23 Wrzesień 2012
Smugi chemiczne, dezinformacja i Szóste Wymieranie Filed under: Nauka,Różne,Zagrożenia dla Ziemi,Świat wokół nas — iza @ 22:10
Tags: atmosfera, chemtrails, Czarna Śmierć, depopulacja, dezinformacja, HAARP, komety, smugi chemiczne, smugi kondensacyjne, zagrożenie, Zmiany na Ziemi
Niall Bradley
Sott.net
12 sierpnia 2012
© Leigh, P. Lancaster University – Smugi kondensacyjne wskazują, że coś stało się z atmosferą
Obok projektu HAARP, broni skalarnej i ufo, tak zwane smugi chemiczne (chemtrails) są chyba jednym z najgorętszych tematów wśród alternatywnej społeczności internetowej. Ten pseudonaukowy nonsens rozrósł się na taką skalę, że przy każdej niemal okazji, kiedy trafia się jakieś niezwykłe zjawisko pogodowe lub katastrofa naturalna, prędzej czy później zjawia się ktoś, kto obwinia o to HAARP, chemtrails, czy obie rzeczy naraz. Dobrze wiem, że program badań zórz polarnych wysokimi częstotliwościami jest zaawansowanym wojskowym cackiem, tym niemniej celem jego jest mieszanie ludziom w głowach, a nie mieszanie w pogodzie. Co więcej, owo mieszanie w głowach równie dobrze może obejmować perswazję, by ludzie – wbrew wszelkim dowodom – uwierzyli, że rząd „kontroluje pogodę”. Z pewnością jakieś opryskiwanie atmosfery w różnych miejscach globu ma miejsce, jednak ma to na celu głównie 1) stworzyć ekran odbijający fale HAARP, służące do kontroli umysłu; 2) napędzać teorie, że rząd trzyma nas w szachu spryskując wszystkich toksycznymi substancjami, które 3) pogarszają nasze zdrowie, przez co jesteśmy bardziej podatni na fale kontroli umysłu.
Laura otrzymała dziś [tj. 12 sierpnia – przyp. tłum.] pytanie od czytelnika jej książek, który nie znał materiału SOTT.net. prezentującego obraz tego, co faktycznie dzieje się na świecie, a że pytanie i odpowiedź idealnie pasują do naszego tematu, chciałbym je przytoczyć, zanim przejdę do szczegółów.
Pytanie czytelnika: Czy trzęsienia ziemi w Iranie [link] i „susza” mogły być spowodowane przez zaawansowaną broń sejsmiczną i klimatyczną?
Odpowiedź: Prawdopodobnie jakaś broń satelitarna może wywołać trzęsienia ziemi. Co do zmian pogodowych, przykro mi, ale raczej nie. Pogoda nie jest zjawiskiem linearnym i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przy niej majstrował. Oczywiście niektórzy próbują, ale z bardzo ograniczonym skutkiem, a na dodatek zwykle obraca się to przeciwko nim. Ich działania są na tyle ograniczone, że nie stwarzają poważnego zagrożenia całemu systemowi. (Tak samo rzecz się ma z „antropogenicznym globalnym ociepleniem”.) Ponadto, proszę zwrócić uwagę na najważniejszą sprawę, a mianowicie, że dramatycznym zmianom ulega również pogoda na innych planetach Układu Słonecznego, co wskazuje na bardziej „kosmiczną” przyczynę. Proszę też zwrócić uwagę na inne ciekawe zjawiska: wzrost erupcji wulkanów (warto dodać, że 75% wulkanów na Ziemi znajduje sie pod wodą i one również zdają się wybuchać coraz częściej), dziury w ziemi, ulewne deszcze, osuwiska spotykane na całym świecie i na nieznaną dotąd skalę, podgrzewanie troposfery ciepłem z wnętrza Ziemi, w połączeniu z ochładzaniem się i obniżaniem stratosfery oraz nawarstwianiem się w stratosferze pyłu z komet i meteorów, skutkującym obłokami srebrzystymi pojawiającymi się na coraz niższych szerokościach geograficznych. Mamy jeszcze zakręcający prąd strumieniowy. Dodajmy do tego bardzo słabe maksimum aktywności słonecznej, zaskakujące osłabienie pola magnetycznego Ziemi oraz wzrost aktywności zjawisk elektrycznych, w tym dobrze już znanych „tajemniczych dźwięków”. Wobec tego wszystkiego odnosi się wrażenie, jakby coś spoza Układu Słonecznego, albo przynajmniej z jego obrzeży, działało jak „uziemienie” dla wszystkich planet tego układu – a to oznacza, że będzie się robić jeszcze ciekawiej.
Powyższa odpowiedź obrazuje sytuację w wielkim skrócie. Rządzący natomiast chcieliby, abyście myśleli, że to oni stoją za tym wszystkim, oczywiście poza globalnym ociepleniem, które, rzecz jasna, jest waszą winą, a nie ich! SOTT już wielokrotnie podkreślał, że – z historycznego punktu widzenia – zawsze, gdy ludzie zaczynają dostrzegać, że kosmos „zwrócił się przeciwko nim”, ich pierwszą i naturalną reakcją jest szukanie kozła ofiarnego, a najbardziej oczywistym kandydatem są ich przywódcy. Na przestrzeni wieków, w okresach nasilenia głodu, trzęsień ziemi, zabójczych epidemii, wybuchów wulkanów i komet na niebie, deszczu meteorów oraz innych anomalii pogodowych, takim celem zawsze stawała się klasa panująca – było tak od najwcześniejszyczh czasów, kiedy lokalnych królów poświęcano bogom burzy w ich licznych postaciach.
Nie inaczej jest teraz. Rządzący chcą, by wszyscy myśleli, że „skrywają oni prawdę o kosmitach, ponieważ są z nimi w zmowie”, albo że zjawiska na niebie powszechnie uważane za „ufo” to tylko „tajne eksperymenty rządowe” – wiedzą bowiem, co się stanie, gdy wyjdzie na jaw ich bezradność wobec „bogów”. Dokładnie tak samo jest z ich bezsilnością w obliczu planetarnych i kosmicznych zjawisk.
Przechodząc do tematu, trzeba na wstępie uściślić kilka spraw. Modyfikację pogody stosuje się od lat 50. ubiegłego wieku, a obejmuje ona zasiewanie chmur, zwykle mające sprowokować opady deszczu w rejonach dotkniętych suszą. Geoinżynieria z kolei obejmuje wiele dziwacznych pomysłów, z których część najwyraźniej wdraża się w życie. Oto Franken-nauka wyznawców globalnego ocieplenia, trwoniących dotacje na eksperymenty, które mają naprawić Klimat, przywracając go – w ich mniemaniu – do pierwotnej postaci. To czyste szaleństwo. Nie rozumieją mechanizmów rządzących pogodą i klimatem, a mimo to pchają się w to, aby „ocalić planetę”. Jak na ironię, ich błyskotliwe pomysły mogą w rzeczywistości przyczyniać się do szybszego nadejścia epoki lodowcowej.
Smugi kondensacyjne, nie „chemiczne”
Zwolennicy chemtrails wierzą, że armia amerykańska odpowiada za tworzenie trwałych smug kondensacyjnych i zachmurzenia, widywanych obecnie na niebie. Jak zaznaczyłem wyżej, rzeczywiście, jakieś rozpylanie ma miejsce, jednak z powodów zupełnie innych, niż sądzą „fanatycy”. Co więcej, WIĘKSZOŚĆ obserwacji dotyczy zwykłych smug kondensacyjnych – kryształków lodu gromadzących się w coraz chłodniejszej triposferze. A jak taka smuga kondensacyjna się tworzy? Są to długie, cienkie sztuczne chmury powstałe z wody – w postaci kropel lub kryształków lodu – pozostawiane czasem przez samoloty.
Schemat pokazujący warstwy atmosfery oraz typy chmur powstających w tych warstwach. Kliknij, żeby powiększyć.
Wodą na młyn „chemtrailersów” są smugi kondensacyjne, które utrzymują się przez wiele godzin i rozciągają na kilka kilometrów wszerz, czy nawet pokrywają całe niebo po horyzont – co zdarza się, gdy obserwator mieszka w rejonie o nasilonym ruchu powietrznym odbywającym się na dużych wysokościach. Może się nawet zdarzyć, że zobaczycie przywianą smugę kondensacyjną bez żadnego przelatującego samolotu – a to dlatego, że atmosfera ma wiele warstw, a każda z nich ma własną temperaturę, prędkość i kierunek wiatru. Często bywa tak, że zawartość jednej warstwy potrzebuje długiego czasu i dystansu, by wymieszać się lub połączyć ze składnikami innej warstwy, o ile w ogóle się wymiesza. Zazwyczaj jednak prędkość wiatru w wyższych warstwach sprawia, że wszystko, co tam trafi, musi pokonać wiele tysięcy kilometrów, zanim opadnie do niższej warstwy. W skrócie, jeśli coś utrzymuje się w troposferze, najpewniej są to zwykłe smugi kondensacyjne w zmienionej warstwie atmosfery ziemskiej albo jest to przesłona odbijająca dla fal HAARP.
Rzecz jasna, spaliny samolotów bez wątpienia mają negatywny wpływ na środowisko, niemniej jest to zaledwie jedno z wielu źródeł groźnych zanieczyszczeń, obok prób jądrowych w atmosferze, amunicji ze zubożonym uranem pozostawionej w strefach walki, wycieków ropy, toksycznego szlamu, powstałego wskutek wyjałowiania gleby przez rolnictwo, nieprzemyślanej urbanizacji itd.
Według „chemtrailersów” w atmosferze obficie rozpyla się niebezpieczne związki chemiczne, metale ciężkie i wirusy, wywołując najróżniejsze choroby, od zatrucia metalami ciężkimi, syndromu Morgellonów i schorzeń dróg oddechowych u ludzi, po wymieranie roślin i zwierząt oraz generalnie, degradację biosfery. Jak twierdzą, smugi kondensacyjne po samolotach powinny się rozpraszać, zatem długie białe pasy i większe zachmurzenie są dowodem globalnego spisku, w ramach którego cywilne i wojskowe samoloty, wyposażone w specjalną technologię, rozpylają w atmosferze trujące substancje. Jak już wspomniałem, taki scenariusz może być prawdziwy w nielicznych przypadkach. Warto jednak przy tym zauważyć, że aby cokolwiek z tego mogło spaść na ziemię, musi zostać rozpylone w niższych partiach troposfery, a nie na wysokości przelotu większości samolotów, czyli 6-9 km.
Chemiczne dyspersanty użyte po wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej. Oto dowód, że żyjemy w niezwykle toksycznym świecie. Pełna prawda na ten temat jest o wiele bardziej przerażająca niż wszystkie teorie chemtrailersów razem wzięte.
Skupiając się w szczególności na trzech składnikach chemicznych, „chemtrailersi” wskazują na wysoki poziom aluminium, baru i strontu, wykryty w próbkach gleby i wody, co ma stanowić dowód, że pochodzą one z samolotów. Aluminium (glin) jest trzecim – po tlenie i krzemie – najobficiej występującym pierwiastkiem i najbardziej powszechnym metalem w skorupie ziemskiej. Bar, z uwagi na wysoką aktywność chemiczną, nie występuje w naturze w czystej postaci, ale jego związków używa się jako „aerozoli rozpylanych w atmosferze dla wzmacniania i załamywania fal radiowych i radarowych w strefach przelotu samolotów wojskowych i testowania rakiet”. Mowa tu o trasach samolotów wojskowych, więc wyniki toksykologiczne wskazujące wysoki poziom baru w pobliskich źródłach wody nie powinny zaskakiwać. Nie jestem pewny, jaką postać strontu spotykali „chemtrailersi” w próbkach wody i gleby, wiem natomiast, że izotop strontu 90 obecny jest w opadzie radioaktywnym.
Natomiast istnieje coś, o czym mało kto mówi. Jeśli chcecie jasnego dowodu na to, że rządzący traktują atmosferę jak swoje wielkie laboratorium, przerażająca liczba prób jądrowych w atmosferze, przeprowadzonych w drugiej połowie XX wieku, mówi sama za siebie.
Biorąc pod uwagę codzienne zagęszczenie trwałych smug kondensacyjnych w atmosferze w ostatnich dwudziestu latach, i to w skali globalnej, gdyby miał być to efekt tajnego planu rządowego, każdy samolot na świecie musiałby być przerobiony do spryskiwania złowrogich substancji i mieć zapewnione ich dostawy. Wyobrażacie sobie logistykę takiego przedsięwzięcia, gdzie na każdym lotnisku stacjonowałyby ekipy spiskowców, dbające o pełny bak chemikaliów w samolotach i przebieg operacji zgodnie z planem? Nie wspominając o braku pewności, że cokolwiek rozpylonego w górnych partiach troposfery w ogóle dotrze do ziemi, a tym bardziej na określony obszar…
Dlaczego do diaska tak się uczepiono chemtrails?
Film dokumentalny What in the World are they Spraying? (w wersji polskiej: Czym spryskiwany jest świat?) zdaje się być jedną z czołowych pożywek dla zwolenników „chemicznego spisku”. Jego autorem jest zatwardziały „chemtrailer” Michael J. Murphy, „dziennikarz i aktywista z Los Angeles”, którego następna produkcja Why in the World are they Spraying będzie miała premierę 18 sierpnia podczas trzydniowej konferencji w Los Angeles „Consciousness Beyond Chemtrails 2012”. Za 96 dolarów będzie można zobaczyć Scotta Stevensa, byłego prezentera pogody, który pojawia się w dokumentach o chemtrails i sprzedaje monoatomowe złoto na swojej stronie internetowej – przekonując o jego skuteczności w zwalczaniu efektów smug chemicznych! Trąci Jimem Humble i MMS-em! Obok Stevensa wystąpią tacy zwyczajowi podejrzani o sianie dezinformacji, jak Alfred Webre (z teoriami egzopolityki), Lauren Moret („trzęsienie ziemi, tsunami i katastrofa w Fukushimie z 11 marca 2011 roku były celowymi działaniami w ramach nuklearnej wojny tektonicznej”), Kerry Cassidy z Projektu Camelot oraz Jeffrey M. Smith, działacz przeciwko GMO. Zaskoczył mnie udział Smitha. Został zaproszony najwyraźniej dlatego, że „opad metali ciężkich z chemtrails sprawia, że w glebie mogą się przyjąć tylko organizmy GMO”. Ich przesłanie bez wątpienia pokryje się z teoriami innych „chemtrailersów”, jak choćby Rosalind Peterson, której sposobem na smugi chemiczne jest „natychmiast przejść do działania, aby powstrzymać rząd!”
Najciekawsze jest to, że wielkie media amerykańskie, w tym publiczne kanały telewizyjne, przydają smugom chemicznym nieco wiarygodności, uznając ich istnienie – pomimo tego, z czym się to wiąże, czyli potajemnego wykorzystywania ruchu powietrznego do trucia amerykańskich obywateli przez ich własny rząd w ramach globalnego planu depopulacji. Cóż, rząd faktycznie ma na koncie przerażające eksperymenty – których bez wątpienia nie zaprzestał – jednak z pewnością musi być świadomy istnienia o wiele lepszych i tańszych metod kontroli populacji.
Mick West na stronie contrailsciennce.com zgromadził dowody obalające twierdzenia „chemtrailersów”, jakoby Tajny Rząd przerabiał komercyjne samoloty. W poniższym wideo rozprawia się z niektórymi z ich głównych teorii:
http://www.youtube.com/v/aFmFwgOZWpY?version=3&hl=pl_PLNietrudno wykazać absurdalność teorii o chemtrails. Powszechnie dostępne dowody podważają twierdzenia jej zwolenników – a przynajmniej te co bardziej zwariowane. Problem pojawia się, gdy ich przeciwnicy orzekają, że zjawisko smug chemicznych w ogóle nie istnieje. Jak już wspomniałem, JAKIEŚ złowrogie opryski zapewne mają miejsce. Znamy przecież rządowe próby (lub przymiarki do nich) w zakresie geoinżynierii. Weźmy jeszcze pod uwagę, że tego rodzaju rzeczy zwykle praktykuje się na długo przed ich oficjalnym potwierdzeniem. Jest zatem całkiem możliwe, by wszelkiej maści opryski z udziałem nieoznakowanych samolotów wojskowych, eksperymentalne czy też w pełni wdrożone, były stosowane w latach 90.
Odrzucanie z miejsca zjawiska smug chemicznych jest o tyle groźne, że traci się wówczas z oczu istotny problem – smugi kondensacyjne rzeczywiście wolniej się rozrzedzają i tworzą trwalsze zachmurzenie, ale to dlatego, że zmieniła się atmosfera. Uwydatnianie jednego aspektu zjawiska przy jednoczesnym ignorowaniu ważnych obserwacji zmian na niebie jest jak przysłowiowe wylanie dziecka z kąpielą.
Przypomina to sytuację podważania teorii antropogenicznego, tj. wywołanego przez człowieka, globalnego ocieplenia przez osoby, które jednocześnie twierdzą, że nic złego nie dzieje się z klimatem. Zmiany klimatu faktycznie mają miejsce, przy czym globalne ocieplenie z winy człowieka nie ma z tym nic wspólnego. Podobnie smugi kondensacyjne – istotnie, zachowują się dziwnie, ale tlenek glinu, odgórny plan depopulacji ludzkości czy laboratoryjne wirusy nie mają z tym nic wspólnego.
Co naprawdę mówią nam smugi kondensacyjne
W artykule Smugi chemiczne? Kondensacyjne? Dziwne niebo Laura Knight-Jadczyk zarysowała o wiele bardziej realny scenariusz: Skoro para wodna z pozostawionych przez samoloty smug kondensacyjnych nie rozprasza się jak przed dwudziestoma laty, a zamiast tego utrzymuje się na niebie, tworząc wzory przypominające cirrusy (które normalnie pojawiają się powyżej tras samolotów pasażerskich), nasuwa się zatem logiczny wniosek, że ochłodzona wyższa warstwa atmosfery obniżyła się. Coraz więcej samolotów latających na mniejszych wysokościach produkuje smugi kondensacyjne w warstwie mroźnego powietrza, które wcześniej znajdowało się wyżej i stanowiło ośrodek dla chmur typu cirrus. To nie skład smug uległ zmianie – dające się zaobserwować zjawisko to smugi kondensacyjne „zamrożone” w zmienionym ośrodku.
Okazuje się, że są nawet dowody na kurczenie się atmosfery w ostatnich latach, powodujące obniżenie chłodniejszych warstw do nienaturalnego poziomu:
Zagadkowe obniżenie oziębionej górnej atmosfery
Dramatyczne ochłodzenie wyższej części ziemskiej atmosfery
Kurcząca się atmosfera zagadką dla naukowców
© John Emmert/NRL – Warstwy ziemskiej atmosfery
© Emmert et al. (2010), Geophys. Res. Lett., 37, L12102. — Na wykresach widać wahania gęstości termosfery (na umownej wysokości 400 km) podczas czterech ostatnich cykli słonecznych. Wykresy (a) i (c) pokazują gęstość, natomiast wykres (b) przedstawia natężenie emitowanych przez Słońce fal radiowych o długości 10,7 cm – będących głównym wskaźnikiem aktywności słonecznej. Zwróćcie uwagę na żółty kolisty obszar. W latach 2008 i 2009 gęstość termosfery była o 28% niższa od wartości spodziewanej, opartej na poprzednich minimach słonecznych. To zapadnięcie się termosfery było największe ze wszystkich dotąd odnotowanych i nie da się go wyjaśnić samą aktywnością słoneczną.
Zgadza się, faktycznie miewamy nienaturalne pokrywy chmur, jednak jest to zjawisko w głównej mierze zupełnie niezamierzone, niespodziewany skutek zmian zachodzących w ziemskiej atmosferze. Poza smugami kondensacyjnymi, na zmiany w atmosferze wskazują także inne zjawiska, jak na przykład spektakularne ślady pozostałe po wystrzałach rakiet, obłoki opalizujące, halo, tzw. roll clouds i wiele innych; wszystko to stało się bardziej dostrzegalne na przełomie lat 80. i 90.
Smugi chemiczne są zasłoną dymną
Jednym z wiodących tematów filmu Why in the World… jest skażenie środowiska przypisywane toksynom „wypuszczanym w smugach chemicznych” z odrzuceniem innych, bardziej realnych i mniej sensacyjnych przyczyn owego skażenia, takich jak testy broni, zanieczyszczenia generowane przez przemysł, etc.
31 grudnia 2011: To był drugi Sylwester z rzędu, kiedy na miasto Beebe w stanie Arkansas spadł deszcz martwych kosów. Zapomnijcie o chemtrails, pomyślcie o meteorach.
Tak, powietrze, woda i gleba na całym świecie zatruwane są glinem, barem, strontem oraz niezliczoną liczbą innych metali ciężkich. Zgadza się, wymierają całe gatunki roślin i zwierząt. I tak, rodzaj ludzki zdaje się podążać tą samą ścieżką destrukcji, jaką sieje na całej planecie.
Jednak mając do dyspozycji HAARP i chemtrails, COINTELPRO działa na najwyższych obrotach, by przekonać ludzi, że masowe wymieranie zwierząt, ekstremalna pogoda, większa liczba trzęsień ziemi – w skrócie, wszystkie elementy zmian na Ziemi, jakie dokumentujemy na SOTT.net – są częścią planu tajnego rządu. Na niektórych fanatyków działa to tak dobrze, że gdyby zobaczyli meteory i bolidy na niebie, okrzyknęliby je pewnie nowym rodzajem smug chemicznych.
Sprawa nie kończy się na wyjaśnieniu natury śladów/dziwnych chmur na niebie. Niektóre teorie bowiem obwiniają chemtrails o wszystkie „anomalie”, tak naprawdę związane z Szóstym Wymieraniem. Tak jak rozszerzono opowieść o globalnym ociepleniu/emisji CO2, żeby móc wyjaśnić ekstremalne zimy, jakich ostatnio doświadczamy, tak i chemtrails stały się tłumaczącym wszystko wytrychem dla alternatywnych społeczności internetowych, dostarczając pożywki dla dzikich spekulacji na temat zachodzących zjawisk – spekulacji napędzanych w oczywisty sposób przez Władzę Realną.
© AP Photo/The Denver Post, RJ Sangosti — Pożar w Colorado Springs prawdopodobnie spowodował meteoryt.
Tak zwany program „zarządzania promieniowaniem słonecznym” (Solar Radiation Management) również nie spełni pokładanych w nim nadziei. Myślenie, że dzięki technologii zdoła się regulować promieniowanie słoneczne docierajace do Ziemi, świadczy tylko o wielkiej pysze. Moim zdaniem tak właśnie wygląda nauka przydeptana butem psychopatów. Jednak co więcej, i co istotniejsze, wypuszczanie tego typu historii jest dla Władzy Realnej ważne, ponieważ ludzie zaczynają dostrzegać, że Coś się dzieje.
Skuteczność tego rodzaju programów nie ma w tym momencie znaczenia. Samo nagłaśnianie ich daje ludziom poczucie, że ktoś jednak coś robi, aby mieć sytuację pod kontrolą – że Wielki Brat/Wielki Rząd nad wszystkim panuje. Chemtrails dają swoim zwolennikom nadzieję, że są oni w stanie odwołać rządzących i naprawić wszelkie zło. Wiara w antropogeniczne globalne ocieplenie jest oczywiście jeszcze atrakcyjniejsza, ponieważ lepiej brzmi i jest mniej paranoidalna – w tym przypadku dzień sądu został odłożony o 50+ lat, po którym to czasie poziom wód być może wzrośnie, a niektóre przybrzeżne miasta być może zostaną zalane – skłaniając tym samym ludzi, by wierzyli, że nic bardzo złego w tej chwili im nie zagraża.
Czy wierzycie w program dezinformacji pt. „chemtrails”, czy w „wywołane przez człowieka globalne ocieplenie”, rezultat jest ten sam: żadna z grup wyznawców nie potrafi zrozumieć, że niezwykłe zjawiska zachodzące na całej Ziemi to wynik naturalnego procesu, który wywróci świat do góry nogami już za kilka lat.
Prawdziwy scenariusz depopulacji
Wiara „chemtrailersów” w to, że choroba Morgellonów pochodzi od spryskiwanych z góry wirusów, dotyka czegoś o potencjalnie znacznie groźniejszych konsekwencjach niż wszystko, co tajny rząd zdołałby obmyślić – a mianowicie, przywlekanych przez komety patogenów.
Niedawno NASA przyznała, że pył pochodzący z eksplozji meteorów w stratosferze stanowi jądro tworzących się później wokół niego obłoków srebrzystych. Co więcej, część tego materiału może dostać się do niższych warstw atmosfery i zasiewać chmury. A niektóre z tych chmur produkują opad nie tylko wody czy śniegu…
Czerwony deszcz w indyjskim mieście Kannur może pochodzić od komet
Arshdeep Sarao, The Epoch Times
10 sierpnia 2012
Obłoki srebrzyste, utworzone przez dym “spalającego się meteoru” czyli pył kometarny
28 czerwca w mieście Kannur w indyjskim stanie Kerala miał miejsce rzadko spotykany opad czerwonego deszczu, trwający około 15 minut. Nie był to jednak pierwszy raz, kiedy okoliczna ludność z niepokojem obserwowała kolorowy deszcz.
Po raz pierwszy odnotowano w Kerala to dziwne zjawisko kilka godzin po wybuchu meteoru w atmosferze w lipcu 2001 roku. Tamtego roku zaobserwowano ponad 120 opadów deszczu kolorowego deszczu, w tym żółtego, zielonego i czarnego.
Astrobiolog Godfrey Louis, prorektor Cochin University of Science Technology (CUSAT), przebadał próbki czerwonego deszczu z 2001 roku i odkrył pewne dziwne właściwości, m.in. autofluorescencję – światło, jakie zwykle emitowane jest przez struktury komórkowe, takie jak mitochondria.
Naukowa analiza wykazała, że silna czerwona barwa powstała dzięki mikroskopijnym cząstkom przypominającymi komórki, być może pochodzące z fragmentów komet.
„Komety o bardzo eliptycznych orbitach istotnie mogą rozpaść się na mniejsze fragmenty zbliżając się do Słońca – napisał w emailu do Epoch Times. – Owe fragmenty potrafią pozostać na orbicie i dopiero później okresowo wpadać do ziemskiej atmosfery” [...]
Te „obce” komórki przypominają zwykłe, tyle że brakuje im konwencjonalnych biologicznych cząsteczek, typu DNA, a do tego przypuszcza się, że mają odmienne właściwości biochemiczne.
„W przeciwieństwie do innych komórek mikroby z czerwonego deszczu potrafią znosić bardzo wysokie temperatury – wyjaśnia Louis. – Możliwe jest hodowanie ich w temperaturze nawet 300ºC”.
Pamiętacie Czarną Śmierć? To nie szczury przyniosły dżumę dymieniczą, która unicestwiła połowę populacji Europy. Istnieją silne poszlaki wskazujące na to, że epidemia przyleciała na ogonie komety…
Czarna śmierć w nowym świetle: Wirusowe i kosmiczne powiązanie
Gabriela Segura, M.D.,
Dot Connector Magazine
Nr 13, 1 / 2011
Według zmarłego niedawno Sir Freda Hoyle’a i Chandry Wickramasinghe z Uniwersytetu Walijskiego w Cardiff, wirusy mogą być roznoszone w przestrzeni kosmicznej przez pył pozostawiany przez roje komet. Kiedy Ziemia przechodzi przez taki rój, pył i wirusy zalewają naszą atmosferę, gdzie mogą pozostać przez lata, zanim ściągnie je grawitacja. Wiele takich epidemii, które wydarzyły się na przestrzeni wieków, badacze powiązali z obiektami na niebie, dochodząc do wniosku, że zarazki wywołujące dżumę i epidemie pochodzą z kosmosu. [...]
Dr Rhawn Joseph, współautor książki Biology, Cosmology, Astrobiology and the Origins and evolution, napisanej razem z Chandrą Wickramasinghe, twierdzi że po zetknięciu się z Ziemią resztki komet wraz z towarzyszącymi im bakteriami i wirusami osiadają w wyższych partiach atmosfery, po czym stopniowo wędrują z prądami powietrza – czasem utrzymując się na niebie latami – roznosząc się nad całą Ziemią i łagodnie opadając, aż w końcu wylądują na jakiejś powierzchni – oceanie, rzece, zwierzęciu, roślinie, człowieku. Wiadomo, że w ziemskiej atmosferze bytują mikroorganizmy w dużych ilościach, co potwierdziły próbki powietrza zebrane na wysokości między 41 a 77 km. Naturalnymi mechanizmami przenoszącymi te mikroorganizmy w atmosferze są burze, erupcje wulkanów, monsuny oraz uderzenia komet.
Widzicie, ryzyko globalnej depopulacji ludzkości pochodzące z nieba naprawdę istnieje, jednak to nie samoloty będą za nią odpowiedzialne.
Prawdziwy spisek
W 2007 roku kometa McNaught, rozsiewając wielkie ilości pyłu, zaprezentowała, jak do Układu Słonecznego może dostać się obcy materiał. Kiedy Ziemia przejdzie przez taki wypełniony pyłem obszar, ten po jakimś czasie zaczyna opadać w atmosferze.
Łatwiej jest uwierzyć, że za tymi wszystkimi znakami nadchodzącego kataklizmu stoi jakiś wielki spisek, bo w głębi duszy ludzie CHCĄ wierzyć, że ich władze, tajny rząd czy elita bankierów są na tyle potężne, by kontrolować przyrodę – a powodzie, pożary, trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, etc., które obserwujemy na porządku dziennym, są zdarzeniami wywołanymi przez człowieka, elementem planu depopulacji planety, którą chcą zatrzymać dla siebie.
To może i być głównym celem rządzących, jednakże kluczem do jego osiągnięcia jest czynić wszystko co możliwe, by ludzie nie uświadomili sobie, że żaden rząd ani władza nie są w stanie powstrzymać wielkiego kataklizmu. Cieszą się z kwitnących nonsensów w stylu „chemtrails”, ponieważ tak jak globalne ocieplenie z winy człowieka, takie przekonania dają ludziom nadzieję, że mimo wszystko można coś zrobić, by odwrócić proces zmian w środowisku. Tego typu historie pomagają też ukryć straszliwą prawdę, że elita, podobno zdolna do nadludzkich wyczynów, zamierza schować się w bezpiecznym miejscu i pozwolić, by kataklizmy przetrzebiły ludzkość za nich.
„Chemtrailersi” uważają siebie za ludzi o otwartych umysłach, wzywając innych do „przebudzenia się na prawdę”, jednak – czy to wiedzą, czy nie – w rzeczywistości robią ogromną przysługę elicie.
Nasze środowisko zmienia się i ręka człowieka nie ma z tym wiele wspólnego. „Chemtrailersi” i „ociepleniowcy” mają taki sam problem – niezdolność wyjścia poza antropocentryczny światopogląd, w którym człowiek wierzy, że panuje nad wszystkim.
Otóż to nie my panujemy nad sytuacją – to działka Kosmosu. A obecne zmiany w naszym klimacie dowodzą, że Kosmos zabrał się za wielkie porządki.
Ten artykuł jest przekładem oryginału zamieszczonego w języku angielskim na stronie:
Chemtrails, Disinformation and the Sixth Extinction
dokonanym przez polskich tłumaczy z grupy QFG – edytorów blogu PRACowniA.
Materiał ten został opublikowany przez SOTT.NET – projekt Quantum Future Group, Inc – i jest jego własnością. Zezwala się na kopiowanie i publiczne rozpowszechnianie pod warunkiem podania oryginalnego źródła i autora oraz żródła przekładu.
http://pracownia4.wordpress.com/2012/09/23/smugi-chemiczne-dezinformacja-i-szoste-wymieranie/