Watykański I wyraźnie naucza – następcom Piotra Duch Święty został obiecany nie w tym celu, by na podstawie Jego objawienia podawali nową naukę, lecz aby przy Jego pomocy święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali otrzymane od Apostołów Objawienie, tzn. depozyt wiary". (Pastor aeternus, Denzinger 1836)

Stąd wynika, że Papież może i musi dokonywać wszystkich swoich rozstrzygnięć całkowicie w ramach ortodoksji i obowiązuje to bez względu na to czy dotyczą one reformy liturgii, prawa kanonicznego, czy też – używając terminologii wcześniejszych Soborów – naprawy duchowieństwa "w jego głowie lub w jego członkach". Papież może w rzeczy samej odwołać wszystkie decyzje swych poprzedników, nawet te zasługujące na szczególną uwagę, lecz zawsze i jedynie w granicach ortodoksji. Jak to określa The Catholic Encyclopedia (1908): "celem tej nieomylności jest zachowanie depozytu wiary objawionej człowiekowi przez Chrystusa i Jego Apostołów". Z tego wynika, że w tej sytuacji, wszelkie wprowadzane zmiany dotyczyłyby tylko kwestii, które mogą ulec zmianie, natomiast nigdy – samej wiary. Papież, który ośmieliłby się odwołać najmniejszą jotę dogmatu, bądź nawet tylko próbował zmienić znaczenie stałej nauki Kościoła, wykroczyłby poza granice ortodoksji i poza ramy swej funkcji zachowywania depozytu wiary. Czyniąc tak, nauczałby nowej doktryny i "nowej ewangelii" i w ten sposób ściągnąłby na siebie klątwę, o której mówi św. Paweł w Liście do Galatów (I, 8-9).

Jest zatem jasne, że nieomylność Magisterium czyli "nauczającej władzy Kościoła" wywodzi się od Papieża działającego jako jedna, hierarchiczna osoba z Chrystusem. Źródłem tej nieomylności jest Chrystus i w rzeczy samej, nie mogłoby być inaczej. Absurdalne by było gdyby Kościół opierał swą nieomylność na jakiejś innej podstawie. I tak jak istnieje tylko jedno źródło, tak też jest tylko jedno Magisterium. Kiedy Papież korzysta ze swej nieomylności – bądź to przy uroczystej proklamacji bądź w ramach zwyczajnego magisterium – to partycypuje nie w jakiejś osobistej nieomylności, lecz w nieomylności Chrystusa. Oficjalny tekst tak to potwierdza: "[Biskup Rzymski], gdy mówi ex cathedra... posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel wyposażył swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła" (Ds 1839) (15).

ZNACZENIE OKREŚLENIA EX CATHEDRA I POWÓD ZDEFINIOWANIA PAPIESKIEJ NIEOMYLNOŚCI

Kiedy Papież używa swej nieomylności, albo używając technicznej terminologii, kiedy przemawia ex cathedra? W Piśmie Świętym "cathedra" (stolica, katedra, tron) jest synonimem autorytetu władzy mistrza i nauczyciela (Ps. I, 1; Mt. XXIII, 2; Łk. XX, 46). Przypomnijmy, że nauczanie Kościoła jest w tej kwestii oczywiste i jasne. Papież naucza ex cathedra, "gdy działając jako pasterz i nauczyciel wszystkich wiernych, na mocy swej najwyższej władzy apostolskiej, definiuje doktrynę w sprawach wiary i moralności, obowiązującą w całym Kościele". Wymagane są do tego cztery warunki:

 

1) Papież musi działać jako Pasterz i najwyższy Nauczyciel. Nie chodzi tu więc o nauczanie Papieża jako prywatnego czy też szczególnego nauczyciela.

 

2) Definiowana rzecz musi dotyczyć spraw wiary lub moralności, i to tylko proponowana doktryna – a nie rozważania jej towarzyszące – "obiter dicta" ma gwarancję nieomylności.

 

3) Papież musi mieć intencję dokonania definicji; jego nauczaniu musi towarzyszyć autorytet władzy i intencja, że jest ono podawane do wierzenia całemu Kościołowi.

 

4) Musi on wyartykułować swój zamiar, że definiowana nauka obowiązuje wszystkich katolików.

 

Aby tego dokonać nie jest wymagane by Papież musiał użyć jakichś specyficznych formuł. Wszystko, czego się wymaga to, aby wyraźnie zamanifestował swoją intencję zobowiązania całego Kościoła do przyjęcia swego nauczania jako należącego do depozytu wiary.

 

To oczywiste, że z samej natury funkcji – Wikariusza Chrystusa – sprawowanej przez Papieża, Piotr i jego prawowici następcy zawsze posiadali taką władzę. Dlaczego zatem stało się konieczne, aby ta doktryna musiała zostać zdefiniowana w nadzwyczajny sposób przez Sobór Watykański? Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle pouczająca.

 cdn

 



 



 

 

 


 


 

 


 

 

« Ostatnia zmiana: Luty 29, 2012, 21:39:38 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #1 : Luty 29, 2012, 21:41:37 »

Kościół zazwyczaj nie definiuje żadnej doktryny "w nadzwyczajny sposób" o ile nie stanie się ona przedmiotem sporu bądź nie zacznie być negowana przez znaczącą liczbę wiernych (jak np. wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny). Doktryna tak zdefiniowana nie staje się również przez to bardziej prawdziwą niż nią była dotychczas.

 "...to jednak zadaniem tego urzędu [nauczycielskiego Kościoła] jest celowo przystępować w uroczystej formie i w uroczystym dekrecie do określenia pewnych artykułów, jeśli wyniknie konieczność skuteczniejszego przeciwstawienia się błędom i atakom innowierców, lub też gdy chodzi o to, by w jaśniejszy i głębiej ujęty sposób wpoić wiernym pewne punkty nauki świętej... Czyż wiara ich [wszystkich prawdziwych chrześcijan] w te przytoczone artykuły wiary ma być mniej silną i pewną dlatego, że Kościół jeden z tych artykułów w tym, inny zaś w owym, może niedawnym czasie uroczystym dekretem ostatecznie określił? Czyż Bóg ich wszystkich nie objawił?" (Papież Pius XI, Mortalium animos).

 W okresie poprzedzającym Sobór Watykański I, papieże wielokrotnie potępiali liberalny katolicyzm i towarzyszące mu wysiłki zmierzające do pogodzenia myśli Kościoła ze światem współczesnym – Papież Pius IX zebrał te cenzury w swym Syllabusie błędów. Ci, którzy podpadali pod tak ostrą krytykę usiłowali bronić się twierdzeniem, że ich postawa nigdy nie została w przeszłości potępiona przez nauczające Magisterium i że tego typu dokumenty przedstawiały jedynie prywatną opinię papieży. Takie uroszczenie poddawało w wątpliwość nieomylność Papieża. Podczas Soboru Watykańskiego I toczono na ten temat zaciekłe debaty. Liberałowie doskonale zdawali sobie sprawę z faktu, że jeżeli zagłosowaliby za definicją nieomylności to tym samym sami by się potępili, gdyby natomiast zagłosowali przeciw to, zaprzeczyliby doktrynie Kościoła. Wszelkie możliwe do pomyślenia zarzuty zdolne uniemożliwić albo przynajmniej opóźnić definicję zostały wysunięte i były silnie popierane przez tych, którzy określali się jako "inopportuniści" tzn. uważający, że definicja ta jest nie na czasie, że okoliczności nie są odpowiednie do jej ogłoszenia (16). Jednego z ortodoksyjnych biskupów, Antoniego Clareta – później kanonizowanego – próby zablokowania definicji doprowadziły do stanu takiej zgryzoty, że podczas soborowej debaty zmarł na atak serca. W celu wywarcia wpływu na ojców soborowych przeciw zdefiniowaniu czegoś, co liberałowie uznawali za jednocześnie niepotrzebne jak i szalone przywoływano przypadki Papieży: Liberiusza, Honoriusza I, Paschalisa II, Sykstusa V i innych. Nie trzeba dodawać, że ich wysiłki były wspierane przez świecką prasę, światowych przywódców, a nawet przez rządy państw. Nie bez znaczenia będzie odnotowanie w tym miejscu, że w tym samym czasie masoni zorganizowali w Neapolu "anty-sobór", który ogłosił kilka zasad uznanych za nieodzowne dla godności człowieka – zasad, które później zostały włączone do dokumentów Vaticanum II (18).

 
W przeciwieństwie do Jana XXIII – którego machinacjami na korzyść liberałów podczas Vaticanum II szczegółowo zajmiemy się później – Papież Pius IX świadomy swej odpowiedzialności robił wszystko, co było w jego mocy by wypełnić swe obowiązki wobec naszego Boskiego Mistrza. Posłuchajmy komentarza kardynała Manninga:

 
"Kampania przeciwko Soborowi oczywiście spełzła na niczym. Nie powiodła się ona, ponieważ Papież nie poddał się naciskom. Stawił czoło błędowi potępieniem i odpowiedział na żądania zmian oraz dostosowania katolickiej prawdy do ducha czasu stawiając im opór ze stałością i jasnością Soboru Trydenckiego – a wbrew proroctwom jego przeciwników o tym, że deklaracja Nieomylności Papieskiej oznaczałaby śmiertelny cios dla Kościoła, ukazał się On silniejszym i mocniejszym niż kiedykolwiek. Wywołało to oczywiście wielką furię Państwa Człowieka. Z całą oczywistością ukazała się nienawiść świata do Kościoła i jednocześnie ujawniła się boska natura Kościoła katolickiego; jako że nienawiść świata Sam Chrystus wskazał jako jeden ze znaków Jego Mistycznego Ciała, które musi nie tylko głosić Chrystusa ukrzyżowanego, lecz także dozna tajemnicy Jego ukrzyżowania i zmartwychwstania aż ponownie powróci On w Chwale... Gdyby Chrystus był gotowy do podjęcia dialogu z przeciwnikami, gdyby był gotowy dostosować się, pójść na ustępstwa, uniknąłby wtedy ukrzyżowania – lecz jaką wartość miałoby wtedy Wcielenie? Papież Pius IX poszedł za przykładem Chrystusa, którego był Wikariuszem i tak jak najwyższy punkt ściąga burzę, tak samo główne uderzenie spadło na głowę Namiestnika Chrystusa...." (19).

 
Nie trzeba być wcale ekspertem w kwestiach teologicznych by spostrzec, że gdyby ojcowie soborowi nie zdołali jednoznacznie obalić wszelkich obiekcji inopportunistów i w definitywny sposób pokazać, że przez wszystkie ubiegłe dziewiętnaście wieków ani jeden Papież – i to nawet spośród tych, którzy prowadzili skrajnie skandaliczny tryb życia – nigdy nie zbłądził w swych funkcjach papieskich, na stanowisku powszechnego Pasterza i Nauczyciela, to Kościół nie mógłby nigdy uroczyście ogłosić tego dogmatu. Właściwie, gdyby zagadnienia i fakty nie zostały przedstawione w absolutnie jasny sposób, to przeciwnicy nieomylności i wrogowie Kościoła z pewnością rozgłosiliby na wszystkie strony rzekomo fałszywe nauki poprzednich papieży i użyliby tego jako sposobu do ośmieszenia Kościoła. "Żaden człowiek – mówią Ojcowie wielkiego Soboru Nicejskiego – nigdy nie zarzucił Stolicy Świętej błędu, chyba że sam tkwił w błędzie" (20).

 
Kiedy doszło do ostatecznego głosowania, przeciwnicy tego dogmatu, przewidując bieg wypadków, opuścili Rzym by uniknąć osobistego uczestnictwa w podjęciu tej decyzji. Nie chcąc jednak być wyrzuconymi z Kościoła, zawczasu zdeklarowali, że przyjmują decyzję – decyzję, która ostatecznie zależała nie od Soboru, lecz od Papieża promulgującego nauczanie Soboru (21).

 
Nie mogąc nadal negować tej zasady, kościelni liberałowie szybko zmienili taktykę. "Papież jest nieomylny – mówili – i jest to pewne, gdyż Kościół ogłosił to jako dogmat. Ale uważajcie! Papież nie jest nieomylny za każdym razem, gdy otwiera usta" i pod pretekstem obrony tego dogmatu, przez ostre zdefiniowanie jego granic, zręcznie zaakcentowali koncepcję, że Papież używa tego przywileju jedynie przy rzadkich okazjach – "raz bądź dwa razy w ciągu wieku". Dzisiaj słyszymy ten sam okrzyk z ust tych, którzy gotowi są bronić posoborowych zmian. "Nic, co można uznać za naukę de fide nie zostało zmienione" – przez to rozumieją – że nie zmienił się żaden element nadzwyczajnego Magisterium. "Bo synowie tego świata roztropniejsi są w rodzaju swoim niż synowie światłości" (Łk. XVI, Cool (22).

 
Ponieważ nieomylna natura Zwyczajnego Magisterium jest obecnie tak bardzo kwestionowana, poniżej przytoczone zostaną stosowne cytaty:

"Bo gdyby nawet chodziło o to podporządkowanie, które należy zachowywać aktem wiary Boskiej, to nie powinno by być ono ograniczane tylko do rzeczy, które zostały zdefiniowane wyraźnymi orzeczeniami Soborów ekumenicznych, Rzymskich Papieży i tej Świętej Stolicy, ale należy je rozciągać na sprawy, które zwyczajnym nauczaniem całego rozproszonego po świecie Kościoła są przekazywane jako objawione na sposób Boski i stąd poprzez powszechną i stałą zgodę uznawane są przez teologów katolickich za należące do wiary" (Pius IX, Tuas libenter).

 

Leon XIII powtórzył nauczanie Soboru Watykańskiego, że "sens świętych dogmatów należy na zawsze zachować takim, jaki został raz ustanowiony przez Świętą Matkę, Kościół, i nigdy od tego rozumienia nie odstępować, pod pozorem głębszego zrozumienia". Papież dodaje: "Nie trzeba też sądzić, że wolne jest od winy owo przemilczenie, które radzą zastosować do niektórych zasad nauki katolickiej, aby je zakryć cieniem zapomnienia. Autorem i Nauczycielem wszystkich prawd, wchodzących w skład nauki chrześcijańskiej, jest jednorodzony Syn, który jest na łonie Ojcowskim. A to, że prawdy te stosują się do wszystkich czasów i do wszystkich ludów, wynika ze słów wypowiedzianych przez samego Chrystusa do apostołów: «Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody... nauczając je chować wszystko cokolwiek wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata». Przeto ten sam Sobór Watykański powiada: «Wiarą boską i katolicką (fide divina et catholica) trzeba wierzyć w to wszystko, co się zawiera w słowie Bożym pisanym lub przepowiadanym, i co Kościół, jako objawione przez Boga do wierzenia podaje, czy to przez uroczyste określenie, czy to przez zwyczajne powszechne nauczanie». Niech więc nikt się nie kusi, z jakiej bądź racji, coś przemilczeć albo ująć z nauki przez Boga podanej; kto by to uczynił, raczej by chciał katolików rozłączyć z Kościołem zamiast rozłączonych do Kościoła pociągnąć. Niech więc wrócą do Kościoła, niczego bardziej nie pragniemy, wszyscy, którzy błądzą w dali od Owczarni Chrystusa, lecz nie inną drogą, niż tą, którą sam Chrystus wskazał... Dzieje wieków ubiegłych świadczą, że ta Stolica Apostolska, której powierzono nie tylko urząd nauczania, lecz i rządzenia całym Kościołem, trwała zawsze «w tym samym dogmacie, w tym samym pojmowaniu i w tej samej formule» ...a temu sądowi winni się poddać wszyscy, którzy nie chcą podpaść pod cenzury ustanowione przez poprzednika Naszego Piusa VI, który propozycję siedemdziesiątą ósmą zebrania synodalnego w Pistoi uznał za «uwłaczającą Kościołowi i Duchowi Bożemu, który nim rządzi, o ile że poddaje dyskusji karność ustanowioną i uchwaloną przez Kościół, jak gdyby Kościół mógł ustanowić karność zbyteczną i tak ciężką, by stała się dla chrześcijańskiej wolności nieznośną»" (Leon XIII, Testem benevolentiae).
 
"Papież jest nieomylny we wszystkich sprawach Wiary i Moralności. Przez sprawy wiary i moralności rozumie się całość objawionych prawd wiary; albo całą drogę zbawienia przez wiarę; albo cały porządek nadprzyrodzony, ze wszystkim, co jest istotne do uświęcenia i zbawienia człowieka przez Jezusa Chrystusa. Papież jest nieomylny nie tylko, jeśli chodzi o całą materię prawd objawionych; jest też pośrednio nieomylny w tych wszystkich prawdach, które chociaż nieobjawione, są tak ściśle z prawdami objawionymi związane, że depozyt wiary i moralność nie może być strzeżony, wyjaśniony i obroniony bez nieomylnego rozeznania tych nieobjawionych prawd. Papież nie mógłby pełnić funkcji Nauczyciela wszystkich narodów, gdyby nie był zdolny z nieomylną pewnością zakazywać i potępiać wszelkiego rodzaju doktryn – logicznych, naukowych, fizycznych, metafizycznych, albo politycznych – które stałyby w sprzeczności ze Słowem Bożym i zagrażałyby integralności i czystości wiary, albo zbawieniu dusz. Ilekroć Ojciec Święty, jako Najwyższy Pasterz i Nauczyciel wszystkich chrześcijan w listach apostolskich, encyklikach, przemówieniach konsystorialnych i innych dokumentach, ogłasza pewne prawdy lub coś co wspomaga zachowanie wiary i moralności, bądź też potępia przewrotne doktryny i błędy, to takie deklaracje prawdy i potępienia błędów są nieomylne, albo należą do papieskich aktów ex cathedra. (pogrubienie przez R.C.). Wszystkie akty ex cathedra są wiążące dla sumienia i wymagają naszej niewzruszonej, mocnej, wewnętrznej akceptacji, zarówno ze strony umysłu jak i woli, nawet jeśli nie nakładają one klątwy na tych, którzy się z nimi nie zgadzają. Odmowa takiego wewnętrznego przylgnięcia do nich oznaczałaby dla katolika grzech śmiertelny, ponieważ takie odrzucenie byłoby faktycznym zaprzeczeniem dogmatu nieomylności, a z chwilą gdybyśmy byli świadomi naszej negacji stalibyśmy się heretykami (Alfons Liguori, Theologia moralis, lib. I, 104). Herezją byłoby nawet utrzymywanie, że tego typu definicja prawd bądź potępienia przewrotnych doktryn jest nieodpowiednia" (Ojciec Michael Muller CSSR) (23).

"...Urząd Nauczycielski w kwestii wiary i obyczajów, dla wszystkich teologów powinien być najbliższą i powszechną regułą prawdy – jemu bowiem powierzył Chrystus cały depozyt wiary, tj. Pismo święte i Bożą tradycję, by tego depozytu strzegł, by go bronił i w miarę potrzeby wykładał... Nie trzeba też sądzić, że pouczenia w encyklikach zawarte nie wymagają same przez się wewnętrznego poddania dlatego tylko, że Papieże nie występują co do nich z najwyższą nauczycielską powagą. Albowiem i te rzeczy są przedmiotem tego zwyczajnego Nauczycielstwa, do którego także odnoszą się słowa: «Kto was słucha, mnie słucha»" (Papież Pius XII, Humani generis).

 
"Jednym słowem, całe Magisterium lub doktrynalny autorytet władzy Papieża jako najwyższego Nauczyciela wszystkich chrześcijan jest zawarty w tej definicji [Soboru Watykańskiego I] o nieomylności papieskiej. To samo dotyczy wszystkich ustawodawczych lub sądowniczych aktów, na tyle na ile są one nierozerwalnie związane z jego doktrynalną władzą; np. wszelkie rozstrzygnięcia, wyroki i decyzje, których uzasadnienie pochodzi z wiary i moralności. Do tej kategorii zaliczają się także: reguły dyscypliny, kanonizacje świętych, zatwierdzenia zakonów religijnych, pobożnych praktyk, itp.; wszystko, co w swojej istocie zawiera prawdy i zasady wiary, moralności i pobożności. A zatem, definicja nie ogranicza nieomylności Papieża do jego najwyższych aktów ex cathedra dotyczących wiary i moralności, lecz rozszerza jego nieomylność na wszystkie czyny będące najpełniejszym wyrazem sprawowania przez niego najwyższego Magisterium oraz władzy doktrynalnej" (kardynał Manning, The Vatican Council and its Definitions) (24).

W tym miejscu dochodzimy do bezspornych wniosków:

1) Chrystus ustanowił hierarchiczny Kościół, który jest Jego własnym Ciałem Mistycznym i jako taki jest kontynuacją Jego obecności w świecie.

 2) Objawił On temu Kościołowi pewne prawdy i powierzył mu je jako cenną perłę – depozyt wiary.

 3) Ustanowił Magisterium by depozyt prawd objawionych pozostał nietkniętym po wszystkie czasy i by zapewnić ich dostępność dla całego rodzaju ludzkiego.

 4) Chrystus nakazał Kościołowi głosić te prawdy. Magisterium jest pochodzącą z Boskiego nadania władzą nauczania... wszystkich narodów... wszystkiego, cokolwiek wam przykazałem.

 5) To jedyne Magisterium Kościoła obejmuje całkowicie Papieża, Namiestnika Chrystusowego, i przez niego, wszystkich biskupów, którzy pozostają z nim w jedności.

 6) Jako że prawdy te zostały nam objawione przez Chrystusa, to są one nieomylnie prawdziwe.

 7) Papieżowi działającemu w ramach uprawnień przynależnych mu jako Wikariuszowi Chrystusa – jako jednej hierarchicznej osobie z naszym Panem – należy się takie posłuszeństwo jak samemu Bogu.

 Cool Kiedy papież naucza w ramach w/w uprawnień swego urzędu – ex cathedra – to jego nauczanie jest nieomylne.

 9) Papież i biskupi pozostający z nim w jedności nie są w żaden sposób upoważniani do głoszenia czegoś innego niż to, co przynależy do tego pierwotnego depozytu, w tym samym rozumieniu i w tym samym sensie, w jakim to zawsze było pojmowane.

 10) Oczywiście mogą pojawić się wątpliwości, co do właściwej natury lub znaczenia jakiegoś punktu doktryny zawartego w tym depozycie. Kiedy taka sytuacja ma miejsce, zadaniem hierarchii jest udzielenie wyjaśnienia i definicji, nie zaś wprowadzanie innowacji. Papież [i rozszerzając – cała hierarchia] jest tylko interpretatorem tej prawdy, już objawionej. Udziela on wyjaśnień, definiuje, lecz nie dopuszcza się żadnej innowacji (25).

 11) Objawienie przekazane Apostołom przez Chrystusa i przez Ducha Świętego, którego On posłał by nauczył ich całej prawdy było ostateczne, definitywne. Do tego zbioru prawd objawionych nic nie zostało ani nie zostanie dodane (26).

 12) Nie ma żadnej konieczności, by Papież w swoim nauczaniu ex cathedra używał specjalnych formuł albo dołączał do niego anatemy.

 13) W nauczanie zwyczajnego Magisterium należy wierzyć tą samą boską i katolicką wiarą, co w nauki Magisterium nadzwyczajnego.

 DODATKOWE KOMENTARZE NA TEMAT MAGISTERIUM

 Magisterium jest też nazywane "żywym", nie dlatego jakoby miało ono "ewoluować" w sposób jaki współczesny człowiek omyłkowo przypisuje wszystkim rzeczom, lecz dlatego, że istnieje dzisiaj jako żywotny byt, realnie istniejący w granicach tego co teologowie nazywają "widzialnym" Kościołem. Magisterium jest "żywe", ponieważ jest ożywiane przez Ducha Świętego. Jak nam to objaśnia kardynał Manning: "na działanie Ducha Świętego składają się następujące czynniki: po pierwsze – pierwotne oświecenie i objawienie...; po drugie – zachowywanie tego co zostało objawione – albo innymi słowy – przedłużenie światła prawdy, którym Kościół został w swych początkach oświecony; po trzecie – wspomaganie Kościoła by zdołał pojąć, z jeszcze większą pełnią, wyrazistością i jasnością pierwotną prawdę we wszystkich jej relacjach; po czwarte – definiowanie tej prawdy słowami i tworzeniem świętej terminologii, która staje się trwałą tradycją i wiecznym wyrazem pierwotnego objawienia; i w końcu, wieczyste wykładanie tej samej niezmiennej prawdy w każdej epoce dziejów" (27).

 Akceptując nauczycielską władzę Kościoła powinniśmy zdawać sobie sprawę z faktu, że nie udzielamy posłuchu jakiemuś szeregowi "jałowych" doktryn ustanowionych przez zwykłych ludzi, ale raczej Samemu Chrystusowi. Co więcej – jako że Kościół i Chrystus to jedno – ten obowiązek okazywania posłuszeństwa rozszerza się również na pewne sprawy ściśle związane z wiarą, takie jak Sakramenty ustanowione przez Chrystusa oraz prawa kościelne, przez które Kościół sprawuje swe rządy. Jak mówi św. Katarzyna ze Sieny: "Kościół nie różni się niczym od Samego Chrystusa i to on daje nam Sakramenty, a Sakramenty dają nam życie" (28).

 

Kościół katolicki nie jest zgromadzeniem ludzi opartym na wspólnych założeniach, nie jest Szkołą Filozofii ani też Towarzystwem Wzajemnego Udoskonalania. Jest to raczej Żywy Głos Boga i objawienie Chrystusa wszystkim ludziom, po wszystkie czasy. Naucza tylko tego, czego nauczał jego Boski Mistrz. To w imię Boże, Kościół stawia tak wzbudzające lęk wymaganie w stosunku do wiary ludzi – żądanie, którego nie można tak po prostu odrzucić jak coś niezgodnego z tak zwanymi prawami do prywatnej opinii.

cdn.



 

 

 

 

 
« Ostatnia zmiana: Luty 29, 2012, 21:48:04 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #2 : Luty 29, 2012, 21:50:34 »

Pojawi się zaraz zarzut, że Kościół w swoich doczesnych działaniach nieraz daleki był od bezgrzeszności. Świadczy to jedynie o złym rozumieniu jego natury. Kościół jest z definicji "doskonałą społecznością", ustanowionym przez Boga – Mistycznym Ciałem Chrystusa. Ludzkie wady pojedynczych katolików – bądź grup katolików – w żaden sposób nie zmieniają esencjonalnie boskiego charakteru Kościoła. Bez wątpienia we wnętrzu Kościoła żyją grzesznicy, ponieważ podobnie jak Chrystus, Kościół istnieje na tym świecie właśnie dla grzeszników. Ci, którzy chcieliby odrzucić nauczanie Boskiego Mistrza z powodu ludzkich ułomności jego członków, byliby podobni faryzeuszom, którzy odrzucili Chrystusa, ponieważ jadał z celnikami. Pomimo takich defektów, fundamentalna natura i cel Kościoła nie może się zmienić. Kościół nigdy nie żądał, aby świat podążał za czymś innym niż za nauką Chrystusa. "Pierwszym i najistotniejszym celem Kościoła jest nauczenie wszystkich ludzi prawd Objawienia, egzekwowanie Boskich nakazów, rozdzielanie środków łaski, a przez to utrzymanie praktykowania religii chrześcijańskiej. Ostatecznym przeznaczeniem jest doprowadzenie wszystkich ludzi do życia wiecznego" (29).

 Człowiek ma swobodę badania sensowności i ważności wymagań stawianych przez Kościół; może je przyjąć lub odrzucić. Jeżeli wybierze tę drugą możliwość, która jest w istocie odmową uznania autorytetu Bożego Objawienia to, o ile jest rozumnym stworzeniem jest zmuszony poszukać jakiejś innej podstawy i autorytetu dla swego działania i dla swej wiary. A to z kolei prowadzi nas do tematu:

 
                                                                                 PRYWATNY OSĄD

Reasumując, w kwestiach religijnych człowiek musi polegać na jakimś autorytecie, który pochodzi albo z jakiejś obiektywnej "władzy nauczycielskiej", która jest od niego niezależna, albo z "wewnętrznego odczucia", które może być scharakteryzowane jako "prywatny osąd" (30). Najwyraźniej widać, że we współczesnym świecie dominującą podstawą przekonań religijnych – i to zarówno u protestantów jak i u "modernistów-katolików" – jest prywatny osąd – co oznacza, że najwyższy autorytet rezyduje w tym, co w danej chwili najsilniej przemawia do konkretnej osoby lub grupy (31). Według Vaticanum II godność człowieka polega między innymi na tym, że w sprawach religijnych, powinien się on kierować własnym sumieniem (32). Taka zasada z samej swej natury jest wyrazem buntu przeciw Kościołowi (i Chrystusowi), ponieważ głosi, że to, czego uczy Kościół nie jest moralnie obowiązujące. Vaticanum II wydaje się zapominać, że wolność człowieka mieści się nie w jego wolności wierzenia w cokolwiek, czego zapragnie, lecz w zdolności do przyjęcia bądź odmowy tego, czego Bóg naucza; że jego godność nie polega na postępowaniu jak bogowie, lecz dostosowaniu się do praw Boskich.

 Początkiem prywatnego osądu jest zawsze przyjęcie niektórych nauk ustalonej wiary i odrzucenie innych – jest tylko kwestią czasu zanim z kolei dana "nowość" ucierpi od zastosowania tej samej zasady. Już za życia Lutra powstawały dziesiątki innych protestanckich sekt i można dodać, że wewnątrz posoborowego kościoła dzieje się to samo. Powód, dla którego jest to mniej oczywiste jest taki, że ten kościół gładko uznaje za prawowite nawet najbardziej odbiegające od tradycyjnej ortodoksji poglądy. Św. Tomasz z Akwinu mówi, że "sposobem działania heretyka jest zawężenie wiary do pewnych aspektów nauki Chrystusa, wybranych i ukształtowanych według własnej woli i sądu" (Summa II-II, 1.a.1). Oczywiście, takie przebieranie i wybieranie to nic innego jak nieskrępowane rządy prywatnego osądu. I tak jak sekty dają początek innym sektom, tak wkrótce dochodzi do tego, że cała prawda i kłamstwo w religii staje się kwestią prywatnej opinii i jedna doktryna staje się równie dobra co inna. I znów, jest tylko kwestią czasu zanim wszystkie kwestie doktrynalne staną się nieistotne (a zresztą, któż mógłby w stosunku do nich dojść do porozumienia?). Następstwem tego jest to, że moralność traci swój obiektywny charakter, a mając swe źródło w "umowie społecznej" może się zmieniać stosownie do dominujących potrzeb społecznych (33). Człowiek, a nie Bóg, staje się centrum wszechświata i kryterium prawdy; czynienie innym dobra staje się jego najwyższą aspiracją i przyczynia się do "postępów" na jego drodze do osiągnięcia celu społecznego. Pojęcie "grzechu" zostaje ograniczone do tego, co "rani" naszego bliźniego lub państwo. Czy zatem potrzeba komuś Boga, prawdy, doktryn, władzy, Kościoła i wszystkich tych "frazesów" stuleci, które powstrzymały człowieka od osiągnięcia jego doczesnego "przeznaczenia"? Wszystko, czego się oczekuje od współczesnego człowieka to, aby był "szczery" i zbytnio nie niepokoił swego bliźniego. Jeżeli w takim otoczeniu zdoła on w ogóle zachować jakikolwiek religijny zmysł, to uznawane jest to za "sprawę prywatną". O godności człowieka, która tradycyjnie wynikała z faktu, że został on "stworzony na obraz i podobieństwo Boże" mówi się teraz, że wywodzi się z jego niezależności względem Boga. W rzeczywistości, człowiek został tak zwiedziony przez węża – "będziecie jako bogowie" – że sam się ogłosił swoim własnym bogiem. (Jak to powiedział Paweł VI z okazji lądowania na księżycu: "chwała człowiekowi... królowi ziemi... a dziś, księciu niebios!"). Człowiek żyje według swej własnej moralności i przyjmuje tylko te prawdy, które sam ustanowił. (Zwykło się mówić o protestantach, że "każdy jest swoim własnym papieżem"). Dokonała się szatańska inwersja i człowiek krzyczy, tak samo jak niegdyś Anioł Światła – Non serviam – nie będę służyć żadnemu panu, tylko samemu sobie (34).

 Oczywiście, wszystko to dokonuje się etapami. Zadziwiające jest podobieństwo prawidłowości, jakie zauważamy we wszystkich "ruchach reformatorskich". To, co zaczyna się od zaprzeczenia jednej lub dwóm objawionym prawdom (prawdom wywodzącym się z Objawienia), stopniowo kończy się na zanegowaniu ich wszystkich (35). Podobne są również różne wybiegi, które prowadzą do osiągnięcia takiego celu. Niemal wszyscy reformatorzy oświadczają, że są "inspirowani Duchem Świętym" (a któż może się spierać z Duchem Świętym?), a kończą odrzucając lub negując Jego istnienie. Wszyscy głoszą powrót do "pierwotnego chrześcijaństwa", które jest niczym innym jak ich wyobrażeniem o tym jak chrześcijaństwo powinno wyglądać. Wszyscy, lub prawie wszyscy twierdzą, że dostosowują Wiarę do potrzeb człowieka współczesnego, co jest niczym innym jak odwoływaniem się do pychy i arogancji ich zwolenników oraz próbą przystosowania chrześcijaństwa do swoich osobistych potrzeb (36). Wszyscy cytują Pismo Święte, jednakże wybiórczo i poza kontekstem pomijając te fragmenty, które nie zgadzają się z ich innowacyjnymi koncepcjami – z czego wynika, że odrzucają tradycyjną interpretację świętych pism podaną przez Ojców Kościoła i Świętych. Wszyscy oni mieszają prawdę z błędem, ponieważ błąd sam w sobie nie jest pociągający. Wszyscy atakują ustalone obrzędy, ponieważ wiedzą, że lex orandi (sposób modlitwy) odzwierciedla lex credendi (to, w co się wierzy); gdy zos