. W tym czasie utrwaliła się w krajach skandynawskich sława piratów z ujścia Odry, dając początek legendzie o słynnych jomswikingach z wyspy Wolin.[/b] [Polskie baśnie opisują Wolin jako starą osadę słowiańska zamieszkałą od dawien dawna przez kupców przeróżnego pochodzenia i utrzymującą pokojowe kontakty z duńskimi wikingami. Z baśni wiadomo również, ze istniał tam kult Trygława. W końcu jednak wikingowie złamawszy pokojowe układy napadli na „Winetę”. W momencie jej bohaterskiej obrony, powstała ogromna trąba powietrzna, która zatopiła gród. W kilka wieków po zatopieniu Winety, gdy fale rzeki Dziwny i wichry bałtyckie zamuliły zatokę powinecką i zamieniły ją w żyzną dolinę, powstał tu nowy gród słowiański, który nazwano Wolinem]. Tak więc widzimy, że piractwo było domeną nie tylko Skandynawów.
http://www.norwegofil.pl/norwegia/historia/slowianscy-wikingowie-o-wiezach-slowiansko-nordyckich.htmlRozwój żeglugi morskiej u Słowian nadbałtyckich nastąpił po opanowaniu przez nich techniki budowy łodzi klepkowych. Możliwe, że przejęli ją od ludów skandynawskich, wprowadzając własne ulepszenia. Podobnie jak prastare słowiańskie słowo „chąsa”, określające grupę statków z rozbójnikami morskimi zza morza. Najstarszy znany okaz łodzi klepkowej ze Szczecina datowany jest na schyłek IXw. Znaleziska z Ralswik na Rugii reprezentują pełnomorskie statki o napędzie żaglowym z X wieku. W wiekach IX i X na wybrzeżu zachodniosłowiańskim ukształtowały się ośrodki portowe o charakterze wczesnomiejskim, jak Stargard (Oldenburg) w Wagrii, Ralswik na Rugii, Zwierzyn (Schwerin) w ziemi Obodrzyców, Wolin, Kołobrzeg i Szczecin. Obok nich istniało na wybrzeżu bałtyckim wiele przystani, z których korzystali przede wszystkim rybacy. W Xw. statki Słowian pojawiały się już na całym wybrzeżu południowego Bałtyku. Tak np. poemat skalda Guthorma Sindhri, poświęcony wyprawie króla norweskiego Haakona Dobrego na Danię, około połowy tego stulecia wspomina, że ów władca podbił przystanie słowiańskich wojów u wybrzeży Skanii. Przypuszczalnie byli to pomorscy chąśnicy (piraci), którzy osiedli tutaj, aby współdziałać z Duńczykami w napadach na statki przepływające przez cieśninę Sund, łączącą Bałtyk z Morzem Północnym. Sagi o królu norweskim Olafie Tryggvasonie, wzmiankują, że kiedy ok. 974r. miał on powracać z Rusi do ojczyzny, toczył po drodze walki ze Słowianami. A w 1000 roku zginął w morskiej „bitwie królów”, której uczestnikami również byli Słowianie.
Słowiańscy chąśnicy współdziałający z wikingami, docierali także do Wysp Brytyjskich. Uczestniczyli oni w bitwie pod Canterbury w 1012r. oraz wspierali Duńczyków w najeździe na Anglię w 1069r. Współczesne źródła anglosaskie wspominają np. w 1026r. księcia imieniem Warcisław (Wrystsleof), w otoczeniu Kanuta Wielkiego, króla Danii i Anglii (syna Sygrydy – Świętosławy).
W drugiej połowie XIw. aktywność słowiańskich chąśników ulega nasileniu. Na przeciąg blisko stulecia stają się oni postrachem wybrzeży skandynawskich. Szczególnie znani byli mieszkańcy wyspy Wębrzy (Fehrmarn) i Rany (Rugii). Wyprawom chąśników przewodzili możni i władcy plemienni. Szczególnie głośne stały się napady: floty rańskiej, na ówczesną stolicę obodrzycką Starą Lubekę w 1101r, najazd Słowian na wyspę Zelandię (Sealand) w 1134r, wyprawa księcia pomorskiego Racibora I na norweską Konungahelę w 1135r. czy też wyprawa Obodrzycow na Nową Lubekę w 1147r. Pamięć o owych słowiańskich „królach morza” zachowała się do XIX wieku w podaniach ludowych Meklemburgii, Rugii i Pomorza.
http://www.wrzeslaw-legends.yoyo.pl/zs.htmlIstnieje opowieść o
Morskim Królu słowiańskim Raciborze, którego nawet Wikingowie się bali, a który wsławił się tym że :
Już od 1043 r. na czoło wikingów słowiańskich zaczęli wysuwać się Pomorzanie (zwłaszcza mieszkańcy Wolina). W 1113 r. wybuchła przegrana przez Duńczyków wojna obodrycko-duńska. W rezultacie wzmogły się ataki Słowian na Danię .
W 1134 r. spustoszeniu uległa stolica kraju – Roskilde na wyspie Zeland. W następnym roku flota słowiańska pod dowództwem księcia Racibora doszczętnie złupiła norweskie miasto portowe – Konungahele
http://www.wrzeslaw-legends.yoyo.pl/km.htmlTrochę o taktyce Słowian :
Kształtujące się wczesnofeudalne monarchie Słowian nadbałtyckich dysponowały w XIIw. pokaźnymi siłami morskimi. Nie wiemy w jaki sposób zorganizowane były owe floty, ale można przypuszczać, że także u Słowian istniał system dostarczania określonych kontyngentów łodzi i załóg na wyprawę oraz zrzeszania się takich flot różnych książąt plemiennych w większe związki taktyczne czyli chąsy. Książęce floty brały niejednokrotnie udział w działaniach wojennych przeciwko najeźdźcom duńskim i częściowo saskim. Taktyka stosowana przez morskie siły Słowian zachodnich w walkach z silniejszym zazwyczaj przeciwnikiem zmierzała do zaskakiwania go nagłymi manewrami. Zdaniem niejednokrotnie walczącego ze Słowianami duńskiego biskupa Absalona, Słowianie mieli zwyczaj dokonywania napadów jeszcze przed świtem i wycofywania się niezwłocznie po błyskawicznym wykonaniu zadania. Podczas walk na morzu starali się wprowadzić zamieszanie w szyki przeciwnika, zasypując jego statki gradem strzał, niejednokrotnie zaopatrzonych w zwitki płonących pakuł, mających na celu wzniecenie pożaru na statku. Słowianie musieli więc w łucznictwie przewyższać Normanów (...)
....
Umiejętności nawigacyjne Słowian nadbałtyckich musiały być znaczne, skoro odważali się na bezpośrednie rejsy aż do wybrzeży skandynawskich, pomimo kapryśnej pogody charakteryzującej to morze. Duńskie relacje z XIIw. wspominają o nocnej żegludze Słowian. Orientowano się wówczas za pomocą gwiazd, księżyca oraz kierunku stałego wiatru. Ważną pomocą dla żeglujących były urządzenia do sygnalizacji świetlnej. Adam z Bremy napisał, że latarnia morska istniała przy ujściu Dziwny. Badania wykazują, że morskie urządzenia sygnalizacyjne znajdowały się także na górach: Chełm koło Koszalina i Rowokół nad jeziorem Gardno.
Flota małych, zwinnych statków o napędzie żaglowo-wiosłowym i niewielkim zanurzeniu , znakomite umiejętności nawigacyjne, a do tego dobra strategia i świetne wyszkolenie zapewniały Słowianom długie wieki panowanie na Bałtyku. Pomimo tego, ze "armia" statków znajdowała sie w znacznym rozproszeniu to zapewne istniał jakiś spójny system koordynacji, jakieś dowództwo floty i logistyka dowodzenia. Mimo tych ,niewątpliwie świetnych wojennych atutów Słowianie bałtyccy pozostali ludem relatywnie spokojnym ,nie tak chciwym jak Wikingowie .... Świadczą o tym równeiż źródła.
Bardzo rozległe kontakty handlowe utrzymywali słowiańscy kupcy drogami morskimi. Ich statki odwiedzały wszystkie większe porty Bałtyku i cieśnin łączących ten akwen z Morzem Północnym.
Jeszcze w X wieku Słowianie nie bardzo interesowali się morskimi wyprawami w celach rabunkowych, z jakich słynęli wikingowie. Ponieważ nie dali się podbić wikingom oraz mieli dużo żyźniejsze ziemie – rozwijali rolnictwo i handel morski. Biografia biskupa Ottona z Bambergu wzmiankuje możnego Niedamira, który dysponował tak dużą ilością statków, że bez uszczerbku mógł oddać trzy z nich na użytek biskupa i jego orszaku. Jest też informacja o tym, że w czasie, gdy misja dotarła do Wolina, nie zastała w domach wielu przedstawicieli starszyzny, gdyż ludzie ci udali się za morze w celach handlowych. Podobnie w Kołobrzegu, większość tamtejszych ojców rodzin przebywała na rejsach do „zagranicznych wysp” – zapewne duńskich lub Olandii i Gotlandii.
http://www.wrzeslaw-legends.yoyo.pl/zs.htmlU schyłku XII wieku rozpoczął się proces stopniowego wypierania Słowian nadbałtyckich z handlowej żeglugi pełnomorskiej przez kupców niemieckich, a zwłaszcza mieszczan i flotę Lubeki, która wkrótce zakłada związek hanzeatycki. W XIII wieku bałtycki handel zostaje zdominowany przez ten związek portowych miast (Hanzę). Natomiast Słowianie zachodni zachowują swoją pozycję w zakresie żeglugi rybackiej i przybrzeżnej do końca XIV wieku.
Ciekawa wydaje się zbieżność nazw "chąśnia" i "hanza". Tak jakby miały podobny rodowód. Czyżby słowiańscy rozbójnicy morscy z czasem postanowili się "ucywilizować" i zająć legalnym handlem ?
Niewątpliwie dysponowali wiedzą morską i doświadczeniem, ale także najbogatsi piraci utrzymywali rozległe kontakty handlowe za morzem. Głównie w miastach portowych, o czym świadczą informacje z cytatów. A miasta portowe w tamtych czasach były kosmopolityczne. Kupcy z całego Bałtyku zawiązywali tam swoje sojusze ,dobijali targów. Moim zdaniem z czasem owi kupcy - niegdysiejsi zwykli piraci (pierwsze fortuny nie pojawiły się znikąd )- postanowili opanować cały Bałtyk. Zatem zamieniono kojarzącą się z piractwem "chąśnię" na bardziej zachodnią Hanzę. Historia pokazuje, że Słowianie świetnie potrafili się organizować na wyprawy wojenne co ujawnia talenty organizatorskie i praktyczny zmysł stawiający współpracę ponad podziałami. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby piraci byli animatorami Związku Miast Hanzeatyckich.
Nazwa ta pozostała do dzisiaj w postaci np niemieckich tablic aut zarejestrowanych w takich miastach jak Hamburg (HH - haneastadt hamburg) czy Rostock (HR - hanzeastadt rostock ) , Luebeck (HL).
Osobiście uważam, że HANZA była taką jakby swoistą Unią , tyle ,że o zasięgu ograniczonym do Bałtyku. W Muzemu Morskim w Szczecinie można cyklicznie oglądać stare, olejne obrazy na których to miasto wygląda prawie tak :