Cóż - to tekst gnostycki, częściowo niekompletny. Wszystko to sprawia, że jest trudny do interpretacji.
Zauważcie jedno - przetłumaczył go ksiądz na nasz język (kiedyś fragmenty ukazały się bodajże w Gazecie Wyborczej), zaś tłumaczenie pewnego ezoterycznego proroka jest zwykłym szwindlem...
No i myślę że tylko jedna osoba na świecie jest w stanie go prawidłowo zinterpretować - Kiara ;P
Ciekawe tylko jak wytłumaczy fakt, że nie ma tam nic o MM ;P
a tu fragment z większego tekstu o Ewangelii Judasza:
"
Omawiając zagadnienie apokryfów gnostyckich, nie sposób nie odnieść się do kolejnego, głośnego ostatnio ich przedstawiciela - "Ewangelii Judasza". Już sam jej początek zdradza jej gnostyckie ukierunkowanie: "Tajna relacja z objawienia, które Jezus wypowiedział w rozmowie z Judaszem Iszkariotem". Gnostycy lubili powoływać się na "cudowne, tajemnicze objawienia", "tajne przekazy", których dostąpili od Boga, co miało powodować, że to oni właśnie rościli sobie prawo do posiadania i przekazywania prawdy.
Relacja, którą ukazuje nam "Ewangelia Judasza", przedstawia rozmowę Jezusa z Judaszem przed tym, jak opuścił on wieczernik, by wydać Jezusa. W tym dialogu Jezus wyśmiewa pozostałych uczniów, ze modlą się do starotestamentowego Boga, Stwórcy świata (typowy element gnozy). Charakter gnostycki tej ewangelii najbardziej jednak oddaje wypowiedź Jezusa: "Judaszu, musisz poświęcić ciało, które mnie okrywa", czy w innym miejscu: "Złożysz w ofierze człowieka, który mnie okrywa". Te zdania jasno wskazują na anty-cielesne nastawienie gnostyków i fakt, że na krzyżu śmierć poniesie jedynie zewnętrzna powłoka, która okrywa Jezusa - a więc nie On sam, lecz "człowiek, który go okrywa".
Kolejną cechą charakterystyczną dla tej ewangelii jest obietnica wywyższenia Judasza ponad innych Apostołów jako jedynego i prawdziwego ucznia Jezusa, który poznał do końca Jego misję. To z kolei kieruje uwagę na grupę gnostycką zwaną kainitami, będącymi w opozycji do wczesnochrześcijańskiego Kościoła.
Po raz pierwszy wspomina o nich oraz o "Ewangelii Judasza" św. Ireneusz z Lyonu w swoim dziele "Adversus haereses". Relacje o tej sekcie przekazują także Hipolit Rzymski, Pseudo-Tertulian oraz Epifaniusz. Można dowiedzieć się od nich, że kainici byli sektą gnostycką, odrzucającą Boga Starego Testamentu, a ukazującą takie postaci jak Kain, Ezaw, Sodomici czy wreszcie Judasz jako dobre i słusznie występujące przeciw starotestamentowemu Bogu, który był z natury zły, bo stworzył zły, materialny świat. Nazwa kainici wskazuje zaś, że uznawali oni siebie za duchowych synów Kaina, który był wyznawcą prawdziwego i najwyższego Boga, w odróżnieniu od Abla, który czcił złego Boga, Demiurga - Stworzyciela. Nie dziwi więc, że według ich poglądów Abel musiał zostać zabity przez Kaina, aby świat materialny (czyli zły) mógł zostać unicestwiony. W ich opinii odpowiedzialnym za śmierć Abla był nie Kain, lecz Bóg Starego Testamentu. Podobna rehabilitacja spotkała Judasza w omawianej ewangelii, gdzie jest on nazwany "współzbawicielem", który wykonując polecenia Jezusa, wpisuje się w Jego misję. Przyczyniając się do śmierci Jezusa, Judasz spowodował - według tej ewangelii - uwolnienie się prawdziwej, boskiej natury Jezusa.
Ta gnostycka wizja losów Jezusa i Judasza nie ma oczywiście nic wspólnego z przekazami Ewangelii kanonicznych i jako późniejsza (II w.) nie może być uważana za przekaz autentycznej tradycji. Pozostają oczywiście pytania, co do potępienia Judasza. Skoro bowiem przez niego umarł Jezus na krzyżu, to także dzięki jego zdradzie dokonało się nasze zbawienie. To jest jedynie dowód tego, że "Bóg zawsze pisze prosto, nawet na krzywych liniach" - a ze zła umie wyprowadzić dobro. Można więc tylko spekulować, w jaki sposób Jezus by nas zbawił, gdyby Judasz go nie zdradził. Jedno nie podlega wątpliwości - Jezus i tak by nas zbawił! Odnośnie Judasza zaś - nie można subiektywnie umniejszyć jego winy, bo do końca (jak każdy człowiek) miał wolną wolę i mógł nie zdradzić Jezusa. Uczyniwszy to jednak wpisał się - jak wielu ludzi przed nim i po nim - w historii "misterii iniquitatis", tajemnicy nieprawości. Niewiadomą pozostanie jednak to, czy Judasz został ostatecznie potępiony, czy nie, bowiem chociaż Kościół ma pewność co do tysięcy wiernych, że zostali zbawieni - czego wyrazem jest wyniesienie ich na ołtarze - to w przypadku ani jednej osoby nie wypowiedział się o jej potępieniu. Możemy więc jedynie ufać, że Judasz zdążył pojednać się z Bogiem w ostatniej sekundzie życia.
I tak oto, na koniec, wypada powrócić do zagadnienia kanonu ksiąg Pisma Świętego. Ponieważ ewangelie gnostyckie nie są wcześniejsze od kanonicznych, lecz późniejsze, nie można ich traktować jako przekaźników autentycznej nauki Chrystusa i Kościoła. Jedynie takie kryteria kanoniczności ksiąg Biblii jak - (1) czytanie liturgiczne jakiejś księgi we wspólnocie Kościoła pierwotnego jako księgi Pisma Świętego, (2) apostolskie pochodzenie księgi (Apostoł był jej autorem lub autor oparł się na nauczaniu apostolskim), (3) treść zgodna z całością Objawienia, zawartego w Słowie Bożym - mogą dać pewność, że te księgi, które traktuje się jako natchnione, nimi rzeczywiście są. Inne dzieła - chociaż mogą zawierać świątobliwe historie, osobliwe poglądy, czy legendy - nie mogą cieszyć się autorytetem Słowa Bożego ksiąg kanonicznych. Tym bardziej tyczy się to pism, w których znajdują się poglądy sprzeczne z całością Objawienia, chociażby ze względu na kryterium wewnętrznej spójności teologicznej całego Objawienia Starego i Nowego Testamentu.
Nie można przyjmować więc, że Kościół wygenerował niejako kanon na swoje potrzeby, usuwając z niego to, co nie pasowało do jego doktryny. Wypowiedzi synodów w Hipponie (390 r) i Kartaginie (393 r.), które sankcjonują niejako kanon świętych pism, dowodzą, że jest to jedynie ratyfikowanie kanonu istniejącego i funkcjonującego już od wieków. Wszelkie spekulacje dotyczące dokonania jakichś zmian i fałszerstw w Piśmie Świętym przez Kościół wydają się być wręcz niedorzecznością, zważywszy na ilość starożytnych rękopisów - ok. 5.500 po grecku, ok. 10.000 po łacinie, 8.000 w języku etiopskim, gockim, gruzińskim i ormiańskim - łącznie ok. 25.000 całościowych bądź fragmentarycznych rękopisów Nowego Testamentu. Jakakolwiek zmiana treści artykułów wiary pociągałaby za sobą konieczność dokonania zmian we wszystkich tych rękopisach, co ukazuje się jeszcze trudniejsze, gdy dostrzeże się zasięg ówczesnego chrześcijaństwa - od Wysp Brytyjskich do Uralu. Jakiekolwiek więc spekulacje o zmianach w Nowym Testamencie nie mają żadnych podstaw, a mogą brać się na ogół z dzisiejszej mody na ezoteryzm i religie wschodu w duchu New Age, który oferuje poglądy sprzeczne z naukami Pisma Świętego. Zamiast więc odrzucić jakiś pogląd - np. reinkarnację - jako niezgodny ze Słowem Objawionym (por. Hbr 9,27), utrzymuje się, że widocznie Kościół usunął niewygodne dla niego fragmenty Biblii.
Ostatecznie więc punktem odniesienia dla każdego człowieka powinna być wiara w Boga, który objawia się człowiekowi w Osobie Jezusa Chrystusa, Wcielonym Słowie, i w Słowie spisanym. Historia wczesnego chrześcijaństwa - młodego Kościoła walczącego o swoją tożsamość pośród licznych sekt gnostyckich - pokazuje jak nieraz trudne i wymagające jest trwanie przy Prawdzie objawionej przez Boga. Ukazuje, jak łatwo można odpaść od Prawdy, gdy na pierwszym miejscu przestaje się stawiać Boga, a stawia się człowieka. Uzmysławia wreszcie, że to trwanie przy Prawdzie nie byłoby możliwe bez pomocy Boga i Jego łaski; że zbawienie nie jest zasługą zdobywaną przez samego człowieka, lecz darem Boga, który z miłości zbawia go przez śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu. Warto o tym pamiętać, gdy zgiełk i mętlik różnych nowinek będzie chciał zafałszować Prawdę.
ks. Krzysztof Kinowski "
całość tekstu tutaj:
http://snegdansk.pl/czytelnia/apokryfy.html