Tenebrael
Gość
|
|
« Odpowiedz #34 : Maj 28, 2009, 09:15:52 » |
|
Widzę, ze odchodzimy od tematu.
Ok, było już o tym, jak poszukiwacze spisku mogą manipulować ludźmi dla osiągnięcia własnego celu. Teraz mały przegląd kilku technik, którymi się posługują (kolejność przypadkowa, jeśli odnoszę się do konkretnego "spiskowca", czy materiału, to to zaznaczam).
1. Wykorzystanie niewiedzy odbiorców, połączone z doborem odpowiednich metafor, by, rzekomo, używać prostszego języka, a w rzeczywistości nakierować odbiorcę na "jedyną prawdziwą" interpretację. Zwolennicy teorii spiskowych bardzo umiejętnie żerują na tym, że słuchacz, czytelnik czy widz nie mają najprawdopodobniej mocnej wiedzy ze wszystkich dziedzin z góry na dół. Dlatego też w każdy przekaz wplatają informacje z różnych "części galaktyki" - od fizyki, przez matematykę, filozofię, historię, czy astrologię, na astronomii, religioznawstwie i kulturoznawstwie kończąc. Przeciętny słuchacz (a wiadomo, że takich jest większość, bo mało który naukowiec ogląda takie pierdoły) w większości nie ma szans dojść, czy przedstawione przez badacza argumenty mają rzetelne przesłanki. Tym bardziej, że zwolennicy spisków skrzętnie niszczą autorytet wszelkich oficjalnych źródeł - pokazując je jako zmanipulowane, i odcinając odbiorcy możliwość bazowania na nich.
Przykładem może być omawiany tu film Icke'a "Who controls the web?" Autor przedstawia sieć zależności społecznych, gospodarczych i politycznych jako sieć pajęczą. Na tej bazie i chwytliwej metaforze buduje teorię, że musi istnieć jakiś pająk, skoro sieć istnieje. Żeruje tutaj na niewiedzy słuchaczy odnośnie dynamiki procesów międzygrupowych. Otóż dawno już zostało pokazane (w wielu badaniach, symulacjach komputerowych etc, a także na przykładach z życia) ze wszelkie sieci zależności są układami dynamicznymi - mają możliwość do samoistnego łączenia się ogniw, samoistnego wzbudzania połączeń, grupowania itd. Dla zainteresowanego tematem jest to wiedza zupełnie podstawowa i oczywista. Ale dla przeciętnego słuchacza nie. Przeciętny słuchacz daje się omamić ładnej metaforze i wyciąganym (jak widać bez jakiegokolwiek sensu i podstaw) wnioskom. Zaczyna wierzyć w "pająka", którego istnienie jest tylko wydumaniem Icke'a.
2. Drugi mechanizm jest bardzo często stosowany w różnego rodzaju filmach. Polega on na tym, że najpierw, za pomocą odpowiedniej muzyki wprowadza się widza w lekki stan hipnotyczny, po czym przekazuje następujące po sobie, bez przerw i analiz, informacje. Jak to działa? Otóż w lekkim transie człowiek jest o wiele bardziej podatny na sugestie, a o wiele mniej analitycznie podchodzi do rzeczy. Ocenia bodźce raczej na podstawie wrażenia, jakie wywołują, niż na podstawie oceny i analizy, czy przesłanka ma mocne podstawy.
Świetnym przykładem jest tak zachwalany Zeitgeist. Początkowo, na wstępie rozdziału, przez dłuższy czas leci muzyka, która wprowadza człowieka w lekki trans, jednocześnie wywołując atmosferę odkrywania wielkiej tajemnicy, czegoś ukrytego przed światem. Potem (np w jednym z rodziałów) pokazywane są "fakty" mówiące o kontrolowanym wyburzeniu, eksplozjach w WTC (nie wnikam tutaj, czy mają one dobre podstawy, czy nie). Zauważcie, że nie ma tam analizy tego, jak mocne są to przesłanki. Następuje tylko cała seria cytatów w stylu: "It was an explosion", "a huge explosion" itd. Słowo "explosion" jest powtarzane jak mantra. Wyrwane z kontekstu, bez analizy. Gdy umysł jest w stanie hipnotycznego uśpienia, nie analizuje - łączy WTC z "explosion". Dzięki temu już stworzony jest grunt pod dalsze teorie, gdyż podstępnie uśpiony zostaje wszelki sceptycyzm.
Podobnie jest z informacjami dotyczącym np pokrewieństwa Obamy z Bushem (czy innych "istotnych" więzi rodzinnych). Informacje te nie są analizowane, nie jest zadane pytanie: "Czy to mocny dowód? Czy mozemy wnioskować na jego podstawie?" Są jednak podawane miedzy innymi informacjami, bez czasu na przeanalizowanie. Można powiedzieć, że są "łądowane" bezposrednio do podświadomości. Jako ze są podawane jako istotne, podświadomość koduje je jako istotne - przez co potem człowiek jest mniej podatny na uświadomienie sobie, ze w rzeczywistości informacje te NIC nie mówią.
3. Kolejnym wybiegiem, który stosują propagatorzy teorii spiskowych, jest tzw. kotwiczenie. Najprościej "kotwicę" można określić jako stworzenie sztucznej sieci powiązać obiektu z pewnymi cechami i emocjami.
W życiu codziennym kotwice są przydatne, gdyż pozwalają człowiekowi na odnalezienie się w złożonym świecie. Gdy widzą dużego, łysego gościa, z groźną miną idącego w ich stronę, od razu łączą go z takimi pojęciami i emocjami jak: brutal, groźny, niebezpieczeństwo. Pozwala im to na szybką, adekwatną reakcję, bez analizowania, czy czasami nie jest to tylko powierzchowność tego człowieka, jaki ma charakter etc.
Kotwiczenie można jednak sprytnie wykorzystać. W teoriach spiskowych przykładów takiego wykorzystania kotwic jest multum. Najbardziej jaskrawym jest chyba utworzenie kotwicy na takie pojęcia, jak "naukowiec", "ekspert", "znawca". Poprzez pokazywanie odizolowanych przykładów przekłamań takich ludzi, zwolennicy spisków tworzą w odbiorcach kotwicę, łączącą np pojęcie "naukowiec" z "zamknięty umysł", "tendencyjny", " ograniczony", "skorumpowany". Ma to zastosowanie np wtedy, gdy przyrównują poglądy nauki tardycyjnej z nauką alternatywną. Wystarczy, że rzekomo "obiektywnie" przedstawią oba podejścia. Nie muszą już odbiorcy nakierowywać wprost na to, któremu z nich ma wierzyć. Wcześniej wykreowali już w nim kotwicę, która od razu łączy "tradycyjnego" naukowca z brakiem obiektywizmu, zamknięciem umysłowym czy byciem skorumpowanym. Dzięki temu tworzą iluzję, że to widz ma wybór - gdyż oni do niczego nie przekonywali. W rzeczywistości wcześniej sami tego wyboru dokonali za niego, za pomocą odpowiedniej kotwicy.
Kotwiczenie jest metodą o tyle "wredną", że przywoływanie treści kotwicy odbywa się jeszcze w podświadomości (przedświadomie). Dlatego "ofiara" nie zdaje sobie sprawy, że jej późniejszy osąd nie jest wynikiem trzeźwej analizy, a wykreowanego przez kotwicę odgórnego nastawienia.
No cóż, to na razie tyle. Te trzy mechanizmy są chyba najbardziej rzucające się w oczy - gdyż są stosowane nagminnie, praktycznie na każdym kroku w teoriach spiskowych. Jak widać, tak ganiący manipulację "psy na spiski" sami od niej nie stronią, a nawet bardzo sprytnie korzystają z jej "dobrodziejstw".
|