A teraz cos na moherowo
Autor: ginger (zredagowany przez: Emeczka, Analityk)
Słowa kluczowe: kościół, moher
2009-04-16 23:53:50
fot.
http://images2.wikiafot.
http://images2.wikiaSą w każdym kościele, ale dominują w małych miejscowościach, gdzie w czasie mszy świętej aż roi się od moherowych beretów.
Wchodzisz do kościoła, zanurzasz palce w wodzie święconej, rzucasz okiem na wiszące na ścianach obrazy, padasz na kolana, znak krzyża, modlitwa. Siadasz w ławce i czekasz na rozpoczęcie mszy świętej. Obserwujesz zdobienia ołtarza, powoli ogarnia cię atmosfera świątyni.
Nagle... czujesz na karku czyjś oddech, słyszysz chrząkanie, mlaskanie, kaszel i sapanie. To miejsce jest zarezerwowane. Nie wiesz o tym? Już wiesz, że musisz skapitulować i przesiąść się na inne miejsce, bo tych w kościele może być jeszcze sporo. Jeśli jednak nie znajdujesz żadnego, to postoisz sobie koło ławki przez najbliższą godzinę.
Mało tego, w czasie padania na kolana posłużysz za element asekuracyjny, gdyż twoja „towarzyszka" będzie się po tobie opuszczać, czepiając się twej odzieży na linii ramię-łokieć-kolano. W drodze powrotnej, kolano-łokieć-ramię, masz prawo poczuć się jak ścianka do wspinaczki, bo ściance też nie mówi się „dziękuję". Spróbuj tylko krzywo popatrzeć lub zrobić urażoną minę, a już masz pewność, że za twoją grzeszną duszę na pewno nie zostaną odprawione modły na najbliższym zlocie kółka różańcowego. Czy nadal czujesz ten nastrój, który zaczął ogarniać cię, gdy wchodziłeś do kościoła?
Tak to właśnie, jak wynika z moich długoletnich obserwacji, wygląda „wspomaganie" młodych ludzi przez starszą część wspólnoty, jaką ma być Kościół. Ja nie widzę tutaj żadnej pomocy, a raczej podkładanie nóg. Potknięcie się o moherową nogę i wyłożenie się na posadzce ma ci pokazać, młody człowieku, że w świątyni nie wszyscy jesteśmy równi. Rozumiem, że należy ustąpić miejsca babci czy dziadkowi, który idzie obolały, noga za nogą, szurając butami i podpierając się laską. Nie czekam, aż przeczłapie cały kościół, tylko wstaję i odstępuję mu moje miejsce. Jest starszy, schorowany i ledwo idzie, więc ma prawo siedzieć, a moim obowiązkiem jest mu pomóc. Czy zawsze tak to wygląda?
Często w ławce siedzi siedemnastolatka w zaawansowanej ciąży, trzydziestolatka, która właśnie odstała osiem godzin w sklepie, czterdziestolatek z bolącymi żylakami, dwudziestolatek po operacji kolana lub po prostu młody człowiek, którego dłuższe stanie w tłumie doprowadza do omdlenia. Wiadomo, przypadłości są różne, niekoniecznie związane z datą urodzenia. Mimo to, moherowa babcia (czy ktoś spotkał kiedyś moherowego dziadka?) stanie koło ławki i będzie nad nieszczęśnikiem odprawiać swoje egzorcyzmy.
Podczas niedzieli Zmartwychwstania stoję w kościele, rezurekcja, sporo ludzi, wyznawczyni kościoła toruńsko-katolickiego wyparła mnie z ławki, uroczystość trwa i nagle widzę, że z kościoła wynoszą nieprzytomną dziewczynę. Nie ma więcej niż 16 czy 17 lat. Tymczasem, okupujące ławki babcie przeszły z procesją sporą trasę, tachając ciężkie sztandary, a po wyjściu z kościoła raźnym krokiem wyprzedzają tłum ludzi i pędzą do domów oznajmić rodzinie, że Chrystus zmartwychwstał, zapewne dzięki jej udziałowi we mszy świętej i prowadzeniu kółka różańcowego.
Moherowa rewolucja powoduje, że w młodych ludziach powstaje świadomość nierówności w kościele. W czasie mszy są kąsani podejrzliwymi spojrzeniami, przepychani w kolejce do komunii świętej i eksmitowani z ławek. Wiadomo, jaka jest opinia starszych o młodzieży: młodzi nie chodzą do kościoła (codziennie, nawet na msze dla dzieci), nie modlą się (w tym samym czasie co ksiądz, wspomagając go w jego kwestiach, żeby się przypadkiem nie pomylił), nie utrzymują co najmniej jednej stacji radiowej w Polsce (tej, której twórcy jako jedyni znają Prawdę), nie dają na tacę cichej ofiary (bo ta głośna, dzwoniąca, nie papierowa się nie liczy), oglądają w telewizji i czytają same głupoty (przecież wystarczy jeden kanał telewizyjny i prasa przyniesiona w zakrystii). Ogólnie - samo zło. Moher, zastępowany w lecie chustkami zasupłanymi pod brodą, roi sobie prawo do monopolu na kościół. Kościół, jako instytucję, bo o Kościele, jako duchowej wspólnocie chyba nie można tutaj mówić, skoro w czasie mszy świętej zarówno w młodszej, jak i w starszej części „wspólnoty" rodzi się złośliwość.
Marks mówił, że rewolucja to parowóz dziejów. Ciekawe, dokąd zajedziemy moherowym parowozem i czy dużo osób będzie w czasie podróży wysadzone, tak jak z ławek w kościele.